Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Mąż chce wrócić....
Autor Wiadomość
aleksandra11
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-19, 10:32   Mąż chce wrócić....

Nie wiem czy mnie jeszcze pamiętacie...
Około pół roku temu mąz sie wyprowadził...
Wcześniej przez okolo 4 lata.. oszukiwal mnie..
Pierw zdradził do czego się przyznał..prosił o szanse... ale potem było róznie. Raz lepeij raz gprzej. cała ta sytuacja wpędziła mnei w depresje.. przeszłam tearapie.. pomagałam sobei czytając forum.. ale ogólnie był to cieżki czas i dla mnei i dll dzieci bo maz zachowuwał sie i do mnie i do starszego dziecka fatalnie..wszczynał awantury... oszczedzał tylko młodsze, a które
Ogólnie okazało sie ze oszukiwał mnie przez 4 lata po czym odszedł bo już dalej oszukiwac mnie nie chiał.. bo jak stwierdził nie zasługiwałam na to...

Byłam już na tyle silna.. że nie zatrzymywałam go i dosyc szybko podniosałam sie i ogarnełam otaczajacy mnei świat...uporzadkowałam sprawy finansowe i majątkowe. O dziwo nawet dogadałam sie z mezem i nie walczyliśm opócz paru poczatkowych zgrzytów.. o alimenty.. o nic..Dogadalismy się...
Dzieci bardzo przezywały ale w zwiażku z tym , ze byłam sama pod opieką psychologa., kierowałam się jego wskazówkami i jakos udało mi sie przterwać i dzieciom mysle też... miały regularny kontakt z tatą i nie wiedzieli jak się kłocilismy.
Wiem, ze mąz próbował w jakiś sposób zwiazac sie z kochanką... ale no coś tam nie poszło... nie wiem co.... w każdym razie w połowie lutego definitywnie zakonczył tą znajomość. Mam pewnośc, ze zrobił to on.
Zapisał nas na trapie małzeńską, na która systematycznie uczesczamy... bylismy takze ostanio na spotkaniach małzeńskich.. cudowni ludzi i piekne przezycie..... poszliśmy oboje do spowiedzi..

Mąż sam z własnej inicjatywy rozpocżał indywidualna terapię DDA.....

Jestem skołowana.... bardzo suzo przykrych i złych rzeczy mnei spotkało. od meza....
nie mieszkamy obecnie razem... mam obawy.., boje sie i jestem skolowana..
Wstępnie był plan.., ze maz sie na swieta wielkanocne wprowadzi....... że spóbujemy...

Odsuneli sie ode mnie znajomi.. stwierdzili , ze jestem głupia i naiwna...

W sercu głęboko chiałabym żeby nam się udało...
ale to jest bardzo ciezka praca.... tyle mam do wybaczenia.... i oboje do zrobienia...
Ja juz prze zto wszystko raz przechodziłam..... to całe odbudowywanie......
a oakzłąo sie ze byłam zabawką....w rękachjego i jego kochanki.

Pół roku byłam sama.. teraz nagle zwrot meża o 180 stopni.....
Na poczatku na mnei naciskał .. teraz troche mi odpuscił....

co mysleć.....
jak to sobie uporządkować... bo z jednej strony to chciałabym miec spowrotem moją rodzine.. chciałabym umieć wybaczyć.... chiałabym zeby terapia nam pomogła...

czuje taka wewnętrzną blokade... na to wszystko.....czy to minie.. ?

wydaje mi sie ze powinno być lepeij a ja mam jakis paraliż wewnętrzny....

Zaczynam sie w tym wszystkim gubić...
 
 
jasmina44
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-19, 10:46   

daj sobie czas.. jezeli nie wiesz co robic, to na razie nie podejmuj zadnych decyzji.. poprzyglądaj sie mezowi, wam, poobserwuj jego zachowanie wobec ciebie i dzieci..

skoro psuło sie długo a Ty jesteś poraniona w środku to potrzeba czasu i pracy by odzyskac zaufanie i uczucia...
powoli, jedne krok po drugim.. nie musicie od razu mieszkac razem... jezeli nie jestes do tego przekonana..
rozumiem ze ciezko Ci zaufac, kazdemu z nas byłoby ciezko... ciesze sie ze Twój mąż przejawia tyle dobrych checi.. mam nadzieje ze to trwała zmiana...
a znajomymi sie nie przejmuj, to Twoje zycie i nikt go za Ciebie nie przezyje... tutaj na pewno dostaniesz cała mase wsparcia... :)
 
 
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-19, 12:20   

Aleksandro wspieram, i podpisuję się pod tym co napisała jasmina :-) Dajcie sobie czas oboje, dajcie sobie czas na odbudowę fundamentów, i na związanie betonu, żeby pod ciężarem ścian i dachu nie zaczął pękać.
 
 
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-19, 12:43   

Również podpisuję się pod tym, co napisała jasmina i Nirwanna. Daj czas - przede wszystkim mężowi, tak iżby mógł wykazać się prawdziwą przemianą i ...skruchą. Aby nie zburzył tego, co osiągnęłaś z trudem po jego odejściu - spokoju. Aleksandro, naprawdę czujesz się już gotowa na jego powrót?????
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-19, 13:14   

Co za zgodność . :mrgreen:

Nie mam nic do dodania .
Może tylko , żeby delikatnie WYTŁUMACZYĆ mężowi , wyraźnie , że
potrzebujesz wiecej czasu ,
że nie odtrącasz .
Budować wolniej ale solidniej - jak dom .
Dobry projekt , działka , wszystko przemyślane itd
 
 
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-19, 19:49   

Aleksandro,to normalne,że się boisz,nie ufasz,że Ci ciężko i trudno...........każdemu by było,kto tyle przeszedł,kto był oszukiwany,kto nie raz i nie dwa dostał kamień,który uderzał w wyciągniętą dłoń..............masz prawo dać sobie(Wam) czas..........i wiesz,co?jeśli mąż chce rzeczywiście naprawy i rzeczywiście zrozumiał,jaka droga jest jedyną właściwą dla niego (terapia i Bóg),to nie martw się,poczeka na Ciebie cierpliwie i zrozumie.........jeśli zaś nie,jeśli zaś będzie wykazywał się zniecierpliwieniem czy robił Ci wyrzuty,że nie już,nie teraz,że się wahasz.........to cóż.......będzie to tylko dowód na to,jak powierzchowna jest jego przemiana...................zaufaj Panu,oddaj mu swoje małżeństwo we władanie i nie rób nic na siłę...................przyjdzie czas,że może nie będziesz miała wątpliwości,pomódl się o to,o jasność myśli, o dobre decyzje,o cierpliwość dla Was obojga...........a co do wybaczenia............wierz mi,to jest cały proces..........jeśli czekasz na dzień,kiedy w poniedziałek nie wybaczasz,a we wtorek już przebaczyłaś i w środę nic kompletnie nie pamiętasz i jesteś wolna od żalu,to raczej to tak nie działa.................wybaczać niestety(lub stety)trzeba każdego dnia od nowa,zresztą nawet w modlitwie codziennej jest i przebacz nam nasze winy,jako i my przebaczamy naszym winowajcom............Boga też codziennie kilka razy prosimy o wybaczenie..............co mówić więc o człowieku,który musi wykonać taki wysiłek?
głowa do góry,bądź silna i zostań z nami................pozdrawiam,Szymon
 
 
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-19, 20:18   

aleksandra11,
witaj,
rozumiem co czujesz. W sytuacji kiedy przeżyło sie taką traumę nie sposób od razu wszystkiego sobie poukładać i funkcjonować według podjętych postanowień, uczucia i odruchy wymykają się naszej kontroli i mamy jako ludzie z tym wiele kłopotu, bo wychowanie i chęci sobie, a serce i rozum sobie :-D
Jak Ci już dziewczyny pisały trzeba czasu, a w czasie zobaczysz jak mocne i ile warte ( ile wysiłku musi włożyć w nie) jest postanowienie Twojego małżonka, wszak on też w tym czasie uzdrowienia będzie sie zmagał z wieloma trudnościami.
Ja ten czas separacji małżeńskiej traktuję jak swoiste lekarstwo-post, który ustanawia małzonków na odpowiednie tory i pomaga odzyskać czystość. Bez tej czystości nie da się zdbudować małzeństwa. Bóg jest Święty, jest czysty, jest otwarty i ufny i takich Was chce mieć jako budulec, dlatego tak się zmagasz ze sobą i swoimi ranami. To Jezus Ci je odsłania i pokazuje co naprawdę czujesz i myslisz, żeby nie przysypała tego co nie zaleczone i dziewicza stanęła do budowy małzeństwa, tego samego chce Jezus dla Twojego męża tyle , że drogi macie różne, bo różne zabrudzenia na duszy i ciele :-D
Jak Was oboje umyje i osuszy to zaczniecie z czysta kartą. :-D
Skoro więc separacja jest postem to może poczytaj i będzie Ci lżej:
http://www.tyniec.benedyk...rarium/Post.pdf
Mnie pomaga :-D
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-19, 20:41   

Aleksandra pisze:
Cytat:
Jestem skołowana.... bardzo suzo przykrych i złych rzeczy mnei spotkało. od meza....
nie mieszkamy obecnie razem... mam obawy.., boje sie i jestem skolowana..


No to ja zacznę mniej optymistycznie niż moi przedmówcy.
Otóż, z Twojego postu JASNO wynika, że owszem chciałabyś mieć znów rodzinę ale masz poważne obawy czy postawa męża tym razem jest uczciwa - bardzo słusznie!
4 lata ciągłych matactw mówi wiele o Twoim mężu plus to co mnie uderzyło to okazywana jawnie niechęć wobec dziecka - to pewien rodzaj okrucieństwa.
Kłamstwa, oszustwa, manipulacje tzn. prośba o szansę po czym znów oszustwa dopełniają wizerunek zdradzacza, jego rys psychologiczny.
Owszem spektakurlarne metamorfozy się zdarzają, lecz trzeba wiedzieć że niezmiernie rzadko, powinnaś mieć tego świadomość.
Wybaczyć należy, głównie dla siebie, dla swojego komfortu psychicznego, ale pamiętając to co zaszło, wszak nie tylko ty sama doznałaś ran ale i wasze dzieci- powinnaś wykazać się dużą roztropnością.
Nie przyśpieszałabym terminu jego wprowadzenia się na powrót do domu, raczej bym to opóźniła by zyskać choć cień pewności, której Ty teraz wcale nie masz.
Randkuj ze swoim mężem, spotykaj się z nim, niech opiekuje się dziećmi pod Twoją nieobecność np, niech się wykaże, niech zasłuży na daną mu szansę. Zresztą ma na co zasługiwać. Bądź ostrożna.
 
 
aleksandra11
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-19, 21:03   

Dziekuję wszystkim za odpowiedzi i wsparcie.

Tak mam pełno obaw. Kiedys wogóle bym nie nie pomyslała , ze mąż jest w stanei tak kłamać.. oszukiwać. . Najbardziej mne chyba boli, że mimo tego wszystkieg wierzyłam, że mówi prawde i teraz mi cięzko uwierzyć w cokolwiek..

dzisiaj dowiedziałam się, ze mąz w pracy przyznał sie swojemu zwierzchnikowi do tego co zrobił i ze wzgledu na dobro rodziny prosi o takie ustalanie pracy aby nie miec styczności z koleżanką...byłam bardzo zaskoczona tymbardziej , ze on sam mówi o tym oficjalnie.
Ubrał obraczkę....
Dzisiaj mielismy kolejny dzien terapii małzeńskiej. Był bardzo udany. Pani, do której trafilismy poświeca nam na prawde wiele czasu.. przerabiamy mnóstwo tematów...
miedzy innymi to jak mnei traktował.. twierdził ze przez to co robił czuł się podle.. i cały czas mne prowokowł.. bo go dobijał. mój spokój i opanowanie.. bo on kompletnie sobie z tym wszystkim nei dawał rady.. to pewnie takie tłumaczenie.. z resztą.. moze na zewnatrz tak wyglądałam dla niego.... a wewnatrz byłam cała roztrzęsiona.
Wszystko się w sumei nawarstwiło.... Terapia DDa meza z tego co obserwuje jest bardzo bolesna dla meża. Do tego ta nasza prowadzona równolegle...
cieszę się z jednej rzeczy najbardziej... że mimo tego całeko zamieszania i tych wszystkich emocji.. znajduję czas dla siebie. dbam o rózne aspekty mojego zycia nei zwiazane z mężem.
 
 
Rebeka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-19, 21:48   Re: Mąż chce wrócić....


Zapisał nas na trapie małzeńską, na która systematycznie uczesczamy... bylismy takze ostanio na spotkaniach małzeńskich.. cudowni ludzi i piekne przezycie..... poszliśmy oboje do spowiedzi..
Mąż sam z własnej inicjatywy rozpocżał indywidualna terapię DDA.....

Widać ,że dużo robi WAŻNYCH RZECZY i chce utrzymać małżęństwo i rodzinę.
NIE BÓJ SIĘ ODDAJ TO PANU BOGU ABY TYM JUZ ZARZĄDZIŁ .UDA SIĘ NAPEWNO !!!


Odsuneli sie ode mnie znajomi.. stwierdzili , ze jestem głupia i naiwna...

TO TAK BĘDZIE ,ŻE SIĘ ODSUNO :-) NIE WIELE TYCH PRAWDZIWYCH ZOSTANIE :-) 2,3 MOŻE 4 OSOBY :-)
TU NOWE DOŚWIADCZENIE BĘDZIESZ MIAŁA W TYM TEMACIE ALE O TO SIĘ NIE MARTW

W sercu głęboko chiałabym żeby nam się udało...
ale to jest bardzo ciezka praca.... tyle mam do wybaczenia.... i oboje do zrobienia... WE TROJE BO I Z PANEM BOGIEM :-)

Z PANEM BOGIEM :-)
 
 
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-20, 12:13   

A jakie działania w kwestii strice zadośćuczunienia względem Ciebie mąż poczynia?
 
 
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-21, 16:56   

Marek cos pisales o budownictwie, to ci powiem po mojemu. naspuszcza sie czlowiek na projektami, lawami, zbrojeniem itp naczyta sie gazet itp. sam zaufa swojej doskonalosci wyczytanej i wkurza tych co by to bez tych madrosci w pare dni zrobili ok..
piszesz ze solidne to i tamto,ok. tylko jest nawet przy remoncie kuchni tak ze marzą o okapie za 2 kola a pod koniec nie maja na silkon za 2 dychy..
Powiem ci ze lepiej pobialkowac wapnem i zyc dalej, bo na takie powazne remonty bez zaplecza tym finansowego, tamtym technicznego a innym duchowego to lepiej sie nie zabierac.
 
 
aleksandra11
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-24, 17:52   

..... może się póki co wycofał...
zrobił wiele.. tak
ale ja według niego nei wykazywałam odpowiedniej inicjatywy...
teraz swtierdził, że jednak nie czuje przy mnei tego co powinien..że jest szalony... i chyba stracił cos czego już nei odzyska....
nie chce już dociekac czemu.... i co i jak....
czułam cos od paru dni...
nie chciał iśc do komuni... wczoraj..
Probowałmnei obwinić że mam za dużo obaw... że nei chciałam ze by sie wprowadził a nawet terapeutka sie dziwiła czemu.....

strasznie sie z tym czuję.... tak sie pozbierałam... teraz musze zbierac od nowa i dzieci i siebie....

Wczoraj miała miejsce przykra sytuacja... syn.. brzydko się odezwał do niego.. .. cos na zasadzie.. po co przyszłeś... idz sobei stad....
kiedyś kiedy maz był jeszcze w domu bardzo brzydko sie odzywał do niego.. jak mu zwócił uwage ze ma sie tak do niego nie odzywać to syn mu odpowiedział......, ty tak zawsze mówiłes do mnie....

Dzisiaj mąż stwierdził rózniez że nie nadaje sie do zycia roddzinnego jednak.... że ma prawo do swoich uczuc i mecza go te wszystkke rodzinne sprawy... urodziny, wakacje święta... on się na to nei nadaje..
Że już nei chce sie wprowadzić.. bo jak sie wprowadzi to już nei bedzie miał wyjścia....
i wszystcy beda mieli co do niego oczekiwania... i będzie sie dusił...

Mam takie mysli... że zmiana frontu meza tez może mieć wpływ kochanka.. maz zerwał z nią kontakt nagle... bedac pewnym że jak go szybko przyjmę...
Pewnie znienił front .. spowrotem na kochankę...

stało sie wszystko czego sie obawiałam.....
Cięko mi bo rozbudziłam w sobie nadzieję , ze jedak tym razem sie uda....
ja naiwna


walczyłam o to małzeńswto wiele lat...
Pierwszy raz liczyłam na to, że to on bedzie tym silnijszym.. że się nie podda...
że te moje obawy....chciałam być szczera....

tyle miłych rzeczy słyszałam przez ostatni miesiac o sobie....
a teraz wyszło...
że to wszystko nie prawda...
że jednak znowu nei ja.... że kiedys owszem i mnei kochał.... ale teraz już znowu nei wie co czuje.

Na spokojnie odpowiedziałam mu ze ok. ale żeby miała nauwadze dzieci..., ze on e czują a on im wiele obiecuje... teraz sie wycofuje...
Krzyknał.. na mnie , zebym nei brała go na litość.... na dzieci . mam sie nini nie zasłaniać....
Teraz jak mysle to przypomniało mi się.... że 4 lata temu jak prosiłam go o to zeby przymyslał czy chce odejść.... to wrzeszczał na mnie.... własnie to... że nie mam sie zasłaniać dziecimi.. nie mam go brac na litość.... nigdy tego nie próbowałam...i wtedy na zapleczu była kochanka.....
 
 
Karmel
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-24, 19:40   

[quote="aleksandra11"]Dzisiaj mąż stwierdził rózniez że nie nadaje sie do zycia roddzinnego jednak.... że ma prawo do swoich uczuc i mecza go te wszystkke rodzinne sprawy... urodziny, wakacje święta... on się na to nei nadaje..
Że już nei chce sie wprowadzić.. bo jak sie wprowadzi to już nei bedzie miał wyjścia....
i wszystcy beda mieli co do niego oczekiwania... i będzie sie dusił...
[/quote


Aż się ręce wyrywają, by potrząsnąć takim mężczyzną i zawołać: DOJRZEJ WRESZCIE do bycia mężem i ojcem...wyrośnij z ,, ktrótkich spodenek" to przestaniesz się dusić...Ach...
Bardzo Ci współczuję Aleksandro i przykro mi, że niewiele mogę pomóc. Szkoda, że ci
nasi mężowie tacy mało dojrzali....Mój dusił się w swojej rodzinie a teraz zakłada nową z nowym dzieckiem włącznie. Ileż można zmieniać te piaskownice...
Będę się modlić za Waszą rodzinę bo tyle na pewno mogę dać od siebie. Nie daj się złamać i pamiętaj, że z mężem czy bez niego życie wciąż jest tak samo piękne.Pisząc te słowa staram się również samą siebie przekonać, że tak jest...Bóg nas kocha i to jest jedyny pewnik w tym życiu.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8