Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Nie mam siły na moje małżeństwo
Autor Wiadomość
kasia flores
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-12, 19:26   Nie mam siły na moje małżeństwo

Właśnie zakończyłam czytać książkę "Ile warta jest twoja obrączka". Po niej znowu przyszła fala wyrzutów, ze się poddałam i chcę się tylko uwolnić od mojego męża. Z jednej strony nie mogę już dłużej żyć w takim toksycznym związku, z drugiej mam wyrzuty, ze się poddaję. Błagam o jakąś pomoc, tak brakuje mi osób z którymi mogłabym porozmawiać. Napiszę w skrócie. Jestem mężatką 21 lat. Bywało różnie, ale życie jakoś płynęło. Stosunki z teściami trudne. Wracałam od nich z bólami głowy, bałam się tam odezwać. Czułam się przytłoczona ich opiniami. W mężu nie miałam oparcia. Wręcz miał pretensje, że coś może mi się nie podobać. Zauważyłam też, ze boje się z mężem porozmawiać na inne tematy, bo jeśli coś mu się nie podobało, to karał mnie w ten sposób, ze był obrażony przez tydzień i się nie odzywał. A był obrażony często i to za drobiazgi, takie jak nieumyte (świeże, a nie sprzed kilku dni) naczynia. Przez okres małżeństwa nie pomagał mi w domu, nic nigdy nie ugotował, nie przewinął dziecka, bo mu śmierdziało, nie przytulał mnie, nie okazywał czułości itp. Mimo to myślałam, ze każdy jest inny i nie wywierałam na nim presji. Ponad 2 lata temu nastąpił dramat. Zaczął mieć do mnie tak niestworzone pretensje, że doszło do szalonej awantury. Zauważyłam, ze dzieje się z nim coś niepokojącego, jakiś kryzys wieku średniego. Chciałam ratować to małżeństwo a więc zaproponowałam mu terapie małżeńską, rekolekcje "spotkania małżeńskie". Wszystko na nie. Wtedy pomyślałam, ze porozmawiam z teściową. Mnie raczej mąż nie słuchał, ale matka zawsze była dla niego najważniejsza, i z jej zdaniem się liczył. Porozmawiałam z nią. Ale efekt był odwrotny od oczekiwanego. Dopiero wtedy kryzys się pogłębił. Teściowa raczej nie przedstawiła mu mojej propozycji, ale za to zaproponowała mu, żeby się do niej przeprowadził. Minęło 2 lata i właśnie chce to sfinalizować. Przez ten okres przechodziłam gehennę. To jest nie do opisania. Ja wiem, ze hasłem wspólnoty Sychar jest "każde sakramentalne małżeństwo można uratować". Ale ja tego już nie chcę. Pragnę się uwolnić. Pragnę żyć, bez obawy o słowa jakich użyję, jakie zrobię zakupy, ile dodam masła do obiadu itd. Błagam o jakiś kontakt. Potrzebuję wsparcia. Z Panem Bogiem.

Kasia
 
 
bosa
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-12, 21:44   

Kasiu, bardzo,bardzo Ci współczuję, nie jestem kompetentna ,żeby udzielać jakichś wskazówek, ale myślę,że ten związek jest toksyczny, i to ,że się odseparujesz na jakiś czas, na przykład, to przecież wcale nie znaczy,że przekreślasz małżeństwo...
 
 
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-12, 21:51   

kasia flores,
witaj.
Bardzo trudno coś mądrego wpisać w krótkim, poście na forum kiedy temat rzeka wymaga wysłuchania w całości, czy myślałaś o wizycie u chrześcijańskiego psychologa?
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-12, 22:06   

Znam sposób na 100 % uwolnienie się ,
ale to "uwolnienie" zaskutkuje zapuszkowaniem ,
totalnym zniewoleniem .

Mam wrażenie , że Ty próbujesz się uwolnić w ten sam sposób .
Uwolnij się od starego myślenia , starej Ty .
Postawa męża nie powinna tak zasadniczo wpływać ,
na Twoje poczucie szczęścia , myśli .
Jest ważny ale niej najważniejszy , podobnie jak małżeństwo .
Nie znaczy , że masz się od niego w ten sposób
o jakim myslisz uwalniać , bo
Cytat:
znowu przyszła fala wyrzutów, ze się poddałam i chcę się tylko uwolnić od mojego męża


Cytat:
Ale ja tego już nie chcę.
Większość miało , ma lub będzie tak mieć .
Cytat:
Pragnę żyć, bez obawy o słowa jakich użyję, jakie zrobię zakupy, ile dodam masła do obiadu itd.

Obawy rodzą się w Twoich myślach , Twoich .
Zmień myślenie , nie męża .

Cytat:
Błagam o jakiś kontakt. Potrzebuję wsparcia. Z Panem Bogiem.

Pan Bóg
50-100 Niebo
ul. Sakramentalna 7

Opisaną sytuację ( historię ) chyba rozumiesz ?
Jeżeli nie , a nawet jeśli to warto poanalizawać dokładnie .
Akurat dzisiejszy link :mrgreen: ,
może specjalnie pod ciebie tu napisał i trafił walczak 12 .

Recepta na szczęśliwe małżeństwo


===================================



Teściowa raczej nie przedstawiła mu mojej propozycji, ale za to zaproponowała mu, żeby się do niej przeprowadził. Minęło 2 lata i właśnie chce to sfinalizować.
Cytat:


Kto i co ?
Mąż chce sie przeprowadzić i sfinalizować ,
czy ty uwolnić się od niego i sfinalizować ?

21 lat - różnie bywało .
Znaczy AŻ tak tragicznie może nie było ?
Coś dobrego możesz sobie przypomnieć ? :->

Piszesz tam coś takiego .
"Myślałam że każdy jest inny i NIE REAGOWAŁAM " ( piszę z pamieci )
............... fatalne podejście :-|

Teściowe należało by prawnie separować . :evil:
 
 
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-12, 22:53   

Kasia, na głównej stronie tego forum wymienione są miejscowości, w których znajdują się Ogniska Sychar. Może masz możliwość pójść na spotkanie do któregoś z Ognisk?
Tam spotkasz ludzi, których szukasz.
 
 
nutka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-13, 00:58   

A w Bogu znajdziesz siły, on ma ich niewyczerpane moce i miłości też i nią Cię obdarzy. Nie zostaniesz sama! Przenigdy!
Piękne świadectwa niby beznadziejnych przypadków w książce "sztuka wyrażania miłości w małżeństwie" - polecam lekturze.
 
 
basia111
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-13, 11:58   

Kasiu podaje moj numer telefonu zadzwon jestem w podobnej sytuacji. Porozmawiamy mam darmowe minuty wiec nie bedzie problemu na dluzsze rozmowy. moj numer ..... mam na imie Iwona pozdrawiam
Ostatnio zmieniony przez 2014-03-15, 10:32, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-13, 12:05   

Wszyscy radzą jak Katarzyna ma się zmienić, pracować nad sobą, ale może...
Katarzyna jest normalną, fajną kobietą ? Po co miałaby się zmieniać?
(oczywiście nie neguje tego że każdy powinien się rozwijać i doskonalić).
Może nie jest problemem to, że ona źle postrzega męża, tylko rzeczywiście ten mąż jest
niereformowalny ?
Może Katarzyna ma juz dość roli św Rity?
 
 
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-13, 18:10   

Być może masz rację grzegorzu, a być może ze nie. Widzę, ze często z marszu krytykujesz rady o pracy nad sobą

Praca nad sobą to przede wszystkim właśnie doskonalenie i rozwój, który ma sie odbywać przede wszystkim dzięki poznaniu siebie, swoich słabości i mocnych stron, wyuczonych wzorców zachowań i reakcji na to co się nam przydaża oraz uznaniu tego za fakt. To nie jest tak, że mamy się zmieniać o 180 stopni, żeby sie komuś przypodobać, żeby być takim jak ktoś oczekuje. Mamy poznać i zaakceptować siebie. Zobaczyc co nas rani (i poznać żródła tego), zobaczyć jakie i jak nasze zachowania ranią innych i spróbować jednemu i drugiemu zaradzić. Ta praca plega przede wszystkim na układaniu swojej relacji z Bogiem, zobaczeniu siebie Jego oczami, zobaczeniu Jego Miłości do nas. Jeśli to udaje się nam uporządkować, wtedy o wiele łatwiej jest nam porządkować relacje ze sobą, z najbliższymi, ze światem.
Praca nad sobą to nie zmiana, "będe zupełnie inna niż jestem", ale odkrywanie siebie i naprawa z Bożą pomocą tego co jest do naprawy...


kasiu flores, czy próbowałaś poznac siebie i ułozyć swoje relacje z Bogiem?. Czasami jest tak, że "ratując" małżeństwo, trzeba się trochę od niego oddalić (niekoniecznie fizycznie), poukładać siebie ( dopuki tego nie zrobisz, będziesz miała ciągle wrazenie, a co zatym idzie żal, ze ciągle tylko dajesz nic w zamian nie otrzymując), potem przejśc "szkolenie ratownika", a na koncu próbować ratować...

I w trakcie ratowania warto pamiętać, że małżonek nie jest Twoim wrogiem to :evil: chce zniszczyć Wasze przymierze zawarte z Bogiem.

Polecam Pachnidła o. Szustaka, a szcególnie konferencję O Ewie w boku Adama ( 3 sezon, 3 konferencja).

Pozdrawiam i otulam modlitwą.
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-13, 20:11   

zenia1780 napisał/a:
Być może masz rację grzegorzu, a być może ze nie. Widzę, ze często z marszu krytykujesz rady o pracy nad sobą
Praca nad sobą to przede wszystkim właśnie doskonalenie i rozwój, który ma sie odbywać przede wszystkim dzięki poznaniu siebie, swoich słabości i mocnych stron, wyuczonych wzorców zachowań i reakcji na to co się nam przydaża oraz uznaniu tego za fakt.


Zenia, gdyby mąż stosował przemoc fizyczną wobec żony to też
Twoja główna rada dla takiej żony będzie "popracuj nad sobą"?
A przy przemocy psychicznej?
 
 
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-13, 21:58   

Myślę że taka rada byłaby tez na miejscu, gdybym parę lat temu zaczęła prace nad sobą, nauczylabym się odpowiedniego reagowania na przemoc męża, gdybym dowiedziała się skąd moje zachowania i postawy to zapewne bylibyśmy małżeństwem po kryzysie, a nie po rozwodzie - niby niewielka różnica, ale inny sposób rozwiązania problemów
 
 
kasia flores
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-13, 22:15   

dziękuję wszystkim za odpowiedź. To dla mnie bardzo dużo znaczy. Potrzebuję jeszcze dobrego psychologa katolickiego lub dobrego przewodnika duchowego. Wiem, ze sama sobie nie poradzę. Wierzę, ze Pan Bóg postawi na mojej drodzy odpowiednią osobę.

Z Panem Bogiem.
 
 
Slawomir
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-13, 22:20   

kasia flores napisał/a:
Ale ja tego już nie chcę. Pragnę się uwolnić. Pragnę żyć, bez obawy o słowa jakich użyję, jakie zrobię zakupy


Kasia!

Witaj na forum - jest to miejsce dla Ciebie. Masz prawo do wolności i bezpieczeństwa ale w takiej sytuacji jakiej jestes musisz decyzje podejmowac wywazone i przemyslane.
To co wydaje nam sie swietnym lekarstwem powinnas skonfrontowac i wsluchac sie w glos osob bliskich i niekoniecznie jest to tesciowa :-)

tak patrzac na z dystansu to rozmowa z tesciowa o kryzysie wieku sredniego swojego malzonka nie byla chyba najlepszym rozwiazaniem.
Byc moze wlasnie facet to przezywa a ty o jego intymnych sprawach z jego matka...

Niekoniecznie nasze rozwiazania problemu sa najlepsze :-) Ale problem jest i to czego pragniesz to jak piszesz to poczucie spokoju i uwolnienia.

Jezeli Widzisz mozliwosc wytrwania bez uszczerbku na zdrowiu i duszy to pomysl o zmianie swojego zycia. Nie probuj na sile zmieniac otoczenia.
A jak tam modlitwa ? Jak u Ciebie wygląda uczestnictwo we Mszy Świętej? Czy masz rodzenstwo, rodziców?
Zapraszam cie rowniez na ognisko sychara.
 
 
rona
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-13, 22:25   

Kasiu, nie wiem skąd jesteś, ale jeśli otrzymasz jakieś dobre namiary na psychologa katolickiego, to daj mi znać. Też szukam takiej pomocy.. I jeszcze poszukuję namiary na psychologa dziecięcego.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10