Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Juz nie kocham
Autor Wiadomość
Andzik
[Usunięty]

  Wysłany: 2014-02-15, 23:40   Juz nie kocham

Maz zafundowal mi rok piekla. Potem mu sie odmienilo. Probowalam ale chyba nie umiem juz go kochac. I nie umiem zapomniec. Zyc normalnie. W tej chwili jestem z nim tylko za wzgledu na dzieci. nie wiem jak dlugo to wytrzymam.
Czuje sie taka samotna. Zyjemy obok siebie. To nie ma sensu.
 
 
tereska
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-16, 00:02   

Andzik napisał/a:
Potem mu sie odmienilo.

Andzik, mąż próbuje ze sobą coś robić, a Ty czy pracujesz nad sobą, na kryzys małżeński składają się problemy dwóch osób, każdy sam musi na swoimi problemami popracować.
 
 
Andzik
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-16, 00:52   

tereska napisał/a:

Andzik, mąż próbuje ze sobą coś robić, a Ty czy pracujesz nad sobą, na kryzys małżeński składają się problemy dwóch osób, każdy sam musi na swoimi problemami popracować.
No tak. on jest najcudowniejszy bo cos probuje robic ze soba. Tez zreszta nie sam.z siebie bo ja go do tego przymusilam. Pamietam dobrze bo swego czasu zrobil mi o to niezla afere. A potem jeszcze jedna. Najpierw sie zgodzil a potem jak tylko cos mu sie nie podobalo. Nie jestem aniolem i dobrze wiem zco ja zrobilam zle aleniky nigdy nie ma prawa uzywac przemocy. On tez nie mial. Nie przestalam go kochac ot tak, na pstrykniecie palcami. Jeszcze jak jakis czas temu mowilam ze juz na serio ma sie wyprowadzic to mowilam ze scisnietym sercem. Ja nawet chyba wybaczam coraz bardziej. Ale wlasnie koniec. Nie umiem juz czuc . Chyba ze te pustke. CDopki bedzie to dobre dla dzieci pewnie zostane. Znarnuje sobie zycie ale trudno tam. I tak juz zmarnowane. I tak, robie cos i ze soba. Tyle ze tak czy siak czsem czuje sie jak dzis.

Nie masz chyba pojecia jak sie czuje ze nie zdolalam.ustrzec przed tym dzieci.
Dobra niech juz ja bede ta wredna baba bo nie rzucam mu sie w ramiona natychmiast.
 
 
Moniczka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-16, 09:11   

Przemoc... Zmarnowane życie...
Z własnego doświadczenia wiem że można dużo wybaczyć, przesunąć swoje granice .
Ale potem nie mogę spojrzeć w lustro...
Mąż zrobił ze mnie nienormalną chorą psychicznie osobę...

Jeżeli mąż pracuje nad sobą to dobrze. Teraz czas na Ciebie.
 
 
rona
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-16, 09:18   

Andzik napisał/a:
Czuje sie taka samotna. Zyjemy obok siebie. To nie ma sensu.


Mogłabym napisać dokładnie to samo :-(
 
 
miazia
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-16, 09:37   

Moniczka napisał/a:
Z własnego doświadczenia wiem że można dużo wybaczyć
ja też ale też wiem, że można nic nie czuć do męża, po tych wszystkich krzywdach, których się doświadczyło......Zajęłam się sobą.....nie zmuszając się do niczego.....w trakcie mojej przemiany zmieniało się podejście do męża.........Miłość - to nie uczucie a postawa, jak twierdzą mądre głowy tego forum........Do uczuć się nie zmusisz ale popracować nad postawą można.....Nad prawdziwym, płynącym z głębi serca przebaczeniem również ale nic na siłę....kiedy my nie dajemy sobie z wieloma rzeczami rady zawsze możemy wesprzeć się na Bogu stając w prawdzie....chcę coś czuć a nie czuję...chcę przebaczyć a nie umiem.....Bóg sprawia takie cuda, że jak teraz to piszę to mi się łezka ze wzruszenia w oku kręci... :-)
 
 
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-16, 16:35   

Andzik napisał/a:
Dobra niech juz ja bede ta wredna baba bo nie rzucam mu sie w ramiona natychmiast.


Andzik, nikt z nas nie sądzi, ze taka jesteś. Masz prawo czuć zal i nieufnosć wzgledem meza, jeśli on stosował wobec Ciebie przemoc. Dobrz, ze zaczał się zmieniac (czy jest to widoczne i odczówalne dla Ciebie, czy tyko o tym mówi?). Czy w tej pracy nad sobą dostrzegł swoje kzywdzące zachowania i za nie przeprosił. Jak sam piszesz, podjął się tej pracy za Twoją namową, można więc sądzić, ze jesteś dla niego ważna... że ważna jest rodzina... To jednak wcale nie oznacza, że masz się zaraz rzucać z wdzięcznoscią w jego ramona.
Juz trochę czsu z nami jesteś, zapewne czutałaś wiele wątków, słuchałaś rekolekcji. Ja jednak gorąco polecam abyś raz jeszcze wysłuchała rekolekcji ks. Dziewieckiego i spojrzała na siebie i swoje małzeństwo przez pryzmat tego co on mówi

http://sychar.org/przysiega/

Proponowanie Ci pracy nad sobą to nie mówienie, ze Ty jesteś "wredna baba, ktora musi cos ze soba zrobic, ktora jest wszystkiemu winna... Nie to, sadze, tereska miala na mysli. w obercnej sytuacji masz w sobie wiele nieumiejtnosci, blokad, niechci, wynikajacych z doswiadczen jakich doznalas w malzenstwi, jakie wznioslas z dziecinstwa i innych sytuacji zyciowych. Przyjzenie sie temu wszystkiemu, przyjrzenie sie swoim rekcjom na pewne sprawy i proba zmian tych niewlasciwych, to wlasnie praca nad soba.
Mzsle, ze sama doskonale juz wiesz, ze miosc, to nie uczucia, tzlko postawa i jest dokadnie tak, jak mayia to opisala

miazia napisał/a:
ja też ale też wiem, że można nic nie czuć do męża, po tych wszystkich krzywdach, których się doświadczyło......Zajęłam się sobą.....nie zmuszając się do niczego.....w trakcie mojej przemiany zmieniało się podejście do męża.........Miłość - to nie uczucie a postawa, jak twierdzą mądre głowy tego forum........Do uczuć się nie zmusisz ale popracować nad postawą można.....Nad prawdziwym, płynącym z głębi serca przebaczeniem również ale nic na siłę....kiedy my nie dajemy sobie z wieloma rzeczami rady zawsze możemy wesprzeć się na Bogu stając w prawdzie....chcę coś czuć a nie czuję...chcę przebaczyć a nie umiem.....Bóg sprawia takie cuda, że jak teraz to piszę to mi się łezka ze wzruszenia w oku kręci


Mzsl, ze podstawowzm pytaniem, od ktrego teraz powinnas wzjsc brzmił

Nie potrafie kochac meza, nic do niego nie czuje, jest tylko we mnie pustka, czy nie chc kochac mza, bo tak bardzo mnie (nas) skrzywdzil.

Nieyaleznie od tego jak brzmi odpowiedz, Bog i tak sobie y tym poradzi (jeđli oddasz mu te swoje troski), bo dla Niego nie ma rzeczy niemoliwych.

Polecam

http://www.langustanapalmie.pl/milosierdzia-pragne

Pozdrawiam goraco i otulam modlitwa
 
 
Slawomir
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-16, 23:00   

Andzik napisał/a:
Nie umiem juz czuc . Chyba ze te pustke. CDopki bedzie to dobre dla dzieci pewnie zostane. Znarnuje sobie zycie ale trudno tam. I tak juz zmarnowane


Andzik!

Patrz:
1. jesteście razem,
2. macie cudowne dzieci.
3. twoj malzonek sie zmienia pod wplywem twojego przekazu

A teraz sprobuj go namowic na wspolna modlitwe, spacer, wyjscie do restauracji, klubu (moze macie jakies wspolne zainteresowania?). Poszukajcie grupy wsparcia - polecam ogniska Sychara.
Masz prawo do swoich emocji, pewnie ze boli, nie musisz się rzucać od razu na szyje ale spróbuj metody małych kroków. Jak witasz męza jak wraca po pracy? W jaki sposób informujesz, zeby wyniosl smieci? Spróbuj poprosić o np. żeby coś zmienił w pokoju dziecka (malowanie? półeczka?) - pamietaj o swoim pozytywny nastawieniu.
Mezczyźni nieco inaczej reaguja i okazują swoje uczucia. Sprobuj zamiast bezposrednio cos komunikowac wlaczyc bardziej meza i go zaangazowac.
Przy okazji pojedzcie razem do sklepu z meblami / lampkami / polka do pokoju dla dziecka. Sluchaj co i dlaczego chcialby kupic (nie krytykuj i zgodź sie nawet jak nie bedzie idealnie z twojego punktu widzenia).
Niech sie poczuje dumny z tego co zrobi (daj mu takie powody). Zaplanuj sobie dzialania w celu odzyskania meza.
Sprobuj podejsc go od kuchni tzn. komunikuj jasne drobne przekazy i staraj sie wykonac to w sposob pozytywny.
Zacznijcie od drobnych rzeczy.
Andzik! rob cos bo inaczej wybuchniesz i nie dasz rady.
Zranil cie twoj maz i masz prawo byc wypalona. Ale tylko praca nad soba i nad "relacja do meza" pozowli ci wrocic do siebie.
wyprowadzka nie zalatwi sprawy - chyba ze jest typem przemocowca tutaj ze wzgledu na dzieci musisz podjac inne dzialania.
tu ty mozesz tylko dobrze to ocenic.
Trzymaj sie - ale samo trwanie to za malo.
dzialaj:-)
 
 
Andzik
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-17, 15:53   

Dziekuje wszystkim za wsparcie. To dobrze uslyszec i poczuc, ze ktos Cie rozumie. Oj jak dobrze.

Zenia, tak zmiany na serio i baaardzo odczuwalne biorac pod uwage jak zle bylo ;-) .

Slawomir, ja wiem, ze pod pewnyn wzgledem jestem szczesciara bo przez caly ten czas maz mnie kochal, nawet gdy byl najgorszy czas, nawet gdy ta milosc byla chora jakas. Ale z drugiej strony nie znacxy ze mi latwiej. Chyba.
Co do przemocy to juz wlasnie nie ma koniecznosci wyprowadzki. przynajmniej na razie. I to jest to co mi najbardziej przeszkadza, ta niepewnosc. Ake byla w przeszlosci.
Podziwiam za pozytywne myslenie po rozwodzie, skad czerpiesz sile...

w sklepue i na spacerze wlasnie bylismy wszyscy razem. wspolna modlitwa ani Sychar nie wchodza niestety w gre. obawiam sie, ze w ogole. mysle ze to czesc problemu.

jeszcze raz dziekuje wszystkim za wsparcie i modlitwe.
 
 
nutka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-18, 00:07   

Andzik,
przeszłości nie zmienisz, jedyne co możesz najlepszego zrobić dla siebie - to wybaczyć. Wybaczenie to akt woli - to nie dzieje się ot tak, to łaska... Tu polecam wiele lektur o przebaczeniu - ale przede wszystkim o.Witko, abyś mogła swoje poczucie krzywdy powierzyć Bogu, wyzbyć się go (on jest sędzią - grzeszników osądzi w odpowiednim czasie) - a Ty jak i Bóg miłosierny wybaczasz grzechy, grzesznika oddajesz Bogu.
Gniew - to druga strona miłości - jeśli go odczuwasz, to dobrze, bo nie jesteś obojętna, ale on niszczy... też trzeba go się wyzbyć... wiem, nie proste - ale Bóg nie stawia przed nami prostych zadań - w prostych się nie doskonalimy.
Jest taka lektura, która mówi o "kochaniu niegodnych" i tłumaczy jak to działa - jeśli zanim do niej sięgniesz przyjmiesz, że Twój zbiornik miłości napełni Jezus i da Ci siłę - to zrozumiesz też mechanizmy i spróbujesz zmienić (pełna wersja "sztuka okazywania uczuć w małżeństwie" - dal tego jednego rozdziału i świadectw tam zamieszczonych warto przeczytać całą, dal innych relacji - rodzic - dziecko czy teściowie też się przydaje :)
Jest jeszcze jedna lektura (wiem, wiem... to on jest winny, on zawinił, ale albo chcesz w tym tkwić i marnować sobie życie albo z tego małżeństwa właśnie po takim kryzysie wyciągniesz coś, co dla Ciebie jest najlepsze - nawet jeśli go nie poprawisz, będzie to dla Ciebie duchowa przygoda, która zaowocuje...) Jesteś "cenniejsza niż perły" - to też tytuł tej książki... spróbuj - dla Boga, dla siebie, dla męża i dla Waszych dzieci ! - w takiej właśnie kolejności :)
 
 
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-18, 01:55   

a możesz podac autorów proponowanych ksiażek :lol:
 
 
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-18, 02:14   

Cenniejsza niż perły
autor: Gary L. Thomas

http://www.tolle.pl/pozycja/cenniejsza-niz-perly

O tym, jak mądra żona pomaga mężowi osiągnąć pełnię męskości.

Jak każda kobieta zapewne chcesz, aby Twoje małżeństwo było idealne i wymarzone. Abyś żyła w zgodzie i miłości ze swoim mężem do końca swoich dni. Jeżeli wydaje Ci się, że nie jesteś w stanie tego osiągnąć, to grubo się mylisz!

Dzięki książce "Cenniejsza niż perły" możesz odmienić swoje małżeństwo. Staniesz się lepsza dla siebie i dla swojego współmałżonka. Zrozumiesz, że zmieniając na lepsze siebie, uczynisz swoje małżeństwo bardziej szczęśliwym.

Wielką zaletą książki jest to, że została napisana przez mężczyznę i zawiera męski punkt widzenia, dzięki czemu lepiej zrozumiesz swojego męża i jego potrzeby. Znajdziesz w niej praktyczne wskazówki, jak dążyć do udanego życia w małżeństwie.

Dzięki lekturze tej książki dowiesz się, co zrobić, aby Twoje małżeństwo było dobre i szczęśliwe. Pomoże Ci ona przejąć inicjatywę w małżeństwie i tym samym stać się aktywną - nie użalającą się nad sobą - kobietą.

Dzięki niej dowiesz się, jak każdego dnia budować szczęśliwe małżeństwo. Nauczysz się dokonywać wyborów, aktywnie działać i stawiać czoła słabościom.

Ponadto z książki dowiesz się:

jak zrozumieć najgłębsze pragnienie mężczyzny
jak nauczyć się radzić sobie z gniewem męża
jak pomóc mężowi stawiać rodzinę na pierwszym miejscu
jak nauczyć się doceniać niedoskonałego mężczyznę
===================================================

Sztuka wyrażania miłości w małżeństwie
autor: Gary Chapman

http://www.tolle.pl/pozyc...i-w-malzenstwie



Małżonkowie rzadko wyrażają miłość w ten sam sposób. Z reguły posługujemy się jakby innymi językami miłości. Każdy z nas używa takiego języka, jaki jest mu najbliższy, i jest zdziwiony, gdy partner nie rozumie, tego co próbujemy mu zakomunikować. Wyrażamy miłość, ale on (czy ona) wydaje się tego nie dostrzegać, ponieważ dla niego (dla niej) to, co robimy, jest komunikatem w obcym języku.

Gdy poznasz podstawowy język miłości swojego partnera i nauczysz się nim posługiwać, odkryjesz klucz do długiego i pełnego miłości związku małżeńskiego. Miłość nie musi zanikać po ślubie, jednak by ją zatrzymać, musimy się nauczyć wyrażać ją w sposób zrozumiały dla naszego partnera.

Nie możemy polegać na swoim sposobie wyrażania miłości, bo współmałżonek może go nie rozumieć. Jeśli chcemy, aby czuł się kochany, musimy wyrażać miłość w sposób, który jemu jest najbliższy. Nic nie wpływa na związek dwojga ludzi tak bardzo, jak zaspokajanie ich potrzeb emocjonalnych - zwłaszcza potrzeby miłości.

Jeśli nauczę się języka miłości mojej żony i będę się nim często posługiwał, ona będzie czuła się kochana. Kiedy minie okres ślepego zakochania, nie doświadczy rozczarowania, ponieważ będzie napełniona miłością. A kiedy ona zrobi to samo, również moje potrzeby emocjonalne będą zaspokojone, a nasze małżeństwo będzie rozkwitało.

=======================================================

Chyba o to chodziło :mrgreen: :?:
 
 
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-18, 11:31   

Dzieki Kinga :mrgreen:
 
 
Wilkoo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-18, 11:39   

Już nie kocham = jeszcze nigdy nie kochałam (prawdziwie) = dopiero przed Tobą nauka Prawdziwej Miłości, która nie jest uczuciem = jeśli tego chcesz, poradzisz / poradzicie sobie.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8