Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Nie mam już siły na życie w trójkącie z teściową-muszę odesc
Autor Wiadomość
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-03, 10:57   

Najgorsze, że jak się wyprowadzisz, to ściągniesz na siebie ich nienawiść i zanim się mąż opamięta (oby to w ogóle nastąpiło!) porani Cię jeszcze bardzo!
Będzie zastraszał, szantażował, może naprawdę posunie się do wysłania pozwu.
Teściowa zrobi z Ciebie psychopatkę i zbrodniarkę rozbijającą szczęśliwą rodzinę. Jeśli faktycznie jej postawa na zewnątrz jest taka jak to przedstawiasz, to przyjdzie jej to bez trudu.

Pytanie jak możesz się zabezpieczyć przed ich wpływem na Ciebie po wyprowadzce? Jak nie dać się zniszczyć na odległość??

Ja bym na pewno spróbowała wesprzeć się na kimś. Tzn. nie występować sama przeciw dwojgu, bo na razie Twój mąż jest po przeciwnej stronie barykady, stoi tam razem z matką, przeciwko Tobie.
Ty jesteś sama.
Tak nie powinno być...

Czy nie możesz swojej sytuacji przedstawić komuś, kto Cię wesprze?
Z uwagi na to, że dla Was z mężem sprawy duchowe były ważne, że matka męża udziela się tak otwarcie w parafii - to może właśnie przedstawić Twoją wersję wydarzeń księdzu? Po to aby mieć jakieś wsparcie (bo jako duszpasterz powinien się tym zająć, taki jest jego obowiązek), ale jeśli Cię nie wesprze, to chociaż uniemożliwisz teściowej kłamanie na Twój temat także duszpasterzom (że wredna zołza opuściła jej kochanego niuniusia, no co za kobieta proszę księdza, co ja nie robiłam żeby ją przekonać, a ta diablica wcielona zostawiła go i z dzieckiem uciekła... dalej mogę sobie dopowiadać...).

Drugi mój pomysł na wsparcie zewnętrzne to centrum pomocy duchowej. Może gdzieś niedaleko działa coś takiego, rozejrzyj się. Mi pomogła swego czasu osoba z takiego centrum, oczywiście zależy na kogo się trafi, ale jednak osoby tam pracujące właśnie po to są.

Co do szantażowania rozwodem.

Zastanawiam się czy nie powinnaś od razu zastrzec, że Ty NIE CHCESZ żadnego rozwodu. Tylko jak? Słowna deklaracja nic nie da. Rozlepić na mieście ogłoszenia ;) ? Wysłać list? Wysłać list czy maila..?

Trzymaj się, i pamiętaj aby się cały czas modlić, być blisko Boga.

---------
edit:
doczytałam, że próbowałaś wesprzeć się na kimś z zewnątrz i nic.
No dobra, ale ja nie rozumiem. Przedstawiałaś komuś z zewnątrz taką wersję wydarzeń jak tutaj nam, i co? Ta osoba mówiła Ci "o rany, straszna sprawa, współczuję, pomyślę jak można Ci pomóc" a na drugi dzień spotykałaś tę osobę i ona mówiła "hm rozmawiałam z Twoją teściową, i widzę teraz że przesadzasz"
:?:

Jak niby ta Twoja teściowa może mieć wpływ na osąd tylu samodzielnie myślących ludzi? To jakieś guru sterujące umysłami całego miasteczka...? :roll:

A może to ja nie ogarniam skali wpływu takiej osoby? Nie spotkałam się z czymś takim nigdy..
 
 
Tuśka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-03, 11:19   

Ona właśnie robi ze mnie wariatkę i nie dopuszcza żadnej krytyki ze strony kogokolwiek. To bardzo pewna siebie osoba, ktora potrafi wszystkich przegadac i wpoić swoją wersję, że to ja jestem niepokorna, leniwa, niczego nie potrafię tylko wymagam nie wiadomo czego a jej biedy synuś tak ciężko pracuje i tak dzielnie buduje, a ona się pyta ludzi trzepiąc łapami: dla kogo? dla kogo? ......(chyba dla niej samej)

a ja żyje tyle na wdechu już od 1,5 roku
jak ona dzwoni do mojego męża to ja żeby nie słyszeć jej głosu w jego telefonie (bo ma dość głośny pogłos) podkręcam radio bo od razu mam odruch wymiotny- kurcze nawet sama tego nie kapuje dlaczego tak jest, ale od razu zaczynam się trząść i chce mi się wymiotować

jak urodziłam dziecko i ona przyszła z moim mężem do szpitala żeby zobaczyć małą to pielęgniarki po jej wizycie tylko powiedziały mamy nadziję, że nie mieszkacie razem, trzymaj się od niej z daleka bo stracisz pokarm, lepiej zeby już tu nie przychodziła, a jej synka to powinnaś odpępowić bo razem działają jak karabin maszynowy...

potem pani fotograf co była na chrzcinach robić zdjęcia- jak ją obserwowała w akcji jak na mnie wrzeszczała to skomnetowała to tylko, że nie sądziła, że można być tak opentanym przez szatana

moja rodzina jest bardzo wierząca i jak miałam ciężki poród wszyscy modlili się by dobrze się wszystko zakończyło i czuli, że toczy się jakaś walka duchowa, ze ktoś modli się o moją śmierć ( nie wiem jak to czuli, ale tak mi opowiadała moja siostra- nie rozumiem tego za bardzo bo może nie jestem aż tak uduchowiona jak moja siostra, ale prawdę mówiąc na porodówce czułam, że jakby nie modlitwa bliskich to odeszłabym)-skonczyło się vacum, dziecko zdrowe, ja cała porozrywana, miałam przetaczaną krew, mocz oddawałam pod siebie, cały czas omdlenia, na szczęście po 2 miesiącach się wylizałam...
 
 
Daria111
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-03, 11:33   

Myśl o córce. Szantazem niczego się nie załatwi. Twój mąż chyba nie dorósł do życia w małżeństwie. Szansa jest by to zmienić gdy sie od pepowiny odetnie. Skoro mówi o rozwodzie, teściowa o alimentach i nie widzą w tym nic złego to.... jesteś na straconej pozycji. W takich warunkach do zgody nie dojdzie. Pisalas gdzieś wyżej ze mąż jest zakochany w córce. Może wasza wyprowadzka go otrzezwi. Moim zdaniem w takich sprawach nie nalezy ustępować bo Ty miłości teściowej nie zdobędziesz a stracić możesz godność i wlasne dziecko. Myslisz ze pozniej jak będzie starsze nie zechce go wychowywać na swoją modłę? A Ty wykonczona psychicznie bedziesz na to bezradnie patrzyla.
 
 
Tuśka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-03, 11:44   

Właśnie nie mogę na to pozwolić. Chce spokojnie żyć, bez stresu, bez reacji "na baczność" jak ktos zapuka do drzwi, czy przekręci się zamek w drzwiach, bez ciągłej kontroli i wpedzania mnie w poczucie winy, szantaży emocjonalnych i znęcania się spychicznego, bez wyzwisk pod moim adresem oraz adresem mojej rodziny. Tak być nie może. Nie mogę do tego dopuścić by ktoś wykańczał mnie psychicznie. Wole życie w jednym pokoju w spokoju niż w domu złym.
 
 
miazia
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-03, 11:48   

ja tam Cie Tuśka rozumiem.....i tak źle i tak nie dobrze...cokolwiek nie zrobisz będzie źle......ale nie będzie lepiej póki nie będzie w Tobie tyle odwagi aby to zakończyć.....nie obiecuję Ci, że będzie łatwo....sama przez to przeszłam.....poczucie winy.....osamotnienia....nękanie telefonami.....oczernianie przed rodziną i znajomymi......namawianie męża do rozwodu.......utrudnianie życia na każdym kroku......ale warto przez to wszystko przejść dla siebie samej, dla córki ale też dla waszego małżeństwo.....pozwalasz się krzywdzić i masz pretensję, że ktoś Cię krzywdzi dosyć dobrze obrazuję to ks. Marek Dziewiecki (przesłuchaj konferencje)........Gdybym dalej pozostała w tym koszmarnym układzie skończyłabym w szpitalu psychiatrycznym albo jeszcze gorzej.... Odeszłam....zabrałam córkę....zaczęłam samodzielne życie.....z Bożą pomocą odbudowuje poczucie własnej wartości i godności, które zostało doszczętnie zniszczone.....dochowuje wierności małżeńskiej....pracuję nad sobą......z miłością modlę się za męża....nie utrudniam mu kontaktów z córką.....staram się być spokojna, życzliwa, uśmiechnięta....pewno siebie...znalazłam wsparcie naszej wspólnoty, zaczęłam 12 kroków i robię to wszystko dla nas, dla naszego małżeństwa....abyśmy kiedyś, jeśli taka będzie wola Boża mogli być prawdziwym, szczęśliwym małżeństwem..

[ Dodano: 2014-02-03, 11:58 ]
wysłuchałaś tu na forum opinii wielu ludzi....być może wielu wspaniałych rad....ale oni-my nic nie zrobimy za Ciebie...to Twoje życie........proś o światło Ducha św. w rozeznaniu Twojej drogi.....i proś Boga o wszelkie łaski jakie, Ci są teraz potrzebne....bo człowiek sam nie wiele może....a z Bożą pomocą i wsłuchując się w Jego Wolę może wszystko :lol:
 
 
Karolina12
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-03, 12:22   

miazia napisał/a:
wysłuchałaś tu na forum opinii wielu ludzi....być może wielu wspaniałych rad....ale oni-my nic nie zrobimy za Ciebie...to Twoje życie........proś o światło Ducha św. w rozeznaniu Twojej drogi.....i proś Boga o wszelkie łaski jakie, Ci są teraz potrzebne....bo człowiek sam nie wiele może....a z Bożą pomocą i wsłuchując się w Jego Wolę może wszystko


nic dodać nic ująć........... miazia ma racje
Pogody Ducha
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-03, 12:26   

Tuśka napisał/a:
Właśnie nie mogę na to pozwolić. Chce spokojnie żyć, bez stresu, bez reacji "na baczność" jak ktos zapuka do drzwi, czy przekręci się zamek w drzwiach, bez ciągłej kontroli i wpedzania mnie w poczucie winy, szantaży emocjonalnych i znęcania się spychicznego, bez wyzwisk pod moim adresem oraz adresem mojej rodziny.


i bez męża
 
 
miazia
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-03, 12:36   

grzegorz_ napisał/a:
i bez męża


na razie bez męża......nie możemy zmienić drugiego człowieka tylko siebie.....nie ma dnia abym nie była przygotowana na jego powrót.....ale muszę być cierpliwa...każdy z nas jest wyjątkowy....i nie wiem ile czasu potrzeba mojemu mężowi.....Teraz zajmuję się sobą dla NIEGO....aby kiedy to nastąpi być lepszą żoną :lol:
 
 
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-03, 12:41   

Podziwiam Twoją postawę Miazia.
Nie ma w Tobie żalu, nienawiści, złych emocji.
Jakże wiele pracy wykonałaś nad sobą! Owocnej pracy.

[ Dodano: 2014-02-03, 12:49 ]
grzegorz - tak, dopóki małżonek jest nam krzywdzicielem to mamy prawo żyć z dala od niego, chronić się przed krzywdą, którą nam wyrządza.

nikt nie postawi granic - "dotąd masz dawać radę, a odtąd już nie". każdy na sobie i własnej psychice sprawdza, gdzie przebiegają te granice.
 
 
złamana
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-03, 12:55   

No właśnie jest takie ryzyko. Czy dojrzałaś Tyśka do tego by je podjąć, czy nie warto jeszcze spróbować inaczej? Masz ten komfort, że masz gdzie odejść i dasz radę. Podejmując taką decyzję musisz być pewna, że zrobiłaś wszystko, by inne rozwiązania wdrożyć. Inaczej będzie Ci się wszystko wlokło latami, a z mężem i jego rodziną to już związana jesteś córką i nie wiadomo jak po Twoim ewentualnym odejściu to wszystko się poukłada. Rozważ na spokojnie. Męża wzięłaś z dobrodziejstwem inwentarza, z jego rodziną. Czy przed ślubem jego matka zachowywała się inaczej? Jeżeli to narosło po ślubie, to z jakiej przyczyny. Ta kobieta czuje się pewnie, inni też ją tak odbierają. Jak myślisz jej wysoka pozycja w rodzinie wynika z tego tylko, że inni na to jej pozwolili, czy też inni pozwolili, bo im ta jej wysoka pozycja coś daje (spokój, bezpieczeństwo, wygodę?). Jak Ty rozmawiasz z mężem? Jesteś w stanie przemilczeć zarzuty w kierunku jego matki? Ciebie boli traktowanie złe Twoich rodziców, jego bolą złe słowa o matce. Wiem, że przy takiej kobiecie to trudne, ale można nie ulegać również nie mówiąc źle o danej osobie, informując jedynie, że takie a takie słowa czy zachowania sa dla Ciebie nieakceptowalne. Może spróbuj nie myśleć o teściowej przez coraz dłuższy czas, powoli od 20 minut zacznij. Myślenie o krzywdach nakręca negatywnie i zaciemnia obraz. Zrobiłaś obiad dla męza a on zjadł u mamy, powiedz, że Ci przykro, mógł uprzedzić, czy faktycznie uważa, że lepiej będzie jak on sam będzie jadł u mamy, a Ty z córką. Możesz teściową spytać o radę : "jak mama myśli, czy faktycznie lepiej dla małżeństwa jest jak każdy je obiady oddzielnie, co mama o tym sądzi". Zaplanuj wyjazd na spacer do lasu z córką, powiedz mężowi i zapytaj "kochanie pojedziemy jutro po południu razem na spacer", jak powie, że coś tam z mamą zapytaj "czyli mam rozumieć, że wolisz ten czas spędzić z mamą". Tego typu. Popróbuj Tyśka. Motywacją odejścia nie może być liczenie na to, że mąż się ocknie. jak będzie tylko to, a mąż się nie ocknie, będzie Ci trudno. Motywacją do wyprowadzki może być tylko to: próbowałam wszystkiego, inaczej nie umiem, nie daję sobie z tą sytuacją rady, muszę mieć spokój dla dobra swojego i córki. Tylko bowiem wówczas wyprowadzka i związane z nią inne konsekwencje dadzą się przerobić i nie będą wlec za sobą twojego poczucia winy, że nie zrobiłaś wszystkiego. Bo nasze własne myśli lubią nam płatać figle. Z dystansu, na spokojnie coś co kiedyś wydawało się nie do rozwiązania jawić się zaczyna jako zupełnie błahe i kłębi się pytanie dlaczego nie byłam wtedy mądrzejsza i nie zrobiłam tak a tak. By tego uniknąć, popróbuj coś zmienić.

[ Dodano: 2014-02-03, 13:00 ]
A na skołatane polecam domowe melodie, różne ich piosenki, np
http://www.youtube.com/watch?v=9LYcIm9W1nk
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-03, 19:41   

Tuśka pisze:
Cytat:
moja rodzina nie ma prawa do nas przyjeżdzać- (oststnio jak moja mama przyjechała na chrzciny naszej córki to mąż nie pozwolił by u nas przenocowała) więc taka sytuacja jest patowa.


Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, bym własną matkę odesłała z mojego domu, bo mąż nie pozwala jej nocować. Gdzie Ty byłaś wtedy i jak to własnej mamie zakomunikowałaś jestem ciekawa? A może to on zakomunikował a ty Tuśka biernie się tylko temu przyglądałaś?
Weszłaś całkowicie w rolę ofiary. Za wszystko obwiniasz teściową- owszem to toksyczna osoba, ale Ty jesteś bierna i dajesz przyzwolenie na wszystko co się dzieje. Przez swoją bierność masz w tym udział.
Represje dotyczą Ciebie i Twojej rodziny. Ewidentnie jest to próba całkowitej izolacji Twojej osoby od reszty rodziny, właściwie nie próba lecz już fakt.
Jak wspomniała mizia (bardzo cenny post) tylko TY masz możliwość przerwać tą chorą sytuację, ale z jakiegoś powodu w niej tkwisz i całą swoją energię poświęcasz na opowiadanie nam jaka ta teściowa wredna. Owszem jest taka, ale to już zostało ustalone na początku i nie ma sensu wciąż tego tematu wałkować tylko zacząć działać póki całkowicie nie stracisz zdrowego rozsądku...a to już się niestety dzieje.

KN pisze:
Cytat:
Z uwagi na to, że dla Was z mężem sprawy duchowe były ważne, że matka męża udziela się tak otwarcie w parafii - to może właśnie przedstawić Twoją wersję wydarzeń księdzu?


Po piersze KN, gdyby sprawy duchowe były w jakiejkolwiek mierze ważne dla wspomnianych ludzi, ONI NIGDY nie dopuścili by się zachowań, które skutkują aż takim cierpieniem bliskiej osoby, kogokolwiek.
Nie należy mylić religijności (zwłaszcza tej na pokaz) z prawdziwą duchowością gdyż te dwie postawy zwykle, choć nie zawsze na szczęście, niewiele mają wspólnego ze sobą, czego dowód mamy w postawie wspomnianej teściowej i jej syna.
Nie jest celem przekonywanie innych ludzi łącznie z księdzem, że Tuśka ma rację, tylko celem jest zmiana Tuśki, by sama uwierzyła sobie i w sobie znalazła siłę by bronić się (uniknąć) przed celowym jej ogłupianiem i sprawowaniem kontroli przez teściwą wespół z synem a mężem Tuśki.

[ Dodano: 2014-02-03, 19:42 ]
miało być miazia, nie mizia - przepraszam za pomyłkę
 
 
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-03, 23:11   

Tyśka, co ja tam będę się rozpisywać, skoro trzeba ratować Ciebie i dziecko.

Po pierwsze: w jakim wieku jest dziecko - jeżeli malutkie i dziewczynka, to nie ma zmiłuj - zostaje z Tobą.

Po drugie: skoro masz dokąd się wynieść, to ja na Twoim miejscu już bym to zrobiła. Jeżeli jest izolacja, przemoc psychiczna i nie bójmy się powiedzieć, krańcowe chamstwo w stosunku do Ciebie i Twojej rodziny, to chyba to jest ta granica, której przekroczyć Ty nie możesz, chyba , że chcesz czekać na dalszą eskalację lub dać się złamać.

Po trzecie: czy są w Twoim otoczeniu osoby Tobie przyjazne, albo co najmniej obiektywne? Jeżeli tak, to w przyszłości mogą okazać się wartościowymi świadkami.

Po czwarte: sądowne zniszczenie przy rozwodzie nie jest takie proste, jak się furiatom wydaje. Skonsultuj się z prawnikiem, zwłaszcza odnośnie zapewnienia bezpieczeństwa sobie i dziecku oraz ochrony przed atakiem drugiej strony

Po piąte: nie przepraszaj więcej, nie przyznawaj racji, nie piecz ciast, stosuj listę Zerty na odległość. Jeśli nie korzystałaś z pomocy terapeuty, to o ile sobie sama nie przetłumaczysz, czego doświadczasz, to jest to najwyższy czas się po taką pomoc zgłosić.

A na koniec pytanie: czy chcesz, żeby Twoje dziecko miało jako wzorzec obecne stosunki w rodzinie, gdzie matka jest skrajnie lekceważona, jej rodzina również, ojciec zaś nie wspiera swojej żony, ale swoją własną matkę. Spora szansa, że córka też pójdzie za takim grzecznym i uroczym dżentelmenem, który okaże się pionkiem w swoim systemie rodzinnym. Akurat w Twoim przypadku okazało się na dodatek, że on nawet ugrzeczniony nie jest.

Masz gdzie pójść, masz siostrę, rodziców, pracę. Ratuj siebie i córkę.
 
 
karolh
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-04, 22:37   

Tuśka...
Ja pół roku odeszłam od męża, jak czytam Twoje posty to niemalże jakbym czytała o moim życiu, z tą różnicą, że teściowa i mąż nigdy nie okazali swojego stosunku do mnie przy jakichkolwiek świadkach.
Mamy małego synka, 2,2 mies.

Myślałam, że jak odejdę to może do męża coś dotrze, zgodzi się na terapię, otrzeźwieje...
Myślałam, że do niego dotrze, że to jednak my jesteśmy dla niego ważni i że to za nas wziął odpowiedzialność... nic bardziej mylnego...

Widzisz, mój mąż nadal przyjeżdża na każde wizytę do dziecka z matką, mama nawet z nim przychodzi pod drzwi na trzecie piętro w bloku by być świadkiem w sądzie, jak to dziecko"płacze na widok matki", chyba nie muszę dodawać, że to kompletny absurd, ale mąż jest na tyle przetrącony umysłowo, że manipuluje chamsko dzieckiem byleby osiągnąć swój cel - odebrać mi dziecko, które zamierza z teściową chować!

Co jest w tym wszystkim najgorsze na zewnątrz mój mąż jest postrzegany jako chodzący ideał, ma stopień naukowy z pedagogiki, żeby było śmiesznie, jest "przykładnym" katolikiem itd.
W domu było piekło psychiczne.
Uciekłam, bo czułam, że brakują mi dni do tego żeby kompletnie zwariować i odjechać.


Dam Ci dobre rady, które błagam wykorzystaj:
- doprowadź do sytuacji aby ktoś był świadkiem spoza Twojej rodziny, sytuacji jakich doświadczasz;
- brzydka rada ale naprawdę posłuchaj mnie, kup przez allegro dyktofon i nagraj kilka scenek w ich wykonaniu, wierz mi nie jestem wariatką, jak usłyszysz kilka zmodyfikowanych nagrań, które robią z Ciebie histeryczną wariatkę w sądzie, to dopiero się zdziwisz. Nie chciałabyś widzieć mojej miny kiedy znalazłam mojego męża nagrania tego co mówię, po jego akcjach.
- znajdź dobrego prawnika i złóż w sądzie pismo o zabezpieczenie miejsca pobytu dziecka przy Tobie i to jak najszybciej, jeżeli Cię uprzedzi to może być różnie później;

I ...... Nie zastanawiaj się, bo jeżeli tam zostaniesz to lepiej nie będzie, a w końcu dojdzie do sytuacji, w której nie będziesz już miała siły na walkę.

Mój mąż aktualnie walczy o to aby odebrać mi dziecko, podstawia świadków i pomimo tego, że teściowa wielokrotnie widziała jak do mnie dobiega, jak szarpie, obrzuca najpodlejszymi obelgami to zawsze ja byłam temu winna, ja miałam być pokorną żoną i siedzieć cicho. Teraz teściowa niczego nie widziała, a raczej widziała to, że to ja byłam agresywna.... Histeryczna.... niestabilna emocjonalnie.... awanturnicza....

Nie ufaj, nie daj się zwieść i zadbaj o dziecko wprowadzając w życie to co napisałam powyżej.
Trzymaj się
Ostatnio zmieniony przez 2014-02-05, 08:33, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
zaleś
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-04, 23:17   

Nie moge czytac takich rad jak karolh.!
Jak zabrac dziecko ojcu,jak mu ograniczyc kontakt z dzieckiem.Jak ograaniczyc kontakt dziecka z jego babcią.!!!
O co chodzi?Co to za rady?

[ Dodano: 2014-02-04, 23:21 ]
Filomena napisał/a:


Po pierwsze: w jakim wieku jest dziecko - jeżeli malutkie i dziewczynka, to nie ma zmiłuj - zostaje z Tobą.

.

nie ma zmiłuj.:(
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 5