Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Nie mam już siły na życie w trójkącie z teściową-muszę odesc
Autor Wiadomość
Tuśka
[Usunięty]

  Wysłany: 2014-01-31, 14:37   Nie mam już siły na życie w trójkącie z teściową-muszę odesc

Kochani,
Jestem w małżeństwie sakramentalnym, które wytrwało próbę czystości przedmałżeńskiej już 1,5 roku. Nasza historia jest krótka, ale tyle co się wycierpiałam w tym małżeństwie to już sam Pan Bóg wie. Nie wiem co mam dalej robić, ale jeśli nie zrobię nic to normalnie zwariuję. Proszę o pomoc. Oto sprawa:
Mój mąż i ja poznaliśmy się 2 lata temu. Wielka miłość, kompletnie różowe okulary (bynajmniej ja miałam) motyle w brzuchu i ta myśl- w końcu po tylku latach czekania- zjawił się mój wyśniony, cudowny książę z bajki. Byłam bardzo zafascynowana owo poznanym panem P. i od pierwszych naszych spotkań czułam, że on zostanie moim mężem. Byłam bardzo szczęśliwa, podziwiałam go, nawet się czasem łapałam na tym, że ja przecież nie zasługuje na takie szczęście. Razem postanowiliśmy żyć w czystości przedmałżeńskiej (mimo , że mieliśmy wcześniejsze kontakty seksualne z innymi parterami) bardzo chcieliśmy by ten nasz "nowy" związek był czysty. Przyjęliśmy szkaplerz karmelitański. Nasze spotkania były pełne Boga- niesamowie. Mogliśmy siedzieć sobie wpatrując się w siebie, modląc i marząc o stworzeniu rodziny... Chwilowa bajka
Zaręczyliśmy się, był ślub, zaraz po ślubie ciąża, cudowna córcia. Tak jak było w planach.
Ja porzuciłam swoje dotychczasowe zycie w dużym mieście, dla niego. Myślałam będziemy żyć w jego miasteczku , tu się wybudujemy (mąż miał dom po dziadkch) będzie nam dobrze. Ja mam pracę mobilną przy komputerze więc nie było to problemem. Na studia(doktorat) mogę przecież dojeżdzać. Ważne tylko by on mógł dalej prowadzić swoją lokalną firmę, a ja sobie dam radę. W końcu już od 10 lat jestem samowystrczalna i potrafię dopasować się do warunków w których mieszkam. Żyłam w wielu krajach i niegdy nie miałam z tym problemu. Teraz mam. Kłopoty zaczęły się już w trakcie planowania ślubu- (wówczas przymykałam na to oko- w sumie byłam kompletnie zaślepiona) sęk w tym, że wszystko co ja chciałam by było na naszym wysnionym ślubie musiało być zaakceptowane przez mamusie P. -nic nie mogło być po mojej myśli ( miejsce slubu, data,zaproszenia, kwiaty, menu, stroje, atrakcje weselne itp. wszystko co ja chciałam było złe, bez sensu, za drogie, niepotrzebne. Myślałam wtedy może i racja, ok, niech tak będzie. Najważniejsze byśmy się pobrali w końcu to miłość prawdziwa, od Boga, jedyna, cudowna. Nie ważne są te sprawy "przyziemne" Ani moja mama, ani ja ani nikt inny z mojej rodziny nie miał nic do powiedzenia w sprwie ślubu. Mimo tego- bardzo tego chiałam- było wiele smutnych sytuacji podczas tych przygotowań, ale wtedy miałam jeszcze siłę walczyć z "wiatrakami" teraz już nie mam. Po slubie zaczął się dla mnie koszmar. Mój mąż nagle z kochającego zakochanego chłopaka przemienił się w niezaiteresowanego żoną chłopca, który słucha tylko swojej mamy. Wczesniej tego nie widziałam aż tak wyraźnie. Nie miał ochoty pomóc mi z przewiezieniem moich rzeczy z wynajmowanego mieszkania, nie mogłam być u nich ( zamieszkalismy z rodzicami P.) zameldowana, nie mogłam przerejestrowac swojej firmy na ich adres, nie miałam nawet jak funkcjonować bo rzeczy które w koncu przewiozłam z kuzynem nie było gdzie złożyć więc żyłam w kartonach. Mój mąż poprostu jak gdyby nigdy nic zył sobie dalej pod dachem rodziców, tyle , że doszła lokatorka do pokoju. Całymi dniami w pracy,a ja z jego mamą, która za wszelką cenę chciała mnie edukować jak prać, jak prasować, jak gotować i tak chodziła za mną i obserwowała każdy mój ruch dając swoje cenne uwagi- oczywiście wszystkie moje metody na prowadzenie domu były złe i jej zdaniem niczego mnie matka nie nauczyła więc ona musi. Po miesiącu życia pod jednym dachem wymiękłam kompletnie. Mimo moich próśb meża o wyprowadzkę, on uważał, że to moje fanaberie i nigdzie nam nie będzie tak dobrze jak u jego mamusi. Mi było niedobrze, czułam się jak pod odstrzałem, bałam się cokolwiek zrobić, zeby znów nie narazic się na jej krytykę. Mój mąż oczywiście nigdy tez nie wspierał mnie, ani nie brał pod uwagę mojego zdania ani próśb. Wszystko co powiedziała mama było święte i dobre, a to co ja to moje wymysły i idiotyzmy. Po slubie też on razem ze swoja mamą zaczęli obrażać słownie moją rodzinę jak to nie potrafili się zachowac na weselu- ( wszystkie przykre słowa, ktore usłyszałam mnie wyniszczały) codzinnie nagonka na kogoś to na moją mamę, to na mojego tatę, to na siostre i tak bez końca- głupie komentarze. Bardzo bolesne i przykre. I ciągłe mnie obwinianie. Robiłam się coraz to mniejsza, traciłam swoje jak do tamtej pory poczucie własnej wartości, aż w końcu nie wytrzymałam tego i wyprowadziłam się do domu obok, w kórym moglismy mieszkać, ale mąż nie chciał. Zapakowałam rzeczy i napisałam tylko smsa mężowi, że nie będą dłużej mieszkać z jego mamą bo mnie to zabija. No i wielka obraza, jak mogłam, jak smiałam itd. sam przeprowadził się do mnie na zasdzie , że przyniósł swoje kapcie i 2 koszulki. Byłam w ciężkim szkoku, że nowo poslubiony mąż, niby tak zakochany, który niemalże nosił mnie na rękach, nie chce do mnie się przenieść. Jego mama wymysliła, że skoro już uciekłam od nich, a dom jest obok to mamy u niej się kąpać, u niej robić pranie, jeść obiadki, wynosić smieci, a tu będziemy sobie tylko spać- oczywiście się na to nie zgodziłam- co innego mąż on nadal prawie wszystko robi u mamusi. Siedziałam tak tydzień w naszym nowym domu, czekając aż mój książe sie zjawi- przychodził późno, wieczne pretensje do mnie o bzdury, niezadowolenie ze się tu wyniosłam i całkowity brak uczuć , obojętność, brak czułości, zrozumienia sprawiły, że czułam się z tym wszystkich fatalnie, nie mogłam pojąć tego, wyjechałam do rodziców na wieś, żeby sobie wszystko przemysleć poukładać, zastanowic się, podnieść na duchu- byłam w okropnym stanie psychicznym- nagle jakby rozpadł się mój swiat- nie czułam już jego miłości. Pojechałąm tam i liczyłam że on dostrzeże swój błąd, że przyjedzie po mnie, przeprosi, ze zrozumie, że tak być nie może, że on nadal mieszka fizycznie i psychicznie u mamy, a u nas tylko śpi. Nie zrozumiał, nie przyjechał. Uznał mój wyjazd za kolejną fanaberię. Napisałam list o pomoc do jego przyjaciół z kościoła- wyniknęła z tego wielka afera, że oczerniam męża pisząc jego zdaniem takie bzdury- że my przecież w żadnym trójkącie z jego mamą nie żyjemy. A co to za problem, że jego mama pierze mu rzeczy, gotuje, on tam z nią przesiaduje a ja sama w domu. Mąż i teściowa śmiertelnie się na mnie obrazili, ze zhańbiłam ich dobre imię, ona wysmiała nasz szkaplerz, o mnie powiedziała, że jestem prymityw i że mi ręki w kościele nie poda. Zaszczuli mnie jak psa i kazali pisac do tych przyjaciół ze tamten list to nie prawda, że sobie wszystko wymyśliłam. Dostawałam codzinnie pranie mózgu do tego stopnia, że nie byłam w stanie ani normalnie pracowac, ani funkcjonowac, moi znajomi nie wiedzieli co mi się stało, że z zawsze pełnej energii dziewczyny zrobiła się smutna, zatroskana i przybita dziewczyna bez chęci na cokolwiek. Moja rodzina też bardzo się zaniepokoiła i przyjechali wyjaśnić o co chodzi-nie dało się. Znów była nagonka na mnie. Mama P. wrzeszczała jaka to ja jestem najgorsza....bo sniadań jej syneczkowi nie robię. Miałam myśli samobójcze, wykończona, bez swojej miłości dowiedziałam się, że jestem w ciąży i to mnie ocaliło. Pomyślałam, że teraz mam po co zyć i udało mi się mimo problemów z utrzymaniem ciąży do końca ją donosić. Przez całą ciążę byłam jednak sama. Mąż był niby obok, ale nie czułam jego obecności, nie chciał chodzić ze mną na szkołę rodzenia, prawie nic mi nie pomagał w domu. Zakupy, gotowanie, sprzatanie- wszystko robiłam ja. On przychodził wieczorem i kładł się spać, jak kłoda koło mnie- bez uczuć. Nawet nie dotykał brzuszka jak mała kopała. Płakałam, ale miałam nadzieje, że coś się w końcu zmieni jak urodzi się dzidzia. Poród miałam bardzo cięzki, ale przeżyłam jakimś cudem. Dzieciątko cudowne. Miedzy nami nic się nie zmieniło. Ja aby nie stracić pokarmu i żyć w spokoju postanowiłam , że nie będę odwiedzać teściowej i tam nie chodzę. Ona jak mnie widzi w kosciele to ucieka żebym czasem nie podeszła do niej. Mąż zakochany w córce mnie już kompletnie nie zauważa. Nadal przesiaduje u swojej mamy. Na święta Bozego nar. pojechałam do swoich rodziców, on miał dołączyć ale wybrał wigilie z mamusią , nie z zoną i córka ( poprzednie 3 święta bylismy u jego rodziców) Na chrzciny zrobiłam obiad to teściowa przyszła i rozwaliła całą imprezę- obrazając mnie i całą moją rodzinę. Nie zjedliśmy nawet razem zupy...Mój mąż jej zachowanie skomentował- no i dobrze, że tak zrobiła- i tak jest za każdym razem. Zawsze staje w jej obronie, nie ważne co ona zrobi czy powie, czy mnie wyzwie. Pomyslałam, że muszę brać małą i spadać a on niech wybiera. Inaczej nie mam szans na normalne zycie, w które zawsze ingeruje teściowa, potwornie na mnie zła, że zabrałam jej ukochanego syna. A on cóż musi w koncu odejść od ojca i matki i połączyć sie z żoną swoją. Pytanie tylko co ja zrobiłam źle, że on mnie nie wybiera tylko ciągle matkę.
 
 
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-31, 15:09   Re: Nie mam już siły na życie w trójkącie z teściową-muszę o

Tuśka napisał/a:
Pomyslałam, że muszę brać małą i spadać a on niech wybiera.
.

No raczej tak.....

Cytat:
Inaczej nie mam szans na normalne zycie, w które zawsze ingeruje teściowa, potwornie na mnie zła, że zabrałam jej ukochanego syna. A on cóż musi w koncu odejść od ojca i matki i połączyć sie z żoną swoją. Pytanie tylko co ja zrobiłam źle, że on mnie nie wybiera tylko ciągle matkę.


a mnie zastanawia, co na to TEŚĆ? Bo na początku myślałem, że jest tylko teściowa. W nim wsparcia nie znajdziesz?

Musisz dać mężowi do zrozumienia, że to Ty jesteś najważniejsza i masz rację, moim zdaniem, tak stawiając sprawę- wybór pomiędzy Tobą a mamusią
Ostatnio zmieniony przez silverado 2014-01-31, 16:26, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Karolina12
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-31, 15:11   

Tuśka napisał/a:
Pytanie tylko co ja zrobiłam źle, że on mnie nie wybiera tylko ciągle matkę.


Tuśka ty nic złego nie zrobiłaś.............. nie możesz siebie obarczać za to że Twój mąż nie potrafi odciąć przysłowiowej "Pępowiny"............ czytając Twój post widzę niedojrzałego "Maminsynka" który tak naprawdę nie wie lub nie chce (z sobie wiadomych powodów) wiedzieć co to znaczy założyć "Rodzinę"................. w Piśmie Świętym jest napisane
Opuści Ojca i Matkę i złączy się ze swoją żoną i będą jednym ciałem........

Tuśka nie możesz godzić się na taki układ jaki jest teraz ..... postaw stanowcze granice

to forum to kopalnia wiedzy ..... rozgość się poczytaj...........

Pogody Ducha masz moją modlitwę
 
 
Aga6025
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-31, 15:13   

Nie jestem w stanie Ci doradzić jak postąpić. Moje życie małżeńskie jest bardzo podobne do Twojego. Teściowa traktuje mnie tak samo, mąż zachowuje się podobnie, a ja też nie mam pojęcia jak sobie z tym poradzić.
 
 
miazia
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-31, 15:24   

Tuśka opisałaś moje życie, to co przeszłam nadal jest we mnie....i nadal się nie skończyło, chociaż moi teściowie zmusili męża do rozwodu ze mną.....zniszczyli nasze małżeństwa, ale najbardziej zniszczyli własnego syna :-( . To bardzo bolesne jeśli chcesz o coś pytać, to na priv
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-31, 15:47   

Myślę, że ganić należy postawę mężów/żon
którzy nie potrafią się od rodziców odciąć, a mniej teściów.
W końcu jak ktoś ma 30 czy 40 lat i ma swoją rodzinę to powinien
pamiętać, że jego GŁÓWNĄ rodziną jest mąż/żona/dzieci, a nie rodzice.
 
 
Tuśka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-31, 16:07   Re: Nie mam już siły na życie w trójkącie z teściową-muszę o

No raczej tak..... a mnie zastanawia, co na to TEŚĆ? Bo na początku myślałem, że jest tylko teściowa. W nim wsparcia nie znajdziesz?

Problem jest w tym, że moja teściowa wszystkich trzyma za gardło. Swojego meża, swoją córkę i mojego męża, a jak ktoś już się sprzeciwia jej woli to jest wrogiem. Mąż jej córki- wróg numer 1 - od 10 lat nie odzywa się do niej poza dzień dobry i do widzenia, choć mieszkają pod jednym dachem tylko na innym piętrze i ja wróg numer 2- nawet teraz większy niż wróg numer 1 bo ja mam możliwość odejsc ( mam własne mieszkanie i na tyle jestem stabilna finansowo, że nie potrzebuję łąski męża) z tym, że kocham tego maminsynka i nie chciałabym rozbijać rodziny.
 
 
marek256
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-31, 16:18   

To co napisalas o mezu to to tak jakbym widzial siebie z przed lat . Z tyn ze ja nie mieszkalem u moich rodzicow tylko u tesciow a wiec sila rzeczy moi rodzice nie byli wstanie ingerowac we wszystkie sfery naszego malzenstwa . Gdzies w glebi serca w owym czasie jesli mialem podjac jakas decyzje to bralem pod uwage opinie moich rodzicow a nie przede wszystkim dobro malzenstwa . Pierwszym i teraz uwazam zasadniczym bledem bylo to ze nie poszlismy na swoje tak jak chciala zona tylko ja posluchalem rodzicow i wprowadzilismy sie do jej rodzicow drugim zamiast kupic dzialke pod budowe ktora chciala zona kupilismy za namowa moich rodzicow auto . Teraz ja widze swoj blad , widza tez moi rodzice ale ta przepasc ktora powstala , zal jest juz niedoodbudowania . Nie wiem czy dla meza wiarygodniejsze niebyloby o tym ze tak dalej byc nie moze ze musi laczace go wiezi z matka zerwac jesli mysli i ma na mysli dobro rodziny uslyszec to od innych osob . Moj znajomy ostatnio powiedzial mi jak wygladalo jego malzenstwo z jego perspektywy oczywiscie . mIanowicie jego malzonka przez caly okres malzenstwa tj prawie 20 lat niepotrafila wyzwolic sie z wiezow swojej rodziny ktora ingerowala w ich sprawy malzenskie . Dopoki pracowal po 12-14 godzin dziennie aby wybudowac dom znosil to cierpliwie wyjechal tez zagranice . Dom wybudowal i dal zonie ultimatum , sprzedajemy ten dom , bierzemy mape i kupujemy nowy w odleglosci minimum 50 km od miejsca gdzie jest jej rodzina . skonczylo sie tak ze zona nie chciala , wiezy jej z mama i rodzenstwem byly zbyt silne . Teraz sa juz po rozwodzie . Nikogo jednak nie zachecam do tego typu rozwiazan . POkazuje jednak jak trudno jest odciac ta pepowine . POzdrawiam Z Panem Bogiem
φ
 
 
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-31, 16:24   Re: Nie mam już siły na życie w trójkącie z teściową-muszę o

Tuśka napisał/a:
No raczej tak..... a mnie zastanawia, co na to TEŚĆ? Bo na początku myślałem, że jest tylko teściowa. W nim wsparcia nie znajdziesz?

Problem jest w tym, że moja teściowa wszystkich trzyma za gardło. Swojego meża, swoją córkę i mojego męża, a jak ktoś już się sprzeciwia jej woli to jest wrogiem. Mąż jej córki- wróg numer 1 - od 10 lat nie odzywa się do niej poza dzień dobry i do widzenia, choć mieszkają pod jednym dachem tylko na innym piętrze i ja wróg numer 2- nawet teraz większy niż wróg numer 1 bo ja mam możliwość odejsc ( mam własne mieszkanie i na tyle jestem stabilna finansowo, że nie potrzebuję łąski męża) z tym, że kocham tego maminsynka i nie chciałabym rozbijać rodziny.


to zawiąż sojusz ze szwagrem i pogadajcie konkretnie z waszymi małżonkami, potem teściami. Jak się nie da to moim zdaniem, musisz mężowi postawić sprawę jasno.... mimo tego, że będzie bolało i ryzyko jest wielkie. Albo, emocjonalnie się od tego odciąć, ale co to za życie.....

musicie się odciąć od teściów i mentalnie i fizycznie
 
 
Tuśka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-31, 16:36   

Cytat:
to zawiąż sojusz ze szwagrem i pogadajcie konkretnie z waszymi małżonkami, potem teściami.


Próbowałam z nim rozmawiać, ale on boi się w to ingerować. Jemu jest tak wygodnie zyć- teściowa pilnuje im dzieci, gotuje, jak wyjeżdzają pilnuje porządku, teść pali w piecu i kosi trawę a on- mąż siostry mojego męża nie musi nic. Mi natomiast taki układ -udawanie że wszystko jest pięknie ładnie na zewnątrz a we wnątrz się aż gotuje- nie odpowiada:)
 
 
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-31, 16:46   

Tuśka napisał/a:
Mi natomiast taki układ -udawanie że wszystko jest pięknie ładnie na zewnątrz a we wnątrz się aż gotuje- nie odpowiada:)


No to musisz wstrząsnąć mężem i zażądać zmian, lecz licz się z tym, że może byc opór materii zatem musisz odrobic pracę domową i mieć plan B jesli mąż nic nie zrobi. Czy jesteś gotowa na out jesli mąż nie odetnie pępowiny?
 
 
Tuśka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-31, 16:48   

Może mojej winy w tym wszystkim tez jest trochę, bo nie potrafię cieszyć się codziennością. Tym, że mój mąż i ja mamy dobrą pracę, że dziecko zdrowe, że jest co do garnka włożyć , że mamy gdzie mieszkać itp. czuje się zatruta od środka, jak pomyślę o tych wszystkich przykrych słowach, które usłyszałam od teściowej- to że za wszelką cenę stara się za każdym razem nas poróżnić pokazując mojemu mężowi, że się do niczego nie nadaję bo np. mam bałagan w szafce lub założyłam złe majtki pod sukienkę ( bo prześwitują)
Żal, smutek, poczucie braku możliwości żeby się za coś zaczepić. Probowałam namawiać męza na terapię to mi powiedział, że sama jestem chora psychicznie bo to co ja mówię to same fanaberie, a problemów to my żadnych nie mamy. Poszłam na poradę sama do pana Guzewicza, który tu nawet na nagraniach się pojawia, zaczęłałam codzinnie się modlić na różańcu za odmianę, żebym umiała się pozbierać i podjąć działanie ku poprawie...
 
 
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-31, 16:51   

Tuśka przesłuchaj ks Marka Dziewieckiego "Przysięga małżeńska i jej konsekwencje "

jak dasz radę zaproś męża do słuchania

http://www.youtube.com/pl...t17QSzl8bGpxm3X


I Dobson
"Miłość potrzebuje stanowczości"
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-31, 16:54   

Tuśka

Wydaje mi się, że Ciebie bardziej denerwuje to, że mąż mając wybór TY i mamusia, wybiera mamusię.
Kiedyś też miałem takie "przeboje" i najbardziej mnie bolało to, że nie czułem się nr 1.
Można oczywiście sobie tłumaczyć, że ważne zdrowie, spokoj, praca...ale to średnio działa.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8