Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak to wytrzymac?
Autor Wiadomość
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-23, 12:20   

Masz racje Filomeno

Natknąłem się na jakiś cytat z księdza Drzewieckiego
i jak małpa go powtórzyłem
 
 
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-23, 12:37   

MonikaMaria3 napisał/a:
Ot tak najpierw mówi,. że się wyprowadza, a potem się pyta czy zjadłabym kebaba. To jest wykańczające.


A czy on to od Ciebie usłyszał wprost? Że to Cię krzywdzi i rani?

Terapię wspólną jak sądzę albo rozpatrywaliście przez te dwa lata, albo odbyliście?
 
 
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-23, 12:39   

grzegorz_ napisał/a:
Elżbieta

Czy na mocy konkordatu separacja kościelna nie staje się automatycznie cywilną?
Zatem jak nastapi separacja mąż przecież może za chwile wystąpić o rozwód i go dostanie.

A tak nawiasem co Monice da separacja?
Może nim wykona wielki skok jakim jest coby nie mowic separacja, niech zrobi mały krok
i choc przez chwile pomieszka bez męża?


Konkordat nic o tym nie mówi.

Co do mieszkania bez męża - to się nazywa separacja NIEFORMALNA, oczywiście jest godna polecenia w przypadku przemocy psychicznej.
 
 
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-23, 12:44   

krawędź nadziei napisał/a:
Terapię wspólną jak sądzę albo rozpatrywaliście przez te dwa lata, albo odbyliście?

Jaka terapia, jak on o tym słyszec nie chce. A że mnie krzywdzi i rani wie o tym. I robi to z premedytacja. tak to odbieram. Tłumaczy się tym, ze on musiał znosic moje krzywdzenie, to ja powinnam się zamknąc i znosic jego. A że ja nie jestem z tych pokornych, to jest jak jest. Ja po prostu go nie ogarniam. On ma jakież zaburzenia, albo rozdwojenie jaźni czy coś takiego. Wilki dwa: oblicze dobra, oblicze zła. Tylko, że w nim wygrywa ten zły.
 
 
bosa
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-23, 15:21   

Na czym właściwie polega separacja kościelna?
 
 
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-23, 16:22   

bosa napisał/a:
Na czym właściwie polega separacja kościelna?

Bardzo dobre pytanie.
Może wspólnie odpowiemy na nie? :-) Nie jestem kanonistką,
na początek tekst: http://www.opoka.org.pl/b...zenskie_09.html
 
 
nutka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-24, 01:30   

A ja byłabym szczęśliwa gdyby czasy nawet tej huśtawki emocjonalnej, którą zafundował mi mąż - wypisz wymaluj - to samo, jednak wróciły, z tym doświadczeniem, które mam teraz, kiedy się wyprowadził i jak bardzo aj i dzieci cierpimy, tęsknimy, choć niby odpoczywamy. Niby... bo tak samo można dręczyć cokolwiek chcąc ustalić, zmienić, osiągnąć nawet w banalnie prozaicznych kwestiach dnia codziennego jak nie zakłada się rozstania na zawsze i chce się stać na straży wierności sakramentowi małżeństwa.
Ja cofając czas - ... zrobiłabym to co teraz - szukając pomocy i żywej relacji z Bogiem i u Boga, a po ludzku film "Ognioodporny", instrukcja do niego do zastosowania od dziś "Miej odwagę kochać" - i do zastosowania przez żonę - to i teraz, natychmiast, bez oczekiwania co da Ci druga strona, choćby dawała to samo (granice oczywiście trzeba wyznaczyć - takir stanowcze, których przekroczyć nie wolno), ale zamiast wymagać, oczekiwać, zacząć dawać... i wszelkie zmiany zacząć od siebie. Dziś natknęłam się na:
http://zwierciadlo.pl/201...ujnuja-relacje;
http://zwierciadlo.pl/201...ywania-milosci;
http://zwierciadlo.pl/201...azac-docenienie

i jeszcze troszkę innych ...
No i co najważniejsze... szukaj Boga i Sycharu, a nigdy nie będziesz sama... choć będą i łzy i doły i brak sił - ale będzie wiara i nadzieja, i miłość, a ta wszystko przetrzyma...
 
 
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-24, 09:44   

Nutko, to, że chciałabyś mieszkac z mężem to logiczne. Bo i ja nie chcę by mój się wyprowadził. Ale nie chcę już byc ciągle oszukiwana, olewana i niszczona. Co z tego, że próbuję go kochac pomimo tego wszystkiego, skoro on od pół roku mnie nie pocałował. I od kilku lat trwa ta huśtawka. Po raz kolejny dowiaduję sie, że to niby tylko koleżanka, ale osoby z jego pracy mówią mi, że to nie jest tylko przyjaźń. Widzę jego zachowanie, słowa, które ranią i strasznie mnie upadlają. Widzę usuwane smsy, słyszę wyzwiska i to ciągłe straszenie: bo odejdę, bo cie nienawidzę, bo jesteś głupia i takie tam. Wiele razy podejmowałam wyzwanie. Ale nie udało mi się doprowadzic nawet do 10 dnia. Bo po raz kolejny dowiadywałam się o kłamstwie. Byc ponad to się nie da. Mogę byc najlepszą żoną, dawac wsparcie, okazywac czułosc i troske... A im bardziej to robię, tym bardziej on jest gorszy i pewny siebie. Wogóle nie liczy się z moim zdaniem i potrzebami. Nie interesuje się dzieckiem. nie pomaga w niczym. jego jedyne zaangażowanie w dom to przywiezienie drzewa czy wegla. Nie jest to miłe.
 
 
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-24, 09:55   

MonikaMaria3 napisał/a:
Nutko, to, że chciałabyś mieszkac z mężem to logiczne. Bo i ja nie chcę by mój się wyprowadził. Ale nie chcę już byc ciągle oszukiwana, olewana i niszczona. Co z tego, że próbuję go kochac pomimo tego wszystkiego, skoro on od pół roku mnie nie pocałował. I od kilku lat trwa ta huśtawka. Po raz kolejny dowiaduję sie, że to niby tylko koleżanka, ale osoby z jego pracy mówią mi, że to nie jest tylko przyjaźń. Widzę jego zachowanie, słowa, które ranią i strasznie mnie upadlają. Widzę usuwane smsy, słyszę wyzwiska i to ciągłe straszenie: bo odejdę, bo cie nienawidzę, bo jesteś głupia i takie tam. Wiele razy podejmowałam wyzwanie. Ale nie udało mi się doprowadzic nawet do 10 dnia. Bo po raz kolejny dowiadywałam się o kłamstwie. Byc ponad to się nie da. Mogę byc najlepszą żoną, dawac wsparcie, okazywac czułosc i troske... A im bardziej to robię, tym bardziej on jest gorszy i pewny siebie. Wogóle nie liczy się z moim zdaniem i potrzebami. Nie interesuje się dzieckiem. nie pomaga w niczym. jego jedyne zaangażowanie w dom to przywiezienie drzewa czy wegla. Nie jest to miłe.



MonikoMario, a jakie dobre zachowanie może wynikać z grzechu zdrady (zdrady fizycznej lub zdrady emocjonalnej) żony sakramentalnej?

Mąż, który zdradza nie czyni dobra, więc masz słowa jakie masz.
Dziwisz się?

Kochac trzeba mądrze, a nie naiwnie!

Czytaj:
Człowiek, który kocha, nie jest kimś naiwnie dobrotliwym lecz kimś mądrze dobrym! Jest realistą, a realizmu uczy się od Chrystusa,
>> http://www.czysteserca.pl/upload/files/97.pdf

cytat:
"Zwykle rzadko zwracamy uwagę na jeszcze jedną, ważną cechę człowieka, który dojrzale kocha. Otóż taki człowiek potrafi stanowczo bronić się przed krzywdą. Stanowczość w obronie krzywdzonych powinna być proporcjonalna nie tylko do wagi krzywdy, ale też do stopnia szlachetności krzywdzonej osoby.
Najwięcej czułości i wsparcia okazywał Jezus właśnie tym ludziom, którzy najbardziej kochali, gdyż oni potrzebują najbardziej stanowczej obrony przed krzywdzicielami oraz największego wsparcia po to, by trwać w świętości.
Człowiek, który kocha, nie jest kimś naiwnie dobrotliwym lecz kimś mądrze dobrym! Jest realistą, a realizmu uczy się od Chrystusa, który wyjaśnia, że „kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien” (Mt 10, 37).
Jezus wypowiada te słowa nie po to, by zabronić nam miłości do naszych bliskich, lecz po to, by chronić nas przed niedojrzałymi ludźmi, którzy usiłują w naszych sercach zająć miejsce
Boga albo chcą nami manipulować po to, byśmy stali się dla nich naiwną ofiarą, a nie mądrym darem.
Kto bardziej ufa ludziom niedojrzałym niż sprawdzonym przyjaciołom, ten wiele ryzykuje.

Niezawodna miłość przynosi naszym sercom niezawodne poczucie bezpieczeństwa. Kto kocha i jest kochany, ten nie ma potrzeby odgrywać jakiejś roli ani udawać kogoś, kim nie jest. Jego poczucie bezpieczeństwa nie opiera się na „pozytywnym” myśleniu czy na „pozytywnym” obrazie siebie, lecz na myśleniu realistycznym i na prawdzie o sobie. Kto żyje poza miłością, szuka poczucia bezpieczeństwa tam, gdzie go nie można znaleźć, na przykład w alkoholu, w pieniądzach czy we władzy.
Poczucie bezpieczeństwa, które płynie z miłości, okazuje się szczególnie ważne dla dziewcząt i kobiet ze względu na ich większą niż u mężczyzn wrażliwość moralną i emocjonalną. Największe poczucie bezpieczeństwa w doczesności przynosi przyjaźń z Bogiem, który kocha bezwarunkowo i na zawsze. "
 
 
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-24, 10:18   

Dziękuję Elżbieto za ten link, jest w nim bardzo dużo z tego co czuję,a czego nie potrafię ubrać w słowa. :-)
 
 
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-24, 10:24   

Elżbieta napisał/a:
Poczucie bezpieczeństwa, które płynie z miłości, okazuje się szczególnie ważne dla dziewcząt i kobiet ze względu na ich większą niż u mężczyzn wrażliwość moralną i emocjonalną. Największe poczucie bezpieczeństwa w doczesności przynosi przyjaźń z Bogiem, który kocha bezwarunkowo i na zawsze. "

Elu bardzo cenię Twoje rady, ale ja jestem zbyt słaba. Potrzebuje milosci czlowieka
 
 
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-24, 19:12   

i jak rozumiem ją masz, albo jesteś w stanie sprawić,że ją będziesz miała?MonikoMario-masz jakieś inne wyjście,niż otworzyć się na miłość Boga?...................Elżbieta ma rację na pewno w tym,by przyjrzeć się swojej miłości.................jeśli mąż Cię obraża,zdradza,oszukuje,wyzywa,poniża,a Ty masz pretensje,że nie pocałował Cię przez pół roku,to sorry,ale gdzie tu miłość?gdzie szacunek do siebie samej?to chore uzalżenienie....................bo czy to normalne,chcieć czułości od oprawcy psychicznego?Ty w tej chwili nie powinnaś chcieć takiej bliskości,bo cała reszta jest chora............zapytaj siebie,co Tobą kieruje,że pomimo poniżeń i cierpienia,nadal przyjęłabyś z radością czułość męża.......jakby Cię codziennie całował,a robił swoje,byłoby już ok?
pieszesz,że jesteś słaba.............ok.co robisz zatem w kierunku, by się wzmocnić?
jeśli sama pozwalasz sobie na takie życie,traktowanie (vide: oczekiwanie buziaków),pomimo,że mąż stoi do Ciebie tyłem i robi, co chce-to jakim cudem oczekujesz,że mąż zacznie Cię szanować,traktować poważnie?zasmucę Cię-nie ma takiej możliwości.........ale żeby szanować siebie,trzeba pracować nad zmianą myślenia pt.niechby bił,niechby pił,byle był,u Ciebie:byle dawał buziaki".......................pozdrawiam,szymon.

[ Dodano: 2014-01-24, 19:18 ]
MonikaMaria3 napisał/a:
Mogę byc najlepszą żoną, dawac wsparcie, okazywac czułosc i troske... A im bardziej to robię, tym bardziej on jest gorszy i pewny siebie. Wogóle nie liczy się z moim zdaniem i potrzebami. Nie interesuje się dzieckiem. nie pomaga w niczym. jego jedyne zaangażowanie w dom to przywiezienie drzewa czy wegla. Nie jest to miłe.


czyli jak................mąż Cię oszukuje,zdradza,wyzywa,poniża,a Ty okazywalaś czułość,dawałaś wsparcie (w czym?)okazywałaś troskę?kto Ci powiedział,że to jest postawa,która może poprawić Wasze relacje?że to postawa dobra? brzmisz jak ktoś,kto jest przekonany,że tak trzeba postępować wobec krzywdy..............zastanów się,czy to normalna postawa wobec krzywdziciela?troska,miłość,wsparcie?wiele razy Ci pisano w wątkach o książce "Miłość potrzebuje stanowczości"................robiłaś po swojemu,ciagle to samo i oczekiwałaś zmian..............może czas więc zatrzymać się i pomyśleć,co trzeba zmienić?trzymaj się,życzę powodzenia,sz.
 
 
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-24, 19:34   

MonikaMaria3 napisał/a:
Elżbieta napisał/a:
Poczucie bezpieczeństwa, które płynie z miłości, okazuje się szczególnie ważne dla dziewcząt i kobiet ze względu na ich większą niż u mężczyzn wrażliwość moralną i emocjonalną. Największe poczucie bezpieczeństwa w doczesności przynosi przyjaźń z Bogiem, który kocha bezwarunkowo i na zawsze. "

Elu bardzo cenię Twoje rady, ale ja jestem zbyt słaba. Potrzebuje milosci czlowieka


Słonko, każdy potrzebuje :-D i chciałby, to piękne byłoby, cudny RAJ na ziemi,
no, ale jak chwilowo nie ma, to żebrzesz od drugiego człowieka, takiego, który nadal będzie Cię poniżał???? To chyba nie tędy droga? :roll:
A zobacz jaki jest Pan Jezus: jak miód - tylko się w Nim zakochaj..


http://www.youtube.com/watch?v=QBAx4kUuDmY
 
 
ja_tez
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-24, 22:05   

Cytat:
oszukuje,zdradza,wyzywa,poniża,a Ty okazywalaś czułość,dawałaś wsparcie (w czym?)okazywałaś troskę?kto Ci powiedział,że to jest postawa,która może poprawić Wasze relacje?że to postawa dobra? brzmisz jak ktoś,kto jest przekonany,że tak trzeba postępować wobec krzywdy.

Ja bym tu nie krytykowała autorki, która na pewno chciała dobrze. Jestem przekonana, że taka postawa nie wynika z tego, że tak sama sobie wymyśliła, a pod wpływem tego forum. Kochaj miłością bezwarunkową, bez względu na to, co się dzieje wokół, wciąż tu powtarzane - to sobie dziewczyna wzięła do serca - tyle że zbyt dosłownie...
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9