Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak to wytrzymac?
Autor Wiadomość
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-22, 22:37   Jak to wytrzymac?

Dwa lata walczę o nasze małżeństwo. Było dobrze, było źle, ale nigdy nie było tak jak teraz.
Dwa lata temu mąz zakochał się w koleżance z pracy. Wybaczyłam, zakończył to. Pół roku temu znowu kolejna koleżanka z pracy, jego oszustwa, kłamstwa, ściemy.... I próby ratowania po raz kolejny i kolejny przeplatane moimi wyprowadzkami na 2 dni do rodziców, jego uciekaniem do pracy, moimi krzykami, jego wyzwiskami i z koleżanką w tle.
W sobotę podeszła do mnie lekko wstawiona dziewczyna z pracy męza, powiedziała o niby romansie męza i tej koleżanki, oraz o jego kłamstwach w grafiku, bo jak miał wolne, mi mówił, że jest w pracy, a nie było go w pracy ani w domu. Tego samego dnia wylądowała na komisariacie za pobicie. Na drugi dzień rano o 5 dostałam smsa od teściowej czy mąz w domu. ( pojechał wtedy zawiesc siostrę z duskoteki). Okazało się, że teściowa zobaczyła jak po 4 rano jak już siostrę odwiózł, to pojechał gdzieś z tą koleżanką. Sam. Teściowa była wściekła na niego. A on napisał smsa do tamtej dziewczyny: Musimy powaznie porozmawiac, mama jest wściekła. Powiedziała, że ty mnie i tak w tyłek kopniesz, ja nie wiem już co robic. Tak, przejrzałam jego telefon. Już dawno tego nie robiłam, ale przejrzałam. Kłamstwa z grafikami miałam udowodnione przez jego kierowniczkę. I przez smsy z siostrą. Był w pracy, a nie musiał. Stale się kłócilismy, więc trochę się mu nie dziwię, że uciekał.
Mąz twierdzi, że się wyprowadzi za miesiąc. twierdzi, że nikogo nie ma, że starał się bardzo, a ja tego nie doceniałam. Że niszczę mu życie ciągłą zazdrością. Trudno nie byc zazdrosną, jak z koleżanką spędza więcej czasu jak ze mną, mimo tego że oboje są w związkach sakramentalnych. Nie ma zycia rodzinnego, nie ma spacerów, bardzo rzadki seks, mało czułosci.... nie ma prawie nic.I ta ciągła niepewnośc. Raz mąż twierdzi, że pomimo moich humorów jest ze mną, potem że odejdzie, potem, że mu na nas zalezy, potem, że kogoś ma, potem, że nie ma, potem, że mam wyjeżdżac, że on sobie krzywdę zrobi, ze wszyscy mu radzą, a nikt nie pomysli o nim... I tak non stop, non stop.
Moje stanowisko jest jasne. Ja chcę by ograniczył znajomośc z tamtą kobietą. sama od dłuższego czasu pracuję nad sobą i choc często upadam, to wciąż próbuję. jest lepiej ze mną niż było. Ale po prostu nie umiem znieśc tej ciągłej niepewności. Co radzicie? Przecież wiem, że go na siłę nie zatrzymam i w sumie i tak więcej czasu jestem bez niego jak z nim, ale to dręczenie mnie jest po prostu straszne. Tego nie umiem znieśc.
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-22, 22:58   Re: Jak to wytrzymac?

MonikaMaria3 napisał/a:

ale to dręczenie mnie jest po prostu straszne. Tego nie umiem znieśc.


Współczuję Monika, ale na takie dręczenie pozwalasz, godząc się na taki układ.
 
 
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-23, 00:03   Re: Jak to wytrzymac?

grzegorz_ napisał/a:
MonikaMaria3 napisał/a:

ale to dręczenie mnie jest po prostu straszne. Tego nie umiem znieśc.


Współczuję Monika, ale na takie dręczenie pozwalasz, godząc się na taki układ.


Grzegorz, wybacz. Ale powiem tak.... Nie znam Twojej sytuacji ale domyślam sie ze z żona nie mieszkasz. Ja, podobnie jak Monika mieszkamy. Albo inaczej, jesteśmy razem formalnie pod jednym dachem. Łatwiej jest mówić jak sie już tej drugiej połówki obok siebie nie ma.

Ale strasznie, strasznie trudno jest sie odciąć. Strasznie trudno jest powiedzieć kochanej osobie "spadaj". Dodatkowo jak są dzieci. Jak nie pozwolić? Samo słowo nie działa. Nie ma złotego środka. Wiem, ze chcesz dobrze, ale popatrz na to z innej strony. Bo ci, którzy żyją jeszcze razem z małżonkami ludzą się ze moze będzie jeszcze dobrze. Każdy z nas wie, ze powinno sie twardo oznajmic "to be or not to be" razem ale to trudne. Szczególnie, jak nadal kochasz....


Monika.... Niewiem co poradzić, ale moze jednak Grzesiu ma racje.... Tylko jak to zrobic, by mieć ciastko i je jednocześnie zjeść.... A moze to moje tchorzostwo przemawia... Lek przed samotnością...
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-23, 00:14   

Silverado

Rozumiem i Ciebie i Monikę, ale powiedz co mąż Moniki musiałbym zrobić, aby
Monika stwierdziła, że przekroczył granice?
Ma przyprowadzić koleżankę do domu?

Ps. mieszkam z żoną
 
 
annezcka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-23, 02:26   

Monika strasznie bliskie jest mi to co piszesz. Jedynie co mog polecic to wszystko ns temst wspołuzależnienia? Mowię to z perspektywy czasu i dowiadczen. Od roku nie mieszkam z .żem i mog powiedziec że gdybym na samym początku potrafiła zadziałac stanowczo i twardą miłoscią pewnie byłoby inaczej. Przez ciągłe szarpanie się chęc zaufania i uwierzenia praktycznie we wszystko przy licznych kłamstwach mąż stracił do mnie szacunek, teraz wiem że sama go do siebie nie miałam i wreszcie mąż oodszedł. Koniecznie musisz odbudowac samą siebie bo inaczej nic to nie da. Pomysl sama czy chciałabys byc z kims kto pomimo swiadomych kłamstw, oszusttw wszystko wybaczy, uzna że nie było. Mąż wie że przez chęc ratowania zgodzisz się na wszysrko.....ale czy to cos da? On sam musi miec chęc zawalczenia o to wszystko bo teraz ma wszystko na wyciągnięcie rękii i tego nie wezmie. Wiem że łatwo się pisze, sama jestem mistrzynią teorii a z praktyką dosc cczęsto gorzej jak się jest w dołku, pełną emocji sle tak naprawde to my sobie same pozwalamy na takie traktowanie. Polecam konferencje o.Szustaks, przyglądnij się sobie, swoim emocjom, wiem że ciężko ale innej drogi nie ma. "walcz" o szacunek do samej sibie...... wiele dziewczyn tutaj z persprktywy czasu będzie mogło powiedziec to samo co ja

[ Dodano: 2014-01-23, 02:26 ]
Monika strasznie bliskie jest mi to co piszesz. Jedynie co mog polecic to wszystko ns temst wspołuzależnienia? Mowię to z perspektywy czasu i dowiadczen. Od roku nie mieszkam z .żem i mog powiedziec że gdybym na samym początku potrafiła zadziałac stanowczo i twardą miłoscią pewnie byłoby inaczej. Przez ciągłe szarpanie się chęc zaufania i uwierzenia praktycznie we wszystko przy licznych kłamstwach mąż stracił do mnie szacunek, teraz wiem że sama go do siebie nie miałam i wreszcie mąż oodszedł. Koniecznie musisz odbudowac samą siebie bo inaczej nic to nie da. Pomysl sama czy chciałabys byc z kims kto pomimo swiadomych kłamstw, oszusttw wszystko wybaczy, uzna że nie było. Mąż wie że przez chęc ratowania zgodzisz się na wszysrko.....ale czy to cos da? On sam musi miec chęc zawalczenia o to wszystko bo teraz ma wszystko na wyciągnięcie rękii i tego nie wezmie. Wiem że łatwo się pisze, sama jestem mistrzynią teorii a z praktyką dosc cczęsto gorzej jak się jest w dołku, pełną emocji sle tak naprawde to my sobie same pozwalamy na takie traktowanie. Polecam konferencje o.Szustaks, przyglądnij się sobie, swoim emocjom, wiem że ciężko ale innej drogi nie ma. "walcz" o szacunek do samej sibie...... wiele dziewczyn tutaj z persprktywy czasu będzie mogło powiedziec to samo co ja
 
 
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-23, 10:09   

Chcę byc stanowcza, ale nie mam pojęcia jak to zrobic. Bo nie jest najgorsze to, że on odejdzie. Bo i tak zyjąc z nim zyję sama, prawie bez pomocy, wsparcia i zainteresowania. Przynosi tylko kasę, a i tak nie wszystko. Najgorsze jest to, że dręczy mnie każdego dnia dając złudne nadzieje, a potem wszystko niszcząc. jak to znieśc. Nie to, że odejdzi, ale to jego odwlekanie w czasie, to wszystko, co robi.
 
 
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-23, 10:33   

Zastanawiałaś się nad separacją? Nad podjęciem konkretnych kroków?
Byłabyś na to gotowa? Z całym ryzykiem z tego wynikającym..?
 
 
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-23, 10:44   

MonikaMaria3 napisał/a:
Dwa lata walczę o nasze małżeństwo. Było dobrze, było źle, ale nigdy nie było tak jak teraz.
Dwa lata temu mąz zakochał się w koleżance z pracy. Wybaczyłam, zakończył to. Pół roku temu znowu kolejna koleżanka z pracy, jego oszustwa, kłamstwa, ściemy.... I próby ratowania po raz kolejny i kolejny przeplatane moimi wyprowadzkami na 2 dni do rodziców, jego uciekaniem do pracy, moimi krzykami, jego wyzwiskami i z koleżanką w tle.
W sobotę podeszła do mnie lekko wstawiona dziewczyna z pracy męza, powiedziała o niby romansie męza i tej koleżanki, oraz o jego kłamstwach w grafiku, bo jak miał wolne, mi mówił, że jest w pracy, a nie było go w pracy ani w domu. Tego samego dnia wylądowała na komisariacie za pobicie. Na drugi dzień rano o 5 dostałam smsa od teściowej czy mąz w domu. ( pojechał wtedy zawiesc siostrę z duskoteki). Okazało się, że teściowa zobaczyła jak po 4 rano jak już siostrę odwiózł, to pojechał gdzieś z tą koleżanką. Sam. Teściowa była wściekła na niego. A on napisał smsa do tamtej dziewczyny: Musimy powaznie porozmawiac, mama jest wściekła. Powiedziała, że ty mnie i tak w tyłek kopniesz, ja nie wiem już co robic. Tak, przejrzałam jego telefon. Już dawno tego nie robiłam, ale przejrzałam. Kłamstwa z grafikami miałam udowodnione przez jego kierowniczkę. I przez smsy z siostrą. Był w pracy, a nie musiał. Stale się kłócilismy, więc trochę się mu nie dziwię, że uciekał.
Mąz twierdzi, że się wyprowadzi za miesiąc. twierdzi, że nikogo nie ma, że starał się bardzo, a ja tego nie doceniałam. Że niszczę mu życie ciągłą zazdrością. Trudno nie byc zazdrosną, jak z koleżanką spędza więcej czasu jak ze mną, mimo tego że oboje są w związkach sakramentalnych. Nie ma zycia rodzinnego, nie ma spacerów, bardzo rzadki seks, mało czułosci.... nie ma prawie nic.I ta ciągła niepewnośc. Raz mąż twierdzi, że pomimo moich humorów jest ze mną, potem że odejdzie, potem, że mu na nas zalezy, potem, że kogoś ma, potem, że nie ma, potem, że mam wyjeżdżac, że on sobie krzywdę zrobi, ze wszyscy mu radzą, a nikt nie pomysli o nim... I tak non stop, non stop.
Moje stanowisko jest jasne. Ja chcę by ograniczył znajomośc z tamtą kobietą. sama od dłuższego czasu pracuję nad sobą i choc często upadam, to wciąż próbuję. jest lepiej ze mną niż było. Ale po prostu nie umiem znieśc tej ciągłej niepewności. Co radzicie? Przecież wiem, że go na siłę nie zatrzymam i w sumie i tak więcej czasu jestem bez niego jak z nim, ale to dręczenie mnie jest po prostu straszne. Tego nie umiem znieśc.


Krawędź Nadziei napisała w tym samym momencie, w którym chciałam zasugerować separację kościelną. Separacja cywilna natomiast jest pewnym czynnikiem, który może popchnąć męża do rozwodu, więc nie polecam.
Jest takie prawo, że jeśli jedna strona domaga się separacji, a druga strona domaga się rozwodu, to sąd orzeka rozwód.
Polecam dlatego ten krok: separacja kościelna - wyraz Twojej granicy w przemocy jaką mąż stosuje wobec Ciebie (zdrada żony jest przemocą psychiczną wobec niej - piszę też o zdradzie emocjonalnej, którą na pewno Twój mąż czyni wobec Ciebie, skoro piszesz, że nie wiesz, czy cudzołożył).)
 
 
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-23, 10:52   

Elżbieta napisał/a:

Jest takie prawo, że jeśli jedna strona domaga się separacji, a druga strona domaga się rozwodu, to sąd orzeka rozwód.

To strasznie ważne.
Ja tego nie wiedziałam, tzn. coś przeczuwałam ale nie wiedziałam.
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-23, 10:56   

Elżbieta

Czy na mocy konkordatu separacja kościelna nie staje się automatycznie cywilną?
Zatem jak nastapi separacja mąż przecież może za chwile wystąpić o rozwód i go dostanie.

A tak nawiasem co Monice da separacja?
Może nim wykona wielki skok jakim jest coby nie mowic separacja, niech zrobi mały krok
i choc przez chwile pomieszka bez męża?

[ Dodano: 2014-01-23, 11:02 ]
grzegorz_ napisał/a:
Elżbieta

Czy na mocy konkordatu separacja kościelna nie staje się automatycznie cywilną?
Zatem jak nastapi separacja mąż przecież może za chwile wystąpić o rozwód i go dostanie.

A tak nawiasem co Monice da separacja?
Może nim wykona wielki skok jakim jest separacja, niech zrobi mały krok
i choc przez chwile pomieszka bez męża?
 
 
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-23, 11:52   

Separacja kościelna nie rodzi skutków automatycznie w prawie cywilnym. Może co najwyżej stanowić przesłankę dla sądu co do trwałości i zupełności rozkładu pożycia małżeńskiego.
 
 
ja_tez
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-23, 11:58   

Filomena napisał/a:
Separacja kościelna nie rodzi skutków automatycznie w prawie cywilnym. Może co najwyżej stanowić przesłankę dla sądu co do trwałości i zupełności rozkładu pożycia małżeńskiego.

W takim układzie nie stanowi więc żadnego zabezpieczenia (finansowego) pod względem prawnym.
Jak to odnieść do:
Elżbieta napisał/a:
Separacja cywilna natomiast jest pewnym czynnikiem, który może popchnąć męża do rozwodu, więc nie polecam.
 
 
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-23, 12:01   

Możesz nie mając separacji cywilnej oddzielnie wnosić o alimenty, rozdzielność majątkową, podział władzy rodzicielskiej itp. Każda sprawa wtedy jest jak sądzę odrębna. Chyba, że podpiszesz z małżonkiem umowę notarialną. Według mnie mało prawdopodobne, jeżeli druga strona chce rozwodu. Więc jeśli i tak toczy się sprawa o alimenty, a separacja jest faktem, to sąd cywilny na wniosek opuszczającego małżonka i tak po paru latach uzna, że są przesłanki do rozwodu. Oczywiście, jeżeli taki wniosek wpłynie.
 
 
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-23, 12:08   

ja jestem w stanie podjąc tego konsekwencje, ponieważ nauczyłam się zyc sama i tak i tak. Męża prawie wogóle nie ma w domu. Nie boję się mieszkania samej, tylko własnie tych złudnych nadziei. Cięzko spac koło ukochanej osoby i nie oczekiwac przytulenia. Cięzko myslec o rozstaniu, jak mąz dzwoni i się pyta co sądzę o aucie, czy ma je naprawic, czy coś tam jeszcze. No i jak ten ton głosu jest miły... Ot tak najpierw mówi,. że się wyprowadza, a potem się pyta czy zjadłabym kebaba. To jest wykańczające.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9