Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Nie wiem corobic, jak zyc...
Autor Wiadomość
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-13, 23:54   

a.parkitna82 napisał/a:
grzegorz_ napisał/a:
A może tak jest, że gdy mąż był za granicą a Ty w Polsce "mamusia" nazmyślała bzdur o Tobie, a mąż w to uwierzył.


bylo tak kiedy trafilam z corka do szpitala, ale On twierdzi ze nie wierzy, nie wiem to jest poprostu zemsta za to ze odwazylam sie miec wlasne zdanie i nie dac kontrolowac Naszego zycia.

Nie chce mowic o niej zle choc duzo we mnie zlych emocji, chce sprobowac znalezc sens ratowania malzenstwa i sposob pokazania Piotrowi tego ze ja tez mam uczucia i pragne byc wazna w Jego zyciu

[ Dodano: 2014-01-13, 22:50 ]
silverado napisał/a:
Masz gdzieś w pobliżu wspólnotę Sychar? Moze warto udać sie na spotkanie?

Ja powiem krótko- mąż MUSI stanąć za Tobą i z dumą i odwagą mówić o Tobie swojej mamie, chyba, ze cpasz, pijesz, bijesz męża, dzieci, na miesiąc znikasz z domu i dzieci bez butów i skarpet po śniegu biegają głodne.

A na poważnie, Ty jesteś żoną a skoro matce męża to przeszkadza to jest jej kłopot lecz to musi zrobic Twój mąż.


Ale On nie chce jej o mnie mowic, On nie chce jej denerwowac. sama nie wiem czego chce jedno wiem ze ukrywa to ze sa lepsze chwile miedzy nami, co robic gdy za to ze pochwalilam sie na fb zdjeciem prezentu co zabolalo matke, sciagnal obraczke? co mam zrobic by nie zwariowac? Niestety nie oridntuje sie czy jest tu gxzie mieszkam wspolnota, jestem w Uk a tu niestety katolikow jest bardzo malo. Cgyba pozostalo mi liczyc na Wasze duchowe wsparcie i prosic Boga by Piotr wkoncu dostrzegl mnie i to co sie dzieje. Ale nie wiem ile jeszcze wytrzymam, tego ukrywania, tych rozmow w tajemnicy tego zastanawianiz sie co ona znowu wymysli i co On zrobi...


No o tym mówię- to on musi jej o Tobie mówić. Nie patrzeć na matkę. " dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało."
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-13, 23:57   

a.parkitna82 napisał/a:
grzegorz_ napisał/a:
A może tak jest, że gdy mąż był za granicą a Ty w Polsce "mamusia" nazmyślała bzdur o Tobie, a mąż w to uwierzył.


bylo tak kiedy trafilam z corka do szpitala, ale On twierdzi ze nie wierzy, nie wiem to jest poprostu zemsta za to ze odwazylam sie miec wlasne zdanie i nie dac kontrolowac Naszego zycia.


Parkitna
To czytałem, ale miałem na myśli to że ta pani mogła naopowiadać znacznie więcej głupot Twojemu męzowi, o których nawet nie wiesz.
 
 
juana
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 00:06   

A.parkitna witaj na forum!
czytajac Twoja historie stwierdzam z cala stanowczoscia, ze zachowanie Twojego meza nie jest normalne. Tak jak ktos juz wspomnial, jego zwiazek z matka jest toksyczny, nie zdrowy. Sam tego niestety nie bedzie w stanie odkryc, ma spaczone pojecie o relacjach. Proponuje zaopatrzyc sie w jakas madra lekture na tetn temat, najpierw sama przeczytac, potem zobaczyc, jak mu pomoc.

Jak dlugo zamierzacie pozostac za granica?

Jezeli chcesz wygrac walke o malzenstwo to jest do tego jedna jedyna droga: droga milosci. Trudna, ale mozliwa do zrealizowania.
Krok nr. 1 to poprosic Boga o pomoc, oddac Jemu wasze problemy.
2. Oddac Bogu zle emocje, ktore w Tobie tkwia. Poprosic o uwolnienie i uzdrowienie. Poporosic o pomoc w wybaczeniu mezowi i tesciowej.
3. Prosic Boga o wskazanie JAK kochac meza w tej konkretnej sytuacji oraz JAK kochac tesciowa.
4. Przygotowac sie dobrze do rozmowy z mezem. Poczytac o toksycznych zwiazkach matka-syn, zaczac przerabiac pierwsze 3 kroki wyzej wymienione. Wyciszyc sie i koniecznie na spokojnie, jak dzieci juz pojda spac ;) porozmawiac z mezem. Wyjasnic,, ze pragniesz z nim tworzyc rodzine, ze nie chcesz, zeby tesciowa mieszala w waszym zwiazku, obydwie i ty i ona macie prawo do prawdy. Ona jest w PL i ma swoje zycie, a wy sami macie swoje zycie. To ty, on i dzieci stanowicie nowa rodzine, on przyzekal ci milosc, uczciwosc malzenska. czy gadanie z matka po kryjomu jest ucziwe, czy pozwalanie, by Cie oczerniala jest uczciwe?


tak na szybko tyle przychodzi mi do glowy.
czeka Cie ciezka batalia niestety, ale masz to szczescie, ze jestescie daleko od tesciowej i teraz przynajmniej nie moze wymyslac nowych klamstw na twoj temat.
Polecam Ci tez film Fireproof i podjecie proby 40 dniowej :)
http://www.familiachristi...-fireproof.html
--
p.s. A dlaczego maz ukrywa to, ze chce zyc z wlasna zona????????????????
dlaczego ma bolec jego matke, to ze on jest/byl z Toba szczesliwy??????? nie jestes jego kochanka, tylko zona??
Jaki ciezki zarzut ma tesciowa przeciwko Tobie, ze chce zniszczyc wasze malzenstwo? czy chodzi tylko o zazdrosc, ze jej syn kocha inna kobiete, ze ona chce syna z powrotem dla siebie wraz z wnuczka, a ona chce sie wcielic w role zony i byc powiernica, przyjaciolka i Bog wie kim dla swojego syneczka?
 
 
nunana
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 00:14   

silverado, zgadza sie - on musi. Tylko jak to osiagnac ?
Szczerze powiem to ja tego nie widze, zeby tam mogly zajsc jakies pozytywne zmiany.
Chyba ze z czyjas profesjonalna pomoca bo nie jest normalne sciaganie obraczki bo parkitna pokazala zdjecie na fb.

Parkitna, to jest bardzo nienormalne zachowanie, zdradzajace spore zaburzenia emocjonalne, mam nadzieje ze zdajesz sobie z tego sprawe - to nie kryzys - to duzy problem, i nie wierze ze wczesniej bylo NORMALNIE jak piszesz. Ty po prostu tego nie widzialas albo oni sie hamowali na poczatku.
Uwazam ze sama tu nic nie zrobisz, nie wymyslisz, nie znajdziesz "cudownego" sposobu - za bardzo to patologia traca.
Tesciowa nie ma tescia ? sama jest ze tak sie na Was skupia ?
Z reszta to zadne wytlumaczenie...

Powiedz dziewczyno czy Ty pracujesz ? Wychodzisz z domu ? Masz kawalek swojego swiata tam w UK ? swojego grosza ?
To bardzo wazne zebys nie byla uzalezniona...
 
 
a.parkitna82
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 01:36   

Dlaczego ukrywa, proste- mama przestala mnie akceptowac, a On boi sie jej przeciwstawic bo zaraz sie obrazi. Nie wiem tak naprawde co ona ma przeciwko mnie, wsumie tak naprawde to zawsze krytykowala ludzi ktorym vos tam sie w zyciu powiodlo i jesli ktos mial odrobine lepiej niz ona. Tescia tesciowa ma, ale on nie ma prawa glosu, nic bez jej zgody nie moze zrobic. Odkad ja zdradzil, to jest na kazde jej skinienie. Nawet jesli nie ma racji to musi ja utwierdzac w przekonaniu ze ja ma. Mozna by powiedziec ze jest ubezwlasnowolniony przez nia i chyba taka kare placi za zdrade. Jesli chodzi o syna i wnuczke dla siebie to chyba nie wchodzi w gre, gdyz kazala sie mezowi wymeldowac, / ma status bezdomnego w Polsce/ a Amelii nie pozwolila tam zameldowac po jej urodzeniu choc maz byl pewien ze sie zgodzi. Moze i by ich chciala ale tylko na chwile, maz ma bardzo duzo dlugow ktore narobil jeszcze zanim mnie poznal, ktore jego matka sprytnie sugerowala aby ukryl przedemna, wiec nie bedzie Go chciala bo gdy wierzyciele Go znzjda to ona tez bedzie miala klopot. Tak naprawfe nie wiem o co jej chodzi. Kiedys maz powiedzial ze stwierdzila iz jestem najwiekszym zlem jakie soptkalo jej rodzine...


Jesli chodzi o zdejmowanie obraczki to mysle ze chcial mnie ukarac za to ze naruszylam spokoj Jego matki a tym samym ona Jego bo zadzwonila z pretensjami dlaczego jej nie powiedzial o prezencie. Wie jak wazna jest dla mnie obraczka i wiedzial ze to bardzo mnie zaboli.

Nunana mazz racje jezt to ogrony problem i nie dam sobie rady sama, ale maz nie chce isc na terapie bo twierdzi ze to ja jestem chora i powinnam sie leczyc a on nie ma sobie nic do zafzucenia. Nie wiem czy zostaniemy tu na stale czy wrocimy, poki co nie pracuje gdyz Amelia nie mialaby opieki a i starszym dzieciom musze pomoc w pdzystosowaniu sie do nowej sytuacji, nowa szkola znajomi jest to dosc trudna sytuacja zwlaszcza jesli chodzi o jezyk. Bylam ograniczona przez meza, ale wkoncu nie wytrzymalam i zglosilam przemoc psychiczna tu na polichi. Uswiadomili mi ze on mnie niszczy i pomogli uzyskac wszystkie benefity jakie wczesniej maz dostawal, dzieki temu mam pieniazki i nie jdstem zalezna. Zycia odobidtego nie mam, bo nikt z mych znajomych mu nie pasosal i wszyscy die odwrocili, a moja przyjaciolka ktora nas tu sciagnela wolala odciac sie od nas bo nawet jego matka do nirj pisala rozne bzxury. Nie wiem co zrobie, poki co musze zadbac o siebie o to by dzieci nie cierpialy i aby nie popasc w jakies szalenstwo. Nie mam juz sily prosic sie o milosc, o czuly gest o cokolwiek. Musze sie wyciszyc i wyrzuciz zld emocje moze wtedy bedzie latwiej
 
 
misio312
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 10:13   

a.parkitna82 napisał/a:
Skonczylo sie, kiedy maz musial wyjechac za granice, oczywiscie teraz tez tu jestesmy (...)


a.parkitna82 napisał/a:
Jestem wykonczona, po nocach nie moge spac, bo jestem pewna zeona ciagle namawia meza na rozstanie zemna. Widzialam co pisala, "sciagnij ja do Angli, A potem zniszcz, doprosadz do wariactwa i zabierz Amelke". Ja wiem ze nie jestdm bez winy i owzzem przyznaje sie do tego,, za to moj maz twisrdzi ze jest idealny. Nie potrafie tego zniesc, jedt we mnie tyle zla, zlych emocji, a zwlazzcza do Jego matki.


silverado napisał/a:
Ja powiem krótko- mąż MUSI stanąć za Tobą i z dumą i odwagą mówić o Tobie swojej mamie, chyba, ze cpasz, pijesz, bijesz męża, dzieci, na miesiąc znikasz z domu i dzieci bez butów i skarpet po śniegu biegają głodne.

A na poważnie, Ty jesteś żoną a skoro matce męża to przeszkadza to jest jej kłopot lecz to musi zrobic Twój mąż.


silverado napisał/a:
No o tym mówię- to on musi jej o Tobie mówić. Nie patrzeć na matkę. " dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało."


Wszyscy to mówią, więc wybaczcie, że ja też to powtórzę. W małżeństwie nie ma miejsca na rodziców - jest tylko na żonę/męża i ew. na dzieci. Rodzice są na drugim miejscu, po małżeństwie. Zdarzają się sytuacje patologiczne, ale w normalnej sytuacji stajesz zawsze za małżonkiem i nie pozwalasz się rodzicom wtrącać w Wasze sprawy. Kiedy się źle dzieje, to wiadomo, że możesz szukać oparcia wśród bliskich, ale to nie oni są najważniejsi.

U mnie chyba psuło się dlatego, że to ja byłem na drugim planie, po tatusiu. A tatuś lubił czasem podrzucić żonie jakiś pomysł, np. "dlaczego Ty to robisz, on powinien to robić". Kiedy któreś z moich rodziców rzucało takim tekstem, to jasno dawałem do zrozumienia: to moja sprawa, sam sobie z tym poradzę. Kiedy jej ojciec jej podrzucał takie myśli, to jej reakcją był płacz i pretensje do mnie...

Jeśli stawia ponad Twoje słowa to, co mówi matka, to coś jest nie tak. Może się oddaliliście i to jest skutek, a może to raczej przyczyna oddalenia.

Czy możliwy jest wyjazd z nim do Anglii (tam, gdzie teraz jest, jak rozumiem) i odcięcie się od matki, postaranie się o lepsze relacje? Wszystko wygląda na to, że to matka jest problemem i pewnie jego niedojrzałość, nieumiejętność uniezależnienia się od niej?

nunana napisał/a:
silverado, zgadza sie - on musi. Tylko jak to osiagnac ?
Szczerze powiem to ja tego nie widze, zeby tam mogly zajsc jakies pozytywne zmiany.
Chyba ze z czyjas profesjonalna pomoca bo nie jest normalne sciaganie obraczki bo parkitna pokazala zdjecie na fb.

Parkitna, to jest bardzo nienormalne zachowanie, zdradzajace spore zaburzenia emocjonalne, mam nadzieje ze zdajesz sobie z tego sprawe - to nie kryzys - to duzy problem, i nie wierze ze wczesniej bylo NORMALNIE jak piszesz. Ty po prostu tego nie widzialas albo oni sie hamowali na poczatku.


Pewnie nienormalne, ale dla niektórych jest najwyraźniej całkiem "normalne". Mój teść podobno zdjął obrączkę już drugiego dnia po ślubie. Żona przy wyprowadzce zostawiła obrączkę, pierścionki, nawet zawieszkę, którą ode mnie dostała - wszystko to zastałem ładnie ustawione na stole w pokoju, jakby było takim dobitnym symbolem...

Niezależnie od tego, czy to normalne czy nie, to bardzo zły znak. Na pewno pora na zmiany - może inne niż myślisz (na pewno nie rozwód), ale coś stać się musi, skoro ta sytuacja jest bardzo chorobliwa. Przy chorobie nie czekasz aż przejdzie, tylko działasz. Proponuję skorzystać z pomocy specjalisty (psychologa?) i skupić się na poprawianiu siebie, bo jego do naprawy nie zmusisz (musi sam tego zachcieć, może pod wpływem pozytywnych zmian u Ciebie).

nunana napisał/a:
Uwazam ze sama tu nic nie zrobisz, nie wymyslisz, nie znajdziesz "cudownego" sposobu - za bardzo to patologia traca.
Tesciowa nie ma tescia ? sama jest ze tak sie na Was skupia ?
Z reszta to zadne wytlumaczenie...


Może to związek mamusia-synek, jak tatuś-córeczka, silne uzależnienie dziecka od siebie?

nunana napisał/a:
Powiedz dziewczyno czy Ty pracujesz ? Wychodzisz z domu ? Masz kawalek swojego swiata tam w UK ? swojego grosza ?
To bardzo wazne zebys nie byla uzalezniona...


Spróbuj żyć normalnie i zdrowo bez błagania go o nic. Spędzajcie miło czas z dziećmi - najlepiej tak, żeby jego też to mogło zainteresować, ale nie wymagaj żadnego udziału w tych miłych chwilach. Jak chce, to też może miło spędzić z Wami czas, ale jak nie chce, to nikt go nie zmusi - takie podejście może coś da?
 
 
a.parkitna82
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 10:55   

misio312 codzien probuje zyc normalnie, jednak to zycie nie jest juz takie jak dawniej. Wszystko robie szablonowo, tak jakbym nauczyla sie zycia na pamiec. Nie mam na nic ochoty, nie mam sily nawet na to aby zadbac o siebie. I kazdego dnia zastanawiam sie co sie stanie. Masz racje malzenstwo powinno byc na pierwszym miejscu ale tak jak u Ciebie nie jest. Kiedy dochodzi do wymiany zdan, moj maz tak jak Twa zona, oddaje mi kazda rzecz ktora mu podarowalam, uklada na lozku i szyderczo sie smieje. A ja cierpie, wysluchujac jak bardzo Go skrzywdzilam, jakie to mial wspaniale zycie kiedy nie bylismy razem. Tylko zapomina ze teraz sa dzieci, ktorym zreszta tez czasu nie poswieca bo woli spedzac go przed komputerem. Moja corka praktycznie codzien pyta dlaczego nie usmiecham sie jak dawniej, dlaczego nie umie byc wesola, a ja nawet nie wiem co jej odpowiedziec. Jestesmy tu wszyscy razem , mimo wyjazdu do Uk nie zblizylismy sie , chyba oddalilismy raczej. Tesciowa szczyci sie tym ze syn w tajemnicy z nia rozmawia, a mnie to boli. Nie chce wiedziec o czym rozmawiaja, ale nie moge zniesc tego ze On robi to w ukryciu, dobija mnie to i nie daje spokonu ale maz twierdzi ze nie ma w domu warunkow do rozmow.
Chce byc lepsza ale przychodza dni ze nie wytrzymuje i w nerwach wszystko mu wygarniam, wtedy slysze ze jestem chora, nieodpowiedzialna ze on potrzebuje wolnosci a ja i dzieci go ograniczamy, itp...
Wiem ze musze skupic sie na sobie bo inaczej zwariuje, modle sie po nocach o sile na kolejny dzien, ale ile tam wytrzymam, nie wiem

Myslalam o wizycie u psychologa bo jest to moment kiedy tego potrzebuje, jednak th gdzie mieszkam nie znalazlam Polskiego a niestety moj angielski nie jest na tyle dobry abym mogla skorzystac z pomocy specjalisty w jego ojczysthm jezyku.

Masz racje, musze przestac wymagac jego udzialu w milych chwilach. Moze wtedy zauwazy co traci, a nie bedzie robil minpo zlosci.
 
 
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 11:14   

a.parkitna82 napisał/a:
misio312 codzien probuje zyc normalnie, jednak to zycie nie jest juz takie jak dawniej. Wszystko robie szablonowo, tak jakbym nauczyla sie zycia na pamiec. Nie mam na nic ochoty, nie mam sily nawet na to aby zadbac o siebie. I kazdego dnia zastanawiam sie co sie stanie. Masz racje malzenstwo powinno byc na pierwszym miejscu ale tak jak u Ciebie nie jest. Kiedy dochodzi do wymiany zdan, moj maz tak jak Twa zona, oddaje mi kazda rzecz ktora mu podarowalam, uklada na lozku i szyderczo sie smieje. A ja cierpie, wysluchujac jak bardzo Go skrzywdzilam, jakie to mial wspaniale zycie kiedy nie bylismy razem. Tylko zapomina ze teraz sa dzieci, ktorym zreszta tez czasu nie poswieca bo woli spedzac go przed komputerem. Moja corka praktycznie codzien pyta dlaczego nie usmiecham sie jak dawniej, dlaczego nie umie byc wesola, a ja nawet nie wiem co jej odpowiedziec. Jestesmy tu wszyscy razem , mimo wyjazdu do Uk nie zblizylismy sie , chyba oddalilismy raczej. Tesciowa szczyci sie tym ze syn w tajemnicy z nia rozmawia, a mnie to boli. Nie chce wiedziec o czym rozmawiaja, ale nie moge zniesc tego ze On robi to w ukryciu, dobija mnie to i nie daje spokonu ale maz twierdzi ze nie ma w domu warunkow do rozmow.
Chce byc lepsza ale przychodza dni ze nie wytrzymuje i w nerwach wszystko mu wygarniam, wtedy slysze ze jestem chora, nieodpowiedzialna ze on potrzebuje wolnosci a ja i dzieci go ograniczamy, itp...
Wiem ze musze skupic sie na sobie bo inaczej zwariuje, modle sie po nocach o sile na kolejny dzien, ale ile tam wytrzymam, nie wiem

Myslalam o wizycie u psychologa bo jest to moment kiedy tego potrzebuje, jednak th gdzie mieszkam nie znalazlam Polskiego a niestety moj angielski nie jest na tyle dobry abym mogla skorzystac z pomocy specjalisty w jego ojczysthm jezyku.

Masz racje, musze przestac wymagac jego udzialu w milych chwilach. Moze wtedy zauwazy co traci, a nie bedzie robil minpo zlosci.


i tu jest pies pogrzebany. Sytuacja na jaką jesteśmy wystawieni powoduje, że nie chce nam sie nic. Jesteśmy zrezygnowani, nie dbamy o siebie (również wygląd) , zatracamy wtedy poczucie własnej wartości, które u mnie spadło z 10 pięta na parter, panikujemy, błagamy, pozwalamy na to, by małżonek nami miotał na lewo i prawo, awanturujemy się, szantażujemy i straszymy z kalaniem się na przemian i sumarycznie stwarzamy w oczach partnera obraz nas samych jako żałosnych i patetycznych- ale to naturalne: smutek i żal. I to paradoksalnie powoduje, że nasz małżonek twierdzi "no tak, miałem/am rację, to wariat/ka, jak on/a się zachowuje! Nawet nie u mnie sie ogarnąć. I to utwierdza partnera w przekonaniu, że nie warto i jeszcze bardziej sie oddala.....

Misio, żadne kwiaty, jak mi pisałeś, kaloryfer w na siłce itp nic nie dadzą. To nie ten etap. Mogę być "Chip and Dales-em" a i tak nic z tego nie będzie jak żona sama nie poczuje bluesa....
 
 
misio312
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 11:14   

a.parkitna82 napisał/a:
Chce byc lepsza ale przychodza dni ze nie wytrzymuje i w nerwach wszystko mu wygarniam, wtedy slysze ze jestem chora, nieodpowiedzialna ze on potrzebuje wolnosci a ja i dzieci go ograniczamy, itp...
Wiem ze musze skupic sie na sobie bo inaczej zwariuje, modle sie po nocach o sile na kolejny dzien, ale ile tam wytrzymam, nie wiem


I to jest właśnie coś, nad czym możesz popracować - powstrzymywanie się od wybuchów, bo one nie pomagają (a wręcz szkodzą).

To, jak on się zachowuje, może na razie zostawmy - gdybym chciał go usprawiedliwić, mógłbym powiedzieć, że może to źle interpretujesz (problemy w komunikacji mogą się zdarzyć każdemu i wyciągnięcie ręki można potraktować jak coś złośliwego - wiem, bo sam doszedłem do wniosku, że część złośliwości żony mogła być nieudolną próbą dogadania się). Nie traktuj tego jako usprawiedliwienie jego działań - to na co masz pełen wpływ, to Ty sama. Postaraj się popracować nad sobą, to w końcu może dojdzie sam do wniosku, że jest głupcem rezygnując z takiej kobiety.

a.parkitna82 napisał/a:
Myslalam o wizycie u psychologa bo jest to moment kiedy tego potrzebuje, jednak th gdzie mieszkam nie znalazlam Polskiego a niestety moj angielski nie jest na tyle dobry abym mogla skorzystac z pomocy specjalisty w jego ojczysthm jezyku.


Może warto poszukać wśród środowisk polonijnych? Poza tym jest paru psychologów, którzy przyjmują np. na Skype lub korespondencyjnie. Odradzam metodę korespondencyjną, najlepiej byłoby twarzą w twarz, ale skype z wideo też może coś da. Tylko postaraj się zapewnić sobie odpowiednie warunki, żebyś mogła się skupić na spotkaniu (niech może jedno dziecko zajmie się pozostałymi na godzinę?).

a.parkitna82 napisał/a:
Masz racje, musze przestac wymagac jego udzialu w milych chwilach. Moze wtedy zauwazy co traci, a nie bedzie robil minpo zlosci.


To taka sugestia, może inni się ze mną nie zgodzą. Jeśli dajesz mu prezenty i nimi gardzi (a nie wiem, czy gardzi), to mu nie dawaj. Nie rób mu awantur, że nie chce spędzać miłych chwil z Wami - możesz mu proponować, ale nie w formie zarzutów. Nikogo nie zmusisz do spędzania miło czasu z Wami...
 
 
a.parkitna82
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 11:22   

Silverado moja wartosc spadla takze na samo dno. Kiedys bylo inaczej wiedzialam ile jestem warta, a teraz boje sie spojrzec w lustro...Ale jak mam sie czuc kiedy ciagle wmawia mi ktos ze jestem nikim, przez dlugi czas walczylam ale teraz juz nie mam sil i chyba uwierzylam ze jestem nikim
 
 
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 11:33   

a.parkitna82 napisał/a:
Silverado moja wartosc spadla takze na samo dno. Kiedys bylo inaczej wiedzialam ile jestem warta, a teraz boje sie spojrzec w lustro...Ale jak mam sie czuc kiedy ciagle wmawia mi ktos ze jestem nikim, przez dlugi czas walczylam ale teraz juz nie mam sil i chyba uwierzylam ze jestem nikim


dokładnie tak samo jak ze mną... ale jest juz nieco lepiej....mam w d... kłamstwa mojej żony... teraz bardziej zastanawiam sie co z tym zrobić.....mniej lub bardziej formalnie...
 
 
a.parkitna82
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 11:36   

Jak udalo Ci sie dojsc do tego, co zrobiles aby uwolnic sie od tych klamstw. Chce byc obojetna na klamstwa, manipulacje chce w koncu dostrzec siebie. Jak Ci sie to udalo?
 
 
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 12:02   

a.parkitna82 napisał/a:
Jak udalo Ci sie dojsc do tego, co zrobiles aby uwolnic sie od tych klamstw. Chce byc obojetna na klamstwa, manipulacje chce w koncu dostrzec siebie. Jak Ci sie to udalo?


W glownej mierze czas, modlitwa. Swiadomosc, ze nie mam na to wplywu i skupienie sie na innych rzeczach: dzieci, praca, cos dla siebie. W przyszym tygodniu jade sam z dziecmi na tydzien na ferie. Wiesz co sie bedzie dzialo? Starego nie ma, chata wolna- ale co, mam sie zadreczac? Nie! Spedze ten czas z dziecmi!

Ale wiem, ze to trudne w szczegolnosci gdy nie pracujesz i caly dom, dzieci na Twojej glowie. Musisz znalezc cos, co bedzie Ci sprawiac przyjemnosc by o siebie zadbac.

A praktycznie- musisz dotrzec do meza, wstrzasnac nim. Moze powrot do PL? Mialabys tu oparcie? Praca? Ale nie sluchaj mnie doslownie- wybierz co dla Ciebie wartosciowe
 
 
a.parkitna82
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 12:35   

Wyobrazam sobie...ale spedzisz czas z dzieciakami, sam bedziesz mogl odpoczac. Zazdroszcze takiej sily, samozaparcia ale tak jak piszesz musze zebrac sie sama w sobie i napewno uda mi sie osiagnac spokoj. Do Polski nie chce wracac, tu chyba sa wieksze mozliwosci zwlaszcza jesli chodzi oo dzieci. Owzzem byloby latwiej, moglabym sie spelniac zawodowo ale jednak nie. Wierze ze wkoncu Bog mnie wyslucha i da mi sile i wiare w to ze moge tu tez cos osiagnac, a Piotr wkoncu przejrzy na oczy, a jesli nie to poradze sobie bez niego. Tylko najpierw musze uporac sie ze swoimi emocjami.

A gdzie na ferie sie wybieracie???
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9