Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
To nie jest takie proste...
Autor Wiadomość
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-26, 21:50   

Oli, dlatego nie wytrzymujesz, że cię to boli. Bardzo boli. Boisz się.

To zrozumiałe, że nie wytrzymujesz.

I tu może być niezbędna zdrowo postawiona granica. Jak? To jest dla ciebie do przemyślenia. Ale najpierw warto, żebyś sie o tych granicach dowiedziała jak najwięcej.

A twój problem jest dużo gębszy niż pokazują te kłótnie.
 
 
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-27, 09:16   

Oli..... czynny alkoholik zawsze wraca do picia.....nawet jak nie chce.
Odetnij się od tego(na ile dasz radę) bo nic nie możesz zrobić. Niech pije........ paradoksalnie im więcej tym lepiej, bo szybciej osiągnie swoje DNO(jak przeżyje). Sugeruję abyś nie szukała go, nie dzwoniła a zostawiła go samemu sobie. Ewentualnie informacja do jego rodziny że jest w ciągu. Informacja o tym że podejmiesz kroki prawne....czyli :w przypadku awantury: policja. Zablokuj swoje środki finansowe abyś ich nie straciła na jego gorzałę.
Jak wróci pijany...... wywali się na podłogę....to go zostaw na tej podłodze(możesz go kocem przykryć) jak się porzyga-nie sprzątaj po nim.
Oddaj go Bogu i ogłoś/uznaj swoją bezsilność wobec jego nałogu. Więcej nie możesz zrobić.

PD
 
 
Oli
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-27, 22:10   

Najbardziej boli "jak przeżyje". Bardzo się boję, myśli,że jest niezniszczalny... nie pisze, nie pyta o dzieci, nie daje znaku życia...Wiem,że dzisiaj był w miarę trzeźwy... obwinia mnie, może ma rację... boję się tego co będzie, każdego dnia, jak wróci i jak nie wróci... boję się teraz wszystkiego... Proszę módlcie się za nas...

Ojcze nasz, któryś jest w niebie
bądź wola Twoja, jako w niebie tak i na ziemi....
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-28, 10:55   

Oli, to "jak przeżyję" to jest zwyczajny i okrutny szantaż emocjonalny - manipulacja obliczona na to, żeby wzbudzić w tobie poczucie winy. Osoby uzależnione często wręcz odruchowo takie stosują - a osoby współuzależnione bardzo łatwo im ulegają.

Tylko wiesz... On nie ma pięciu lat, a ty nie jesteś jego mamusią. NIE ODPOWIADASZ za jego głupotę i nie możesz go cały czas pilnować, żeby sobie kuku nie zrobił i chronić, nawet jeżeli on na złość mamie (czyli tobie) odmraża sobie uszy.

Matkując mu, nie pozwalasz mu dorosnąć. Masz być jego żoną, a nie mamusią.

Wykazujesz klasyczne cechy osoby współuzależnionej.

Zacznij zajmować się tym tematem. Szukaj książek (polecam "Koniec współuzależnienia" Beattie), materiałów w internecie... A na początek polecam krótki reportaż:
http://www.polskieradio.p...ia-cala-rodzine
 
 
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-28, 22:05   

Oli,Ty masz typową dla koalkoholiczek chorobę "okienną".Jak męża nie ma w domu to kreujesz wizje i mimo lęku wyglądasz czy może nie wraca.To tak jak bywał kiedyś: niechby pił,niechby bił.... byle był.Masz w domu zwierzę zwane "alkoholik" .On musi upaść na dno aby poczuć potrzebę ratowania siebie.U alkoholika zaczynają się uruchamiać myśli o ratunku gdy przyjemność z picia jest wielokrotnie mniejsza jak ból powodowany piciem,konsekwencjami picia tak fizycznymi jak i psychicznymi.Daj mu chlać i nie oczekuj że on będzie się interesował wami gdy ma gorzałę.Przymus picia i zniewolenie nałogiem skutecznie tłumi rozum i zdrowy rozsądek oraz uczucia wyższe np.miłość.PD
 
 
Nowalijk
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-29, 02:23   

Oli napisał/a:
Najbardziej boli "jak przeżyje". Bardzo się boję, myśli,że jest niezniszczalny... nie pisze, nie pyta o dzieci, nie daje znaku życia...Wiem,że dzisiaj był w miarę trzeźwy... obwinia mnie, może ma rację... boję się tego co będzie, każdego dnia, jak wróci i jak nie wróci.

Hej. Najbardziej boli "jak przeżyje"? Naprawdę te słowa Cie najbardziej bolą? Najbardziej powinno Cie boleć to co fundujesz swoim dzieciom, Ty jesteś dorosła i ledwo to znosisz a co z niewinnymi, niedojrzalymi jeszcze emocjonalnie dziećmi? Dlaczego dla nich nie idziesz na terapię tylko tkwisz w tym bałaganie bo czekasz w końcu na słowo przepraszam nawet jeśli miałoby się nic nie zmienić?
Uważam że powinnaś rozważyć zmianę pracy, tzn wyprowadzke w okolice gdzie mieszka rodzeństwo lub ktokolwiek kto Ci pomoże w wychowywaniu.
Ja jestem z rodziny alkoholowej i mam ogromny żal do mamy że nigdy nie odeszła od ojca chociaż tak nas krzywdzi, że w domu nie były najważniejsze potrzeby dzieci (ofiar alkoholizmu) tylko wszystko było podporządkowane piciu lub nie piciu, że matka się mną nie interesowała tylko ojcem, swoimi emocjami i nadmiarem obowiązków oraz że nie było w domu ciepła i oparcia. Moja mama wybrała względy finansowe, ładne mieszkanie niż odejście
 
 
Piotr41
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-29, 17:20   

Oli - już padło w tym yemacie- jestes współalkoholiczką, współuzależniaoną.
To wymaga leczenia i nie znam (trochę jestem w temacie) zawodu od którego wykonywania, leczenie psychiatryczne/pomoc psychologiczna dyskwalifikują.

Idź na spotkanie AA, zmień zamki w domu jeśli nie masz wpływu na towarzystwo na jego ławeczce.

Zacznij od siebie i dzieci, przeczytaj co napisała Nowalijk - o swoim dzieciństwie z rodzicem A.

Najpierw obroń siebie i dzieci, on musi się sam ogarnąć...albo i nie. I taka wersja jest też możliwa.

A z tego forum - wbij sobie do głowy co pisze nałóg.
PD
 
 
Lucia
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-29, 21:46   

Oli, nie pomożesz jemu, bo nie masz na niego wpływu. Jeśli myślisz, że jesteś w stanie coś zrobić, żeby on przestał pić, to tylko świadczy, że jesteś współuzależniona...
Możesz pomóc tylko sobie i dzieciom. Jeśli możesz, przeczytaj "Małżeństwo na lodzie. Jak żyć z mężem alkoholikiem" - tam jest napisane coś, co mnie bardzo uderzyło: kiedy ktoś jest chory np. na grypę, to możesz mu ugotować zupkę, możesz poprawić kołdrę albo zrobić herbatę. To Twoja troska o tą osobę. W przypadku męża alkoholika - dla jego dobra, ponieważ się o niego troszczysz - musisz pozwolić, żeby on sam sobie tą zupę ugotował, sam sobie tą kołdrę poprawił... To jest uczynek miłosierdzia wobec alkoholika - zostawić go, pozwolić, żeby radził sobie sam, żeby się tego nauczył...

Niech mnie nałóg upomni, jeśli się mylę :mrgreen:
 
 
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-29, 22:09   

Lucia nie mylisz się.u alkoholika aby przestał pić to ból związany z piciem musi być zdecydowanie większy jak przyjemności czy korzyści wynikające z picia.Taki przykład z życia opowiadany przez trzeźwego alkoholika:pijany spał pod klatką schodową i sąsiad przyprowadził go do jego mieszkania .Dzwoni ,otwiera żona a ten sąsiad chce orzekazać go żonie. A żona ochrzaniła sąsiada i kazała go połóżyć pod drzwiami.Do wytrzeźwienia aby poniósł konsekwencje.Konsekwencje picia.To jest podbijanie dna alkoholikowi i wyciągania mu poduchy z pod tyłka.PD
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9