Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
To nie jest takie proste...
Autor Wiadomość
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-24, 11:44   

Oli, prawdopodobnie wtedy, kiedy nie pił, był bardziej drażliwy i agresywny, bo wyszły na wierzch emocje, które wczesniej zagłuszał alkoholem.

Ale ty się nie martw tym, co on sądzi na temat tego, kto jest zły, a kto dobry. Skup się na tym, żeby się bronic przed agresją, choćby i słowną i na tym, żeby chronić dzieci. Nie musisz sie zastanawiać, co on mysli, co sądzi, co czuje, ani dlaczego jest tak, a nie inaczej... Możesz, ale to jak już będziesz sie czuć bezpiecznie.
Także priorytet teraz, to obrona - siebie i dzieci. Szukaj skutecznego sposobu.
 
 
Lucia
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-24, 13:19   

Oli, dla jego dobra powinnaś poszukać pomocy. Tylko Twoje zdecydowanie działanie może sprawić, że mąż się zmieni. Sama go nie zmienisz, bo nie masz takiej mocy - nikt nie ma. Jesli on sam nie będzie chciał się zmienić, to się nie zmieni, ale Twoje działanie, wyznaczenie mu granic, może mu pomóc. I to nie jest do końca tak, że "on nie jest typowym alkoholikiem"... Z tego co piszesz, wynika, że jest. Nawet, jeśli ktoś przez rok nie pije, to i tak może byc alkoholikiem. Z Twoich postow wynika, że mąż ma ogromny problem z alkoholem. Poczytaj o tym, bo zdobycie odpowiedniej wiedzy też Ci pomoże. Wiem cos o tym... Pozdrawiam serdecznie!
 
 
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-24, 14:03   

Oli.... ja nie pije 13 rok...... a to wcale nie znaczy że nie jestem alkoholikiem. Jestem ....jestem alkoholikiem .....jestem uzależniony. Jestem trzeźwym alkoholikiem.
To co opisujesz...postawy i zachowania męża są typowe dla czynnego alkoholika żyjącego na tzw. dupościsku czyli pijanego na sucho, bez picia.
Alkoholizm to nałogowe regulowanie emocji i uczuć, nastroju. On nie radzi sobie z własnymi uczuciami i emocjami. Jest rozdrażniony , pobudzony, wściekły, zły, wybucha ,jest agresywny i zmaga się ze swoimi stanami emocjonalnymi.
To tylko sprawa czasu i pójdzie pić.
U alkoholika mózg pamięta ostanie ilości wypitego alkoholu i często się zdarza że taki delikwent zaczynając pic zapija się na śmierć...... bo serce lub inny organ nie jest w stanie przetrawić, spalić ,przepompować wypitego alkoholu.

Czy Ty znasz problem choroby alkoholowej? czy sama zajrzałaś na stronę Al-anonu?
Na stronie www.aa.org.pl znajdziesz więcej informacji na temat alkoholizmu.....
Możesz pójść na otwarty mityng AA w Twojej okolicy.
Wstyd? a sadzisz że otoczenie nie wie o piciu nałogowym Twojego męża?

Teraz to Tobie jest potrzebna pomoc.
Nie miej złudzeń że Twoje gderanie cos zmieni.... że on przestanie pić. Alkoholik pije bo...MUSI nawet wtedy gdy nie chce.
Przymus picia,obsesja picia jest strasznym stanem.
On nie kieruje swoim życiem w zakresie alkoholu i stanu w jakim się teraz znajduje będąc pijanym na sucho.
Podaj mu adres poradni uzależnień...podaj mu adres mityngu.... idż sama na mityng . Powiedz mężowi z e wybierasz się na mityng Alanon czy AA.
Pewnie b. go to zbulwersuje....ale to jest podbijanie jego dna.

Uwierz...... sami nie dacie rady sobie . Sam alkoholik to może tylko flaszkę wymyśleć.
PD
 
 
Oli
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-24, 16:05   

Czytam bardzo dużo na temat alkoholizmu ale w praktyce niczego nie mogę wyegzekwować, to strasznie trudne. Teraz gdy pije mniej uważa,że jest zdrowy, pijanemu już chyba łatwiej cokolwiek wytłumaczyć niż jemu teraz na trzeźwo.
Wiem,że sąsiedzi wiedzą, tego nie da się ukryć.
Czy się wstydzę? Cóż bardzo się wstydzę i pewnie już nie raz bym stąd uciekła, ale myślę o tym,że dostaliśmy nową szansę i trudno mi jest odejść i znowu układać sobie samej życie, choć już nawet o tym myślę. Tu jest jeszcze taki problem,że on ma gdzie iść, więc kiedy się sprzeciwię, powiem coś nie tak to od razu jest awantura i mój mąż się pakuje w samochód i jedzie do cioci, która go zawsze przyjmie i za raz jest morze alkoholu i zabawa aż zaczyna trzeźwieć po trzech dniach zwykle i wtedy wraca. Czy mam go nie przyjmować?- to tam zostanie i będzie pił ciągle bo tam nie ma żadnych granic, to tam w pierwszym okresie naszego małżeństwa jeździł mnie zdradzać, tam wywoził rzeczy z domu i tam odszedł kiedy nas zostawił. Nie chcę żeby się znowu tak skończyło. Chcę pomóc jemu i sobie. Chcę mieć normalną rodzinę, choć raz usłyszeć,że przeprasza,że wie,że nas krzywdzi. Inni robią źle ,przepraszają i znów robią źle, ale chociaż przepraszają. U nas tak nie jest, cokolwiek się dzieje to moja wina i nigdy mnie nie przeprasza za nic. Jest trochę dobrych dni kiedy widzę,że mu zależy na tej rodzinie i widzę kiedy sobie nie radzi, krzyczy , wyzywa,że coś nim kierujew, wiem,że to alkohol. Naług ma rację.
Tylko ja już tyle rzeczy robiłam żeby poszedł na terapię i nic. Myślę,że on też wie ,że potrzebuje pomocy, że nie panuje nad sobą. Załatwił sobie nawet jakieś tabletki od psychiatry, ale nie często je bierze.
W tej chwili myślę,że już tylko Pan Bóg może pomóc.
Ps. Dziękuję wam za wszystko, nie wiem czy nałóg pamięta,że już lata temu wiele mi wytłumaczył. Wiele zawdzięczam tej wspólnocie, to ,że mąż znowu z nami jest też. Pewnego razu Andrzej tłumaczył mi,że kocha się tylko jedną osobę na zawsze i postanowiłam wtedy,że poczekam na mojego męża , no i wrócił.
 
 
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-25, 10:01   

Oli napisał/a:
Czytam bardzo dużo na temat alkoholizmu ale w praktyce niczego nie mogę wyegzekwować

BO TO WCALE NIE JEST ŁATWE.... lata nawyków i przyzwyczajeń..... lata tkwienia w znanym bagienku i "błotku". Można przewidzieć co się wydarzy. Pozornie to nawet jest łatwiejsze jak zmiany.
Oli napisał/a:
. Tu jest jeszcze taki problem,że on ma gdzie iść,
a Ty nie masz gdzie wyjść? np.na mityng? może masz ognisko Sychar w pobliżu?
Oli napisał/a:
Czy mam go nie przyjmować?-
no cóż...... GRANICE.
Oli napisał/a:
to tam zostanie i będzie pił ciągle bo tam nie ma żadnych granic, to tam w pierwszym okresie naszego małżeństwa jeździł mnie zdradzać, tam wywoził rzeczy z domu i tam odszedł kiedy nas zostawił
a jak nie stawiasz granic to tam nie jeżdzi? nie pije?
Oli napisał/a:
Nie chcę żeby się znowu tak skończyło

A tak jak jest TO JEST akceptowalne? dobrze Ci z tym?
Oli napisał/a:
Chcę pomóc jemu i sobie

To jemu? czy sobie?
Oli...... cóż wart jest słąby ,rachityczny ratownik? może warto najpierw zadbać o siebie aby mieć siły na ratowanie męża.
Jak leciałaś samolotem to przed startem jest pokaz 'ewakuacyjny".
Omawiany jest przypadek gdy jest awaria a lecimy z dzieckiem. Maskę tlenową zakładamy najpierw sobie a potem dziecku. Bo co wart jest nieprzytomny rodzić-ratownik?
Oli napisał/a:
Chcę mieć normalną rodzinę
to naturalna chec i potrzeba.
Oli napisał/a:
Inni robią źle ,przepraszają i znów robią źle, ale chociaż przepraszają. U nas tak nie jest, cokolwiek się dzieje to moja wina i nigdy mnie nie przeprasza za nic

No cóż..... brak granic. Alkoholik jest mistrzem manipulacji..... musi znaleźć powód by usprawiedliwić swoje picie. Szuka w żonie...dzieciach...braku pracy.....nadmiarze pracy..... polityce....rządzie....
 
 
bosa
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-25, 15:13   

Natrafiłam ostatnio na archiwalną audycję w Radiu Maryja, przyznam ,że nieco mnie zaskoczyła, bo myślę że prezentowane w niej podejście jest zupełnie inne od tego co dotychczas czytałam ,czy słyszałam. http://www.radiomaryja.pl...en-w-rodzinach/
Ciekawe są także informacje na stronie http://www.akitafundacja.pl/. Pierwszy raz słyszałam o roślinie, która pomaga w walce z nałogiem, może ktoś z Was już sie z tym spotkał.. W każdym razie polecam, może komuś się to przyda.
 
 
Oli
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-26, 12:18   

Piękne i mądre słowa,które tutaj padły,ale ja już zniszczyłam wszystko. Dzisiaj zniszczyłam życie sobie, mojemu mężowi i moim dzieciom. Teraz już żadna rada nie pomoże... Już po wszystkim. Dziękuję wam za dobre słowo, za troskę i życzę wszystkiego dobrego. ...bądź wola Twoja...
 
 
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-26, 12:30   

Oli, dopóki żyjesz - jest nadzieja na wszystko. I nie ma zniszczeń bezpowrotnych. Bóg jest Bogiem rzeczy niemożliwych :-)
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-26, 12:31   

Oli, ale co się właściwie stało?

Czy wiesz, ze być może źle oceniasz sytuację, bo osoby z problemami takimi jak twoje, mają tendencję do brania na siebie winy za coś, co nie jest obiektywnie żadną winą albo za coś, co robią z własnej woli inne osoby?

Czy możesz opisać, co sie stało?
 
 
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-26, 12:39   

bosa napisał/a:
Pierwszy raz słyszałam o roślinie, która pomaga w walce z nałogiem, może ktoś z Was już sie z tym spotkał..

KUDZU....... bzdura. Próbowałem kilka razy.
Alkoholizm to choroba duszy,ciała i umysłu.
Kudzu wzmacnia ciało a gdzie umysł? gdzie dusza?


Oli........ Pan Bóg nigdy nie zamyka wszystkich drzwi.
PD
 
 
Oli
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-26, 19:52   

Co się stało pytacie? Pojechal pić a wcześniej ... nie ma o czym opowiadać, chyba już albo przynajmniej prędko nie wróci... a jeśli nawet boję się,że zrobimy sobie krzywdę,że skończy się to tragedią... Pozdrawiam . Dziękuję.
 
 
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-26, 20:00   

Oli, jak to - zrobicie so bie krzywdę? O co chodzi?
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-26, 20:05   

Oli, to nie jest sytuacja bez wyjścia, bez powrotu.

Sama mam podobne za sobą, tlyko bez alkoholu w tle.

Ale NA PEWNO najpierw trzeba zadbać o bezpieczeństwo - ty o swoje, on o swoje - i pozwolić wszystkiemu się uspokoić.

A potem terapia, praca nad sobą, orka na ugorze... żeby nauczyć się żyć pełniej i prawdziwiej, ale też tak, zeby siebie nawzajem nie ranić.

MASZ WSZYSTKO, CO TRZEBA. Może tlyko pora wyciągnąć rękę po pomoc? Polecam wizytę u psychiatry, nie trzba nawet skierowania, on pokieruje cię dalej na terapię. Za darmo, na NFZ.
 
 
Oli
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-26, 21:00   

W moim zawodzie nie wolno mi się leczyć psychiatrycznie, z resztą być może się mylę ale prócz mojego męża i jego ciotki nikt nie twierdzi że powinnam się leczyć... Choć biorę na nerwy słabiutki w ziołowe (chyba ziołowe) tabletki. My nie kłucimy się o nic innego tylko o wyjazdy mojego męża na picie do ciotki.
On ma straszne napady złości,nawet mój teść się o tym przekonał ostatnio. Ja wszystko wytrzymuję,nie kłucę się tylko wtedy jak się tam wybiera to nie wytrzymuję.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9