Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Wątek użytkownika Mmaciek1986
Autor Wiadomość
Fraberg
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-14, 20:45   

jeśli facet się stara to daj mu szansę. i pozwól się trochę pozdobywać, niech czuje że ma ognisko pod tyłkiem. A sama przebacz a jeśli przebaczysz to nie myśl o tym bo domysły i rozpamiętywanie cię zabije.

A jeśli chodzi o mój watek to sam nie wiem. U nas nie było zdrad (chyba) ale moje pretensje o brak czasu, seksu, oschłość, brak kontaktu. I totalne załamanie równowagi uczuć na moja niekorzyść. Stałem się pewnie w oczach żony słabą ciepłą kluchą, która skomle o zainteresowanie.
Starałem się okazywać miłość ale też pewnie desperację i pojawiały się coraz częstsze rozmowy o rozwodzie. Równia pochyła. Prosiłem Boga o uratowanie małżeństwa i tu muszę powiedzieć ze do tej pory nigdy mnie nie zawiódł. Zawsze mnie wyciągał z totalnego dnia.
Znalazłem młodego gościa, niewierzącego, który zajmuje się związkami i poprosiłem o radę.
Nie chcę pisać kto to aby nie być posądzanym o robienie reklamy.
Zdystansowałem się, przestałem mieć jakiekolwiek pretensje, ciągle uśmiechnięty, dobrze ubrany, mega pozytywny. A jednocześnie wycofany. Taki kolega nie mąż.
I żona ruszyła, zaczęła się starać, szukać kontaktu dzwoni nawet teraz. Odbieram po czasie a na jej pytania dla czego odpowiadam : przepraszam zapomniałem. I banan na twarzy i jakieś tam żarty. Kobieta traci grunt pod nogami.
Wiem że to gierki ale robię to dla ratowania związku. Taka chemioterapia, boli ale bez niej klapa. Jak wszystko będzie szło ku dobremu i równowaga uczuć załamie się na moją korzyść, to mam po czasie zacząć ją wyrównywać, czyli okazywać coraz więcej uczuć. I wtedy związek będzie już zdrowy, a ja będę mógł się przeprosić z panem Pulikowskim, Guzewiczem i zacząć nosić żonę na rękach. Tak po chrześcijańsku. Oczywiście pilnując równowagi uczuć aby jej znowu nie załamać i nie przesadzać z tą miłością jeśli żona jej aż tyle nie będzie sama okazywać.
Czy się uda nie wiem. Na razie działa. Jak małżeństwo się rozpadnie to trudno, próbowałem.
Jeśli dojdzie do najgorszego i żona odejdzie bo np. kogoś pozna to mam plan B.
Zgodzić się na rozwód, z pełną życzliwością i zrozumieniem aby nie powodować wrogości.
,,Bądźcie roztropni jak węże". Łączy nas dziecko więc jeśli rozejdziemy się w przyjaźni to będę miał z nim i jego matką częsty kontakt. A gach pewnie będzie miał pretensje i bedzie popadał w zazdrość niszcząc związek. A ja pozytywny, uśmiechnięty i wycofany będę miał szansę odbudować małżeństwo bo stara miłość nie rdzewieje. A jeśli to się nie uda to trudno. Takie jest życie, nie zmuszę żony do kochania mnie.
Na razie gacha niema i idzie ku dobremu więc czekam z nadzieją.
To moje przemyślenia i nikogo absolutnie nie namawiam do stosowania takiej strategii.
Ale czytając to forum i wertując internet widzę że tylko to działa.
Pomimo to wiem że lecę po bandzie i może się to nie skończyć dobrze ale muszę działać i nie oddawać losu małżeństwa w ręce żony której coraz mniej zależało czekając na jej ruch.
Próbowałem wszystkiego z zadnym skutkiem. Tylko to działa. Przynajmniej na razie.
 
 
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-16, 00:10   

Chciałem odnieść się do tego w wiadomości prywatnej, zdecydowałem się jednak aby zostać na forum publicznym.


Po kolei:
1.
mmaciek1986 napisał/a:
Nie rozumiem czemu mnie osądzasz.

Nie osądzam Cię. Odnosiłem się do tego co napisałeś. Bardzo szczegółowo.
Jak dla mnie to spora różnica - osądzać/krytykować osobę, a odnosić się lub nawet krytykować jego wypowiedzi.
2.

mmaciek1986 napisał/a:
Piszesz że nie czytałem tych książek a to czyste pomówienie. Z kąt to wiesz?

Nie wiem co czytałeś. Jeśli jednak piszesz:
Cytat:

Z książek tu polecanych to raczej miłość potrzebuje stanowczości, inne sobie daruj. Tamte są dobre dla małżeństw zdrowych które chcą podnieść swój związek na wyższy poziom.

To wnioskuję, że nie czytałeś wielu polecanych na forum, a bardzo pomocnych w kryzysie książek.
Wiem jak bardzo ich lektura pomogła mi oraz innym.
Twierdzenie, że można je sobie darować, bo są dobre dla małżeństw zdrowych, wolę traktować jako przejaw niewiedzy (czyli, że odradzasz coś, czego nie znasz). W innym wypadku rozważałbym celowe wprowadzanie w błąd. Wolę jednak myśleć pozytywnie.

3.
mmaciek1986 napisał/a:

Wiesz też jak definiuję miłość po przeczytaniu jednego zdania wyklepanego z telefonu.

Przeczytaj jeszcze raz co napisałem. Aby CI ułatwić skopiuję:
Cytat:
Wydaje mi się, że Twoje rozumowanie wynika z uznawania miłości tylko za uczucie.

Niektórzy ludzie są bardziej skłonni nazwać miłość postawą.


Nie napisałem nigdzie, że wiem. Napisałem WYDAJE MI SIĘ. A dzieje się tak nie na podstawie moich wyobrażeń, a na podstawie tego co pisałeś i co nazywałeś miłością.

4.
mmaciek1986 napisał/a:

Nie znasz mnie, nie wiesz kim jestem a już masz gotowy osąd mojej osoby. Nie napisałem o sobie prawie nic.

Patrz punkt pierwszy.

5.
mmaciek1986 napisał/a:

Zakładasz że nie polecam pracy nad sobą ale to nieprawda. Przecież namawiam do zadbania o siebie, porzucenia wszelkich fochów, pretensji, desperacji, odnowy starych znajomości, przebaczenia. Do miłości prawdziwej, a nie fasady czyli uzależniania się od innej osoby. Po mojemu to gigantyczna przemiana.

A gdzie ja napisałem, żę tak zakładam?

I na koniec:
mmaciek1986 napisał/a:
Na wstępie gorąco przepraszam wszystkich, którzy poczuli się urażeni moimi wpisami.


Czułem się w obowiązku odnieść się do Twoich postów.
Nie mogłem przejść obojętnie wobec stwierdzeń typu:
Cytat:

Forum czytaj ale raczej żeby zobaczyć nie jak odzyskac męża tylko jak ten mechanizm działa na ludzi którzy stracili albo tracą małżonka. To forum jest dla twojego męża a nie dla ciebie.

Cytat:

Moja żona zaczęła się wygasać a ja zaczęłem się o nią starać czytać to forum, książki, rekolekcje itp. Efekt to moje pretensje ze nie zależy jej a z jej strony coraz większy dystans. To nie działa.

, oraz to co pisałem wyżej o książkach.

Podważasz obiektywnie wartościowe rady, uznając je za nieskuteczne i niepotrzebne.
Mi stosowanie tych forumowych rad, czytanie książek i słuchanie konferencji zmieniły życie i ratują małżeństwo. Gdy tu trafiłem, było naprawdę kiepsko.
Czułbym się zwyczajnie źle nie reagując na takie posty.

Wypada zadać sobie pytanie Maćku, kto tu łątwo wydaje osądy.
 
 
Fraberg
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-16, 01:22   

Ok Paweł. Rozumiem Cię. Ale nie wiem po co ta awantura. Ja tu nikogo nie osądzam, po prostu uważam, że wiele porad jest nieskutecznych. Ale to moje zdanie. Tobie pomogły ok fajnie u mnie okazywanie zainteresowania żonie nie pomagało. Wiem że mogłeś jak pewnie i inni poczuć się urażonym. Rozumiem to, przepraszam. I nie ważne kto tu osądza a kto nie bo tak to możemy się kłócić w nieskończoność. Ja tylko wyraziłem moje zdanie i nigdy nawet przez myśl mi nie przeszło aby kogoś obrażać. Myślałem, że można tu pisać co ślina na język przyniesie, wiesz taki ekumenizm :-P , i ludzie to czytają, wysłuchują starają się zrozumieć inny punkt widzenia nie koniecznie go akceptując. Ale to mój błąd nie Twój. Bo widzisz to wasze forum, wasze przemyślenia, wasze zasady. I ja jako gość powinienem się dopasować albo tu nie pisać. Tak to rozumiem. Jest to coś co macie, co jest Wasze i co jest dla Was ważne. Źle się z tym czuję, mam wrażenie że wpadłem tu jak jakiś szatan i Was rozwalam :-P . Naprawdę nic do Ciebie nie mam. Nawet nie wiem kim jesteś. A odpisałem bo poczułem się przez Ciebie osądzony. Bo widzisz dialog rozumiem jako słuchanie siebie na wzajem ze zrozumieniem i życzliwością a nie wytykanie co tam sobie ktoś napisał. Ale nie mam żalu, być może brakuje mi pokory a Ty jesteś dojrzalszy. Nie chce Cie absolutnie moralizować, może masz rację a może nie. Jakie to ma znaczenie. Widzisz widać niema tu miejsca dla mnie, bo zamiast pomagać dziewczynie w naprawie związku robi się zadyma. Na pewno jesteście cudownymi ludźmi i nie chcę Wam psuć wątroby. I piszę to bez szydery.
Nie uważajcie mnie proszę za ignoranta, nadętego buca, który pozjadał wszystkie rozumy.
Ja sam siebie nie jestem pewien czy robię i myślę ok. Staram się po prostu rozeznawać wszystko we własnym rozumie a nie trzymać się sztywnych zasad. To wolno to nie. Co do tych wpisów gdzie naskakuje na Pulikowskiego, Guzewicza, księży to dla tego, że jest we mnie jakiś narastający bunt, spowodowany tą ich pewnością siebie i swoich racji. Pewnie ich niepotrzebnie osądzam ale jakoś nie mogę tego znieść, że niektórzy z nich traktują swoje przemyślenia tak strasznie dogmatycznie. Jak jakąś prawdę objawioną. (niektórym) księżom mam za złe, że tak na wszystkim się znają, na wychowaniu dzieci, na seksie, na małżeństwie na życiu. Ze wszystkim do księdza. A z kąt oni mogą to wiedzieć. Przecież tak na prawdę pojęcia o tym nie mają, czy ja pouczam księdza jak ma spowiadać? Ale ja znowu swoje mądrości. Teraz osądziłem ale w końcu wyrzuciłem to z siebie. Źle zrobiłem ale wpisu nie usunę. Widzicie, nie nadaję się na to forum. Zbyt dużo zamętu tu wprowadzam. Być może jestem w wielkim błędzie.
Co do swojego wątku to nie jestem pewien, że jest sens aby go kontynuować. Z jednej strony czuję że mogę prowokować niepotrzebny ferment swoją postawą a z drugiej źle mi jest pisząc o swoich problemach małżeńskich publicznie. Może kiedyś raz napiszę czy mi się udało czy nie. Jeszce raz, przepraszam Was wszystkich, wyraziłem swoje zdanie na różne tematy, poczytajcie, starajcie się mnie zrozumieć nawet jak pisałem największe bzdury. Ja w nie wieżę ale nie daje głowy, że to jest ok. Albo wywalcie moje wpisy. To Wasze forum.
Proszę o publikację posta.
Trzymajta się ludzie.
pozdro
 
 
Fraberg
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-16, 02:20   

Aha, jeszcze o tych księżach. :-) To nie tak że Ich nie szanuję, po prostu uważam że niektórzy troszkę nie swoimi tematami się zajmują. Moim zdaniem czas w kościele na świeckich w sprawach świeckich. Nie miejcie mi tego za złe. Jeśli posta czytali jacyś księża to Was z góry przepraszam jeśli poczuliście się dotknięci. Na pewno wielu z Was przyczyniło sie do naprawy małżeństw. Oczywiście mam swoich ulubionych, których słuchanie to miód ma moje uszy.
Św. pamięci ks Kaczkowski (ten to dopiero szedł pod prąd), ks Olszewski, Bp Ryś i wielu, wielu innych. Dobra znikam już z tego forum bo w końcu zrobi się to forum o ,,głębokich przemyśleniach pana Maćka".
Rozstańmy się w przyjaźni, aby nie powodować wrogości :mrgreen: (to taki mój pstryczek żarcik na koniec)
Jeszcze raz dziękuję, tych co uraziłem przepraszam, obiecuję modlitwę i
pozdro!
 
 
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-16, 09:33   

mmaciek1986 napisał/a:
Nie chcę pisać kto to aby nie być posądzanym o robienie reklamy.
Zdystansowałem się, przestałem mieć jakiekolwiek pretensje, ciągle uśmiechnięty, dobrze ubrany, mega pozytywny
mmaciek1986 napisał/a:
Wiem że to gierki ale robię to dla ratowania związku. Taka chemioterapia, boli ale bez niej klapa. Jak wszystko będzie szło ku dobremu i równowaga uczuć załamie się na moją korzyść, to mam po czasie zacząć ją wyrównywać, czyli okazywać coraz więcej uczuć. I wtedy związek będzie już zdrowy, a ja będę mógł się przeprosić z panem Pulikowskim, Guzewiczem i zacząć nosić żonę na rękach.

nie do końca,
To co zastosowaleś za radą młodego, niewierzącego gościa dobrze ilustruje rysunek z Dobsona - poniżej.
Nie ważne, ze w tym przykładzie to akurat kobieta goni mężczyznę.

- Gdzieś tu na forum była lista "iluś-tam" kroków, która sprowadzała się do tego samego - odetnij sie, zajmij się sobą.
- Tu na forum - zalecamy dokładnie to samo - zajmij się sobą, pracuj nad sobą, zmieniaj siebie - stań się atrakcyjny wewętrznie i zewnętrznie.

Dobson.jpg
Plik ściągnięto 39 raz(y) 82,04 KB

 
 
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-16, 11:35   

mmaciek1986 napisał/a:
Ale nie wiem po co ta awantura.

Nie awantura. Nie z mojej strony. Jak już pisałem, starałem się merytorycznie podejść do Twoich postów. Aczkolwiek nie będę ukrywał - do sporej części miałem zastrzeżenia.

mmaciek1986 napisał/a:
Widzisz widać niema tu miejsca dla mnie

Nie ma co się obrażać. Miejsce tu jest dla wszystkich, kórzy po bożemu chcą naprawiać małżeństwo. A w sumie i dla tych którzy są daleko od Boga, ale szanują nasz regulamin i nas.
Gdy tu trafiłem, nie było mi po drodze z kościołem, od Boga wbrew temu co mi się wydawało również byłem strasznie mocno oddalony.

mmaciek1986 napisał/a:
u mnie okazywanie zainteresowania żonie nie pomagało.


U mnie również nie pomagało. Pomogły inne cenne forumowe rady, uwieszenie się na współmałżonku nie jest jedną z nich.

mmaciek1986 napisał/a:
(niektórym) księżom mam za złe, że tak na wszystkim się znają, na wychowaniu dzieci, na seksie, na małżeństwie na życiu. Ze wszystkim do księdza. A z kąt oni mogą to wiedzieć.

Są różni księża - jak ludzie. Jedni lepsi, inni gorsi. Mądrzejsi, i hmmm mniej rozważni ;)
To, że nie mają pojęcia o małżeństwie, seksie i życiu w rodzinie jest jednak często powtarzanym mitem.
Napiszę tak - wg mnie przeciętny ksiądz wie więcej o tych sprawach, niż przeciętny mąż, żona. Dlaczego? Bo ma mocno wbite w głowę jak być powinno, po bożemu.

Obserwując siebie, żonę, swoich i jej rodziców, dalszą rodzinę oraz otoczenie jasno widzę, że nie mieliśmy nawet tego.
Tylko swoje chcenia i wyobrażenia. I pretensje do całego świata, że coś nie działa tak jak my chcemy.
Ile znasz naprawdę szczęśliwych małżeństw? Mi starczy palców u rąk, aby policzyć te które poznałem, a o których mogę to z dużą dozą pewności powiedzieć.

W dodatku są księża, którzy od lat zajmują się tematyką małżeńską. Tacy są kopalnią wiedzy, przerobili problematykę problemów małżeńskich wzdłuż i wszerz.

mmaciek1986 napisał/a:
Co do tych wpisów gdzie naskakuje na Pulikowskiego, Guzewicza, księży to dla tego, że jest we mnie jakiś narastający bunt, spowodowany tą ich pewnością siebie i swoich racji. Pewnie ich niepotrzebnie osądzam ale jakoś nie mogę tego znieść, że niektórzy z nich traktują swoje przemyślenia tak strasznie dogmatycznie. Jak jakąś prawdę objawioną.


Moja żona również nie jest fanką Pulikowskiego. Drażni ją nawet ton jego głosu.
Ja jednak myślę, że boli ją to co mówi Pan Jacek.
Mnie również bolało, ale nie miałem argumentów mogących odrzucić jego "prawdy objawione".
Obserwując życie swoje, swoich rodziców i całego otoczenia znalazłem w jego konferencjach odpowiedzi, dlaczego jest źle i co robić, aby było dobrze.
Ich pewność siebie i pewien dogmatyzm wynikają zaś z lat doświadczeń, oraz z faktu, że nie objawiają swojego planu na małżeństwo, a plan Boży.
Bóg zaś wiedział co robi dając nam instrukcje :)

Żeby była jasność - część z Twoich poglądów również miałem trafiając na forum. Na szczęście nieco się tu "naprostowałem".
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 11