Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
Jak radzić sobie ze zdradą żony? |
Autor |
Wiadomość |
utka2 [Usunięty]
|
Wysłany: 2017-01-10, 22:11
|
|
|
mąż_żony napisał/a: | Niby prawda, tylko jak odbudowywać relacje, skoro ktoś nie widzi nic złego w tym, że dalej kontaktuje się z kowalskim wchodząc w kolejne relacje zawodowe i na nowo budując jakieś dziwne zależności. |
i tu powinienes postawic bardzo mocne granice. DDD bez nich bardzo szybko potrafia sie zagubic na nowo... |
|
|
|
|
GregAN [Usunięty]
|
Wysłany: 2017-01-10, 23:41
|
|
|
mąż_żony napisał/a: |
Żona dzisiaj znowu postanowiła pomóc kowalskiemu w pracy zawodowej, bo jak stwierdziła każdemu pomaga i nie widziała w tym nic złego a ja wyolbrzymiam sprawę.Nie ważne, że ustalaliśmy, że powinna unikać z nim kontaktu, a juz kategorycznie ma nie mieć z nim nic wspólnego przy kolejnych zleceniach... A ona chciała tylko pomóc. |
Żona testuje granice które wspólnie ustawiliście, szuka uzasadnienia żeby dalej postepowac jak do tej pory.
A to jest droga do jej samounicestwienia.
Skoro była określona granica której nie moze przekroczyć, to powinna byc i konsekwencja za jej przekroczenie.
Ważne, by żona otrzymała jasny komunikat, że konsekwencja jest jej wyborem.
Z żalem ale musisz ją zastosować bo taka byla umowa, ale nie jest Twoim atakiem na nią, dręczeniem jej.
Była świadoma konsekwencji ktora ją spotka, jeżeli złamie ustalone reguły a pomimo to je złamała.
mąż_żony napisał/a: |
Mimo moich szczerych chęci nie udało mi się opanować emocji. Stoczyliśmy ze sobą wielką bitwę słowną, raniąc się do szpiku kości. Niestety na tę chwilę ona ma więcej siły ode mnie.
|
Dążenie do kłotni jest zrozumiałe.
Wywołuje złość i emocje w których niewyrazne stają się intencje, ustalone reguły gry i wszystko mozna "zwalić" na karb złośliwości drugiej strony.
Potrzebne jest spokojne, stonowane, stanowcze i odporne na ataki z jej strony wyrażenie swojej postawy wobec jej zachowania.
Bez żalu i swoich pretensji do niej.
Krótko i bez wchodzenia w szczegóły w których stara się Ciebie zapętlić. |
|
|
|
|
mąż_żony [Usunięty]
|
Wysłany: 2017-01-13, 22:26
|
|
|
Orsz napisał/a: | Wydaje mi się że brak szczęścia małżeńskiego otwiera oczy na istotę małżeństwa. Masz szansę większą od innych poznać prawdę. Samo poznanie prawdy też może być ekscytujące. Ekscytacja nie jest sensem życia ale lepsze to niż nic. A większość ludzi w dzisiejszych czasach nie ma nic.
Może to co napisałem przepełnione jest zarozumiałością ale cóż, takie jest moje zdanie, może się mylę. A jeżeli się mylę to przykro mi. |
Nie uważam tego za zarozumiałość.
Faktem jest, że zupełnie inaczej patrzę na małżeństwo, na relacje mąż-żona. Staram się, na ile to możliwe czytać, słuchać i odkrywam zupełnie nowe rzeczy, nad którymi nigdy bym się nie zastanowił, gdyby nie kryzys. Traktuję to jako naprawdę dobrą stronę tej całej sytuacji.
Trochę jestem zawiedziony, że tak mało dotyka się zagadnień związanych z relacjami małżeńskimi, czy chociażby damsko-męskimi podczas całego procesu edukacji. ale i nawet w naszym Kościele Katolickim. Chyba, że do tej pory tego nie zauważałem, bo uważałem, że problem mnie nie dotyczy... Dopiero doświadczając samemu problemu zacząłem się nad nim pochylać i interesować jego przyczynami.
utka2 napisał/a: | i tu powinienes postawic bardzo mocne granice. DDD bez nich bardzo szybko potrafia sie zagubic na nowo... |
GregAN napisał/a: | Skoro była określona granica której nie moze przekroczyć, to powinna byc i konsekwencja za jej przekroczenie. |
Chyba się zapętliłem w tych konsekwencjach i nie wiem jakie postawić? Wcześniej mówiłem o jej konieczności wyprowadzki w przypadku podtrzymywania "romansu", ale doszedłem do tego, że na tym najbardziej ucierpiałyby nasze dzieci.
Widzę, że kontakty z kowalskim nie należą do tych "romansujących" a raczej wynikają z jej natury pomagania wszystkim będącym w potrzebie. Dzięki temu w jej mniemaniu jest oceniana pozytywnie przez otoczenie i się dowartościowuje - ja takiego podejścia do sprawy nie popieram i nie akceptuję w wymiarze kowalskiego i o tym jej powiedziałem, ale nie bardzo jestem w stanie, poza moim słownym sprzeciwem, określić jakieś sensowne konsekwencje takich zachowań, które nie zdemolują psychiki moich dzieci? Motyla noga, znowu czegoś nie wiem...Może coś podpowiecie? |
|
|
|
|
mąż_żony [Usunięty]
|
Wysłany: 2017-01-15, 18:18
|
|
|
Dzisiaj się dowiedziałem, że nic już nas nie łączy od momentu narodzin syna - 6 lat. Nie ma i nie było relacji mąż- żona. Nie zależy jej na nas. Nie wie co dalej. Z kowalskim podobno sie już uporała emocjonalnie- znaczy, że jej przeszło.
Tkwi teraz w zawieszeniu bo nie widzi dobrego rozwiązania co ją dodatkowo dołuje. Podobno "łączą" nas tylko dzieci... Udawała przez te wszystkie lata kogoś innego i nie chce już taka być jak kiedyś. Nauczyła się żyć beze mnie więc nie wie czego ma teraz poszukiwać we mnie.
Trudne to dla mnie, bo im bardziej wydaje mi się, że się wzmacniam tym szybciej spadam z tej świadomości po takich rozmowach... |
|
|
|
|
Unicorn [Usunięty]
|
Wysłany: 2017-01-15, 19:11
|
|
|
Maź źony.
Powiedz mi jedno , dlaczego Ty jej we wszystko wierzysz.Zakochana kobieta bedzie wymyslac takie bzdury źe szkoda gadac.Źona kowalskiego musi sie dowiedziec prawdy bo inaczej się wykonczysz tak jak ja.Nie bądź naiwny i zacznij zdawać sobie sprawe z tego co się dzieje póki nie jest zapózno. |
|
|
|
|
utka2 [Usunięty]
|
Wysłany: 2017-01-15, 19:24
|
|
|
mąż_żony napisał/a: | Nauczyła się żyć beze mnie więc nie wie czego ma teraz poszukiwać we mnie. |
myślę, że jej sie tylko tak wydaje... nie mieszkacie razem? Nie kontaktujecie sie, nie utrzymujecie wspólnie domu?
Chyba jest odwrotnie.
I na pewno nie uporała sie z kowalskim, i na pewno nie jest to więź tylko na zasadzie pomagania potrzebującemu.
Nie tak wygląda brak więzi i nie jest jedyną osobą mogącą mu pomóc (tego jestem pewna).
Co do konsekwencji i stawiania granic - nie wie co dalej? nie może podjać decyzji?
Spakuj jej torbę najpotrzebniejszych rzeczy ze słowami, ze właśnie pomagasz jej podjać decyzję. I ze może tymczasowe, faktyczne życie bez ciebie nauczy ją tego co jej sie w tej chwili wydaje .... |
|
|
|
|
Jacek-sychar [Usunięty]
|
Wysłany: 2017-01-15, 19:28
|
|
|
Unicorn napisał/a: | Źona kowalskiego musi sie dowiedziec prawdy bo inaczej się wykonczysz tak jak ja |
Unicorn
Już Cię informowaliśmy, że tutaj nikt nic nie musi.
Na naszym forum dzielimy się swoim doświadczeniem. Nasze forum nie jest forum terapeutycznym. Nie mamy do tego ani wiedzy ani kompetencji.
Przestań proszę takich swoich zdecydowanych wypowiedzi. |
|
|
|
|
utka2 [Usunięty]
|
Wysłany: 2017-01-15, 19:31
|
|
|
Pomijając formę - tym razem zgadzam sie z Unicornem. |
|
|
|
|
mąż_żony [Usunięty]
|
Wysłany: 2017-01-15, 21:18
|
|
|
Unicorn napisał/a: | Maź źony.
Powiedz mi jedno , dlaczego Ty jej we wszystko wierzysz.Zakochana kobieta bedzie wymyslac takie bzdury źe szkoda gadac.Źona kowalskiego musi sie dowiedziec prawdy bo inaczej się wykonczysz tak jak ja.Nie bądź naiwny i zacznij zdawać sobie sprawe z tego co się dzieje póki nie jest zapózno. |
To nie jest tak, że jej we wszystko wierzę. Słucham jej, ale na wszystko biorę poprawkę, zwłaszcza na jej deklaracje co do kowalskiego.
Te informacje o mnie i naszym małżeństwie traktuję jednak poważniej , przerażają mnie bo odbierają mi przekonanie o przeszłości, w ktorej mimo trudu zwiazanego z małymi dziećmi, pracą i innymi sprawami, myślałem że przechodzilismy przez życie razem a nie osobno, jak to twierdzi żona.
Wiem, że za mało inwestowalem w naszą wspólną więź a skupiałem się na zapewnieniu odpowiedniego "otoczenia", bezpieczeństwa, pomocy w różnych formach - typowo, książkowo.
Chciałbym, mając teraz to doświadczenie i powiedziałem jej o tym, spróbować nad tym popracować, najlepiej wspólnie, ale ona na dzień dzisiejszy nie widzi takich możliwości - stwierdziłem, że nie mam zamiaru jej do niczego zmuszać i że jak sama dojdzie do podobnych wniosków to niech da mi znać.
Co do informowania żony kowalskiego... Miałem taką myśl - co to jednak da? Sa jakieś plusy takiego rozwiązania? Trochę to trąci próbą zemsty na kowalskim.
Jego żona jest podobno w końcówce ciąży - prawda, że kochany mąż i facet ten kowalski? Nawet się podobno "dogaduja" z żoną, ale brakuje tego "czegoś" - słowa z czasów amoku mojej ż.
Ja widzę 2 zagrożenia takiego informowania:
1. kowalski zostaje wyrzucony z domu i wowczas ma ochotę "zemsty" na mnie albo po prostu chce odreagować- czytaj ma już niczym nieskrępowaną możliwość kontynuowania i "dokończenia" tego co zaczął z moją ż.
2. Szkoda mi żony kowalskiego zwłaszcza w tak wymagającej sytuacji jaką będzie za chwilę poród- co gdyby np. poroniła po takiej wiadomości? Nie mógłbym tego znieść. Pamietam jakiej troski wymagała moja żona w ciąży a już zwłaszcza w jej końcówce. |
|
|
|
|
mąż_żony [Usunięty]
|
Wysłany: 2017-01-15, 21:50
|
|
|
Z góry przepraszam, że posty pod sobą -to z czysto z technicznych przyczyn...
utka2 napisał/a: | myślę, że jej sie tylko tak wydaje... nie mieszkacie razem? Nie kontaktujecie sie, nie utrzymujecie wspólnie domu?
Chyba jest odwrotnie. |
Pewnie, że jest odwrotnie. Jestem mocno zaangażowany w dom, dzieci, ba nawet w jej pracę bo sporo jej pomagam, ale to przecież wszystko wg ż. nie znaczy nic, bo najważniejsze są uczucia i emocje- tu mnie nie ma, więc jakby mnie nie było nigdzie.
utka2 napisał/a: | Spakuj jej torbę najpotrzebniejszych rzeczy ze słowami, ze właśnie pomagasz jej podjać decyzję. I ze może tymczasowe, faktyczne życie bez ciebie nauczy ją tego co jej sie w tej chwili wydaje .... |
Przewija mi się i taka myśl tylko nie ukrywam, że się tego boję. Stanę się wówczas, w jej odczuciu, bezdusznym oprawcą, teraz jestem nieistotnym mężem od spraw bytowo-gospodarczo-ojcowskich :).
PS Dziękuję za Waszą pomoc, sam fakt że mogę opisać swoje rozterki i to, że ktoś czasem coś napisze bardzo mi pomaga.
Decyzyje podejmuję samodzielnie, ale pokazujecie mi różne punkty widzenia mojej sytuacji... |
|
|
|
|
utka2 [Usunięty]
|
Wysłany: 2017-01-16, 00:02
|
|
|
mąż_żony napisał/a: | w jej odczuciu, bezdusznym oprawcą, teraz jestem nieistotnym mężem od spraw bytowo-gospodarczo-ojcowskich :). |
wybór jak się patrzy ...
Oficjalnie powiem tak - nieistotny mąż może być malo atrakcyjny, "bezduszny oprawca", dla DDD, moze być wbrew pozorom kimś... ważniejszym? ...
Rozwinięcie mysli ewentualnie na priv. |
|
|
|
|
GregAN [Usunięty]
|
Wysłany: 2017-01-16, 10:09
|
|
|
mąż_żony napisał/a: | Nie ma i nie było relacji mąż- żona. Nie zależy jej na nas. Nie wie co dalej. Z kowalskim podobno sie już uporała emocjonalnie- znaczy, że jej przeszło. |
Relacja żony do męża, ucierpiała ponieważ została wyparta, zastąpiona relacją żony do kochanka.
Zapewnienia o "uporaniu sobie" z emocjami do kochanka, brzmią podobnie jak słowa alkoholika który zapewnia że już zapanował nad nałogiem, dlatego moze już dalej używać alkohol, ponieważ już potrafi to "sam kontrolować".
Podobnie "samo-kontrolowane" sa kontakty z kochankiem.
mąż_żony napisał/a: | Jestem mocno zaangażowany w dom, dzieci, ba nawet w jej pracę bo sporo jej pomagam, ale to przecież wszystko wg ż. nie znaczy nic, bo najważniejsze są uczucia i emocje- tu mnie nie ma, więc jakby mnie nie było nigdzie. |
standard.
Nudny, przewidywalny, zawsze gotowy pomóc nie wzbudza takich emocji, co nieznany do końca, nieprzewidywalny, manipulujący i w dodatku : "łobcy".
Ale, ten swój też moze dostarczyć emocji
Przewidywalnych.
Na własne życzenie.
Wydaje mi sie, ze stawianie granic ma sens kiedy ten któremu chcemy je pokazać,
nauczy się nieuchronności konsekwencji ich przekraczania.
Trudno oczekiwać, by druga strona uwierzyła w nieuchronność skrajnej konsekwencji ( wyprowdzą się, wywiozę Cię do kochanka), jezeli przedtem była nauczona braku konsekwencji.
Może znajdziesz inne niz skrajne konsekwencje, które nauczą żonę, ze każde przekraczanie granicy kończy sie nieuchronnych, coraz mocniejszym trzepnieciem po palcach, co przekona ją że obiecany
kop w .... jest również nieuchronny.
Pisałeś że pomagasz żonie w pracy - moze zacząc od tego ?
- Jeżeli nie zerwiesz współpracy z kochankiem, przestanę pomagać Ci w pracy.
potem - przestanę wyręczać Cie w domu, wprowadzę odrębność finansową itd.
Pewnie zostaniesz okrzykniety zimnym draniem
ale przynajmniej wzbudzisz jej emocje ..
pewnie sprawdzi Cie jeszcze raz, drugi ale za trzecim ... wybierze świadomie.
Terapia DDD dla zony wydaje się nieodzowana. |
|
|
|
|
Unicorn [Usunięty]
|
Wysłany: 2017-01-16, 21:08
|
|
|
Ja teź czekałem aź źona kowalskiego urodzi bo bałem sie o dziecko.Potem gdy urodziła zastanawiałem się czy mam prawo jej mówic.Po kilku miesiącach gdy się przypadkowo dowiedziała od koleźanki sama się ze mną skontaktowała.Pytała mnie dlaczego jej nie powiedziałem źe nie wiem co ona przeszła przez ten czas źe nie wiedziała co się dzieje z jej meźem. |
|
|
|
|
sakramentalna zona [Usunięty]
|
Wysłany: 2017-01-16, 22:22
|
|
|
mąż_żony napisał/a: |
2. Szkoda mi żony kowalskiego zwłaszcza w tak wymagającej sytuacji jaką będzie za chwilę poród- co gdyby np. poroniła po takiej wiadomości? Nie mógłbym tego znieść. Pamietam jakiej
troski wymagała moja żona w ciąży a już zwłaszcza w jej końcówce. |
maz_zony
za taka postawe "kapelusze z glow"
Unicorn
szanuje Twoje przekonanie dotyczace tej konkretnej osoby w ciazy ale nie mozna tego uogolniac ..
Sama nie mialabym sumienia isc z taka rewelacja ..
W moim srodowisku "totalnie przegial" maz ,ktory zawozac rodzaca zone do cliniki - poinformowal ja ,ze wyprowadza sie do kochanki ..
Wyobrazasz sobie ,co przezywala ta mloda dziewczyna ....otarla sie o depresje...miala jeszce 4 letniego synka.. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
| Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9 |
|
|