Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
wspólne Swięta
Autor Wiadomość
sheenaz
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-08, 23:27   

Choliwka:( - mam tak samo....
 
 
Mia
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-08, 23:59   

IS7 nie pisz w ten sposób. Głowa do góry.
 
 
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-09, 06:53   

Dziewczyny! i takoż Chłopaki! a co to za malkontencenie? Wierzycie, że wkrótce ma się narodzić Zbawiciel?

eyyyy...

Dobra, jeszcze raz. WIERZYCIE???

No to uwierzcie, że skoro On przychodzi, to i On zbawia = przytula, leczy, podnosi, naprawia. Tyle, że robi to po swojemu, nie do końca zgodnie z naszymi wyobrażeniami. Ba ja bym chciał/chciała się już obudzić taka spokojny/a, i mądry/a i pogodzony/a... Ależ oczywiście, że tak będzie! Po jakiś dwóch-czterech latach i po przeczołganiu się przez parę ciemnych dolin. Te fajne postawy właśnie stąd się biorą - z ciemnych dolin do spółki z Panem przepełzniętych. Nie ma jednego bez drugiego. Właśnie teraz Bóg nas naprawia. No, tyle że czasem boli za bardzo..., nie?

Warto zrobić tak, aby bolało jak najmniej, i tylko tam gdzie to konieczne. Buduję w sobie przekonanie, że teraz jest TAK. Kiedyś może będzie inaczej, ale teraz jest tak, i mam to przeżyć najlepiej jak potrafię. Czyli nie skupiam się, że męża/żony nie będzie, skupiam się na tym co mam i co mogę zrobić dla siebie dobrego, skupiam się na Bogu i Bogu we mnie, a nie na mężu/żonie/dzieciach, bo może właśnie Bóg mnie leczy z tego, że są dla mnie bożkami....

I do ciężkiego...! wyłączam TV (może być postanowienie adwentowe), gdzie mnie epatują idealnością, i że to takie RODZINNE Święta. A to w pierwszej kolejności BOŻE święta. A rodzinne... może z przyjaciółmi? wszak to rodzina którą sobie sami wybieramy ;-)

I na czas adwentu bierzemy się za budującą książkę (może być np. dowolna ks. Kaczkowskiego), i za budującą mnie i mój świat działalność.

Co DZIŚ możesz zrobić dla SIEBIE, żeby te Święta były dla CIEBIE lepsze?

Dobra, dawajcie pomysły :mrgreen:

P.S.
Jak coś to ja tyo wszystko kilka lat temu przechodziłam, wiem doskonale o czym gadacie.


I na deser: http://stacja7.pl/wilki-dwa/wilki-depresja-6/ :-D
 
 
sakramentalna zona
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-15, 08:12   

Nirwanna napisał/a:



Co DZIŚ możesz zrobić dla SIEBIE, żeby te Święta były dla CIEBIE lepsze?

Dobra, dawajcie pomysły :mrgreen:

P.S.
Jak coś to ja tyo wszystko kilka lat temu przechodziłam, wiem doskonale o czym gadacie.


I na deser: http://stacja7.pl/wilki-dwa/wilki-depresja-6/ :-D




Cos dla siebie -moze nie tylko dla kobiet :?: :mrgreen:

http://www.radiomaryja.pl...-temu-wyzwaniu/

moderacja: poprawiono cytowanie
Ostatnio zmieniony przez 2016-12-15, 09:42, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
enbe
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-16, 18:03   

Wigilia w domu jak zawsze - tyle tylko, że od naszego kryzysu właścicielką domu jest Córka, ktorej ten dom przekazaliśmy. Córka nie mieszka w nim na stałe, aktualnie ja tam mieszkam sama. Był czas, że mąż tam mieszkał (do momentu zaproszenia pani, ktorą wyrzuciłam - efekt, mąż się wyprowadził, ja się wprowadziłam). Czy mieszkał mąż, czy ja, wigilię firmuje Córka i spędzamy ją wspólnie: (Córka , Zięć, Wnuki, ja, mąż, jego samotny brat, do niedawna jeszcze z Teściem, ale ten już nie żyje). Oczywiście przygotowuję ją głównie ja. Po świętach mąż zawsze jechał do kochanki lub ona przyjeżdżała do niego (mąż mieszka z bratem w sąsiednim domu po Teściach, więc monitoruję na bieżąco rozwój związku czy chcę czy nie).
W tym roku też tak ma być, mimo, że między Świętami a Nowym Rokiem mąż... zakłada podstawową komórkę społeczną ze swoją kochanką. Święta z rodziną a potem kontrakt cywilny (ślubem tego nie nazwę). Dzieci (Córka, Zięć) bardzo to przeżywają, ja z dystansem, nie widzę różnicy, czy mąż od stołu wigilijnego odejdzie do kochanki czy zalegalizowanej partnerki. Córka chciała nawet tatusia poprosić, żeby nie przychodził w tej sytuacji, decyzję zostawiam Jej, ale naprawdę nie widzę różnicy i skoro jadał z nami wigilię jako kochanek, to dlaczego ma nie jeść jako przyszły żonkoś. Sądzę, że to ostatnia taka wigilia, następne spędzać będzie zmuszony z zakontraktowaną panią (świętowanie wspólne nie wchodzi w grę nie tylko ze względu na mnie, Dzieci nie tolerują zdrady męża i choć związek trwa od lat, z kochanką męża nie wymienili ani jednego słowa, nie spotkali się). Czas pokaże, jak potoczy się to dalej, nie zdziwię się, że dalej będzie chciał spędzać wigilię z nami ze względu na Córkę i Wnuki , a pani zostanie nadal sylwester i kolejny wyjazd do sanatorium. Nie wiem. Czy to jest stwarzanie komfortu dla niego? Uważam że nie. Największy grzesznik ma prawo z bliskimi spędzić wigilię, ten talerz dodatkowy do czegoś zobowiązuje. Że się nie nawraca i brnie coraz głębiej w łajno? Daję czas czasowi, czekam nie czekając i w tym roku, łamiąc się opłatkiem pożyczę mu, że jak mu kiedyś zabraknie tej rodzinnej atmosfery, to żeby zatęsknił.
 
 
Simon
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-16, 19:02   

Mnie czeka samotna Wigilia u moich rodziców. Wiem już, że żona na pewno do nas nie dołączy... co za porażka :( Ale cóż, trzeba się cieszyć że Jezus się narodził, tylko tyle pozostało..
 
 
Obrączka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-16, 20:16   

enbe
Tak czytam to co napisałaś i się zastanawiam czy ty się jeszcze szanujesz ?
Ty się nie odciełaś emocjonalnie od męża bo cały czas go widujesz i zapraszasz na rodzinne spotkania . A to że go na wigilię zapraszasz to jest tylko wymówka z twojej strony . Facet ma brata , i kochankę więc sam w święta nie będzie , tym bardziej że zaplanowany ślub niebawem . Dzieci jak chcą go widywać to jest w domu obok , więc ty wcale nie musisz mieć z nim kontaktu .I nie oszukuj się że czekasz nie czekając bo sądzę że masz ciągle nadzieję że do ciebie wróci . Wiem co piszę bo sama to przetestowałam i to był mój błąd bo ciągle rozdrapywałam rany zapraszając go tak jak ty a on się dobrze bawił i nie miał wyrzutów sumienia , czuł się rozgrzeszony . Ale w końcu spadły mi różowe okulary i wolę żyć sama niż z takim człowiekiem .Pozdrawiam
 
 
Wafelka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-17, 13:36   

Rodzice zapytali mnie czy mają zapraszać męża... Nie chcą robić nic wbrew mojej woli. A ja nie wiem co powinnam odpowiedzieć. Mąż nie mieszka z nami, ale deklaruje chęć powrotu, którego ja sobie na razie nie wyobrażam, bo nic się nie zmieniło.
Więc zupełnie nie wiem co mam zrobić.. ;(
 
 
Dorota 6
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-17, 14:11   

Wafelko, jeśli mąż deklaruje chęć powrotu, to zaproś męża. Nie musi się przecież do Ciebie od razu wprowadzać. Wafelko, nawet sobie nie wyobrażasz, ile bym dała, aby mój mąż chciał z nami spędzić Wigilię.
 
 
Wafelka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-17, 20:19   

Dorota 6 napisał/a:
Wafelko, jeśli mąż deklaruje chęć powrotu, to zaproś męża. Nie musi się przecież do Ciebie od razu wprowadzać. Wafelko, nawet sobie nie wyobrażasz, ile bym dała, aby mój mąż chciał z nami spędzić Wigilię.


Problem w tym, że mąż CHCE, ale nie zmienia się. Nie wiem czy mam w sobie siłę, żeby być obok niego, kiedy w sprawach, które nas dotyczą nic się nie zmieniło. Szczerze...możecie mnie zrugać, ale czuję rodzaj odrazy do niego i ciężko mi to przemóc.
 
 
Dorota 6
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-17, 22:54   

Wafelko, a może po prostu w Wigilię nie rozmawiaj z mężem o was, zostaw to. Nie wiesz jak będzie, jak się zachowa mąż, daj mu szansę. Widzę, że Ty jeszcze mężowi nie przebaczyłaś, jeszcze dużo żalu i bólu jest w Tobie. Dlaczego czujesz odrazę do męża? Czy Ty kochasz męża? Przepraszam, że to piszę, ale trudno mi jest to zrozumieć. Nie znam Twojej historii, nie wiem, co zrobił mąż, ale jesteś na tym forum, to pewnie chcesz powrotu męża. Jak sobie wyobrażasz powrót męża, kiedy Ty czujesz odrazę do niego? Z tego wynika, że Ty nie jesteś na to gotowa. Piszesz, że mąż się nie zmienia, a Ty Wafelko zmieniłaś się?
 
 
renta11
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-18, 09:43   

Wafelko
Jeśli tak źle się z tym czujesz, to po prostu go nie zapraszaj. Taki czas i już.
 
 
Wafelka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-18, 21:53   

Dorota 6 napisał/a:
Wafelko, a może po prostu w Wigilię nie rozmawiaj z mężem o was, zostaw to. Nie wiesz jak będzie, jak się zachowa mąż, daj mu szansę. Widzę, że Ty jeszcze mężowi nie przebaczyłaś, jeszcze dużo żalu i bólu jest w Tobie. Dlaczego czujesz odrazę do męża? Czy Ty kochasz męża? Przepraszam, że to piszę, ale trudno mi jest to zrozumieć. Nie znam Twojej historii, nie wiem, co zrobił mąż, ale jesteś na tym forum, to pewnie chcesz powrotu męża. Jak sobie wyobrażasz powrót męża, kiedy Ty czujesz odrazę do niego? Z tego wynika, że Ty nie jesteś na to gotowa. Piszesz, że mąż się nie zmienia, a Ty Wafelko zmieniłaś się?


No tak, nie znasz mojej sytuacji. W skrócie: 13 lat stażu małżeńskiego, od dwóch-trzech lat powolne odkrywanie kłamstw męża, które serwował mi przez cały czas trwania związku oraz przed nim, o czym nie miałam świadomości dopóki brzydkie fakty nie zaczęły się wylewać. Plus odkrywanie nałogów. Innymi słowy: żyłam z obrazem, a nie z osobą. Więc czuję się trochę jakby.... zgwałcona (wiem, że to mocne określenie, ale po prostu czuję jakiś rodzaj wstrętu na myśl, że oddałam się całkowicie nałogowemu kłamcy, który mnie po prostu wykorzystywał). Takie mam na dziś uczucie. Czy wybaczyłam - wybaczałam na bieżąco, bo spraw było dużo. Tyle, że doszły fakty o kłamstwach, którymi mnie zdobył i dzięki którym się ze mną ożenił i to jest mi trudno wybaczyć.. Zwłaszcza, że nie ma z jego strony zadnej pracy nad sobą, zauważenia tego braku fundamentu.
Czy się zmieniłam? Myślę, że bardzo. Na pewno uniezależniłam się od męża. Potrafię myśleć o jutrze bez niego i przestałam walczyć o związek (tylko ja inicjowałam poradnie, rekolekcje, lektury, rozmowy, etc.. bez efektów, bo nie wiedziałam, że tak mnie okłamuje, nawet podczas prób terapii). Kiedyś miałam lęk "co ludzie powiedzą...?", teraz zupełnie się o to nie martwię i nie muszę tłumaczyć męża..
Więc nie jest tak, że chcę jego powrotu. Wcale nie chcę na dziś. Nic się nie zmieniło. Jedyne co biorę pod uwagę to zaczęcie zupełnie od nowa, jeśli się nawróci. Ale niestety myślę też o sprawdzeniu ważności zawarcia małżeństwa.
Ot tyle g'woli wyjaśnienia dlaczego tak się tych Swiąt obawiam..
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9