Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Niedojrzały mąż i ojciec
Autor Wiadomość
Karola30
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-25, 20:23   Niedojrzały mąż i ojciec

Witajcie jestem 4 lata po ślubie a 6 lat razem z moim mężem mamy małego synka niespełna 2 letniego....(zaplanowany chociaz chyba teraz na to wychodzi ze bardziej z mojej inicjatywy niz jego) Moj maz pochodzi z rodziny rozbitej... (mieszkał z despotyczna matka a tata mało znaczący pionek został ze swoja matka.... a dzieci widywał w weekendy).... Nie rozchodzi mi sie tutaj o to ze sprawa stoi na ostrzu noza ze zaraz bedzie rozwod czy cos takiego bo nie... ale boli mnie bardzo niedojrzałość meza.... na codzien ucieczka do tej rozbitej rodziny mamy czy taty aby uciec przed nami....... gdy mój mąż ma dni wolne to dwie godziny potrafi spędzić z nami a resztę czasu spędza wychodząc...... zwracam mu często uwagę ze nasz synek potrzebuje ojca...... a on ze on tego nie umie a ja mu mowie to sporbuj... owszem wychodzi z synem do dziadków na godzinę dwie pare razy w tygodniu.. ale tam oni zajmuja sie nim.... nie potrafi z nim spędzać czasu sam na sam............ jakby sie go bal..........ksiazek nie lubi czytac... by moc sie dowiedziec jak byc tym ojcem........ jestem w trakcie odmawiania Nowenny Pompejanskiej o jego zmiane..... sama ze swojej strony bylam u psychologa pytać co mam w tej sytuacji robic...... powiedziała mi ze mam rzeczowo do niego sie zwracać i konkretnie........bo jak to mężczyzna może nie rozumieć pewnych spraw.... sama ze swojej strony chciałam z nim isc do poradni rodzinnej ale on takich rzeczy nie uznaje wstydzi sie............ czasem obiecywał mi ze pójdzie na terapie... na rekolekcje tez on nie pojedzie bo nie wierzy w takie rzeczy i jest bardziej wycofany do ludzi także mile zachowania,życzliwość ludzi sa dla niego podejrzane , ma lęki itd... pewnie jakaś nerwice.......... bywa nerwowy, ofiarowuje za niego Komunie Św... dla mnie on jest niedojrzałym chłopcem..... myśli ze wywiązuje sie z obowiązków gdy zrobi zakupy,posprząta mieszkanie..........a poza tym czeka az manna z nieba spadnie...ciągle narzeka na każdy dzień ale od siebie nic nie wymaga.... nie docenia tego ze ja zajmuje się dzieckiem(obecnie nie pracuje szukam pracy),domem,po pracy wraca włącza tv i nie obchodzi go jak spędziliśmy dzień....... czasem jak sie pokłócimy i mu cos wypomnę to jest na chwile dobrze......bawi sie z dzieckiem bym nie byla zla.... ogranicza mnie........nie cieszy go to ze chce sie rozwijać....... najlepiej gdybym byla zależna od niego a sama nic w życiu nie osiągnęła...........ja marze jeszcze o jednym dziecku.......(gdy sama będę juz pracować itd)a on nawet o tym nie myśli....... trzeba zarobic,trzeba jakos zyc a nie tylko sie dziećmi zajmować...... boli mnie to nie wiem czy mi cos tu poradzicie ale moze pokrzepcie słowem jak walczyć o nas o moje małżeństwo i potrafić przebaczyć gdy czasem usłyszę przykre słowa........ pozdrawiam Karolina
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-25, 22:16   

Witaj Karolino na naszym forum

Karola30 napisał/a:
Moj maz pochodzi z rodziny rozbitej... (mieszkał z despotyczna matka a tata mało znaczący pionek został ze swoja matka.... a dzieci widywał w weekendy)

Karola30 napisał/a:
dla mnie on jest niedojrzałym chłopcem


Tak, Twój mąż jest dzieckiem. Dorosłym dzieckiem. Dorosłym dzieckiem rozwiedzionych rodziców (DDRR). I jego zachowanie jest dość typowe dla takich dzieci.
Chciałbym Ci polecić na początek następujące pozycje książkowe:
ks dr hab. Grzegorz Polok, „Rozwinąć skrzydła” i „W drodze do siebie”
dostępne za darmo tutaj:
http://www.rozwinacskrzydla.pl/

oraz najważniejszą chyba książkę w tym temacie:
Jim Conway, Dorosłe dzieci prawnie lub emocjonalnie rozwiedzionych rodziców. Jak uwolnić się od bolesnej przeszłości. Wydawnictwo Logos, Warszawa 2010
fragment dostępny w sieci tutaj:
http://www.rozwinacskrzyd...%20rodzicow.pdf

Chciałbym Ci również przypomnieć, że internet nie jest anonimowy. Dlatego pisząc staraj się nie podawać szczegółów, które pozwoliłyby na identyfikację Ciebie lub Twojej rodziny.
 
 
hiacynta
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-26, 10:16   

Karola, z pewnością sytuacja z domu rodzinnego Twojego męża ma ogromny wpływ na jego postawę obecnie, ale - odnoszę takie wrażenie - jest bardzo wielu mężczyzn, nawet wychowanych w pełnych, zgodnych rodzinach, którzy pomimo tego mają trudności z nawiązaniem relacji z tak małym dzieckiem. Taką mam obserwację. Myślę, że to jest podobnie jak instynktem macierzyńskim u kobiet: nie każda go odczuwa.
Wasz synek jest jeszcze malutki, mocno absorbujący, zapewne komunikacja werbalna jest jeszcze ograniczona, ale jest duże prawdopodobieństwo, że z czasem, wraz z dojrzewaniem małego, postawa Twojego męża jako taty będzie się zmieniała, zaczną mieć wspólne męskie sprawy.
Piszesz, że byłaś u psychologa i dostałaś konkretne wskazówki, dotyczące komunikacji z mężem. Wykorzystujesz je?
Wiele kobiet popełnia ten błąd, że oczekują, że drugi człowiek (nie tylko mąż): "może się domyśli" - można spokojnie założyć, że w 9 sytuacjach na 10 - nie domyśli się. Im jaśniej komunikujemy nasze potrzeby, tym mniej później wzajemnych pretensji i nieporozumień.
Ważny jest też sposób komunikacji: czy jest to komunikacja empatyczna?
No i jeszcze jedno: czy zdarza Ci się zostawić męża samego z dzieckiem i po prostu wyjść, choćby na spacer?
 
 
Piotr41
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-27, 07:16   

Witaj!
Po przeczytaniu Twojego wpisu, podpiszę się pod tym że Twój mąż ma problem z akceptacją roli ojca i męża. To że pochodzi z rodziny rozbitej o takim, a nie innym wzorcu to tylko podkreśla. Ale nie tylko z rozbitych rodzin wywodzą się Piotrusie Panowie.
Przed urodzeniem pierwszej córki, też miałem taki lęk i obawę że utracę to co było bez dziecka - wolny czas dla siebie, noce, że inaczej będzie dzień poukładany i życie się odmieni.
pewnie wielu mężczyzn tak ma, ale prawda jest taka że z chwilą przyścia na świat te lęki uciekły. Pewnie to był taki przejściowy kryzys jaki w sytuacji zmiany życiowej pojawia się, a mężczyźni mają takowy przed tacierzyństwem.
MUSI jednak to minąć.
Nowenna działa cuda, namawiam Cię do wytrwania w niej, ale myślę że swoją drogą musisz też podjąć kroki - wymagać od niego jego obowiązków tak - to jedna sprawa. Ale nic na siłe, inaczej ucieknie do swojej norki.
Jeśli podjęliście temat pomocy z zewnątrz a nie ma odzewu - też nie na siłe. Przerabiałem ten temat i wiem że co najwyżej czas i modlitwa do Ducha Św. pomogą.

Wymagaj od niego i rozmawiaj - on nie wie co jest jego obowiązkiem jako męża i ojca.
Tak ma i musi się tego nauczyć, od Ciebie też.
Pozdrawiam
 
 
Karola30
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-27, 22:12   

Witajcie, dziekuje za Wasze odpowiedzi,modląc sie Nowenna Pompejanska zly nie spi,czasem dochodzi do klotni jakich nigdy nie bylo...ale Maryja i Duch Św podsylaja mi nowe pomysly co robic,czego wymagac...stwierdzilam, że bede mezowi podpowiadac co ma robic,gdzie pojsc itd..... W kółko trabie mu jak wazny jest ojciec w zyciu dziecka itd... Co do tego ze jest ddr interesuje sie tym od paru lat... Czytam ksiazki psychologiczne i wiem na czym problem polega... Ale tez musze myslec o sobie... Bo czasem nastroje meza mi samej sie udzielaja...zal mi go ale podpowiadam terapie...a on sie boji itd... Moze to nie ten czas... Czas pokaze... A czas wolny mam gdy mas zabiera malego ze sobą.. Do rodziny...
 
 
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-28, 22:50   

Witaj na forum Karola30,
Napisze o kilku sprawach, ktore zwrocily moja uwage.

Zaczne od cytatu Hiacynty:

hiacynta napisał/a:
odnoszę takie wrażenie - jest bardzo wielu mężczyzn, nawet wychowanych w pełnych, zgodnych rodzinach, którzy pomimo tego mają trudności z nawiązaniem relacji z tak małym dzieckiem.


Kobiety, przynajmniej w wiekszosci przypadkow, maja wbudowany instynkt macierzynski. Takimi stworzyl Was Bog.
Mezczyzni takowego nie posiadaja, trzeba ich tego nauczyc. Czasem jest to trudne, zwlaszcza, gdy ojciec sie boi, nie wie co robic. Ciezko jest tez mezczyznom z radoscia spedzac czas z malym "warzywem". Ja mialem inaczej, ale obserwujac znajomych, rodzine, zauwazam prawidlowosc. Potwierdzaja to autorytety.
Nie powinno sie miec o to pretensji, to sa bowiem pretensje podobnego kalibru jak takie, ze mezczyzni nie zachodza w ciaze i nie nosza brzucha, nie karmia piersia. Absurd - nie mamy tego, mozemy sie oczywiscie nauczyc, ale lekcje te trzeba przekazywac z empatia, cierpliwoscia i miloscia.

Druga sprawa, ktora sie przebija - to rady kierowane do meza. Rozumiem, ze jest Ci trudno funkcjonowac z niedojrzalym mezem i ojcem.
Mezczyzni nieco inaczej niz kobiety odbieraja rady, gdy sami o nie nie prosza. Uznaja je nierzadko jako krytyke i wytykanie im slabosci.
Tak funkcjonujemy. Kobiety rowniez maja typowe dla siebie zachowania, ktore mezczyzni uznaja za absurdalne. Lepiej jednak zaakceptowac swoja innosc.

Oczywiscie fakt, ze Twoj maz jest DDRR sporo utrudnia, ale mysle, ze podchodzac do niego z empatia i miloscia, jednoczesnie przydzielajac mu w odpowiedni sposob (stopniowo) pewne obowiazki, moze sie tego nauczyc. Sama przeciez piszesz, ze z czesci obowiazkow sie wywiazuje (praca, sprzatanie).

Jednoczesnie, Ty rowniez zaniedbalas "prace domowa", to Ty zgodzilas sie poslubic niedojrzalego mezczyzne, dobrowolnie przeciez.
Abys nie czula sie przeze mnie oskarzana, dopisze, ze zrobilem to samo, a mi do odpowiedniej dojrzalosci takze wiele brakowalo.

Jako, ze sprawa u Was nie stoi na ostrzu noza (brawo, ze na tym etapie szukasz pomocy!!!), chcialbym, poza niezmiernie waznymi ksiazkami, o ktorych pisal Jacek, polecic Ci lektury o roznicach miedzy mezczyznami i kobietami.
Warto lepiej poznac siebie, meza, wiedziec z czego masz prawo byc niezadowolona (jak np. nadmierne przywiazanie do pierwotnej rodziny), a co jest zupelnie normalne (ale inne niz u Ciebie) i nierozsadnie miec za to pretensje.
Oto ksiazki o tej tematyce, ktore przychodza mi do glowy:

"Mezczyzni sa z Marsa a kobiety z Wenus" John Grey;
"Dzikie Serce. Tęsknoty męskiej duszy" John Eldredge;
"Kobieta od A do Z", "Mezczyzna od A do Z","Ewa czuje inaczej", "Krokodyl dla ukochanej" Jacek Pulikowski;
Przy okazji polecam przesluchanie konferencji Jacka Pulikowskiego, mowi on o najwazniejszych sprawach w malzenstwie, o tych roznicach rowniez. Mozna je przesluchac za darmo na:

http://www.jacek-pulikows...rencje-mp3.html

Na koniec, chcialbym polecic ksiazke "Piec jezykow milosci" Chapmana. To z pewnoscia rowniez sie przyda :)

To czego nade wszystko nauczylo mnie to forum, to fakt, ze nie mozemy zmienic innych. Najczesciej reakcja na takie proby jest bunt i przekora.
Mozemy zmieniac, ulepszac siebie i nierzadko efektem tego sa pozytywne zmiany w otoczeniu.
Tego Ci zycze tak jak mase cierpliwosci i wyrozumialosci (aczkolwiek w zdrowych granicach).

Pozdrawiam
 
 
Karola30
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-29, 07:32   

Witaj Pavel, masz rację co do niektórych spraw... Ja np czasem staram sie byc mila ale jak widze ze codzienny dzien mojego meza to wegetacja to wsciekam sie... Moj maz jest mily gdy mu sie odpusci i nie nalega sie... Ale wtedy powraca do starego schematu i nic by nie robil a uciekal z domu... Albo dla uspokojenia swoich emocji posprzata dom... Choc np nie ma koniecznosci tego robic... Bym zobaczyla ze cos jednak robi... A mam jeszcze takie pytanie czy to normalne ze moj maz np nie ma zaufania do mnie??? W senaie np mamy coa wspolnego ale on z tego korzysta bo twierdzi ze ja popsuje... Wydziela na rodzine...jakbym miala go okrasc z pieniedzy... Przeinacza rozne rzeczy i nie wierzy w prawdziwe zyczliwe intencje??? Wg niego wszyscy cos knuja.... Jednocześnie dziekuje Wam za ksiazki które polecacie... Do niektórych powroce a inne przeczytam pierwszy raz... Pozdrawiam
 
 
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-29, 11:21   

Podejrzewam, ze wyniósł to z domu, zarowno zachowania związane z DDRR jak i cały plecak innych nie zawsze zdrowych zachowań. Każdy z nas zabiera taki bagaż z domu. Sa w tym plecaku oczywiscie nierzadko i dobre rzeczy :)
Po lekturze książek wymienionych przez Jacka chociaz w części niektóre zachowania zrozumiesz, dowiesz sie skąd sie wzięły. Po przerobieniu pozostałych, zrozumiesz z kolei "swoje", oraz bedziesz mogła z duza pewnością stwierdzić, co jest normalne a co nie.
Pamiętaj tylko, ze nie służy to temu, aby pozniej wytykać wady mężowi ;)
Jak juz wspomniałem, zmienić możesz tylko siebie. A maz musi sam do swoich zmian dojrzeć, w SWOIM czasie. Popychanie przynosi zazwyczaj rezultaty odwrotne niż oczekujemy.
Miłego dnia :)
 
 
hiacynta
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-29, 12:02   

Karola30 napisał/a:
Ja np czasem staram sie byc mila ale jak widze ze codzienny dzien mojego meza to wegetacja to wsciekam sie... Moj maz jest mily gdy mu sie odpusci i nie nalega sie... Ale wtedy powraca do starego schematu i nic by nie robil a uciekal z domu... Albo dla uspokojenia swoich emocji posprzata dom... Choc np nie ma koniecznosci tego robic... Bym zobaczyla ze cos jednak robi...


A mogę zapytać, jak Twój mąż reaguje, gdy Ty z bycia miłą - przechodzisz do wściekłości?

Ja bym do tego, co Pavel pisze dołożyła jeszcze propozycję zapoznania się z jakąś lekturą z nurtu "porozumienia bez przemocy". Np. Marshall B. Rosenberg "Porozumienie bez przemocy. O języku serca".
Albo chociaż: Adele Faber, Elaine Mazlish "Jak mówić żeby dzieci nas słuchały, jak słuchać żeby dzieci do nas mówiły" - ta pozycja uczy co prawda komunikacji między rodzicami i dziećmi, ale moim zdaniem wskazówki w niej zawarte, świetnie przekładają na się świat dorosłych.
 
 
Karola30
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-02, 21:45   

jak moj maz widzi ze ja z bycia mila zaczynam sie denerwowac to sie wscieka ale potem robi to co karze....albo robi to co karze bym nie byla wsciekla... ale u mnie wscieklosc to nie w sensie ze krzycze ale poprostu w pewnym sensie uciekam i robie swoje....
 
 
Jędrek
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-15, 14:54   

Pavel napisał/a:
Podejrzewam, ze wyniósł to z domu, zarowno zachowania związane z DDRR jak i cały plecak innych nie zawsze zdrowych zachowań....)

Masz tyle na swojego męża, że aż się boję zacytować:
"co cię dotyka, to cię dotyczy"
:-(
 
 
Karola30
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-15, 22:28   

Hey kochani od mojego postu trochę sie u nas pozmieniało,dalej się kłócimy ale Maryja Pompejanska wysłuchała w jakis spsob moja prosbę i moj mąż podjął się terapi i chodzi tam od pewnego czasu za co chwała Panu...

a co do Jędrka cytujesz tu post Pavla a nie moj? oczywiscie ja tez nie jestem swieta i musze nad soba pracowac by bylo miedzy nami lepiej

z Panem Bogiem.
 
 
Jędrek
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-16, 09:05   

Karola30 napisał/a:
...a co do Jędrka cytujesz tu post Pavla a nie moj? ....

Cytuję coś, co mi się kiedyś utrwaliło po moim przebudzeniu. Zanim zacznę narzekać w sytuacjach dla mnie drażniących najpierw porządnie zastanawiam się nad sobą.... bo to, że mnie coś w innych drażni:
1. nie znaczy, że ich mogę ich ustawiać, pouczać i poniżać jak to kiedyś robiłem...
2. jest wskazówką dla mnie, a nie dla nich... oni mają swoje wskazówki :mrgreen:
 
 
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-20, 19:50   

Jędrek napisał/a:
"co cię dotyka, to cię dotyczy"

:-(

Podoba mi się ten cytat.
Jednocześnie, zakończyłbym go inną emotikonką:
:-)

Wyznacza to bowiem kierunki rozwoju. Lepiej wiedzieć nad czym pracować niż się nad tym zastanawiać :)
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8