Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Mąż już nie kocha i co dalej?
Autor Wiadomość
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2016-04-20, 11:14   

Jeśli chodzi o motocykle , to uważam
że ich właściciele to mężczyźni podwyższonego ryzyka .
Motory to pojazdy jednośladowe ( co najwyżej na bagaż lub kobietę z tyłu ) , otwarte , dające poczucie wolności
i wiatru we włosach .
Dla ludzi lubiących pokazywać swoje JA , swoją odmienność , wyjątkowość .
Motocyklista to samotny wojownik ( jak rycerz i rumak ) .
Albo ścigacz .......... to trochę inna kategoria facetów .
Okazują swoją wyższość na drodze nad innymi samcami ,
zmieniając co chwilę pas . :mrgreen:
Z forum znam kilka przypadków motocyklistów .




Muminek napisał/a:
W mojej rodzinie tak juz jest ze dzieci sa bardzo wazne, uchyla sie im nieba. Moj tata poswiecal nam duzo uwagi mimo pracy na nocne zmiany, organizowal wycieczki rowerowe, prowadzil do kosciola, odrabial lekcje z nami, pozwalal na wspolne gotowanie. W rodzinie mojego meza zupelnie inaczej. To tesciowa cale zycie siedziala w domu z trojka dzieci, tesc pracowal niemal bez przerwy. Moj maz ma taki wlasnie obraz bycia rodzicem. Ostatnie nasze starcia dotyczyly wlasnie tego, obowiazkow rodzicielskich.



Czyli rozumiem , że w "jego rodzinie" dzieci nie były ważne ,
a ich podział obowiązków był niewłaściwy ?
Mąż powinien uznać "wasz" i się przystosować .

Czy jet coś złego w tym , że teściowa całe życie ( całe? )
"SIEDZIAŁA w domu" ?
Czy praca zawodowa na etacie jest czymś wartościowszym niz opieka nad własnymi dziećmi ?
Opieka i kształtowanie ich charakterów , zainteresowań itd.

Wyrastamy z naszych domów , na konkretnej glebie , tam ukształtowani .
A wy musicie sobie wypracować WŁASNY wspólny model bycia ze sobą i w rodzinie .
Ważne jest przywództwo , zwłaszcza dla faceta .
Dla mnie nie do przyjęcia byłby układ , że gram drugie skrzypce .
Na duższą metę żaden facet tego nie zaakceptuje .

Podział obowiązków wynika z predyspozycji naturalnych płci
lub osobowych .
Facet może mieć dar gotowania i takie zainteresowanie
i super , ale zwykle nie ma .

Oczywiście , że warto aby NAUCZYŁ się przebywania z dziećmi .
Ale właśnie ..... musi sie nauczyć .
Najlepiej odkryć , że to może być fajne .


Myślę , że mąż jest już trochę zmeczony i tobą i małżeństwem .
Rozczarowany .
Tak , to niedojrzałe czucie .
Najlepeij odlecieć do beztroski lat chodzenia ze sobą i tego wszystkiego .
On też zapewne dojrzał inne kobiety .
Takie wielkie pierwsze wczesne młodzieńcze miłości
mają te wadę że ta pierwsza przysłania całe zycie , nie ma tego porównania .

Jak pisałem ,
tu jeszcze nie ma nic straconego .
Mąż się może otrząsnąć w każdej chwili i bardzo szybko .
Wystarczy że pomyśli i przeanalizuje .
Faceci nie idą w emocje na długo , zwykle prędko też myślą .
.......... tak , trzeba jeszcze mieć czym :mrgreen:



Z reguły jest ktoś .
Uczucia nie lubią próżni .
Oczywiście nie przesądzam jaka to znajomość .
Może tylko dopiero zaczął się rozgladać .

Patrz co napisała diola , i "jest szczęśliwą żoną" , a więc są szanse , że bedzie dobrze


Po , może się nawet znacznie poprawić , oboje dojrzejecie .
 
 
Anita11
[Usunięty]

Wysłany: 2016-04-20, 15:30   

Muminku jestes dzielna kobietą. I nie powinnaś szukać winy w sobie. Przeciwnie: dwie ciąże i praca międzyczasie,to wszystko zasługuje na szacunek i podziw. Twoj mąż musi być ślepy albo w jakimś amoku. Mając to co w życiu jest najcenniejszym skarbem szuka podróbek i kiczowatej imitacji.

A co tam dobro dzieci,przysięga małżeńska w porównaniu z pragnieniem zakochania się jeszcze.

5 mcy to ten piękny czas kiedy dzieci tak cudownie poruszaja rączkami i nózkami kiedy się cieszą :)
To cos niepowtarzalnego i szybko przemija. Muminku postaraj się nie zgubic tych chwil. Pomimo tego,że cierpisz. Spróbuj może komus bliskiemu jak najwięcej się wyżalic i wypłakać i przyjmuj tyle wsparcia i pomocy od bliskich osób ile się da. Nie dźwigaj tego niepotrzebnie sama.

Teraz jeszcze hormony sprawiają,że pewnie bardziej się wzruszasz.Ale po jakimś czasie spostrzerzesz,że ciągle jesteś silną kobietą.
 
 
lilia34
[Usunięty]

Wysłany: 2016-04-23, 22:54   

Po prostu jest niedojrzałym facetem, szuka czegoś czego nie znajdzie. Bo niestety każdy ma inny charakter, każdego dopada przyzwyczajenie, kryzys w związku, ale sztuką jest właśnie przetrwać ten czas. A nie szukać czegoś nowego, nowej miłości i doznań, bo i z tą drugą osobą czeka nas to samo- codzienność, obowiązki. Ty przynajmniej postarałaś się o to, żeby ratować jeszcze ten związek. Ale dzieci teraz są najważniejsze, nie możesz się załamać, bo one potrzebują Cię.
 
 
Ania65
[Usunięty]

Wysłany: 2016-04-24, 13:16   

Muminku bardzo mi przykro i ogromnie ci współczuję, że doświadczasz tych wszystkich trudności i cierpienia. Niestety wskazują one na to że jest ktoś trzeci w zasięgu :cry: Oczywiście mogę się mylić, jednak osoby zdradzające rzadko przyznają się do tego na początku. Co możesz zrobić teraz? Przede wszystkim modlić się o rozeznanie co w twojej sytuacji jest właściwe? Zachęcam cię do skorzystania z naszych propozycji: wieczornej modlitwy na skype i mitingu. Znajdziesz tam wsparcie. Polecam was w modlitwie Bogu.
 
 
Muminek
[Usunięty]

Wysłany: 2016-04-27, 14:15   

Dzien dobry, na początku serdecznie wszystkim dziękuję za kazde napisane przez Was słowo.
Nie uwazam wychowywania dzieci i " siedzenia w domu" za cos gorszego od pracy na etacie. Absolutnie. Wspomnialam tylko o tym bo mam wrazenie ze moj maz jest bardzo przyzwyczajony do tego, ze w jego domu rodzinnym wszystko robila mama. Ja wynioslam z domu bardziej partnerski odel wychowywania dzieci i obowiazkow przez to ze oboje rodzice pracowali.
Moje dzieci sa cudowne i kazdego dnia probuje znalezc sile w sobie zeby ich nie skrzywdzic naszymi poplatanymi relacjami malzenskimi. Staram sie nie myslec o swoim cierpieniu, tylko o potrzebach dzieci. ale czasem przominaja sie slowa meza, "chce sie wyprowadzic, chce sie zakochać" i jakos tak smutno sie robi. Tuz przed narodzeniem sie drugiego dziecka rozmawialismy o tym jak ustrzec sie przed kryzysem, jak sobie poradzimy z dwojka, jak nie zapomniec o nas jako malzonkach. Uslyszalam wtedy od meza ze mam mu obiecac ze bede go zawsze kochac i ze dzieci nie beda dla mnie najwazniejsze. W glowie mi sie nie miesci jak mogl mnie prosic o milosc skoro sam nie kochal mnie od roku. Nasza rozmowa dodatkowo utwierdzila mnie w przekonaniu wtedy ze on chce mnie i mojej Milosci. Natomiast kilka tygodni pozniej mowi ze chce sie wyprowadzic z domu i proponuje zeby do mnie wprowadzila sie moja siostra albo mama zeby pomogaly mi z dziecmi!
On zawsze byl duzo bardziej dojrzalszy od kolegow, bardziej odpowiedzialny. Ale teraz widze ze sytuacja go przerasta, choc juz dawno zdjelam z niego obowiazki domowe (glownie przez delegacje, bo jak go nie bylo nauczylam sie radzic sobie sama, a jak byl w domu chcialam zeby cieszyl sie domem i dzieckiem a nie musial sprzatac). Dalej mieszkamy razem, nie wspomina juz o wyprowadzaniu, ostatnio wpomnial nawet ze mu sie zaczelo podobac jak moze sobie czasem wyjsc do kolegow ( helol, zawsze mogl i chetnie z tego korzystal!) Ale nie wiem jak mam go traktowac, czy jak meza, czy przyjaciela, czy lokatora? Czasem mysle ze frajerka ze mnie, bo maz wprost mowi ze mnie nie kocha, chce zostawic, a ja modle sie za niego, piore, gotuje, z prasowaniem tylko sie nie wyrabiam... A ja nie chce zyc obok niego, tylko z nim...
 
 
Muminek
[Usunięty]

Wysłany: 2016-05-12, 22:58   

Czuje sie taka samotna, nie moge sobie znalezc miejsca.Poryczalam sobie trochę, poużalalam nad sobą, a chwile temu zagladnelam do innych watkow i poryczalam sie jeszcze raz czytajac hisorie innych osób. U mnie wcale nie jest tak zle, inni maja zdecydowanie gorzej: wyzwiska, przemoc, uzależnienia, zdrada. U mnie nic z tych rzeczy. Na zdrade nie mam zadnych dowodow, ale nie wykluczam zauroczenia inna kobieta. Mąż mnie nie obraża, nie krzyczy. Powiedzial mi ostatnio nawet ze jestem super. I czekolade moja ulubiona mi czasem kupuje! Ale ja juz nie moge wytrzymac tej sytuacji, tego, ze zyjemy jak współlokatorzy. Juz mnie wcale nie caluje na do widzenia. Jeszcze miesiac temu sie zmuszal i calowal w czolo, ale juz Przestal.
Chcialabym pojsc do spowidzi, ale nie wiem co mam mowic, od czego zaczac. Po co ksiedza mam zanudzac moimi rozterkami? a jak wymieniłabym moje grzechy i zaniedbania tak krotko w punktach, bez osadzania w kontekscie to tez sie bedzie liczylo? Czy grzechem jest pragnienie rozwodu z mojej strony? Bo ja mam dosc tego zawieszenia, chcialabym zeby bylo po wszystkim juz.
 
 
GosiaH
[Usunięty]

Wysłany: 2016-05-13, 06:43   

Muminek, do spowiedzi idziesz dla siebie. Ze wszystkimi rozterkaimi, ktore cie gniota. Z każdym grzechem. Bo spowiedź to jak lekarstwo. I nie martw się "zanudzeniem" księdza w konfesjonale. On tam jest jedynie przekaźnikiem a idziesz i rozmawiasz z Bogiem. A Jego nie da się zanudzić. To Wileki Bóg. Da radę ci pomoc. Pozwól sobie pomóc. Idź

A rozwód nie pomoże ci uspokoić się.
Napisałaś, że poczytałaś historie innych.
Te, w których orzeczono rozwód tez ?
Naprawdę tam spokój wyczytujesz ?
 
 
odnowa
[Usunięty]

Wysłany: 2016-05-13, 16:17   

Muminek napisał/a:
Czy grzechem jest pragnienie rozwodu z mojej strony? Bo ja mam dosc tego zawieszenia, chcialabym zeby bylo po wszystkim juz.



Pragnienia mamy rożne, ważne co z tym robimy...

Powieje tutaj "banałem"..., ale rozwód niczego nie zmienia....No chyba, że w przypadku osób, które mają kogoś na boku lub ślub, małżeństwo nie stanowi dla nich wartości..
 
 
Anita11
[Usunięty]

Wysłany: 2016-05-18, 12:35   

Muminku dobrze sie czujesz chodząc koło męza na palcach? Kiedy chce może wyjść,ma wyprane ugotowane,nie za wiele obowiązków. A co by się stało gdyby on więcej pomagał przy dzieciach? A Ty w tym czasei masz wychodne? Może czas postawic wymagania?
 
 
miriam23
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-11, 16:46   

O dokładnie tak postaw wymagania. Przecież to są też jego dzieci. A czy Ty możesz wychodzić z koleżankami tak jak on z kumplami? Nie daj się wykorzystywać.
 
 
daguna
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-21, 22:18   

Małżeństwo nie polega tylko na braniu, ale i na dawaniu. Mąż ewidentnie Cię wykorzystuje.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 4