Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
Papież Franciszek o małżeństwie |
Autor |
Wiadomość |
twardy [Usunięty]
|
|
|
|
|
mare1966 [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-07-29, 20:32
|
|
|
Moim zdaniem ( jeżeli wolno "oceniać" )
bardzo udany "występ" .
Uważam , że z racji prostoty przekaz zapadnie w pamięć tym młodym ,
no przynajmniej gdzieś tam zakodują .
.......... no , może tylko z tą odwagą papież przesadził .
Łatwo być odważnym przed spotkaniem tygrysa . |
|
|
|
|
awe [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-08-01, 20:37
|
|
|
Twardy a jakie jest twoje zdanie? |
|
|
|
|
twardy [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-08-01, 22:08
|
|
|
awe napisał/a: | Twardy a jakie jest twoje zdanie? |
Całość przyda się młodym, ale...
Nie uważam, że do decyzji o ślubie potrzebna jest odwaga.
Może dlatego, że jak pisze mare nie wiedzą na co się decydują
A tak poważnie. Nie uznaję decyzji o zawarciu sakramentu małżeństwa za czyn do którego potrzebna jest odwaga.
Życie w małżeństwie to nie heroizm. To powinna być norma i kiedyś tak było.
Jeśli przyjmiemy taką decyzję za jakiś akt odwagi, to czy nie należałoby również przyjąć, że jeśli ktoś nie jest odważny, to jest po prostu normalnym człowiekiem?
A jeśli jego (normalnego człowieka) postawa miałaby być normą, to należałoby uznać, że życie bez ślubu (bo nie ma się tej odwagi) jest też normą? |
|
|
|
|
Gianna [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-08-02, 12:03
|
|
|
twardy napisał/a: | Nie uznaję decyzji o zawarciu sakramentu małżeństwa za czyn do którego potrzebna jest odwaga. |
twardy napisał/a: | Jeśli przyjmiemy taką decyzję za jakiś akt odwagi, to czy nie należałoby również przyjąć, że jeśli ktoś nie jest odważny, to jest po prostu normalnym człowiekiem?
A jeśli jego (normalnego człowieka) postawa miałaby być normą, to należałoby uznać, że życie bez ślubu (bo nie ma się tej odwagi) jest też normą? | zgadzam się z Twardym.
Moim zdaniem w dzisiejszych czasach kreuje się sztucznie to "bahaterstwo" za pomocą przeróżnych socjotechnik, poprzez media itp.
Ma to pewnie związek aktywnym bardzo trendem niszczenia rodziny, jako podstawowej komórki społecznej, miejsca, w którym powinien wychowywać się człowiek...
twardy napisał/a: | To powinna być norma i kiedyś tak było. |
No właśnie, i to jeszcze całkiem niedawno.
Ja np. nie uważałam się za bohaterkę wychodząc za mąż, ani mój małżonek, ani nikt z rówieśników wówczas. Był to raczej przywilej.
Wystarczyło jedno pokolenie i proszę jaka zmiana.... |
|
|
|
|
Ania65 [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-08-03, 09:38
|
|
|
Bardzo mi się podobało to co powiedział Papież proste i banalne, a jednak czasem potrzeba heroizmu by to zastosować. A co do tej odwagi, to myślę że trochę jej potrzeba by złożyć przysięgę małżeńską. Jednak dopiero w małżeństwie potrzeba odwagi aby wypełniać tą przysięgę. |
|
|
|
|
Gianna [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-08-04, 07:01
|
|
|
Ania65 napisał/a: | A co do tej odwagi, to myślę że trochę jej potrzeba by złożyć przysięgę małżeńską. | Widzisz Aniu, mówisz to z perspektywy już kolejnego ( w porównaniu z moim czy Twardego) pokolenia. Widać jak to się zmienia... |
|
|
|
|
tiliana [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-08-06, 22:29
|
|
|
Nie wiem, czy to bardziej kwestia pokoleniowa, czy raczej indywidualna... Chociaż może i te kilka pokoleń temu więcej odwagi wymagało bycie samemu, niż ślub, heh...
Ja nie czułam, żeby ślub był dla mnie czymś, co wymagało odwagi. Nie miałam większych wątpliwości. Ale pamiętam jak w liceum koleżanka mówiła, że ona to chyba się nie zdecyduje na ślub kościelny, bo przeraża ją to, że to takie na zawsze i nieodwołane... a nie wierzyła, że związek może się utrzymać do końca życia, bo jej rodzice się rozwiedli.
Może więc rzeczywiście w dzisiejszym świecie, kiedy nierozerwalność małżeństwa jest bardziej legendą, niż rzeczywistością, kiedy po prostu otoczeni jesteśmy przez rozwodników - decyzja o ślubie jest aktem odwagi. |
|
|
|
|
mare1966 [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-08-12, 08:30
|
|
|
tiliana napisał/a: | decyzja o ślubie jest aktem odwagi. |
Tak , ale bardziej panów , bo to panie ZNACZNIE częściej wnoszą o rozwód . .
Tak więc panowie są odważniejsi o 1/3 gdzieś conajmniej .
Oczywiście piszę o ślubujących świadomie i serio .
( a tych uważam znaczna mniejszość )
Kobiety są dziś całkowiecie niezależne i mają wciąż i wciąż wyższe "wymagania" ,
we wszystkim . Żenić się dziś strach , sport super ekstremalny .
Nawet biorąc pokolenie dzisiejszych 50-cio i 30-latek ,
czy 40-dziesto i 20-latek różnica kolosalna .
tiliana napisał/a: | Ale pamiętam jak w liceum koleżanka mówiła, że ona to chyba się nie zdecyduje na ślub kościelny, bo przeraża ją to, że to takie na zawsze i nieodwołane... a nie wierzyła, że związek może się utrzymać do końca życia, bo jej rodzice się rozwiedli. |
Rozwód rodziców ma kolosalne znaczenie dla związkowej przyszłości dzieci ,
zwykle negatywne . |
|
|
|
|
tiliana [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-08-12, 15:10
|
|
|
mare1966 napisał/a: | Kobiety są dziś całkowiecie niezależne i mają wciąż i wciąż wyższe "wymagania" ,
we wszystkim . |
Nie pierwszy raz o tym piszesz, mare. Powiedz mi, czy według ciebie, to coś złego? Możesz mi to wytłumaczyć? |
|
|
|
|
mare1966 [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-08-12, 21:03
|
|
|
tiliana napisał/a: | Nie pierwszy raz o tym piszesz, mare. Powiedz mi, czy według ciebie, to coś złego? Możesz mi to wytłumaczyć? |
Mógłbym , ale nie da się tak w kilku zdaniach , to chyba oczywiste .
Potrzebny byłby "wykład" i cofnięcie się te 100 lat przynajmniej .
Tym niemniej proces "przejmowania władzy" przez kobiety jest
i zauważalny i bardzo szybki .
To raptem kilka pokoleń .
Od uzyskania praw wyborczych do prezydentury potężnych państw .
Faceci ustępują pola wszędzie .
Nie wiem , ale źle mi się to kojarzy .
( patrz rajska Ewa )
Oczywiście , że BARDZO upraszczam .
Nie jestem przecież przeciwnikiem kobiet ,
ale każdy układ dobrze jak jest w równowadze .
Moim zdaniem idziemy generalnie w niepewnym kierunku .
Jak to było ......... "a męzczyzna będzie nad tobą panował . "
Tak mi się wydaje , że kobiety od tego czasu mają taki kompleks
na tym polu .
I nieustannie rywalizują we wszystkim .
Co by facet nie robił , to ona też MUSI .
No , może jeszcze poza sikaniem na stojąco .
"Niezależność" można też różnie rozumieć .
Ja powiem , że potrzebujemy się to proste jest ......... itd.
jak w piosence Sojki , bo tak zostaliśmy stworzeni .
I dobrze z tym , uważam .
Natomiast "wymagania" kobiet wobec mężczyzn owszem rosną .
Tylko nie zawsze tam gdzie potrzeba .
Oj długo by pisać . |
|
|
|
|
kinga2 [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-08-13, 01:30
|
|
|
mare1966 napisał/a: | Jak to było ......... "a męzczyzna będzie nad tobą panował . "
Tak mi się wydaje , że kobiety od tego czasu mają taki kompleks
na tym polu .
I nieustannie rywalizują we wszystkim . |
Bo może to wynika ze sposobu interpretacji tekstu , a co bedzie jak zdejmiemy męskie okulary podczas czytania , co wtedy....
Tekst do którego sięgasz brzmi tak:
"16 Do niewiasty powiedział: Obarczę cię niezmiernie wielkim trudem twej brzemienności, w bólu będziesz rodziła dzieci, ku twemu mężowi będziesz kierowała swe pragnienia, on zaś będzie panował nad tobą;.
17 Do mężczyzny zaś [Bóg] rzekł: Ponieważ posłuchałeś swej żony i zjadłeś z drzewa, co do którego dałem ci rozkaz w słowach: Nie będziesz z niego jeść - przeklęta niech będzie ziemia z twego powodu: w trudzie będziesz zdobywał od niej pożywienie dla siebie po wszystkie dni twego życia. 18 Cierń i oset będzie ci ona rodziła, a przecież pokarmem twym są płody roli. 19 W pocie więc oblicza twego będziesz musiał zdobywać pożywienie, póki nie wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty; bo prochem jesteś i w proch się obrócisz Rdz. 3 Biblia Tysiąclecia
(16) Do kobiety zaś rzekł: Pomnożę dolegliwości brzemienności twojej, w bólach będziesz rodziła dzieci, mimo to ku mężowi twemu pociągać cię będą pragnienia twoje, on zaś będzie panował nad tobą. (17) A do Adama rzekł: Ponieważ usłuchałeś głosu żony swojej i jadłeś z drzewa, z którego ci zabroniłem, mówiąc: Nie wolno ci jeść z niego, przeklęta niech będzie ziemia z powodu ciebie! W mozole żywić się będziesz z niej po wszystkie dni życia swego! (18) Ciernie i osty rodzić ci będzie i żywić się będziesz zielem polnym. (19) W pocie oblicza twego będziesz jadł chleb, aż wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty; bo prochem jesteś i w proch się obrócisz. Rdz.3 Biblia Warszawska
Specjalnie podaję dwa tłumaczenia, będzie lepiej widać
Wyrywając z kontekstu zdanie o panowaniu mężczyzny nad kobietą można zbudować doktrynę absurdu, tymczasem Biblia jest logiczna i rozwojowa, nawet grzech ludzi nie zmienia jej przesłania , ona jest spójna.
1. Najpierw Bóg stworzył mężczyznę, a potem kobietę mu do pomocy.
6 Tyś stworzył Adama,
i stworzyłeś dla niego pomocną ostoję - Ewę,
jego żonę,
i z obojga powstał rodzaj ludzki.
I Ty rzekłeś:
Nie jest dobrze być człowiekowi samemu,
uczyńmy mu pomocnicę podobną do niego. Tb 8 B.T
(18) Potem rzekł Pan Bóg: Niedobrze jest człowiekowi, gdy jest sam. Uczynię mu pomoc odpowiednią dla niego. Rdz.2 B.T
I od razu mu pomogła zgrzeszyć czyli skuteczna była
2. Po grzechu Bóg pokazał ludziom konsekwencje tego co uczynili:
16 Do niewiasty powiedział: «Obarczę cię niezmiernie wielkim trudem twej brzemienności, w bólu będziesz rodziła dzieci, ku twemu mężowi będziesz kierowała swe pragnienia, on zaś będzie panował nad tobą».
17 Do mężczyzny zaś [Bóg] rzekł: «Ponieważ posłuchałeś swej żony i zjadłeś z drzewa, co do którego dałem ci rozkaz w słowach: Nie będziesz z niego jeść - przeklęta niech będzie ziemia z twego powodu:
w trudzie będziesz zdobywał od niej pożywienie dla siebie po wszystkie dni twego życia.
18 Cierń i oset będzie ci ona rodziła, a przecież pokarmem twym są płody roli.
19 W pocie więc oblicza twego będziesz musiał zdobywać pożywienie, póki nie wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty; bo prochem jesteś i w proch się obrócisz!» Rdz.3
Konsekwencja grzechu sa konkretne informacje dla każdej płci , ale czego dotyczą? Element wspólny jaki jest dla kazdej z nich ? Jaki jest dla kobiet? Jaki dla mężczyzn? Czemu niby do kobiety ma Bóg mówić o różnych sprawach, a do faceta tylko o jednej? Logika pokazuje, że skoro następuje powtórzenie 3 etapowe w obu wypadkach i u Adama i u Ewy to i zawartość merytoryczna będzie spójna i tu i tu. U Adama wyraźnie wszystkie uwagi kręcą się wokół aprowizacji i jej zdobywania, a u Ewci wokół rozmnażania. (Ciekawe, że dziś to mężczyznom bardziej pasuje myśleć o prokreacji , a kobitkom o zdobyciu wyżywienia i dotargania go do domu ) Czy gdzieś Bóg wspomniał, że zmienia się status Ewy jako pomocnika?
patrz tu:
2 Ze względu jednak na niebezpieczeństwo rozpusty niech każdy ma swoją żonę, a każda swojego męża. 3 Mąż niech oddaje powinność żonie, podobnie też żona mężowi. 4 Żona nie rozporządza własnym ciałem, lecz jej mąż; podobnie też i mąż nie rozporządza własnym ciałem, ale żona. 1 Kor.7 no to jak, dalej pomoc czy nie? Żeby nie było, że nie pamiętam o tym:
22 Żony niechaj będą poddane swym mężom, jak Panu, 23 bo mąż jest głową żony, jak i Chrystus - Głową Kościoła: On - Zbawca Ciała. 24 Lecz jak Kościół poddany jest Chrystusowi, tak i żony mężom - we wszystkim. Ef. 5
Pamiętam, ale cały tekst brzmi tak :
21 Bądźcie sobie wzajemnie poddani w bojaźni Chrystusowej! 22 Żony niechaj będą poddane swym mężom, jak Panu, 23 bo mąż jest głową żony, jak i Chrystus - Głową Kościoła: On - Zbawca Ciała. 24 Lecz jak Kościół poddany jest Chrystusowi, tak i żony mężom - we wszystkim. 25 Mężowie miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie, 26 aby go uświęcić, oczyściwszy obmyciem wodą, któremu towarzyszy słowo, 27 aby osobiście stawić przed sobą Kościół jako chwalebny, nie mający skazy czy zmarszczki, czy czegoś podobnego, lecz aby był święty i nieskalany5. 28 Mężowie powinni miłować swoje żony, tak jak własne ciało. Kto miłuje swoją żonę, siebie samego miłuje. 29 Przecież nigdy nikt nie odnosił się z nienawiścią do własnego ciała, lecz [każdy] je żywi i pielęgnuje, jak i Chrystus - Kościół, 30 bo jesteśmy członkami Jego Ciała. 31 Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, a połączy się z żoną swoją, i będą dwoje jednym ciałem6. 32 Tajemnica to wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła7. 33 W końcu więc niechaj także każdy z was tak miłuje swą żonę jak siebie samego! A żona niechaj się odnosi ze czcią do swojego męża! Ef.5
W tym tekście chodzi o poddanie się sobie na wzajem we wszystkim ku zbawieniu , a nie o rządzenie drugim człowiekiem.
3. Po grzechu jako ludzie nie pogłębiamy miłości tylko się jej uczymy jako jednostki, ale w porządku płci jako kobiety i mężczyźni, mając swoje zadania i uzupełniając się wzajemnie w małżeństwach lub pracujemy nad sobą samotnie by stać się najpełniej obrazem Boga. Progres jest taki:
31 Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, a połączy się z żoną swoją, i będą dwoje jednym ciałem6. 32 Tajemnica to wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła. Ef.5
(1) Dążcie do miłości, (...) 1 Kor.14
4 Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
5 nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
6 nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
7 Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
8 Miłość nigdy nie ustaje,
[nie jest] jak proroctwa, które się skończą,
albo jak dar języków, który zniknie,
lub jak wiedza, której zabraknie. 1 Kor.13
7 Umiłowani, miłujmy się wzajemnie,
ponieważ miłość jest z Boga,
a każdy, kto miłuje,
narodził się z Boga i zna Boga.
8 Kto nie miłuje, nie zna Boga,
bo Bóg jest miłością. 1 J 4
Wnioski: Mężczyzna i kobieta w swoich rolach wg. płci są nadal sobie równi czyli pomocą i facet wcale nie ma rządzić kobitką, a skoro tylko faceci głoszą nauczanie to przekręcili je jak im bylo wygodnie
Jak Ci się podoba taka wersja interpretacji omawianego tekstu? Może jednak te Zosie samosie mają inne rozumienie tego omawianego fragmentu, bo coś tam jest na rzeczy
Widzisz mare zrozumienie przesłania zależy czasem od tego kto , jak głosi i jakie ma intencje. Panowie zapewne pozostaną przy obecnej wersji interpretacyjnej, a kobiety wiedzą swoje.
Oczywiście, powyższe, to tylko żartobliwa interpretacja , nie namawiam nikogo do zmiany doktryny i nauczania |
|
|
|
|
mare1966 [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-08-13, 07:43
|
|
|
Kinga ,
zupełnie źle mnie zrozumiałaś .
Cytat: | Jak to było ......... "a męzczyzna będzie nad tobą panował . "
Tak mi się wydaje , że kobiety od tego czasu mają taki kompleks
na tym polu . |
I ty Kinga też się załapałaś na ten kompleks , tak odczytując moje pisanie .
Przecież ja nie napisałem , że mężczyzna powinien "panować" ,
tylko że tak napisano w Biblii , tak Bóg "ukarał" postępek Ewy ,
kiedy właśnie pchała się za pierwszą .
Jak widać od tego czasu nic się nie zmieniło .
Ewy od tego czasu nają ten kompleks niższości .
Powiedz mi , po co kobieta pcha się np. do boksu ?
Czy facet kupuje sobie torebki ?
Ja nie przeczę oczywiście , że faceci wykorzystywali ten fragment biblii
aby sobie podporządkować kobiety .
Mnie tylko chodzi o to , że obecnie sytuacja się odwróciła .
A ja jestem zwolennikiem równouprawnienia mężczyzn .
Po prostu postępuje przeginanie w drugą stronę . |
|
|
|
|
zenia1780 [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-08-13, 09:05
|
|
|
Mozę narażę sie wielu paniom na tym forum, ale ja doskonale rozumiem to o czym pisze mare i zgadzam się z nim w zupełności.
To zdanie tak pięknie rozpisane w Biblii Warszawskiej:
kinga2 napisał/a: | ku twemu mężowi będziesz kierowała swe pragnienia, on zaś będzie panował nad tobą |
jest konsekwencją grzechu jaki zaistniał, czyli, znaczy to tyle, ze na początku wcale tak nie było, czyli kobieta nie kierowali swych pragnień przede wszystkim do mężczyzny ( nie była niewolniczo uzależniona od jego obecności, miłości, aprobaty, uznania, itp.) a on nad nią nie panował (czyli nie miał potrzeby zdominowania i podporządkowania jej sobie przy jej jednoczesnej aprobacie tego). Byli sobie równi we wszystkim i autonomiczni, a decyzja o wspólnym wzajemnym byciu ze sobą i wzajemnym wspieraniu się wynikała z wolności i ne była podszyta żadnymi wewnętrznymi potrzebami i zniewoleniami. Mężczyzna ogarniał i podporządkowywał sobie w sposób mądry i niedewastujący rzeczywistość zewnętrzną, kobieta zaś była darem i pomocą (ratunkiem) dla mężczyzny w tym co robił nie uzależnioną od jego miłości, bo, podobnie jak mężczyzna, świadomą Miłości Boga do niej. Uzupełniali się wzajemnie w taki sposób, ze razem stanowili całość, jedno ciało i potrafili siebie wzajemnie obdarzać miłością.
Po grzechu już tak nie było. Konsekwencje grzechu, wyżej już przytoczone, spowodowały, że Bóg musiał aż ustanowić przykazanie o miłości, a św. Paweł w liście do Efezjan zobrazować jak ta miłość miedzy małżonkami ma wyglądać i na czym polegać...
Tak, myślę, ze kobiety maja problem z tym zdaniem o poddaństwie wobec mężczyzny i jego nad nią panowaniem, że maja, jak to mare napisał, "kompleks" z tego powodu, uważając, że jest to przykaz Boski i naturalna nasz cecha dana nam od Niego, a nie konsekwencja grzechu jaka się w nas zrodziła z jego powodu, czyli coś co zrobił w nas zły
tiliana napisał/a: |
mare1966 napisał/a:
Kobiety są dziś całkowiecie niezależne i mają wciąż i wciąż wyższe "wymagania" ,
we wszystkim .
Nie pierwszy raz o tym piszesz, mare. Powiedz mi, czy według ciebie, to coś złego? Możesz mi to wytłumaczyć? |
tiliano, to nic złego, że kobiety są niezależne, bo takimi właśnie Bóg je stworzył. Jednak myślę, ze problem,o którym pisze mare, polega na tym, ze tej niezależności poszukują nie w tym miejscu w jakim powinny, czyli wchodząc w pole kompetencji jakie Bóg powierzył mężczyźnie, sadząc, ze jeśli się z nim (mężczyzną) zrównają, to będą szczęśliwe i spełnione i wreszcie równe wobec nich. Ponieważ jednak nie taką "działkę" otrzymała od Boga kobieta, to mimo tego, że są już prawie takie jak mężczyźni (wyzwolone w swoim mniemaniu od jego "panowania"), to ciągle, w którymś momencie zaczynają odczuwać w sobie ogromną pustkę i tęsknotę i wchodzą w mechanizm "kierowania swych pragnień ku mężczyźnie", obwiniając go za własne niespełnienie, pustkę i ból z tym związany i oczekując, ze on to wypełni i zaspokoi.
A on niestety tego nie potrafi zrobić, bo nie takie umiejętności od Boga otrzymał, a często nie ma nawet na to ochoty.
Nie robi nic, bo nie musi (kobieta za niego wszystko zrobi), lub jest poprostuj zniechęcony i czuje się odsunięty na margines przez to, że kobieta chcąc się z nim zrównać weszła na jego pole, często jest po prostu zdezorientowany, bo kiedy on wchodzi w nasze kompetencje, to uważamy go za zniewieściałego, kiedy natomiast trwa przy swoich, to uważamy, ze nas dominuje.
Wiec tak prawdę mówiąc same sobie strzelamy w kolano taką postawą i dążeniem do dominacji na sposób męski, bo nie dość, ze same jesteśmy nie tylko nieszczęśliwe w tym wszystkim to jeszcze do tego zmęczone i mamy zniewieściałych i zdziecinniałych, często leniwych mężczyzn, których same sobie wychowałyśmy a do tego pretensje za taki stan rzeczy. I do kogo mamy pierwszy target w tych pretensjach? Oczywiście do niego (mężczyzny), bo parzcież nie do siebie (kobiety)
Takie są moje osobiste przemyślenia w tym temacie.
Pozdrawiam |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
| Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9 |
|
|