Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
To nie horror...to NADZIEJA |
Autor |
Wiadomość |
Mirela [Usunięty]
|
Wysłany: 2008-05-04, 19:54 To nie horror...to NADZIEJA
|
|
|
Artykuł pojawił się w "Gościu Niedzielnym"
http://wiadomosci.onet.pl...a,kioskart.html
Nawet nie wiem jak ubrac w słowa to, co wtedy widziałam w Kościele na Mszy sw.
W pierwszej ławce młoda kobietę trzymały siostry zakonne.
Te dźwięki wydobywające sie z tak drobnej istoty mogły przerażac nawet sympatyków horrorów... A zapewne była to już" łagodniejsza postac rzeczy".
Ta kobieta była mi darem od Boga, bo oglądałam moce które są "niewidoczne ".
"To jest Ciało Moje....To jest Krew Moja..." i to co wtedy się działo...z tą kobietą było dla mnie jak wkładanie dłoni Tomasza w rany Chrystusa. Jej konwulsje ciała, ryki, rozpacz, siła z jaka to wszystko się działo ukazywała mi JAK POTężNA SIłA ZNAJDUJE SIę NA OłTARZU.
Tak po ludzku nic nie rozumiałam kiedy na nią patrzyłam, jedynie empatia podpowiadała mi modlitwę w jej intencji.Co mogłam wtedy wiedziec...Opętana...?Potem kiedy trzymana na słowa "Ciało Chrystusa "wszystko zanikało...i przyjęła Najświętszy Sakrament. Widziałam jej córkę w Zachrystii , która machała mamie z daleka z nadzieją ,że to się skończy...
Siedząc w ławce po Mszy sw. podszedł do mnie mój spowiednik i poprosił mnie o wyjście, ponieważ Kościół musiał byc zamknięty. Czułam powagę sytuacji...Do dziś nie zapomnę tego uczucia kiedy usłyszałam słowa :"Teraz nastąpi egzorcyzm...Nie bój się". Wyszłam przez Zachrystię i widziałam zwyczajna kobietę...taką zwyczajna jak ja...Jej cierpienie , stało sie dla mnie rodzajem Błogosławieństwa, bo dzięki niej moje niedowiarstwo uleczyła Moc Boża na OłTARZU.
Dziś widzimy się w Kościele...:) Widzę WSPANIAłą RODZINę...
Uważam ,że nie powinno chowac się takiego świadectwa , szczególnie w czasach dzisiejszych...kiedy postac szatana staje się jak kukiełką z którą można się bawic i mówic ,że to nic takiego strasznego... |
Ostatnio zmieniony przez Mirela 2009-02-26, 12:40, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Anuszka [Usunięty]
|
Wysłany: 2008-05-06, 07:02
|
|
|
Przeczytalam sobie to wczoraj. Pomyslalam nad tym i nie przecze, ze moc Eucharystii jest przeogromna ( sama zreszta doswiadzcylam czegos mistycznego, jakby zobaczenie czegos wiecej podczas Mszy Sw. ). Zastanawia mnie jedno-skoro moc Jezusa na oltarzu jest tak wielka-dlaczegoz to moj maz nie moze doswiadczyc uzdrawiajacej mocy Eucharystii.....hm...uswiadczyc uwolnienia ze zniewolenia nalogiem. Zaznaczam, ze przyjmuje tez czesto Komunie Sw. w stanie "upojenia" narkotykowego. Czesto po jednej Komunii przyjmuje ta druga komunie-szatanska ( narkotyk). Sama nie wiem. |
|
|
|
|
Mirela [Usunięty]
|
Wysłany: 2008-05-06, 09:02
|
|
|
Anuszka napisał/a: | Przeczytalam sobie to wczoraj. Pomyslalam nad tym i nie przecze, ze moc Eucharystii jest przeogromna ( sama zreszta doswiadzcylam czegos mistycznego, jakby zobaczenie czegos wiecej podczas Mszy Sw. ). Zastanawia mnie jedno-skoro moc Jezusa na oltarzu jest tak wielka-dlaczegoz to moj maz nie moze doswiadczyc uzdrawiajacej mocy Eucharystii.....hm...uswiadczyc uwolnienia ze zniewolenia nalogiem. Zaznaczam, ze przyjmuje tez czesto Komunie Sw. w stanie "upojenia" narkotykowego. Czesto po jednej Komunii przyjmuje ta druga komunie-szatanska ( narkotyk). Sama nie wiem. |
Uzdrowienie bierze początek wewnątrz.
Jeśli ktoś zamknął się na siebie samego nie może otworzyc się na Boga.
Początek to krok...DECYZJA...chcę byc CZłOWIEKIEM Boże mój!!!
http://www.godtube.com/vi...63418003b47d7d5
Fragment Ks. Dziewieckiego
"- Zacznijmy naszą rozmowę od postawienia zupełnie podstawowego pytania: kim jest człowiek?
Człowiek to ktoś wielki i jednocześnie to ktoś wielce zagrożony. To ktoś najważniejszy w całym wszechświecie. To ktoś kochany nad życie przez Stwórcę. To ktoś, kto potrafi mądrze myśleć, dojrzale kochać i solidnie pracować. Ale to także ktoś, kto potrafi krzywdzić samego siebie, do popadnięcia w śmiertelne uzależnienia i do samobójstwa włącznie. Żadne zwierzę samo siebie nie skrzywdzi, a każdy z nas w jakimś stopniu to czyni. Tylko ci, którzy w realistyczny sposób patrzą na samego siebie, wiedzą, że potrzebują czujności i dyscypliny. Wiedzą też o tym, że dojrzale kocha samego siebie nie ten, kto wszystko w sobie toleruje i akceptuje lecz ten, kto stawia sobie mądre wymagania. Stawianie samemu sobie wymagań to podstawowy przejaw miłości wobec siebie. Kto nie stawia sobie wymagań, ten lekceważy siebie i własny rozwój. Taki człowiek wcześniej czy później zacznie wyrządzać sobie drastyczne krzywdy.
- Czy wyrządzanie krzywdy i grzech oznacza to samo?
Nie, te pojęcia mają różne znaczenia, gdyż nie każda krzywda jest grzechem. Grzech to błogosławiona świadomość tego, że gdy krzywdzę ciebie lub siebie samego, to najbardziej cierpi wtedy Bóg, gdyż On mnie i ciebie kocha nieskończenie bardziej niż my potrafimy kochać samych siebie czy bliźniego. Wiem, że często słyszymy inne definicje grzechu, a mianowicie, że grzech to obraza Boga. Na szczęście Ten, który jest Miłością, nie obraża się na nas lecz cierpi wtedy, gdy kogoś krzywdzimy lub gdy ktoś nas krzywdzi. Świadomość tego, że krzywdzę samego Boga wtedy, gdy krzywdzę człowieka, to błogosławiona świadomość...
- W jakim sensie jest to świadomość błogosławiona? Wydaje się, że świadomość grzechu jest raczej ciężarem i przekleństwem niż błogosławieństwem...
Ciężarem i przekleństwem jest grzech, a nie świadomość grzechu. Świadomość grzechu jest błogosławiona, bo wtedy, gdy uświadamiam sobie, że Bóg cierpi z powodu popełnianego przeze mnie zła, mobilizuję się do tego, by już nikogo więcej nie skrzywdzić! Skoro Bóg złożył swój los w moje ręce, to we mnie budzi się zdumienie, poruszenie i wdzięczność. Skoro Bóg jest aż do tego stopnia wrażliwy na mój los i na los innych ludzi, to we mnie rodzi się ogromne pragnienie, by odpowiedzieć miłością na Jego miłość. Nie mobilizowałby mnie do szlachetności Bóg, który by się na mnie obrażał czy Bóg, który by mnie ścigał jak policjant, który ściga przestępcę. Przed takim Bogiem bym się co najwyżej ukrywał. Gdy przestajemy krzywdzić samych siebie i innych ludzi i gdy zaczynamy kochać, wtedy ratujemy Boga przed cierpieniem. Wtedy wyprawiamy Mu święto radości! Ojciec urządzający ucztę powracającemu synowi, sam przeżywa jeszcze większe święto, gdyż jest jeszcze wrażliwszy niż syn i kocha jeszcze bardziej niż ten, który powraca.
- Dlaczego pycha uznawana jest przez Kościół za pierwszy z grzechów głównych? Musi chyba w tym grzechu kryć się jakaś wyjątkowo groźna pułapka?
Tak jest rzeczywiście! Historia ludzkości potwierdza, że pycha stanowi początek wszelkiego zła. To właśnie pycha była istotą grzechu pierworodnego! Pierwsi ludzie wmówili sobie, że własną mocą odróżnią dobro od zła i że sami poradzą sobie z życiem. A jeśli będą się kogoś radzić, to z pewnością nie Boga, lecz syczącego głosu tych, którzy walczą z Bogiem i z człowiekiem. W swojej pysze Adam i Ewa uwierzyli w to, że Bóg jest zazdrosny o ich mądrość i że sami staną się jak bogowie, jeśli tylko nie posłuchają Boga. W rzeczywistości okazało się, że sami potrafią jedynie mieszać dobro ze złem i czynić zło. Istotą pychy jest ucieczka człowieka od prawdy o sobie. Pyszałek żyje w żałosnym świecie fikcji, czyli widzi wielkość, której w rzeczywistości nie posiada. Staje się samolubnym egoistą, niezdolnym do miłości. Odnosi się do innych ludzi z pogardą i traktuje ich jak własność, którą posługuje się dla zaspokojenia własnych potrzeb.
Po grzechu pierworodnym grzech pychy grozi każdemu z nas. W naszych czasach pokusa pychy jest wyjątkowo silnie odczuwana, gdy w prymitywnej kulturze ponowoczesności niepisanym ideałem jest właśnie pycha, czyli powtarzanie dramatu grzechu pierworodnego. Człowiek „ponowoczesny”— podobnie jak pierwsi ludzie - wmawia sobie, że jest nieomylny i że może czynić wszystko to, co sam uzna za stosowne. Przedstawiciele dominującej obecnie niskiej kultury usiłują nam wmówić, że jesteśmy mądrzy i wolni jak Bóg, a jednocześnie twierdzą, że niczym nie różnimy się od zwierząt i że nawet miłość nie wynikiem naszego działania świadomego i wolnego, lecz że jest ona jedynie kwestią popędów, hormonów i biochemii."
Aneczko...mam nadzieję ,że realnie patrzysz na problem z którym sie stykasz .
A mam na myśli umiejętne miłowanie męża. To problem , który wymaga specjalistycznego spojrzenia, fachowca i stałej konsultacji szczególnie Twojej.
I bardzo ważny link
http://www.opoka.org.pl/b...ea_wolnosc.html
" Z powodu drastycznego ograniczenia wolności i świadomości, a także skrajnego zawężenia pragnień i aspiracji człowiek uzależniony nie może pomóc samemu sobie. Nie jest w stanie własną mocą zdobyć się na rozważne decyzje, które dałyby mu szansę na wyjście z kręgu uzależnienia. Pozostawiony sam sobie będzie w niezauważalny zwykle dla siebie sposób zmierzał do śmierci. W tej sytuacji powstrzymanie choroby i uratowanie się od śmierci jest możliwe tylko wtedy, gdy nadejdzie pomoc z zewnątrz."
Musi zaistniec pomoc z zewnątrz żeby mogło uzdrowic się ciało i dusza.
Pozdrawiam serdecznie:) |
|
|
|
|
Elżbieta [Usunięty]
|
Wysłany: 2009-03-12, 12:10
|
|
|
Potężne świadectwo.. |
|
|
|
|
Mirela [Usunięty]
|
|
|
|
|
Elżbieta [Usunięty]
|
Wysłany: 2009-03-19, 13:54
|
|
|
dziekuję Mirelka
mocne świadectwo |
|
|
|
|
Tadeusz [Usunięty]
|
Wysłany: 2009-04-06, 21:32
|
|
|
Potężne świadectwo – to prawda, jest wiele takich świadectw.
Najbardziej uderzyło mnie w tym świadectwie jak mąż chciał się przytulić, tak zwyczajnie do żony, a zły był już wściekły.
Dzięki temu widać czym jest zwykły pocałunek, przytulenie, czy dobre słowo.
Są słowa złego które zostały zapisane podczas egzorcyzmów Anneliese Michel.
„Modlić się i wierzyć to nic... Iść do Komunii trzymając wyciągniętą łapkę... ha! ... to coś mojego, żebyście wiedzieli!”
Dzięki tej wypowiedzi wiemy jaki sposób jest najodpowiedniejszy przyjmowania komunii św.
Więcej tutaj http://pl.wikiquote.org/wiki/Anneliese_Michel |
|
|
|
|
Agnieszka [Usunięty]
|
Wysłany: 2009-04-07, 08:06
|
|
|
Anuszko , znam ludzi , którzy przez lata chodzili do spowiedzi i do Komunii i ciągle wracali do swoich grzechów, nałogów , ciągle i ciągle....nawet gdy chcieli , i mieli wolę to pragnienia ciała była silniejsze od ducha "(...) A ja jestem cielesny, zaprzedany w niewolę grzechu. Nie rozumiem bowiem tego, co czynię, bo nie czynię tego, co chcę, ale to, czego nienawidzę -- to właśnie czynię. " List do Rzymian 7
Ci sami ludzie na spotkaniach charyzmatycznych w jednym dniu zostawali uwolnieni od chorób , nałogów.. Skoro Twój mąz chodzi do Kościoła to juz cos czego możesz się uchwycić .Idzcie na Mszę z modlitwą o uzdrowienie , może na jakieś rekolekcje ,pytaj Pana , On Was zaprowadzi . W Waszym domu to Ty masz auturytet duchowy , wez sprawy w swoje ręce
Jezus jest Duchem i winniśmy mu oddawać cześc w Duchu i prawdzie- ew. św Jana 4, 23-24.
Anuszko wyznaj Jezusa swoim jedynym Panem i Zbawicielem , poproś Pana o Ducha św i módl się o okoliczności . ludzi , drogę . Gdy Twój mąż spotka się z Bogiem mocy to wtedy dopiero doświadczenie Komunii stanie się realne.
Walcz i pamiętaj nie toczysz boju z krwią i ciałem ale z siłami zła
Ef 6:12 Bw „Gdyż bój toczymy nie z krwią i z ciałem, lecz z nadziemskimi władzami, ze zwierzchnościami, z władcami tego świata ciemności, ze złymi duchami w okręgach niebieskich.” |
|
|
|
|
Mirela [Usunięty]
|
Wysłany: 2009-04-07, 08:24
|
|
|
Jest coś takiego jak związana łaska Sakramentu chrztu, więc może udaj się Anuszko do Egzorcysty i opowiedz o problemie na jaki napotykasz ! Sama się tym nie zajmuj, bo w pewnym momencie możesz się zatracić...to niebezpieczna sfera...
Pozdrawiam serdecznie
ps Cytat: | .Jezus jest Duchem | Myślę,że to wymaga wyczerpującego przyjrzenia się i wyjaśnienia.
Zastanowię się nad tym, najlepiej z Kapłanem . |
|
|
|
|
Elżbieta [Usunięty]
|
Wysłany: 2009-04-07, 08:46
|
|
|
Agnieszka napisał/a: | Jezus jest Duchem |
Agnieszko, Jezus nie jest Duchem.
porównaj http://www.teologia.pl/m_k/kkk1z06.htm#5
Stan człowieczeństwa Chrystusa Zmartwychwstałego
KKK 645 Jezus Zmartwychwstały nawiązuje z uczniami bezpośredni kontakt przez dotyk (Por. Łk 24, 39; J 20, 27. i wspólny posiłek (Por. Łk 24, 30. 41-43; J 21, 9. 13-15). Zaprasza ich w ten sposób do uznania, że nie jest duchem (Por. Łk 24, 39). ale przede wszystkim do stwierdzenia, że zmartwychwstałe ciało, w którym się im ukazuje, jest tym samym ciałem, które zostało umęczone i ukrzyżowane, ponieważ nosi On jeszcze ślady swojej męki (Por. Łk 24, 40; J 20, 20. 27).
To autentyczne i rzeczywiste ciało posiada jednak równocześnie nowe właściwości ciała uwielbionego: nie sytuuje się ono już w czasie i przestrzeni, ale może uobecnić się na swój sposób, gdzie i kiedy chce |
|
|
|
|
Agnieszka [Usunięty]
|
Wysłany: 2009-04-07, 09:31
|
|
|
Bóg nie dał nam ducha bojażni ale dał nam Ducha świętego
"Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, lecz mocy i miłości, i powściągliwości." (2 Tym. 1:7) "Bo ci, których Duch Boży prowadzi, są dziećmi Bożymi. Wszak nie wzięliście ducha niewoli, by znowu ulegać bojaźni, lecz wzięliście ducha synostwa, w którym wołamy: Abba, Ojcze!" (Rzym. 8:14-15)
Przytoczę tu moje krótkie świadectwo . Od kilku lat mój starszy syn chorował , był problem z diagnoza , doszło do tego , że co 1,5 -2 mies. musiał brać silne antybiotyki. Zjezdzilismy wielu lekarzy , równolegle prosiłam o modlitwę wielu ludzi , w tym 2 egzorcystów. Ostani powiedział po modlitwie " Nic się nie ujawniło". W sumie to chwała bogu , że nic ,a le mikołaj dalej chorował ... jeszcze częsciej. Gdy urodził się młodszy juz po 2 tyg. zycia zachorował i zaczęła sie kilkunastomiesięczna sztafeta , antybiotyki, masa badań , worek pieniędzy. Zaraz potem dołaczyłam ja , rok temu w stamie przedwstrząsowym w szpitalu, tajemnicza alergia , kilkiumiesięczne leczenie sterydami. Gdy po raz kolejny młodszy syn zachorował i trqfił do szpitala , starszy w tym czasie w domu z wysoka gorączką i ja z nawrotem objawów załamałam sie kompletnie . Płacząc w szpitalu doatłam Słow0 " diabeł przychodzi aby kraść , wyrzynac i wytracać " - z Ew. Jana. Nazajutrz odwiedziła nas przyjaciólka , która powiedziła mi , że modląc się wieczorem dostała obraz mojego domu okradanego przez wroga , amy zajęci naprawianiem skutków strat nie widzimy i nie bronimuy się przed dalszą kradzieżą.....OO tego było juz dla mnie za wile. Jaki jest ten Bóg , dlaczego On pozwala , żeby diabeł niszczył nas, przeciez ja wierzę , ja idę za Panem, ja ....
Ale to nie tak . Bóg nie mówił - uwierzysz , i diabła nie bęzie w Twoim życiu , w biblii też nie ma pros mnie a on sobie pojdzie . A co Bóg mówi w tym temacie ?
"Bądźcie trzeźwi i czuwajcie, bo przeciwnik wasz, diabeł, krąży niby lew ryczący wokół was, wypatrując, kogo by pożreć." 1 P 5,8
No krąży i to wokół chrześcijan , ja wolałam myslec , że krąży gdzie indziej . Ale skoro krązy wokół mnie to co dalej? Bóg zawsze daje rozwiązanie.
“Przeto poddajcie się Bogu, przeciwstawcie się diabłu, a ucieknie od was”.(Jak. 4,7
Przeciwstawiajcie się mu waszą (silną) wiarą 1 P 5, 8-9
Przywdziejcie całą zbroję Bożą, abyście mogli ostać się przed zasadzkami diabelskimi.Efez 6,11
Nie biernie czekac ale przciwstawic się - to Bóg mówi do mnie i do Ciebie. Więc zaczęłam to robic , Bardzo pomocna jest ksiązka Lindy Schubert :"Godzina przemiany:"Godzina modlitwy podzileona na czas uwilebienia i chwały ( najmocniejsza broń na zło) wylanie serca, rozważanie Słowa Bożego, walkę duchową , modlitwę o uzdrowienie. Naprawdę módlmy się skutecznie, szkod zycia na utratę błogosławieństw i zasług Krzyża. Jezus nie umarł po to , abyś dalej chorowął cierpiał i był pod władzą diabła. Zwycięstwo dokonało się na Krzyzu 2 tysiące lat temu , ja nie chcę być okradana z tego co Jezus zrobił dla mnie przelewając swą drogocenną krew.
P. S . Mikołaj jest już 5, 5 miesiąca bez antybiotyku , Pan dał nam lekarza , który wspaniale dobrał leczenie częstotliwośc chorób
Filipa diametralanie zmalała , ja jestem bez sterydów , tylko na lekach przeciwalergicznych Chwała Jezusowi. !!!
Ale wiem , że to nie koniec , żę możęmy sięganać po całkowite uzdrowienie . bo Pan dzwigał nasze choroby , a Jego sińce uleczyły Nas .
Diabeł boi się ludzi znających Słowo , a korzysta często z niewiedzy . Bóg w Księdze Ozeasza mówi " Ten lud ginie z braku poznania".
[ Dodano: 2009-04-07, 11:38 ]
Chrystus to Odwieczny Ojciec, książę pokoju, Bóg Mocny, cudowny doradca(Iz 9:5) A przedewszystkim Bóg-człowiek, który stał się życiodajnym Duchem (1 Kor. 15:45b), który chce zamieszkać w człowieku. |
|
|
|
|
Mirela [Usunięty]
|
Wysłany: 2009-04-07, 09:54
|
|
|
Agnieszka napisał/a: |
[ Dodano: 2009-04-07, 11:38 ]
Chrystus to Odwieczny Ojciec, książę pokoju, Bóg Mocny, cudowny doradca(Iz 9:5) A przedewszystkim Bóg-człowiek, który stał się życiodajnym Duchem (1 Kor. 15:45b), który chce zamieszkać w człowieku. |
Myślę sobie ,że czytając poprzednie słowa , a czytając j.w czuje się kolosalną różnicę w całości, która nie ogranicza i nie stawia granic, ale jasno precyzuje obraz Chrystusa.
Pozdrawiam ;)
Ps. Cieszę się Twoim świadectwem, Chwała Panu Bogu!!!
Lapsus dotyczy różnicy w ukazywaniu chwały Chrystusa Zmartwychwstałego i chwały Chrystusa wywyższonego po prawicy Ojca. To dla człowieka jest trudne... |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
| Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8 |
|
|