Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
Świadectwo działania Boga na gruzach małżeństwa |
Autor |
Wiadomość |
twardy [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-05-02, 00:31
|
|
|
balwanek1 napisał/a: | Myślę że to już proces nieodwracalny.... |
Dzisiaj zadzwonił do mnie jeden sycharek i powiedział, że żona chce do niego wrócić po 6 latach.
W jego przypadku też wyglądało, że to przypadek nieodwracalny, a jednak nie.
Kilka dni temu po kilku latach mąż jednej sycharki zaczął starania o żonę.Coś mu przeskoczyło w jego myśleniu.
Nie myśl więc, że Twój przypadek jest nieodwracalny.
On rzeczywiście jest nieodwracalny, ale tylko do czasu aż się nie odwróci.
|
|
|
|
|
balwanek1 [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-05-02, 06:39
|
|
|
twardy napisał/a: | Nie myśl więc, że Twój przypadek jest nieodwracalny.
On rzeczywiście jest nieodwracalny, ale tylko do czasu aż się nie odwróci.
|
Twardy dzięki za słowa pokrzepienia.....jednak znam wnętrze mojej żony..
jak zaplanuje -kawałek po kawałku to realizuje :zatem to wszystko jest zaplanowane,a brak w tym spontanicznego działania.
Tam gdzie wydaje się iż proces jest odwracalny-dla żony jest już nieodwracalny.
Zresztą kiedyś miałem szansę to dojrzeć...już na przykładzie(innym) |
|
|
|
|
aksamitka [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-05-02, 07:37
|
|
|
balwanek1 napisał/a: | dzięki za słowa pokrzepienia.....jednak znam wnętrze mojej żony.. |
Bałwanku, a jak rozumiesz słowa, że Bóg jest Bogiem rzeczy niemożliwych? To trudne, gdy osoby, które kochamy uparcie przez wiele lat zachowują się tak, jakby nigdy nie było tej miłości, która kiedyś jednak przywiodła oboje przed ołtarz.
Wiele razy już jednak słyszałam, jak ci najwięksi twardziele, po których absolutnie nikt się tego nie spodziewał nagle łamali się w swojej zawziętości i działy się rzeczy po ludzku niemożliwe.
Wiem, że w moim czy Twoim przypadku wcale nie musi tak być, ale pomyśl o tym, że może jest jednak KTOŚ, kto mimo wszystko lepiej niż Ty zna wnętrze Twojej żony i to ON zdecydowanie lepiej wie, do czego jest zdolna Twoja żona
Dobrego dnia i udanej reszty Majówki |
|
|
|
|
twardy [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-05-02, 09:25
|
|
|
balwanek1 napisał/a: | jak zaplanuje -kawałek po kawałku to realizuje :zatem to wszystko jest zaplanowane,a brak w tym spontanicznego działania. |
To tak jak u mojej żony i ......... co z tego?
Znasz takie powiedzenie:
"Chcesz rozśmieszyć Pana Boga powiedz Mu o swoich planach ..."
Żona, Twoja i moją mogą sobie planować
balwanek1 napisał/a: | Tam gdzie wydaje się iż proces jest odwracalny-dla żony jest już nieodwracalny. |
A ja w Twoich słowach widzę jedynie, że wyrażasz swoje poglądy. Nie żony.
Ty uważasz, że "Tam gdzie wydaje się iż proces jest odwracalny-dla żony jest już nieodwracalny".
Tak naprawdę to chyba przyznasz, że nie wiesz do końca co myśli żona. Ja nie wiem co myśli mija żona. Masz prawo mieć swój pogląd na ten temat, ale nie ma pewności, że jest on zgodny z prawdą.
A z drugiej strony, to już aksamitka Ci napisała. |
|
|
|
|
balwanek1 [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-05-02, 18:12
|
|
|
twardy napisał/a: | Tak naprawdę to chyba przyznasz, że nie wiesz do końca co myśli żona |
Twardy a kto się skupia na myślach??
tego wiadomo że nie wiem...
ja póki co patrzę na CZYNY...
a one są jakie są -dlatego takie wnioski |
|
|
|
|
twardy [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-05-02, 18:26
|
|
|
balwanek1 napisał/a: | ja póki co patrzę na CZYNY...
a one są jakie są -dlatego takie wnioski |
Gdybym ja patrzył wyłącznie na czyny żony, to już dawno mnie by tu nie było |
|
|
|
|
balwanek1 [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-05-03, 09:24
|
|
|
twardy napisał/a: | Masz prawo mieć swój pogląd na ten temat, ale nie ma pewności, że jest on zgodny z prawdą.
|
Twardy nadzieja ..nadzieja....wiem fajnie brzmi.
Ale ten przypadek (konkretny)jest NIEULECZALNY.....i takim zostanie
..ba będzie się jeszcze bardziej dokształcał by takim zostać.
Wiem co mówię....
zwie się to:
NOWE ŻYCIE |
|
|
|
|
utka2 [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-05-03, 09:37
|
|
|
Tak się zastanawiam - czy to dobre miejsce na takie dyskusje:
- antyswiadectwo
- moja żona
- czyny mojej żony
Tak sobie myślę - ktoś się dzieli świadectwem, czyli tym co ma w sercu, swoją przemianą, swoją jakby nie było - radością.
I dostaje po pierwsze ocenę - "antyświadectwo" a po drugie dywagacje na tematy prywatne innych uczestników forum.
Nie spotkałam sie nigdy z taką reakcją.
Gdzieś ktos napisał, że mało świadectw? Po co? Żeby spotkać sie z brakiem szacunku do siebie? Mało mamy trudnosci w życiu? |
|
|
|
|
twardy [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-05-03, 10:06
|
|
|
utka2 napisał/a: | Tak sobie myślę - ktoś się dzieli świadectwem, czyli tym co ma w sercu, swoją przemianą, swoją jakby nie było - radością.
I dostaje po pierwsze ocenę - "antyświadectwo" a po drugie dywagacje na tematy prywatne innych uczestników forum. |
Masz rację utka2.
Przepraszam autora wątku za odejście od tematu.
Tomitomasino, niech Bóg nadal działa w Twoim życiu. |
|
|
|
|
balwanek1 [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-05-03, 12:15
|
|
|
utka2 napisał/a: | Gdzieś ktos napisał, że mało świadectw? Po co? Żeby spotkać sie z brakiem szacunku do siebie? Mało mamy trudnosci w życiu? |
Czy brakiem szacunku jest dla autora że ktoś w jego temacie wspomni o własnych rozterkach??
Utka czasem starasz się być zbyt święta i przesadnie nienaganna....
a to bywa że razi....
zrozumiesz innych (nie poprzez swoje ) to także wielki pożytek na własnym gruncie.
A ja ze swojej strony tak samo jak twardy przepraszam autora ze wtrącenie swego |
|
|
|
|
parvati [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-05-03, 22:18
|
|
|
Tomitomasino - trzymaj się Boga, tak jak robisz to teraz. Życzę Ci, by Bóg dalej działał w Twoim życiu On będzie z Tobą.
Kochasz, walczysz, modlisz się - i niech Cię Bóg błogosławi
I nieważne, że ktoś Ci napisze, że "to nie jest żadne świadectwo", że Twój przekaz do żony jest nie taki jak trzeba, że mogłeś zrobić inaczej itp. itd.
"Panie, pobłogosław ich wstrzemięźliwością języka"
I jedziesz dalej |
|
|
|
|
Zimorodek [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-05-07, 16:00
|
|
|
Coś mnie zastanawia. Wszyscy tu jesteście (jesteśmy?) przekonani o nierozerwalności małżeństwa. Zastanawiam się nad językiem, jakim niektóyz piszą o małżonkach, którzy odeszli. Mam wrażenie, że są to słowa, jakimi mówiłoby się o nastolatkach, którzy uciekli z domu i robią złe rzeczy. Rozumiem, że taka jest teraz miłość do "zbłąkanego małżonka". To jest oczywiście pewien rodzaj miłości.
Ale nie umiem sobie wyobrazić, jak po ew. powrocie męża/żony taka miłość miałaby się zmienić w miłość mężczyzny i kobiety. Nie mogę sobie tego wyobrazić... |
|
|
|
|
Jacek-sychar [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-05-07, 17:37
|
|
|
Zimorodek
Ci, którzy do siebie wrócili mówią, że jest to budowanie związku od nowa. Nie jest to więc powrót do starego, tylko budowanie nowego. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
| Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8 |
|
|