Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Wątek JMG
Autor Wiadomość
JMG
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-01, 09:06   

Witam serdecznie!
Mój ogromny dylemat: stawianie granic a miłosierdzie...Mam problemy ze spowiedzią
. Mąż ciągle udowadnia mi, że ze mną wszyscy mają problemy, że on jest w związku ofiarą.
Czasami mam wrażenie, że jest w 2 osobach. Czsami rozmawiam z nim, ustalamy jakies rzeczy, potem robi co innego. Wyzywa mnie przy dzieciach, że jestem złodziejką...ja pracuję, nigdy nie wydalam na siebie więcej pieniędzy niż zarobiłam-nie cieszy mnie kupowanie dla siebie czegokolwiek, najczęściej robię z tego codzienne zakupy do domu. Jedyną ekstrawagancją jest moja rehabilitacja, bo czasami traciłam przytomność.. Nie ma litości-po poważnej operacji (rozcięcie mostka) w czasie powrotu do domu na moje prośby , żeby łagodniej zmieniał biegi- krzyczał...Jak jechaliśmy do lekarza, bałam się cokolwiek odzywać, bo w złości szarpał samochodem.Powtarza, że tak załatwi, że odbiorą mi dzieci. Jestem wykończona wahaniami emocji, jakie mi zapewnia mąż. Córka krzyczy na mnie, że jestem wariatką...Mąż jest w środku dobrym człowiekiem, ale jego ojciec był alkoholikiem, bił, poniżał żonę - o czym dowiedzialam się dopiero kilka lat po ślubie od jego bratowej i później innych osób. Mąż nienawidzi jakichkolwiek zasad, kojarzy mu się z łamaniem wolności?. Jak mamy wychować 4 dzieci?? Jak zaszczepić w nich przekonanie, że uczciwość jest cenna? Że nie można manipulować?
Ja mam stany depresyjne, nie chce mi się żyć, widzę, że dzieci przejmują zasadę naobiecaj, będzie spokój, a jak zapyta, trzaśnij drzwiami i masz z głowy...O przekleństwach, scenach teatralnych, itp nie muszę się rozwodzić...A wszystko takie...katolickie.
Miłosierdzie a wychowanie dzieci? Pójdą dalej w świat, będą krzywdzić tych, których pokochają???
 
 
JMG
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-01, 09:23   

Żeby było uczciwie: nie jestem cicha:krzyczę, płaczę.
Długo miałam problem z problemem przebaczania. Bałam siē siebie, mąż czēsto mówił, że jestem opętana... Dopiero, kiedy doszłam do tego, że przebaczenie to nie to samo co zapomnienie, odczułam ulgę: ciągle przebaczam, zaś pamięć służy do wyciągania wniosków...niestety mój mózg wysiadł.
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-01, 09:25   

Witaj JMG na naszym forum.

Wydzieliliśmy Ci oddzielny wątek, żebyś mogła spokojnie tutaj pisać.
Ciężko żyć z taka osobą jak Twój mąż. Niestety często powtarzamy w swoim małżeństwie to, co widzieliśmy u naszych rodziców. Jeżeli Twój mąż jest DDA i DDD, to mógł nabrać tych wzorców właśnie od swojego ojca. Często buntujemy się przeciwko swoim rodzicom, ale jednak nawet nieświadomie idziemy ich drogą.
Ja proponowałbym na początek przeczytanie książki o takich dzieciach. Jak zrozumiesz swojego męża, to łatwiej będzie sobie z tym poradzić. Oto te książki, za darmo do pogrania z internetu:

ks dr hab. Grzegorz Polok, „Rozwinąć skrzydła” i „W drodze do siebie”
http://www.rozwinacskrzydla.pl/
 
 
Ania65
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-01, 09:35   

JMG witaj na naszym forum. Podzieliłaś się swoją trudną sytuacją a to pierwszy krok do zdrowienia. Zachęcam cię do aktywnego korzystania z forum i jego propozycji, zachęcam też do udziału w wieczornych modlitwach na skype i poniedziałkowym mitingu o 21.00, gdzie będziesz mogła uzyskać wsparcie i porozmawiać z innymi. Jeśli masz możliwość to warto pójść na spotkanie Sychar w ognisku.
JMG pamiętaj o tym by pisząc na forum nie podawać szczegółów, które mogą doprowadzić do tego, że ktoś cię rozpozna. Nasze forum jest otwarte dla wszystkich.
 
 
JMG
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-01, 09:50   

Dziękuję.
20 lat zajęło mi dochodzenie do stanu świadomości o naszej relacji, też o DDA. Dla mnie to wejście w kosmiczny świat... Niestety, mój stan ogłupienia postawił mnie przed "ścianą". Nie potrafię odróżnić granicy od postawy miłosiernej.
Próbowałam rekolekcji małżeńskich: z duża niechęcią (ale-co tam, Bóg jest wielki ) odkryłam swoje słabe punkty, które teraz wykorzystuje, żeby bolało. Na kolejnych już - zależało mi na nich, to warsztaty z komunikowania się, nie był w stanie rozwiązać dowolnego problemu-w ramach ćwiczeń. Ja płakałam, on powtarzał prowadzącemu, że to za daleko zaszło, że teraz tylko rozwód. Wieczorem chciał uciec, całą noc bałam się, że wyskoczy oknem- często na początku małżeństwa straszył mnie samobójstwem...
Po kłótniach często wydzwania do moich znajomych, i mojej mamy, i skarży się jakie to ma ze mną problemy. Szczerze: boję siē też, że to przeczyta....Nie mogę być szczera, żyję w ciągłym napięciu. Najchętniej poszłabym do szpitala psychiatr.- tam mogłabym być sobą...?
Mieszkam obecnie na wsi, trudno o regularny dojazd gdzieś na terapię. Jedyna moja nadzieja w Was.
 
 
Ania65
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-01, 09:59   

JMG te nie powodzenia są dla ciebie sygnałem, że nie jesteście narazie gotowi na taką pomoc. Na Sycharze mówimy zacznij od siebie. Rozumiem że mieszkanie na wsi ogranicza twoje możliwości, ale może skup się na tym co możesz zrobić. Masz internet a więc możesz zapisać się na nasze 12 kroków prowadzone przez internet, możesz czytać literaturę, możesz też poszukać grup wsparcia dla siebie na takie grupy moża jeździć nieregularnie. Poza tym tj wyżej pisałam na skype Sychar też ma swoje propozycje. Może na początek wystarczy.
 
 
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-01, 10:45   

czy Twój mąż nie ma rysu psychopatycznego??
może nie jest psychopatą, ale jakieś cechy osobowości psychopatycznej ma

znam z doświadczenia sytuacje gdy mój mąż na górkach naszego kryzysu biegał po sąsiadach, rodzinie i opowiadał jaka jestem zła, głupia, nieodpowiedzialna, czasem zmuszał mnie do uczestniczenia w tym cyrku, a ja bezwolna i zupełnie bez sił w tamtym czasie dałam prowadzić się na rzeź
żałuję, że nie umiałam odciąć się od jego chorych działań, zadbać o siebie i dzieci, zbyt późno zaczęłam terapię, jeszcze później znalazłam Sychar, być może nie udałoby się uratować mojego małżeństwa, bo do tego trzeba chęci dwojga, ale uchroniłabym siebie i dzieci przed milionem głębokich zranień i krzywd
to jest mój nawiększy grzech i odpowiedzialność - zaniechanie, tego do dziś nie mogę sobie wybaczyć, a minęło wieeeele lat
nie kontynuuj błędu jaki ja zrobiłam, to są straty nie do odrobienia :-(
 
 
JMG
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-01, 14:06   

Wiele osób radzi, żeby nie reagować, "odpuścić" - są to osoby, które były przez męża informowane o moicm karygodnym zachowaniu. A co z dziećmi??? O wiele łatwiej dla mnie byłoby wszystko "olać", ale boję się grzechu zaniedbania...Jak uniknąć spięć?
 
 
monis
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-01, 14:25   

JMG, prosze poczytaj to co polecał Jacek.
 
 
JMG
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-01, 14:31   

Nie chcę szkalować mojego męża, bo to też człowiek. Może w zasięgu ręki jest jakieś proste rozwiązanie, którego nie zauważam. Jak przekonać go, że NIE JESTEM JEGO WROGIEM??? To, że "zepsułam się" i próbuję stawiać granice (marnie mi to wychodzi, bo czuję się z tym bardzo źle) robię z miłości.
Nie chcę jednak , żeby ciągle dominowała w naszym związku ...litość, która dopuszczai do wykorzystywania. Ciężko mi wyrazić: litość =/=miłość? Mogę litować się nad ...uchodźcami, itp, ale męża kocham-a jest to przecież o wiele więcej!
Martwi mnie jeszcze jedno: już o tym krótko wspomniałam przedtem: mam wrażenie, że jest to ten fam facet ale w 2 osobach: np krzyczy, że w domu bałagan, a potem, że "ciągle jeździsz tym odkurzaczem"; nieraz pytam, z którym teraz rozmawiam. Czy jest to powtarzanie zachowań z domu, (tak podobno ojciec traktował jego mamę ) czy jakieś problemy psych? (Dziadek ponoć jak wyjeżdżał do dalszej rodziny, brał ze sobą jedzenie , lękał się, że go otrują)
Nie czuję się bezpieczna, nie zamyka samochodu, domu, pieca.Najmłodszy synek ma alergię, astmę,problemy z möwieniem. Zauważam, że jak wyjeżdżamy z domu (ja z dzieckiem) na jakiś czas-"upośledzenie" cofa się.Zdaję sobie sprawę, że to ze stresu. Ja też czuję się o wiele lepiej.
 
 
Ania65
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-01, 14:46   

Cytat:
Nie chcę szkalować mojego męża, bo to też człowiek. Może w zasięgu ręki jest jakieś proste rozwiązanie


Jedynym rozwiązaniem jest zacząć pracę nad sobą i zostawić naprawianie i uświadamianie męża.
 
 
monis
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-01, 14:50   

Nie zepsułaś się kochana tylko pogubiona jesteś w tej całej strasznej sytuacji która cię dopadła.


http://www.katolik.pl/gra...668,812,cz.html

Też warte by zajrzeć. I poczytać choć fragmenty.

Piszesz o zdrowiu dziecka. I że zdajesz sobie sprawę ze to ze stresu.

Czy to nie argument by zacząć działać i zmieniać zaistniałą sytuację?

Poszukaj pomocy psychologicznej dla siebie i dzieci( nie wiem w jakim są wieku). Może psycholog szkolny? Może w jakimś ośrodku dla ofiar przemocy? Mops?

Może coś znajdziesz na www.psychotekst.pl? Tak jest sporo wiedzy.

Działaj kobieto bo czas ucieka....a problemy tylko będą się nawarstwiać.
Już piszesz
JMG napisał/a:
Nie czuję się bezpieczna, nie zamyka samochodu, domu, pieca


Nie pozwól by doszło do jakiegoś nieszczęścia.....


DDA powielają zachowania swoich rodziców. Szczególnie reakcje na stres, na niepowodzenia. To stwarza im poczucie bezpieczeństwa. Są w tym, co dobrze znają i potrafią się w tym znaleźć.

Tak jak twoj mąz powiela zachowania ojca.
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-02, 09:09   

JMG napisał/a:
Bałam siē siebie, mąż czēsto mówił, że jestem opętana...


Witaj JMG :-)

Oto moje pytania:

1. czy pod wpływem sugestii męża często miewasz wątpliwości co do prawdziwości swoich odczuć a tym samym swojej wiarygodności?

2. Czy sama, bez niczyjej pomocy jesteś w stanie określić na 100% co jest w Twoim postępowaniu właściwe a co z całą pewnością nie jest?

3. Czy na Twój obraz siebie głównie wpływają oceny męża, które zasiewają wątpliwości?

Wstępnie opisane przez Ciebie zachowania męża niestety nie wskazują na to, że to tylko jego "trudny charakter".
To coś znacznie bardziej poważnego, z czym nie wystarczy pójść tylko na warsztaty komunikacji.
Te wymagają postawy gotowości wyniającej ze zrozumienia swojego problemu - tutaj o tym nie ma mowy.

Obawiam się JMG, że jesteś w takim stanie, że bez profesjonalnej pomocy nie uda Ci się samodzielnie dokonać odcięcia mentalnego na tyle, by nie odnosić psychicznych ran na bieżąco, nakładając je na stare rany oraz by odzyskać niezbędną równowagę potrzebną do budowania swojej właściwej postawy, pozwalającej chronić siebie.

Sytuacja jest patowa a Twój stan bezradności którego skutkiem są krzyki oraz płacz będzie się pogłębiał.

Huśtawka emocjonalna której jesteś poddana jest ewidentną przemocą psychiczną.
Taki rodzaj "oćwiki" doprowadza często do sytuacji kiedy ofiara nie wie, nie potrafi rozeznać co jest prawdą a co nią nie jest oraz traci bezpowrotnie zaufanie do siebie i swoich zmysłów -
a to jest już katastrofa.
Jeśli tak jest w Twoim przypadku, to sytuacja jest alarmująca i wymaga konkretnych przedsięwzięć.

JMG, czy takie zachowania męża, które opisujesz są wpisane w jakiś schemat?
Czy są periodyczne, tzn. raz jest pobudzony a raz w miarę normalny w jakiś dłuższych okresach , czy też jest to jego stała postawa?
 
 
JMG
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-02, 15:46   

Z natury jestem optymistką i jestem przekonana, że można rozmawiać za pomocą argumentöw, a nie natēżeniem krzyku...Dzięki temu jeszcze żyję. Jestem zwolennikiem rozmowy rzeczowej , choćby na kartce papieru, żeby nie było moje twoje, ale najlepiej jak można. Sama byłabym wdziēczna mēżowi za konkretne podpowiedzi. Odpowiadając na pytania: Nie mam pewności co do własnej osoby, postępowania, czasem, CZĘSTO! boję siē, że jestem psychopatką, ktöra krzywdzi bliskich. W czasie względnego spokoju wraca myślenie racjonalne. Wtedy mam takie"rzuty"-dzięki temu Sychar jest na tapecie. ;) Potem jednak po awanturze -rozpacz, pojawiają się myśli samoböjcze, lęki.Wybuchy męża śr co tydzień. Deptanie, a potem miód i zaprzeczanie typu: nie przesadzaj. Myślałam , że nie pamięta tego co robił w gniewie, ale kiedyś w rozmowie wyszło, że coś tam coś tam KIEDY MNIE SZRAPAŁ.
Mops? A kto mi uwierzy?
Poza tym - mała społeczność.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 8