Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
Opowieść Stokrotki |
Autor |
Wiadomość |
Nirwanna [Usunięty]
|
|
|
|
|
monis [Usunięty]
|
Wysłany: 2015-09-24, 11:54
|
|
|
Nirwanna, chciałam właśnie to zaproponować |
|
|
|
|
Kochana [Usunięty]
|
Wysłany: 2015-09-24, 13:27
|
|
|
Zaczynam odnajdywać w tym swój obraz. Dorastałam sama wśród grupy chłopaków, łobuzowałam, ale trzymałam ich krótko. Lubiłam zawsze porządek i ład. Moim facetom było wygodnie, ze wszystko układam i organizuję....
Dobrze, ze juz od roku jestem na terapii :)))))) |
|
|
|
|
Stokrotka10101 [Usunięty]
|
Wysłany: 2015-09-24, 19:14
|
|
|
Hey a pomogli byście nawiązać więź z córką czy tylko zajmuje cie się małżeństwa mi? |
|
|
|
|
Metanoja1 [Usunięty]
|
Wysłany: 2015-09-24, 19:25
|
|
|
A w jakim wieku masz córkę? Ja mam maluchy 6 i 8 lat, ale tyz córki |
|
|
|
|
Stokrotka10101 [Usunięty]
|
Wysłany: 2015-09-24, 20:38
|
|
|
Metanoja1 napisał/a: | A w jakim wieku masz córkę? Ja mam maluchy 6 i 8 lat, ale tyz córki |
Oh jakie słodkie maleństwa. Moja młodsza ma 20 lat. Chciałabym chociaż trochę spędzić z nią jakiś czas np zjeść kolacje ale albo znajomi albo nauka albo impreza. Poświęciłam zbyt dużo czasy starszej bo z tamtą były większe kłopoty i to dlatego się tak stało. Oczywiście chciałabym żeby się nawróciła. Nawet ksiedza Bonieckiego sprowadziłam do domu. On trochę pomógł . Ale On nie ma tak czasu by przechodzić i ja nawracać
Dzięki Metanoja. Może przyjdzie Ci coś do głowy. |
|
|
|
|
zenia1780 [Usunięty]
|
Wysłany: 2015-09-24, 20:46
|
|
|
Ja myśle, ze njlepiej nawracać swoją wiarą i postaw z niej wypływająca. Ja tak sie staram robic.
Też z młodszym miałam duży kłopot 9ten sam wiek). Kierownik duchowy zadał mi jako prace głowną naprawę relacji z nim. Mam ja już jakies 1,5. Dopiero po ponad rku zaczęly być widoczne efekty, zacząl sie otwierać, sam przyjdzie o czymś porozmawiać, zapytać, nawet o Boga... choć sam do kosciola chodzić przestał... |
|
|
|
|
Stokrotka10101 [Usunięty]
|
Wysłany: 2015-09-24, 21:20
|
|
|
zenia1780 napisał/a: | Ja myśle, ze njlepiej nawracać swoją wiarą i postaw z niej wypływająca. Ja tak sie staram robic.
Też z młodszym miałam duży kłopot 9ten sam wiek). Kierownik duchowy zadał mi jako prace głowną naprawę relacji z nim. Mam ja już jakies 1,5. Dopiero po ponad rku zaczęly być widoczne efekty, zacząl sie otwierać, sam przyjdzie o czymś porozmawiać, zapytać, nawet o Boga... choć sam do kosciola chodzić przestał... |
Zeniu ma 9 czy 20 ?
A co takiego zrobiłaś ?
Siostry zakonne prowadzace gmnazjum tak zrobiły ze najpierw obiecały ze osoby ze średnią 4.0 będą mogły pójść do liceum u nich . I ona pilnie sie uczyla ale jak się okazało jest jest więcej kandydatek z lepszą średnia to wycofały obietnice.
Było jeszcze kilka takich zdarzen np nie reagowaly jak ich pupilka kradła by nie narazić się rodzicom.
Córka ma duże poczucie sprawiedliwości . Powiedziała ze co innego mówią co innego robią i przestala chodzić do kościoła.
Jezusa akceptuje i nic ponadto |
|
|
|
|
zenia1780 [Usunięty]
|
Wysłany: 2015-09-24, 22:35
|
|
|
Stokrotka10101 napisał/a: | Zeniu ma 9 czy 20 ? |
Teraz 20.
Nie namawiam na siłę do niczego...
Wierze, ze Bog sam znajdzie njlepsza droge do kazdego...
U mnie chodziło głownie o zmknięcie sie syna i izolowanie się, które było wynikim kryzysu i miedzy innymi moich zaniedbań jrgo osoby tym spowodowanym. Nasz kryzys ujrzał swiatlo dzienne gdy syn miał trochę ponad 15 lat, więc wiek sam w sobie trudny dla kogoś w nim bedocym, a do tego kryzys w domu...
Przede wszystkim oddalam jego samego i jego zranienia Bogu proszac by On sie tym zajął i uleczył, a mnie poprowadził w tych relacjach.
I prawde mówiac to On wszystko robil, mnie obdarzal tylko cierpliwością głównie do wysłuchania tego co syn ma do powiedzenia bez oceniania. Nuczył mnie, szczerości w byciu z synem (ale i z kazdym człowiekiem) przyznawania sie do własnym bledów popelnonych wzgledem syna i przepraszania za nie. Jesli o czyms mówiłam to tylko o tym jak ja przezywam moją z Bogiem relację i jak w związku z tą relacje widzę otaczająca rzeczywistość, |
|
|
|
|
GosiaH [Usunięty]
|
Wysłany: 2015-09-25, 07:52
|
|
|
Nie mów o Bogu, zanim ludzie nie pytają, ale żyj tak , aby pytali
nie wiem kto to powiedzial, ale od razu mi się nasunęło gdy czytałam rozmowę zeni z Stokrotką |
|
|
|
|
Metanoja1 [Usunięty]
|
Wysłany: 2015-09-25, 08:12
|
|
|
Stokrotka10101 napisał/a: | Metanoja1 napisał/a: | A w jakim wieku masz córkę? Ja mam maluchy 6 i 8 lat, ale tyz córki |
Oh jakie słodkie maleństwa. Moja młodsza ma 20 lat. Chciałabym chociaż trochę spędzić z nią jakiś czas np zjeść kolacje ale albo znajomi albo nauka albo impreza. Poświęciłam zbyt dużo czasy starszej bo z tamtą były większe kłopoty i to dlatego się tak stało. Oczywiście chciałabym żeby się nawróciła. Nawet ksiedza Bonieckiego sprowadziłam do domu. On trochę pomógł . Ale On nie ma tak czasu by przechodzić i ja nawracać
Dzięki Metanoja. Może przyjdzie Ci coś do głowy. |
Stokrotko, ja mam doświadczenie z takimi maluchami i przy nich się rozwijam i dorastam dalej. Jeśli mogłabym coś doradzić, to zainteresowałabym się na Twoim miejscu, jakie potrzeby emocjonalne, duchowe, fizyczne ma córka i bym się do nich dostosowała je próbując zaspokoić. Może córka zamiast zjedzenia kolacji, kiedy chce iść na imprezę wolałaby inną formę spotkania z Tobą, inaczej wyrażoną. Popatrz na to, czego ona pragnie, a nie Ty.
Ja mam dwie córki i każda z nich ma inne potrzeby i inaczej okazuje miłość. Jedna czuje się kochana i docenia, jeśli ją przytulę, powiem jej że ją kocham, lubi chwalenie i wspólne przybywanie i to jest dla niej ważne. Druga córka wyraża miłość poprzez dawanie podarunków (niemal codziennie tak to okazuje) i konkretne czyny i przyjmowanie podarunków oraz jakieś czyny, gesty są dla niej większym wyrazem miłości niż słowa, które mam wrażenie mało dla niej znaczą. |
|
|
|
|
Nirwanna [Usunięty]
|
Wysłany: 2015-09-25, 08:19
|
|
|
GosiaH napisał/a: | Nie mów o Bogu, zanim ludzie nie pytają, ale żyj tak , aby pytali
nie wiem kto to powiedzial, |
św. Jan Maria Vianney |
|
|
|
|
zenia1780 [Usunięty]
|
Wysłany: 2015-09-25, 08:24
|
|
|
A więc "5 językow miłości" sie kłania
A tak w ogóle, to mysle, ze w relacji z kazdym nalezy sie nauczyć słuchac co ten ktoś do nas i o nas mówi, zwłaszcza jesli mówi (czesto w gniewie), ze cos im nie pasuje, jakieś nasze w stosunku do nich zachowanie. Nie bronic sie wtedy od razu odbijając piłeczke i wytykając ich błedy i słabości, ale przemysleć to sobie. W taki sposób mówi jak nas widza i czego mu brakuje. |
|
|
|
|
monis [Usunięty]
|
Wysłany: 2015-09-25, 12:36
|
|
|
Stokrotko--------podpisuję się pod tym co napisała Zenia odnośnie relacji.
Czy to z mężem czy z córką.
Przeczytaj 5 języków miłości, dużo ta książka rozwiązuje:))
Ja mam córę nastolatkę. Zamkniętą w sobie, z pozoru olewającą rzeczywistość. Ale w czasie naszych małżeńskich kłótni stanęła na wysokosci zadania. Okazała wielką dojrzałość.
Na co dzień siedzi sama w pokoju i albo sie uczy:)) albo siedzi na fejsie lub gada/smsuje. Lub leży i słucha muzyki. Albo znajomi.
Jak chcę pogadać to pytam czy też chce w tej chwili.
Wymyślam jakieś fortele-----np jedziemy do maca na kawę:)) albo połazić do galerii....
Kwestie wiary, praktyk sobie odpuściłam zupełnie.
Nie jestem dobrym przykładem, więc nie wymagam wiele.
Zostawiłam to Bogu.
Gdy choć trochę naciskam to jest odwrotny skutek. W każdej sprawie. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
| Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9 |
|
|