Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
Byc kobietą... |
Autor |
Wiadomość |
MonikaMaria3 [Usunięty]
|
Wysłany: 2015-01-25, 22:09 Byc kobietą...
|
|
|
Temat niby banalny, ale i ma w sobie sporo głębi. Co to znaczy "byc kobietą" w dzisiejszych czasach, kiedy wszystko biegnie tak szybko i brakuje dnia na pracę, męża, religię, sprzątanie, dziecko, gotowanie, kosmetykę, makijaż, kąpiel, relaks, sen, jedzenie, cwiczenia ksiązki, telewizję, znajomych, hobby, rozwijanie siebie, lekarzy, psychologów.... Nieraz się śmieję, że dla mnie doba powinna miec 36 godzin a nie 24.
Kiedyś bardzo często, i do tej pory zdarza się, że podczas kłótni mąż wykrzykiwał mi, że nie jestem kobietą. Budziło to we mnie straszny bunt i wyzwalało pyskówkę w stylu, "jeżeli ja nie jestem kobietą, to ty nawet człowiekiem"... I zaczynała się jazda. Jak to? Ja nie kobietą? jestem ładna, mam długie, falowane jasne włosy, fajny biust, no figurkę zaokrągloną tam gdzie trzeba ( i nie trzeba też trochę ), swietnie gotuję, piekę, robię wszystko w domu, staram się byc miła, wstaję o 5 rano, by mężowi kanapki zrobic do pracy i zawsze robię jak najpyszniejsze, w domu zawsze przy nim staram się wyglądac ładnie, czysto, lekki makijaż, pachnąca perfumami, no lubię się tulic, mozna ze mną pogadac o modzie, o piłce nożnej, klienci w pracy mnie uwielbiają, mam mnóstwo znajomych i przyjaciół.... no jak ja nie jestem kobietą, to kto nią jest? Przecież jestem stuprocentowa i wogóle the best. Swietnie tańczę, spiewam też nie najgorzej, maluję ładnie, piszę wierze i prozę, czytam książki i nade wszystko uwielbiam seks... Więc czy on slepy jest czy co?Ale zaczęłam się nad tym powoli zastanawiac...
Dzisiejsze kobiety to takie trochę cyborgi. Nieraz było tak, że sama brałam odpowiedzialnosc za wszystko, bo nauczona nieodpowiedzialnością męża, nawet nie pozwalałam się mu wykazywac. Nosiłam węgiel, załatwiałam drzewo, pracowałam w pracy i dodatkowo, w domu robiłam wszystko i ciągle byłam wściekła jak osa i niezadowolona. Doszło kiedyś do takiej sytuacji, że po powrocie z zakupów mój mąż, facet 2 metry i 130 kilo zywej wagi szedł sobie, a ja za nim niecałe 1,7 (wagę przemilczmy)szłam z 2 pełnymi torbami ( a kiedyś to mi nawet torebkę nosił ) i je dźwigałam, bo nie chciałam jego pomocy... A poza tym miał mnie kiedy chciał i jak chciał, więc przestał szanowac, bo pozwałałam na wszystko. A do tego ciągle byłam wściekła, bo chyba sama oczekiwałam kobiety w domu, nie męża. Sama stałam się facetem...
I tak sobie mysle, jaka powinna byc prawdziwa kobieta? Jakie powinna miec cechy, jak wyglądac, jak się zachowywac? Ja, wbrew pozorom, zapomniałam co to znaczy byc kobietą. Pozwalałam na brak szacunku, robiłam wszystko i byłam jędzowata.... Ale teraz chcę byc taką kobietą, która mojego męża rozłoży na łopatki swoją kobiecością.... A przede wszystkim chcę Byc Kobietą... Tylko jak? |
|
|
|
|
Nirwanna [Usunięty]
|
Wysłany: 2015-01-25, 22:30
|
|
|
Monika, ciekawa też jestem refleksji, bo pod wieloma rzeczami, które piszesz, też się podpisuję... No, może tych zaokrągleń i jasnych włosów mi brakuje, bom czupurna brunetka |
|
|
|
|
MonikaMaria3 [Usunięty]
|
Wysłany: 2015-01-25, 23:06
|
|
|
Nirwanna napisał/a: | No, może tych zaokrągleń i jasnych włosów mi brakuje, bom czupurna brunetka |
Byc brunetką, niedościgłe moje marzenie. Raz się farbnęłam... I nigdy tego błędu nie powtórzę. 2 lata moje włosy dochodziły do siebie
Widzisz Nirwanko, mnie naprawdę to interesuje. "byc kobietą" Im dłużej o tym myslę, tym mniej wiem. I dochodzę do wniosku, że może mój obraz kobiecości, tzn atrakcyjnej, doskonałej kucharki wiecznie mającej ochotę na seks jest niezłym zaburzeniem. |
|
|
|
|
kinga2 [Usunięty]
|
|
|
|
|
Latika [Usunięty]
|
Wysłany: 2015-01-29, 21:05
|
|
|
Kiedyś psychoterapeutka kazała mi narysować portret kobiety i następnie go analizowała.Nie narysowałam dłoni ani stóp bo przykryłam je sukienką ,co odczytała,że nie stąpam twardo po ziemi,nie umiem za bardzo podejmować decyzji i co najgorsze,nie umiem słuchać-bo uszy były przykryte włosami.Aaa i chyba jestem bardzo monotonna bo całość narysowałam ołówkiem a miałam do wyboru róźne kredki... ;) Odczytała też,że jestem bardzo kobieca i choć mnie mocno w tym utwierdzała to jakoś ciężko mi to odnaleźć w sobie właśnie. Myślę,że coś w tym jest i może czasem warto zrobić sobie takie ćwiczenie,tylko,żeby ktoś później umiejętnie je umiał odczytać.
Teraz jestem w trakcie czytania książki:
"Kobieta jakiej pragnie twoj mąż" Debi Pearl i myślę,że dużo można w niej znaleźć odpowiedzi właśnie na takie pytania-jak być kobietą ale po książce o granicach to dwa światy ;) Nie wiem,może ktoś ma jakieś zdanie na temat tej książki ale jak na razie widze,że można naprawdę nauczyć się z niej jak być kobietą-aniołem i do tego szczęśliwym ,także może warto.
Taka moja mała dygresja jeszcze,że często bardzo mocno tracimy na wartości,wląsnie jako kobiety,kiedy przyłapiemy męża na oglądaniu porno po cichaczu,na romansach,striptizach.Przynajmniej w moim przypadku,własnie takie coś uderza strasznie w moją kobiecość i nie wiem ,jak ją później odbudować,mimo często bardzo logicznych wytłumaczeń.Nawet sama przed sobą. Często później łatwo wpaść w takie błędne koło,że to może jeszcze więcej sexu,jeszcze mniej zachamowań,czy szacunku do siebie i to się tylko pogłębia..Sama jeszcze nie wiem,gdzie jest ta granica i jak nad nią panować ale może ten wątek mi pomoże ;) |
|
|
|
|
Jacek-sychar [Usunięty]
|
Wysłany: 2015-01-30, 14:10
|
|
|
Drogie Dziewczyny
Na pewno jesteście dziewczynami. Większość rzeczy, o których piszecie, to dla mnie bzdety i ich nie rozumiem. Na ten przykład włosy. Blond czy ciemne. Czy to ważne? Dla mnie ważne, żeby były!
Gdzie te Wasze chłopy mają oczy? Chociaż ja toreb bym nie nosił. Ale ni nie pozwala na to mój kręgosłup. Już taki wapniak jestem. |
|
|
|
|
Eva [Usunięty]
|
Wysłany: 2015-02-21, 20:36
|
|
|
Też się zastanawiam tkwiąc w martwym małżeństwie od lat...
Zepsutym od początku...
Przed nawiązaniem relacji z męzem miałam czas z Bogiem kiedy on we mnie pracował i byłam naprawdę szczęśliwa w swojej skórze, tak a nie inaczej przez Niego (Boga)stworzona.
W relacji ( a raczej jej braku) z mężem, wiele straciłam...
traktowana jak powietrze, zero, bez prawa glosu...do sprzatania i chwilowych przyjemnosci....
zakotwiczyć się mocno w Bogu?
Boga prosić o zaspokajanie potrzeb, wypełnienia bólu i pustki...
nie widzę tego inaczej....
czas płynie.... mi pomogły dobre dusze
podniosły opuszczoną głowe
powiedziały nie zapominaj o sobie
dbaj o siebie |
|
|
|
|
Eva [Usunięty]
|
Wysłany: 2015-02-21, 20:41
|
|
|
a ból i zawiedzenie tez u mnie spowodowly
"SAMASOBIEZEWSZYSTKIMPORADZE"
mam 3jke dzieci, wory pod oczami wielkosci krateru, nie moge przytyc, wszyscy sie naokolo mnie matwia, a "mąż" tylko siedzi przed komp albo odpoczywa od pracy i ciazy na mnie swiadomosc ze stworzylam potwora bo odpowiednio wczesnie nie postawilam granicy...
i wiem ze czułabym sie bardziej kobieco nie mieszkając z nim |
|
|
|
|
MonikaMaria3 [Usunięty]
|
Wysłany: 2015-02-21, 21:34
|
|
|
Eva, a czy Ty pracujesz zawodowo? Czasami praca zawodowa wiele daje. Mozna się oderwac od domu, ale często bywa tak, że masz więcej obowiązków, tylko uczysz się lepszej organizacji.
Mam podobnie jak Ty. I też przy mężu nie czuję się kobietą. Wazne dla mnie to wiosna, która się zbliża i czas, który spędzę z córką na supr spacerach i lotach z przyjaciółkami. Spróbuj. warto. |
|
|
|
|
Eva [Usunięty]
|
Wysłany: 2015-02-21, 23:13
|
|
|
marzę o powrocie do pracy, do kotaktu z ludźmi, od pewnego czasu wysyłam CV, rozglądam się pytam...mam nadzieje ze z Bożą pomocą poukładam wszystko tak by ogarnąć to odpowiednio (mieszkam w mieście z dala od rodziny, ewentualnej pomocy przy dzieciach) |
|
|
|
|
sylwia1975 [Usunięty]
|
Wysłany: 2015-02-22, 21:11
|
|
|
witajcie moje panie ,i moj zwiazek jest trudny jestem zona alkocholika-agresora,teraz na sucho,chwala Panu,byc kobieta ummmmmmm ja bylam i nadal jestem jedza ,ofiara -wybawca -oskarzycielm,latwo bylo na alkocholiku znecac sie teraz musze jakos innaczej dac upost mojim emocja,wale w ten materac kijem ,swoje dziecinstwo i inne przezycia ,pozatym nigdy nie pozwalalm mezowi na zupelny luz,po knajpach nie latal,pil na imprezach okolicznosciowych i w domu ,zawsze musial sie zajmowac dziecmi ,ja potrafilam wyjechac ,ja ojca nie mnialam zmarl na alkocholizm jak mnialam 2 latka ,moze dlatego maz ma byc ojcem bo i nim jest ,ja mam prawo na godzinke dla siebie bo jej potrzebuje wanna ummmmmmmm z zapachami ,ksiazka ,spacer samotny no z psem itp zosie samosie czas na waszych panow moze w wekend .Bog z wami |
|
|
|
|
MonikaMaria3 [Usunięty]
|
Wysłany: 2015-03-07, 19:37
|
|
|
Wracając do dyskusji zerknęlam na książkę Debi i przeraziłam się. Faktycznie, po książce Dobsona to jakieś ogromne przeciwieństwo
Niedościgłym ideałem kobiecego piękna i uroku zawsze były dla mnie Azjatki. Mam kilka znajomych Azjatek w Polsce i nie tylko i po prostu podziwiam nawet ich sposób poruszania, nie tylko urodę. Z całej postaci przebija łagodnośc, delikatnośc, elegancja... Swoją sylwetką budzą w mężczyznach niezwykle opiekuńcze uczucia i może w tym tkwi sekret kobiecości. W końcu to mężczyzna ma byc tym, który chroni. A ciężko chronic kobietę niezależną. Byc kobietą... Kurcze tylko jak? |
|
|
|
|
zenia1780 [Usunięty]
|
Wysłany: 2015-03-08, 11:28
|
|
|
MonikaMaria3, , mnie się wydaje, ze najpierw każda z nas musi sobie odpowiedzieć, czy chce być taka kobietą, jaka Bóg nas stworzył, wykorzystującą te dary i rolę, które On mnie jako kobiecie przypisał, czy tez taką jaką mówi nam o tym ten świat, w którym żyjemy, pamiętając jednak o tym, ze nikt nie może nas krzywdzić. Tak więc zarówno książka Dobsona, jak i Debi jest dla nas drogowskazem (ja dodałabym jeszcze "Kobieta, kapłaństwo serca"), aby nie popaść w jedną czy drugą skrajność.
Wszystko to jest do rozważenia we własnym sercu przed Bogiem. |
|
|
|
|
MonikaMaria3 [Usunięty]
|
Wysłany: 2015-03-08, 12:56
|
|
|
zenia1780 napisał/a: | Tak więc zarówno książka Dobsona, jak i Debi jest dla nas drogowskazem (ja dodałabym jeszcze "Kobieta, kapłaństwo serca"), aby nie popaść w jedną czy drugą skrajność.
Wszystko to jest do rozważenia we własnym sercu przed Bogiem. |
Pokazujesz tu Zeniu zasadę złotego środka i jest to bardzo bliskie moim przemyśleniom. Tylko najtrudniej osiągnąc ten stan. Bo chcę byc kobiecą kobietą, a jednocześnie osobą niezależną. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
| Strona wygenerowana w 0,04 sekundy. Zapytań do SQL: 9 |
|
|