Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
Pozytywne przeżywanie sakramentalnego małżeństwa, gdy... |
Autor |
Wiadomość |
MKJ [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-12-21, 14:43 Pozytywne przeżywanie sakramentalnego małżeństwa, gdy...
|
|
|
Pozytywne przeżywanie sakramentalnego małżeństwa, gdy mąż porzucił lub odszedł lub żona porzuciła i odeszła
Proponuję temat pozytywne przeżywanie sakramentalnego małżeństwa, gdy mąż porzucił lub odszedł lub żona porzuciła i odeszła – niezależnie od powodów, winy, przyczyn i skutków. Takich osób jak ja przeżywających długoletnie rozstanie i akceptujących pozytywnie jest trochę za naszym forum – w myśl praktycznego zrozumienia, iż cokolwiek się dzieje w życiu moim jest od Boga i dla mnie najlepsze.
Nie ulega żadnej wątpliwości z podstaw nauczania Kościoła oraz doświadczenia osobistej relacji z Panem Bogiem, iż Jezus zawsze pozostaje wierny swojej obecności w sakramentalnym małżeństwie z nadzwyczajnymi łaskami.
Każdy z nas jest w jakieś subiektywnie beznadziejnej sytuacji albo w takiej był – a moc Jezusa jest większa od tej beznadziei leczy opiekuje się, chociaż nie tak jak najczęściej nasze chore wyobrażenia tego oczekują.
Zapraszam do dzielenia się doświadczeniem wątpliwościami w tak określonej sytuacji.
|
|
|
|
|
Anula [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-12-22, 22:23
|
|
|
Moim pozytywem sa tylko dzieci MKJ . Zwłaszcza syn , który nie umie jeszcze narozrabiac tak bym wstydziła sie tego bardzo przed światem i traktowała jako klęskę wychowawcza .
Poznałam wielu wspaniałych ludzi - współtowarzyszy niedoli .
Więcej pozytywów juz nie dostrzegam , nie przeżywam i uważam ze popełniłam błąd lokując uczucia w takim człowieku jak mój mąż . |
|
|
|
|
wabona [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-12-23, 06:59
|
|
|
Podzielam zdanie Anuli - moim jedynym pozytywem jest moja córka - wspaniałe dziecko, które jest promieniem słońca w moim życiu.
Co jeszcze? Może tylko tyle, że jestem bardziej uwrażliwiona na problemy innych, szczególnie problemy trudnych małżeństw, "popapranych" rodzin, dzieci, które przeżywają błędy rodziców... |
|
|
|
|
Elżbieta [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-12-23, 11:20
|
|
|
Anula napisał/a: | uważam ze popełniłam błąd lokując uczucia w takim człowieku jak mój mąż . |
Anulko, dopóki tak myślisz jesteś zanurzona w żalu.
W żalu do siebie (że źle wybrałaś) i w żalu do Boga (że nie pomógł Ci wybrać).
Nic nie dzieje się tak sobie.
Czy myślisz, że Pan Bóg, zaproszony przez Ciebie wtedy - w Sakramencie Małżeństwa, poprzez Twą decyzję o sakramentalności związku - wtedy, na ślubie nie był obecny?
Jeśli myślisz, że nie był, to chyba mylisz się (prawda?!).
A jeśli myślisz, wierzysz, przypominasz sobie, że był obecny, to... UNIEŚ W GÓRĘ SERCE i podziękuj Mu za to, że na ślubie był obecny, a potem ... bądź dalej cierpliwa.
Czy cierpliwość nie daje Ci dobrych owoców?
Mówi się, że pokora i cierpliwość to PROSTE DROGI DO BOGA, DO NIEBA.
Czy tylko mówi się tak?!
Z BOGIEM!
ps. Anulo, Bóg pamięta o wszystkim, co się zdarzyło w naszym życiu, nie jest to myślenie ludzkie. Pamiętając o tym (że myślenie Pana Boga nie jest ludzkie, a Jemu właściwe) w nasze życie powinno wejść zaufanie Jemu, bo czy nie jest On Ojcem i to Najlepszym? |
|
|
|
|
Mirela [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-12-23, 12:09
|
|
|
Anula napisał/a: | Moim pozytywem sa tylko dzieci MKJ . Zwłaszcza syn , który nie umie jeszcze narozrabiac tak bym wstydziła sie tego bardzo przed światem i traktowała jako klęskę wychowawcza .
Poznałam wielu wspaniałych ludzi - współtowarzyszy niedoli .
Więcej pozytywów juz nie dostrzegam , nie przeżywam i uważam ze popełniłam błąd lokując uczucia w takim człowieku jak mój mąż . |
W innym poście piszesz:
Cytat: | Radosnego oczekiwania i gotowości na przyjęcie Bożego Syna do swego życia . mocy Ducha Świętego , który pomoże nam uwielbiać Boga i zasiewać ziarno pokoju wśród Bliskich , wielu darów Bożych w Nowym Roku
życzę wszystkim Sycharkom . Pozdrawiam Was ciepło . |
Proszę o pomoc w zrozumieniu.
Najpierw piszesz,że pozytywem są TYLKO dzieci, a zdolna jestes skłądac takie życzenia.
Czy na tyle jest nieludzkie i niezrozumiałe powiedziec,że Bóg jest mi podporą , nadzieją,że radością tu i teraz są dzieci dane mi przez Boga, a to jest kolejnym powodem do wdzięczności?
Czy człowiek myśli ,że niepowodzenia są dla nas bilansem na minus? Czy taka ekonomia nie prowadzi do zniechęcenia i życia bez Boga, bo przecież żal z niepowodzeń nie pobudza do pokoju wewnętrznego?
Tak naprawdę to co ludzkie w nas jest doświadczeniem, bo jesteśmy duchowi.
Serdecznie Cię pozdrawiam:) |
|
|
|
|
Anula [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-12-23, 16:01
|
|
|
Kochani - - potrafię dostrzec Boga w moim życiu , potrafię docenić wszystko co od Niego doświadczam , Ale ponad to co napisałam powyżej pozytywów z mojego małzeństwa na ten moment nie przeżywam - teraz jak pyta MKJ - po długim rozstaniu i ciagle doswiadczając skutków tego rozstania ze strony dzieci . . Był czas że wiele zrozumiałam , kryzys pokazał mi drogę do Boga , do wspaniałych ludzi którzy pomogli wtedy i pomagają teraz . Nie mniej jednak TERAZ to już jest inaczej . Teraz pozytywów z tego małżeństwa nie czuje i nie przezywam .
Elu ,
Anulko, dopóki tak myślisz jesteś zanurzona w żalu.
W żalu do siebie (że źle wybrałaś) i w żalu do Boga (że nie pomógł Ci wybrać).
Nic nie dzieje się tak sobie.
To jest efekt moich wielomiesiecznych rozmyślań nad tym czy moje małżeństwo kiedykolwiek miał sens ....
Miało - bo wróciłam do Boga - ale nie wiem czy mój powrót do Boga musiał kosztować nieszczęśliwe dzieciństwo moich dzieci .....
Mirelo :
Czy na tyle jest nieludzkie i niezrozumiałe powiedziec,że Bóg jest mi podporą , nadzieją,że radością tu i teraz są dzieci dane mi przez Boga, a to jest kolejnym powodem do wdzięczności?
Bóg jest mi podporą . Dzieci są radością - Zdaje się ze to pisałam ( choć uwierz ze czasem bardzo cieżko dostrzec tę radość gdy walczysz z wiatrakami i buntem nastolatki )
Najpierw piszesz,że pozytywem są TYLKO dzieci, a zdolna jestes składac takie życzenia.
Składam takie życzenia Mirelo bo własnie tego życzyłabym sobie i Wam - Nam wszystkim z calego serca !
Niemniej jednak ciagle poszukuję . Upadam . Czasem nie mam siły wstać i leżę skopana ....ale ciągle mam nadzieję , że kiedyś przeżyje ten POZYTYW odkryty na nowo po kilku latach ....... taki o którym pisze MKJ . |
|
|
|
|
Mirela [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-12-27, 14:21
|
|
|
Anula napisał/a: |
Składam takie życzenia Mirelo bo własnie tego życzyłabym sobie i Wam - Nam wszystkim z calego serca !
|
I bardzo się rozradowałam:)
Bo oczekujesz, bo masz NADZIEJE , która dodaje siły!
Wierzę ,że masz taką siłę , by nie ogladac się za siebie jak żona Lota i mierzyc jaka jest długośc oczekiwania, jaka jest wielkośc zmęczenia...,oglądaniem się i "ważeniem" odbieramy sobie siły, żona Lota straciła ZYCIE.
Wspieram modlitwą:)
Pozdrawiam serdecznie:) |
|
|
|
|
Elżbieta [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-12-27, 18:07
|
|
|
Anula napisał/a: |
Elu ,
Anulko, dopóki tak myślisz jesteś zanurzona w żalu.
W żalu do siebie (że źle wybrałaś) i w żalu do Boga (że nie pomógł Ci wybrać).
Nic nie dzieje się tak sobie.
To jest efekt moich wielomiesiecznych rozmyślań nad tym czy moje małżeństwo kiedykolwiek miał sens ....
Miało - bo wróciłam do Boga - ale nie wiem czy mój powrót do Boga musiał kosztować nieszczęśliwe dzieciństwo moich dzieci ... |
Anulo! Perspektywa odbioru rzeczywistości życia dziecka jest zupełnie inna niż myślisz!
Dzieci, odbierają życie zupełnie inaczej!
One są wolniejsze, mniej się martwią, są przepełnione lekkością, przepełnione niespożytą nadzieją, energią i pomysłami (najlepiej też od nich uczyć się Dziecięctwa Bożego).
Anulo, nie martw się tym, jak piszesz NIESZCZĘŚLIWOŚCIĄ - bo naprawdę -
PO PIERWSZE: NIE WIESZ, CO IM W SERCU DAJE BÓG!
PO DRUGIE: Twoje martwienie się o to zabiera siły do życia - tak jak to ujęła przepięknie Mirela!
PO TRZECIE: możliwe, że Bóg daje im coś czego NIE WIDZISZ! - to są Jego dla nich prezenty i musisz uznać to, że może tak być i często BYWA (a właściwie ZAWSZE - Bóg o dzieciach NIE ZAPOMINA, CHOĆBY I MATKA ZAPOMNIAŁA - TAKI JEST BÓG - WIĘC ODRZUĆ MYSLENIE O NIESZCZĘSCIU SWOICH DZIECI)
To największa prawda - jest milion milionów pespektyw odbioru rzeczywistej rzeczywistości.
Najczęściej martwimy się przyszłością, najczęściej siedzi nam na plecach przeszłość, a życie TU i TERAZ zawiera się w tu i teraz.
Ale, przyznaję, trzeba ufać Bogu, aby tak żyć.
pozdrowienia. |
|
|
|
|
Agnieszka2 [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-12-27, 18:46
|
|
|
Mirela, dlaczego żona Lota się obejrzala?
"Obejrzałam się podobno z ciekawości.
Ale oprócz ciekawości mogłam mieć inne powody
(...)
Aby nie patrzeć dłużej w sprawiedliwy kark
męża mojego , Lota.
Z nagłej pewności , że gdybym umarła,
nawet by nie przystanął
(...)
W. Szymborska |
|
|
|
|
Mirela [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-12-27, 21:07
|
|
|
Agnieszka2 napisał/a: | Mirela, dlaczego żona Lota się obejrzala?
"Obejrzałam się podobno z ciekawości.
Ale oprócz ciekawości mogłam mieć inne powody
(...)
Aby nie patrzeć dłużej w sprawiedliwy kark
męża mojego , Lota.
Z nagłej pewności , że gdybym umarła,
nawet by nie przystanął
(...)
W. Szymborska |
Bo zabrakło jej ufności!
Można pokonac wszelkie ludzkie słabości tylko z Bogiem.
Myślę sobie ,że ważne w tej opowieści jest zaznaczenie tego,ze to kobieta obejrzała się, a nie mężczyzna. Kobiety są bardziej emocjonalne, sentymentalne, wrażliwe, pamiętliwe...Co też nie oznacza,ze to jest złe. To jest jedynie płaszczyzna na jakiej może nas "potaplac w błotku "zło.
I następny ważny element opowieści. Miasto do którego zmierzają . W pierwszej wersji miały to byc góry, ale Lot prosi i wskazuje na miasto Soar- znaczy "byc małym". Byc małym,to mieścic się w granicach swojego bytu.To całkowite zaufanie Bogu. On wie lepiej co dla mnie ważne i odpowiednie. To nie moje wyobrażenia i wyszukane troski są istotne. Istotne jest ,że chce ufac i o to w trudnych sytuacjach nalezy prosic. Mało tego, Bóg wskazuje kierunek w która strone mamy patrzec.To jest wiara, która jest rozumna.
To wszystko ma swoje znaczenie i sens.
Wspomnę o czymś...Ostatnie czasy...
Fatima-Matka Boża mówi o szansie, nawołuje do NAWRóCENIA,wskazuje na swojego Syna.
Faustyna Kowalska- wielkie dzieło Boga MIłOSIEDZIE "Jezu Ufam Tobie.
O.Pio- wskazuje na Najświętszą Panienką i na Moc z Najświętszego Sakramentu.
Jan Paweł II "Cały Twój"- wskazuje na ufnośc do Matki Bożej.
Benedykt XVI - zaczyna od encykliki i Miłosci , a ostatnia jest o NADZIEI i WIERZE
i piękna analogia ( Elzbieto dziekuję) Ps 118,8,
nieco dalej...Matka Boża mówi:"zróbcie wszystko cokolwiek wam powie", takze w Twojej KANIE.
I widzę w tym wielkie wyciągniecię ręki Bożej do człowieka, szkoda tylko ,ze tak często skupiamy się na przeszkodach...
|
Ostatnio zmieniony przez Mirela 2007-12-27, 21:20, w całości zmieniany 3 razy |
|
|
|
|
elzd1 [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-12-27, 21:27
|
|
|
Mirelo. Myślę, że bedąc w kryzysie muszę oglądać się wstecz. Bo grozi mi, że idąc prosto przed siebie, bez bagażu wspomnień - mogę dojść nie tam, gdzie powinnam.
Muszę oglądać się wstecz, żeby pamiętać, iż gdzieś tam został mój 'szanowny mąż', w mieście skazanym na zagładę. A ja - oglądam się, przywołuję sercem, szukam wzrokiem: może zauważy, może usłyszy, że pozostając tam gdzie jest, skazuje się na śmierć?
Nie oglądać się, znaczy pozostawić go, oddać na zatracenie, zapomnieć - szukając nowego, lepszego życia.
Żona Lota miała iść za mężem, a ja mam swojego opuścić ?
Czy to by było dobre? |
Ostatnio zmieniony przez elzd1 2007-12-27, 21:30, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Maria Anna [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-12-27, 21:29
|
|
|
Dowiesz się... może. A Bóg jest bardziej wybaczający i kochający niz nam sie zdaje... |
|
|
|
|
elzd1 [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-12-27, 21:39
|
|
|
Może....
Teraz pracuję na to, by być pośród tych godnych. Ale to ciężka praca. |
|
|
|
|
Mirela [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-12-30, 13:46
|
|
|
elzd1 napisał/a: | Mirelo. Myślę, że bedąc w kryzysie muszę oglądać się wstecz. Bo grozi mi, że idąc prosto przed siebie, bez bagażu wspomnień - mogę dojść nie tam, gdzie powinnam.
Muszę oglądać się wstecz, żeby pamiętać, iż gdzieś tam został mój 'szanowny mąż', w mieście skazanym na zagładę. A ja - oglądam się, przywołuję sercem, szukam wzrokiem: może zauważy, może usłyszy, że pozostając tam gdzie jest, skazuje się na śmierć?
Nie oglądać się, znaczy pozostawić go, oddać na zatracenie, zapomnieć - szukając nowego, lepszego życia.
Żona Lota miała iść za mężem, a ja mam swojego opuścić ?
Czy to by było dobre? |
Dobrze ,że wspominasz o tym ,ze małżeństwo to również "patrzenie "na współmałżonka.
Dzisiejsze czytania świetnie o tym mówią i nic tu po moim dodaniu słowa, bo jest zbyteczne.
Pisałam również o tym ,że wiara jest rozumna i to" patrzenie" ma byc widzeniem ,a nie ślepotą.
Bo oczywiście jeśli małżonek zmierza w innym kierunku niż Bóg to warto" wywiewszac kierunkowskazy,transparenty" i inne możliwe dostępne środki , ale zawsze z Bogiem w sercu,bo samemu można przy tym upaśc. Dlatego pisałam o ufności i najważniejszym kierunku patrzenia, a jest nim Bóg. Bez Boga pozostaje nam złudzenie dobra, które tak naprawdę jest świetnym kamuflażem.
Pozdrawiam serdecznie:) |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
| Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8 |
|
|