Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Małżeństwo niesakramentalne po rozwodzie i dziecko
Autor Wiadomość
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-18, 18:46   

Orsz napisał/a:
Ale po prostu myślę, że nie dałbym rady.


Orsz to całkiej ludzkie.
Rozumię, że chciałbyś całą tą sytuację z dzieckiem rozwiązać tak aby małżeństwo i rodzina nadal była razem.
Jesli mąż i żona zgadzają się na takie rozwiązania, to ja nie mam nic przeciw takim rozwiązaniom.

Mnie jednak chodzi o to, że odczuwam iż to jedyne rozwiązanie jakie masz, bez względu na to, co czuje, pragnie, umie zrobić kobieta z dzieckiem pozamałżeńskim.
Widzisz tylko wtedy, iż jako że zgrzeszyła musi dziecko wbrew sobie oddać.
Ja odnosze się właśnie do tej sytuacji, gdy ktoś ją zmusza do tego, gdy to nie jest jej decyzja tylko ktoś ją do tego zmusza, nie patrząc na nią.

Prawda, że to niesprawiedliwe cierpieć za grzech innej osoby ale jeśli pragnie ktoś taki być z tą kobietą, może albo zaakceptować to dziecko, albo żyć samotnie...Kościół nie przymusza nikogo by ponad swoje siły umiał się odnaleźć w takiej trudnej sytuacji.

To konsekwencje niestety też, jakie katolik ponosi... życie samotne bo żona nie chce oddać dziecko do adopcji, bo sam nie potrafi tego zaakceptować...
Adekwatnie samotnie muszą życ te osoby, których małżonek odszedł, jest nałogowcem i zycie z nim jest niemożliwe...

sprawiedliwe? nie... nie jest sprawiedliwe ale taka droga osoby wierzącej. Ponosimy konsekwencje bo Adam i Ewa zgrzeszyli i nie zyjemy już w raju...choć by się chiało nie cierpieć, nie płakać i mieć zaufanie, że nikt nas nie oszuka i nie złamie obietnicy danej kiedyś...


Orsz napisał/a:
Powtórze po raz enty. Jeżeli rozpatrywać jakiekolwiek GRANICE (te powiedzmy Dobsonowskie) to to jest chyba własnie to


a czy nie jest dużym już szczęściem gdy osoba wraca, pragnie zadośćuczynić krzywdy jakie wyrządziła? niektórych niestety konsekwencji (dziecko) niestety nie da sie cofnąć.
w żaden sposób zmienić...Zgrzeszyła, życ będzie do końca z tą świadomością ale czasu nie cofnie. Może tylko swoim postępowaniem każdego dnia kochać dojrzale.
Dobsonem się podpierasz.... on mówi o przestrzeganiu własnych granic a nie wchodzeniu i stawianiu tych granic innej osobie.
bo wtedy sami manipulujemy pod własne dobre samopoczucie, zmuszamy innych by robili jak my jesteśmy coś w stanie akceptować, dawać sobie z tym radę.

W czym zatem różnimy się od krzywdzicieli dziś my?

Ale jak osoba sama świadomie podejmuje decyzję to dla mnie są granice nikomu nie stawiane tylko dojrzale rozumiane i przestrzegane
 
 
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-18, 19:04   

Dziękuję Ci Filomeno, o to mi chodziło.

Filomena napisał/a:
czy mój system wartości realizowany w praktyce ma coś wspólnego z tym, do którego się odwołuję.

Oczywiście, że nie, bo jestesmy grzesznikami. Oczywistością jest, że w związku z tym jedyną naszą nadzieją jest miłość pochodzaca od Boga, miłość za darmo, wybaczajaca wszystko i zawsze. I bez niej nie mamy co liczyć na nic, chyba niemal wszyscy idziemy do piekła. Tak samo jest w stosunkach między ludzkich. Stosując zasadę oko za oko szybko byśmy się wszyscy pozabijali, bo jednak mamy naturę do esklacji rewanżu. Ty mi oko, a ja ci oko i nos.
To jest owo spojrzenie meta na problem w moim odczuciu. Do czego takie ujęcie tematu prowadzi i czy jest potrzebne? Na pewno, bez miłosierdzia się nie da żyć, niesprawiedliwości jest tyle, że choćby dla komfortu psychicznego musimy odpuszczać, bo inaczej zwariujemy. Najwazniejsze jest naśladowanie Chrystusa, bo w Niebie nasze podobieństwo do Niego będzie się chyba liczyć.
Ale czy to znaczy, że mamy na wszystko patrzec się z orbity wiecznej. Przepraszam, no dziś mamy zjeść kolację, nakarmić dzieci. Myślisz, że fajnie karmi się łyżeczką dziecko nie swoje, które jeszcze pluje i wrzeszczy? Widać ma coś w sobie z tego drugiego rodzica... :-x
Jak nad takimi emocjami zapanować, a to tylko mała próbka. To jest proza życia. Prawo jest od tego by je nam ułatwić, uczynić je choćby w minimalnym stopniu znośnym, by tu nie czynić sobie piekła na ziemi. To są konkretne prawidłowości, paragrafy, wskazówki ktorych warto się trzymać. Chyba nie chcesz ich lekceważyć? To nie miałoby nic wspólnego z miłością. Te wskazówki są w zasadzie ślepe i możliwe mniej lub bardziej do obiektywizacji. Konkretne czyny i konsekwencje musimy oceniać podłóg tych zasad. Miłość bez czynów to będzie być może w Niebie. Więc nie uciekajmy od tych ocen i bądzmy w nich sprawiedliwi, a nie tendencyjni.
Ktoś kto dziś karmi łyżeczką dziecko nie swoje, czyni to w cierpliwości i oddajać Panu, jest niczym Chrystus na krzyżu, otwiera sobie Niebo. Pytanie czy my mamy prawo go krzyżować?Co z nami obserwtorami na tej Golgocie? Czy nie pownniśmy w imię sprawiedliwości bronić nieszczęśnika, ktory w zasadzie jest najszcześliwszym człowiekiem na ziemi?
Czasmi te patrzenie meta prowadzi do paradoksów. Może lepiej zejść troszeczkę na ziemię?

[ Dodano: 2014-02-18, 19:10 ]
bywalec napisał/a:
Widzisz tylko wtedy, iż jako że zgrzeszyła musi dziecko wbrew sobie oddać.


A czy łotr na krzyżu, skarżył sie na swój los? Wcale. Drugi owszem. Który poszedł do Nieba?

Nic nie musi. Chrystus ani tego z prawej ani z lewej do niczego nie namawiał. Jeden przejżał na oczy, drugi nie.

[ Dodano: 2014-02-18, 19:23 ]
bywalec napisał/a:
a czy nie jest dużym już szczęściem gdy osoba wraca, pragnie zadośćuczynić krzywdy jakie wyrządziła? niektórych niestety konsekwencji (dziecko) niestety nie da sie cofnąć.
w żaden sposób zmienić...Zgrzeszyła, życ będzie do końca z tą świadomością ale czasu nie cofnie. Może tylko swoim postępowaniem każdego dnia kochać dojrzale.


Pisaliśmy o fałszu w powrocie syna marnotrawmego. Ja podałem przykłąd Abrachama i Izaaka. Otwieraja się pewne perspektywy, ale łotr musi być szczery, a nie widziec swoje. Zauważyłaś to, że ja odpuszczam z tonu?

bywalec napisał/a:
on mówi o przestrzeganiu własnych granic a nie wchodzeniu i stawianiu tych granic innej osobie.
bo wtedy sami manipulujemy pod własne dobre samopoczucie, zmuszamy innych by robili jak my jesteśmy coś w stanie akceptować, dawać sobie z tym radę.

W czym zatem różnimy się od krzywdzicieli dziś my?


Granic my nie tworzymy, nie mamy takiej mocy. My je tylko dostrzegamy i szanujemy. Granica polega na zwróceniu się ku dobru. Jak małżonek niema na to ochoty cóż, masz rację zostaje żyć w samotności i nie łudzić się. Nie jest dobrem zmuszanie drugiego małżonka do karmienia nie swojego bachora. Tak, ja bym od takiej osoby stronił.
Tego 'bachora' prosze mi wybaczyć. To jest tylko ekspresja mająca przypomniec owe cierpienie w akcie miłosiedzia podczas karmienia cudownego, biednego dzieciaczka, skrzywdzonego przez dorosłych.
 
 
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-18, 19:34   

Orsz napisał/a:
Jak małżonek niema na to ochoty cóż, masz rację zostaje żyć w samotności


tak masz rację, ale to tyczy dwie strony związku i męża i żony.
Poświęcenie, miłość w imię sakramentalnego związku...
trudne i wystawiające człowieka na próby
 
 
Andzik
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-18, 21:42   

Ja bym sie zdecydowanie nie ladowala w zwiazek z taka osoba. Ukladaj sobie zycie z kobieta, ktora Cie nie bedzie zdradzac a dla dziecka badz ojcem najlepszym jakim umiesz.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9