Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Świadomość
Autor Wiadomość
mallgos
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-12, 13:26   Świadomość

Czytam ostatnio wszelkie świadectwa i czasami serce podskakuje z radości, czasami pojawia się łza, bo mimo wielkiej nadziei znowu komuś nie wyszło.
Ja sama długo miałam nadzieję, a raczej pragnienie, że mąż wróci padnie na kolana, przeprosi, powie kocham i będziemy żyli długo razem i szczęśliwie, pojawią się dzieci ... bajka. Niestety życie bajką nie jest i nie ma co zakładać rozwiązań, one przychodzą i to bardzo często pod wpływem naszych decyzji, często tych nieświadomych.
Ja sama zginam kark, bo po emocjach, na chłodno widzę, że mąż wracał, tak po swojemu, że bardzo długo wachał się, że tak jak ja oczekiwał cudu mojej odmiany, tylko w jakim kierunku??? Tylko Jezus może dotknąć jego serca i sprawić, że coś się w nim poruszy, ale naweto to poruszenie to dopiero początek, nawet wspólne zamieszkanie to tylko poczatek drogi, która nawet po latach może znowu doprowadzić do rozłamu.
Czuję w sercu, że mąż nie chciał tego rozwodu, że nawet po nim miał wątpliwości, ale zbyt małe, a rany zbyt głebokie i nowe zycie rozkręciło się na dobre, trudno tak wskoczyć do jadącego pociągu. Ale kto wie może kiedyś ten pociąg zatrzyma się na stacji, może będę miała szansę wsiąść i zaczać wspólną podróż i może już z niego nie wypadnę.
Dziś wiem, że to co przeżywam od 3 lat to właśnie jest prawdziwe zycie, przed którym uciekałam w świat marzeń, pasji, zgubiłam je już dawno temu. A teraz widzę, że nic nie jest pewne i nic nie jest na zawsze. Wydaje mi się, że to Bóg decyduje kto i kiedy i dlaczego tę szansę dostaje, a jeśli jest ona dana naprawdę od Boga nie od człowieka (bo problemy finansowe itp.) to jest ona duża. Czuję, że Bóg mi się przygląda, czuję że każdy mógłby tę szansę mieć, ale być może Bóg wie, że jeszcze nie dorośliśmy, nie dotarliśmy do sedna problemu efekt będzie znacznie gorszy niż to co już przeżyliśmy dlatego chroni nas przed tym, a my się buntujemy. Ja sama pytam Panie gdzie jesteś, co dalej, tak bardzo boję się o siebie, tak bardzo jestem już zmęczona życiem, a tu trzeba zbierać siły, by iść dalej i czerpać radość z tego co jest, Panie to takie trudne. Wiem, że jednym dotknięciem możesz zmienić wszystko, wiem, że mozesz poruszyć tym sercem, które nic nie czuje i zasiać ziarenka miłości, czemu tego nie robisz? Ty wiesz, ja nie.
Dziś już nie oczekuję przepraszam, wybacz, nie chcę nawet poruszać tematu przeszłości, wyjaśniać, wiedzieć czego mąż doświadczył w ciągu 2 lat rozłąki. Moje serce pragnie iść do przedu bez oglądania się za siebie, bez pytań dlaczego. Dziś chiałabym spotkania, rozmów o przyszłości, wspólnych planów, przeszłość została odcięta grubą kreską, jej już nie ma.
Choć ten rok nie wskazuje na polepszenie mojej sytuacji, wręcz przeciwnie wszystko jest już podzielone, teraz jedynie formalności to jednak coraz częście przychodzi taki pokój w sercu, takie pogodzenie się z sobą i swoją sytuacją. Nie jestem doskonała, nigdy nie bedę, świat jest jaki jest, nie trzeba się go bać, trzeba znaleźć w sobie siłę i odwagę by iść dalej i odnajdywać siebie w tym co jest.
Może to nadzieja rodzi się w mym sercu? Dziś żałuję tych emocji, tych bezsensownych pretensji, tego trzymania w sobie żalu, ulepszania itp. Tyle, że dziś nie ma już czego żałować, bo tego już nie zmienie. Boże proszę o cud, czy okażaesz mi tak wielką łaskę, mnie grzesznicy, niepokornej, natarczywej, stawiającej siebie na równi z Tobą, wciąż oczekującej? Tylko tyle potrafię z siebie dać, więcej nie umię, ale to niewiele to najszczersze chcę jakie może dać człowiek, to niewiele to jedyne co mam, jedyne co mogę jemu dać, jedyne co mogę dać Tobie i światu, Ty Panie zdecyduj czy to niewiele wystarczy, by być razem, czy zasłużyłam na tak wielką łaskę z Twojej strony.
Dziękujuę za to co już mam, dziękuję za Twoją obecność i cierpliwość, przepraszam za moje grzechy, wybacz, wspieraj, kieruj.
http://www.youtube.com/watch?v=KxqcEVbVDGs
 
 
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-12, 14:05   

Małgosiu jakie to piękne co napisałaś:-)

Bóg wie, kiedy dać, abyśmy umieli przyjąć
abyśmy przyjmując nie popełniali tych samych błędów, nie pogłębiali ran swoich i innych

jak bardzo to rozumiesz
jak ładnie to piszesz

dziękuję Ci bardzo bardzo

[ Dodano: 2014-01-12, 14:19 ]
"Tylko tyle potrafię z siebie dać, więcej nie umię, ale to niewiele to najszczersze chcę jakie może dać człowiek, to niewiele to jedyne co mam, jedyne co mogę jemu dać, jedyne co mogę dać Tobie i światu, Ty Panie zdecyduj czy to niewiele wystarczy, by być razem, czy zasłużyłam na tak wielką łaskę z Twojej strony."

czyli dałaś wszystko

uwielbiaj Pana i dziękuj Mu, bo On JEDEN czyni CUDA
a JEGO IMIE jest WIELKIE

On przyjmuje dary składane w pokorze serca skruszonego

prze tydzień trwaj an modlitwie, tylko dziękując, o nie nic nie proś tylko dziękuj i uwielbiaj

zobaczysz cuda
 
 
mallgos
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-12, 15:13   

Bety dziękuję za miłe słowa, jeśli mój post jakoś tobie pomógł to bardzo mnie to cieszy.
Moja droga do pokory była długa i wyboista, a teraz skrucha, łzy, ale już inne, inaczej smakują. Bóg pokazał mi moje błedy, pokazał mi też, że miałam wszystko a nie umiałam się tym cieszyć. Taki mój defekt, dziś też nie potrafię doceniać tego co mam, nie sznuję tego tak jak powinnam. wstyd mi za moją roszczeniową postawę, takiego małego berbecia, który wiecznie czuje się skrzywdzony i pokazuje Panu - a ten ma to, a tamten tamto, a ja .... . Ja miałam wszystko co mi do szczęścia było potrzebne dom, męża, psa, pracę, wyszliśmy z dołka finansowego i wciąż czegoś brak, wciąż coś nie tak, bo .... kłamstwa szatana skrzywiły mój obraz mnie, rzeczywistości. Ja nie wiem czy kiedykolwiek będzie mi dane uczestniczyć w zyciu mojego męża, myślę, że jeśli Bóg będzie tak chciał to poruszy jego sercem i zdarzy się cud. Może w tym wszystkim chodziło właśnie o mnie o moją postawę względem siebie, świata rodziny. Nie wiem, wiem tylko, że kocham i tęsknię, wiem też, ze tak już może pozostać i nigdy się nie zmienić. Czuję, że to jest tylko w rękach Boga, że czegoś jeszcze potrzeba, ale nie wiem co to jest. Żałuję bardzo mojej zapalczywości, niezaleznie od czynów jakich dokonał mój mąż zapomniałam w tym wszystkim, że on jest tylko człowiekiem, że trzeba być czujnym, ostrożnym i zawsze się starać, zapomniałam czym w istocie jest małżeństwo. Nie chciałam tego rozwodu, nie chcę tego podziału majątku, nie potrafię zatrzymać tej machiny, to może tylko Bóg.
Ja myślałam, że dla mnie to jest już pogodzone, potrafiłam już rozmawiać z mężem spokojnie, spojrzeć jemu w twarz i nie czuć dosłownie nic. I .... 1,5 miesiąca temu krótka rozmowa oczywiście o majątku, odniosłam wrażenie, że głos mu się łamie i coś poruszyło moim sercem i wszystko wróciło, ale już inaczej. To było tylko raz, od tamtego czasu były jeszcze 3 rozmowy i każda następna była już gorsza, mąż był coraz bardziej stanowczy, coraz bardziej podkreslał, że on jest tylko grzeczny względem mnie. Trudno, taką decyzję podjął i mogłam się z tym jedynie pogodzić.
teraz już tylko pytam Boga czy zasłużyłam na ten cud, słowa męża mnie już nie interesują, co mówi i jak to nie ma znaczenia.
A jaka jest wola Boga to już czas pokaże.
Dziękuję za wskazówki, zastosuję :)
 
 
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-12, 15:44   

Modlitwa dziękczynienia pomoże Ci wyjśc z postawy roszczeniowej
dostrzeżesz jak wiele masz
serce napełni się wdzięcznością

to przeczytałam u sw Faustyny w Dzienniczkach- Pan Jezus prosił Faustynę aby tylko dziękowała za wszytsko przez kilka dni

u mnie jest też podział majątku- mąż się tego boi, bo musi mnie spłacić
reaguje nerwowo
ja mu sie nie dziwie

byc może Twój mąż ma tak samo, nie wiem, Ty to lepiej wiesz

u nas ten podział (choć trudny) porządkuje wiele spraw, z którymi oboje mężem sobie nie radziliśmy, wiec ja teraz dostrzegam te dobre strony
oczywiscie wolałabym, aby było tradycyjnie wszytsko wspólne ale skoro tak źle to funkcjonowało- doszło do podziału, może osobno bedzie lepiej

Ty sama widzisz juz co dobrego przyniósł kryzys w Twoim życiu
zmiany bolą, ale skoro nie dało sie inaczej....
 
 
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-13, 03:46   

mallgos napisał/a:
Dziś już nie oczekuję przepraszam, wybacz, nie chcę nawet poruszać tematu przeszłości, wyjaśniać, wiedzieć czego mąż doświadczył w ciągu 2 lat rozłąki. Moje serce pragnie iść do przedu bez oglądania się za siebie, bez pytań dlaczego. Dziś chiałabym spotkania, rozmów o przyszłości, wspólnych planów, przeszłość została odcięta grubą kreską, jej już nie ma.
Choć ten rok nie wskazuje na polepszenie mojej sytuacji, wręcz przeciwnie wszystko jest już podzielone, teraz jedynie formalności to jednak coraz częście przychodzi taki pokój w sercu, takie pogodzenie się z sobą i swoją sytuacją.


po prostu, Mallgos, wybaczyłaś mężowi............pięknie opisany proces i efekt wybaczenia.....a to pierwszy i podstawowy krok,by iść dalej.............mało ludzi tak naprawdę zdaje sobie sprawę,że wybaczenie jest nam potrzebne,a nie temu,komu mamy wybaczyć...........osiągnąć spokój ducha,wyzwolić się z gniewu,to mega duży krok naprzód............dalej może być tylko lepiej(choć pozornie nic się nie zmienia na lepsze,albo się zmienia na gorsze....przeżyłem,pamiętam,doceniam ten stan,dzięki Ci Boże!pozdrawiam,szymon
 
 
nutka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-13, 08:25   

Mallgos - Tobie siły i powodzenia... i dalszego prowadzenia Ducha św. Dziwne w tym świecie jest to, że zamiast wszyscy być po prostu dobrzy i miłosierni, zamiast zmieniać siebie, chcąc osiągnąć swoje prawo do szczęścia (taki psychologiczny slogan!) depczą innych, bo wydaje im się, że jak zmienią okoliczności zewnętrzne - podzielą majątek, wezmą rozwód - to im się polepszy. Ile jeszcze muszą doświadczyć, ile osób po drodze skrzywdzić, aby zrozumieć, że szczęście jest w nas - trzeba tylko cele odpowiednio ukierunkować... i być wiernym życiowym wyborom - i Bogu, i sobie ... i wtedy wszelkie łaski przychodzą do każdego, brak strachu i lęku, gdy miłość doskonała... Gratulacje za osiągnięcie spokoju (prywatnie wysłałam pytania do Ciebie, jeśli zechcesz się podzielić swoim doświadczeniem - bardzo proszę o odpowiedź). Otulam modlitwą Twoje małżeństwo.
 
 
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-13, 11:08   

Krasnobar- tak z czystej ciekawości..... jak to się stało, że kawaler tu, na takim forum.....
 
 
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 16:20   

mallgos napisał/a:
Boże proszę o cud, czy okażaesz mi tak wielką łaskę, mnie grzesznicy, niepokornej, natarczywej, stawiającej siebie na równi z Tobą, wciąż oczekującej?


http://www.youtube.com/watch?v=Wv9ILIGunPk
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8