Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
moja żona i druga kobieta- pomóżcie
Autor Wiadomość
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 11:19   

jasmina44 napisał/a:
ja chodze na terapie raz w tygodniu i nie od razu ale po kilku miesiacach moge powiedziec ze baaardzo duzo mi to dało.
zeby cie te kłamstwa nie ruszały to musisz sie emocjonalnie odciać od zony... nie znam innego sposobu


no to nieźle też i po kieszeni daje, co? Mój Pan kasuje 150/h x 4 to daje nam 600/m-c.....
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 12:02   

silverado napisał/a:
No i co dalej?
Żona nadal mnie okłamuje. Ma kompletnie w nosie albo innej części ciała co i jak do niej mówię. Nie będę opisywał szczegółowo, ale kłamie. No i co z tym dalej? Udawać, że nic się nie dzieje? Tolerować ten fakt? Oczywiście zabronić nic nie zabronię, bo jak.. ale jak mam reagować na kłamstwa? Udawać, że nic nie wiem i zająć się sobą? To nie jest kwestia tego, że robi to i tamto, ale KŁAMIE. Mówi, że musi jechać szybciej do pracy a okazuje się, że pojechała gdzieś indziej i to była tylko wymówka...
Tak z praktycznego punktu widzenia......co dalej, jak żyć, premierze....


Silverado

Oboje gracie w teatrzyku.
Ona kłamie, a ty na to kłamstwo co najwyżej zrobisz focha.
Kłamiąc żona doskonale pewnie wie, że nie wierzysz jej, ale te kłamstwa w sumie
są częścią waszej gry.

Jakie wyjście?
Albo wyluzować i całkiem się wcielić w rolę.
Czyli każdy sobie rzepkę skrobie, a w domu udaje (dla dzieci? dla wygody?)
że jest ok.
Albo przestać udawać i podjąć jakieś działania.
 
 
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 12:05   

grzegorz_ napisał/a:
silverado napisał/a:
No i co dalej?
Żona nadal mnie okłamuje. Ma kompletnie w nosie albo innej części ciała co i jak do niej mówię. Nie będę opisywał szczegółowo, ale kłamie. No i co z tym dalej? Udawać, że nic się nie dzieje? Tolerować ten fakt? Oczywiście zabronić nic nie zabronię, bo jak.. ale jak mam reagować na kłamstwa? Udawać, że nic nie wie
m i zająć się sobą? To nie jest kwestia tego, że robi to i tamto, ale KŁAMIE. Mówi, że musi jechać szybciej do pracy a okazuje się, że pojechała gdzieś indziej i to była tylko wymówka...
Tak z praktycznego punktu widzenia......co dalej, jak żyć, premierze....


Silverado

Oboje gracie w teatrzyku.
Ona kłamie, a ty na to kłamstwo co najwyżej zrobisz focha.
Kłamiąc żona doskonale pewnie wie, że nie wierzysz jej, ale te kłamstwa w sumie
są częścią waszej gry.

Jakie wyjście?
Albo wyluzować i całkiem się wcielić w rolę.
Czyli każdy sobie rzepkę skrobie, a w domu udaje (dla dzieci? dla wygody?)
że jest ok.
Albo przestać udawać i podjąć jakieś działania.



A jakie dzialania masz na mysli? Co Ty bys zrobil?
 
 
jasmina44
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 12:28   

silverado napisał/a:
jasmina44 napisał/a:
ja chodze na terapie raz w tygodniu i nie od razu ale po kilku miesiacach moge powiedziec ze baaardzo duzo mi to dało.
zeby cie te kłamstwa nie ruszały to musisz sie emocjonalnie odciać od zony... nie znam innego sposobu


no to nieźle też i po kieszeni daje, co? Mój Pan kasuje 150/h x 4 to daje nam 600/m-c.....


moj 120 zł
 
 
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 12:45   

co do kosztów terapii (nie żebym twierdziła, że terapia ponad wszystko, akurat mi bardziej pomógł Bóg i relacja z nim, niż terapia - ale terapia też ważna).

moi znajomi borykający się ze zdradami (obustronnymi....w ogóle przedziwna relacja, ale ich doświadczenia wpłynęły na moje myślenie m.in o możliwości przyjęcia po zdradzie..) w pewnym momencie mieli przesilenie.
akurat to ona zdradziła jego kolejny raz i jemu się ulało.
powiedział, że daje jej czas (2mce) na powrót, i jeśli w tym czasie wróci, to on jest stanie ją przyjąć, ale to ONA ma znaleźć terapeutę dla siebie i dla niego, i ONA ma tego terapeutę opłacić. nie interesowało go jak na to zarobi, ma zarobić. jak nie, to nie.
wróciła. opłaciła psychologa, przeszli terapie indywidualne oraz wspólną. są razem.

otóż ja to rozwiązanie rok później zastosowałam u siebie.
mąż miał pokrywać koszty naszej terapii małżeńskiej po swoim powrocie.
uważam to za uczciwe.
nie to, żeby to warunkowało jakieś powodzenie, bo akurat mimo terapii i mimo jej opłacania, mąż i tak wtedy nie sprostał i upadł.

ale mechanizm uważam że jest absolutnie zdrowy.
 
 
jasmina44
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 12:47   

ja chodze na indywidualna:)
ale masz racje w takich przypadkach jakie opisałaś krawędz nadziei, to bardzo dobre rozwiązanie :)
 
 
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 13:54   

[quote="jasmina44]zeby cie te kłamstwa nie ruszały to musisz sie emocjonalnie odciać od zony... nie znam innego sposobu[/quote]


wiesz, one mnie już tak nie ruszają jak kiedyś. Kiedys to szlochałem w łazience nocą na podłodze a dzis? Na zimno, bez emocji.... zobaczę jak weekend (szkoła=dobry pretekst), potem jadę z dziećmi na tydzień na ferie i potem pogadam. Albo inaczej- jak już będziemy z dziećmi siedzieć w samochodzie to powiem jej b. krótko- masz tydzień na przemyslenia i decyzję czy w lewo czy w prawo (terapia, wspólna praca nad nami itp). Up to you, ale kłamstw tolerować nie będę. I wsiadę do auta i pojedziemy.

A jak wrócimy i jak nic się nie wydarzy, żadne przepraszam, żadnej skruchy jak dotąd to chyba nie będę miał wyboru...
 
 
jasmina44
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 14:05   

no chyba nie bedziesz miał... tak jak pisał ktoś wyżej mozesz tak zyc jak teraz ale to nie zycie razem a kazdy osobno w swoim świecie... trzeba te światy na nowo połączyć albo rozdzielić bardziej... ja nei znam innego sposobu.
 
 
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 14:09   

jasmina44 napisał/a:
no chyba nie bedziesz miał... tak jak pisał ktoś wyżej mozesz tak zyc jak teraz ale to nie zycie razem a kazdy osobno w swoim świecie... trzeba te światy na nowo połączyć albo rozdzielić bardziej... ja nei znam innego sposobu.


no otym mówię- ja chciałbym te dwa światy połączyć, bo odkąd są jednym ciałem, to i jeden świat. Obawiam się niestety najgorszego, że to nic nie zmieni i moja żona powie- rób jak uważasz.

Z drugiej strony nie potrafię żyć obok bryły lodu. Wolałbym już chyba być sam-sam niż sam-obok...
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 14:13   

Silverado

Dobrze prorokujesz, pewnie dokładnie tak powie.
"Rób co chcesz" wiedząc ze nic nie zrobisz.
Przecież nie powie...."to ja się wyprowadze i zostawię ci dzieci"
 
 
jasmina44
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 14:13   

kurcze takie sytaucje sa najgorsze bo tu są jeszcze dzieci, u mnie o tyle prosto było ze nasze wybory nie krzywdziły nikogo poza nami...
bo wiesz wyprowadzajac sie to tez tracisz kontakt z dziećmi taki codzienny...
nie ma dobrych rozwiązań jezeli druga strona nei chce współpracować..
ale tez z drugiej strony dzieci uczą się na waszym przykładzie relacji międzyluckich... wiec musicie to jakos w miare dobrze ułożyć choćby dla nich... bo dwoje rodziców żyjących obok siebie to tez niezbyt dobry przykład dla dzieci...
ale przymykac oka na to nie możesz, bo sie raczej samo nie naprawi...
 
 
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 14:18   

jasmina44 napisał/a:
kurcze takie sytaucje sa najgorsze bo tu są jeszcze dzieci, u mnie o tyle prosto było ze nasze wybory nie krzywdziły nikogo poza nami...
bo wiesz wyprowadzajac sie to tez tracisz kontakt z dziećmi taki codzienny...
nie ma dobrych rozwiązań jezeli druga strona nei chce współpracować..
ale tez z drugiej strony dzieci uczą się na waszym przykładzie relacji międzyluckich... wiec musicie to jakos w miare dobrze ułożyć choćby dla nich... bo dwoje rodziców żyjących obok siebie to tez niezbyt dobry przykład dla dzieci...
ale przymykac oka na to nie możesz, bo sie raczej samo nie naprawi...


i tu podzielam poniekąd zdanie- jaki obraz dajemy dzieciom? Moja córka już nauczyła się od mamy ignorować moją osobę gdy mówię coś, co jej nie pasuje (choć jak jesteśmy sami, bez mamy to wspaniale nam się relacje układają zarówno z córką jak i synem). Ponadto, widzą, że to chyba "tak" ma wygladać małżeństwo. Rodzice są ze sobą za kare, nie muszą ze sobą rozmawiać..... itp. Ja nie taki obraz chce dać dzieciom!!! Potem sami polegną we własnych zwiazkach. Tylko które zło jest mniejsze?
 
 
jasmina44
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 14:24   

moze modlitwa do Ducha św z prośba o rozeznanie co dalej jak postepować? modlitwa potrafi wiele zdziałać w naszym życiu...
 
 
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 14:25   

jasmina44 napisał/a:
moze modlitwa do Ducha św z prośba o rozeznanie co dalej jak postepować? modlitwa potrafi wiele zdziałać w naszym życiu...


co racja to racja.....

[ Dodano: 2014-01-16, 16:33 ]
grzegorz_ napisał/a:
Silverado

Dobrze prorokujesz, pewnie dokładnie tak powie.
"Rób co chcesz" wiedząc ze nic nie zrobisz.
Przecież nie powie...."to ja się wyprowadze i zostawię ci dzieci"


a jak zrobię?


Tylko właśnie kłopot taki, że nie odrobiłem pracy domowej i nie wiem czy mam TO zrobić. Boję się popełnić błąd. Ale żyć tak dalej? W samotności obok? W chłodni z mrożonkami? Byle pierdoła i awantura? Musiałbym trzymać buzię cały czas zamkniętą a i to nie gwarantuje "ciszy" bo często żona sama się czepia i potem już samo leci.....
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9