Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
Pytanie |
Autor |
Wiadomość |
Agnieszka1969 [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-04-12, 17:37 Pytanie
|
|
|
Mieszkam z mężem od 6 miesi. i już zaczęły się konflikty.Pewnego dnia gdy zwróciłam się do męża w osobie 3 -''Prosze nie krzyczeć i rozmowa zakończona''-to bardzo się oburzył,zaczął na mnie krzyczeć-a ja nie wiedziałam o co mu chodzi. Czy za takie wyrażenie powinien mnie w ten sposób potraktować.Ja nawet nie byłam tego świadoma-powiedziałam mu, ale mi nie wierzył.Proszę o zdanie na ten temat.
Pozdrawiam Agnieszka |
|
|
|
|
Danka 9 [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-04-12, 17:50
|
|
|
Witaj na forum.
Cytat: | Mieszkam z mężem od 6 miesi | czy to znaczy ze jestescie 6 miesiecznym małżenstwem?
Cytat: | ''Prosze nie krzyczeć i rozmowa zakończona'' |
Rozumiem ze była to Twoja reakcja na podniesiony głos czy wręcz krzyk męża?
pokazalas w ten sposob ze nie chcesz w ten sposob z nim rozmawiac
często druga strona reaguje jeszcze wieksza irytacją na postawione granice...
ciezko przygladac sie sytuacji na podstawie takiego opisu, byc moze subiektywnego, tylko z Twojej strony
oprócz słow przekazujemy informację drugiej osobie za pomoca mowy ciałą i wlasnie tonu głosu
zwrot "rozmowa zakonczona", mozna tez odebrac jako odrzucenie drugiej osoby i zerwanie kontaktu...
mąz cos chcial przekazac, byc moze nieumiejetnie, dajac sie poniesc emocjom
korzystniejsze byloby by wyrazenie " wrocimy do tego na spokojnie"," lub teraz nie chce rozmawiac w emocjach, czy w takim tonie"
Konflikty sa nieodłączną czescią kazdej naszej relacji, tym bardziej tak bliskiej małżenskiej, gdy nauczymy się z nich wychodzić pozytywnie, są szansą na rozwój, poglębienie związku.
Pozdrawiam serdecznie z panem Bogiem |
|
|
|
|
Agnieszka1969 [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-04-12, 19:44
|
|
|
Przepraszam,nie napisałam dokładnie.Jesteśmy małżeństwem od 1 roku, ale mieszkamy razem od 6 miesi.To była powazna sprzeczka.A ja miałam już dosyć tej kłótni i dlatego tak powiedziałam-w takiej formie ( i nie wiedziałam, że to ma takie znaczenie..).Wydajemi się, że tak nie powinien się zachować |
|
|
|
|
Nirwanna [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-04-12, 19:54
|
|
|
Agnieszka1969 napisał/a: | dlatego tak powiedziałam-w takiej formie ( i nie wiedziałam, że to ma takie znaczenie..) |
Forma ma znaczenie. Problem w tym, że Ty w tej formie nie widziałaś nic złego, a Twój mąż tak. W tym momencie, jak już emocje opadną, warto o tym pogadać, dlaczego ta konkretna forma tak go wzburzyła. Być może ktoś kiedyś w podobny sposób "zrównał go z ziemią", w tej kłótni z Tobą wróciły dawne emocje... i właśnie tak wyszło. Trochę gdybam w tej chwili, ale warto abyście o tym pogadali.
Istotne - rozmowa powinna być szczera i być nastawiona na rozwiązanie problemu, a nie na udowadnianie swoich racji. Każde z Was w danym momencie poczuło się tak a tak. I każde miało do tego prawo. I teraz od Was zależy czy ta kłótnia będzie konstruktywna, i czegoś nowego o sobie się dowiecie, czy nie.
Powodzenia |
|
|
|
|
Agnieszka1969 [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-04-17, 17:54 Potrzebuje pomocy
|
|
|
Potrzebuję pomocy bo nie wiem co mam robić. Mój mąż nie lubi porażek, nie lubi przegrywać, ani jak ktoś go krytykuje i własnie wydaje mi się, że tą sytuacje wprowadza w nasze małżeństwo.Może opiszę dokładnie o co chodzi.Otóż 12.03 marca wyjechał w delegację 2-tyg., a ja w tym czasie przyjechałam do swojego rodzinnego miasteczka.Tu mam rodzinę i wciąż swoje własne mieszkanie jeszcze prawie ze wszystkim. W tym czasie miałam się stawić do podpisu do Urz. pracy ale w związku ze swoim pobytem tego niezrobiłam-zadzwoniłam do nich w ten sam dzień z wyjasnieniem i niestety nie uwzglednili mojego usprawiedliwienia i wykreslili mnie ze ''statusu bezr.''-nie miałam nawet zasiłku.Gdy to powiedziałam przez telef. mojemy mężowi to się bardzo zdenerwował, a gdy powiedziałam, że on mnie ubezpieczy to jeszcze bardziej się obruszył-jak ja mogłam tak powiedzieć? I zaczął mi wytykać jaką to ja jestem osobą nieodpowiedzialną itd-a ja celowo tego nie zrobiłam.Przestał do mnie dzwonić, aż ja pierwsza to zrobiłam. Napisałam mu z pytaniem''dlaczego uniosł się gniewem?'', a on na te słowa też się obraził, że jak ja mogę powiedzieć, że on się uniósł gniewem i tak się dalej zaczęło...Wtedy napisał, że nie przyjedzie do mnie na Swięta-z nutą złości. A ja się w Wielką Środę rozchorowałam-grypa żołądkowa-zawroty głowy,wymioty-nie byłabym w stanie jechać do męża 210 km.-więc zostałam na miejsu.Napisałam, że jestem chora.Dostał też list i to na same Święta ode mnie.Wypisałam wszystko to, co mnie boli z jego strony, jego przykre słowa, które mi powiedział itd. Bardzo źle przyjął te listy-zaczął kontratakować mnie, wypierał się, że takich słów nie użył-że to wymysliłam.zaczął mnie o wszystko obarczać. I przez całe Świeta nie odezwał sie do mnie, nawet życzeń nie przysłał-dla mojej rodziny tym bardziej nie przekazał...Nawet o moje zdrowie się nie zapytał. Oczywiście to ja po Świętach zadzwoniłam do niego-już nie wytrzymałam takiej sytuacji.Rozmawialiśmy 1 godz. Wszystko mi wyrzucał, jaka to ja jestem niedobra osobą. a jesteśmy po slubie 1 rok-od zapoznania 2 lata a mieszkamy od listopada 2011-czyli 5 miesi. Przed slubem rzadko się spotykalismy ponieważ była duża odległość-210 km.Takze znaliśmy się tylko z tej dobrej strony. Ja mam 43 lata, a mąż 47.Cały czas mieszkał z matką.widziałam jak ingerowała we wszystko począwszy od tego jak ma się ubrać-i to już przy mnie w małżeństwie. dopiero teraz zaczą dostrzegać życie ze mną w małżeństwie i powiedział, że myslał, ze tak będzie jak na początku a jest dużo gorzej. powiedział, że mam zostać u siebie w swoim miescie i szukać pracy, że nie widzi zycia przy mnie-ze sam sobie da radę, że szybciej spłaci dług za mieszkanie (beze mnie)-bo mamy kradyt, że przy mnie nie miał kontroli nad wydatkami. Obarczył mnie o to, że wypływało za dużo pieniędzy-to tak jakbym je kradła i wywoziła do swojego domu-powiedział, że zbieram na niego haki po to aby później podać go do sądu-a tak nie jest.Ja przecież mam prawo powiedzieć co mnie boli i rani z jego strony ale oczywiście on to wszystko obraca przeciwko mnie-że to ja jestem wszystkiemu winna.Ja już nie umiem z nim normalnie rozmawiać. On mi nie wierzy-nie ufa mi, cały czas to powtarza. stwierdził, że taniej będzie jak będziemy mieszkać osobno i osobno prowadzić rachunki.NIE WIEM CO MAM ROBIĆ ? Może niech on przekona się sam co do wydatków i przemyśli swoje postępowanie i ja również. Powiedział, ze rozwodu nie chce ( choć jego matka namawia go do tego-i to osoba wierząca i praktykująca). Mąż chce abysmy byli małżeństwem na odległość. Powiedział, że robi to ze względów ekonomicznych-tylko. Już 4 dni się do mnie nie odzywa-nie dzwoni. Poradźcie co robić? Już teraz w piątek postanowiłam jechać do niego, ale tylko na 6 dni-on nie chce mnie ubezpieczyć u siebie w zakładzie pracy, więc muszę zabrać papiery i zarejestrować się w swoim mieście. Może ta separacja chociaż na 3-4 miesi. coś by dała-nie wiem. Prosze o pomoc.
Pozdrawiam wszystkich |
|
|
|
|
gogol [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-04-17, 21:05
|
|
|
trudna ta sytuacja tym bardziej ,że tak szybko po slubie.Cóz radzic za dużo nie mozna bo każdy sam zna bliżej swoją sytaucje a my czytamy tylko jedną stronę.
napewno trzeba przyjrzec się bliżej sytaucji i zastanowić sie - dlaczego jeżeli było dobrze teraz jest tak żle.Rozdzielnośc majątkowa to tez sytaucja ,ktroa nie sprzyja małzenstwu-moim oczywiście tylko zdaniem.Napewno ja na twoim miejscu pojechałabym do męża aby szczerze porozmawiac o co chodzi - propozycja małzenstwa na odległośc to zradna propozycja-ta sytaucja wymaga jasnych deklaracji i wyjaśnień do których ,kazdy ma prawo i ty też. Agnieszka1969 napisał/a: | Powiedział, ze rozwodu nie chce | - więc zapytaj go czego chce? to co zostało przez ciebie opisane to dla mnie pewien rodzaj seperacji-więc powinnaś wiedziec ku czemu ona ma służyć?
nie pisze4sz tez jak wyglada wasza sytuacja ,jeżeli chodzi o wiare i miejsce Boga w waszym małżeństwie- adla mnie to ważne i to barzdo |
|
|
|
|
Agnieszka1969 [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-04-18, 17:22
|
|
|
Ja i mąż jestesmy osobami wierzącymi i praktykującymi ( co niedzielę chodzimy na mszę).Chociaż mój mąż z tego co widzę mało się modli-zawsze usprawiedliwia się nawałem pracy. Ja zaczęłam czytać ksiązki o małżeństwie, które zamówiłam z tej strony-mój mąż powiedział, że ja nie mam nic innego do roboty pożytecznego to czytam takie rzeczy.Podsunęłam mu kilka ważnych zdań, które z tych ksiązek wybrałam ale powiedział, że nie będzie czytał-i jak zawsze zasłania się pracą.A ja wiem, że są to bardzo pomocne rady i mógłby poświęcić chociaż te 15 min. na przeczytanie ( np.przy herbacie) ale widocznie nie chce.A ja sama nie poradzę z tym wszystkim. Teraz w piątek właśnie jadę do niego i chcę jeszcze raz o tym wszystkim co się wydarzyło porozmawiać-i decyzję zostawię dla niego. |
|
|
|
|
Mirakulum [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-04-18, 22:45
|
|
|
Aga czy nie za wcześnie na takie rozmowy ,
masz dobre argumenty? , stoisz mocno na skale?
zaproś Go na rekolekcje , a jak nie to przyjedź sama.
zaczynamy w najbliższy piątek o 18;00 Laskowice Pomorskie
http://www.kryzys.org/vie...er=asc&start=14
Pogody Ducha |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
| Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8 |
|
|