Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
Wyznaczanie granic |
Autor |
Wiadomość |
Norbert1 [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-02-22, 08:46
|
|
|
enea napisał/a: | ale spróbuj pomyśleć o jednym - tzn. warto najpierw przyjrzeć się osobowościom i przypadkom, a potem sugerować (tak napisałam, chociaż moim zdaniem dużo Twoich ripost jest świetnych, ale tak naprawdę to każdy przypadek jest inny i nie można stosować tych samych zaleceń do wszystkich). |
dzieki enea za ten sens słów...bo tez tak to czuje w sercu..był czas kiedy starłem się zrozumiec sytuacje każdego z osobna...
ale to bywało zbyt wyczerpujące me emocje czy wspomnienia traciły na tym.
A skoro ja traciłem to i rodzina mogła tracić???
....(może i dlatego że:klasyczny facet gdy odstaje dwie sprawy do zrobienie -to obie sknoci)
Tak każda sytuacja to co innego-i nie da się wszystkich tą sama miara...i wszedzie rozpoznawac to samo i wszystkim ta samą receptę..
ja uważam że:
Do uczestników tego forum jacy juz stoją na nogach(mniej lub bardziej mocniej)
nalezy jedynie sugestja(naprowadzenie,danie do myslenia)
..a reszte ewentualnie pozostawia się samym tym co chca pomocy i faktycznym specjalistom jacy wiedza jak jej udzielać...
nikt z nas nie jest tu fachowcem...a to że coś nam sie wydaje
...a kto to wie?? czy dobrze nam się wydaje...
w każdym razie dzieki
enea napisał/a: | Ja naprawdę bardzo kocham mojego męża i naszych synów. Myślę, że w tym jest największy problem. Po tym co przeszłam już dawno powinnam wnieść pozew o rozwód -(każda z osób, która zna moją sytuację tak mówi) tak po ludzku - ale to nie dla mnie, ponieważ mam wyższe wartości. Po prostu taka klasyczna matka Polka, ale z głową w chmurach |
tak jest to faktycznie czasami największy problem...bo to przywiązanie z regóły przesłania oczy...
echhh """ brak wówczas tego zdrowego spojrzenia""""
nic to .....to śa takie moje mysli
pozdrawiam enea i wiele spokoju życzę |
|
|
|
|
Danka 9 [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-02-23, 16:56
|
|
|
Cieszę sie ze wątek potrzebny
zatem wklejam cd. książki.
..."Jeżeli doświadczyłaś słownej agresji i chcesz na nią zareagować na początek poświęć kilku minut na ocenę swojego związku,Jakie są szanse na poprawę sytuacji? Poniższe pytania pomogą ocenić wartość twojego związku:
Czy partner wzbogaca twoje życie? czy sprawia ci radość?
Czy czujesz, że łączy cię z nim prawdziwa więź?
Czy myślicie w podobny sposób i dzielicie te same marzenia?
Czy partner okazuje ci swoją dobrą wolę?
Dobra wola w związku jest niczym innym, jak okazywaniem sobie nawzajem ciepła i szczerości, pochodzących z naszego najgłębszego poczucia prawdy. To troska o dobro drugiego człowieka i pragnienie zrozumienia go.
Oznaką dobrej woli jest zbliżenie do drugiego człowieka (w sensie psychicznym) z intencją porozumienia i zdobycia wzajemnego szacunku. Jeżeli partner przejawiał wobec ciebie słowną agresję, a mimo to okazuje ci swoją dobrą wolę, ty zaś odpowiedziałaś twierdzącona powyższe pytania, istnieje spora szansa na to, że twój partner należy do kategorii „awanturników" i poprawi się, gdy tylko zaznaczysz swoje granice.
Jeśli związana jesteś z partnerem od niedawna i dostrzegasz znaki ostrzegawcze, powinnaś posłuchać głosu rozsądku i zakończyć ten związek.
Nie ma zbyt wielkich szans na to, by człowiek, który czuje potrzebę kontroli i dominacji lub szuka kozła ofiarnego, by na nim wyładować swój gniew, łatwo się zmienił, o ile wogóle jest to możliwe.
Dotyczy to szczególnie związku o krótkim stażu, w który partner nie zainwestował zbyt wielu czasu i energii. Istnieje również duże
prawdopodobieństwo, że gdy miną pierwsze uniesienia, partner stanie się bardziej agresywny.
Z drugiej jednak strony, jeżeli bezmyślnie powiela on zachowania, które przyswoił sobie w przeszłości, może szybko je zmienić, gdy do niego dotrze, że je zauważyłaś i nie zamierzasz ich tolerować.
Kobiety będące w związkach dłużej i doświadczające w nim słownej agresji mogą w krótkim czasie same się przekona, partner zmieni swoje zachowanie - o ile tylko zależy im na utrzymaniu związku na tyle, by zdecydowały się zareagować na ataki w sposób opisany w tym rozdziale.
Będzie to miało również wpływ na ich samoświadomość i wyższą samoocenę.
Proponowane w tym rozdziale sposoby reagowania na słowną agresję mają za zadanie powstrzymać gwałtowne zapędy partnera, umocnić granice wyznaczone przez partnerkę oraz ochronić przed dalszymi atakam.
Partnerowi z kolei być może uświadomii niewłaściwość takiego zachowania, dzięki czemu uzna, że nie powinien dalej tak postępować, i zaprzestanie ataków na partnerkę..."
cdn |
|
|
|
|
Monika_28 [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-02-24, 17:00
|
|
|
U mnie to trochę dziwnie wygląda. Bo czasem mąż umie być bardzo czuły, używa ciepłych słów wobec mnie i jest naprawdę kochany. A jak ma zły humor, czy po prostu coś zrobię nie po jego myśli to od razu są epitety. Tłumaczę mu że ok. gdybym popełniła poważny błąd to miałby prawo do tak ostrych słów, ale żeby z powodu drobnostki, czyli przy naszej każdej najdrobniejszej sprzeczce takich określeń używać??? Nic to nie daje. Nie wiem czy to wina jego temperamentu, bo jest z natury cholerykiem. Ale to mu przecież nie daje prawa do takich zachowań. Dodam jeszcze że jeśli ja użyję wyzwiska wobec niego to od razu się śmiertelnie obraża. A sam czuje się bezkarny wobec takich praktyk. Szczerze to nigdy nie stawiałam mu granic, bo co mu mogę zrobić? Chyba najwyżej przestać się odzywać do niego na jakiś czas itp. Zawsze łatwo mu wszystko wybaczałam i zapominałam. Może to dlatego? Bo w końcu musi ponieść konsekwencje swoich słów. Tylko jak? Skoro prośby i rozmowy nie pomagają... |
|
|
|
|
Danka 9 [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-02-26, 16:31
|
|
|
Monika, dalej beda podane przyklady takich granic. Konsekwencja jest wazna,masz racje.
I jeszcze jedno "nie czyn drugiemu co Tobie niemile", wiec badz tez konsekwentna wobec siebie samej....jesli eliminujesz przeklenstwa z otoczenia to tez u siebie.:) |
|
|
|
|
Danka 9 [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-02-26, 17:43
|
|
|
cd.
"Jeżeli jesteś ofiarą słownej agresji, miałaś szansę się przekonać , iż wyjaśnianie czegokolwiek partnerowi i próby zrozumienia jego motywów nie poprawiają sytuacji w waszym związku. Proponuję ci zatem inne rozwiązanie - takie, które wywrze emocjonalny, psychologiczny i intelektualny wpływ na partnera.
Partner może się zmienić, gdy zauważy, że wiesz, kiedy przejawia wobec ciebie agresję, że wyznaczyłaś swoje granice i mówisz poważnie oraz że nie będziesz tolerować zachowania, które ci się nie podoba, nawet gdy słyszysz od niego “ Nie wiesz o czym mówisz!".
Proszę cię jednak, byś nie robiła sobie wyrzutów, jeśli nie uda ci się wywrzeć na partnera takiego wpływu. Jeżeli on nie chce lub nie potrafi się zmienić, być może będziesz musiała zakończyć związek.
Na początek kilka dobrych wskazówek. Powiedz partnerowi, że nie będziesz reagować na jego zachowanie tak jak dotychczas. Napisz mu to w liście, jeśli tak będzie ci łatwiej.
Powiedz mu także, że nie. podobają ci się pewne rzeczy które od niego usłyszałaś; że pragniesz, by wasz związek był naprawdę udany; że chciałabyś, aby porozumienie między wami było lepsze; że w przeszłości starałaś się mu wytłumaczyć, co w jego zachowaniu sprawia ci przykrość, chyba ci się to nie udało.
Zapewnij go, że będziesz go informować o tym, czego chcesz, a czego nie chcesz w waszym związku, powiedz mu, że wyznaczyłaś granice i za każdym razem, gdy on je naruszy, powiesz mu o tym. Na koniec poproś go o współpracę.
Partner może uważać, że niepotrzebne są jakiekolwiek zmiany, jeśli tak jest, to dlatego, iż sam nie cierpi z powodu agresji. Może powiedzieć, że „sama tworzysz problemy" albo „próbujesz zburzyć wasz związek". Wtedy powiedz: „Przestań natychmiast! Koniec z oskarżeniami”.
Partner może zaprzeczać lub udawać, że wcale nie jest agresywny. W takim wypadku nadal możesz wywierać na niego wpływ odpowiednio reagując. Twoje reakcje uświadomią partnerowi, że jego zachowanie jest niewłaściwe, a ty go nie akceptujesz. Niektóre osoby zmieniają się, jeśli wywrze się na nie wystarczająco wpływ. nne są na to wyjątkowo odporne.
Jeślili partner nadal cię atakuje, nie ponosisz za to żadnej odpowiedzialności. Podejmując proponowane tu kroki, możesz mieć
pewność, że potrafisz rozpoznać przejawy słownej agresji i potrafisz na nie odpowiednio zareagować - a to nie lada wyzwanie.
Jeśli jesteś zazwyczaj zbyt oszołomiona, zaskoczona, zszokowana lub po prostu zbyt zraniona, by odpowiedzieć na przejaw napaści choćby krótkim „Przestań", może to oznaczać, że twój związek i jest wyjątkowo toksyczny i niezdrowy.
Koniecznie poszukaj pomocy. Jeśli nie wiesz, do kogo się zwrócić, postępuj zaleceniami dotyczącymi procesu rekonwalescencji, zamieszczonymi w rozdziale XIII.
Aby Twoja reakcja była zdecydowana i skuteczna, musisz wiedzieć ( oprócz tego, kiedy i w jaki sposób wyznaczone przez ciebie
granice są naruszane), że słowna agresja może być oznaką niedojrzałości emocjonalnej.
Nieświadome tego kobiety często reagują na dziecinne napady gniewu i wyzwiska w taki sposób, jakby partner był racjonalnym dorosłym człowiekiem. Słysząc na przykład kierowane pod swym adresem obelgi, zastanawiają się, „Co takiego zrobiłam, że myśli o mnie w ten sposób?". Oczywiście jej zachowanie nie jest przyczyną tych obelg.
Dziecięce „obelgi" („Ty niedobra!") i wyzwiska dorosłych („T suko!") mają swój początek na tym samym poziomie rozwój emocjonalnego. Dziecko nie miało czasu dojrzeć, dlatego nie przejmujemy się jego „obelgami".
Wyzywający innych dorosły nie tylko nam przeszkadza, ale może także być niebezpieczny.
Sprzeciwianie się partnerce jest kolejnym przykładem niedojrzałości. Jeżeli miałaś kiedyś kontakt z czterolatkiem, który dopiero poznaje świat, z pewnością wielokrotnie słyszałaś z jego słowa sprzeciwu: „To nie tak!", „Nieprawda!".
Dla czterolatka istnieje tylko jego punkt widzenia. Dziecko chce, aby otaczający go świat był stabilny i pewny. Dojrzały dorosły zdaje sobie sprawę z tego, że tak nie jest - i że punktów widzenia jest tyle, ilu jest ludzi.
Dojrzewając, uczymy się nie tylko szanować zdanie i poglądy innych osób, ale także w odpowiedni sposób wyrażać swój gniew. Najczęściej wyrażamy go tak, jak robili to nasi rodzice. Swiadomie bądź nieświadomie rodzice dają nam przykład.
Zanim osiągniemy dorosłość, powinniśmy nauczyć się w odpowiedni , wyrażać swój gniew. Agresywny partner nie otrzymał tej lekcji. Właśnie dlatego jest tak napastliwy i pełen gniewu."
cdn |
|
|
|
|
Danka 9 [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-02-28, 19:54
|
|
|
..." Odpowiednio wyrażony gniew pozbawiony jest elementów agresji, obwiniania lub oskarżania. I odwrotnie gniew wyrażony w sposób agresywny jest destruktywny i sprawia innym ból.
Gniew może być wyrażany w zdrowy sposób na przykład kiedy kobieta reaguje na atak zdecydowanie słowami “przestań!", wykorzystuje swój gniew w samoobronie. Takie konstywne wyrażenie gniewu bardzo się różni od destruktywnego obwiniania i oskarżania.
Destruktywne obwinianie („Dobiło mnie to co zrobiłaś!") i oskarżanie („Zwyczajnie chcesz się z tego wywinąć!") jest wyrazem agresywnego gniewu.
Łatwo sobie wyobrazić jaki zamęt powodują takie słowa w umyśle kobiety, która słyszy je przez całe swoje życie. KRÓTKIE OSTRZEŻENIE: Jeżeli jesteś zbyt oszołomiona, zszokowana lub zbyt zraniona, by coś powiedzieć, jeżeli partner panuje nad swoim gniewem, jeżeli się go boisz, jeżeli zastraszał w jakikolwiek sposób, jeżeli bil cię lub groził, że cię uderzy lub robił ci krzywdę, nie powinnaś sama stawiać czoła jego agresji, ale zastanowić się nad sensem pozostawania w tym związku.
Reakcja na słowną agresję musi być na tyle zdecydowana, by wywrzeć oczekiwany skutek. Nie jest to łatwe, znajdź więc swoje własne tempo. Ofiara agresji nie prowadzi gier słownych, lecz walczy o swoją wolę życia, zdrowie psychiczne i swoją duszę..." |
|
|
|
|
Monika_28 [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-03-14, 09:25
|
|
|
Wszystko pięknie, ładnie, ale jak to wszystko przełożyć na konkrety? Co zrobić kiedy któryś raz z kolei wyzywa? Kiedy słowo przestań nic nie daje, ale potęguje jego złość. Nieraz moje zwykłe prośby, np. przycisz telewizor itp. wywołują potok wulgaryzmów i słów typu odpier.... się. Boję się mieć z tym człowiekiem dzieci, nie zniosę jeśli będą one patrzeć na to jak mnie traktuje, jak się odzywa. Wciąż odwlekam decyzję o dziecku właśnie z lęku. Obecnie znów mam nawroty stanów depresyjnych. Nigdy nie korzystałam z pomocy specjalisty, nie wiem do kogo mam pójść.
Mam do siebie żal, że wielu spraw nie przemyślałam przed ślubem. Związanie się z nim to był duży błąd. Ale teraz nie mogę odejść. Jesteśmy związani sakramentem, bardzo młodzi... W swoich wypowiedziach sugerujesz zakończenie związku, jeśli partner się nie zmienia. Ale jak odejść? Jesteśmy małżeństwem... |
|
|
|
|
kinga2 [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-03-14, 16:00
|
|
|
Monika_28 napisał/a: | W swoich wypowiedziach sugerujesz zakończenie związku, jeśli partner się nie zmienia. Ale jak odejść? Jesteśmy małżeństwem... |
Witaj,
odejść nie znaczy zerwać więzi małzeńskie. Można odejść w stan separacji i z takiej pozycji szukać pomocy dla siebie, współmałżonka i małżeństwa poprzez terapie, dokształcanie na temat patologii jaka dotknęła wasz związek itd. |
|
|
|
|
Danka 9 [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-03-14, 21:06
|
|
|
Cytat: | Nigdy nie korzystałam z pomocy specjalisty, nie wiem do kogo mam pójść. |
proponuje poszukac specjalisty w swoim miescie lub gdzies blisko siebie.....w tej zakladce sa adresy.
Jak chcesz napisz na priv.
Cytat: | W swoich wypowiedziach sugerujesz zakończenie związku, jeśli partner się nie zmienia. Ale jak odejść? Jesteśmy małżeństwem. |
ten tekst o granicach jest fragmentem ksiązki, ktora wklejam...jest ciezko dostepna...dlatego chcialam sie podzielic.
Autor ksiazki sugeruje zakonczenie...mozna to zrobic przed slubem....gdy jest sakrament Pan Bog udziela nam pomocy bysmy wzrastali
Czesem sie da...czasem nie...byc razem gdy problemem jest przemoc, warto probowac, nie poddawać się!
Czasami wyjsciem jest separacja....gdy wspolmaloznek nie chce sie leczyc czasem nie ma innego wyjscia.
Moniko 28, powodzenia, zadbaj o siebie! |
|
|
|
|
Anita11 [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-06-27, 20:43
|
|
|
Dziękuję Ci Danko9 za temat o granicach,to jest właśnie to czego potrzebowałam.
Dotychczas czułam że coś jest nie tak jak być powinno. Mąż mnie nie bije,ale często czułam się bardzo poniżona po kłótniach. Ta książka,której fragmenty tu zamieszczasz otworzyła mi oczy gdzie popełniłam błąd i jak mam konkretnie zawalczyć o siebie.
Proszę o dalszy ciąg. |
|
|
|
|
Danka 9 [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-06-27, 21:21
|
|
|
Witaj, ciesze sie ze moglam pomoc, postaram sie w pt wrocic do zamieszczania fragmentow.
polecam tez ksiazke Granice w relacjach małżenskich" |
|
|
|
|
Monika_28 [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-06-29, 17:59
|
|
|
Witam po długiej nieobecności. Ja również czekam na nowe fragmenty.
U mnie w sumie bez zmian. Wprawdzie nie dochodzi ostatnio do jakichś drastycznych sposobów przemocy, ale wciąż na okrągło mąż w wyrafinowany sposób stosuje głównie przemoc słowną i psychiczną tzn. wyzwiska, oskarżanie mnie, że jestem wszystkiemu winna, różne manipulacje, co jakiś czas zdarza się, że mnie uderzy - ale nie na tyle mocno, żeby zostawić jakiś ślad...
Zazwyczaj w takich momentach zaczynałam płakać, bo byłam zbyt oszołomiona i zraniona, by inaczej zareagować. Wiem, że to zła reakcja. Jego wcale nie wzruszają moje łzy - czuje tym bardziej władzę nade mną.
Przez ostatnie miesiące dużo myślałam na ten temat, wyszłam też ze sporego kryzysu wiary, który był spowodowany narastającym we mnie buntem i rozpaczą.
Udało mi się w pewnym stopniu wyjść z depresji, przez pewien czas czułam się nawet szczęśliwa, ale teraz znów samopoczucie u mnie się pogarsza...
Mój mąż pracuje, ja nie mam pracy, choć jej szukam, ale bez rezultatów, mimo wyższego wykształcenia, wynajmujemy mieszkanie, więc żyjemy skromnie, bo większość jego pensji idzie na opłaty. Często mnie nazywa pasożytem itp. z tego powodu, że siedzę w domu, a on musi ciężko pracować, że to z mojej winy mamy trudności materialnej, wszystko zwala na moje rzekome lenistwo...
Niby jest "wierzący", ale niepraktykujący - do kościoła ze mną idzie, jak mu się zachce. Ostatnio mi w kościele odpieprzał, bo go naciskałam, żeby ze mną poszedł i on w odwecie narobił mi wstydu przy ludziach... Brak słów, prawda?
Kłócimy się najczęściej o kasę - on jest bardzo rozrzutny i przyzwyczajony do wydawania kasy - teraz mu się to urwało i oczywiście mi się za to dostaje. Zazwyczaj nie starcza nam jego wypłaty nawet na miesiąc. On czasem lekkomyślnie wydaje na bzdety typu papierosy, piwko, paliwo do samochodu, jakieś słodycze itp. a potem się dziwi, że się kończą pieniądze.
To ja powinnam trzymać kasę, bo on nią nie umie gospodarować, on twierdzi, że to on zarabia i ma prawo mieć coś od życia i coś sobie kupić.
Oczywiście nie mogę w tej kwestii decydować, bo to on jest pan i władca. Ma być tak jak on chce.
Nie wiem, jakie może być rozwiązanie tych problemów, ale pokonanie trudności finansowych i tak by nie zmieniło naszych relacji, bo on by znalazł inny powód do obrażania mnie i manipulacji.
Nie wiem, jak z nim żyć i walczyć o to małżeństwo. Czasem myślę, że póki nie mamy dzieci, lepiej się rozstać...Bo co dopiero będzie potem?
Lepiej teraz podjąć jakieś kroki, żeby jakoś to wszystko naprawić. Tylko że moja dobra wola nie wystarczy, on też musi chcieć się zmienić, ale nie chce. On w sobie nie widzi problemu. |
|
|
|
|
Mirakulum [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-06-30, 08:36
|
|
|
Monika a terapia dla osób doznających przemocy ?
KORZYSTASZ ? |
|
|
|
|
Monika_28 [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-06-30, 08:54
|
|
|
A czy taką terapię można odbyć u zwykłego psychologa, czy też trzeba iść do jakiegoś specjalistycznego ośrodka np. interwencji kryzysowej? |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
| Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8 |
|
|