Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
ks Dziewiecki o przemocy. |
Autor |
Wiadomość |
Pestka75 [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-02-20, 15:38
|
|
|
... |
Ostatnio zmieniony przez Pestka75 2012-02-21, 19:40, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Danka 9 [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-02-20, 16:33
|
|
|
Pestko, na osobe agresywną komunikaty typu ja nie działają....moge potegowac agresję. To tak na szybko.
poczuciem winy faktycznie mozna manipulowac...gdyby go nie było w Tobie, siostra nie mialaby "haka " na Ciebie....nie byłoby czym grac, no nie? |
|
|
|
|
Danka 9 [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-02-20, 16:33
|
|
|
Pestko, na osobe agresywną komunikaty typu ja nie działają....moge potegowac agresję. To tak na szybko.
poczuciem winy faktycznie mozna manipulowac...gdyby go nie było w Tobie, siostra nie mialaby "haka " na Ciebie....nie byłoby czym grac, no nie? |
|
|
|
|
Pestka75 [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-02-20, 21:15
|
|
|
... |
Ostatnio zmieniony przez Pestka75 2012-02-21, 19:42, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
|
|
Norbert1 [Usunięty]
|
|
|
|
|
lena [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-02-21, 00:30
|
|
|
Witaj Pestko.
Z zainteresowaniem czytam ów wątek,choć mnie osobiscie temat przemocy "już" nie dotyczy,ale miałam z nim styczność za dzecka i mam do dzis w rodzinie.
Nie gniewaj sie,ale bazując na tym co piszesz,nie okresliłabym zachowań o jakich piszesz "stricto" przemocą.
Mysle natomiast,ze do takowej moze dojśc jesli nieodpowiednio zareagujesz,jesli pozostaniesz bierna.
Wydaje mi sie,ze Twoim podstawowym problemem jest nieumiejetnośc zareagowania na niektóre sytuacje i ....chyba problem z asertywnoscią.
Bywalec(mądra kobita) napisała....
tylko ty możesz sama je pilnować i innym dawac do zrozumienia, jest mi nie fajnie jak tak postępujesz, prosze zmień to, bo będe niemiła i zła na ciebie
...i niby słusznie..... grzeczne upomnienie,ale niestety na niektórych nie działa.
Gdybym sama kiedyś tak powiedziała mojej siostrze,czy mężowi zwyczajnie wysmialiby mnie.
Poskutkowało......ostre...wystarczy,skończ,dosyć....na jakiś czas.
Potem bylo ostrzej.
Nie sugeruje wulgaryzmów,choc przyznam,ze zastosowałam.
Ważna mimika i ton głosu.
Pestko.....mam siostre młodszą o 11 lat.
Wyszczekana,wygadana,zaczepliwa i dumna,że zagnie kazdego.
Zaginała i mnie.
Prze lata czułam sie żle,dominowała,wykorzystywała,sprawiała przykrość...
Nie potrafiłam sie obronić,przeciwstawić....zwyczajnie grzecznie sie wycofywałam.....cierpiąc w ciszy.Nieraz płakałam.....do czasu.
Do czasu az trafiłam na to forum,na osoby,przyjaciół...."nauczycieli"
Koniec....nie zrobiłam nikomu nic złego, jestem człowiekiem,wartościowym,mam prawa,nie pozwolę więcej się poniżać i wykorzystywać.
Obok terapia,która tylko potwierdziła co juz wiedziałam,czego byłam świadoma.
Poleciało....postawiłam sie.....kategoryczne NIE POZWALAM!.
Cieżko było,bo nie pasowało nikomu,bo sie zmieniłam,bo jestem inna,bo nie można się ze mną dogadac...itp
Swoje przecierpiałam,ale OPŁACAŁO SIĘ!
Rodzina się przyzwyczaiła,już wiedzą,juz znaja granice....
Pestko...czasem trzeba sie "postawic"..... |
|
|
|
|
Pestka75 [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-02-21, 01:00
|
|
|
.... |
Ostatnio zmieniony przez Pestka75 2012-02-21, 19:41, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
lena [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-02-21, 01:06
|
|
|
Pestko.....przyzwyczajali sie ponad rok....nie mieli wyjścia,bo nieugieta byłam |
|
|
|
|
bywalec [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-02-21, 08:40
|
|
|
Pestka75 napisał/a: | też mam młodsza siostrę, niezły zawodnik, bywało tez ostro, zwłaszcza jak mi powiedziala zebym se wsadzila psychologię...
nie jedtem fanem wulgaryzmów ale...
mysle ze zadzialal efekt zaskoczenia ze mam "takie" słowa w repertuarze ale
u Ciebie rodzina sie przyzwyczaiła - u mnie nie,
siostra prawie zerwała ze mna kontakt, będzie tak jak ona chce albo wcale i to ja jestem winna bo....
męczące to...
czasem dzwonie do niej zeby dac znak ze mi zalezy, tyle moge... gadamy o niczym zeby sie nie zapalic, przykre...
mamy w rodzinie juz historie nieodzywajacego sie rodzenstwa ( moja mama nie rozmawia z bratem juz ponad 25 lat) temat bolesny, nie do ruszenia...
moja siostra stwierdzila ostatnio ze widac u nas musi byc podobnie ( zebym cos zrozumiała?)
więc to TAKA gra..., smutne |
i to jest odpowiedź na twoje dylematy, pozornie kwestia siostry cię nie obchodzi bo twój problem to mąż, ale zachowania są spójne do wszystkich i tak jak reagujesz na siostre, rodzinę takie też masz zachowania względem innych. W tym w stosunku do męża jak i innych osób, nie potrafisz sie obronić bo powodem jest twoje poczucie winy, jak zareaguje niefajnie gdy ktoś wszedł do mojego ogródka i sie szarogęsi a ty wychodzisz z komunikatem ja się źle czuję gdy tak postępujesz to ta osoba, która uważa że ma prawo do szarogęsienia iż to jej dzieje się krzywda i to ty jesteś winna moich odczuć. Uciekasz więc od tego odczucia nie pozwalając sobie samej przerobić go.
Cięzko ci zaakceptować fakt, iż ktoś może cie uważać za niefajną gdy postępujesz asertywnie bo wtedy to jest potwierdzenie jestem zła, musze sie dostosować a moga mnie nie akceptować.
Człowiek jak zależy mu bardzo na akceptacji i nie odseparowaniu z grupy dostosowuje sie do gier jakie inni mu dyktują.
Cóz można radzić, jak sobie z tą separacją od siebie nie poradzisz gdy zabraniasz komuś się szarogęsić to niestety będziesz w tej grupie, ale na pozycji tylko bocznej.
W sumie myśląc tym tokiem, to i tak nie jesteś w tej grupie równorzędnym zawodnikiem, tylko kimś kto ma zapewniać dobre samopoczucie innych. NIe odpowiada ci to, bo czujesz się z tym źle, ale nie potrafisz inaczej.
Kto ma na to wpływ? tylko Ty, możesz czuć się jak czujesz i być w rodzinie niewyklęta.
możesz zostac odrzucona, ale poradzić sobie z tym i mimo odrzucenia czuć spokój, bo świadomość sytuacji będzie podpowiadać nie można inaczej jesli inne osoby nie chca też zmienić swoich chorych relacji.
czasami musimy podjąc jakąs decyzję, która nas uszczęsliwi, czasmi jest ona z początku nie do zaakceptowania, czasami wydaje sie trudna, ale czasami po prostu nie mamy wyboru, albo ktoś nam jej nie daje i sami musimy podjąc decyzję jedynie słuszną dla nas. Inaczej możemy do końca swojego życia żyć w chorych relacjach wyniesionych z domu zamykających nas na spokój, wywołując wciąz na nowo poczucie winy, złośc idac dalej depresje i ciągły stres przenoszący sie na osobiste życie jakie już wiedziemy jako dorosłe już dzieci złych styli wychowania wynoiesionych z domu rodzinnego.
To twój wybór czego chcesz, i co możesz poświęcić by czuć sie w swoim zyciu już dorosłym szczęśliwą, spokojną i bezstresową. |
|
|
|
|
Norbert1 [Usunięty]
|
|
|
|
|
Mirela [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-02-21, 11:54
|
|
|
[quote="bywalec"] Pestka75 napisał/a: |
czasami musimy podjąc jakąs decyzję, która nas uszczęsliwi, czasmi jest ona z początku nie do zaakceptowania, czasami wydaje sie trudna, ale czasami po prostu nie mamy wyboru, albo ktoś nam jej nie daje i sami musimy podjąc decyzję jedynie słuszną dla nas. Inaczej możemy do końca swojego życia żyć w chorych relacjach wyniesionych z domu zamykających nas na spokój, wywołując wciąz na nowo poczucie winy, złośc idac dalej depresje i ciągły stres przenoszący sie na osobiste życie jakie już wiedziemy jako dorosłe już dzieci złych styli wychowania wynoiesionych z domu rodzinnego.
To twój wybór czego chcesz, i co możesz poświęcić by czuć sie w swoim zyciu już dorosłym szczęśliwą, spokojną i bezstresową. |
Pestko
Te decyzje oczywiście nie są łatwe...
Myślę sobie ,że szukamy rozwiązań , które pozostawią nas w zgodzie samym ze sobą.
Osobiście zdaję sobie sprawę ,że to wymaga wielu poszukiwan i odpowiedzi na wiele pytań.
Perspektywa popatrzenia na wspólne DOBRO , jesli chodzi o małżonków, mnie osobiście daje jasniejszy obraz. Szczegónie słowa ks.Marka Dziewieckiego "jak cię kocham zalezy od Ciebie", oraz "Zadaniem księdza czy świeckiego chrześcijanina jest stanowczo przestrzegać przed myleniem miłości z naiwnością, a także przed zgodą na naiwne cierpienie. Cierpienie naiwne ma miejsce wtedy, gdy ktoś nas poważnie krzywdzi, a my nie bronimy się przed tą krzywdą mimo tego, że nasze cierpienie wcale nie mobilizuje błądzącego do zmiany zachowania. Trwanie w tego typu cierpieniu nie jest naśladowaniem Chrystusa, lecz jest wyrazem naiwności czy bezradności."
Ważne równiez jest by tak pestko nauczyć sie żyć w zgodzie ze soba , znaleźć szczeście w sobie, nie czekając naiwnie na akceptacje otoczenia, czesto pod wpływem ulegania i pobłażania złu, albo dla "swiętego spokoju" , który wcale nie jest święty.
Teraz pracuję myślę sobie nad tym co Ty , nad umiejętnym przeżywaniu tych emocji , które towarzyszą mi po postawieniu granicy i w momencie ich stawiania.
Uczę sie tak jak Ty stawiac krok po kroczku.
Wiele radości i pogody ducha zycze .
Niech PAN błogosławi Tobie i Twoim bliskim.
Pestko nie jestem tak odważna jak Ty, nie mam odwagi by gdzies tutaj poruszać tak trudne doświadczenia, ale dzieki Tobie i wielu forumowiczom wiele się uczę , bardzo Ci dziękuje. |
|
|
|
|
Bola [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-02-23, 19:58
|
|
|
"[u]Zadaniem księdza czy świeckiego chrześcijanina jest stanowczo przestrzegać przed myleniem miłości z naiwnością, a także przed zgodą na naiwne cierpienie. Cierpienie naiwne ma miejsce wtedy, gdy ktoś nas poważnie krzywdzi, a my nie bronimy się przed tą krzywdą mimo tego, że nasze cierpienie wcale nie mobilizuje błądzącego do zmiany zachowania. Trwanie w tego typu cierpieniu nie jest naśladowaniem Chrystusa, lecz jest wyrazem naiwności czy bezradności."
Witajcie , bardzo mądre słowa wyczytałam juz wcześniej z ksiązki KS MARKA Dziewieckiego z ksiązki pt,, Zagrozeni alkoholem '' Mocno sia nad nimi zastanawiałam i KIEDY?????????? to swoje CIERPIENIE można nazwać naiwnością a kiedy MIŁOŚCIĄ. BO jeżeli jest to naiwność to powinno przerwać się związek i żyć ...samemu !!!!! Tysiące małżeństw jest takich naiwnych. A WIĘC jakie są wyznaczniki tego, TEJ NAIWNOŚCI, Bo jeżeli jedna osoba walczy o związek, o dobro o miłośc tzn że jest naiwna,mówię tu akurat o sobie że chyba jestem naiwna bo ja chciałabym aby mój mąz był inny dla mnie, tzn lepszy a druga chce mieć święty spokój i zyć w egoiźmie. Kiedyś czytałam taką ksiązkę , gdzie profesor napisał że istotą udanego małżeństwa i prawdziwej MIŁOŚCI MAŁŻENSKIEJ jest po prostu TRWANIE związku, bo lata szybko płyną , dzieci dorastają, a potem zostaje starość .....i chyba lepsza z człowiekiem ślubnym niż gdzieś tam w domu opieki społecznej . Wydaje mi sie że taka jest nasza wiara ,, Nie trać wiary i nadziei "Pozdrawiam wszystkich serdecznie |
|
|
|
|
Mirela [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-02-23, 20:51
|
|
|
Serdecznie Ciebie witam
Cieszę sie ,że tę ksiażkę przeczytałaś...
W tej książa zawiera mnóstwo odpowiedzi ale nie pozostawia zamkniętych drzwi do własnych i osobistych refleksji szczególnie w relacji z Panem Bogiem.
Tam równiez jest odpowiedź która podpowiada kiedy cierpienie nie jest miłościa , a kiedy jest błogosławione. Tam również jest odpowidź na to jak moje i Twoje osobiste cierpienie Jezus Chrystus przemienia na miłośc w sytuacji po ludzku nie do przyjęcia.
Na samym koncu tej ksiazki jest coś zawsze aktualnego w zyciu osobistym, DROGA KRZYZOWA i OSOBISTA MODLITWA, która jest najlepsza terapią.
Bola...Rozważania Meki Panskiej ukazują nam postawy Jezusa wobec ludzi których spotyka, pokazuje nam Miłość Bozą , tak bardzo indywidualną...żadna książka tej indywidualnsci Bożej Miłosci do mnie i do Ciebie nie może ogarnąć...to jest to co najlepsze ks. Dziewiecki pozostawia do własnych rozważan z Chrystusem , szczególnie przez Sakramentalia i Adoracje Najswietszego Sakramentu.
Bardzo się ciesze ,ze wiele dobra ta ksiazka niesie, szczególnie uczy i to jest bardzo wazne,że kochac trzeba jak Chrystus bardzo indywidualnie i odpowiednio ludzi których spotykamy. I ,że ogólnie przyjęta życzliwość nie wiąże się z tym , by kochac kazdego tak samo ...oraz to ,że akceptacja człowieka nie polega z cała pewnoscia na akceptowaniu złych zachowań. Tak wazne szczegóły i prosta precyzja w nazewnictwie pozwala na nowo odkrywac EWANGELIE, która daje radość , nadzieję , wiarę , miłość.
CHWAŁA PANU BOGU!!!!
W TYM WIELKIM POŚCIE zycze Tobie wielkich owoców z przebywania z Panem w Jego Męce ktora ostatecznie prowadzi do największej MIŁOŚCI.
Niech Pan BŁOGOSŁAWI Tobie i Twoim bliskim. |
|
|
|
|
ewulek [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-02-23, 21:44
|
|
|
bywalec napisał/a: | Tak z siostrą, mężem, ojcem inną osoba nie odpowiadasz za to jak oni się zachowują, jak reaguja zachowuja się w stosunku do ciebie ciebie, jakie emocje nimi targają ty odpowiadasz tylko za to jak ty reagujesz na nich. Tylko nad tym masz moc panowania i zmieniania. Tylko ty dajesz sobie prawo by się śmiac, płakać, czy złości w danej chwili, tylko ty możesz zapanowa nad gniewem, złością i zmienić je na inne odczucia. Jak i tylko ty możesz sama je przerobić smutek, gniew ale najpierw musisz sobie pozwolić by je przeżywać bez poczucia winy iż ich doświadczyłas.
|
To tak jak ja szukam w sobie wytlumaczenia czemu mąz się wkurzył, co źle zrobilam, co źle powiedzialam, szukam w sobie winy, przez co mam poczucie niższosci. A powinny być ważniejsze dla mnie moje odczucia i ogólnie "ja". |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
| Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8 |
|
|