To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - 10 lat po ślubie Pan Bóg nadal mnie (nas) szuka

Anonymous - 2016-08-14, 12:24

Wiesz, Nancy, tu masz kolejną sprawę do przepracowania. A mianowicie temat PROŚBY.

Skoro mąż cię poprosił, a ty się z dobrej woli zgodziłaś.... Koniec tematu. Nie jest to żadna karta przetargowa dla próśb w drugą stronę! Inaczej się rodzą takie sytuacje, jak wtedy.

I też bym się na miejscu twojego męża wkurzyła. Serio.

Jest jeszcze taka ważna różnica - między prośbą a żądaniem. Poszukaj, poczytaj na ten temat, to ci trochę rozjaśni. A to bardzo ważna różnica, zrozumienie tego i zastosowanie może zmienić bardzo dużo w twoich relacjach z mężem.

A co do potrzeb....
W ostatecznym rozrachunku za spełnienie czy niespełnienie swoich potrzeb odpowiadasz ty. A mąż za swoje. Ani ty nie masz obowiązku spełniania jego potrzeb, ani on twoich. Oczywiście, jak będziecie oboje ignorować swoje nawzajem potrzeby, to zbyt dobrze to waszemu związkowi nie wróży... Ale zwolnienie męża z takiego obowiązku (i siebie, bo to w obie strony działa) już powoduje zmniejszenie napięcia w związku. A potem może być tylko lepiej, jak pracujesz równocześnie nad swoimi potrzebami, jak i nad tym, żeby bez presji i uszczerbku dla siebie spełniać część potrzeb męża. Znowu - z dobrej woli, nie na zasadzie wymiany.

U mnie to zadziałało nieźle. Zniknęła presja i pretensje... A pracowałam tylko nad swoją działką ;) Powiedziałam kilka z tych rzeczy mężowi w którymś momencie... ale to jak już swoją część miałam w miarę ogarniętą.

Sytuacja z przytulaniem jest mi bardzo znajoma, wiec wiesz.... potrafię się wczuć w twoją sytuację....

Anonymous - 2016-08-14, 15:39

Chyba wiele mamy wspólnego:)

Może napisz mi jak nad sobą pracowałaś, co szczególnie Ci pomogło, to i ja spróbuję :-D

W moim przypadku wygląda to tak, że zmieniam się głównie dzięki czytaniu Bożego Słowa. Serio, znajduję tam wskazówki na całe moje życie, na takie konkretne sytuacje.

Idzie to pomalutku, ale widzę efekty.

Wczoraj była taka sytuacja, że się zachowałam jak małe dziecko, którego potrzeb się nie spełnia, bardzo niedojrzała to była reakcja- krzyk i złość. Czasem mi się to zdarza i mam wówczas zupełnie gdzieś co sobie o mnie pomyślą ludzie wokoło. Trochę jak taka rozkapryszona gówniara.

Już po wszystkim jednak bardzo szybko udało mi się ogarnąć i przeprosić. Choć była w głowie taka chęć desktrukcji wszystkich i wszystkiego, co miałoby stanąć na drodze mojemu uporowi. Chwila modlitwy- i naprawdę zaczęłam żałować, zamiast brnąć dalej.

W ogóle mam duży problem z pychą- zrazu niewidzialnie i pod różnymi przykrywkami wyłazi ze mnie ten grzech i bardzo cierpię w modlitwie, żeby się przełamać i odkrywać go i jakoś we mnie niweczyć.
Zdaje mi się, że pozjadałam wszystkie rozumy, tak bezlitośnie nieraz patrzę na innych ludzi. Kiedy już zostaję z tej pychy ogołocona, to jest ze mnie takie małe NIC. Trudne to bardzo, przyjąć do świadomości, że nic nie mam, że jestem przed Bogiem z pustymi rękami.

Anonymous - 2016-08-14, 18:24

Podzielę się z Wami czymś, czego uwielbiam słuchać:

http://w948.wrzuta.pl/aud...to_mnie_wyzwoli

Jak bardzo się w tym odnajduję!

Anonymous - 2016-08-15, 09:23

Nancy napisał/a:
Chyba wiele mamy wspólnego:)

Może napisz mi jak nad sobą pracowałaś, co szczególnie Ci pomogło, to i ja spróbuję :-D

W moim przypadku wygląda to tak, że zmieniam się głównie dzięki czytaniu Bożego Słowa. Serio, znajduję tam wskazówki na całe moje życie, na takie konkretne sytuacje.

Idzie to pomalutku, ale widzę efekty.

Wczoraj była taka sytuacja, że się zachowałam jak małe dziecko, którego potrzeb się nie spełnia, bardzo niedojrzała to była reakcja- krzyk i złość. Czasem mi się to zdarza i mam wówczas zupełnie gdzieś co sobie o mnie pomyślą ludzie wokoło. Trochę jak taka rozkapryszona gówniara.

Już po wszystkim jednak bardzo szybko udało mi się ogarnąć i przeprosić. Choć była w głowie taka chęć desktrukcji wszystkich i wszystkiego, co miałoby stanąć na drodze mojemu uporowi. Chwila modlitwy- i naprawdę zaczęłam żałować, zamiast brnąć dalej.

No, najwyraźniej trochę wspólnego mamy. Może nawet całkiem sporo.

Co mi szczególnie pomogło? WSZYSTKO. Czytałam co się pod rękę nawinęło w temacie, nad którym pracowałam w danej chwili: o współuzależnieniu, przemocy, seksualności (tu polecam Katechizm KK), rozwoju, potrzebach, manipulacjach, komunikacji... Niektóre, co bardziej przydatne źródła czasami tu podrzucam.
Akurat byłam też na studiach i mieliśmy bardzo fajne zajęcia z psychopedagogiki rozwojowej. Tam przerabialiśmy książkę "Jak uczy się mózg", która dla mnie okazała sie ze wszech miar pomocna - nie tylko jeśli chodzi o rozwój osobisty, ale też na przykład w pisaniu pracy magisterskiej.

Rób to, co robisz. Biblia jest bardzo dobrym źródłem wskazówek. Ale dobrze też czytać ją z jakimiś komentarzami, wyjaśnieniami, bo Biblii nie da się zrozumieć bez wgłębienia się w kulturę, w której powstała. Nie zrozumiemy bez takich wyjaśnień bardzo wielu rzeczy, które tam były powiedziane niemalże wprost.... a dla nas są już nie do odczytania.

Przykład? "Łatwiej wielbłądowi przejść przez ucho igielne...." No, ok, w wielu językach igła ma ucho, ale w polskim to się nazywa oko. Dlaczego to zostało zachowane w przekładzie? Otóż Ucho Igielne to była jedna z bram Jerozolimy. Bardzo niska. Tak niska, że wielbłądy przechodziły przez nią na kolanach. Teraz jasne, prawda?
Cytat:

W ogóle mam duży problem z pychą- zrazu niewidzialnie i pod różnymi przykrywkami wyłazi ze mnie ten grzech i bardzo cierpię w modlitwie, żeby się przełamać i odkrywać go i jakoś we mnie niweczyć.
Zdaje mi się, że pozjadałam wszystkie rozumy, tak bezlitośnie nieraz patrzę na innych ludzi. Kiedy już zostaję z tej pychy ogołocona, to jest ze mnie takie małe NIC. Trudne to bardzo, przyjąć do świadomości, że nic nie mam, że jestem przed Bogiem z pustymi rękami.

Na pychę jest jedno lekarstwo: uświadomić sobie, że WSZYSTKO co masz, absolutnie WSZYSTKO, wszelkie twoje zalety, przymioty, całe twoje życie, z samym faktem, ze żyjesz, włącznie, jest dla ciebie bezinteresownym darem od Boga. I nie tylko dla ciebie, ale też dla innych. Tak, ty też jesteś darem od Boga dla innych :)

Anonymous - 2016-08-15, 11:17

tiliana napisał/a:


Co mi szczególnie pomogło? WSZYSTKO. Czytałam co się pod rękę nawinęło w temacie, nad którym pracowałam w danej chwili: o współuzależnieniu, przemocy, seksualności (tu polecam Katechizm KK), rozwoju, potrzebach, manipulacjach, komunikacji... Niektóre, co bardziej przydatne źródła czasami tu podrzucam.


Jak tylko będę już w PL to wezmę się za to WSZYSTKO- tak wielki głód czuję po niemal roku abstynencji od książek/rekolekcji/mszy świętej/spotkań z wierzącymi ludźmi.

Zaskakujące jest u mnie najbardziej to, że Pan Bóg upomniał się o mnie w momencie, kiedy byłam właściwie odcięta od wielu źródeł rozwoju w moim życiu.

Nie miałam dostępu do trzech głównych witryn internetowych, na które zaglądałam i zaczęłam codziennie korzystać z aplikacji ,,Słowo Boże".

Trochę pustki i ciszy wpuścił w moje życie i tak się podziało, że już nie sposób odwrócić tego. Mam nadzieję!

W PL już pierwszego dnia po powrocie chciałabym iść do spowiedzi i na mszę. Wiecie, że w wielu krajach one po prostu nie są ot tak dostępne? I że rodzi się z tego fizyczny głód, poczucie jakiegoś braku. Dziękujmy Bogu za to, że w Polsce mamy do Niego taki łatwy dostęp! Ja tego wcześniej jakoś nie doceniałam...

Z książkami/filmami/spotkaniami wiem, że On mi da jakieś znaki, jakoś mnie poprowadzi. Bylebym nie utonęła w tym za bardzo, zapominając o realu :-/

Będę pisać na bieżąco co i jak :-D

Pozdrawiam wszystkich!



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group