To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Sakrament małżeństwa - Dyskusja o rozwodach

Anonymous - 2016-02-25, 10:04

I o to chodzi zatem powiększam
SERCA

nie dlatego bo tak trzeba :mrgreen: :mrgreen:

i tez kończę

miłego dnia
-a w Wa-wie słonko daje :lol: :lol:
i po bałwankuuuuuuuuuuuuu

Anonymous - 2016-02-25, 11:32

GosiaH napisał/a:

"Takie było przekonanie mojego serca, a robiąc tak, ufałam, że, jeśli mąż będzie chciał wrócić, to sygnały ode mnie wysyłane mogą mu podjąć ewentualną decyzję o powrocie."

"Dla mnie te działania (ziemskie) jeżeli już maja być -to maja być dyktowane SERCEM, nie zaś działania bo tak ktoś, gdzieś mówi że trzeba. "


Czyli można przyjąć, że zdarzają się takie sytuacje, gdy głęboko w sercu człowiek odczytuje, że niestety rozwód będzie w jego przypadku najlepszym rozwiązaniem, że są znaki, które to potwierdzają i kiedy jest już po wszystkim, to przychodzi poczucie ulgi, taki wewnętrzny spokój...

Anonymous - 2016-02-25, 11:42

hiacynta napisał/a:
Czyli można przyjąć, że zdarzają się takie sytuacje, gdy głęboko w sercu człowiek odczytuje, że niestety rozwód będzie w jego przypadku najlepszym rozwiązaniem, że są znaki, które to potwierdzają i kiedy jest już po wszystkim, to przychodzi poczucie ulgi, taki wewnętrzny spokój...

Hiacynta
Trochę to przekręciłaś. GosiaH pisała o całkiem przeciwnym przypadku.
Wiele osób pisało już tutaj, że dążyli do rozwodu, bo sądzili, że osiągną poczucie ulgi i wewnętrzny spokój. A tutaj nagle pojawiało się poczucie klęski i przegranej. :shock:

Anonymous - 2016-02-25, 13:46

Jacek-sychar napisał/a:

Hiacynta
Trochę to przekręciłaś. GosiaH pisała o całkiem przeciwnym przypadku.
Wiele osób pisało już tutaj, że dążyli do rozwodu, bo sądzili, że osiągną poczucie ulgi i wewnętrzny spokój. A tutaj nagle pojawiało się poczucie klęski i przegranej. :shock:


Nie przypominam sobie tych wielu osób dążących do rozwodu, a jestem na forum już długo.
Do rozwodu dążą Ci, których na forum nie ma, czyli małżonkowie uczestników forum.
Niektórzy forumowicze co najwyżej wspominają, że mają dość walki, sądów, sporów i rozważają zgodę na rozwód. Zgoda to na pewno nie "dążenie do rozwodu".

Anonymous - 2016-02-25, 14:16

Grzegorzu

Sprawdź tutaj (i wcześniej w tym wątku):
http://www.kryzys.org/vie...ghlight=#568266

Anonymous - 2016-02-25, 15:19

twardy napisał/a:
lustro napisał/a:
Dyskusja nie dotyczy chyba tej grupy, która znalazła sie na tym forum i ludzi o podobnych przekonaniach.
Mowa jest o odchodzących, zrywających relacje,


Lustro,


Rozmawiamy o tym czy brak rozwodu zniechęci czy też nie do wchodzenia w drugi związek.
Myślę, że mówię właśnie o tej grupie. Grupie osób, które kiedyś zawarły jednak sakrament małżeństwa.

Obecnie pomimo, że odchodzą, zdradzają, to jednak, ponieważ nie żyli bez ślubu, czyli ślub miał dla nich jakieś znaczenie, to brak rozwodu, zgody na rozwód współmałżonka, może mieć jakiś wpływ na ich postępowanie, decyzję.

Czyż nie było tak z Tobą? :-P


Niestety Twardy
nie tak było ze mną.

Już to pisałam, ale powtórzę, bo jestem jakby reprezentantem drugiej strony.
Na początku ja chciałam rozwodu i usłyszałam NIE.
Wkurzyłam się, ale po przeanalizowaniu sprawy dosżłam do wniosku, że :
- nie potrzebuję rozwdu, żeby żyć jak uważam i z kim uważam
- dostanę ten rozwód wcześniej czy później, jak tylko bede chciała, wiec moze sobie teraz mówić NIE, to tylko najwyżej przeciagnie sprawe o jakiś czas

Prawda jest taka, że jak ktoś chce dostać rozwód, to go w końcu dostanie.
Moze też sie okazać, że przestanie mu zależeć na rozwodzie, bo i tak żyje jak chce.


Kiedy mój mąż chciał rozwód usłyszał, że mnie on na nic nie jest potrzebny...szkoda, że nie widziałeś wtedy miny mojego męża.

Anonymous - 2016-02-25, 15:23

grzegorz_ napisał/a:

Do rozwodu dążą Ci, których na forum nie ma, czyli małżonkowie uczestników forum.
Niektórzy forumowicze co najwyżej wspominają, że mają dość walki, sądów, sporów i rozważają zgodę na rozwód. Zgoda to na pewno nie "dążenie do rozwodu".


Widzę to identycznie.
Ponadto widzę również na forum pewne zachowania żon (z opisu forumowych facetów) które dążą do rozwodu - czyli to co dla mnie najgorsze - granie dziećmi. Było takich parę przypadków od chwili gdy czytam wątki głównie mężczyzn - jeden aktywny jest nadal.
Nie wiem dlaczego kobiety to robią ale jest to karygodne i zasługujące na...(ech powstrzymam emocje). Ty mi nie dasz rozwodu to ja ci utrudnię kontakt z dzieckiem. Przecież to się zdarza, nie rzadko.

Co w takich sytuacjach? Spory, pozwy, rozprawy, świadkowie, przesłuchania, odwołania...działa to wyniszczająco na faceta i jako jeszcze papierowego męża i jako ojca. Czy ta cała biurokracja i przepychanka nie zamyka drogi do ewentualnego pojednania po "stuknięciu młotkiem przez Sędziego". Bóg jest na ślubie...w rozwodzie nie uczestniczy

Anonymous - 2016-02-25, 16:16

Wspomniałbym jeszcze o jednym aspekcie.
"Dogadanie się" gdy odchodzi facet może mieć znaczenie dla finansowego zabezpieczenia
bytu dzieci. Wiadomo, że gdy dochodzi do wojny w sądzie to odchodzący mąż zazwyczaj walczy,
aby alimenty były jak najniższe.
Kobieta słyszy "walcz do upadłego aby ON nie dostał rozwodu", a może powinna usłyszeć
"dogadaj się z mężem, aby zabezpieczyć byt dzieci"?
(nie definiuje jak to dogadanie ma wyglądać, ale jakby nie miało wyglądać to "dogadanie się" jest zawsze lepsze od walki.

Anonymous - 2016-02-25, 20:04

grzegorz_ napisał/a:
Wiadomo , że gdy dochodzi do wojny w sądzie to odchodzący mąż zazwyczaj walczy,
aby alimenty były jak najniższe.


Wiadomo? :shock:
A niby skąd wiadomo? Bo Ty tak uważąsz?

grzegorz_ napisał/a:
Kobieta słyszy "walcz do upadłego aby ON nie dostał rozwodu", a może powinna usłyszeć
"dogadaj się z mężem, aby zabezpieczyć byt dzieci"?


A skąd Ty wiesz co kobiety słyszą :shock:

grzegorz_ napisał/a:
jakby nie miało wyglądać to "dogadanie się" jest zawsze lepsze od walki.


Dlatego w sądzie nie warto walczyć, tylko ratować.
To naprawdę zupełnie co innego.

Anonymous - 2016-02-25, 20:07

Twardy

a Ty skąd wiesz, że jest inaczej niż pisze grzegorz?

moze nie wiesz datego, że nie dopuszczacie prawdy do głosu?

Anonymous - 2016-02-25, 20:25

lustro napisał/a:
a Ty skąd wiesz, że jest inaczej niż pisze grzegorz?


A czy ja twierdzę, że wiem, że jest inaczej niż pisze grzegorz_?
Ja piszę, że twierdzenie przez grzegorza_, że on wie jest nieuprawnione.
Bo ani on, ani ja nie wiemy jak jest.
Dlatego je nie piszę "wiadomo", "kobieta słyszy".

lustro napisał/a:
moze nie wiesz datego, że nie dopuszczacie prawdy do głosu?


To Twoje zdanie sugeruje jakiś podział na "my" i "wy", a wszelkie podziały nie są takie proste i jednoznaczne, a w ogóle to ja wolę nie dzielić nas, a łączyć :-D

A po za tym, to chyba teraz nie odnosisz się do tego co napisał grzegorz_, a do całkiem czegoś innego.
Nie będę się jednak domyślał co masz na myśli.
Zresztą, jesteśmy w temacie " Dyskusja o rozwodach", więc trzymajmy się tematu.

Anonymous - 2016-02-25, 20:37

lustro napisał/a:
Kiedy mój mąż chciał rozwód usłyszał, że mnie on na nic nie jest potrzebny...szkoda, że nie widziałeś wtedy miny mojego męża.


Podobna do mojej, gdy Cię poznałem? ;-)

Anonymous - 2016-02-25, 21:15

lustro napisał/a:


Prawda jest taka, że jak ktoś chce dostać rozwód, to go w końcu dostanie.


Veto.
Mój mąż nie dostał.
W apelacji (bo się odwołał) też nie.

A o jego minie- milczę.

Anonymous - 2016-02-26, 10:24

Mój mąż też nie dostał. Apelacji nie złożył.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group