Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Co robić, gdy żona ciągle czuje presję?
Autor Wiadomość
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-14, 20:38   

"Bo ja taki, by B. spojrzał na swoją żonę i problem pożycia małżeńskiego nieco inaczej, niż do tej pory, bo to, co robił do tej pory, nie przynosi mu zadowolenia."

Jak inaczej?
Ma się wyrzec współżycia? Zostać ascetą?
Aby nie drażnić żony, aby czuła się komfortowo?
 
     
maryniaa
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-14, 20:51   

grzegorz_ napisał/a:
Aby nie drażnić żony,


Grzegorzu czy dobrze zrozumiałam? dla mnie drażnienie nie jest droga zachęty do nawet przebywania w poblizu

wspomagam bombardiera i jego zone modlitwą, to konkretne i mocne wsparcie.
"Któz jak nie Bóg"
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-14, 20:54   

Marynia,
z tego co pisze B. drażni on żonę tym , że jest, że czegośd niej oczekuje....
to smutne
i wybacz, ale sama modlitwa nie pomoże, jeśli B nie będzie nic robił poza taktyką którą stosuje od kilku lat bez skutku
 
     
maryniaa
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-14, 21:04   

grzegorz_ napisał/a:
to smutne
pewnie,że smutne,... a jak myslisz ?jeżeli mozemy cos zmienic to jak? ? .....poprostu zaczynam od siebie i to jest najlepsza rada

nie wiem czy drazni tym,ze jest ?nie jest przedmiotem tylko człowiekiem reaguje wszelkimi bodźcami postawa, słowa, mimika ...po prostu cos nie gra z jednej lub drugiej strony lub z obu Trudno odkryc prawdę , PRAWDĘ
Fachowcy słuchaja obu stron w wielu rozmowach i tez sie pomylą , a cóż dopiero my ? mozemy pisac wg siebie, swoich przezyc, doświadczeń, wiedzy , a zycie każdego małżeństwa jest inne .
Dla mnie słuszne jest wsparcie modlitwą
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-14, 21:08   

po prostu dyskutujemy nad tym co napisał B....

Wiadomo, że lepiej aby B zabrał żonę na terapię małżeńską
zamiast pisać w necie.
Jeśli jednak napisał to się do tego odnosimy
 
     
maryniaa
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-14, 21:16   

grzegorz_ napisał/a:
Jeśli jednak napisał to się do tego odnosimy
i wspieramy :-)
 
     
Tolek52
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-14, 22:02   

salomonka napisał/a:
Latami ktoś próbował Ci wmówić, że musisz się wyrzec swojej seksualnosci i tożsamości, i że na pewno będziesz szczęśliwy.
Powiedz kto tutaj powiedział takie herezje że oskarżasz o nie. Jeżeli żona Bombardiera nipisała by, że czuje awersje do współżycia to podejżewam że oberwała by po uszach za to a pierwszym, który by to zrobił byłbym ja. Ale jeżeli pisze Bombardier nie należy dążyć do jeszcze większego żalu za takie współżycie to nie jego wina. Co chcesz osiągnąć wbijając jego jeszcze głębiej w jego żal rozwód, separacje, rozbicie rodziny? Jaki cel mają Twoje posty?

Sex i współżycie małżeńskie stwożył Bóg to czy może być coś złego w tym?

Jedynie szatan uczynił z tego swoje narzędzie i bardzo wprawnie się nim posługuje. Czy twierdząc, że żona Bombardiera żle postępuje i jest z tego powodu be to czy Ty nie stajesz się narzędziem szatana w takim przypadku?
 
     
salomonka35
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-14, 22:54   

Bombardier pisze:,, Ale znacznie poważniejszym jest problem awersji do seksu u żony, a być może awersji do kontaktów seksualnych ze mną - sam nie wiem''.

,,Ja bardzo tęsknię za intymnością i różnymi sposobami próbuję namówić żonę na intymne zbliżenie, nawet takie nie kończące się współżyciem a samymi namiętnymi pocałunkami, czy czułym dotykiem. Napotykam jednak na taki mur obojętności czy wręcz wrogości, że czuję się czasem jak nachalna świnia, która egoistycznie i bezwzględnie dąży do jednego, a tak wcale nie jest. Żona nie chce się ze mną całować, drażni ją mój dotyk do tego stopnia, że gdybym zawsze czekał aż ona zainicjuje jakąś namiętność to by to miało miejsce raz na 7-8 miesięcy.''

,,Żeby było "ciekawiej" żona zaangażowała się parę miesięcy temu w znajomość, która o mało co nie przerodziła się w poważniejszy romans, ale na szczęście ograniczyło się to do flirtowania. ''

,,a już dawno straciłem nadzieję, że możemy sami wszystko poukładać i żyję ze świadomością, że tylko terapia małżeńska i modlitwa może coś tu zmienić. Natomiast żona nie uważa, by brak seksu w małżeństwie był zły, bo uważa to za coś jak najbardziej normalnego. Nie szuka rozwiązania problemu, nie zależy jej by znaleźć czas i miejsce na terapię, czy nawet chociażby rekolekcje małżeńskie. Dla mnie z kolei ciągłe naciskanie i namawianie w tym temacie staje się coraz bardziej uwłaczające, bo czuję się jak pies skamlący o żarcie. To bardzo brzydkie porównanie, ale bardzo dobrze oddaje to, co zazwyczaj czuję w takich chwilach. ''

,,Staram się od kilku lat raz lepiej, raz gorzej: delikatnie, rozmową, gestem, czułością i delikatnością. Były okresy, gdy byłem wyjątkowo dla niej dobry, w domu pracowity itd. niż zazwyczaj i wtedy też nie pragnęła zbliżeń. Czekam na to, aż zechce sama bliskości fizycznej i bez względu na to, czy jest zmęczona czy nie, czy są wakacje czy nie, takie momenty nie następują częściej niż co 6-7 miesięcy.
''

[ Dodano: 2013-02-14, 22:58 ]
,,salomonka35 napisał/a:

A jak się żona zachowuje w stosunku do innych mężczyzn?

Fascynują ją w sensie intelektualnym, bo generalnie jest ciekawa ludzi i otwarta. Nie mam jednak obaw o to, że się jej podobają inni faceci. Z jednym wyjątkiem. W stosunku do innych mężczyzn nie ma widocznych objawów "wstrętu do mężczyzn" czy awersji do kontaktu fizycznego.
 
     
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-14, 23:23   

Maryniaa, podziwiam bystrość…….. (chodzi mi o post, w którym piszesz, że Salomonka ma fajny nick).
czytam i czytam,i tak sobie myślę, trochę po wariacku.......toż ta Salomonka mówi, myśli jak typowy mężczyzna................momentami jest bardziej męska ode mnie.....ja tu rozczytałem się o skomplikowanej naturze kobiet, a tu patrzcie ludzie......ot wystarczy trzasnąć ręką w stół,albo pooglądać inne kobiety w internecie, żeby żona zaczęła się mną interesować....... zaciekawiło mnie to. ideał? czyżby istniał ideał na świecie, który tak dobrze rozumie mężczyzn,ich męski, prosty świat, proste potrzeby, proste rozumowanie?........

czytam takie salomonkowe wypowiedzi:

Ja nie widzę w Tobie problemu. Widzę go w Twojej żonie, która kompletnie się nie przejmuje Twoimi odczuciami. Każe Ci wniknąć w swój świat nie wnikając w Twój. Tak nie czyni kochająca żona.

Ja na jego miejscu czułabym się niezrozumiana ze swoim problemem.


Gdybyś Bombardzierze miał seks z żoną codziennie a czułbyś , że to tylko tak, dla spełnienia małżńskiego obowiązku i czułbyś, że żona wcale ciebie nie pragnie, i tak nie zaznałbyś szczęścia i ukojenia. Żeby osiągnąć poczucie szczęścia musiałbyś wiedzieć na 100 % że żona zakochana i rozmiłowana w Tobie słucha Twoich myśli i pragnień. Gdybyś czuł od niej czułość, szczerość, prawdę , pragnienie służenia Tobie i wspierania ciebie myślę, że byłbyś w pełni zaspokojony.


Na innym forum moja propozycja przyniosła dobre owoce.
Jeśli biedna żona jest w ciemności, to może trzeba ją wziąć za rękę i z niej wyprowadzić? Bedzie zła? No cóż.....Tyle lat proszenia, przekonywania, męskiej cierpliwości nie dały żadnego efektu więc skorzystał bezsilny mąż z pomocy innych.


Bombardier czy Twoja żona jest z porcelany? Ja nie rozumiem, jak można bawić się w ceregiele i trzęsenie się nad Twoją zoną.
A może Ty byłeś za mało stanowczy i pewny siebie? Kobieta się ustabilizowała. Zdobyła poczucie bezpieczeństwa i już nie musi się starać (a często sie o to oskarża mężczyzn).
Jak dla mnie mężyzna atrakcyjny to taki ,który zna swoją wartośc , nie boi sie wyrażać własnego zdania, ceni sobie swoją indywidualność, wolność i wie, czego chce.


Mogłabym dalej dialogować z Bombardierem, bo mimo, że jestem kobietą dobrze go rozumiem. Ale widzę że nie ma sensu.
Jeszcze tylko jedno dodam. Towarzystwo kolezanek Twojej zony też robi swoje. Ona zaspokaja swoje potrzeby. Ty masz się spinać. Ja bym jej po prostu porządnie nagadała.


Ja uwazam, że człowiek czasem powinien sie tak porzadnie wkurzyć, by zacząć coś robić. Masz dość takiego traktowania. Skoro żona nie kwapi sie do pogłebiania relacji z własnym mężem, to szanujesz jej wolę i zajmujesz się sobą. Dajesz jej to, czego chce. Gdy Bóg pozwala człowiekowi ponieść konsekwencje swoich czynów, nie robi tego z zemsty. Tak samo Ty. Przestajesz się kręcić wokół żony i żebrać o jej zainteresowanie Twoją osobą. Robisz, co uważasz, za słuszne i stosowne. Ona dysponuje swoim ciałem , Ty sobą .

Potrzebuje jak zdrowy, normalny mężczyzna poczuć zapach swojej żony, dotknąć jej ciała i się nim cieszyć. Chyba każdy zdrowy na umysle człwoiek potrafi odróżnić fikcję świata porno od zwykłej rzeczywistości. Bombardier nie wymaga fajerwerków seksualnych tylko bliskości ze swoją żoną.

No chyba w tym celu założył tu wątek. Bombardier wykazał się ANIELSKĄ cierpliwością wobec swojej żony. Czeka na jej otwarcie na niego KILKA LAT ( z tego, co zrozumiałam). Niejeden by już zdradził czy trzasnął drzwiami i sobie poszedł. Ile można prosić i za komś chodzić.

Jasne. Ma męża, mieszkanie, dziecko (czy dzieci) , koleżanki, jakiś poziom materialny, stabilizację. Jej potrzeby zaspokojone. Niczego wiecej nie potrzebuje. A ,że mąż potrzebuje.....Ma chłop problem. Który według niej sam sobie stworzył.
Ciekawe, co by się stało, gdyby to on zastrajkował i przestał np. utrzymywać rodzinę. I nie widziałby w tym problemu. Albo , gdyby zaczął po pracy przesiadywać u kolegów, zaniedbując żonę i dziecko.

A wy chyba chcecie przerobić go na swoją, kobiecą modłę.

Bombardier, proszę Cię, nie zniewieściej, bo to najgorsze co może się stać. Twój bunt to sygnał, ze Twoja męska część Ciebie domaga się życia a nie zakatrupienia. Latami ktoś próbował Ci wmówić, że musisz się wyrzec swojej seksualnosci i tożsamości, i że na pewno będziesz szczęśliwy. Jakie to przyniosło owoce, widać. I umiej odróżnić prawdziwą, głęboką wiarę od dewocji. Gdyby co, pisz na PW.


,,"Mąż niech oddaje powinność żonie, podobnie też żona mężowi. Żona nie rozporządza własnym ciałem, lecz jej mąż; podobnie też i mąż nie rozporządza własnym ciałem, ale żona. Nie unikajcie jedno drugiego, chyba że na pewien czas, za obopólną zgodą, by oddać się modlitwie; potem znów wróćcie do siebie, aby - wskutek niewstrzemięźliwości waszej - nie kusił was szatan. " (I. Kor. 7, 3-5).''

łaaaaaał! i kobieta takie coś przytacza? :D cud jakowyś!!


ale nie identyfikuję się z tymi paniami i ich pobożnością.

bo może Salomonko wcale nie jesteś kobietą, tylko się za nią podajesz?
tak lubisz analizy, to teraz moja.
Salomon. ,,,,był jeden............... mężczyzna..... dzisiaj salomonowe rady są synonimem madrości............ człowiek chciałby już samym nickiem wzbudzić respekt, ale jako kolejny mężczyzna w tym temacie będzie niewiarygodny........ i tak powstała Salomonka (żeńska forma męskiego imienia)...... idealna szczęśliwa żona. i która dodatkowo ma takie hobby, że wchodzi na forum kryzysowe i pomaga ludziom. tzn..... jak widać od tygodnia tylko panom, bo tylko w męskich wątkach się udziela......(czemu nie lubi kobiet?)) no i nie jedyne forum, bo na innym, już jak czytamy takich porad udzielała i tam się przyjeły, przyniosły dobre owoce............... a możesz podać linka do tego forum, żebyśmy też mogli poczytać?
zastanowiło mnie to, czemu żadna z pań nie popiera słów Salomonki? bo te salomonkowe posty mi się na początku podobały, tak grały na moją męską, prostą nutę. ......
myślę, że jesteś mężczyzną w potrzebie (podobnej, jak Bombardier).......... rady Pań tutaj Ci nie w smak, bo być może odkryły coś, co Cię uwiera w związku z tym.....może to, że mają rację?
a jeśli się mylę i źle odbieram, to pomyśl - dlaczego dla mnie Twoje posty są takie nierealne?takie….męskie??? czemu musisz odpierać słowa kilku osób, nie zastanawia Cię to? wszyscy dewoci i głupi, tylko Ty wiesz, jak ma wyglądać szczęśliwe małżeńśtwo?
tak często podkreślasz: jestem kobietą,...... chociaż jestem kobietą,...... mój kobiecy świat.żadna z Pań tak tego nie punktuje.
dlaczego jesteś na tym forum kryzysowym.czyż nie masz przyjemniejszych spraw i czynności do wykonywania w rodzinie, w szczęśliwym małżeństwie, z mężem? razem czytacie forum, bo widzę, że i mąż silnie zdziwiony wypowiedziami.....a nie zaniepokoił się, czemu wchodzisz na forum kryzysowe? …………………teraz zapraszasz autora wątku na priv….i dalej tam będziesz sączyć jad na jego żonę, bo tu już publicznie Cię zdyskredytowano?Twój mąż oglądał zdjęcia pań w internecie, więc zaczęłaś dbać o siebie....no powiem Ci, że chciałbym, aby tak dokładnie myślała każda żona, jak tylko zauważy zainteresowanie męża innymi kobietami i w te pędy uzupełniała swoje braki.......bo przecież grozi jej zdrada z mojej strony……czytam dalej, że nawet dajesz na siebie pokrzyczeć mężowi…..jako czysty przykład tego, że i Bombardier też może pokrzyczeć…… no ale co z tego, ostatecznie dzięki temu możesz się zmieniac na lepsze....... (ja tylko Cię cytuję).
Salomonko(Salomonie) nie wierzę Ci. po prostu. mieszasz autorowi wątku w głowie i tak jak Tolek52 uważam,że zgniłymi jabłkami go czestujesz....nieładnie.

co do pozostałych wypowiedzi, to nie wiem, jak Bombardier, ale ja nie byłem mężem na 100%.....pewnie i dlatego między innymi się tu znalazłem……dzis jestem po stwierdzeniu nieważności, ale jeśli będzie mi dane ożenić się ponownie……..obiecałem sobie, by dać z siebie wszystko, czego nie dałem………dziękuję za subtelne posty Mireli i innych Pań………..nieustannie otwierają mi oczy…….chwała Panu!!!!
 
     
bombardier
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-14, 23:38   

Bez względu na wszystko, co padło tutaj na forum na temat mojej Żony z mojej strony czy innych osób, chcę Wam napisać jedną ważną rzecz, której do tej pory nie napisałem:

Moja żona jest wspaniałą kobietą i bardzo wartościowym człowiekiem.

Zakończmy już ten wątek dyskusji na forum, bo robi się mniej treściwie, a nerwowo.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-14, 23:51   

zatem wszystko.ok
niepotrzebnie zaczynales watek
 
     
salomonka35
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-15, 00:06   

bombardier napisał/a:
Moja żona jest wspaniałą kobietą i bardzo wartościowym człowiekiem.

Super! Cóż za metamorfoza. To po co te wszystkie żale? Ja poświęciłam czas na przeczytanie wszystkiego, co napisałeś i na tej podstawie napisałam swoje posty. I stanęłam za tobą za co zostałam publicznie zlinczowana. Nie rozumiem po co to wszystko napisałeś.
bombardier napisał/a:
bo robi się mniej treściwie,

Bardziej treściwie nie mogłam.
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-15, 01:50   

Cytat:
Moja żona jest wspaniałą kobietą i bardzo wartościowym człowiekiem.


i odpowiedź....

Cytat:
Super! Cóż za metamorfoza. To po co te wszystkie żale? Ja poświęciłam czas na przeczytanie wszystkiego, co napisałeś i na tej podstawie napisałam swoje posty. I stanęłam za tobą za co zostałam publicznie zlinczowana. Nie rozumiem po co to wszystko napisałeś.


Na tym forum nie chodzi o stawanie za jedną ze stron....to przede wszystkim.
Ratowanie małżeństwa....myśl przewodnia i cel.
Trzeźwe myślenie ,własne uporządkowanie emocjonalne,zrozumienuie i empatia........

Bombardier piszesz.....

]a chcę co tydzień, żona raz na 3 miesiące, średnio nam wyjdzie co 2 czy 3 tygodnie.Nie może być tak, że ja zmuszam żonę co tydzień, mimo jej niechęci i oporu. Albo żona stwierdza, że dla niej mogłoby seksu nie być i niech się facet martwi jak żyć w czystości w małżeństwie, jak codziennie widzi jej nagie ciało i czuje je w łóżku obok siebie.

Chodziło mi o obopólne staranie się o wzajemne potrzeby. Jeśli wiem, że dla żony raz na 3 tygodnie wystarczy, to nie staram się i nie liczę w duchu na zbliżenie co 4-5 dni, żeby nie wywierać presji. I w drugą stronę też: jeśli żona wie, że ja lubię co tydzień, to czasem podejmuje kontakt fizyczny częściej niż co 3 tygodnie, ze względu na mnie. Nikt nikogo nie zmusza, nie wywiera presji, ale myśląc o swoich wzajemnych potrzebach mimochodem zmierzamy do pewnego kompromisu.

Poza tym wiem, że mam swoje na sumieniu i moje zachowania w sferze seksualnej też były godne pożałowania, więc po części ja też jestem winny temu, że problem trwa od lat. Ja też potrzebuję remontu sumienia i uporządkowania swojego serca, myśli itd i myślę, że muszę to zacząć robić pierwszy, bo tak będzie lepiej.

...i teraz zapytam...
znasz cykl kobiety?

miesiaczka..różnie bywa,od 4 do 7 dni...
Przypuśćmy,ze trwa 7 dni,kolejne 7 to najbardziej płodny okres,a tym samym najwieksza ochota na sex u kobiety......i ...."niestety" najbardziej płodny okres.
Kobieta się boi,co nie znacz ,ze nie chce.
Chce,bo jest takim samym człowiekiem jak Ty,ma swoje potrzeby.
Dalej......okres płodny mija,ale......u kobiety mija tez ochota.....ot natura....niesprawiedliwa.

Rozumiez????????????

...to zrozum,bo inaczej małżeństwo szlag trafi.

Na koniec......

Czy Twojej żonie sex sprawia przyjemność?
Mnie nie sprawiał kiedys i też unikałam...
Przemyśl.
 
     
bombardier
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-15, 07:51   

salomonka35 napisał/a:
bombardier napisał/a:
Moja żona jest wspaniałą kobietą i bardzo wartościowym człowiekiem.

Super! Cóż za metamorfoza. To po co te wszystkie żale?


Żale są nie po to, aby opluć jak najbardziej moją żonę i oskarżyć ją o wszystko co złe, ale aby znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego mamy problem (uważam, że problemy w małżeństwie są zawsze wspólne) i jak go rozwiązać. Kryzys naszego małżeństwa i ogromne nieuporządkowanie pewnych spraw nie przekreślają tego, że jest wspaniałą kobietą i bardzo wartościowym człowiekiem. Napisałem to, bo mam wrażenie, że niektórzy się trochę zapędzili w swoich diagnozach i chyba myślą, że moja żona jest całkowicie zimną i wyrachowaną babką liczącą tylko na kasę i wygodę, a to nieprawda.

Szczerze mówiąc, to do głowy mi nie przyszło, że napisanie paru słów ciepłych o własnej żonie (tak, dla równowagi ;-) ) spotka się z tak gwałtowną i negatywną reakcją.

[ Dodano: 2013-02-15, 07:59 ]
grzegorz_ napisał/a:
zatem wszystko.ok
niepotrzebnie zaczynales watek


Nic nie jest OK. Istnienie ogromnych problemów w małżeństwie nie oznacza automatycznie, że moja żona jest zła, podła, wyrachowana i nie ma w niej nic wartościowego, a niestety takie wrażenie można odnieść czytając niektóre posty.

Wątek zacząłem potrzebnie i ciesze się bardzo, że "usłyszałem" wiele celnych wskazówek naprowadzających na możliwe źródła problemu i możliwe jego rozwiązanie. Ja nie uważam czasu poświęconego na czytanie tej dyskusji za czas stracony.

Jeśli Ty uważasz inaczej, to szkoda.

[ Dodano: 2013-02-15, 08:15 ]
lena napisał/a:

znasz cykl kobiety?

Znam cykl kobiety, bo nie jestem głupi i trochę w małżeństwie już funkcjonuję. Staram się to zrozumieć i do tego dostosować (nie tylko w sferze seksualnej), bo innego wyjścia nie ma.

lena napisał/a:

Chce,bo jest takim samym człowiekiem jak Ty,ma swoje potrzeby.
Dalej......okres płodny mija,ale......u kobiety mija tez ochota.....ot natura....niesprawiedliwa.

A co jeśli kobieta w dni płodne nie ma ochoty na seks i żadne pieszczoty? Co jeśli nie widać żadnej różnicy w zachowaniu między dniami płodnymi a niepłodnymi?

lena napisał/a:

Czy Twojej żonie sex sprawia przyjemność?
Mnie nie sprawiał kiedys i też unikałam...

Mnie się wydaje, że aby w małżeństwie mieć "udany seks", to trzeba być blisko ze sobą mentalnie i "nauczyć się" siebie nawzajem, swoich reakcji, upodobań itd. Bez poświęcenia na taką naukę czasu, nic się samo nie poprawi.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9