Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Co robić, gdy żona ciągle czuje presję?
Autor Wiadomość
salomonka35
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-14, 11:13   

bombardier napisał/a:
muszę trochę się odsunąć na jakiś czas od tego, żeby spojrzeć na to wszystko na nowo, nabrać dystansu i siły.

Tego Ci życzę.
bombardier napisał/a:
Dla kobiet inni faceci są atrakcyjni jako mężczyźni, a innych cenią jako mężów.

Obcy meżczyzna jest dla kobiety (nie dla każdej, nie dla mnie) atrakcyjny, bo obcy, nowy.....Może ją od poczatku poznawać, podziwiać, itd. Z biegiem czasu wszystko normalnieje i rutynieje. Nowy już nie jest nowy.
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-14, 16:06   

Salomonko...
http://www.youtube.com/watch?v=HbDXtIQvLGw

podaje link, z przesłaniem dla Ciebie...pierwsze sekundy...Pan Jezus uświadamia faryzeuszom , nam ...,że nikt nie jest bez winy, i ,że człowiek nie jest tym , który ma prawo oceniać innych...Kobieta leży tak nisko...w brudzie...i pewno do tej pory nie miała świadomości ,że może być prawdziwie kochana i szanowana pomimo iż czyni źle, wypełniając wcześniej pustkę swoim stylem życia...potem czołga się ...do Tego którego tylko słyszała...ALE NAJPIERW MUSIAŁA USŁYSZEĆ, DOŚWIADCZYĆ MIŁOŚCI W NAJTRUDNIEJSZEJ CHWILI po to by chciała czołgać się w swojej niemocy do Zbawcy...nie mogła w tej sytuacji nic zmienić poza przyczołganiem się , które narodziło się z pierwszego zachłyśnięcia Bożą Miłością...czołga się...nie od razu mogła powstać , to trwa...dla każdego to inny czas...potem w niepewności podnosi oblicze ...szuka pomocy w powstaniu, na wysokości której jest mogła zobaczyć tylko dłoń....słońce swoim blaskiem porażało jej szukające oczy Oblicze Zbawcy...doświadcza POCHYLENIA w milczeniu, w ciszy , w pragnieniu Boga...dopiero kiedy wstaje i łączy się wzrokiem z Panem , kiedy się w Nim zapatruje i stoi jest skłonna zrobić z Nim pierwszy i kolejny krok...pomimo iz jest obolała...I Chrystus w tym momencie nie zaprasza jej na "dyskotekę", jest tak świadomy jej ran ,że pozwala jej na własne tempo ruchu i uzdrowienia...dalej...w tym samym czasie cierpliwości całego tego procesu jest kontrast Boga który cierpi bo tak ukochał NAS...
Ile kosztowało moje , twoje powstanie , NASZEGO ZBAWCY Jezusa???
Pomódl się za żonę Bombardiera i opowiedz Panu Bogu o Twoich emocjoach jakie powstają wokół tej osoby i o tym co z tych emocji się rodzi...i zapytaj czego PRAGNIE od Ciebie Chrystus ...

W tym wielkim poście życzę NAM, TOBIE I TWOIM BLISKIM PRAWDZIWEGO ODKRYCIA BOŻEJ MIŁOŚCI
 
     
salomonka35
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-14, 16:25   

Mirela napisał/a:
podaje link, z przesłaniem dla Ciebie...

Dziękuję Ci Mirelo za dedykację .Wolę jednak wersję Beaty Bednarz http://www.youtube.com/watch?v=cTCOqIprMSk
To nie jest mój wątek i nie ja potrzebuję porady i wsparcia. Jak napisąłam jestem szczęśliwą żoną więc nie rozumiem, skąd ta troska o mnie.
Proszę mnie nie nawracac na siłę.
Mirela napisał/a:
Pomódl się za żonę Bombardiera i opowiedz Panu Bogu o Twoich emocjoach jakie powstają wokół tej osoby i o tym co z tych emocji się rodzi...i zapytaj czego PRAGNIE od Ciebie Chrystus ...

Proszę, nie mów mi co mam robić. Nie pytam o to. Czy macie we krwi mówienie ludziom, co mają robić?
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-14, 16:42   

Oczywiście mam świadomość Salomonko ,że zrobisz jak uważasz..., raczej była to forma prośby...więc tak ja potraktuj( być może dla Ciebie zabrakło wyrazu formy), dla mnie ważny był wydźwięk tych słów...resztę należy do Boga...
Dzięki za link...jednak wolę swój, porusza bardzo mocno...OBRAZ...nie tylko muzyka..., mniej sielankowy....:)bardzo wymowny...
Ale przy okazji poznałam Twój gust muzyczny :mrgreen:

zapytałaś
Cytat:
nie rozumiem skąd ta troska o mnie

Może zrezygnuj z Beaty Bednorz i zobacz jeszcze raz film zawarty w linku...
Ostatnio zmieniony przez Mirela 2013-02-14, 16:47, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Tolek52
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-14, 16:45   

salomonka35 napisał/a:
Czy macie we krwi mówienie ludziom, co mają robić?
Oj Salomonko czy rada może być nakazem? Proponuję przeczytaj swoje wcześniejsze posty, czy nie było tam rad? Czy w związku z tym tak daleko odskoczyłaś od nas?
 
     
salomonka35
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-14, 16:53   

Czy nie przyszło wam do głowy ,że możecie się mylić? Cały czas mi próbujecie to wmówić.Dlaczego negując moje posty negujecie moje spojrzenie, światopogląd i własne doświadczenia? Wszak nie jestem po rozwodzie ani w separacji. Nie mam rozbitego małżeństwa. dlaczego zatem atakujecie mój sposób myslenia? Czy złe drzewo rodzi dobre owoce?
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-14, 17:12   

Powrzucałaś wszystkich i wszystko do jednego wora w poczuciu niezrozumienia, być może i skrzywdzenia...trudno mi powiedzieć... A ja mam ogromne przekonanie ,że jesteś mądrą kobietą i doskonale wiesz o co chodzi...
Tak się składa często ,że chcąc pomagać innym dociera do nas informacja,że ciągle potrzebujemy weryfikacji własnego życia, mało tego ...dociera do nas świadomość,że sami sobie z tym nie radzimy... i to odkrycie bywa często bolesne, nawet tak ,że rękoma i nogami się bronimy ...w różnej formie...

I jedno z ważniejszych informacji...Twoje doświadczenie pozostanie tylko Twoim doświadczeniem...to oznacza,że choćbyś namalowała, napisała i cokolwiek...ono pozostaje Twoim doświadczeniem...i wiesz co...to jest pozytywna wiadomość...
To ,że nie jesteś po rozwodzie, czy separacji...nie koniecznie oznacz dla mnie ZDROWOTNOŚĆ MAŁŻEŃSKĄ W BOGU. Tez nie jestem po rozwodzi i tez nie jestem w separacji...co bedzie tez nie wiem...czas pokaże...Autorytetem dla mnie jest TYLKO I WYŁĄCZNIE BÓG, ale miło ze poświecasz nam czas dzieląc się swoimi doświadczeniami.

ps.czy Twój mąż może mieć inne zdanie na dany temat, czy może wyrazić inne zdanie i argumenty? czy potrafisz przyjąć inność przekonań, jej argumenetacje bez poczucia krzywdy?
Ostatnio zmieniony przez Mirela 2013-02-14, 17:39, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
salomonka35
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-14, 17:37   

Mirela napisał/a:
To ,że nie jesteś po rozwodzie, czy separacji...nie koniecznie oznacz dla mnie ZDROWOTNOŚĆ MAŁŻEŃSKĄ W BOGU.

Skoro dla ciebie nie oznacza.....Nie zamierzam Cię nakłaniać do innego spojrzenia.
Mirela napisał/a:
Tez nie jestem po rozwodzi i tez nie jestem w separacji...co bedzie tez nie wiem...czas pokaże...

A ja wiem. Skoro uważasz, że idziesz drogą Bożą to skąd w Tobie wątpliwości co do dalszych losów swojego małzeństwa? Ja ich nie mam. Bo Bóg jest gwarantem i jedynym trwałym fundamentem tego, co z mężem zbudowaliśmy.
I jednego nie rozumiecie. Ja nie oceniam tej kobiety lecz jej postępowanie. Ono jest złe. Dowodem na to jest zasmucony i bezsilny wobec tego, co się dzieje w jego domu Bombardier. Czy gdy stwierdzę, że alkoholik czy narkoman postępuje źle nie szanując domowników też będę osądzała i potępiała? Czy ja gdzieś namawiałam Bombardiera do odejscia , do rozstania, do zemsty? Do zdrady? Ja nie wiem, wynikiem czego jest totalna blokada seksualna i ignorancja uczuć Bombardiera przez jego żonę. W to nie wnikam. Problemem jest to, że ona nic nie chce w tej kwestii zmienić. Zrzuca swój problem na plecy Bombardiera i czyni go jego problemem. Gdy morderca morduje, to pomimo, ze może tym kierować mnóstwo powodów, nie zmienia to faktu, że morduje.I tyle chciałam przekazać autorowi wątku. A wy chyba chcecie przerobić go na swoją, kobiecą modłę.
 
     
Swallow
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-14, 18:01   

salomonka35 napisał/a:
Poza tym do tego 100 % zainteresowania żoną i zabiegania o nią, brakuje chyba tylko jednej metody: całkowitej obojetności wobec żony i zajęcia się własnym życiem. Dania jej tego, co ona daje jemu. Skoro jej nie zalezy na budowaniu głębokiej więzi z mężem, to skoro ona zajmuje się sobą, on powinien zrobić to samo. Niech zatem każde żyje swoim życiem, skoro nie ma szans na wpólne przeżywanie więzi małzeńskiej.


Rozumiem. I to jest ta wielka miłość według Ciebie? Wet za wet. Obojętność za obojętność. I oczywiście to zaowocuje wspaniałym i wymyślnym pożyciem i rozwiąże problem Bombardiera, a ich więź będzie bardzo głęboka. Zapewne tak jest, jak mówisz.

A czy miłość przypadkiem:

nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego, cierpliwa jest, łaskawa jest, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystkiemu wierzy itd itd?


Polecam ciekawą lekturę:

http://sunday.niedziela.p...ra&id_art=00059

Szczególnie ten fragment:

"W miłości wierzę w uznanie inności, w zachwyt nad drugą istotą - powiedziała prof. Barbara Skarga w jednym z wywiadów. Jej zdaniem, największą głębią w miłości jest powiedzieć: Dziękuję ci, że jesteś inny. - Kiedy się chce tę drugą osobę upodobnić i zrównać do siebie - to jest chyba miłość płytka, która kończy się najczęściej tragicznie - podkreśla prof. Skarga."

i dalej:

"Także Jan Paweł II wielokrotnie powtarzał w swoim nauczaniu, że w miłości ważne jest dawanie. "Nigdy nie jest tak, żeby człowiek, czyniąc dobrze drugiemu, tylko sam był dobroczyńcą. Jest równocześnie obdarowywany, obdarowany tym, co ten drugi przyjmuje z miłością" - podkreśla Ojciec Święty. Dlatego też Papież tak mocno akcentował zawsze akt bezinteresownego daru. Uważał, że tylko prawdziwa miłość może wykluczyć używanie jednej osoby przez drugą. Przekonywał nas, że my również jesteśmy beneficjentami naszej miłości do innych. Tę prawdę o miłości dobrze ujął autor "Małego Księcia" Antoine de Saint-Exupéry. Stwierdził on kiedyś, że "prawdziwa miłość nie wyczerpuje się nigdy. Im więcej dajesz, tym więcej ci jej zostaje". - Miłość prawdziwa zaczyna się wtedy, gdy niczego w zamian nie oczekujesz - pisze Antoine de Saint-Exupéry. Również w tym duchu przez prawie całe swoje życie pisał ks. Jan Twardowski, twierdząc, że "kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic". Zdaniem Jana Pawła II, ludzie często nazywają miłością to, co w istocie z prawdziwą miłością nie ma nic wspólnego. - Nazwano miłością samolubstwo. To straszliwy fałsz - podkreślił Papież. - Miłość bowiem jest "bezinteresownym darem z siebie". To jest dynamizm, który rozrywa pęta naszego egoizmu - dodał Ojciec Święty. Miłość nie jest czymś danym raz na zawsze."

To bardzo ciekawy artykuł o miłości małżeńskiej, skoro już na poziomie jakiechś podstaw są takie rozbieżności w dyskusji. Zapraszam do lektury.

Tak, trudno kochać taką biblijną miłością. Mało kto umie tak kochać. My nie umiemy, ale nasi małżonkowie to już muszą nas takich nieidealnych kochać...no przynajmniej tak wynika z niektórych wypowiedzi....


salomonka35 napisał/a:
ogień płonął kilka lat i chciał zapalić świeczkę. Świeczka nie chce płomienia. Ogień się wypala.



Zimnym ogniem świeczki nie rozpalisz. Wielu mężczyzn ma dobre chęci i w ogóle chęci (chwała im za to), ale nie do końca wiedzą JAK. Są jak "zimny ogień", daje światło i iskry, ale świeczki nim nie rozpalisz.
Wystarczy poczytać pierwszą lepszą lekturę, która opisuje różnice między płciami, typowe zachowania mężczyzn i kobiet, by zobaczyć wiele forumowych małżeństw jak na dłoni. Wiedzę psychologów, terapeutów też negujesz?

Bombardier pisał wyraźnie o zranieniach żony, to zatrważające, że tak bardzo brakuje Ci empatii... Smutne, że żona Bombardiera jest u Ciebie skreślona jako żona, bo nie chce współżyć z mężem, tak jakby jej wartość opierała się li tylko na jej gotowości do zbliżeń.
Urodziła dzieci, zajmuje się domem, wychowuje potomstwo, zapewne dba o męża i dzieci. Ale to nieważne. Bo nie chce budować "głębokiej" cielesnej więzi z mężem.
Wiesz, co? Przykre jest takie myślenie i takie traktowanie kobiety i doprawdy nie wiem, jakie zranienia trzeba mieć w przeszłości, żeby takie myślenie o własnej płciowości.
I to, jak piszesz, że mężowie przecież mogą przestać utrzymywać żonę i dzieci, po pracy wychodzić na piwo i zaniedbywać dzieci - domyślam się, że za karę? ;) Wiesz...utrzymywanie rodziny to obowiązek męża i ojca (regulowany prawem, żadna łaska), tak samo jak wychowanie dzieci i pomoc na rzecz domu. Stawiasz na równi te sprawy.....przykre to....
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-14, 18:08   

salomonka35 napisał/a:
Mirela napisał/a:
To ,że nie jesteś po rozwodzie, czy separacji...nie koniecznie oznacz dla mnie ZDROWOTNOŚĆ MAŁŻEŃSKĄ W BOGU.

Skoro dla ciebie nie oznacza.....Nie zamierzam Cię nakłaniać do innego spojrzenia.
Mirela napisał/a:
Tez nie jestem po rozwodzi i tez nie jestem w separacji...co bedzie tez nie wiem...czas pokaże...

A ja wiem. Skoro uważasz, że idziesz drogą Bożą to skąd w Tobie wątpliwości co do dalszych losów swojego małzeństwa? Ja ich nie mam. Bo Bóg jest gwarantem i jedynym trwałym fundamentem tego, co z mężem zbudowaliśmy.


Bo jestem człowiekiem słabym i grzesznym...jednocześnie zachwyca mnie Boża Miłość w mojej niedoskonałości w której TO TYLKO ON WSZYSTKO BUDUJE I PRZEMIENIA. I zachwyca i rozczula mnie pochylenie Boga na de mną i mężem ściskając nas w Bożym Miłosierdziu każdego dnia .Świadomość ,że nie mogę bez Niego w każdej chwili Życia nic uczynić , nie mówiąc już o DOBRU, sprawia ,że to Bóg czyni cuda , a Jego Miłość pozwala nam wyrażać to w życiu codziennym z mniejszym lub lepszym efektem na tyle na ile w danej chwili otwieramy się na Boga.

salomonka35 napisał/a:

Skoro uważasz, że idziesz drogą Bożą

To jest Twoja projekcja
Każda chwila przy konfesjonale jest wyrazem i uznaniem tego ,że nie zawsze chodzę Bożymi drogami...I oby tych wędrówek od konfesjonału do Stołu Eucharystycznego było DUŻO.


salomonka35 napisał/a:

I jednego nie rozumiecie. Ja nie oceniam tej kobiety lecz jej postępowanie.

Faryzeusze też nie oceniali tej kobiety...oni tylko mówili o jej postępowaniu...i żądali konsekwencji...Film podany w linku polecam w dalszym ciągu... zobacz i USŁYSZ co powiedział Pan Jezus..."kto jest bez grzechu..."
Bombardier dostał potwierdzenie na forum w dodatku od kobiety ,że ...jego żona źle postępuje...,że jego zona jest be..., ale czy dostał od Ciebie potwierdzenie ,że powinien mimo to weryfikować swoje życie i pracować dalej nad sobą ufając Bogu?
Co łatwiej przyjąć be...żona , czy dalej jestem odpowiedzialny...i będę uczyć się kochać swoją zonę rozumnie i wytrwale z Bożą ufnością...i cokolwiek Ona zrobi będę ją szanował i kochał tak jak potrafię najlepiej...

[/quote]

Pisałaś jeszcze ,że problem w tym ,że to żona Bombardiera nie chce zmieniać...
Salomonko...Jan Paweł II powiedział ,że "modlitwa zmienia świat"...Bogu oddajmy i ufajmy...Możemy się razem w tej intencji POMODLIĆ ... :mrgreen: Co Ty na to?
 
     
Swallow
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-14, 18:13   

salomonka35 napisał/a:
Problemem jest to, że ona nic nie chce w tej kwestii zmienić. Zrzuca swój problem na plecy Bombardiera i czyni go jego problemem. Gdy morderca morduje, to pomimo, ze może tym kierować mnóstwo powodów, nie zmienia to faktu, że morduje.I tyle chciałam przekazać autorowi wątku.


No ale on to już wie!

CO ZATEM WYNIKA Z TWOICH SŁÓW?

Powtarzasz to, co on sam już wie, okraszając to własnymi osądami i analizami jego żony.

Po co. Jaki masz w tym cel? Myślałaś o tym?

Bo ja taki, by B. spojrzał na swoją żonę i problem pożycia małżeńskiego nieco inaczej, niż do tej pory, bo to, co robił do tej pory, nie przynosi mu zadowolenia.

A co jest Twoim celem? Moim zdaniem jedyny cel, jaki osiągasz, to deprecjonowanie żony B. w jego oczach. Jeżeli to ma być "pomoc", to ja wysiadam z tego pociągu.

Mirela napisał/a:
Jan Paweł II powiedział ,że "modlitwa zmienia świat"...Bogu oddajmy i ufajmy...Możemy się razem w tej intencji POMODLIĆ ... Co Ty na to?


Ja jestem za! :mrgreen:
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-14, 18:18   

Cytat:
Mirela napisał/a:
Jan Paweł II powiedział ,że "modlitwa zmienia świat"...Bogu oddajmy i ufajmy...Możemy się razem w tej intencji POMODLIĆ ... Co Ty na to?


Ja jestem za! :mrgreen:


I ja się dołączam :mrgreen:

Panie, Boże nasz, oddajemy Ci trudną sprawę Bombardiera i jego żony, my nie jesteśmy w stanie im pomóc, ale Ty który widzisz wszystko, i chcesz dla nas tylko dobra - wspomóż ich swoją miłością, i rozwiąż ich bolesne sprawy zgodnie z Twoją wolą.
 
     
salomonka35
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-14, 18:41   

Ręce opadają. Mojemu mężowi też. Przeczytał sobie wasz sposób myślenia i przekonywania innych o własnej świętej racji. Nie mam już nic do powiedzenia. Bombardier, proszę Cię, nie zniewieściej, bo to najgorsze co może się stać. Twój bunt to sygnał, ze Twoja męska część Ciebie domaga się życia a nie zakatrupienia. Latami ktoś próbował Ci wmówić, że musisz się wyrzec swojej seksualnosci i tożsamości, i że na pewno będziesz szczęśliwy. Jakie to przyniosło owoce, widać. I umiej odróżnić prawdziwą, głęboką wiarę od dewocji. Gdyby co, pisz na PW. Jestem kobietą wierzącą i kochającą Boga ale nie identyfikuję się z tymi paniami i ich pobożnością. Wszystko, co czujesz i przeżywasz jest bardzo ważne. Pozdrawiam.

[ Dodano: 2013-02-14, 18:45 ]
Cytat:
Wiesz...utrzymywanie rodziny to obowiązek męża i ojca (regulowany prawem, żadna łaska), tak samo jak wychowanie dzieci i pomoc na rzecz domu.


,,"Mąż niech oddaje powinność żonie, podobnie też żona mężowi. Żona nie rozporządza własnym ciałem, lecz jej mąż; podobnie też i mąż nie rozporządza własnym ciałem, ale żona. Nie unikajcie jedno drugiego, chyba że na pewien czas, za obopólną zgodą, by oddać się modlitwie; potem znów wróćcie do siebie, aby - wskutek niewstrzemięźliwości waszej - nie kusił was szatan. " (I. Kor. 7, 3-5).''
KONIEC.
 
     
maryniaa
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-14, 20:33   

Nirwanna napisał/a:
Panie, Boże nasz, oddajemy Ci trudną sprawę Bombardiera i jego żony, my nie jesteśmy w stanie im pomóc, ale Ty który widzisz wszystko, i chcesz dla nas tylko dobra - wspomóż ich swoją miłością, i rozwiąż ich bolesne sprawy zgodnie z Twoją wolą.
AMEN
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8