Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Co robić, gdy żona ciągle czuje presję?
Autor Wiadomość
maryniaa
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-10, 11:10   

Panie przemieniaj zycie grzeszników, utrudzonych , zbłąkanych i sprowadź wszystkich na swe ścieżki. obysmy upadając widzieli ,że wciąz wyciągasz do nas ręce ,aby pomóc powstać, otworzyc nam oczy i uszy..
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-10, 12:04   

Serdecznie witam
Bombardier...
Twoje uczucia są szalenie ważne, wszystko co doświadczasz jest ważne...i tak samo to co doświadcza i czuje Twoja żona jest ważne...Otrzymasz wiele cennych wskazówek , i zapewne padną słowa , które dla Ciebie w sposób wyjątkowy okazać się mogą ważne...Skoro wiesz ,że to Jezus leczy pytaj Go jak najczęściej w swoich wątpliwościach na modlitwie i nie tylko w tym miejscu...
Jesteś wyjątkowy w oczach Bożych i całej wspólnoty Kościoła...znajdziesz tego czego szukasz...a tego czego szukasz jest dla WAS OBOJGA...

salomonka35 napisał/a:
Uzdrowienia potrzebują ludzie, którzy tego chcą. Jezus , gdy zbliżał się do człoiweka , by go uzdrowić, pytał:,,Czy chcesz?''. Żona Bombardiera odsunęła go od siebie już kilka lat. Powiedziała wyraźnie (tak pisze autor wątku) , że jej seks nie jest do niczego potrzebny a on ma sobie jakoś poradzić skoro uważa inaczej. Piszecie wszyscy o interesownej miłości Bombardiera a czy nikt nie dostrzega objawów egoizmu i braku empatii w jego żonie ?
Ja na jego miejscu czułabym się niezrozumiana ze swoim problemem. Co nie zmienia faktu, że wdzięczna byłabym za porady.Bo każdy radzi pewnie w dobrej intencji.


salomonka35...
Uzdrowienia potrzebuje KAŻDY chory..niezależnie czy chce...POTRZEBUJE ...
Czasem ludzie wypowiadają różne słowa , być może z doświadczenia znasz te sytuacje...To co powiedziała jego żona nie jest źródłem bólu i cierpienia , a jedynie jego objawem...Kiedyś słyszałam takie słowa "zabije cie"...i wcale nie chodziło o to ,że rzeczywiście ten ktoś chciał mnie zabić, co raczej złościła się na mnie ta osoba i swoją złość i niemoc wyraziła w sposób w jaki potrafiła. Nie ma powodu podkreślać ciągle ułomności i słabości żony bombardiera , która ma swoje korzenie dużo głębsze niż nam się wydaje. I nie zauważyłam żeby bombardiera tutaj ktoś o coś oskarżał albo myślał o nim źle...nie ma potrzeby skupiania się na winie, ale na konsekwencjach nie poddawania się woli Bożej, oraz na tym żeby oddać to i zaufać Bogu pozwalając Mu na działanie w naszym życiu.

Taka ciekawa sprawa która spotyka każdego człowieka...to się nazywa wewnętrzne zakłamanie...dzieje się tak z różnych powodów...najlepiej znane Bogu.
Ale powiem Ci czego ja się bałam i rozumiem i bombardiera i jego żonę...
" Pan Bóg zawołał na niego i zapytał go: Gdzie jesteś? On odpowiedział: Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się. Rzekł Bóg: Któż ci powiedział, że jesteś nagi? Czy może zjadłeś z drzewa, z którego ci zakazałem jeść? Mężczyzna odpowiedział: Niewiasta, którą postawiłeś przy mnie, dała mi owoc z tego drzewa i zjadłem. Wtedy Pan Bóg rzekł do niewiasty: Dlaczego to uczyniłaś? Niewiasta odpowiedziała: Wąż mnie zwiódł i zjadłam. (Rdz3,9-13)

Po tak katastrofalnej decyzji człowieka , braku ZAUFANIA DO BOGA, w momencie kiedy zbliża się Bóg, człowiek się chowa i okłamuje ,ze wszystko ok. Salomonko...Bóg jest tak Miłosierny ,że nawet nasze odrzucenie podyktowane zranieniem nie przeszkadza do tego ,że będzie ciągle PRAGNĄŁ nas Zbawić...I chodzi o to ,że bardzo często posługuje się nami...Bombardier dostrzega problem...On ma tę świadomość ..., żona nie chce nawet mieć w myślach tego problemu...to nie znaczy ,że wszystko jest winą Bombardiera, ale to już oznacza na tym etapie wielkie Boże Miłosierdzie...Cóż by się działo gdyby dalej nawarstwiały się zranienia...Tylko Bombardier może tak jak Izraelici przez 40 lat krążyć po pustyni skupiając się na swoim zranieniu i" szemrając "ciągle..., a przecież Izraelici mogli tylko w 1 rok dość do Ziemi Obiecanej...( oczywiście,że każdy ma swój czas, tylko po co dokładać tego czasu skupiając się na tym co złe), im szybciej z tego stanu wyjdzie tym szybciej będzie mógł stać na nogach i działać jak mąż Boży , czego z serca mu życzę...

Pozdrawiam serdecznie
 
     
salomonka35
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-10, 17:35   

Tak, Bóg pragnie zbawić człowieka. Ale nie uczyni tego bez woli i pracy swojego stworzenia. Jak to wyglada gdy Bóg robi wszystko, a pragnienie człowieka pozostaje w sferze pragnienia i pobożnych życzeń?
Małzonkowie TUTAJ mają stać się JEDNO ,by tę JEDNOŚĆ kontynuować w królestwie Boga. Już tutaj mają się o to starać. Jeśli tu nie są jedno, to czy Bóg na siłę ich zwiąże tam? Jedność dla mnie nie jest rozumiana tylko w aspekcie cielesnym. Jedność to dwa światy (żony i męża) stopione w jedno. Bazą i fundamentem tej jedności ma być odniesienie do Boga i wsłuchiwanie się w siebie samych, w siebie wzajemnie i pragnienie służenia sobie nawzajem.
Ja tak rozumiem małzeństwo i według tej myśli żyję. Jako żona nie wyobrażam sobie zostawić swojego męża z jego potrzebami i pragnieniami. Tym bardziej , ze świat odwraca uwagę człowieka od rzeczy na prawdę wartosciowych. Mam pomagać mojemu mężowi wzrastać w wierze i miłości, a on mnie. Mamy mieć jeden kierunek. Gdy nasze drogi już tu się rozchodzą, dlaczego mielibyśmy być razem tam, gdzie Bóg nas powołuje?
Sfera seksualna wcale nie jest taka ważna w małzeństwie. Ważna jest miłość i pragnienie DOBRA DLA DRUGIEGO. Empatia. Spotkania intymne to tylko jakiś skrawek wspólnego życia.
Problem w tym, że Bombardier nie czuje bliskości cielesnej ze swoją żoną już od lat. Gdyby było inaczej wiedziałby, że fascynacja tą przelotną przyjemnoscią mija i maleje jej intensywna siła. Miłość cały czas ewoluuje. Ale jeśli on tej przyjemności nie zaznał od tylu lat i jeszcze swiat przekonuje o jej niezbędności w życiu człowieka, może on czuć dyskomfort i poczucie straty.
Gdybyś Bombardzierze miał seks z żoną codziennie a czułbyś , że to tylko tak, dla spełnienia małżńskiego obowiązku i czułbyś, że żona wcale ciebie nie pragnie, i tak nie zaznałbyś szczęścia i ukojenia. Żeby osiągnąć poczucie szczęścia musiałbyś wiedzieć na 100 % że żona zakochana i rozmiłowana w Tobie słucha Twoich myśli i pragnień. Gdybyś czuł od niej czułość, szczerość, prawdę , pragnienie służenia Tobie i wspierania ciebie myślę, że byłbyś w pełni zaspokojony.
Jednak trzeba pamiętać, że Źródłem pełni miłosci jest Bóg.
 
     
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-10, 18:15   

salomonka35 napisał/a:
Piszecie wszyscy o interesownej miłości Bombardiera a czy nikt nie dostrzega objawów egoizmu i braku empatii w jego żonie ?
Ja na jego miejscu czułabym się niezrozumiana ze swoim problemem. Co nie zmienia faktu, że wdzięczna byłabym za porady.


oj tam. no wszyscy dostrzegamy, ale co z tego wynika? Bobardier nie przyszedł tu po analizy psychologiczne jego żony, pamiętaj też, że Z A W S Z E, mimo najszczerszych chęci na forum opis małżonka i małżeństwa jest subiektywny, bo to opis jednej strony. może z punktu widzenia żony wszystko to wygląda inaczej. czy Bombardierowi zrobi się lepiej, jak powiesimy kilka psów na jego żonie? bo taka i owaka, egoistka, samolubna, bez empatii, nie kocha, nie rozumie itd.
a może jakieś rady na to? Na przykład rozwiedź się, znajdź kochankę, sam się zaspokajaj, zmuś do leczenia u seksuologa, zaszantażuj, zmuś do uległości, zgwałć? bo co poradzisz w takiej kwestii? może miast analizy poradź, co ma robić Bombardier, bo on tu jest na forum, a nie jego żona. jestem facetem i wierz mi, rozumiem Bombardiera doskonale, na pewno lepiej niż Ty jako kobieta, bez urazy. w dodatku Ty jesteś inna, z opisu wynika, że wręcz idealna i doskonała, szczęściarz Twój mąż. ale żona Bombardiera patrzy na tę sprawę inaczej, jest inna, niż Ty, ma inne doświadczenia, inne zranienia, inne, swoje powody, to co teraz? B.ma szukać innej? nie jesteśmy psychologami, więc nie bawmy się w analizy, a już zwłaszcza osób, których tu nie ma i które nie mogą się bronić. możemy jedynie operować ogólnikami dostępnymi powszechnie w literaturze i które znajdują potwierdzenie w naszych historiach. w Bombardiera historii znalazło, w mojej znalazło, w Twojej nie, ale już ustaliliśmy, że jesteś pod tym względem cudownym wyjątkiem. do każdego trzeba podchodzić z miłością, nawet jeśli ten błądzi czy w jakiś sposób zachowuje się egoistycznie. a jednocześnie sami musimy jakoś sobie z tym radzić, a co można doradzić innego, jak nie to, by skierować swoje myśli na inne tory i spróbować odbudować więź duchową, zanim więź cielesną będzie się chciało odbudować? pozdrawiam,s.
 
     
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-10, 18:28   

salomonka35 napisał/a:
Uzdrowienia potrzebują ludzie, którzy tego chcą. Jezus , gdy zbliżał się do człoiweka , by go uzdrowić, pytał:,,Czy chcesz?''. .


mi sie wydaje, ze Bombardier chce.....

salomonka35 napisał/a:
Piszecie wszyscy o interesownej miłości Bombardiera a czy nikt nie dostrzega objawów egoizmu i braku empatii w jego żonie ?


a kto ma wplyw na zone Bombardiera ?? on sam czy moze my ?? :shock:
dlatego zabral sie za siebie i jest to najlepsze co moze zrobic :!:
a zonie nalezy tylko wspolczuc ogromnego zranienia, ktore nosi w sobie i ktore tak bardzo oddalal ja od meza i jego bliskosci :-|
 
     
salomonka35
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-10, 19:41   

Trochę mi utrudnia pisanie to, że nie wiem, jak cytować. Klikam opcję ,,odpowiedz'',otwiera się okno do pisania, ale jednocześnie znikają poprzednie posty, które chciałabym zacytować. Jak mam to zrobić? To tyle jesli chodzi o problem techniczny.
Mój pomysł. Dać żonie do myślenia przez pozwolenie jej na przeczytanie wszystkich odpowiedzi w temacie założonym przez Bombardiera. Na innym forum moja propozycja przyniosła dobre owoce.
Jeśli biedna żona jest w ciemności, to może trzeba ją wziąć za rękę i z niej wyprowadzić? Bedzie zła? No cóż.....Tyle lat proszenia, przekonywania, męskiej cierpliwości nie dały żadnego efektu więc skorzystał bezsilny mąż z pomocy innych.

[ Dodano: 2013-02-10, 19:43 ]
Katalotka żonie współczuć?
Myślisz, że ona czuje się poszkodowana? Odnoszę inne wrażenie.
 
     
Tolek52
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-10, 19:50   

salomonka35 napisał/a:
Trochę mi utrudnia pisanie to, że nie wiem, jak cytować. Klikam opcję ,,odpowiedz'',otwiera się okno do pisania, ale jednocześnie znikają poprzednie posty, które chciałabym zacytować. Jak mam to zrobić? To tyle jesli chodzi o problem techniczny.
Salomonka zaznacz tekst jaki chcesz zacytować przeciągając po tekście lewym przyciskiem myszki i kliknij na środkową chmurkę w poscie osoby, której słowa chcesz zacytować. Chmurki znajdują się u góry postu (początek) osoby cytowanej w prawym rogu pierwsza jest z przekreśloną osobą na czerwono tym przyciskiem ignorujesz posty których nie chcesz czytać, drugi przycisk (chmurka) służu do cytowanie części postu zaznaczonej a trzecia z napisem cytuj cytuje cały tekst. Cytowany tekst ukaże się w okienku poniżej tematu. Życzę powodzenia.
 
     
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-10, 19:59   

salomonka35 napisał/a:

Katalotka żonie współczuć?
Myślisz, że ona czuje się poszkodowana? Odnoszę inne wrażenie.


nie wnikam czy zona Bombardiera czuje sie poszkodowana, tylko JA jej wspolczuje, ze ma w sobie jakis uraz i cierpienie, ktore nie pozwalaja jej na bliskosc i otwartosc na meza, nie sadze zeby bylo jej z tym tak naprawde do konca dobrze i wygodnie :-?
 
     
bombardier
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-11, 08:58   

Tolek52 napisał/a:
Bombardier może zaproponuj swojej żonie książkę jaką sam zakupiłem dla swojej żony tutaj masz link do strony z jakiej kupiłem.

http://koinonia.org.pl/products/jaka-zona-jestem


Książka wydaje mi się godna przeczytania i na pewno ją wkrótce kupię, tylko obawiam się, że żona nie znajdzie czasu by ją przeczytać, a co ważniejsze znowu odczuje to jako presję na siebie i krytykę własnej osoby ("co mi sugerujesz?!" itd)

Może podsunę jej tą książkę pod nos bez słowa, kładąc ją na stole, albo wysyłając pocztą, że to niby nie ode mnie.

;-)
 
     
Tolek52
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-11, 09:48   

bombardier napisał/a:
Może podsunę jej tą książkę pod nos bez słowa, kładąc ją na stole, albo wysyłając pocztą, że to niby nie ode mnie.
Bombardier nie powinieneś tak robić dlatego że to będzie nieuczciwe jesteś mężczyzną a takie postępowanie jest nie męskie. Po prostu daj i nie zastanawiaj się co będzie nie pisz scenariuszy. Moja żona nie przyjęła jej i nie mam do niej o to pretensji dokonała wolnego wyboru do czego miała prawo. Pozwól żonie zdecydować czu chce przeczytać czy też nie. Nie powinieneś jej do tego zmuszać, możesz tylko zaproponować i nic więcej a to już jest troską o Twoją żonę i z tą myślą żyj.
 
     
bombardier
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-11, 09:59   

salomonka35 napisał/a:

Mój pomysł. Dać żonie do myślenia przez pozwolenie jej na przeczytanie wszystkich odpowiedzi w temacie założonym przez Bombardiera. Na innym forum moja propozycja przyniosła dobre owoce.
Jeśli biedna żona jest w ciemności, to może trzeba ją wziąć za rękę i z niej wyprowadzić? Bedzie zła? No cóż.....Tyle lat proszenia, przekonywania, męskiej cierpliwości nie dały żadnego efektu więc skorzystał bezsilny mąż z pomocy innych.


To nie jest dobry pomysł, dlatego że żona takie działanie z mojej strony potraktuje jako kolejny przejaw wywierania presji i dowód tego, że zależy mi tylko na seksie i do tego dążę za wszelką cenę. Dla niej te wypowiedzi z forum to będą kolejne naciski i sugestie, że w niej jest jakiś problem z pożyciem i otwarciem na męża, cios w twarz i Jej godność jako kobiety. Pomijam to, jak potraktuje moje opowiadanie o Niej na jakimś forum przed nieznanymi osobami. W tym momencie byłaby strasznie zła, może kiedyś nie będzie tak źle, jak zobaczy że z tego wynikło dobro.

Mój plan jest taki, że nie będę jej mówił, dopóki sama nie zacznie na mnie naciskać, że chce się dowiedzieć, co robię tyle czasu i z kim koresponduję, bynajmniej nie ze złości. Idealnie byłoby gdyby ta ciekawość wynikała z obserwacji mojej przemiany jako małżonka i człowieka, ale to będzie bardzo trudna sprawa. ;-)

Zgadzam się z wieloma spostrzeżeniami salomonka35, tylko co z tego wynika w praktyce dla mnie jako osoby bardziej świadomej ruiny małżeństwa i pomieszania z poplątaniem? Na siłę żony nie zaciągnę do czytania książek, na terapię itd, bo wszystko co będę robił zostanie potraktowane jako sugerowanie, że to w Niej jest problem, wmawianie Jej winy itd itp.

Poza tym wiem, że mam swoje na sumieniu i moje zachowania w sferze seksualnej też były godne pożałowania, więc po części ja też jestem winny temu, że problem trwa od lat. Ja też potrzebuję remontu sumienia i uporządkowania swojego serca, myśli itd i myślę, że muszę to zacząć robić pierwszy, bo tak będzie lepiej.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-11, 10:26   

Bombardier,
Musicie iść razem do specjalisty. Nie ma innego wyjścia.
Jeśli nadal będziesz prosił, sugerował, a żona
będzie udawała, że nie wie o co ci chodzi to źle się to skończy.
Zobacz na forum....pewnie wiele z nieszczęść które tu się zdarzyły
można by uniknąć, gdyby w związku sprawy intymności były dobrze poukładane.
 
     
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-11, 10:38   

nic nie MUSZA
maja CHCIEC
bombardier chce i to juz polowa sukcesu
zony do CHCENIA nikt i nic nie zmusi :-|
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-11, 10:43   

"zony do CHCENIA nikt i nic nie zmusi "

do chcenia od razu ją nic nie zmusi, ale do szukania pomocy u specjalisty
chyba warto "zmusić"?

"nic nie muszą"
Muszą walczyć o swoje małżenstwo
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9