Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
?
Autor Wiadomość
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-03, 16:42   

lustro napisał/a:
Nie zgodzę się ze stawianiem spraw takim jak Twardy i Obudzony - egoizm zony.


To nie był egoizm żony?

To podyskutuj z tymi słowami:
https://youtu.be/PfVjcevjdsU?list=PLobUwltc9GBanrbObtSQ9dSZTiCSYsfS6

.
 
     
napoleonx
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-03, 17:20   

no w wg lustro mam się porostu siedzieć cicho, a niech żonka sobie używa , a co tam poczekam może zmądrzeje i wróci ?? to nie oto chyba chodzi

a gdzie honor, duma, mam się umartwiać to chyba nie o to chodzi

jak chce niech sobie układa życie, ja nie mam jej zamiaru w tym pomagać , ona zerwała umowę między nami (przysięgę) ja nie zdradziłem gdy się dowiedziałem o jej postępku, nie wyrzuciłem jej z domu, wręcz odwrotnie wyszedłem do niej z sercem bo ją kocham.

Ale jeśli ona nie chce tej mojej miłości, to ja tego nie naprawie tylko swoim uczuciem, swoim chciejstwem.

Ona z każdym dniem staje sie dla mnie coraz bardziej obca, inna nie chce takiej żony.

Próbuje się odbudować, dla córek bo taka perspektywa mnie czeka ojca na godziny, chce być mocny dla nich. Końcem listopada chce pojechać na kurs nowe życie. Jak będzie nie wiem ale nie chce być oszukiwany, chciałbym by nasze małżeństwo zostało uzdrowione, ale to Pan o tym zdecyduje.
 
     
utka2
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-03, 18:49   

Czegoś nie rozumiem: piszesz że czeka Cię perspektywa ojca na godziny. Pozew jest złożony? Żona się wyprowadziła? Podała datę kiedy sie wyprowadza? Jesteście w trakcie rozwodu?

Nie doczytałam niczego takiego, moze nieuważnie czytałam, co jest możliwe ...


Napoleon- nic nie jest przesądzone!

Nie miej mi za złe, ale mam wrażenie ze oczekujesz przyklaśnięcia rozwodowi ... To chyba nie tu, jest inne miejsce w necie, gdzie pojadą po żonie jak po burej s***ce i chętnie poprą rozwód. Z jednoczesnym wywaleniem jej za drzwi ...


Skoro tu jestes to ufaj Bogu, chociaż czasami jest ogromnie trudno ...
 
     
utka2
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-03, 18:57   

I jeszcze coś - złość, wściekłość, rozgoryczenie jest teraz naturalne. Ale wiesz co? Można je oddać Bogu, "pokłócić" sie troche z nim, ze jest ci ciężko, że nie czujesz w tej chwili jego obecności, nie widzisz żadnego znaku. On sie nie obrazi (jak nie przesadzisz ;) ), ON przyjdzie do Ciebie
 
     
napoleonx
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-03, 19:18   

Ja nie chce przytaknięcia na rozwód, ja nie chce się rozwodzić, tak czuje ból, pustkę, to ze zostaje "sam" z tym bólem, nikt z ludzi nie może mi pomóc, a Bóg jest ale jego obecności faktycznie nie czuje. Choć wołam go rozpaczliwie, w modlitwie, w myślach ...

Ból i strach i niknąca nadzieja, którą tracę z każdym dniem.
 
     
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-03, 19:41   

napoleonx napisał/a:
Ja nie chce przytaknięcia na rozwód, ja nie chce się rozwodzić, tak czuje ból, pustkę, to ze zostaje "sam" z tym bólem, nikt z ludzi nie może mi pomóc, a Bóg jest ale jego obecności faktycznie nie czuje. Choć wołam go rozpaczliwie, w modlitwie, w myślach ...

Ból i strach i niknąca nadzieja, którą tracę z każdym dniem.



Jak nie chcesz się rozwodzić, to się nie rozwodź. Rozwód jest najgorszą rzeczą jaką mogą zrobić małżonkowie i rodzice swoim dzieciom. On niczego nie załatwia - wprowadza ból i zamęt w życiu.

Twoja żona opamięta się prędzej czy później. A Ty musisz być silny i mądrze postępować, aby udało wam się ułożyć małżeństwo na nowo.

Po rozwodzie dopiero widać jak dużo rzeczy można było zrobić inaczej i żaluje się, że już nie można tego naprawiać.
 
     
utka2
[Usunięty]

  Wysłany: 2015-11-03, 20:27   

Napoleon - z bolem najczęściej jesteśmy sami ... w ludzkim wymiarze. Chocbyś mial obok siebie masę osób po podobnych przejściach - ze swoim bolem jestes sam.

Jeśli moze pomóc to forum, pisz, jeśli masz jakiegoś zaufanego spowiednika - idź do niego, nawet aby tylko pogadać, niekoniecznie sie spowiadać (chociaz zachęcam), jesli pomoże ci dobry psycholog - poszukaj takiego.


Jeśli Ci pomoże pokłócenie się zBogiem - to zrób to. Najdziwniejsze ze usłyszałam to wielokrotnie od księży, coraz rzadziej stosuje, ale zdarza się :)

Napoleon - ja wyszłam z tego opętania, z tego romansu, z tych zdrad. Jako próba statystyczna jestem mierna, ale tak jak Ci pisałam - z Twoich opisów mogłabym być Twoją żoną. Uda się, zobaczysz
 
     
ryan
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-03, 20:31   

napoleonx napisał/a:
a gdzie honor, duma, mam się umartwiać to chyba nie o to chodzi

Ona z każdym dniem staje sie dla mnie coraz bardziej obca, inna nie chce takiej żony.

Próbuje się odbudować, dla córek bo taka perspektywa mnie czeka ojca na godziny, chce być mocny dla nich


tak Ciebie czytam i stwierdzam mamy bliźniacze myśli - co dziwne dobrze mi z takimi myślami (sic!). Czy to egoizm czy praca nad sobą?

Pewnie różne myśli będą Cię jeszcze nachodziły. Ratować czy odpuścić?
 
     
lustro
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-03, 23:47   

napoleonx napisał/a:
no w wg lustro mam się porostu siedzieć cicho, a niech żonka sobie używa , a co tam poczekam może zmądrzeje i wróci ?? to nie oto chyba chodzi

a gdzie honor, duma, mam się umartwiać to chyba nie o to chodzi

jak chce niech sobie układa życie, ja nie mam jej zamiaru w tym pomagać , ona zerwała umowę między nami (przysięgę) ja nie zdradziłem gdy się dowiedziałem o jej postępku, nie wyrzuciłem jej z domu, wręcz odwrotnie wyszedłem do niej z sercem bo ją kocham.

Ale jeśli ona nie chce tej mojej miłości, to ja tego nie naprawie tylko swoim uczuciem, swoim chciejstwem.

Ona z każdym dniem staje sie dla mnie coraz bardziej obca, inna nie chce takiej żony.

Próbuje się odbudować, dla córek bo taka perspektywa mnie czeka ojca na godziny, chce być mocny dla nich. Końcem listopada chce pojechać na kurs nowe życie. Jak będzie nie wiem ale nie chce być oszukiwany, chciałbym by nasze małżeństwo zostało uzdrowione, ale to Pan o tym zdecyduje.


Napoleonx

Mozesz na mnie pokrzyczeć, powściekać się, wylać żal i złość. Ja to naprawde rozumiem.

Mój mąz przetrwał 4 lata koszmaru, dla niego koszmaru.
W ciągu kilku tygodni od momentu, kiedy powiedziałam mu, że kocham kogos innego, została z niego połowa.
Tak jak twoja żona znikałam wieczorami.
Tak jak Twoja zona mówiłam, że nie ma juz nas, nie ma małżenstwa, miłości...że juz nigdy nie bedzie.
Tak jak Twoja żona chciałam rozwodu.
Tak jak twoja żona dusiłam się w domu, w którym on był.

To nie trwało 4 miesiące, ale 4 lata.

Mój mąż tez tracił nadzieję, poczucie własnej wartości, radośc zycia, perspektywy na jutro...
tak jak Ty.
Ale nie godził sie na rozwód, nie chciał się wyprowadzić, choć bardzo by mi to było na rękę...w ogóle nie chciał zniknać z mojego życia.
Byłam na niego wściekła. I wisiało mi dokładnie, że podupada co dnia coraz bardziej.

Byłam ważna ja. Bo teraz była na mnie kolej.

Dlaczego Ci to piszę?
Dlatego, że od tamtego dnia minęło 7 lat a my jestesmy razem.
Dzięki temu, że mój mąż nie odpuscił ja mogłam zatoczyc koło i...wrócić.
Twoja żona jest na początku tej drogi - oby była ona jak najkrótsza.
Ale nawet z krótkiej nie wróci, jak Ty odpuścisz, bo zjada Cię własna duma i honor (zle pojęte), poczucie, że umowa między wami wygasła, poczucie, że jestes lepszy od niej, bo nie zdradziłeś i nawet wyciagnąleś rękę...i w ogóle dośc juz wytrzymałeś...a ona taka obca i takiej zony nie chcesz...

Bądź mężny i roztropny...i cierpliwy
wszak to TWOJA żona
kto ma o nią walczyć, jak nie mąż?
kto ma jej wybaczyć, jak nie mąż?
komu ma zależeć, jak nie mężowi?
dopóki śmierc nie rozłączy
na dobre i złe...szczególnie na złe

jeżeli przekreslisz teraz ją, przekreślisz tez siebie



GregAN, Twardy...kiedy ktoś z bliskich zapadnie na zdrowiu i bedzie wymagał wielkiej kasy na leczenie i wielkiego wysiłku na opiekę, nazwiecie go egoistą?
a tym barzdiej, jak sami zaniedbaliście stan jego zdrowia dokladając się do pogorszenia i w sumie ciezkiej choroby...?

Po co mam prowadzić dyskusje z wami? Taka dyskusja nic nie zmieni.
Za to nazywanie od wejścia współmałzonka egositą, stawia barierę w naszym widzeniu rzeczy i osoby pomiedzy "mną-dobrym nieegoistą" a "nim-złym egoistą".
Jeszcze jedną barierę, przy tylu innych, które już są.
 
     
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-04, 00:52   

GregAN napisał/a:
lustro napisał/a:
Zapytam ponownie - czy potrzeba zatrzymania w małżeństwie nieszczęśliwego współmałżonka także nie jest swego rodzaju egoizmem?

taaak, egoizm podyktowany chęcią zapewnienia dzieciom pełnej rodziny, zaoszczędzenia im przeżyć związanych z rozpadem rodziny, przeżywaniem kryzysów związku żony i kochanka w który matka je bezkrytycznie wciąga dla własnej przyjemności.
Egoizm podyktowany odpowiedzialnością za druga polówkę - bo brak rozwodu jest utrudnieniem w ułożeniu sobie jej nowego związku...

Lustro,
czy brak zgody na egoistyczne dążenia zdradzającego, na pozbawione odpowiedzialności działania wciągania dzieci w swoje prywatne miłostki jest wg ciebie też egoizmem ?

Należy potulnie zgodzić się na żądania zdradzającego, będącego w amoku i cichutko schować się do kącika, żeby zdradzacz mógł swobodnie realizować swój plan zniszczenia i czekać dnia w którym się ocknie bądź nie ?

Brak zgody na egoizm jest podyktowany wyłącznie egoizmem uważasz ?

Również egoizmem jest wybaczenie zdrady i chęć dania szansy, wbrew poczuciu odrzucenia, poniżenia, zaniku poczucia swojej wartości, roztrwonieni zaufania, wybaczając oszustwo i złamanie ślubów ?

Co do ujawnienia prawdy o zdradzającym jego rodzinie :
- uważasz, że należałoby podążyć za tchórzostwem zdradzającego przed stanięciem twarzą w twarz z prawdą o swoich czynach ?

Cichutko w kąciku przeżywać traumę, zgodzić się na manipulowanie otoczenia przez zdradzającego i za żadne skarby mu w tym nie przeszkadzać, żeby przypadkiem nie poczuł dyskomfortu w zdradzaniu,
a samemu dać się zniszczyć psychicznie ?

A gdzie prawo do obrony ?
Obrony siebie, swojej psychiki, poczucia wartości, obrona swojej opinii wśród otoczenia.

Zdradzającemu wolno wszystko, a zdradzonemu pozostaje tylko go nie denerwować ?


Zgadzam sie GregAN, aczkolwiek trzeba dodac, ze zdrada sie znikad nie bierze. Lustro, a co, jesli druga polowa nie ma pojecia co czyni (nie tylko z powodu zauroczenia). Dzieci i odpowiedzialnosc za ich los to cos innego niz egoizm, aczkolwiek wydaje mi sie, ze przynajmniej szczypta egoizmu rowniez jest.

napoleonx
Ten szczeniak dal Twojej zonie cos, czego Ty jej nie dawales. Moj przypadek jest o tyle "latwiejszy", ze nie ma Kowalskiego. Wolalbym sie nie przekonac, jaka sytuacje bym wolal, ale masz chociaz "widzialnego rywala". Z jednej strony urazona duma, zazdrosc, bol itd., z drugiej - zona ma szanse sie szybko na nim zawiesc (prawdopodobienstwo dosc wysokie) i przez to otrzezwiec. Ale tak jak ci pisza tutaj ludzie z doswiadczeniem - chociaz to nie jest latwe (aby to zrozumiec w pelni, mi zrozumienie zajelo miesiac) - zajmij sie soba i dziecmi. Zona jesli ma szalec z Kolwalskim, bedzie szalec, na to nie masz wplywu. Wierze, ze ta swiadomosc zabija, duma, ego etc....tyle, ze (choc latwo to pisac) jesli kochasz zone i jestes w stanie jej to wybaczyc, to zastosuj sie do rad na forum - wejrzyj w siebie, nadrob zaleglosci w wiedzy, zrob rachunek sumienia. I jesli wciaz bedziesz uwazal, ze macie chociaz malenka szanse - walcz. W perspektywie czasu euforia zony musi minac. 23 latek nie wezmie sobie "na kark" 33 latki z dwojka dzieci. Takich cudow nie ma. Twoja zona rowniez po poczatkowej euforii zacznie miec wobec Kowalskiego "przyziemne" oczekiwania. I ten im nie bedzie w stanie sprostac.
Nie wyprowadzaj sie, to dobra rada ktora w pore przyjalem od forumowiczow. I nie sluchaj swoich bliskich. Moi mowia dokladnie to samo. Moje winy bagatelizuja, jej wyolbrzymiaja. A wine za kryzys ponosicie oboje.Zdrada jest efektem kryzysu a nie jego powodem.
Zycze powodzenia, wiary i sily. Te mozesz odnalezc dzieki Bogu. Mi on pomaga, Tobie rowniez pomoze.
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-04, 06:44   

lustro napisał/a:
Za to nazywanie od wejścia współmałzonka egositą, stawia barierę w naszym widzeniu rzeczy i osoby pomiedzy "mną-dobrym nieegoistą" a "nim-złym egoistą".

Lustro ma rację, takie ocenianie niczego nie zbuduje, choć na tym etapie jest całkiem naturalne (i jak dobrze mi to znane). Dużo lepiej jest - do każdej zresztą osoby - budować w sobie poczucie, że osoba jest "ok", to jej zachowanie może być "nie-ok". Oceniam zachowanie, nigdy osobę.
 
     
miras1
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-04, 09:18   

Nirwanna napisał/a:
Lustro ma rację, takie ocenianie niczego nie zbuduje, choć na tym etapie jest całkiem naturalne (i jak dobrze mi to znane). Dużo lepiej jest - do każdej zresztą osoby - budować w sobie poczucie, że osoba jest "ok", to jej zachowanie może być "nie-ok". Oceniam zachowanie, nigdy osobę.

Błędna teoria to nie zachowanie jest żywa komórką, zatem nie żyje i nie dokonuje wyborów.
Człowiek steruje własnym zżyciem przyjmując wybory,zatem skoro zdradza i staje się egoista we własnym zakresie-nazywamy stan i fakt po imieniu.
Nie tłumaczymy on jest dobry a ogarnęło go tylko zło.
Czym innym jest wiara i podejście do sprawy-w imię wiary wyciągamy rękę pomocną licząc że kiedyś pomożemy komuś się zmienić.
I taka postawa jest prawidłowa bo daje ukazać prawdę.
Robiłeś żle masz teraz szanse na dobro.

Lustro nie tłumaczy się tak (usprawiedliwia) egoizmu.
Bo to nader dziwne spojrzenie.
A wygląda to tak...
Mężu byłeś egoistą ,swa postawa egoisty doprowadziłeś mnie do..
teraz ja będę egoistką bo mam prawo za to jaki byłeś ty.

Jest taki rysunek satyryczny stoi kobieta w sypialni przed lustrem w podeszłym wieki i patrzy.

O kurcze!!! obwisłe piersi,oponki na brzuchu,cała twarz zmarszczek,worki pod oczami,wypadajace włosy-ileee tego

Spogląda na łózko i w nim męża i mówi.
Dobrze ci tak stary pierniku za to co masz(mnie)!!!!


Tak samo wygląda ten egoizm(w tym przypadku kobiecy)

Zdradziłam, oddałam swe ciało innemu facetowi,w jakimś stopniu splugałam swa czystość..

Ale dobrze ci stary pierniku za to co masz(mnie)

Pierwsza i podstawowa sprawa że ta kobieta,matka,żona bez względu jakie były plusy i minusy,przesłanki,motory do działania,czynniki zewnętrzne i wewnętrzne -powinna spojrzeć że zrobiła głownie sobie
WIELKIE KUKU

i tyle nic dodac nic ując
 
     
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-04, 09:28   

Lustro,
pozwól, że przypomnę - początek dyskusji o egoizmie dało Twoje pytania :
lustro napisał/a:

Zapytam ponownie - czy potrzeba zatrzymania w małżeństwie nieszczęśliwego współmałżonka także nie jest swego rodzaju egoizmem?

rozumiem, ze Twoje słowa :
lustro napisał/a:
Za to nazywanie od wejścia współmałzonka egositą, stawia barierę w naszym widzeniu rzeczy i osoby pomiedzy "mną-dobrym nieegoistą" a "nim-złym egoistą".
Jeszcze jedną barierę, przy tylu innych, które już są.

są Twoja odpowiedzią, na postawione przez Ciebie pytanie :lol:
 
     
4xAS
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-04, 09:56   

Weź Napoleonie nie odpuszczaj! To nie znaczy, że masz się z żoną "bić" . Wiem, że najchętniej byś dał "dyla" na koniec świata od tego całego gnoju ale to niemożliwe. Zabierzesz dzieci ze sobą? Jak pójdziesz z domu sam to będą myślały, że tato je zostawił a w świetle prawa też tak to będzie interpretowane - porzucenie rodziny. Masz zagryź zęby i trwać, choćby (sorry za jezyk) "skały srały".
Chodź do kościoła, módl się, gadaj z ludźmi Sychara, księżmi, psychologami z poradni rodzinnych "antyrozwodowych", płacz jak żona i dzieci Cię nie widzą ale nie odpuszczaj !
Będziesz dupkiem, oszołomem, sekciarzem i nie dziw się jak dowiesz się że s...synem też, że np. całe życie udawała orgazm a chciała by w końcu przeżyć taki prawdziwy, itd, itp.
Będzie Cię upokarzała jak tylko może i piła do Twojej dumy i honoru (że ich nie masz oczywiście).
Będziesz się bał wracać z pracy do domu, będziesz się bał że żona znów Ci dowali. Będzie Ci skakało ciśnienie na każdy jej SMS, mejl, telefon. Tak będzie. Będzie Ci rodzina najbliższa mówiła, żeby dać sobie spokój i robić tak jak robią wszyscy. Tylko pamiętaj, że g...no obchodzi Cię co robią wszyscy. Ty i Twoja żona jesteście jedyni i niepowtarzalni i masz tak postępować, jak Ci dyktuje sumienie i przysięga którą jej dałeś, a którą ona na dzień dzisiejszy ma w d...ie.
Może być coś bardziej męskiego od dotrzymania słowa mimo wszystko? Robisz to dla siebie, swoich dzieci i nawet żony.
Już kiedyś tu pisałem, że słyszałem historię, jak po rozwodzie bez orzekania o winie, takim "raz dwa" świeżo rozwiedziona żona, skomentowała zachowanie swojego już byłego (wg. prawa cywilego) męża: "nawet nie walczył, frajer".
Będzie źle, nawet bardzo źle ale masz jak uparty osioł mówić "nie" dla rozwodu i tyle.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8