Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
?
Autor Wiadomość
napoleonx
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-02, 11:21   ?

Czy ma sens walczyć ... o małżeństwo, o żonę gdy ona tego nie chce. Zdradziła mnie, dowiedziałem się w lipcu, romans z kolesiem z pracy pewnie trwa w najlepsze. Gada o pozwie rozwodowym, że złoży, żebym zastanowił się co zrobić z mieszkaniem, wbija mi szpile za szpilą. Ja cierpię bardzo, chciałem jej wybaczyć ( chyba nadal chce) ale ona tylko niszczy mnie, mówi że naszego małżeństwa już nie ma. Ze mnie nie potrzebuje, nie kocha, nie pożąda. Ze powinienem mieć " jaja" i zrozumieć ze my już nigdy nie będziemy razem, i odejść z mieszkania. Mamy 2 córki 6 i 3,5 lat. Mieszkamy jeszcze razem ale nie rozmawiamy juz od 2 miesięcy to jest masakra jak najbliższa ci osoba moze cię ranić. Po ludzku to koniec mogę ufać tylko Bogu i w nim pokładać nadzieje.
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-02, 11:43   

Witaj na forum napoleonx

Piszesz, że żona wbija Ci szpile za szpilą. W jej stanie to normalne zachowanie.
Ona pragnie jedynie zaspokoić swoje egoistyczne oczekiwania, a Ty stoisz jej na przeszkodzie.
Najlepiej gdybyś zniknął, wyprowadził się i może jeszcze sam wniósł o rozwód. Tak chce Twoja żona, a Ty?
Jeśli tego nie chcesz, to nie ułatwiaj jej zadania i nie wyprowadzaj się, bo będzie mogła kiedyś podać ten fakt w sądzie (jeśli to tego dojdzie) jako porzucenie przez Ciebie rodziny.

Wiem co przeżywasz. Kiedyś przeżyłem coś podobnego.
Jeżeli żona myśli, że to tak szybko pozbędzie się balastu, czyli Ciebie, to się myli. Jeżeli nie będziesz jej ułatwiał rozwodu, zgadzał się na niego, cokolwiek robił w sprawie mieszkania, to potrwa to długo, a czas działa na Twoją korzyść.
Z czasem żona może się ocknąć, może skończyć się jej sielanka i zacznie się zastanawiać nad swoim życiem. Może.

Cokolwiek by się nie działo, Ty musisz zacząć pracę nad sobą. Czytaj forum, oglądaj polecane tu nagrania rekolekcji, konferencji itp, czytaj polecane tu książki.
Jak zrozumiesz siebie, swoje wady, błędy i poprawisz to w sobie, to już 50 % małżeństwa będzie uzdrowione. Na żonę nie masz wpływu.

Pisząc na forum pamiętaj, aby nie podawać zbyt wielu danych, które mogłyby ułatwić innym identyfikację Twojej osoby, czy też innych osób o których być może będziesz tu pisał.
 
     
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-02, 11:46   

Witaj Napoleonx na naszym forum.

Czytasz nas już od co najmniej miesiąca, więc pewnie wiesz, jak funkcjonuje nasze forum.
Przypominam tylko, że staraj się pisząc nie podawać za dużo szczegółów, które mogłyby Ciebie zidentyfikować.

Jeżeli Twoja żona mówi, że:
napoleonx napisał/a:
naszego małżeństwa już nie ma

to niestety raczej jest zdecydowana odejść. Nie chcę tego owijać w bawełnę, żebyś nie robił sobie zbyt dużych nadziei. Oczywiście staraj się jakoś walczyć o Wasze małżeństwo, chociaż może być bardzo ciężko. Ale czego nie robi się dla dzieci.
Na Twoim miejscu bym się nie wyprowadzał z domu. Zrobisz jej tym tylko przysługę. Będzie miała wytłumaczenie a po drugie umożliwisz jej rozwój nowego związku. Dzieci są w takim wieku, że nie może swobodnie wychodzić z domu, więc pewnie chce sobie ściągnąć kowalskiego do domu. Jeżeli Ty w nim mieszkasz, to nie może tego zrobić. Dzięki temu dzieci będą cały czas z Tobą. Im dłużej wytrzymasz, tym większa szansa, że tamtemu się znudzi i się wycofa.
 
     
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-02, 13:06   

napoleonx napisał/a:
Ze powinienem mieć " jaja" i zrozumieć ze my już nigdy nie będziemy razem, i odejść z mieszkania.

jej określenie "mieć jaj" raczej odnosi się do Twojego honoru, dumy, emocji - a raczej powinno odnosić się do honoru pojmowanego jako dochowanie ślubów, odpowiedzialności za rodzinę, żonę dzieci.
W tym sensie "mieć jaja" to nie być na posyłki żony, nie być zależnym w swoich decyzjach od jej widzimisię, chwilowego nastroju - mieć swój honor w dotrzymywaniu ślubów, zobowiązań.
Nie ma to nić wspólnego ze "zrozumieniem" ale z odpowiedzialnością, stabilnością, przewidywalnością.

- zrozumieć że nigdy nie będziecie razem - hm, "nigdy nie mów nigdy", być może przez jakiś czas, ale czy nigdy ?
tego nie wiesz ani Ty ani żona.
To teraz tak jej się wydaje, takie ma przeświadczenie dlatego, ze chce odejść i pozbyć się Ciebie.
Co będzie, to się okaże.

- odejść z mieszkania - to żona chce odejść, nie Ty.
Dlaczego Ty masz wykonywać jej polecenia ?
Dlaczego masz dawać jej powód porzucenia rodziny i tym samym dać jej pretekst Twojej winy przed sądem.
Dać jej "wolność" w decydowaniu nie tylko o sobie ale i o dzieciach i o Tobie ?
To Twoje prawo ale i obowiązek mieszkać razem z rodziną, dbać i opiekować się o nią.

Jeżeli wykażesz wyłączna winę zony w rozpadzie małżeństwa, nie dostanie rozwodu na swój wniosek, bez Twojej zgody.
Możesz wystąpić do sądu o zabezpieczenie pobytu dzieci w miejscu ich zamieszkania, zabezpieczając się przed wyprowadzką żony z dziećmi, a samemu trwać "na posterunku".
 
     
napoleonx
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-02, 13:23   

Tak mi się wydaje ze ona nie ma teraz podstaw do złożenie pozwu. Chyba za krótki jest rozpad więzi gospodarczych, emocjonalnych, a może tylko tak mnie męczy tym rozwodem bo chce bym to ja zrobił ten krok. Nie wiem, co sądzić, chciałem daj jej szanse na naprawę naszego związku, ale z dnia na dzień gaśnie płomyk miłości. Bliscy mówią nie jest warta twoich łez ..., że jeszcze ułożysz sobie życie
 
     
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-02, 13:40   

napoleonx napisał/a:
hyba za krótki jest rozpad więzi gospodarczych, emocjonalnych,

zazwyczaj po ok. 6 miesiącach rozpadu, sąd ustala go jako zupełny i trwały.
Natomiast kiedy taki zupełny i trwały rozpad więzi, nastąpił z winy jednego z małżonków, to nie może on skutecznie wnosić o rozwód, chyba że brak orzeczenia rozwody byłby sprzeczny z "zasadami współżycia społecznego" ( np. działabyś w złej woli - np z zemsty, w celu wykorzystania sytuacji dla prywatnej korzyści itp, znęcałbyś się na żoną lub dziećmi).
Art. 56 § 3 k.r.o.: „Rozwód nie jest dopuszczalny, jeżeli żąda go małżonek wyłącznie winny rozkładu pożycia"
 
     
napoleonx
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-02, 13:50   

a jak udowodnić winę rozkładu pożycia, ona tylko w rozmowie przyznała mi się do zdrady. Jak wspomniała o pozwie to mówiła coś o braku orzekania o winie bo tak bedzie sprawnie i szybko. I jak ja mam sie do tego odnieść , chcąc ratować nie powinienem się zgodzić na rozwód, z drugiej strony jej wina bo ona zdradziła ??
 
     
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-02, 13:55   

napoleonx napisał/a:
a jak udowodnić winę rozkładu pożycia, ona tylko w rozmowie przyznała mi się do zdrady. Jak wspomniała o pozwie to mówiła coś o braku orzekania o winie bo tak bedzie sprawnie i szybko. I jak ja mam sie do tego odnieść , chcąc ratować nie powinienem się zgodzić na rozwód, z drugiej strony jej wina bo ona zdradziła ??


Tak, jej zdrada, czyli jej wina.
Bez orzekania o winie, czyli szybko, czyli dobrze dla niej.

A tak trudno ustalić z kim się spotyka?
 
     
4xAS
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-02, 15:03   

Ależ te zdrady żon są podobne (mężów pewnie też), a już na pewno identyczne słowa (sic!) są wypowiadane (czy one się tego gdzieś uczą ? :-) ).
Ja byłem kilka miesięcy straszony, że jak się nie zgodzę na rozwód to wyciągnie wszystkie brudy. Wziąłem to na "klatę" i czekam na te brudy. Po kolejnych pismach wygląda, że coraz bardziej wirtualne, się robią te brudy :-) . Argumentów brak, więc się zaczyna wymyślać. Teraz to już czekam na każdą bzdurę, która padnie z ust adwokatki mojej żony (bo ona sama dała jej chyba zupełnie wolną rękę).
Jak się dowiem, że gwałciłem moją żonę przez całe życie po 5 razy dziennie wraz z kolegami, czy też że napastowałem syna i córkę (a jakże!), to zdziwiony nie będę wcale !
Wielokrotnie słyszałem , że nie mam dumy, charakteru i czego tam jeszcze, bo - tu uwaga: "kulturalni i inteligentni ludzie rozwodzą się szybko, bez obrzucania się błotem" a błoto napływa tylko z jednego kierunku ... .
Oj biedna ta moja żona i Twoja Napoleonie też. Klapki na oczach i po trupach do celu. Amok. Zaczyna mnie to już rozśmieszać, choć sprawa przecie b. poważna jest. Ten tępy upór mojej żony (powinna zacząć tupać nóżkami podczas rozprawy) te ciosy poniżej pasa (" ... świadkami wyzwisk były dzieci, bardzo emocjonalnie zwiazane z powódką..."). Moja córka od miesięcy spędza z tym starasznym lżącym matkę, ojcem łykendy a syn nie wyprowadził się z matką, bo " ... tylko dlatego, że nie miałby własnego pokoju syn pozostał z pozwanym". Mam dzieci wezwać na świadków do sądu, żeby zaprzeczyć tym bzdurom?
Zresztą syn kilka razy sam deklarował, że może zeznawać ... .
Sorry za moje wrzutki w Twoim wątku. Może Ci się przydać, bo wiele jest przed Tobą, choć życzę Ci żeby jednak nie. Twój "brak kultury i inteligencji" skutecznie może opóźnić radosny marsz Twojej żony do nowego, lepszego świata a kto wie (On wie napewno) może i ją zawróci? Czego Ci z całego serca życzę :-) .
 
     
napoleonx
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-02, 15:07   

Wiem z kim mnie zdradziła, tzn imię nazwisko wiek no może jeszcze nr telefonu, czy nadal z nim jest, jak jeszcze coś ze sobą rozmawialiśmy to mówiła że wie iż związek z facetem który ma 23 lata a ona 33 i dwójkę dzieci nie ma zbytnio szans. Lecz ostatnio jak ja mam dzieci pod opieką, czyli wieczorami ona wychodzi/wyjeżdża niby do koleżanki i wraca sobie w środku nocy, sadzę ze nie z koleżanką ale z nim. I jak tu nastawić się na przesłanie suchary: Każde sakramentalne małżeństwo jest do uratowania. Ja powoli niknę w oczach, zżera mnie ta sytuacja, porady psychologa, sychar, modlitwy, powierzenia swego życia w ręce Ojca, a mocy coraz mniej i mniej . Wątpliwości się piętrzą, a może rozwód to rozwiązanie ?
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-02, 15:22   

napoleonx napisał/a:
a może rozwód to rozwiązanie ?


Napoleon,
Ja też tak kiedyś pomyślałem, gdy żona znalazła sobie kogoś i dałem sobie wmówić, że rozwód to najlepsze wyjście. Nawet sam o niego wystąpiłem.
I gdzie jestem dzisiaj, po kilku latach? Na forum Sycharu, tak jak Ty.
Nie zrób tego błędu co ja. Ty masz szczęście, że znalazłeś Sychar w momencie gdy jeszcze razem mieszkacie, chociaż wiem jak wygląda takie wspólne mieszkanie.
Ja niestety znalazłem Sychar, gdy już nie mieszkaliśmy razem.

Wątpliwości będą się u Ciebie w głowie piętrzyć jeszcze długo, ale ważne abyś wiedział o jednym: Rozwód niczego nie załatwia, nie kończy problemów.
 
     
Stokrotka10101
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-02, 16:56   

To może nie potrwać długo -ten romans . 23 letni młodzieńcy raczej niechętnie sobie biorą na dłużej 33 łatkę z grupka dzieci . Może być ze za chwilę wróci do domu ze wstydem marząc by nikt już o tym nie pamietal
 
     
ryan
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-02, 18:32   

4xAS napisał/a:
Ależ te zdrady żon są podobne (mężów pewnie też), a już na pewno identyczne słowa (sic!) są wypowiadane (czy one się tego gdzieś uczą ? :-) ).


Słowa są identyczne co do każdej litery :mrgreen: - muszą się tego gdzieś uczyć, albo może jakiś poradnik jest ;-)

Parę rad tylko technicznych: Napoleon oddzielając uczucia do żony (te pozytywne i teraz negatywne) miej "jaja" i się nie wyprowadzaj jeśli mieszkanie czy tam dom jest też twój. Nie rób mojego błędu jak powie że chce odpocząć i żebyście dali sobie czas aby ona to przemyślała. Jeśli nieruchomość też jest Twoja nie wyprowadzaj się. Po prostu jeśli chata jest Twoja - to tam mieszkasz i tyle. Jeśli tego nie robisz spowoduj aby opłaty na rodzinę szły z Twojego konta jeśli macie np oddzielne (np w szczególności np za przedszkole czy szkołę dzieci) - nie wiadomo co się wydarzy

Znam pewne miejsce pracy gdzie w modzie :evil: jest namawianie kobiet do rozwodu przez kobiety którym małżeństwo się nie udało. Ze będzie lepiej, łatwiej, przyjemniej, że facet dziś niepotrzebny w domu bo i tak mu się walnie alimenty.
 
     
odnowa
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-02, 20:43   

Ryan:

"Znam pewne miejsce pracy gdzie w modzie :evil: jest namawianie kobiet do rozwodu przez kobiety którym małżeństwo się nie udało. Ze będzie lepiej, łatwiej, przyjemniej, że facet dziś niepotrzebny w domu bo i tak mu się walnie alimenty"


Ryan, chyba, to nie zależy od miejsca pracy, dziś zdecydowana większość społeczeństwa tak robi, zarówno w stosunku do kobiet jak i mężczyzn
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9