Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Chce uratowac moje malzenstwo - prosze o pomoc
Autor Wiadomość
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-20, 19:43   

Pavel napisał/a:
świadomość faktu, ze zona wyszla za mnie bardziej z chłodnej kalkulacji niz nawet naiwnej miłości boli.


to NADAL TWOJE DOMYSŁY a nie fakty
 
     
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-20, 21:07   

Mirakulum napisał/a:
Pavel napisał/a:
świadomość faktu, ze zona wyszla za mnie bardziej z chłodnej kalkulacji niz nawet naiwnej miłości boli.


to NADAL TWOJE DOMYSŁY a nie fakty


Wlasciwie to jej slowa, nie ujęte w cytat co prawda. Oczywiscie jest promil mozliwosci, ze nie wie co teraz mowi, badz mowi to aby mnie zranić.
 
     
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-20, 23:44   

Pavel napisał/a:
Mirakulum napisał/a:
Pavel napisał/a:
świadomość faktu, ze zona wyszla za mnie bardziej z chłodnej kalkulacji niz nawet naiwnej miłości boli.


to NADAL TWOJE DOMYSŁY a nie fakty


Wlasciwie to jej slowa, nie ujęte w cytat co prawda. Oczywiscie jest promil mozliwosci, ze nie wie co teraz mowi, badz mowi to aby mnie zranić.

To Cię rani ?
Jeżeli mówi, że nie wyszła za Ciebie z chłodnej kalkulacji ale z miłości ?

Dlaczego ?
Bo Ty uważasz że jest inaczej ?
 
     
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-21, 08:56   

GregAN napisał/a:
Pavel napisał/a:
Mirakulum napisał/a:
Pavel napisał/a:
świadomość faktu, ze zona wyszla za mnie bardziej z chłodnej kalkulacji niz nawet naiwnej miłości boli.


to NADAL TWOJE DOMYSŁY a nie fakty


Wlasciwie to jej slowa, nie ujęte w cytat co prawda. Oczywiscie jest promil mozliwosci, ze nie wie co teraz mowi, badz mowi to aby mnie zranić.

To Cię rani ?
Jeżeli mówi, że nie wyszła za Ciebie z chłodnej kalkulacji ale z miłości ?

Dlaczego ?
Bo Ty uważasz że jest inaczej ?


Myślałem, ze złe napisałem, ale to jednak Ty blednie odczytales. Boli, ze wyszła za mnie bardziej z chłodnej kalkulacji niz miłości. Chociaz to byloby chyba zbyt proste wytłumaczenie. Podejrzewam (to juz tylko moje domysły), ze myślała ze to miłość, jednakże nie taka jaka sobie wyobrażała i o jakiej marzyła.
Mimo tego wszystkiego co sie wydarzyło, ona wciaz chce sprobowac, ja rowniez. Przede wszystkim dla dzieci, ale oboje z nadzieja, ze miedzy nami sie cos urodzi. Cos, czyli miłość. W teorii wydaje sie to tak ciezkie, ze az niemozliwe. Dla Boga jednak niemoLiwe nie istnieje. Wczoraj powiedzia mi, ze chciałaby aby jej sie (wewnętrznie) chcialo, jak jej sie (teraz) nie chce. Jakas potezna bryła lodu jest w niej, jakas wewnętrzna blokada powodująca rozdrażnienie i niechęć do mnie. Ona chcialaby, aby to zniklo, ale wydaje sie to niezależne tylko od jej woli. Sa sposoby aby to złagodzić? Sam czas? Psycholog? Ma ktos doswiadczenie badz namiary, aby poznać co to jest i jak sobie z tym poradzic?
 
     
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-21, 12:35   

Tak, źle zrozumiałem.
Przepraszam.

Wiesz, chyba najbardziej pozytywne jest to, że zaczyna istnieć komunikacja między Wami.
To sposób na lepsze zrozumienie siebie nawzajem.

Wiecie co dla każdego z Was znaczy miłość ?
Czego oczekujecie od miłości ?
Dla siebie, dla drugiej osoby...

Jesteście poza Polską, trochę trudno polecić jakieś ośrodki w UK :-(
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-21, 12:43   

Pavel, trudno mi cokolwiek radzić na odległość, ale może warto przeczytać "5 języków miłości". Czasami jest tak, że mimo największych starań kochamy drugą osobę w sposób dla niej nieczytelny i vice versa, do momentu, aż dochodzimy do wniosku, ze już daliśmy z siebie tyle miłości nic w zamian nie otrzymując, ze tracimy już ochotę i siłę aby dalej próbować....

Polecam

http://www.esprit.com.pl/...ow-milosci.html
 
     
renta11
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-21, 12:50   

Paweł
Kup żonie książkę "Pokochaj siebie a nieważne z kim się zwiążesz" chyba Zuhorst. Tam jest fajnie opisane, co zrobić w takiej sytuacji braku czy wypalenia uczuć. Mój mąż przeczytał 100 stron i dalej już nie, bo on po prostu wcale nie był zainteresowany wzbudzaniem uczuć do mnie. Jak żona zacznie czytać z zainteresowaniem to jest szansa.
 
     
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-21, 13:55   

zenia1780 napisał/a:
Pavel, trudno mi cokolwiek radzić na odległość, ale może warto przeczytać "5 języków miłości". Czasami jest tak, że mimo największych starań kochamy drugą osobę w sposób dla niej nieczytelny i vice versa, do momentu, aż dochodzimy do wniosku, ze już daliśmy z siebie tyle miłości nic w zamian nie otrzymując, ze tracimy już ochotę i siłę aby dalej próbować....

Polecam

http://www.esprit.com.pl/...ow-milosci.html


Mam te lekturę na liscie, ale dziekuje :)
 
     
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-21, 14:03   

GregAN napisał/a:
Tak, źle zrozumiałem.
Przepraszam.

Wiesz, chyba najbardziej pozytywne jest to, że zaczyna istnieć komunikacja między Wami.
To sposób na lepsze zrozumienie siebie nawzajem.

Wiecie co dla każdego z Was znaczy miłość ?
Czego oczekujecie od miłości ?
Dla siebie, dla drugiej osoby...

Jesteście poza Polską, trochę trudno polecić jakieś ośrodki w UK :-(



Tak, to jest pozytyw, bo mimo ze zonę czasem drażni sposób w ja mowie, pojedyncze slowa, zwroty a czasem sama moja obecność, zaczyna chcieć mnie słuchać i ze mną rozmawiać, to jest cos.
Nie bede sie mądrzył, ze wiem dokładnie czym dla mnie jest miłość. Nie mam definicji, w ogólnym skrócie - dla mnie to chec oddania całkowitego, wsparcia, akceptacji zrozumienia i troski. I wspólnej pracy i walki o zwiazek. To trudne pojecie. Nie wiem co miłość o nacza dla zony, wciaz podejrzewam, ze u niej konczy sie to i zaczyna na etapie: albo to czuje albo nie.
Jesli chodzi o oczekiwania, juz zonie mowilem ze od tego bedziemy musieli zaczac gdy juz bedzie gotowa - od wypowiadania oczekiwań i mówienia tego wprost, bez niejasności
 
     
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-21, 14:09   

renta11 napisał/a:
Paweł
Kup żonie książkę "Pokochaj siebie a nieważne z kim się zwiążesz" chyba Zuhorst. Tam jest fajnie opisane, co zrobić w takiej sytuacji braku czy wypalenia uczuć. Mój mąż przeczytał 100 stron i dalej już nie, bo on po prostu wcale nie był zainteresowany wzbudzaniem uczuć do mnie. Jak żona zacznie czytać z zainteresowaniem to jest szansa.


Wielkie dzieki, tytul pokrywa sie z tym, co od dawna uwazalem - moja zona tez kompletnie nie pokrywa sie z "zona moich marzeń", a jednoczesnie szczerze ja pokochałem. Od dawna wierzyłem w istnienie tej legendarnej 2 połówki, jezeli jest szacunek, akceptacja chec pracy i spełnianie wlasnych potrzeb i oczekiwań, miłość mozna zbudowac, zwlaszcza gdy jest choc nieco chemii, a ta niewatpliwie byla. Niezwłocznie sprobuje te książkę zakupić
 
     
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-25, 08:41   

Wczoraj w nocy ludzka natura wygrala. Wieczorem zona powiedziala, ze wychodzi na wieczor. Nie mialem z tym problemu. Syn zbudzil mnie ok 1 w nocy, zauwazylem, ze zony jeszcze nie ma, wiec postanowilem napisac smsa. Zeby poprosila brata, aby ja odprowadzil. Ona napisala, ze jej tam dobrze i nie zamiarza wracac na noc. Zadzwonilem. Odpisalem spokojnie, ze powinna noc spedzac w domu, zwlaszcza ze mnie wygonila na sofe. Ze dzieci zarowno w nocy (bo wstaja), jak i rano widza ze mamy nie ma w domu, ze to nie jest dobre. Mialem racje, bo od rana dzieci wypytuja mnie gdzie mama, dlaczego jej nie ma.
Od slowa do slowa, zona ktora na poczatku mowila "ale o co ci chodzi", "nie ma w tym nic dziwnego, to normalne" zaczela byc coraz bardziej agresywna, zachowywala sie tak jakby miala tylko prawa i mogla robic co chce, a obowiazki to juz moja sprawa, przeciez jestem w domu. Przyznalem, ze nie mam z tym problemu aby od rana zajac sie dziecmi, jednakze jezeli ona ma byc nieprzytomna pozniej przez pol dnia (ta sytuacja powtarza sie co weekend od miesiaca ponad), moze tak jak ja nie mam prawa do odpoczynku, niech pojdzie na weekend do pracy i wtedy odpocznie od dzieci. Ona na to, ze nie zamierza isc do pracy.
Peklem, zdenerwowalem sie. Bardzo twardo, z lekko podniesionym glosem powiedzialem, ze skoro tak, to ja rzuce prace - abysmy wspolnie poszukali pracy tak, aby sie w domu mijac - jedno zmiana ranna, drugie popoludniowa, plus zrzutka na opiekunke pomiedzy. Nie bedzie musiala mnie wtedy ogladac, skonczy jej sie codzienne kilkugodzinne kawkowanie z psiapsiolka z rana (w tym czasie dzieci zajmuja sie wlasciwie same soba, wiem bo moja mama czesto z dziecmi rozmawiala na skype, te kawkowanie jest niemal codziennoscia. ROzumiem, ze nic w tym zlego. Ale codziennie? ploty kosztem dzieci?), nie bedzie miala czasu na glupoty. Powiedzialem, ze mamy takie same prawa, ale i obowiazki. Ona na to, ze nie pojdzie do pracy bo nie musi. Ja na to, ze musi tak samo jak ja musze, bo nie robie tego dla przyjemnosci. Powiedzialem, ze jesli myslala, ze gdy ona powie ze to koniec a ja sie potulnie wyniose i zostawie dzieci, bede tylko placil alimenty i widywal dzieci w weekendy, to sie grubo pomylila. Oczywiscie w trakcie kilkukrotnie sie rozlaczyla, krzyczac i uzywajac wulgaryzmow. Na poczatku rozmowy i pozniej wielokrotnie sie smiala. Gdy napisalem po jednym z rozlaczen smsa, aby odebrala i zaczela zachowywac odpowiedzialnie, odpisala, zebym sie odczepil od niej, ze rozmawia o sprawach o ktorych ze mna nie chciala rozmawiac (dotyczacych molestowania jej w dziecinstwie/mlodosci, odkrylem to przedwczoraj, szczegolow nie znam, sam jej doradzalem rozmowe z bratem, jesli ze mna nie chce). Odpisalem - ze nie rozumiem, jak mozna rozmawiac o takich sprawach, jednoczesnie smiejac sie chwile pozniej czy w trakcie, a dla mnie pisac, ze jest jej dobrze. Ze trzebaby nie miec emocji.
Na marginesie, szwagier mieszka z dziewczyna i maja lokatora, obca osobe To sa warunki do tego typu zwierzen? Nie wydaje mi sie.
W koncu odebrala, mowiac abym sie o nia nie martwil. Napomnialem ja jeszcze raz, ze jej miejsce jest w lozku, w domu. Ze ja nie wiem o ktorej przez nerwy zasne, ze bede polprzytomny z rana rowniez. Ze najwyzsza pora zaczac myslec o dzieciach, bo one sa najwazniejsze, a niczemu tu nie zawinily.

Nie wiem, czy dobrze postapilem stawiajac sie w tej sprawie, ale czulem, ze pownienem. Moze mam tutaj problem z wlasnego dziecinstwa, obawy z takim czyms zwiazane. Jednoczesnie, skoro od domu szwagra dzieli nas 5 minut spacerem, uwazam, ze to jest egoistyczne i nieodpowiedzialne, aby nie nocowac w domu, zwlaszcza, ze ja na jej prosbe mecze sie na sofie. Codziennie mnie bola od spania tam albo nogi, albo plecy. Dochodza dzieci, ktore widza i czuja.
Jestem tylko czlowiekiem, peklem, mimo ze zakladalem,ze nie bede sie klocic i dam jej swiety spokoj. Zachowuje sie odpowiedzialnie, mimo wszystkiego co sie stalo, nie uciekam ani od odpowiedzialnosci, ani obowiazkow. Ona zaniedbala dom, dzieci, jak widac stawia siebie na pierwszym miejscu. Czesc przyczyn tego rozumiem, ale jestesmy dorosli - ja po 30 ona na niemal 30. To jest zycie, nie mozna sobie usiasc i patrzec z boku. Powiedzialem jej rowniez, ze dzieci potrzebuja mamy, taty, ale i obojga rodzicow, wiec jej podejscie (od dawna, wielokrotnie jej mowilem, ze mam z tym problem), ze jak ja jestem w domu czy na placu zabaw, to ona sobie zawsze ma odpoczywac od dzieci, oddajac sie plotom, nie jest w porzadku wobec dzieci. Oczywiscie rozumiem, ze poplotkowac tez trzeba, odpoczac. Ale nie za kazdym razem!

Jesli uwazacie, ze przesadzam, nie mam racji - piszcie, z argumentami najlepiej. Jesli sie zgadzacie ze mna, piszcie rowniez. Bo moze wymagam czegos niezwyklego, choc mi sie to wydaje normalna.
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-25, 17:56   

Paweł rozmowa w nocy przez telefon, jak nie widzisz oczu rozmówcy i to na tak trudne tematy ????

zero pauzy

polecam rekolekcje sycharowskie październik 2009 r oj Bogdan Kocańda

"Jak zatrzymać zło na sobie ?"
http://sychar-rekolekcje....d-03102009.html
 
     
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-25, 20:05   

Mirakulum napisał/a:
Paweł rozmowa w nocy przez telefon, jak nie widzisz oczu rozmówcy i to na tak trudne tematy ????

Niestety prawda, puscily mi nerwy. Nie planowalem poruszac trudnych tematow, chcialem tylko wyrazic sprzeciw, jak widac osiagniecia odwrotne do zamierzonych. Chociaz male to znaczenie czy widze jej oczy czy nie, i tak mi prosto w oczy nie patrzy. Albo zaslania twarz rekoma, albo odwraca wzrok. Musze sie nauczyc wreszcie, ze jak sie zaczynam denerwowac, to znaczy ze trzeba przestac gadac. Z drugiej strony, nie krzyczalem, mowilem tylko stanowczo. Dzis na spokojnie powiedzialem to samo. Ona chce, aby zostalo tak jak jest. Czyli nijak. I na tym polega moja pauza. Definitywnie przestaje z nia rozmawiac na jakiekolwiek tematy niezwiazane z domem. O innych - tylko z jej inicjatywy. Tak dlugo jak starczy mi sil...
 
     
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-06, 01:08   

Jako, ze moderacja zamknela watek "Naturalne metody antykoncepcji - fakty i mity" (co jest Waszym prawem, aczkolwiek dziwi mnie zamkniecie watku "cieszacego"sie tak duzym zainteresowaniem), postanowilem, ze odpisze w swoim, nieco juz zakurzonym watku dwom osobom, ktore odniosly sie do mego wpisu.

Nirwanna napisala:

"Pavel, jak zmieniłeś zdanie w temacie spirali, to może jest szansa, że zmienisz zdanie i w innych tematach związanych z antykoncepcją, i to może szybciej niż Kościół?
Pavel napisał/a:
Nie dajmy sie zwariowac i nie badzmy lemingami.

Nawołujesz do czego? Określenie "leming" jest pejoratywne, oznacza mniej więcej człowieka, który żyje bezrefleksyjne. Tymczasem sporo osób tu wypowiedziało się, że temat antykoncepcji ma całkiem dobrze przemyślany, przećwiczony i doświadczony w życiowych bojach - jako zgodny z nauką KK . Dlatego deprecjonujesz te osoby?
Masz prawo do własnego zdania, ale inni mają podobne prawo.
Fajnie by było jakbyśmy dyskutowali bez używania pejoratywnych określeń rozmówców :-)
"
Czesc pierwsza - Zmienilem zdanie na temat spirali, bo jak pisalem, nie mialem pojecia, iz moge byc nieswiadomym morderca. Jesli chodzi o inne metody, wlaczajac NPR, tak jak pisalem - ja jestem otwarty na kolejne dzieci, zona zdecydowanie mniej, piszac delikatnie. Moj budzet juz teraz ledwo sie dopina, chociaz staram sie jak moge. Gdybym mial miec 7 dzieci (tak jak moi dzadkowie), to nie wiem jak bym je wykarmil. I nie powolujmy sie tu na pomoc Boga w tych sprawach, jakos jak slusznie ktos zauwazyl, w przykladowej Afryce (bo nie tylko tam) dzieci umieraja z glodu - tam jakos pomocy z nieba nie ma. Oczywiscie nie dramatyzuje, ze gdybym mial wiecej dzieci poumieralyby z glodu, chodzi mi o finansowa pomoc "z gory" - tak to przeciez nie dziala.

Druga czesc - Nie mialem na mysli nikogo konkretnie piszac "nie badzmy lemingami". Szanuje inne poglady, nie ma znaczenia czy sa inne niz moje. Jesli Ty tak to odebralas, badz ktokolwiek inny (jako deprecjonowanie osob majacych inne poglady), informuje ze kompletnie nie to mialem na mysli. Przepraszac nie bede, bo nie bylo moim zamiarem obrazanie kogokolwiek tutaj.
Chodzilo mi o bezrefleksyjne podazanie za nauka KK, wielu katolikow (wiem z doswiadczenia) nie zastanawiajac sie bierze WSZYSTKO to co mowia ksieza czy glowy kosciola za dogmat. Przykladem, smiesznym nieco wg mnie jest slynne mieso na Wigilie. Nie pamietam kiedy to zmieniono, ale dawniej to byl grzech, teraz oficjalnie nie jest. Wedlug mnie odkad pamietam byla to bzdura, jako ze ryba to rowniez mieso, wszystko jest uzaleznione od umiejscowienia na mapie. Post to post, nie oznacza przeciez tego, ze nie mozna jesc miesa ssakow, ryby zas juz sa postne (oczywiscie rozumiem i zalety wynikajace z tego smiesznego rozumienia postu - ludzie starali sie chociaz raz w tygodniu zjesc rybe). Tak piatkowy post pojmuje wiekszosc katolikow w Polsce, jakos nigdy nie spotkalem sie, aby ksieza edukowali, ze takowe pojmowanie postu w piatek jest bledne, a przynajmniej niekompletne i bardzo powierzchowne.

Twardy napisal:

"Pavel napisał/a:
Wedlug mojej opinii i sumienia, antykoncepcja (ktora jest rowniez NPR), ktora nie zabija (np. prezerwatywy, ktorych osobiscie nie znosze, czy stosunek przerywany - rowniez fanem nie jestem), nie szkodzi zdrowiu, nie jest grzechem.


Masz prawo mieć swoją opinię, swoje zdanie. Kościół ma inne zdanie.
Ty masz wolną wolę i możesz z niej korzystać jak chcesz. Możesz nie zgadzać się nauką Kościoła. Twoja decyzja i Twoje konsekwencje tej decyzji."

Tak jest, przyjmuje swoje zdanie z pelna odpowiedzialnoscia i konsekwencjami (zwlaszcza ze jest to w zgodzie z moim sumieniem). W calkiem sporej ilosci spraw mam odmienne zdanie niz oficjalne stanowisko KK (wielu duchownych rowniez sie przeciez z wieloma oficjalnymi stanowiskami KK nie zgadza, chociazby celibat, ale przykladow jest przeciez wiele, nie ma sensu wymieniac). Ja zadalem pytanie, i prosilbym o odpowiedz, co bedzie np. z Toba i Twoim stanowisckiem w sprawie antykoncepcji, gdy KK oficjalnie zaaprobuje pewne jej formy (NPR juz jest aprobowana, a to przeciez rowniez forma braku otwartosci na nowe zycie). Wiem, ze na chwile obecna jest to tylko gdybanie, ale skoro takie sprawy omawiane byly na szczytach KK, nie jest to science fiction. Innych, ktorzy czytali moj post, rowniez prosze o odpowiedz. Mam nadzieje przy okazji, ze ten post "przejdzie" moderacje, bo chyba nei ma w nim nic niewlasciwego, a troche czasu to bazgralem ;) Pozdrawiam
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10