Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Moja historia...
Autor Wiadomość
Nika19852
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-03, 12:03   Moja historia...

Witam wszystkich serdecznie. W związku małżeńskim sakramentalnym jestem od lipa 2011 r. Mam 30 lat a czuje się jakbym miała o wiele więcej. Mamy z mężem trzyletnią córeczkę oboje pracujemy, budujemy dom. Na pozór wszystko normalnie...własnie tylko na pozór. Mój mąż od dłuższego czasu zachowuje sie inaczej co mam na myśli pisząc inaczej, wolny czas spędza jedynie przy komputerze, chodzi wszędzie z telefonem nie potrafi sie z nim rozstać. Prosze go bardzo o to aby poświęcił czas mi i córeczce, ale on twierdzi i mówi to wprost, że nie chce, żeby go nie zmuszać. twierdzi, że kiedyś byłam inna wesoła, usmiechnięta zgadza sie to fakt, tylko że obecnie moja sytuacja uległa zmianie, opiekuję się chora babcią, dzieckiem i pracuję a mąż jest obecnie na szkoleniu. Zostałam sama w tym momencie. Maciej generalnie stworzył sobie jakby swój świat powiedział że ni będzie szedł na żaden kompromis i uszczęśliwiał nikogo na siłe nikogo tzn. mnie... prosiłam wiele razy o wyjście razem o kino, spacer jesli kiedys poszedł to z niechęcią tak jak ostatnio na placu zabaw czas spędził z telefonem a ja z dzieckiem poraz kolejny sama jak palec. Zadne argumenty nie docierają, mąż jest skupiony na sobie, swoich przyjemnościach, ma nowych znajomych poznał ich na szkoleniu. ...spędza z nimi czas po szkoleniu, wyjężdzaja nad jezioro, poznaje nowe kobiety, które chyba mu sie podobaja bo sa wesołe, usmiechnięte (szkolenie poza miejscem zamieszkania) mąż jest policjantem jesli to ma jakieś znaczenie. Boli mnie ten jego egoizm, skupienie na sobie to że njie widzi nas dwóch córki i mnie i naszych potrzeb a ja nie prosze o wiele nie chce kwiatów, piniędzy, ale on sie oddala emocjonalnie widzę, że jest nieszczęśliwy jakby życie bez zoboiązan wymagań było lepsze tym co on chce. Brakuje mi sił duzo sie modlę, ale codziennie upadam, wczoraj dzownił do mnie i poraz kolejny spędzał czas miło ze znajomymi...przyjedzie dziś na weekend ale z nami nigdzie nie chce sie wybrać bo to nudne... (słowa męża)prosze o wsparcie i modlitwę.
 
     
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-03, 13:16   

Witaj Nika

Cztery lata po ślubie i już nuda. Coś brakuje nam prawdziwych, odpowiedzialnych facetów. Coraz częściej spotykamy się z ich podróbkami w stylu Piotrusia Pana. I to niezależnie od tego, czy na co dzień wykonują pracę prawdziwie męską, czy nie.

Szkolenia, wyjazdy, telefon ciągle przy sobie. Nie jest to odpowiedzialne zachowanie. Albo już sobie kogoś znalazł. Przepraszam, ze tak wprost, ale takie są często objawy pojawienia się trzeciej osoby w małżeństwie.

Wiem, że jest Ci ciężko. Przechodziłem przez to, więc wiem jak boli. Ja przez pół roku walczyłem o swoje małżeństwo, ale okazało się, że nie ma to żadnego sensu. Wtedy zrozumiałem, że muszę zawalczyć o siebie. I walczę. Powolutku odbudowuję siebie. Pomagają mi w tym rekolekcje i wykłady, które znajdują się na naszym forum, tutaj:
http://sychar-rekolekcje.blogspot.com/

Lektura polecanych książek, spotkania w ognisku, czytanie i pisanie na forum.
Gdy Ty się podniesiesz, zaczniesz się cieszyć życiem, takim, jakie jest, to zaczniesz być również atrakcyjniejsza dla otoczenia.

Trzymaj się!
 
     
Nika19852
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-03, 13:38   

Dziękuję bardzo za Twoje słowa, czytałam twoje wcześniejsze posty. Wiesz mam świadomość, że nie jestem bez winy i nie wiem jak mam zachowywac się w stosunku do męża aby dostrzegł także moje potrzeby przeciez nie mozna kogoś zmusic do tego aby chciał...aby miał taka potrzebę on nie lubi piaskownicy, parku, kina, spacerów...zastanawiam się czy to prawda czy to wymówka...bardzo boli to wszystko czuje jak mi serce płonie nie z gniewu (chwilami również0 ale ze smutku, że jestem tak beznadziejna zreszta to mi powiedział...trafiając na mnie trafił najgorzej jak mógł....mam dwie prace, dom, dziecko rodziców już nie mami jeszcze jedno co mam....niskie poczucie własnej wartości...no bo co ze mnie za kobieta z którą nie chce przebywac własny mąż...znajomi twierdzą, że ze mna nie można sie nudzić...chcę zacząć od siebie i duzo się modlę, ale nie wiem jak rozmawiać z mężem...jak się zachowywac czy prosic o jego czas czy dac sobie i jemu spokój...
 
     
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-03, 14:17   

Nika19852 napisał/a:
że jestem tak beznadziejna zreszta to mi powiedział...trafiając na mnie trafił najgorzej jak mógł


Wybacz Nika, ale Ty w to uwierzyłaś?
Ten, kto nie zachowuje się poprawnie, zawsze próbuje zrzucić odpowiedzialność z siebie na współmałżonka. On w ten sposób się tłumaczy (często nawet podświadomie). To nie on jest winny, po prostu musiał tak zrobić, bo ta druga osoba jest/była tak beznadziejna, że nie dało się z nią wytrzymać.

Ja też miałem taki okres, że zarzucałem sobie wiele rzeczy. Część była prawdziwa, ale większość to były wmówione mi przez żonę bzdury. Gdy zacząłem proces reintegracji swojej osobowości, zacząłem też doceniać wiele rzeczy w sobie. Żeby być zadowolony z życia, muszę być po pierwsze zadowolony z siebie.

Znaczy że dwóch pracodawców zatrudnia beznadziejnego pracownika? I Ty w to wierzysz? Zacznij wierzyć w siebie. Oczywiście bez zadufania!
 
     
Mrówka
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-03, 14:26   

Witaj Nika! Mam podobne doświadczenia z mężem i światem wirtualnym oraz nie chęcią do obowiązków z jego strony, spędzania czasu itd. Chcę Ci powiedzieć co mi pomogło - gdy wreszcie zrozumiałam, że mam zająć się sobą. O co konkretnie chodzi - przykład:

Mąż nie chce spędzić z Wami weekendu - trudno, jego strata. Ty zrób to co chcesz - chcesz pójść z dzieckiem na spacer to idź. Zaproponuj ten spacer mężowi oczywiście, ale jeśli odmówi to już jego strata. Jeżeli będzie chciał z Wami spędzić czas inaczej to sam to zaproponuje.

Do niczego go nie zmusisz - sam Ci to powiedział :)

Nie chodzi o to aby nie wychodzić z propozycją ale o to, że jeśli druga storna nie chce to żeby sobie samemu radzić. Nie chciał iść od kina - weź siostrę/brata/koleżankę/ sąsiadkę.

Nika zacznij żyć - a jeśli Twój mąż będzie chciał to do Ciebie dołączy.

Musisz przyjąć do wiadomości to, że on może nie chcieć tych obowiązków (to dla mnie było najtrudniejsze) - ma wolną wolę i może odrzucić to, co mu się wydaje trudne. Nie wiś na nim, skup się na sobie, nie analizuj go ciągle (sama wiem, że to do niczego nie prowadzi tylko truje nas od środka).

Nika - twój mąż nie jest Twoim 'przedłużeniem' i to, że on nie chce z Tobą teraz spędzać czasu nie znaczy, że Ty jesteś gorsza! Pracuj nad sobą dla samej siebie, niech wróci Ci dawna radość życia :)

Inną sprawą jest to co napisał już Jacek - tam może ktoś być - i nie pisze tego by Cię straszyć albo zachęcić do 'dochodzenia' ale miej to gdzieś z tyłu głowy ( z tyłu, żebyś teraz nie zaczęła myśleć o tym obsesyjnie!).

Zobacz czy w Twojej okolicy jest ognisko Sycharu :)
 
     
Bafi
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-04, 00:25   

Witaj Niko.
A może warto w czasie wolnym od pracy wyjść ze swoimi znajomymi chodź na "godzinkę" a córeczką zajmie się tato?
 
     
Satine
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-05, 00:24   

Nika19852 napisał/a:
niskie poczucie własnej wartości...no bo co ze mnie za kobieta z którą nie chce przebywac własny mąż...znajomi twierdzą, że ze mna nie można sie nudzić...chcę zacząć od siebie i duzo się modlę, ale nie wiem jak rozmawiać z mężem...jak się zachowywac czy prosic o jego czas czy dac sobie i jemu spokój...


Dobrze, że chcesz zająć się sobą, ale po co druga część pytania? Zajmij się sobą i twórz siebie na nowo, żebyś budowała poczucie swojej wartości bez względu na to, co sądzi o tym mąż czy ktoś inny.

Najpierw zbuduj siebie i ciesz się swoim własnym towarzystwem, żyj ciekawie dla samej siebie, a zobaczysz, jak może zmienić się wszystko wokół Ciebie. Masz moją modlitwę. :)
 
     
Słonko
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-05, 14:39   

Witaj! Wiem co czujesz, tylko zbliżenie do Jezusa pomaga wypełnić tę pustkę, koi ból... Mąż mieszka że mną, zajmuje się dziećmi, zrobi wszystko o co poproszę ( zakupy,sprzątanie, samochód sprawdzi, zawiedzie co gdzie trzeba) ale bardzo okazuje mi.,że nie jestem dla niego ważna. Przytula, całuje dzieci, im opowiada co zdarzyło się w pracy, do nich i z nimi się śmieje a do mnie służbowo, zmieniłam kolor włosów i to bardzo a on nic ( jeszcze rok temu skomentował by na pewno) nawet po imieniu do mnie nie mówi. Też czuję się sama bo tak na codzień to wraca ok 21 więc i tak dzieci i dom i praca, muszę to sama pogodzić i zorganizować bo niby słucha a potem zdziwiony jak gdzieś jedziemy. Czytam dużo różnych książek tu polecanych i sama ze szczerego serca polecam" 5 języków miłości ".
Nie jęcz, nie narzekaj bo taka jesteś "mniej atrakcyjna" ale wymagaj przede wszystkim kontaktów z dzieckiem. Nie musi chodzić z wami ale niech on wie, że ma dziecko i, że ono go potrzebuje. Ze wszystkich moich "przemówień" dotarły tylko te o tym jak ważna jest rola ojca, że on ma klucz do szczęścia własnych dzieci.
A ja, jak najczęstszą msza święta i modlitwa pozwalają mi zachowywać spokój,choć czasem jest tak strasznie źle w tej " samotności we dwoje ".
I czekam na 12 kroków....
Mąż zechce to dołączy, czasem już zdarza mu się chcieć....
Dużo wytrwałości w znalezieniu i polubieniu siebie i wiem jakie to trudne.
Jeszcze pomaga uświadomienie sobie ile mamy, jak szczodrze dobry Bóg nas obdarował i dziękowanie za to.
Obejmuje modlitwą
 
     
Nika19852
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-06, 13:59   

Bardzo dziękuję za wszystkie odpowiedzi i modlitwę równiez modlę się za was. Czuję sie samotna, ale nie będę szła tropem aby kogoś znaleźć zabić tą samotność. Brak mi ciepła i uwagi ze strony męża jestem mama, pracownikiem i chciałabym byc też żoną, ale nie wiem czy potrafię być dla męża taka jak on chce nie usiłuję zmieniac go to raczej wszystko mężowi we mnie nie pasuje....nie taka mina nie takie zachowanie. Może to dziwne co napiszę, ale czuje jakbym musiała odstawiac jakis teatr gdy on wraca do domu...usmiech, dobre ubranie a ja mam czasem ochote na coś zupełnie innego....ubrałam sie pięknie i dobrze się czułam w niedzielę, ale nawet tego nie zauważył nie skomentował...poprostu olał. Jestem zazdrosna o jego czas poświęcany innym a nie nam swojej rodzinie...
 
     
Nika19852
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-08, 07:26   

Przepraszam nie mam już siły wiem, że może nikt na te posty nie odpowie , ale w momencie gdy wyrzucę z siebie to wszystko poczuję sie lepiej. Nie daje już rady...mąż widzi we mnie wszystko co złe....gdy skrzywdzi sie jego...chowa uraze długo i daje to odczuć za każdym razem a właściwie codziennie...mówi, że nie jestem normalna ...że moje zachowanie jest beznadziejne dlatego on tak się zachowuje sał sie obcy zimny, nieobecny duchem, ciałem...nie mam siły juz walczyć, wczoraj bawił się ze znajoomymi z kursy poraz kolejny a dziecko chciało zadzownić...dzwonię a telefon wyłączony...czuję, że walcze tylko ja o odrobinę zainteresowania, czuję że tracę szacunek do siebie, że stałam sie nikim jęczącą za mężem i jego zainteresowaniem kobietą bluszczem aby tylko o nas (o mnie i córeczce) pamiętał...nie mam sił już tak dalej on jest zadowolony z siebie i swojego życia...mówi, że moje uczucia go nie interesują nie wiem już co dalej chcę się poddać nie mam siły w pojedynkę ratować, udawadniać, pisać, skamleć...przepraszam
 
     
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-08, 08:22   

Nika19852 napisał/a:
Przepraszam nie mam już siły wiem, że może nikt na te posty nie odpowie , ale w momencie gdy wyrzucę z siebie to wszystko poczuję sie lepiej

Pisz Nika, pisz.
Może nie wszyscy odpiszą, ale na pewno przeczytają. Jak im coś mądrego przyjdzie do głowy, to i napiszą. Ale pisanie ma tę zaletę, że Ty możesz to zobaczyć z innej perspektywy. To jest jak z rozmową. Czasami rozmawiamy o czymś nie dlatego, żeby od kogoś otrzymać radę, ale żeby nasze problemy usłyszeć (w czasie ich mówienia).

No cóż, jako mężczyzna muszę stwierdzić, że wielu mężczyzn nie dorosło do roli męża, ojca. Dalej są małymi chłopcami (Piotruś Pan), dla których najważniejsza jest zabawa. Tylko że klocki i misie zamienili na: gadżety, alkohol, a czasem nawet i inne kobiety, natomiast rowerek zamienili na samochód.
Jak z nimi postępować? Nie wiem. Sam trafiłem na żeński odpowiednik Piotrusia Pana (Piotrusia Panna?), więc nie jestem uprawniony do udzielania rad. :-?
Ale ja zrozumiałem, że mogę być jeszcze zadowolony z życia, jeżeli zajmę się sobą (no i oczywiście dziećmi). Ale to wymaga "odklejenia się" od współmałżonka, trzeba przejść z etapu bluszcz na etap drzewo. Nie wieszam się na żonie. Jestem samodzielny. Jestem na tyle silny i stabilny, że dzieci w trudnych chwilach zjawiają się u mnie. Wymaga to pracy i poświęceń, ale warto.
 
     
Nika19852
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-09, 08:01   

Kolejny dzień i piekło w środku serca. Mąż nie odzywa się do mnie do dziecka zrywa poprostu kontakt a ja nie mam chęci i siły nawiązywac wciąz kontakt pierwsza....nie interesuje sie nami tak bardzo wciągnął się w nowe towarzystwo , które zna tylko powierzchownie. Wie że mnie to boli, że czuję sie odrzucona jednak brni w to nadal, pokazując że nie potrzebuje z nami kontaktu, że to ja mam się przed nim płaszczyć. Mam wrażenie, że jest to zupełnie inna osoba, która jest wypraca z uczuć. Nie chce iść na kompromis, nigdy nie przeprasza nie ma wyrzutów sumienia i jak powiedział żyje tak jak chce....co ja mam dalej robić, kiedy on sie obudzi i czy w ogóle
 
     
Mrówka
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-09, 08:54   

Nika19852 napisał/a:
czuję że tracę szacunek do siebie, że stałam sie nikim jęczącą za mężem i jego zainteresowaniem kobietą bluszczem

Nika tracenie szacunku do samej siebie, płaszczenie itd nie uratuje Twojego małżeństwa! Poczytaj inne wątki i zobaczysz, że każdy kto szedł taka drogą co najwyżej zyskiwał poprawę na parę chwil apotem wielki upadek. W moim małżeństwie bardzo pomogło gdy spojrzałam mojemu mężowi w oczy i powiedziałam zupełnie spokojnie (z mega spokojem w sercu po modlitwie o uzdrowienie), że jeśli mu się nie podoba to może odejść - ja żyć tak jak on proponuje nie chce i nie będę. Powiedziałam też że go kocham, że zależy mi na małżeństwie ale to nie może tak być jak jest.
ratowanie małżeństwa nie polega na poniżaniu się, płaszczeniu,nie możesz jak piszesz:
Nika19852 napisał/a:
udawadniać, pisać, skamleć..

Pracuj nad sobą, swoimi wadami, stań się jak pisze Jacek drzewem. Mąż jeśli zechce to dołączy. On musi wiedzieć, że nie przekreślasz tego małżeństwa ale też, że nie godzisz się na taki układ jaki on próbuje teraz wprowadzić. Nika znaj swoją wartość - jesteś córką Króla !

Nika19852 napisał/a:
kiedy on sie obudzi i czy w ogóle

Nie ma złotej metody, nikt Ci na to nie odpowie. teraz Ty musisz się obudzić - zadbać o siebie, odbudować poczucia swojej wartości. Pielęgnuj w sercu miłość do męża i żyj dalej a on może kiedyś dołączy do Ciebie :)
 
     
Nika19852
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-09, 09:06   

Dziękuję...mam odczucie że mojemu mężowi to co się dzieje nie przeszkadza, że jemu jest tak dobrze i tylko mnie to męczy bo on ma swoje życie takie jakie chce mieć....a my z córka jesteśmy zbędne. Gdzie znajdę modlitwę o uzdrowienie?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 5