Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Straciłam wszystko
Autor Wiadomość
jasia33
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-20, 12:07   Straciłam wszystko

Jestem z Wami już od dawna. Trafiłam na to forum rok temu Niestety, było już za późno, by uratować siebie przed błędami. Jestem pewna, że nie byłabym w trakcie rozwodu, gdybym trafiła na to forum w odpowiednim momencie. Wtedy kiedy było mi bardzo źle w małżeństwie, nie szukałam drogi do Boga. Wybralam drogę zła, oślepiła mnie miłość do innego mężczyzny. Nawet nie potrafię napisać, tego co czuję. Długo zbierałam się w sobie, by opisac moją historię. Dziś tak bardzo mi źle, straciłam wiarę... Bardzo mi przykro, jak wiele bym dała, bym mogła, miała szansę naprawy małżeństwa. Podziwiam tych wszytkich małżonków, którzy mimo że bardzo zranieni, potrafią mieć siłę, by walczyć o swoją drugą połowę, o kogoś, kto ich tak bardzo zawiódł. Modlę się do Bogao taką szansę, o cud uzdrowienia mojego małżeństwa, o to by Jezus zabrał kamienne serce mojego męża, a dał serce Chrystusowe. Ukończyłam seminarium odnowy wiary. Starałam się pracować nad sobą, by mąż zobaczył, we mnie dziewczynę, któą pokochał przed laty. I mam wrażenie, że jest coraz gorzej. Mieszkamy razem, postępowanie rozwodowe jest zawieszone. Za nami trzy rozprawy. Jesteśmy małżeństwem ponad 10 lat, mamy dwie córeczki. Tracę nadzieję, mimo że powierzyłam moje życie Jezusowi. Okazuje się, że wątpię w Jego miłość? Źle mi ze sobą. :cry:
 
     
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-20, 12:44   

Witaj Jasia na naszym forum

Często nasze błędne decyzje zmieniają spokojny, utarty nurt naszego życia.
Czy jednak nawet wtedy należy się z tym pogodzić? Na szczęście nie jesteśmy rzeka, która płynie tylko swoim korytem, prowadzona siłą grawitacji ku morzu.
Mamy naszą wolną wolę. Tak jak potrafimy robić złe rzeczy, tak samo potrafimy i robić dobre. Potrafimy się zmienić. Jak jednak do tej zmiany przekonać naszego współmałżonka? Tylko chyba wytrwałością, dobrocią i miłością.

Zapraszam Cię Jasia do materiałów zamieszczonych na naszym forum. Do rekolekcji, konferencji i wykładów zamieszczonych tutaj:
http://sychar-rekolekcje.blogspot.com/
Wszystkie sa bardzo pomocne i praktyczne. Zacznij może od rekolekcji w Porszewicach prowadzonych przez ks. Marka Dziewieckiego:
https://archive.org/details/przysiega-malzenska

Polecam również wykłady Jacka Pulikowskiego czy ks. Piotra Pawlukiewicza. Powinny Ci otworzyć oczy na relacje małżeńskie.
Ponieważ jesteś w trakcie ostrego kryzysu, ale mieszkacie razem, spróbuj może i obejrzeć film "Ognioodporny" znany też pod nazwą "Próba ogniowa"
Spróbuj tutaj:
http://www.cda.pl/video/153007ff

Może warto, żebyś poczytała nasze forum. Jest tu opisanych wiele historii kryzysów. Spróbuj może poczytać książek. Polecam następujące:

Jacek Pulikowski, Gdzie ci mężczyźni? O męskości dla kobiet i mężczyzn, Wydawnictwo Fides, Kraków 2012
Jacek Pulikowski, Warto naprawić małżeństwo, Inicjatywa Wydawnicza „Jerozolima”, Poznań 2008

Gary Chapman, Jak ocalić małżeństwo. Rozwiązania, które przynosi miłość, Wydawnictwo Vacatio, Warszawa 2006

Jerzy Grzybowski, Małżeńskie temperamenty, Wydawnictwo M, Kraków 2007
Jerzy Grzybowski, Romans, zdrada i co dalej, Wydawnictwo W drodze, Poznań 2009

Mieczysław Gucewicz, Małżeństwo na krawędzi. Jak ustrzec się zdrady i rozwodu, Wydawnictwo POMOC, Częstochowa 2014

Ks. Marek Dziewięcki, Odzyskana miłość, Wydawnictwo M, Kraków 2014

Jeżeli kochasz swoje córeczki, to ratuj dla nich swoje małżeństwo. Może ten argument przemówi do Twojego męża. Jakie są skutki rozwodu dla dzieci możesz przeczytać również tutaj:

Jim Conway, Dorosłe dzieci prawnie lub emocjonalnie rozwiedzionych rodziców. Jak uwolnić się od bolesnej przeszłości. Wydawnictwo Logos, Warszawa 2010

Jeżeli Ty lub Twój małżonek jesteście z rozbitych domów, to również jest lektura obowiązkowa dla Was.

Życząc wszystkiego dobrego na drodze naprawy małżeństwa
Pozdrawiam
 
     
jasia33
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-20, 13:22   

Dziękuję za wsparcie. Wiele wymienionych pozycji już przeczytałam, wysłuchałam, nawet starałam się podsuwac je mężowi. Niestety, mąż twierdzi, że Boga nie ma. Od dawna nie chodzi do kościoła. Ja też się od Boga odsunełam. Na szczęście przejrzałam na oczy.W dużej mierze dzięki forum Sychar. Codziennie się modlę, powtarzam "Wszystko mogę w Chrystusie, który mnie umacnia". Jednak gdy mąż wraca na weekend i gdy widzę jak mnie od siebie odsuwa, wszystko we mnie pęka. Wiele czytam, forum również. Czytałam "Moc pozytywnego myslenia". Książkę tę mam też w wersji elektronicznej. Dałam mężowi, żeby posłuchał. Jest kierowcą, cały tydzien go nie ma. Myślałam, ze będzie chciał, próbował spojrzeć na nasz kryzys z różnych stron. On czuje się głęboko zraniony. Powiedział, że mi nie wybaczy. Sprawa rozwodowa jest zawieszona do listopada. Mój mąż ma wsparcie w rodzinie, która mnie szczerze nienawidzi. Moj tata jest śmiertelnie chory. Mój mąż nie czuje potrzeby, zeby go odwiedzić, jego rodzina również, nawet nie pytają, jak się czuje. Wymazali mnie, moją rodzinę ze swego życia. Ja walczę, mój mąż się poddał. Mówi, że nie potrafi, ale nie robi nic by móc potrafić.
Pozdrawiam.
J.
 
     
hubcia576
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-20, 13:37   

Witaj jasia33.

Nie ma łatwych i szybkich rozwiązań z trudnych sytuacji, a takie niezależnie od siebie mamy, bo przecież z określonych, ważnych powodów szukamy pomocy w SYCHARZE.

SYCHAR, to również spotkania w Ogniskach, których spis można znaleźć tutaj: http://sychar.org/ogniska/



SYCHAR, ma też bogatą ofertę rekolekcyjną i wakacyjną: http://sychar-rekolekcje.blogspot.com/

Może przyszedł czas dla Ciebie aby wyjść do ludzi w SYCHARZE i brać umocnienie z ich bezpośredniej obecności?
 
     
jasia33
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-20, 14:03   

Dziś serce pęka mi z żalu. Mąż szykuje się na ślub kuzyna. Zaproszenie dostaliśmy wszyscy, jednak mąż nie życzy sobie mojej obecności przy nim. Tak bardzo się ucieszyłam z tego zaproszenia. Pomyślałam, że nie wszyscy w jego rodzinie mnie skreślili, że jest ktoś w jego rodzinie, kto nie chce naszego rozwodu. Mąż nie widzi sensu, byśmy jechali razem. Wpadłam w histerię. Dotarło do mnie, że on już postanowił, jak chce żyć. Jemu nawet powieka nie drgnęła. Umowiłam się do psychologa na poniedziałek. Bardzo proszę o modlitwę za mojego męża. Bardzo chętnie spotkałabym się z ludźmi w SYCHARZE. :) Wiem, jaką to daje moc. Przeszłam modlitwę uwolnienia. W styczniu skończyłam seminarium odnowy wiary. Czuję, że znów tracę siły do walki, tracę nadzieję.
Pozdrawiam :)
 
     
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-20, 15:04   

witaj Jasia,

ale dlaczego wpadłaś w histerię? Piszesz, że zaproszenie jest dla Was wszytskich. Idziesz ze względu na męża, czy na kuzyna?
Ubierz dziewczynki, siebie i ruszaj do przodu.
 
     
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-20, 15:37   

a może jednak Twoje sprawy nie idą w złym kierunku? Przecież nadal mieszkacie razem, jest jeszcze dobrych kilka miesięcy do nastepnej sprawy rozwodowej- jest to czas dany Wam na nawrócenie. Może zamiast widzieć, co jest złe, trzeba znaleźć, co jest dobre , oprzeć się na tym i budować dobro.

Mąż ma prawo czuć się zraniony. Z pewnością cierpi i nie radzi sobie z tym. Pewnie dlatego jest okrutny w stosunku do Ciebie. Wydaje mu się, że jedynym wyjściem jest rozwód. To nie jest dziwne.

Jesli przeszłaś drogę odnowienia wiary, trzymasz się Jezusa, to poproś o wskazanie dobrej drogi. Otrzymasz odpoiedź na pewno, sama będziesz czuła, jak znaleźć dojście do serca męża. Może trzeba poporosić o przebaczenie, może trzeba zadośćuczynić ,może okazać wiele wiele cierpliwości. Nie wiem, ale na pewno Ty to będziesz wiedziała.
 
     
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-20, 15:50   

do męża obecnie nie trafiają Twoje nalegania na nawrócenie, raczej odrzuci propozycje książek, spotkań, czy metod zmiany
myślę, że jedyne co może zadziałać to zmiana Twojego zachowania na lepsze
jeśli rzeczywiście się zmieniłaś, to on to zauważy
na męxczyzn działaja fakty
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-20, 15:59   

jasia33 napisał/a:
Podziwiam tych wszytkich małżonków, którzy mimo że bardzo zranieni,
potrafią mieć siłę, by walczyć o swoją drugą połowę, o kogoś, kto ich tak bardzo zawiódł.


Jasiu, gwoli ścisłości o drugą polowę (tę zranioną, oszukaną i zdradzoną) powinna walczyć ta osoba która zraniła, zawiniła, dopuściła do tragedii.
Głównie od postawy zdradzającego zależy to, w jaki sposób ta zdradzona upora się z tym czego doświadczyła.

jasia33 napisał/a:
Wiele wymienionych pozycji już przeczytałam, wysłuchałam, nawet starałam się podsuwac je mężowi. Niestety, mąż twierdzi, że Boga nie ma. Od dawna nie chodzi do kościoła.


Główną przyczyną męża postawy jest Twoja zdrada a nie to, że mąż nie chodzi do kościoła, choć chciałabyś na fakt niechodzenia i niewiary w Boga zwrócić szczególną uwagę.
O swojej zdradzie wspominasz niejako mimochodem.

Czy Twoja postawa wobec męża jest właściwa teraz. Czy wreszcie mąż ma podstawy by Ci wierzyć?
Jak ma się uporać z tym co mu zrobiłaś?
Pomagasz mu, czy oczekujesz wybaczenia a priori - bo człowiek wierzący, katolik by tak zrobił?

Mąż musiał poczuć się bardzo zraniony skoro jest tak nieugięty.
Zdrada zdradzie nierówna. Tak samo jak i decyzja o jej zakończeniu z różnych motywów wynika.
Mąż Ci nie ufa Jasiu....dlaczego? - nad tym się zastanów.
 
     
jasia33
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-20, 20:44   

Rana jest wielka, raniliśmy się oboje wielokrotnie. Mój mąż początkowo pracował zagranicą, przyjeżdżał zaledwie na kilka dni. Tak było od początku małżeństwa. Po dwóch latach urodziła nam się pierwsza córeczka. Ciąża była trudna, zagrożona, na pierwszą wizytę lekarską poszłam sama - tam dowiedzialam się, ze w przeciągu dwóch tygodni poronię,męża przy mnie nie było. Rodzina się mną opiekowała. Dzięki Bogu urodziłam zdrową córkę. Opiekowaliśmy się nią wspólnie zaledwie trzy miesiące. Po trzech miesiącach od porodu mąż znów wyjechał za granicę. Wielokrotnie sygnalizowałam, że ja tak nie umiem zyć, na odległość, bez wsparcia w trudach dnia codziennego. Mała chorowała, bywało, ze po nocach jeździłam z nią do lekarza, mąż daleko. tak żyliśmy przez wiele, wiele lat. Nawet nie wiem, kiedy zaczęliśmy się od siebie oddalać. Często obwinialam męża, ze nie docenia tego, jak wiele robię. Zarzucal mi, że nie pomagam fizycznie przy budowie domu. Pracowałam zawodowo, opiekowałam się dzieckiem, potem dziećmi, zajmowałam się domem i nie czułam wsparcia. Mąż wyjeżdżał, nie widział innej drogi. Straciłam poczucie bezpieczeństwa, straciłam nadzieję. Tęskniłam za czulością, bliskością. Wybrałam złą drogę. Zakochałam się w mężczyźnie, z ktorym początkowo tylko rozmawiałam, zwierzaliśmy się sobie, nawiązała się między nami więź. Mąż często mi ubliżał, wielokrotnie przy dzieciach. Wiem, że to jest moja wina. Ja jestem winna tego, co teraz dzieje się w mojej rodzinie. Dziś znam wiele rozwiązań, wtedy nawet ich nie szukałam. Staram się zmienić siebie. Pracuję przede wszystkim nad sobą, ale chyba marnie mi to wychodzi, bo on uważa, ze nic nie robie. Staram się rozmawiać z mężem. To nie jest łatwe, bo mąż przez cały tydzień pracuje poza domem. Przyjeżdża tylko na weekendy. Obecnie nie ubyło mi obowiązków, raczej przybyło - chory na raka tata. Jednak jestem w innym miejscu, mam siłę, czerpię ją od Boga. Jest mi ciężko, czasem tak, że nie chcę żyć. Jestem świadoma tego, ze ja nie pomogę mężowi, bo jestem przyczyną jego bólu. Proszę go, zeby zaczął się modlić - oburza się, proszę, by poszedł do psychologa - wścieka się. Wiem, ze to "zdradzacze" powinni się starać, stąd mój podziw, gdy czytam, jak często osoby skrzywdzone walczą o męża/żonę, mimo iż ten mąż/ ta żona jest już w nowym związku. Nie oczekuję ,by mój mąż walczył o nasze małżeństwo. Wiem, że każde z nas musi najpierw uzdrowic siebie. Tylko mój mąż nie chce nawet popracować nad sobą dla siebie.
Będę się modlić do Jezusa, aby wskazał mi własciwą drogę do serca męża.
Dziękuję za słowa otuchy, wiem że nie jest łatwo pomagać osobie, która na własne życzenie rozwaliła rodzinę...
 
     
Ania65
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-20, 21:16   

Jasiu nie osądzam cię i ty siebie nie traktuj aż tak surowo. Czytając cię wcale nie pomyślałam o tym, że na własne życzenie rozwaliłaś rodzinę. Każdy z nas popełnia błędy, dziękuj Bogu i uwielbiaj Go za to, że pokazał ci inną drogę rozwiązania twoich problemów. Najważniejsze, że oddałaś życie Bogu i idziesz Jego drogą. Jest ciężko, bardzo ciężko, ale powolutku. Jezus będzie uzdrawiał, czytaj Słowo Boże a znajdziesz w Nim wszystko czego potrzebujesz. Myślę, że to nie jest dobry czas żebyś proponowała mężowi pomoc, w jakiejkolwiek formie, zajmij się sobą. Zapraszam cię na nasze mitingi na skype w każdy poniedziałek i środę o 21.00 http://sychar.org/miting/. Możesz tam porozmawiać o swoich trudnościach, ale też posłuchać o podobnych doświadczeniach.
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-20, 21:24   

Jasiu, bardzo Ci współczuję, naprawdę.

To niewiarygodne że podjęliście taki wybór by spędzać swoje życie osobno, niemal od początku małżeństwa.
Taki styl życia nie sprzyja bliskości a niemal zawsze prowadzi do rozłamu. W imię czego takie poświęcenia z obu stron?
Nie jest łatwo być matką i ojcem w jednej osobie.
Wyobrażam sobie jak bardzo Ci ciężko. Ufam, że nastąpią u Was zmiany.....dobre zmiany.
Przytulam Cię mocno.
 
     
jasia33
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-21, 00:31   

Tak bardzo dziś potrzebuję tego przytulenia - dziękuję Aniu65, dziękuję Kenya
Jest mi strasznie ciężko. Zawsze bardzo tęskniłam za moim mężem, jeszcze nie wyjechał, a ja płakałam. Teściowa pocieszała mnie, że się przyzwyczaję. Ona też tak ma. Mój mąż nie miał innego wzorca - jego tata do tej pory wyjeźdża. Zawsze wydawało mi się, że ja za bardzo kocham, ze za bardzo tęsknię. On często się dziwił, gdy kilka dni po wyjeździe pytałam, czy za mną tęskni. Przecież dopiero co wyjechał. A ja tęskniłam szalenie. Tym bardziej nie rozumiem, jak można tak skrzywdzić osobę, którą tak bardzo się zawsze kochało. Jakim ja jestem człowiekiem? Mąż jest teraz na weselu. Gdy wyjeżdźał mówił, że jedzie tylko na ślub i potem na obiad. Nie ma go do tej pory. Jestem bliska obłędu. Wiem, ze jego rodzice i siostra życzą mi jak najgorzej. Mam myśli samobójcze. Nie wiem, jak się modlić? Nic już nie wiem...
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-21, 01:01   

jasia33 napisał/a:
Wiem, ze jego rodzice i siostra życzą mi jak najgorzej.

Witaj,
wiesz w naszej wspolnocie jest taka osoba, moze sie sama odezwie, ktora tak myslala o swojej tesciowej podczas kryzysu w jej malzenstwie. Ku jej ogromnemu zdziwieniu, gdy kryzys zostal juz zarzegnany, dowiedziala sie ze wlasnie jej tesciowa , podjela sama w intencji uratowania malzenstwa tej osoby Adoracje i modlitwy. To dowod na to, ze nie zawsze jest tak jak myslimy, moze tak byc, ale nie musi, wiec tym co mysli i robi rodzina meza zupelnie sie nie przejmuj. Skup sie na sobie i potrzebach swojej rodziny.

jasia33 napisał/a:
Mam myśli samobójcze. Nie wiem, jak się modlić? Nic już nie wiem...

Modl sie jak potrafisz, a ja pomodle sie zaraz za Ciebie o pokoj i zeby Cie moj Aniol Stroz przytulil. Wiem, ze teraz Ci trudno, ale pomysl, ze wlasnie teraz sa przy Tobie i Jezus i Maryja, nie zostawia Cie ani na chwilke.
(13) Zabrzmijcie weselem, niebiosa! Raduj się, ziemio! Góry, wybuchnijcie radosnym okrzykiem! Albowiem Pan pocieszył swój lud, zlitował się nad jego biednymi. (14) Mówił Syjon: Pan mnie opuścił, Pan o mnie zapomniał. (15) Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie. (16) Oto wyryłem cię na obu dłoniach, twe mury są ustawicznie przede Mną. (17) Spieszą twoi budowniczowie, a którzy burzyli cię i pustoszyli, odchodzą precz od ciebie.

(Ks. Izajasza 49:13-17, Biblia Tysiąclecia)

Tam gdzie napisano Syjon i lud wpisz swoje imie i przecztaj Bog to mowi do Ciebie.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9