Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
nasze problemy....
Autor Wiadomość
annezcka
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-02, 11:40   

Diola mogę zapytać co było dalej? Bo w opisie masz szczesliwa żona:)
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-02, 13:28   

Cytat:
Uzależniona od męża i tak i nie. Tak bo mi zależy, bo ponoć jak się kocha to chce się żeby ta druga strona była szczęśliwa,



Słonko, to w końcu jesteś uzależniona od męża czy nie jesteś?

Gdybyś nie byla uzlależniona, nie przedkładałabyś jego szczęścia nad swoje, ani nie pozwoliłabyś jemu siebie ranić. Ty pozwalasz, jednocześnie pragnąc go uszczęśliwić.

Kochaj bliźniego swego JAK SIEBIE SAMEGO......a nie zamiast siebie! - to w ramki i nad łóżko. ;-)

Tak więc, już wiesz co Ci dolega, (bardzo ogólenie rzecz biorąc).

Nie wiesz gdzie postawić granice- to oczywiste że nie wiesz. Jak w ogóle masz wiedzieć coś o granicach gdy teraz w twoim sposobie myślenia, postawiona przez Ciebie granica mogłaby jego unieszczęśliwić a Ty przecież go kochasz i jego szczęścia potrzebujesz., ciekawe że nie swojego bardziej ;-)

Słoneczko nasze drogie, z przykrością stwierdzam czytając te parę słów od Ciebie, że przez ten czas nieobecności na forum nie zrobiłaś ŻADNYCH postępów. Wciąż jesteś mentalnie zależna i uwieszona na mężu niewdzięczniku, choć z drugiej strony jesteś niezależną finansowo, pracującą i w jakiś sposób zaradną/silną kobietą...zaskakujące to dla mnie połączenie, choć wcale nie tak rzadkie w obecnych czasach.
Weź pod uwagę że ten proces uzależniania się od męża wciąż trwa a ty wchodzisz coraz głębiej w te niezdrowe, razem wypracowane schematy.
Btw, sastysfakcjonuje Cię seks z mężem, który Cię nie szanuje i nawet do Ciebie nie mówi po imieniu?
 
     
diola
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-02, 22:44   

Co było dalej?
Potem trafiłam na to forum jako kolejna kryzysowa żona.
Mąż odszedł najpierw do drugiego pokoju, potem się wyprowadził zupełnie.
Zostałam sama z kilkumiesięcznym dzieckiem.

Nie będę opisywać wszystkiego - powinnam w końcu opisać moją smutną historię w dziale świadectw.
Nasz kryzys trwał cały rok - to były prawie trzy nowenny pompejańskie, modlitwy do św. Rity.

Nie wiem jak to się stało, bo mąż nie dawał mi żadnych nadziei - fakt jest taki, ze przyjechał w wieczór przed 3 rozprawą rozwodową. Był jakiś inny, pytał co będzie dalej, jak kontakty z dzieckiem. I w końcu zapytał o nas. Odpowiedziałam mu cytatem z tego forum, ktoś kiedyś miał takie piękne zdanie w opisie - z naszego małżeństwa zostały popiół i zgliszcza, ale nawet z popiołów można wzniecić pożar. Popatrzył na mnie dziwnie. Pojechał do siebie.
Rano zadzwonił, przed rozprawą rozmawialiśmy. Wycofał pozew.
Koniec.
Od tego czasu minęły 3 lata. Mamy drugie dziecko.
Nie było łatwo wybaczyć, ułożyć życia po tym wszystkim. Ale się udało i naprawdę jest nam dobrze.
 
     
ryan
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-02, 23:21   

diola napisał/a:
Nie będę opisywać wszystkiego - powinnam w końcu opisać moją smutną historię w dziale świadectw.


Opisz...bo ten dział zapełnia się w szybkim tempie nowymi osobami i historiami. Dział świadectw - skromie :-/
 
     
Słonko
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-03, 00:47   

Diola - dziękuję za podzielenie się twoim doświadczeniem,piękne świadectwo . Mój mąż jest tchórzem po prostu bo ani tamtym razem nie zachował się "honorowo" a teraz niby nie chce być ze mną ale wyprowadzić się i wziąć odpowiedzialność za swoje postępowanie też nie chce , naprawiać , rozmawiać nie chce. Dzieci za to bardzo go obchodzą , dla nich ma czas i zajmuje się nimi wzorowo , choć czasem mam wrażenie ,że ze mną "konkuruje" ale nigdy nie podważa moich decyzji czy postępowania z dziećmi, jeśli o coś go poproszę i powiem ,że syn np. coś od niego potrzebuje to w miarę swoich możliwości i umiejętności to realizuje , w porównaniu do wielu znajomych ma z dziećmi świetny kontakt choć nie wszystko o nich wie i to ja jestem "ogarniaczem" rzeczywistości szkolno-przedszkolnej.

Kenya - poczytałam moje posty i masz rację nic ale to nic się nie zmieniło , mimo ,że przesłuchałam wiele kolejnych rekolekcji, przeczytałam ze cztery książki to nie umiem nic z tą wiedzą zrobić . Trochę chyba jak alkoholik - jakże trudno wyjść z uzależnienia jeśli butelka stoi na stole.... Źle mi z takim seksem , okropnie wręcz, choć bardzo potrzebuję "dotyku" bo to "mój język" , tak bardzo lubiłam jak mnie witał rano całusem , jak gdy wychodził do pracy a ja mogłam pospać to delikatnie całował mnie w czoło , jak przelotnie mnie dotykał gdy mijaliśmy się w drzwiach , jak muskał moją szyję gdy zmywałam naczynia.... strasznie mi tego brak... a przez tę godzinę jest dobrze - on wie jak i gdzie dotknąć... tylko później nadchodzi świt i wszystko jest tak jak było.... Próbowałam odmówić i przez półtora miesiąca mi się udawało ,on próbował aż się złamałam , beczałam wtedy okropnie i oficjalnie i nawet próbował mnie pocieszyć . Głupia jestem. Wiem ,że tak nie powinno być , wiem ,że to podkopuje mój szacunek dla samej siebie. Z drugiej strony ksiądz mi kiedyś powiedział że może to będzie dla "dobra związku" i w mądrych książkach też takie wzmianki znalazłam (tylko czy na pewno?).
Próbuję doceniać , mówić w "jego języku" ale albo to nie ten język albo to w tym układzie i tak nie ma szans zadziałania. Przeczytałam "Cenniejsza niż perły" i okazuje się ,że ja z moim mężem to przerabiam wszystkie wymienione problemy na raz i tylko zauważyłam jeszcze kilka rzeczy , które doprowadziły to małżeństwo do miejsca w którym jest i albo jestem za mało cierpliwa albo nie umiem tego zastosować albo to nie tędy droga...
Jak znaleźć w sobie siłę na zmienienie układu który mnie rujnuje a który jest tak znany i choć na chwilę daje ukojenie?
Jeśli go wywalę z domu bez podstawy w chwili obecnej , bez dowodu zdrady , męża, który tak dba o dzieci , sprząta w domu i w koło niego , robi wszystko o co go poproszę z rzeczy technicznych i tak dużo pracuje to ja będę tą złą , to będzie,że ja do tego doprowadziłam , że moja wina i wszyscy staną po jego stronie .... nie dam rady tak.... i on to wie....
Dzięki modlitwie jestem nieco spokojniejsza ale i ze stosunkiem do Boga mam problem .
Sięgnąć dna żeby móc się odbić? Ile jeszcze dam radę?
 
     
Słonko
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-13, 00:00   

Minęło kilka dni.... Dołek,Górka,dołek.... Jestem uzależniona od męża, chce żeby wszyscy byli zadowoleni i on też. Jakaś chora gra we mnie się toczy. Niby wszystko widzę i niby wiem jak było, czego brakło z mojej strony oczywiście, niby wiem jak zamiatałam nasze problemy. Wiem i nie wiem.
"Nie bój się, nie lękaj się..... " dotarło, wreszcie dotarło, że " Pan pójdzie przed Tobą ", że "ziarno musi obumrzeć" - te ostatnie kilka dni to właśnie rozważanie tych słłów i najpierw kolejny raz rozpadłam się na kawałki a teraz jest spokój.
Wiem, że piszę chaotycznie ale nie umiem ubrać myśli i uczuć w słowa, bo jeszcze w niedzielę. ( znalazłam w samochodzie, którym częściej jeździ mąż prezerwatywy i "serduszka " w jego kalendarzu) myślałam, że go znienawidzę, że to wyrachowany drań, który mnie wykorzystuje,kłamca,obłudnik i jeszcze kilka niezbyt cenzuralnych określeń na niego miałam. I pewnie coś w tym prawdy jest ale to jego grzechy nie moje.Do tej pory myślałam sobie, że mogę go albo kochać albo znienawidzieć, nic po środku. Ale Pan powiedział " nie bój się " - dziwnie się z tym czuje ale ten strach zniknął, strach przed tym, że go znienawidzę i kilka innych strachów też zniknęło. Wymyśliłam, że muszę pozwolić odejść temu czego tak kurczowo się trzymałam, chodzi o sex. Wmówiłam sobie, że tak mu pokaże, że go kocham, że jest ważny a dla niego to tylko fizyczność.... Niby to widziałam, napisał ktoś z was, że to 70%relacji a u mnie to miało załatwić całość. Musi się to wypalić.Przez te ostatnie miesiące to ja się przytulałam, to ja całowałam, to z mojej inicjatywy był sex w większości razy, on powiedział " jak chcesz to możesz ". Czasem w nocy jakby przypadkiem przytulał się " po staremu". Wiedział, że płacze po ale nie robiło to na nim wrażenia. Mogę bez tego się obejść, Dam radę. Właśnie był strach, że jak tego zabraknie to wszystko padnie, choć przecież i tak jest pusto. Musi to się wypalić żebym mogła poukładać i te sferę od nowa. To trudne dla mnie, dziwnie tak spać obok niego i czuć ciepło,zapach i nawet się nie przytulić. Próbował dwa razy ale po odmowie odwraca się do ściany. Ja też trzymam się mojego brzegu. To reszta naszej chorej więzi. Ale w dzień jestem, miła, bałam się, że znowu pojawi się pogarda do niego za to wszystko, głównie za to, że kłamie i nie chce ratować nic, że jest tchórz. Trochę się obawiam, że ma komfort grzechu ale nie mam żadnych dowodów na to że obecnie mnie zdradza, bo to wszystko się kupy nie trzyma, za pierwszym razem było inaczej. I są dzieci....
Nie wiem czy mam rację, gdzieś jest jakiś mały "ktoś" który mnie ówi, że to "kolejny mój sposób " żeby go odzyskać ale skoro jemu na tym w sumie nie zależy to dlaczego ja mam potem płakać?
Umówiłam się do ks psychoterapeuty na wrzesień, jedyne 130 km w jedną stronę ale przez telefon brzmiał sensownie i może kogoś bliżej poleci.
A dzisiaj oglądaliśmy razem " spadające gwiazdy" i synek głośno powiedział, że " jest mu najlepiej na świecie " jak tak wszyscy razem siedzimy.... Dobrze, że było ciemno.
Boję się, że sobie pójdzie ale paradoksalnie mam już na to w sobie zgodę bo wreszcie usłyszałam i dotarło " że On pójdzie przede mną i poprowadzi mnie za rękę "
Pełen chaos w tym poście ale może coś wyłowicie sensownego.
 
     
Słonko
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-17, 15:50   

Witajcie :-)
Pada deszcz od samego rana, tyle planów na, wolny dzień i trzeba je zmienić ale to dobrze bo to czego nie planowałam pięknie się dzieje.
Już kilka razy zbierałam się żeby tu napisać, żeby podzielić sieć tym co u nas się dzieje.
Nadal mieszkam z mężem, były miłe wakacje, niespodziewanie udane wesele i jest szara rzeczywistość. Rozpoczęłam wreszcie psychoterapię, może nie do końca jak być powinna ( bo to daleko i raz na dwa tygodnie) ale się dzieje po w zasadzie dwóch spotkaniach wreszcie dociera do mnie to co przez rok nie mogło. Wreszcie poczułam to, dzisiaj tak mocno, że nie znajdę u męża tego czego mi trzeba, tego czego mi brakuje, że to jest po prostu nie możliwe bo on nie jest w stanie mi tego dać. I mam wreszcie w sobie na to zgodę, bez łez, rozpaczy. Szukałam i rozpaczliwie pragnęłam żeby on zapełnił tę pustkę, która we mnie jest, że jak przytuli,jak powie dobre słowo to będzie mi dobrze i brnęłam co raz dalej i głębiej, żeby " zasłużyć " a on po prostu nie jest w stanie nic z tym zrobić,nawet gdyby chciał ( a że on raczej nie chce i nie potrafi to inna, odrębna sprawa). Zmniejszam wymiar pracy choć to trudne i muszę planować wszystko na przynajmniej miesiąc do przodu no ale to Ja o tym decyduję:-D. Dużo też pracy z dziećmi, ich dodatkowe zajęcia i prace domowe i czas dla nich. Z synkiem też jeżdżę do psychologa i są wspaniałe efekty tych spotkań. Wiem, że nic bez pomocy Boga by nie było. Dziękuję każdego dnia za wszystko. Są dni " smutne", trudne. I wybory, i trudne decyzje ale ze " wsparciem z góry" daje rade. Sama siebie nie poznaje :-) Dużo jeszcze przede mną, trudno, czasem sił brakuje, tyle bym chciała jeszcze zrobić,tyle się nauczyć. Widzę światełko na końcu tego ciemnego tunelu i wiem, że będzie dobrze. Czy z mężem czy bez, czy zmieni się czy nie, będzie dobrze. Dziś pojechał na kolejny egzamin do którego się nie uczył, chciałam z nim jechać ale tylko stwierdził," pojadę sam, bo chcę pobyć sam " a tak na prawdę nie wierzę w to że będzie sam. To jego decyzja, wie co może stracić a ja wiem, że będzie dobrze. Tylko czasem jeszcze mi żal straconego czasu. Ciężki przypadek że mnie ale myślę, że uleczalny. I uczę się kochać tego mojego męża na nowo, inaczej bez oczekiwania na wzajemność. Dziś znowu proszę o światło albo łatwy zestaw pytań na tym egzaminie bo już mi go szkoda a przygoda z tym egzaminem trwa od 6 lat.....
Dużo mi daje lektura forum i to największy dar w tym kryzysie, właśnie to, że tu trafiłam. Dziękuję, że jesteście i dzielicie się swoimi doświadczeniami.
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-17, 16:00   

Słonko, to pięknie u Ciebie, cieszę się wraz z Tobą :-)
 
     
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-17, 16:02   

Słonko

Miło czytać takie posty.
Życzę Ci siły do dalszej pracy nad sobą. Dasz radę!
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-17, 16:05   

Słonko,
miło czytać jak wzrastasz. Jak trudną drogę już pokonałaś.
Z Twoim obecnym podejściem do problemów, dasz sobie radę z każdym problemem :mrgreen:
 
     
rona
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-18, 08:23   

Słonko, muszę się dziś głębiej wczytać w Twoje posty. Przeczytałam ostatni i znalazłam w nim swoją drogę, którą idę od dwóch lat. Pozdrawiam Cię serdecznie.
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-18, 10:29   

Słonko napisał/a:
uczę się kochać tego mojego męża na nowo, inaczej bez oczekiwania na wzajemność.
:mrgreen:
 
     
Harnaś
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-21, 13:51   

Słonko podziwiam Cię.
Ja już nie daję rady.
Zastanawiam się dlaczego Bóg tak dziwnie łączy ludzi.
Ile razy jest tak że ja chciałbym przytulić żonę, albo żeby ona przyszła się do mnie przytulić.
Szkoda gadać. Mam strasznego doła.
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-21, 14:39   

Harnaś napisał/a:
Zastanawiam się dlaczego Bóg tak dziwnie łączy ludzi.


To nie Bóg łączy ludzi, ale my sami to robimy, Bóg jednak w sakramencie małżeństwa błogosławi naszym wyborom. Może warto się do Niego zwrócić po pomoc i siłę?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 8