Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Raz na wozie raz pod wozem
Autor Wiadomość
Harnaś
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-04, 13:14   

Dzięki Słonko za tego posta. Ja jestem jeszcze daleko za Tobą. Czasem jest lepiej i mam nadziej że tak będzie, by za chwile wszystko wróciło "do normy". Coraz częściej zastanawiam się czy to może jednak nie jest moja wina, może ja mam za duże oczekiwania, może to ze mną jest coś nie tak. U nas dużym problemem jest sex, a właściwie jego brak. Żona nie ma takiej potrzeby a ja przeciwnie i często się o to kłócimy.
Nie pamiętam takiej sytuacji, żeby chęć zbliżenie wyszła od mojej żony.
Jest taki śmieszny kawał (dla kogo śmieszny dla tego śmieszny): Co dla faceta oznacza gra wstępna? - pół godziny proszenia.
 
     
Harnaś
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-11, 14:19   

Nie dawno dostałem na priva od jednoego z forumowiczów taką wiadomość:

"Witaj Harnas.

Tak w skrócie to

1. Nic nie zmnienisz, jezeli nie przestaiesz sie bac, ze mozesz zostac sam. A moze bardziej jeżeli ten lęk bedzie Cie wiązał i paraliżował.

Czy po tym co spotkało Cie ze strony zony zgodziłbys sie ze stwierdzeniem, ze nie jestes dla niej wartoscia?
Czy to Cie najbardziej nie boli?
Czy nie masz poczucia, że zostałes oszukany?
Czy pytasz sie czasem, dlaczego w ogóle za mnie wyszła? "

I gdy to przeczytałem stwierdziłem, że to jest chyba to co dokładnie czuję.
Nie jest dobrze, nie odzywamy się do siebie od prawie dwóch tygodni. Zastanawiam się jak długo to może trwać, pewnie tak długo aż znowu pęknę i to ja pierwszy będą dążył do zgody. Ale ja już też nie chcę i to nie chcę z dwóch powodów.
1. Znowu to ja pierwszy mam "wyciągnąć rękę".
2. Jak już znowu zacznę ją prosić żebyśmy przestali, to jak zwykle będę musiał wysłuchiwać, że ona nie chce się godzić, że jej tak jest dobrze, bo przecież jak się nie odzywamy to ja nic od niej nie chcę i jej to odpowiada itp. itd. A ja wtedy czuję się jak jakaś szmata, tylko mi strasznie ciężko tak żyć obok siebie.

Dużym problemem naszego małżeństwa jest "łóżko" a w zasadzie jego brak - tzn dla mnie jest to problemem bo dla żony to sex mógłby w ogóle nie istnieć. Żona ma ochotę (chociaż ochotę to za dużo powiedziane) raz, dwa czasem trzy razy w miesiącu ja niestety częściej i konflikt gotowy. Czasem myślę czy nie byłoby najlepszym rozwiązaniem gdybym znalazł sobie jakąś inną kobietę - wszyscy byliby zadowoleni, ale tu też są co najmniej dwa powody dla których nie powinienem tego robić:
1. Bo to mimo wszystko jest zdrada.
2. Bo mi nie chodzi tylko o sex, ale o bliskość i boję się że gdybym dostał to od innej kobiety nic nie byłoby w stanie zatrzymać mnie przy żonie.
Oczywiście są jeszcze dzieci dla których znoszę to wszytko żeby miały normalną rodzinę, być może nie jestem najlepszym ojcem, ale lepszy taki jak żaden (wiem to z autopsji).
Próbowałem kilka razy namówić żonę na wizytę w jakiejś poradni rodzinnej, ale ona nie chce. Mam wrażenie że boi się że tam powiedzą jej coś czego nie chciałby usłyszeć.
Strasznie mi jest ciężko, tyle razy miałem ochotę podejść i ją przytulić, ale wiem że ona tego nie potrzebuje i wiem co od razu bym usłyszał. Żona do przytulania to ma dzieci, a ja jestem potrzebny jej do tego żebym na nie pracował.
Kobieta ma być ponoć tą co odpowiada za żar domowego ogniska, a u nas robi wszystko żeby je zgasić.
Nie chce tez żebyście źle myśleli o mojej żonie bo przecież to tylko mój punkt widzenia, pewnie gdyby to ona przedstawiała tą sytuację wyglądałaby ona zgoła inaczej, ale właśnie dlatego chciałem żebyśmy poszli do jakiejś poradni.
Idą święta, a ja wcale się nie cieszę.
 
     
monis
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-11, 14:47   

Harnaś, przeczytaj jeszcze raz to co napisała jagoda, na poprzedniej stronie.....

i wiesz co nie wiem jak duze masz dzieci, ale moze przyda Ci się https://www.youtube.com/watch?v=WC4Vu7V-ye4

jak tego posłuchasz to zechcesz więcej.
 
     
Harnaś
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-11, 22:41   

monis obawiam się że jeżeli będę postępował tak jak radzi Jagoda to może się to skończyć rozwodem.
A propos zainteresowań czy pasji. Od zawsze interesowałem się motoryzacją i rajdami samochodowymi. Miałem kiedyś samochód przygotowany do takiej "zabawy" i chciałem trochę po rywalizować z innymi. Były to zawody na poziomie amatorskim, więc każdy kto miał sprawny samochód dopuszczony do ruchu mógł w niech wziąć udział. Ja też się zgłosiłem opłaciłem wpisowe i nadszedł dzień rajdu. Cała impreza zaczyna się wcześnie rano, bo trzeba pozałatwiać wszystkie formalności. Musiałem wyjechać koło 5:30 rano i wiesz co zrobiła moja żona? Wyszła na zakupy do Tesco przed 5:30 (Tesco otwierają o 6:00) żebym nie mógł pojechać, bo przecież małych dzieci nie zostawię samych w domu.
Taka potrafi być moja żona. :-(
 
     
monis
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-12, 08:04   

A wiesz, ze ona to zrobiła, bo mogła? Już wcześniej dałeś przyzwolenie na takie zachowanie. Cóż coś przeoczyłeś, pewnie nieświadomie robiłeś, zapewne myśląc ze tak okazując miłość będziesz dobrym mężem.
Cóż stało się inaczej....

Dobrze, ze nie było całodobowego tesco..... :-P

https://www.youtube.com/watch?v=JadKAJKxEAo

czytałeś 5 języków miłości??

i nie obawiaj się, my kobiety lubimy twardych, zdecydowanych facetów.
Nawet jeśli z wierzchu tak nie wygląda.
A pogardzamy, wykorzystujemy kapcie....
 
     
ryan
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-12, 10:52   

monis napisał/a:

A pogardzamy, wykorzystujemy kapcie....


Tak, przekonałem się o tym (choć nie wiem czy byłem kapciem?). Dzięki Monis za szczerość :roll:

A nie lubicie takich kochanych, co i przytulą i czułe słówko powiedzą?
 
     
monis
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-12, 11:08   

ryan, pewnie, ze lubimy by przytulali, byli czuli. Ale tez stanowczy, twardzi.....odważni, mężni....

takich, którzy zapewnią bezpieczeństwo, obronią przed złem.

a kapeć kogo obroni??


Nie wiem ryan czy byłeś kapciem.....choć przekonałeś się że kobieta cię wykorzystała wiec moze ...coś niecoś....

a co oznacza ten emot :roll: ? bo ja się nie znam :oops:
 
     
ryan
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-12, 12:04   

monis,

kapec - kobieta odejdzie
twardziel - tez odejdzie

chyba reguły nie ma....
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-12, 15:13   

ryan napisał/a:
monis,

kapec - kobieta odejdzie
twardziel - tez odejdzie

chyba reguły nie ma....


Ale róznica taka, że kapeć ma potem żal do samego siebie, że był kapciem i się poniżał,
a twardziel, powie ...trudno, przynajmniej zachowałem się honorowo.
 
     
Izka
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-12, 16:06   

ryan napisał/a:
monis,

kapec - kobieta odejdzie
twardziel - tez odejdzie

chyba reguły nie ma....


najlepiej jak by był taki po środku :-P
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-12, 16:12   

grzegorz_ napisał/a:
ryan napisał/a:
monis,

kapec - kobieta odejdzie
twardziel - tez odejdzie

chyba reguły nie ma....


Ale róznica taka, że kapeć ma potem żal do samego siebie, że był kapciem i się poniżał,
a twardziel, powie ...trudno, przynajmniej zachowałem się honorowo.


To zależy kogo rozumiemy przez "kapeć".
Jeśli np. mąż pomimo zranień, zdrady, kłamstw, wybacza żonie, nawet 77 razy wybacza i daje jej możliwość powrotu, czyli zostawia dla niej otwartą furtkę i mówi jej o tym, a żona pomimo tego odchodzi, to czy powinien się czuć jak kapeć?
Według mnie nie, bo zachował się tak jak powinien. Pomimo cierpienia, bólu pozostał wierny przysiędze małżeńskiej i sakramentowi małżeństwa.

A ten twardziel?
Postąpi honorowo, jak samiec, ale czy kiedyś nie pomyśli - mogłem inaczej, przecież ta moja żona to słaba kobieta przeciwko której ja wytoczyłem mocne działa, działa męskości?
 
     
ryan
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-12, 16:32   

Izka,

Czytając argumenty grzegorza i twardego uważam ze Twoja definicja jest najwłasciwsza
nie ma co przesadzać w każdą ze stron
 
     
Słonko
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-12, 19:00   

Harnaś trzeci raz już piszę i musi się udać :-)
Jesteś miłym, mądrym i wrażliwym facetem i pewnie masz jeszcze wiele zalet ale tego nie widzisz. Dlaczego? Dlaczego piszesz, że jesteś marnym ojcem?
Wiem, że to wszystko trudne, że jest Ci ciężko i to bardzo i mogę pisać, że jest okropnie, że ta żona straszna, że Ci współczuję i to wszystko będzie prawdą tylko czy to Ci pomoże?
Szukałam pomocy wcześniej i spotkałam się z panią z poradni rodzinnej, która chcąc mi pomóc wylałła wiadro pomyj na mojego męża, poużalała się nade mną, oczywiście zapewniła o modlitwie ale to mi nic nie dało. Może jednak dało to,że stwierdzíłam, że coś nie gra i, że pewnie nie da mi się pomóc. Teraz chciałam kogoś dla mnie, nie dla rozmowy o mężu. Dostałam konkretnie po głowie i dociera wreszcie to co trzeba.
Harnaś co zrobiłeś dla siebie? Nie dla dzieci, nie żeby był seks, nie dla żony ale DLA SIEBIE. Co przeczytałeś, wysłuchałeś,obejrzałeś, z kim w realu się spotkałeś, komu odpowiedziałeś co czujesz? Myślałeś o psychologu? Dla siebie, nie dla żony?
Harnaś praca nad sobą jest trudna ale DA SIĘ. Da się zmienić tu i teraz, w tej konkretnej rzeczywistości bo to Ty decydujesz czy szklanka jest do połowy pusta czy jednak cieszysz się, że jest do połowy pełna.
Polecam rekolekcje adwentowe o.Szustaka " jeszcze 5 minutek " i życzę Ci żebyś był sałatą :-)

A tak w ogóle to mam beznadziejny dzień bo znowu wraca wszystko co było i dałam się temu ponieść ale ja tak nie chce, nie chce być smutna, wredna, użalająca się nad sobą, nieszczęśliwa Chce być tym Słonkiem z nicka i wiem, że się da :-) a to tylko takie lekkie zachmurzenie, pewnie i popada nie raz ale to Słonko tam jest a jeszcze jak się otoczyć " wiatrakami " ( też o.Szustak :-) ) to te zachmurzenia nie są groźne.
To wspaniałe uczucie gdy pozwoliłam Bogu zapełnić ta pustkę, która miałam w środku, która mnie niszczyła. Tego nie ma, są chmury, są trudności, złość, smutek ale nie ma tego strasznego uczucia pustki.
Harnaś rok temu 8 grudnia płakałam Niepokalanej w Jej święto i nie wierzyłam, że coś może się zmienić i wiesz nie zmieniło się pozornie nic a ja czuję, że wszystko jest inne i teraz Jej za to dziękowałam. Mąz jest ten sam, konta oddzielne, telefon zablokowany, ślady w przeglądarce, że ma kontakt z innymi, dalej nie mówi po imieniu, nie przytula, nie rozmawia i nie chce nic zmienić ale Harnaś wszystko jest inne bo ja jestem inna. To nie frazes, nie puste słowa, że mamy wpływ tylko na siebie.
Czekam na te 12 kroków, ale czy będą czy nie to od Nowego Roku chce poprowadzić psychoterapię tak jak trzeba dla siebie.
Harnasiu walcz Bóg stworzył Cie do wielkich rzeczy i dasz radę.
Jestem z modlitwą.

P.S. A hormony robią też swoje, nie wiem jak faceci radzą sobie z brakiem seksu..... Mnie jest trudno a ja mam tylko kilka dni takiego chcenia mocnego ( co i tak wtedy " nie wolno ") ....
DASZ RADĘ :-)
Może jeszcze coś wymyślę to napisze


A Kenya dziękuję za miłe słowa ale to Ty masz duży udział w moim przebudzeniu, bo na Twoje słowa się buntowałam chyba najbardziej. Dziękuję za zmuszanie do refleksji i pracy nad sobą. :-)
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-13, 14:34   

twardy napisał/a:
To zależy kogo rozumiemy przez "kapeć".


Twardy
Mam na myśli faceta, który nosi poroże i nic na to nie chce poradzić, albo inaczej
który wie, że żona go zdradza i nic z tym nie robi, tylko udaje że jest ok.
Dlaczego tak robi? aby żona nie odeszła, ale zapomina o tym, że żona już dawno odeszła, tylko ciałem jest w domu.
Oczywiście ta sytuacja tak sama (nawet czesciej) dotyczy kobiet
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10