Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Miałeś romans Mateo?
to wyjaśnia cud przemiany.
kochasz żonę zacząłles się starać aby Ci wybaczyła.
Zona tez zaczęła sie starać aby nie bylo powtórki.
Przemiana nastąpiła nie nie tylko w Tobie
ale i w zonie.
jednych romans uczy życia innym życie rujnuje.
was nauczył. gratulacje
ps jeśli przeczytałeś wiele książek to zapewne wiesz jaki mechanizm
działa po zdradzie. Jeśli kobiecie zależy nadal na związku i jeśli potrafi wybaczyć to podświadomie będzie się starała dowieść ze nie tylko w życiu ale i w łóżku jest lepsza niż kochanka.
Oczywiście nikt rozsądny nie poradzi romansem leczyć relacji ponieważ dla większości zwiazków romans to przysłowiowy gwóźdź do trumny
Ostatnio zmieniony przez 2015-04-03, 09:26, w całości zmieniany 1 raz
Matteo [Usunięty]
Wysłany: 2015-04-03, 09:17
...
Ostatnio zmieniony przez 2015-06-20, 00:57, w całości zmieniany 1 raz
grzegorz_ [Usunięty]
Wysłany: 2015-04-03, 10:45
Matteo napisał/a:
Nie zazdrość mi tego, Grzegorz. Dzisiaj Wielki Piątek - wyluzuj. Szkoda pary w gwizdek, naprawdę. :)
Na forum jestem zawsze kolego wyluzowany, bo to internet.
Trudno abym się denerwował i reagował emocjonalnie na ludzi których nie znam.
Czy zazdroszczę Tobie, czy komuś na forum? Żartujesz?
No dobrze, ale co robić, gdy gaśnie to pożądanie? Dlaczego zdrada boli tak bardzo?
– Gaśnie, bo nie jest podsycane. Nie pracujemy nad tym, by płonęło. Ale nawet jeśli zgasło, zdrada zawsze boli. I całe szczęście. Ponieważ ten ból jest najprawdopodobniej pierwszym autentycznym, niewynikającym z życiowej harówy w półletargu, uczuciem od dawna. To pierwszy sygnał, który pokazuje: „ja tak nie chcę”. Wiem na razie, że nie chcę, by mój mąż zażywał rozkoszy z inną kobietą. Ale potem zaczynają przychodzić inne pytania, refleksje: „No tak, nigdy nie lubiłam specjalnie seksu. I on przez lata się na to godził. Dlaczego?”. Albo: „Nie byłam w stanie się przyznać, że lubię seks, bo mi było wstyd. Nigdy nie wykazałam inicjatywy w tej sprawie. Pozwoliłam, żeby seks schodził na ostatnie miejsce…”.
Jeśli wygodniej Ci myśleć, że to tylko Twoja przemiana sprawiła że jest dobrze to myśl tak. Co mi do tego.
Harnaś [Usunięty]
Wysłany: 2015-04-08, 22:44
Od świąt jest "na wozie" ciekawe jak długo.
A co do ostatnich postów - to myślę że Grzegorz ma rację.
Chociaż to tylko moje dywagacje bo nie miałem i nie mam kochanki.
Żona ma mi robić za kochankę
Słonko [Usunięty]
Wysłany: 2015-04-09, 16:31
witam!
to mój pierwszy post na forum pewnie powinnam założyć swój wątek i tak zapewne zrobię ale po krótkim"odwyku" od czytania forum trafiłam na ten wątek i stwierdziłam ,że muszę....
życzę autorowi oby jak najdłużej było dobrze i żeby w tym czasie właśnie potrafił z żona się porozumieć
po wypowiedziach grzegorza i Matteo muszę się odezwać jako kobieta - zdradzona żona , która seksu i bliskości nie odmawiała ani w ciążach ani po porodach ( no tylko jak się nie dało to nie ale to oczywiste)
i tak w czasie jak domyślałam się zdrady miałam w głowie ,że będę "lepsza" niż tamta(swoją droga to sama nie wiem jak mój mąż przez te kilka miesięcy wyrobił z nami dwiema bo mi nie odmawiał:-) a z tamta to podobno "tylko seks" był) a jak się przyznał to też we łzach ale pozwoliłam się dotykać ba nawet tego chciałam bo był wtedy blisko i tylko ze mną ( może to chore , może nie jestem normalna?)
ale snuje mi się wniosek bez czytania książek ,że grzegorz ma rację bo tak jest u niektórych kobiet i prawdą jest ,że wolę żeby było tak jak pisze Matteo ,żeby był rycerz i kwiaty .....
a teraz nie mam nic - mąż jest ale go nie ma , pracuje, nic do mnie nie czuje , tylko bez dzieci sobie życia nie wyobraża , nawet po imieniu do mnie nie mówi, "jak chcesz się przytulić to możesz" ale śpimy w jednym łóżku.... i to jest masakra bo jak czuje jego zapach, ciepło.... a on o mało na ścianę nie włazi.... nawet w drzwiach mija tak żeby przypadkiem nie dotknąć....
tak kobiety też seksu potrzebują panowie więc nie upraszczajcie
temat długi i bolesny....
ale to chyba już w swoim wątku kiedyś spróbuję poruszyć
nie chce żona seksu to źle
a ja chce i też nie jest dobrze....
Harnaś [Usunięty]
Wysłany: 2015-04-10, 16:58
Słonko
Czytając twojego posta dochodzę do wniosku że podejmujemy w życiu złe decyzje, albo po prostu mamy pecha.
Harnaś [Usunięty]
Wysłany: 2015-04-18, 11:44
Znowu sobota i znowu sprzątanie.
Żona poszła do pracy, dzisiaj ma dłużnej niż ubiegłej soboty bo 4 godz.
Na dodatek jak wróci mamy jechać do galerii na zakupy to moje "ulubione" zajęcie.
Ja wiem, że trzeba się dzielić obowiązkami w domu - ale ja nie pamiętam już kiedy żona sprzątała, dzisiaj nawet łóżka po sobie nie pościeliła (śpi osobno, żebym czasami się do niej "nie dobierał" bo ona nie ma na to ochoty).
A nie przepraszam, przed świętami miała kilka dni wolnego to sprzątała i pomyła okna.
Na razie jakoś miedzy nami jest, ale to wszystko to taki pozorny spokój, ja już przestałem od żony oczekiwać że będzie również żona a nie tylko matką. Boję się tylko że to takie gotowanie raków (wrzucisz do wrzątku to będą piszczeć, a jak wrzucisz do zimnej wody i zaczniesz podgrzewać to zostaną ugotowane i nawet nie będą wiedziały kiedy).
Mam dosyć żebrania o miłość, i nie zamierzam się już przed nią bronić. Wiem że to forum katolickie i sam jestem katolikiem, ale jestem też człowiekiem który ma swoje potrzeby.
"Któregoś dnia rzucę to wszystko i wyjdę rano niby po chleb" by Ryszard Riedel
Jacek-sychar [Usunięty]
Wysłany: 2015-04-18, 12:49
Harnaś
Zanim "któregoś dnia wyjdziesz rano, niby po chleb", może lepiej
Cytat:
Napełnić olejem pustą głowę
Takie ranne wychodzenie bez celu nie jest chyba rozsądne. No, chyba że po chleb lub bułki.
Pomyła okna? Ja nie pamiętam, kiedy moja myła. Jest w domu? Ja jestem sam prawie od 5 lat. Chłopie, ciesz się z tego, co masz.
Harnaś napisał/a:
jak wróci mamy jechać do galerii na zakupy to moje "ulubione" zajęcie
A Ty nie wiedziałeś, że amerykańscy naukowcy obliczyli, że mąż ze swoją żoną na zakupach w galerii handlowej przeżywa stres porównywalny do stresu pilota myśliwca w czasie misji bojowej?
Ja najdłużej po 5 minutach oglądania ciuchów musiałem się katapultować (do księgarni lub oglądać jakieś śrubki).
Harnaś [Usunięty]
Wysłany: 2015-04-18, 12:58
Jacek-sychar napisał/a:
Harnaś
Zanim "któregoś dnia wyjdziesz rano, niby po chleb", może lepiej
Cytat:
Napełnić olejem pustą głowę
Takie ranne wychodzenie bez celu nie jest chyba rozsądne. No, chyba że po chleb lub bułki.
Pomyła okna? Ja nie pamiętam, kiedy moja myła. Jest w domu? Ja jestem sam prawie od 5 lat. Chłopie, ciesz się z tego, co masz.
Harnaś napisał/a:
jak wróci mamy jechać do galerii na zakupy to moje "ulubione" zajęcie
A Ty nie wiedziałeś, że amerykańscy naukowcy obliczyli, że mąż ze swoją żoną na zakupach w galerii handlowej przeżywa stres porównywalny do stresu pilota myśliwca w czasie misji bojowej?
Ja najdłużej po 5 minutach oglądania ciuchów musiałem się katapultować (do księgarni lub oglądać jakieś śrubki).
Jacek - Chyba nie do końca zrozumiałeś co miałem na myśli.
Jacek-sychar [Usunięty]
Wysłany: 2015-04-18, 13:43
No to przepraszam
kenya [Usunięty]
Wysłany: 2015-04-18, 14:13
Harnaś, chyba wystarczy żonie przedstawić swój stosunek do spędzania czasu w galeriach na zakupach i po prostu nie jechać tam. Nie widzę powodu by unieszczęśliwiać siebie samego.
Żona chyba jest wystarczająco dużą dziewczynką i potrafi zakupić sobie to czy tamto bez Twojego udziału.
Mnie nie byłby potrzebny nieszczęśliwy, zestresowany mężczyzna który snuje się za mną po galerii. Dla mnie zakupy też nie są szczytem szczęścia ale cóż...w coś trzeba się odziać i czasami nalezy tą pracę wykonać, choć udział osób trzecich jawi mi się jako szczególna uciążliwość.
Zaproponuj raczej dobry film w kinie lub jakiś spektakl teatralny by pojść razem. Dla dzieci zorganizuj opiekę byście mogli się zrelaksować. Potem wspólny posiłek. Wariantów jest wiele. Oczywiście bez sugestii że oczekujesz rekompensaty....ta mogłaby sprawić że czar pryśnie
Dabo [Usunięty]
Wysłany: 2015-04-18, 14:54
Harnaś, a co ty tak z tym sprzataniem? Okna 2 lata nie myte są podobnie nieczyste jak myte co miesiąc, pajęczyny pod schodami są ciekawm zjawiskiem i miło poobserwować życie toczące się obok.
Ja nie sprzątam nic ponad wymaganą konieczność i ponoć w chacie mam błysk"jak na faceta" cieszę się jednak że nie ma popadania w skrajności i wariactwa sobotnich przedpołudni. Właśnie wywaliłem nogi do góry po ogarnianiu ogrodu.......... to nie dla mnie.........
Co do galeri, hmmmm, obowiązkowe wycieczki skończyły sie kiedy żona stwierdziła że mi tam, zabardzo oczka latają, a jak szliśmy na śrubki, to mnie wkurzały ślepia innych na mojej żonie.
Harnaś [Usunięty]
Wysłany: 2015-05-13, 16:22
Witam.
Dawno nic nie pisałem, ale nie bardzo jest o czym.
Było źle jest beznadziejnie, zastanawiam się nad odejściem.
Moja żona nie widzi problemu a ja mam już dosyć. Rozmawiać z nią też się nie da, bo albo będę mówił to co ona chce usłyszeć albo będzie kłótnia. Mam takie dziwne odczucie, że to moja zona ma w tym związku monopol na wszystko. Niestety psychicznie jest dużo mocniejsza ode mnie, dobrze że nie fizycznie bo pewnie też by to wykorzystała.
Mam doła
Jacek-sychar [Usunięty]
Wysłany: 2015-05-13, 16:41
Harnaś
O ile mnie pamięć nie myli, a raczej nie, po porównałem ją z Wikipedią, harnaś to przywódca zorganizowanej grupy zbójników. Jak taki przywódca może mieć "doła"? Nauczycielka będzie Ci dyktowała jak masz postępować? To jeszcze nie wyrosłeś ze szkoły?
Dobra, teraz będzie poważnie.
Są czasami gorsze dni. Wtedy źle się czujemy, nic nam się nie chce. Mówimy więc, ze mamy doła. Ale warto z tym walczyć. Ja też mam dzisiaj doła, bo byłem w pracy. Wróciłem, ale jeszcze czuję się zmęczony. Odsapnę i będzie lepiej. Spróbuj znaleźć sobie jakieś zajęcie, które da Ci trochę przyjemności. Zaraz świat nabierze ładniejszych barw. Pomyśl sobie, że zbliża się lato, będzie można czasami spotkać się z Harnasiem prosto z lodówki. Może wybierasz się na jakiś wypad wakacyjny. Staraj się nie myśleć o dniu dzisiejszym, tylko o tym, co Cię czeka. Wiesz, co jest najlepszego w wakacjach i świętach? Czekanie na nie. Potem i wakacje i święta okazują się przereklamowane. Ja za trzy tygodnie jadę na rajd w góry a na początku sierpnia na wakacje z Sycharem. Już oglądam mapy, planuję co zabrać. Niestety, na wakacjach z Sycharem Harnasie są zakazane. A jeden po całym dniu chodzenia po górach byłby wręcz wskazany.
Tak więc Harnaś
doła do wora i dalej do przodu. W końcu jesteś facet. Czy chcemy, czy nie chcemy, inni oczekują, że nie będziemy mieć doła. Spróbuj. Wierzę, że dasz radę. Masz dwóch synów. Niech widzą w Tobie prawdziwy wzór do naśladowania. Ja też miałem gorsze dni i do dzisiaj synowie mi to wypominają.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAIKs. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.