Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Najprościej jak się da .
Jedne "metody antykoncepcyjne" zabijają a inne nie .
Zabijają , bo nie pozwalają przeżyć JUŻ rozwijającemu się zarodkowi ,
z którego nic innego nie będzie tylko CZŁOWIEK .
Do takich metod należą spirala ( chyba najbardziej oczywiste i nie muszę tłumaczyć )
czy antykoncepcja hormonalna .
Matka ( i ojciec ) nigdy się przecież nie dowiedzą
czy do poczęcia JUŻ DOSZŁO
i zarodek ( dziecko ) zginęło .
Jednak stosując takie metody GODZĄ się na taką ewentualność !
Czy TO powyższe jest dla ciebie LOGICZNE i zgodne z FAKTAMI ?
Nic tu nie ma "nna wiarę" , powyływanie się na Kościół , papieża itd.
FAKTY BIOLOGICZNE .
Hmn, o ile mi wiadomo są tabletki, które powodują zatrzymanie owulacji, zatem nie ma zarodka.
Poza tym na spirali czy antykoncepcji hormonalnej sprawa się nie kończy.
Co np z prezerwatywą czy stosunkiem przerywanym?
Stokrotka10101 [Usunięty]
Wysłany: 2015-12-04, 13:33
Rozumiem o czym mówisz Macko i Grzegorzu. Rozmawiałam z teologiem.
W sytuacjach bardzo szczególnych jest możliwa dyspensa. Na pewno dotyczy ona zagrożenia życia kobiety w związku z ciążą . Porozmawiaj wiec ze swoim spowiednikiem.
Nie wiem czy jest szansa zmiany postawy KK. Na pewno bierze pod uwagę wszystkie aspekty.
Co by nie mówić naturalne metody nie mają żadnych konsekwencji zdrowotnych nie licząc frustracji wynikającej z wstrzymania się od seksu przez płodne dni.
O tych konsekwencjach zdrowotnych niewiele się mówi. Nawet ginekolodzy niewiele mówią. po prostu nie ma czasu gdy pacjentka wchodzi co 15 min. nie ma też takiego pomysłu by omawiać działania leków z pacjentem.
Wywiad tez nie zawsze jest starannie zbierany , wiec część osób nie wie ze siedzi na bombie
Przecież kochacie swoje żony , prawda ? Nie chcecie dla nich nic złego. W niedzielę jak będę miała trochę czasu napisze kiedy zdecydowanie nie brać tabletek bo zagraża to zdrowiu czy życiu . Są konsekwencje zdrowotne istotne i mniej istotne . krótko i długo terminowe.
Część napisze jak będę miała trochę więcej czasu jeśli chcecie oczywiście.
Do długoterminowych konsekwencji należą :
znaczne opóźnienie wieku prokreacji ze wszystkimi konsekwencjami zdrowotno- psychologiczno-spolecznymi dla kobiety, dziecka i mężczyzny (o tym już częściowo pisalam)
zwiększenie ilosci par leczonych rozrodem wspomaganym w tym in vitro i wynikających z tego także konsekwencji zdrowotno-psychologiczno-spolecznych .
Stymulacje hormonalne bardzo obciążają organizm kobiety wysokimi dawkami , mogą być zagrożeniem dla życia (zespół hiperstymulacyjny), mogą w dawać ciąże mnogie trudne do utrzymania. Pobieranie komorek jajowych jest bolesne . Skutecznosc 21% Samo leczenie jest nieprzyjemne czasochłonne . drogie, stresujące. Osoby czują się jak zwierzęta rozplodowe
jak wymyslali antykoncepcję hormonalna i badali odwracalnosc to badali ja po 2-3 latach. nikt nie miał takiego pomysłu ze kobiety będą ja brały 10- 20 lat. ( jak zaczyna dziewczyna 16 letnia to czasem kończy w wieku 36 lat) po tak długoterminowym stosowaniu widać zahamowanie i są kłopoty z owulacja.
należy też pomyśleć o wpływie niskodawkowych tabletek na masę kostną
trzeba wspomnieć o ochronnym wpływie zmniejszającym częstość np raka jajnika czy endometrium . ale jest to widoczne w późniejszym okresie kobiety (nie we wczesnej młodości ). Wtedy jednak wzrasta ryzyko chorób zatorowozakrzepowych.
Antykoncepcja wpływa wyraźnie na libido kobiet. Nie mają po prostu ochoty. Gdy odstawiaja mówią " zaczęłam widzieć mężczyzn "
Smutne jest to ze wiele osób naprawdę nigdy w życiu nie doświadczy takiego pełnego swobodnego radosnego seksu. Bo w młodości antykoncepcja prezerwatywa strach a potem wymuszony seks w ośrodku leczenia nieplodnosci.
macko [Usunięty]
Wysłany: 2015-12-04, 13:58
Stokrotka10101 napisał/a:
Rozumiem o czym mówisz Macko i Grzegorzu. Rozmawiałam z teologiem.
W sytuacjach bardzo szczególnych jest możliwa dyspensa. Na pewno dotyczy ona zagrożenia życia kobiety w związku z ciążą
Nie chodzi mi o żadną szczególna sytuację.
Stokrotka10101 napisał/a:
Co by nie mówić naturalne metody nie mają żadnych konsekwencji zdrowotnych nie licząc frustracji wynikającej z wstrzymania się od seksu przez płodne dni.
Rozmawiamy o grzechu czy o aspektach zdrowotnych?
Możemy skupić się na razie na sprawie grzechu? Chyba, że chodzi o to, że szkodzenie sobie (żonie) jest grzechem (?) Ale to i tak nie dotyczy wszystkich metod antykoncepcji.
Lustro, nie rozumiesz ew. celowo przeinaczasz to co piszę. Nie ma sensu dyskutować, to nic nie wniesie.
pachura [Usunięty]
Wysłany: 2015-12-04, 14:51
macko napisał/a:
Nie ma sensu dyskutować, to nic nie wniesie.
Też myślę że nie ma to sensu.
Albo człowiek przyjmuje bez uwag zapisy KKK, albo, używając logiki, dostrzega że nauka Kościoła w kwestii seksualności jest w wielu miejsach srooogo naciągana, a zbitki górnolotnych terminów takich jak "fałszowanie wewnętrznej prawdy miłości małżeńskiej" czy "nie wyrażanie całkowitego oddania" niczego nie uzasadniają.
hubcia576 [Usunięty]
Wysłany: 2015-12-04, 15:52
pachura napisał/a:
macko napisał/a:
Nie ma sensu dyskutować, to nic nie wniesie.
Też myślę że nie ma to sensu.
Albo człowiek przyjmuje bez uwag zapisy KKK, albo, używając logiki, dostrzega że nauka Kościoła w kwestii seksualności jest w wielu miejsach srooogo naciągana, a zbitki górnolotnych terminów takich jak "fałszowanie wewnętrznej prawdy miłości małżeńskiej" czy "nie wyrażanie całkowitego oddania" niczego nie uzasadniają.
Pachura - bo trzeba spróbować tych zapisów KK w kwestii seksualności i wtedy przekonać się, że to prawda.
Logika jest mniej użyteczna niż doświadczenie
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2015-12-04, 16:24
[quote="macko"]Hmn,
Cytat:
o ile mi wiadomo są tabletki, które powodują zatrzymanie owulacji, zatem nie ma zarodka.
Poza tym na spirali czy antykoncepcji hormonalnej sprawa się nie kończy.
Co np z prezerwatywą czy stosunkiem przerywanym?
Rozumiem , że w kwestii hormonalnej i spirali przyjąłeś do wiadomości fakt zabójstwa ?
Tak czy nie ?
Idżmy zatem dalej do lżejszych metod , które wymieniłeś :
1.
Cytat:
o ile mi wiadomo są tabletki, które powodują zatrzymanie owulacji
Załóżmy że są .
A na czym Macko polega to "zatrzymanie owulacji" TAK KONKRETNIE ?
Owulacja jest stanem NATURALNYM u kobiety , to nie jest choroba .
Ty chcesz latami ingerować w czyjeś zdrowie , TWOJEJ żony .
A co jak dojdzie jednak jednak do owulacji i zapłodnienia ,
w tych niesprzyjających warunkach
i urodzi się dziecko ( lub nie przeżyje ) z wadami
na skutek tych tableteczek ?
2. Prezerwatywa .
Wygląda na metodę ok ( w porównaniu z innymi )
ale :
TO NIE TY MACKO ryzykujesz najwięcej , ale znowu żona .
A to dość mało skuteczna metoda , niezbyt przyjemna , awaryjna .
3. Stosunek przyrywany .
Jeszcze mniej skuteczna od poprzedniej .
O czym myśli żona w trakcie ????
......... zdąży czy nie zdąży i tyle ma z tego "kochania"
Jakby nie patrzeć wszystkie te 3 metody są dość egoistyczne Macko .
Jak widzisz , nawet nie zahaczyłem o wiarę czy Kościół .
Tych wszystkich wad pozbawiony jest co by nie mówić NPR .
Nie jest idealny , ale najlepszy z możliwych .
W sumie jedyna metoda do przyjęcia ( choć i tu są dyskusje o zamykaniu się na zycie ) .
P.s. Jeżeli się nie zgadzasz z tym za napisałem ( 1-3 )
napisz konkretnie .
Tu a tu napisałem źle .
Agata1980 [Usunięty]
Wysłany: 2015-12-04, 17:02
Moi Drodzy;
W związku z tematem proszę Was o radę. Stosując metodę naturalną + wstrzemięźliwość w okresie menstruacji pozostaje mi 6 dni niepłodnych w całym cyklu. Aktualnie nie jestem gotowa na drugie dziecko. Mój mąż pracuje za granicą i w ciągu najbliższych miesięcy nie ma szans na powrót. Przyjeżdża do Polski średnio co 3-5 tygodni. Szansa na to, że jest w Polsce w okresie moich dni niepłodnych jest bardzo mała. Co robić? Powstrzymać się całkowicie od współżycia? (przyznaję, że moje potrzeby seksualne są duże zwłaszcza po urodzeniu dziecka). Do tej pory stosowaliśmy "stosunek przerywany" licząc się oczywiście z jego zawodnością.. Jestem przeciwna antykoncepcji hormonalnej, prezerwatywy też dla mnie nie pasują do małżeńskiej bliskości. Stosunek przerywany wydawał mi się najbardziej "naturalny" i akceptowalny..
macko [Usunięty]
Wysłany: 2015-12-04, 18:37
mare1966 napisał/a:
Rozumiem , że w kwestii hormonalnej i spirali przyjąłeś do wiadomości fakt zabójstwa ?
Tak czy nie ?
Tak, już jakiś czas temu.
mare1966 napisał/a:
Załóżmy że są .
A na czym Macko polega to "zatrzymanie owulacji" TAK KONKRETNIE ?
Owulacja jest stanem NATURALNYM u kobiety , to nie jest choroba .
Ty chcesz latami ingerować w czyjeś zdrowie , TWOJEJ żony .
A co jak dojdzie jednak jednak do owulacji i zapłodnienia ,
w tych niesprzyjających warunkach
i urodzi się dziecko ( lub nie przeżyje ) z wadami
na skutek tych tableteczek ?
ok, tutaj w zasadzie chciałem się odnieść do zabijania.
Bardziej naturalne dla ludzi jest bieganie za zwierzem zamiast siedzenia przy komputerze,
tylko co z tego? Jest jakiś nakaz wszystkiego co naturalne?
Masz jakieś dane potwierdzające ryzyko wystąpienia takich wad? Czy tylko na chłopski?
Bo ja mam tu wiedzy i nie podejmuję się dyskusji.
A mojej żonie nie polecę, brała (ze wskazań medycznych jeśli to istotne) i się źle czuła.
mare1966 napisał/a:
2. Prezerwatywa .
Wygląda na metodę ok ( w porównaniu z innymi )
ale :
TO NIE TY MACKO ryzykujesz najwięcej , ale znowu żona .
A to dość mało skuteczna metoda , niezbyt przyjemna , awaryjna .
Czym żona ryzykuje?
To że mało skuteczna nie może być argumentem, jeśli już to na TAK (im mniejsza skuteczność tym większe otwarcie na życie) .
Niezbyt przyjemna - też żaden argument. Pewnie jak dla kogo. Mógłbym powiedzieć: niczyj interes, jeśli np mnie i mojej żonie by pasowało (mnie akurat nie pasuje, ale to nie ma znaczenia).
Podsumowując: istotnych argumentów brak :(
mare1966 napisał/a:
3. Stosunek przyrywany .
Jeszcze mniej skuteczna od poprzedniej .
O czym myśli żona w trakcie ????
......... zdąży czy nie zdąży i tyle ma z tego "kochania"
Jak wyżej. Skuteczność nie może być argumentem.
Moja żona nie ma problemu - jak nie zdąży to będzie dziecko, to nie nieszczęście, nie ma się czym stresować.
Znowu brak argumentów.
mare1966 napisał/a:
Jakby nie patrzeć wszystkie te 3 metody są dość egoistyczne Macko .
Ja nie dostrzegam tego egoizmu. Nie napisałeś ani słowa dlaczego niby egoistyczne, więc też nie będę polemizował. Póki co mamy: Mare: egoistyczne, macko: wcale nie ;)
mare1966 napisał/a:
Tych wszystkich wad pozbawiony jest co by nie mówić NPR .
Nie jest idealny , ale najlepszy z możliwych .
NPR ma inne wady. Ale to jest trochę nie na temat.
Że najlepszy to póki co mnie nie przekonałeś.
Lila83 [Usunięty]
Wysłany: 2015-12-04, 19:12
Agata,jestem w identycznej sytuacji,u nas z reguły wyglada to tak,że urlop uzalezniamy od mojej fazyIII-smieszne to troche,no ale tak jest,czasem się uda,ale czasem nie,więc jest to trudna sytuacja.
Sa głosy na forum,aby zmienic pracę,zrezygnować z delegacji,ale to nie jest takie proste.
Dużo problemów finansowych ciągnie się za nami jeszcze,tutaj w Polsce nie jesteśmy w stanie sobie z tym poradzić.
Postępujemy narazie tak jak uważamy,że jest dla nas najlepiej,nie wiem,czy to jest faktycznie dobre,no niestety...
Z drugiej strony nie umiem sobie wyobrazic sytuacji,zę mąż przyjedza po 2-3 mcach i musimy zadowolic sie tylko buziakiem,czy delikatnym przytuleniem,nie sadze aby to dobrze wpłyneło na naszą relację.
I wiecie co,naparawdę nie umiem znależć w swoim sumieniu poczucia winy z tego powodu,tak po ludzku znam swoje możliwości i swoją sytuację,natomiast krąża mi myśli(po czyatniu tego wątku),dlaczego nie umiem uznać tego za zło,komu wyrządzam tym krzywdę?
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2015-12-04, 21:18
Stokrotka , wszystko ok
tylko jedna mała ale ważna uwaga :
In vitro nie jest metodą leczenia bezpłodności ,
bo jej nie leczy .
Agata 1980 .
[...]
Miejsce męża jest przy żonie , a żony przy mężu .
Małżeństwa korespondencyjne , z dolotu , czy mijankowe
tracą więcej niż zyskują .
Nawiasem , a dlaczego tylko 6 dni ?
Przecież faza niepłodna jest stała u danej kobiety i dłuźsza .
10-12 z tego co wiem .
Ostatnio zmieniony przez 2015-12-04, 21:31, w całości zmieniany 1 raz
Lila83 [Usunięty]
Wysłany: 2015-12-04, 21:56
mare1966 napisał/a:
Nawiasem , a dlaczego tylko 6 dni ?
Przecież faza niepłodna jest stała u danej kobiety i dłuźsza .
10-12 z tego co wiem .
Może dlatego Mare,że nie jest taka sama u kazdej kobiety,teoretycznie jest ale w praktyce niestety nie.
Lila83 [Usunięty]
Wysłany: 2015-12-04, 21:57
mare1966 napisał/a:
Stokrotka
Agata 1980 .
[...]
Miejsce męża jest przy żonie , a żony przy mężu .
Małżeństwa korespondencyjne , z dolotu , czy mijankowe
tracą więcej niż zyskują .
Jakie dla ciebie Mare wszystko jest proste,czarne albo białe,szkoda,że zycie tak nie wygląda.
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2015-12-04, 22:55
Lila83 napisał/a:
Jakie dla ciebie Mare wszystko jest proste,czarne albo białe,szkoda,że zycie tak nie wygląda.
Nigdzie nie napisałem , że jet proste .
Napisałem tylko , że
Cytat:
Miejsce męża jest przy żonie , a żony przy mężu . coś tu żle ?
Małżeństwa korespondencyjne , z dolotu , czy mijankowe
tracą więcej niż zyskują .
tu jakaś nieprawda ?
Tracą więcej niż zyskują .
Gdzie tu zatem biało czarne ?
Gianna [Usunięty]
Wysłany: 2015-12-05, 12:05
mare1966 napisał/a:
In vitro nie jest metodą leczenia bezpłodności ,
bo jej nie leczy .
mało tego, że nie leczy. Jest to metoda sztucznego rozrodu wymyślona i opracowana przez lekarza...weterynarii. W zamierzeniu- dla rozrodu zwierząt, nie ludzi.
Tylko, jak to zwykle bywa, ktoś zwęszył niezły interes i zaczęło się stosowanie u ludzi.
Nic nie dzieje się przypadkowo: kiedy firmy farmaceutyczne reklamują i wciskają hormonalne pigułki antykoncepcyjne młodym dziewczynom, nastolatkom, to jednocześnie "hodują" sobie na przyszłość wdzięczne skądinąd pacjentki do in vitro. I biznes się kręci....
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAIKs. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.