Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Wertor, idź po pomoc.
Dobry psychiatra, na początek jakieś pigułki na wyciszenie + dobra terapia.
Inaczej znajdziesz się tam, skąd czasem nie ma powrotu.
Ratuj się wertor, jesteś nie tylko żoną, jesteś matką i człowiekiem przed którym jest sporo życia.
Zrób to dla SIEBIE.
Pomoc jest, tylko o nią poproś.
katalotka72 [Usunięty]
Wysłany: 2015-08-23, 11:15
wertor1 napisał/a:
nie poradzę sobie nie mam siły ciagle wpadam w rozpacz mąż wogóle nie odpisuje nawet przekleństw jestem stracona.
no to wreszcie nie radź sobie, nie miej siły i odpuść
ogłoś swoją bezsilność, bo najwyższa pora na to
po co do niego piszesz?? po co nękasz?? po co osaczasz??
mało rozwalone Wasze małżeństwo i relacje?? jeszcze próbujesz bardziej pogrążyć Was w chaosie??
zajmij się wreszcie sobą i w końcu zrozum, że masz wpływ jedynie na siebie i sporo pracy przed Tobą
więc dość dziamgania i roztkliwiania się tylko do roboty!!
za chwilę rusza kolejne 12 kroków tu na forum więc będziesz miała okazję zrobić pierwszy konkretny krok i zająć się sobą
wertor1 [Usunięty]
Wysłany: 2015-08-23, 16:59
Widzę jaka jestem niereformowalna ,jakbym się lubowała w samoumartwianiu się,myślę o lekach ,bo widzę ze nie mogę zapomnieć o mężu , śni mi się po nocach i budzę się z płaczem ,synowie mnie wyciągają z łóżka bo coś chcą,i trochę mnie mobilizują ,a mąż założył sobie konto na znanym portalu i nie napisał ze jest w związku .Nie dziwcie się mi, ja większość mojego życia byłam z nim a teraz mam go traktować jak obcego?
katalotka72 [Usunięty]
Wysłany: 2015-08-23, 17:27
a Ty myślisz z kim byłam ponad 20 lat swojego życia?? z kim dorastałam i starzałam się??
i co??
i nie ma go......
co w związku z tym??
NIC
poza tym, że wreszcie dojrzałam, okrzepłam, otrząsnęłam się z jego toksycznej obecności, żyję, jestem szczęśliwa i nie spieszno mi zaglądać do rozdziału, który mój mąż tak fatalnie zakończył
skoro masz dzieci tym bardziej masz dla kogo i po co żyć, robisz im największą krzywdę myśląc tylko przez pryzmat swojego opuszczenia i krzywdy, to oni za parę lat będą odbiciem Twojego stanu i zachowania
a więc...... do roboty!!!
wertor1 [Usunięty]
Wysłany: 2015-08-29, 18:29
Mąż nie wraca napisał mi ze nie ma nikogo ale nie wiem czy można mu wierzyć ,bo widzę że mnie okłamywał dla swojej korzyści wiele razy,teraz nie kontaktuje się z dziećmi nie pisze oswoich planach co zamierza, wcześniej pisał ze chce za wszelka cenę uwolnić się ode mnie a,ja zyję w niepewności o nasz los ,boje się że będzie chciał rozwodu ,boję się o piniadze czy mi da,boję sie samotności gdy zachoruję,jak moje życie będzie teraz wyglądało wierzę i modlę się mimo to jestem tylko słabym człowiekiem i mam chwile zwatpienia.
wertor1 [Usunięty]
Wysłany: 2015-09-05, 20:59
to już 4 tygodnie odkad mąz się wyprowadził nie wział wszystkich rzeczy ale stopniowo prosi syna zeby mu przywiózł a to kurtkę a to buty .Dowiedziałam się jednak kto się wmieszał w nasze małzeństwo ,otóż teściowa ,A dowiedziałam sie przypadkiem gdy kolejny raz dzwoniłam do męża siostry to ona mówiła że nie wie gdzie jest jej brat a ja przejeżdżałam w niedzielę koło ich domu i patrzę jest mąż! i jego auto na ich podwórku ,więc zadzwoniłam znowu do szwagierki a ona jak zwykle; nie, nie, nie wiem gdzie jest a ja na to to co on robi na waszym podwórku a wtedy ona rozłączyła się ja jej napisałam to co chcecie mieć brata rozwodnika w rodzinie i próbowałam dzwonić do niej jeszcze a wtedy teściowa tryumfującym głosem oznajmiła no co no co co ty jeszcze od niego chcesz a ja na to a co miał ze mną źle bo nie mógł palić i pić a ona tak ;za długo z tobą był za długo a co ty paniusia jakaś jesteś i wtedy usłyszałam męza głos ze ma rozłączyć się .potem napisałam do męża ostatniego smsa ze nie zamierzam konkurować z jego matką i skoro jej słucha oraz ze woli mieszkać u siostry to jego wybór,a do siostry napisałam ze teraz wasza matka pójdzie do kościoła i do komunii jako dobra katoliczka j,moi rodzice za twojego brata się modlą a tesciowa tryumfuje.I teraz ja się uspokoiłam bo wiem,ze jest w domu rodzinnym i przestaje mi zależeć na człowieku ,który nie ma własnego zdania ,tylko słucha mamy ,a jej życzę niech się cieszy synkiem do śmierci .Teściowa od początku mnie nie lubiła choć nigdy nie podniosłam na nią głosu wtedy to był pierwszy raz i ostatni chyba ze mąż wniesie pozew o rozwód bo teraz juz mogę sie wszystkiego spodziewac bo ma bardzo mściwą mamę ,bo widziałam jak do innych się odnosiła,a młodsza synowa też nie może się z nia zgodzić ale jej mąż a brat męża mojego narazie nie da rządzić w swoim małzeństwie mamusi.Teraz odpuściłam już ponad tydzień nie kontaktuję sie z mężem i modlę się za niego ,chodzę na terapię i biore leki anty depresyjne
ryan [Usunięty]
Wysłany: 2015-09-11, 18:05
4 tygodnie to niedługo tak naprawdę. A tydzień nie kontaktowania się Twojego to bardzo krótko. Trzeba poczekać co przyniesie czas....
wertor1 [Usunięty]
Wysłany: 2015-09-21, 11:53
Mówi się że czas goi rany może trochę .żyję bez męża ale ciagle z nadzieją ze wróci minęło już 5 tygodni jak go nie widziałam bo on jak tchórz nie ma odwagi nawet się spotkać Przyzwyczaiłam się żyć sama .nie widuje się z dziećmi zmienił miejsce pracy chce się totalnie odciąć ale z tego co wiem to nie ma nikogo bo mówił ze znajdzie sobie jakąś babę bo ze mną juz nie chce zyć ,nie znam nawetjego adresu bo nie kontaktował sie kiedy do niego pisałam żeby wrócił to napisał rozstańmy się bez wielkiego rozgłosu .tak będzie lepiej dla mnie i dla niego czyli myśli o rozwodzie i teraz tego boję się najbardziej że złoży pozew o rozwód, Proszę was o pomoc czy wiecie jak walczyć w sądzie żeby w razie czego nie otrzymał rozwodu czy macie adres taniego adwokata z pomorskiego żebym mogła być dobrze przygotowana .gdy on uczyni ten krok, jeśli ktoś mógłby pomóc to proszę o kontakt i namiary ,no i powinnam chyba zrobić rozdzielność majątkowa ale czy do tego potrzebna jest separacja
GosiaH [Usunięty]
Wysłany: 2015-09-21, 12:24
wertor1, dałabyś radę podejść do Ogniska w Gdańsku? Dostaniesz i wsparcie i namiary na prawnika. Polecam spotkania w realu, czyli w ogniskach, twarzą w twarz z innymi w podobej sytuacji
Mirakulum [Usunięty]
Wysłany: 2015-09-21, 13:51
Zapraszam do Gdańska
mamy prawnika,
a co do rozdzielności , można o nią wystąpić bez separacji
wertor1 [Usunięty]
Wysłany: 2015-11-14, 16:19
Moja sytuacja nie zmienia się mąż podobno gdzieś wynajął mieszkanie poza tym nic o nim nie wiem dzwoniłam jeszcze i pisałam a on stanowczo napisał ze bierze ze mna rozwód byłam u prawnika i dowiedziałam się że jeśli mąż nikogo nie ma to rozwód dostanie wystarczy ,że powie ze nie kocha mnie i że uczucie wygasło to sąd da rozwód bo nie można nikogo zmusić by z nim był a mąż dlatego się wyprowadził bo pewnie ktoś mu doradził żeby ustały więzy, a ja wiem że będę do końca życia go kochać i o nim myśleć .Wiem że Bóg mnie kocha dlatego też modlę się Boże jak nie chcesz żebyśmy byli razem to pozwól mi o nim zapomnieć .Narazie pocieszam się tym ze mąż stanowczo zaprzecza że kogoś ma ,i od nikogo nie dowiedziałam się ze z kimś jest .Ale widzę ze nie ma ochoty pojednać się chociaż ja mu nic nie zrobiłam nie zdradziłam byłam gotowa na wszystko zgodzić się .po prostu byłam za dobra
wertor1 [Usunięty]
Wysłany: 2015-11-22, 19:46
No i dowiedziałam się czegoś o mężu otóż gdy jechałam z synem samochodem to minęliśmy męża z młoda blondynką ,Tak się łudziłam ze nie ma nikogo a teraz już nadzieja prysła rację miała prawniczka u której byłam ze mężczyźni z reguły nie uciekają w próżnię .Powoli starałam się o nim zapomnieć a teraz wszystko wróciło
Jacek-sychar [Usunięty]
Wysłany: 2015-11-22, 19:51
Wertor
Postaraj się jakoś przeżyć ten trudny dla Ciebie czas. Pamiętam o Tobie w modlitwie.
twardy [Usunięty]
Wysłany: 2015-11-22, 20:02
wertor1 napisał/a:
minęliśmy męża z młoda blondynką
Ale nie wiesz kim była dla Twojego męża ta blondynka.
wertor1 napisał/a:
rację miała prawniczka u której byłam ze mężczyźni z reguły nie uciekają w próżnię
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAIKs. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.