Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
od trzech dni męczą mnie koszmary, nie mogę spać, wczoraj miałam uczucie jakby ktoś położył mi ogromny ciężar na klatkę piersiową i nie mogłam złapać tchu przez 2 godz. Dzisiaj wpadłam w histerię
Cecylio, pracujesz w sluzbie zdrowia wiec nie musze Ci tlumaczyc, ze potrzebujesz pomocy specjalisty, nie szarp sie sama bo narobisz wiekszych problemow i sobie i mezowi. Twoje emocje zamiast przygasac eskaluja to nie jest dobry kierunek. Pomoz sobie i malzenstwu, zanim wlasny organizm Cie do tego zmusi. Te wszystkie sygnaly to wyrazne ostrzezenia, ze emocje juz rzutuja na fizycznosc.
grzegorz_ napisał/a:
Czasem myślę, że po zdradzie ludzie jednak powinni jakiś czas pomieszkać osobno aby się bnad sobą spokojnei zastanowic
Zgadza sie, to sie nazywa odzyskanie czystosci serca, ducha i ciala dla odbudowy malzenstwa. Bardzo pozadane dzialanie by do odnowionego malzenstwa nie wnosic starych "brudow". Wielu madrych ludzi to zaleca i Biblia tez.
kenya [Usunięty]
Wysłany: 2015-08-03, 11:37
Cytat:
Dzisiaj wpadłam w histerię po tym jak mąż mi się przyznał że tamten grozi mu że jak powie o wszystkim jego żonie to dojdzie do tragedii - że mu się coś stanie. Zaczęłam płakać, krzyczeć że nie daruje mu tego,
Cecylio, Twoje histeryczne reakcje nie przybliżają Ciebie /Was do uzyskania stabilizacji w małżeństwie.
Miast skoncentrować się nad uzyskaniem mężowskiego zaufania to zachowujesz się jak rozkapryszone dziecko, które wierzga i krzyczy ilekróć coś nie pójdzie po jego myśli.
To TWÓJ MĄŻ musi żyć z dorobionym porożem i jemu trzeba pomóc sobie z tym poradzić.
Poza tym, przypominam ci że to Ty uruchomiłaś cały ten proces powiadamiania. Informując męża o swojej zdradzie dobrze wiesz jakie miałaś intencje i jaki był tego cel. Teraz zbierasz tego żniwo, ponosisz konsekwencje, zatem nie powinnaś być zaskoczona.
Czas najwyższy wziąć się w garść, przemyśleć swoje zachowanie oraz zacząć zachowywać się jak dorosła osoba, która bierze odpowiedzialność za swoje czyny.
Orsz [Usunięty]
Wysłany: 2015-08-09, 21:10
Cecylio, jesteś wspaniałą kobietą. Twój mąż może też być wspaniały. Dobrze zrobiłaś, że powiedziałaś mu prawdę. Facet ma problem być może największy w swoim życiu. Większy byłby tylko taki że on Ciebie także zdradził w trakcie małżeństwa lub choćby przed poznaniem się. Tak to też zdrada. I kto wie, czy nie gorsza bo pierwsza miłość jak to powiedział gdzie indziej Mare66 jest matrycą. Pytanie co z tym problemem zrobi. Moje zdanie jest takie, ze trzeba umieć zrezygnować na całe życie ze szczęścia. Twój mąż musi to zrobić, zrezygnować. To straszne i Ty jesteś tego przyczyną, ale tylko pośrednio. Główna przyczyna jest w samym Twoim mężu. Fajne jest to, że to właśnie może być jego droga do szczęścia wiecznego. A o to przecież chodzi. No chyba że nie wierzymy w Boga? Bóg to zło dopuścił i z każdego zła potrafi uczynić dobro. Wierzysz w to? Nie martw się gdyby doszło do tego, że Cię opuści. Musisz się z tym liczyć, ale staraj się tego uniknąć. Wasze małżeństwo jest święte. To czas by uświadomić sobie prawdziwy sens życia. Taki jest właśnie sens życia. Słuchałaś na kazaniach, że trzeba brać krzyż na swoje ramiona i iść za Nauczycielem. Oto masz. Krzyż jest straszny nie tylko dla Zbawiciela. To jest życie. To efekt grzechu pierworodnego. Na pewno dostaniesz pociechę w najtrudniejszych chwilach. Módl się. Ja kilka razy myślałem że opadnę ostatecznie. Nie, Pan Bóg daje siły w sposób nieoczekiwany. Wierz w to i tyle. Taka jest prawda. Ja tego doświadczyłem.
Czy Twój mąż był u spowiedzi? To sprawa najważniejsza. Ty Cecylio powinnaś regularnie przystępować do Eucharystii.
Ten nieszczęsny facet grozi Twojemu mężowi? Sobie zrobi krzywdę czy jemu?
Tak piszę jakbyś była jego jedyną kobietą, że to taka poważna sprawa. Bo jak tak nie jest to jest histerykiem i problem jest o wiele poważniejszy.
Ostatnio zmieniony przez 2015-08-10, 08:22, w całości zmieniany 1 raz
grzegorz_ [Usunięty]
Wysłany: 2015-08-10, 12:08
Orsz napisał/a:
Większy byłby tylko taki że on Ciebie także zdradził w trakcie małżeństwa lub choćby przed poznaniem się.
Orsz, seks przed poznaniem się to nawet w świetle nauki KK nie jest zdrada tylko cudzołóstwo.
Trudno nie znając kogoś, zdradzić go.
Moje zdanie jest takie, ze trzeba umieć zrezygnować na całe życie ze szczęścia.
Twój mąż musi to zrobić, zrezygnować. To straszne
straszne i w sumie mało chrześcijański jest taki sposób myślenia.
ps. Dziwię się nieingerowaniu adminów w poglądy ocierające się o herezję
Jeśli słowa Helingera są złem, to co o tym powiedzieć?
pachura [Usunięty]
Wysłany: 2015-08-10, 13:24
Cecylia napisał/a:
wczoraj miałam uczucie jakby ktoś położył mi ogromny ciężar na klatkę piersiową i nie mogłam złapać tchu
To nic czym powinno się martwić, sam miałem parę razy w życiu i moja żona niedawno też.
Cecylia [Usunięty]
Wysłany: 2015-08-12, 00:18
Pachura to nie paraliż przysenny tylko jak dobrze pamiętam są to klasyczne objawy nerwicy które rozwijały się od jakiegoś czasu a nasiliły się w zaistniałej sytuacji. I tak dzięki za zainteresowanie....
Orsz [Usunięty]
Wysłany: 2015-08-18, 18:49
grzegorz_ napisał/a:
Orsz, seks przed poznaniem się to nawet w świetle nauki KK nie jest zdrada tylko cudzołóstwo.
Znajdź mi odpowiedni zapis potwierdzający Twoją opinię. Będę wdzięczny. Każdy seks pozamałżęński jest zdradą. Zdradą Boga, siebie ludzi i małżonką, przyszłego, przeszłego lub choćby tylko hipotetycznego. Po prostu, człowiek został stworzony do istnienia tu na ziemi w małżeństwie. Sytuacje odmienne są wyjątkiem, a nie regułą. Wobec powyższego, każdy za wyjątkiem wyświęconych osób duchownych powinien się liczyć z tym że będzie miał obowiązek oddać siebie w czystości małżonkowi. Czyn który to oddanie siebie w czystości małżonkowi czyni niemożliwym jest zdradą. To zwykłą logika a nauka KK raczej akceptuje używanie rozumu. Jeszcze z drugiej mańki postaram Ci się to wyjaśnić Drogi Grzegorzu. Każdy człowiek szukający swojej drugiej połówki na resztę życia powinien mieć ten komfort by podejrzewać że ta panna, ten kawaler jest czysty. Czynienie z siebie osoby nieczystej jest zdradą nie tylko przyszłego małżonka, ale każdego potencjalnego kandydata/kandydatki. Każdy kto mógłby podrywać taką nieczystą osobę może się czuć zdradzony jeśli choćby minute angażował się w coś co nie było tym czym powinno być.
Wniosek z tego taki. Kto nie jest czysty powinien szybko informować swojego zalotnika/zalotniczkę o swojej wadzie jako kandydata do małżeństwa by ograniczyć konsekwencje swojego czynu.
Andziabiskup [Usunięty]
Wysłany: 2015-08-19, 13:44
do Cecylia...
Witaj Nie jesteś sama z tym ze zdradziłaś...ja tez to zrobiłam wydawało by się baaardzo dawno temu...ale tak to tylko mnie się wydawało....8 lat...po... i nic... co roku to wraca a rozmawiać nie chce... niestety ...gnębi nas to cały czas jesteśmy bo są dzieci i chyba tylko dlatego...ostatnio znalazłam że na sympatii przebywa i to już długo....podszyłam się pod kogoś innego no i wydobywam informacje tak...nawet nie wiem jak mi wstyd że nie można inaczej....
Cecylia [Usunięty]
Wysłany: 2015-08-19, 15:23
Andziabiskup jak czytam twojego posta to aż się boję że mój mąż też nie będzie potrafił mi wybaczyć. Wiem że potrzeba czasu ale widzę że u Ciebie nawet on nie pomógł. Mam nadzieję że twój mąż się otrząśnie i zobaczy że warto powalczyć o was o wasze szczęście.
karolina88 [Usunięty]
Wysłany: 2015-08-20, 11:29
cecylio czytając twoje posty jakbym widziala siebie ... my mamy dodatkowo córkę 5-letnią mieszkanie z rodzicami, budowa domu, praca,kasa wszystko mnie przeroslo doslownie wieczne wtracanie sie rodzicow czulam sie jak w trojkącie malżenskim nie wytrzymalam tego psychicznie poznalam kogos kto tak jak twój ex przyjaciel zaoferowal pomoc, wysluciwal, przytulal te same problemy nadawalismy na jedne fali az niemoziwe czasem myslalam i stalo sie zdradzilam... tylko ja tak szybko nie pozalowalam maz siie dowiedzial i dopiero w momencie jak zobaczylam ze stracilam go runela kurtyna tylko za pozno troche od 5 miesiecy mieszkamy tylko razem przez wzglad na corkę, kredyt... ja sie staram, modle, mdlę,modlę czytam proszę Boga narazie bez efektu. Mąż powiedzial mi ze w 90% go stracilam nie ma juz zaufania, nie ma bliskości nie ma nic ... jako czlowiek nawet jestem fajna, gada sie ze mna super ale jako zona nie ma miedzy nami nic... chce byc szczesliwy, chce poznac kogos komu zaufa i to boli najbardzie.... ze pozna kogos
tez nie daje rady wiecznie chce mi sie plakac, czuje pustke straszną pustkę, samotność, zaczelam odmawiac nowenne pompejska, przeczytalam ksiazke o wybaczaniu o naprawie malzenstwa zostawilam ją na stole z kartką ze jezeli jest choć szansa na 1% naprawy malzenstwa to prosze go o przeczytanie widzialam ze kartke abral a ksiazka lezy.... mam wrazenie ze on juz nie chce, ze wszystko mu jedno mamy zaplacone wakacje 04/09 na tydzien do bulgarii mam cicha nadzieje ze jakos tam moze sie cos zacznie dziać ze zobaczy ze ja naprawde zaluje kocham go i potrzebuje ze chce z nim byc -n to dla mnie wielka lekcja zycia
macko [Usunięty]
Wysłany: 2015-08-25, 21:39
Orsz napisał/a:
grzegorz_ napisał/a:
Orsz, seks przed poznaniem się to nawet w świetle nauki KK nie jest zdrada tylko cudzołóstwo.
Znajdź mi odpowiedni zapis potwierdzający Twoją opinię. Będę wdzięczny. Każdy seks pozamałżęński jest zdradą. Zdradą Boga, siebie ludzi i małżonką, przyszłego, przeszłego lub choćby tylko hipotetycznego.
Stawiasz to w jednym rzędzie ze zdradą małżeńską?
Z brakiem czystości małżonka przed ślubem żyje (zaryzykuję) większość ludzi
i nie robi z tego wielkiego halo.
Jeśli dla kogoś to jest problem, to powinien sprawdzić przed ślubem albo zapomnieć o temacie.
Wyciąganie tego później jest po prostu słabe.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAIKs. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.