Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Szczęść Boże wszystkim
Choć jestem już ponad rok w SYCHARze to mój pierwszy post... Może ktoś z Was miał taką sytuację i coś podpowie?
Otóż dzisiaj mąż (który we wrześniu 2014 r. wyprowadził się z domu) zabrał Dzieci (6,5 i 5 lat) "na plac zabaw". Jak się okazało po powrocie Dzieci zostały zabrane na jakieś badanie do 2 pań psycholog. Odpowiadały na mnóstwo pytań, rysowały swoją rodzinę, wybierały domki, w których chciałyby mieszkać (ze składem osobowym w tych domkach). Nie mogłam dowiedzieć się od męża czemu to miało służyć, szedł w zaparte, tj. "plac zabaw" i spotkanie ze swoimi znajomymi.
Obawiam się, że zbiera jakiś materiał do sądu. Czy ktoś wie jaką moc prawną mają takie "badania"??? I do czego konkretnie mogą zostać użyte?
No i co ja mam zrobić w tej sytuacji? Nie bardzo podoba mi się to, że robi to w tajemnicy przede mną i okłamuje przy tym dzieciaki i mnie. Nie wiem czy zgadzać się jeszcze na samodzielne wyjścia Taty z dziećmi?
Będę wdzięczna za wszelkie podpowiedzi, bo sama nie mam jeszcze dystansu do sytuacji[/i]
Metanoja1 [Usunięty]
Wysłany: 2015-06-09, 10:56
Z tego co ja wiem, to jeśli chodzi o badania "państwowe", np. przyszkolne, to musi być zgoda obojga rodziców na to badanie, na terapie, cokolwiek!
Twój mąż poszedł "prywatnie". Nic na to nie poradzisz. Badania takie są nieobojętne dla dzieci. Nie wiem, co Ci radzić, ja z takich badań zrezygnowałam.
Bardzo prawdopodobne, że mąż będzie chciał użyć opinię w sądzie. Może mieć dla sądu jakieś znaczenie - możesz je podważać w każdym bądź razie.
Metanoja1 [Usunięty]
Wysłany: 2015-06-09, 11:38
Widzisz, dużo zależy od tego, jaką macie sytuacje, my tu nie wiemy nic o Tobie. Czy jesteście w trakcie procesu sądowego, czy też któreś z was albo oboje się do niego szykują, czy mieliście badania w RODKa, które mąż może chce podważyć drugą opinią, różne są sytuacje.
Jedno mogę Ci szczerze doradzić:
MIEJ RĘKĘ NA PULSIE, BĄDŹ UWAŻNA I CZUJNA I DBAJ O WŁASNE RELACJE Z DZIEĆMI JAKO MATKA, ABY WASZA WIĘŹ BYŁA OCZYWISTA I SZCZERA, PEŁNA MIŁOŚCI I CZUŁOŚCI, ABY DZIECI CI UFAŁY, ZWRACAJ UWAGĘ I TORPEDUJ/DEMENTUJ WSZYSTKIE ZAUWAŻONE OBJAWY MANIPULACJI DZIEĆMI, powinnaś je wychwytywać - dużo rozmawiaj z dziećmi.
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2015-06-09, 12:50
Mam takie wrażenie ,
że kobietom
przychodzi bardzo trudno
zrozumienie pewnej sprawy .
Owszem , mężczyźni mają w tym względzie łatwiej .
Otóż , dzieci nie są dla rodziców .
Relacja z dziećmi nie ma być najważniejsza .
Dzieci się wychowuje , kształtuje i wypuszcza .
One mają nauczyć się przede wszystkim
tworzenia wszelkich relacji , ale przez obserwację
zwłaszcza relacji z przyszłym mężem czy żoną .
Faceci to rozumieją , nawet jak pijak czy inny .
Najtroskliwsze mamusie ......... bardzo często NIE rozumieją .
Tworzą z dziećmi patologiczne więzi , nadopiekuńcze , zaborcze ,
manipulacyjne itp.
Kobiety , które to rozumieją są naprawdę wyjątkami .
Dobrze jest gdy mężczyzna ma w domu lekką przewagę .
Chodzi o najważniejsze dycyzje , autorytet , reprezentację rodziny .
Jasne , prawie wszystko powienien konsultować z żoną ...... i jak mądry
chętnie to robi , zmienia zdanie na "zamkniętej naradzie" ( dla dzieci ) .
Mówię to z calą pewnością .
To się broni we wszystkich aspektach , także psychologicznym .
I powiem więcej , taki model WSZYSTKIM wychodzi na dobre ,
także kobietom .
Inna rzecz , że do tego potrzeba dwojga .
Facet też musi być na poziomie .
Wiedzieć i umieć .
A takich brak , deficyt powiedzmy .
Dlaczego ?
Bo mamy kryzys ojcowstwa .
Walka pomiędzy płciami , nikomu nie wychodzi na dobre ,
a już najmniej dzieciom ( przez małe d ) .
GosiaH [Usunięty]
Wysłany: 2015-06-09, 13:01
mare1966, dla mnie, podkreślam, dla mnie wygląda jakbyś ten post chciał umieścić w innym miejscu a wyszło. Jeśli to nie tak, to możesz mi jakoś inaczej wytłumaczyć jak chciałeś autorce wątku pomóc powyższym wpisem? Bo, przyznaję, jakoś nie rozumiem...
Zobaczmy jakie są fakty, o któych napisała lankaga:
1. mąż wyprowadził się z domu prawie rok temu (wrzesień 2014)
2. zabrał dzieci na badania psychologiczne albo na plac zabaw (tu rozumiem, że mąż upiera się, że plac zabaw ale autorka wątku od dzieci dowiedziała się o badaniach)
Autorka szuka pomocy zadając poniższe pytania
lankaga napisał/a:
Obawiam się, że zbiera jakiś materiał do sądu. Czy ktoś wie jaką moc prawną mają takie "badania"??? I do czego konkretnie mogą zostać użyte?
No i co ja mam zrobić w tej sytuacji? Nie bardzo podoba mi się to, że robi to w tajemnicy przede mną i okłamuje przy tym dzieciaki i mnie. Nie wiem czy zgadzać się jeszcze na samodzielne wyjścia Taty z dziećmi?
Będę wdzięczna za wszelkie podpowiedzi, bo sama nie mam jeszcze dystansu do sytuacji
Co proponujesz autorce ?
GosiaH [Usunięty]
Wysłany: 2015-06-09, 13:03
PS. generalnie zgadzam się z wydźwiękiem Twojej wypowiedzi,
A z tym
mare1966 napisał/a:
Walka pomiędzy płciami , nikomu nie wychodzi na dobre ,
a już najmniej dzieciom ( przez małe d ) .
to już najbardziej
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2015-06-09, 13:25
Gosia ,
ten post można umieszczać w wielu miejscach ,
bo jego "przesłanie" jest uniwersalne ,
a podstawowe dla relacji małżeńskich i rodzinnych .
Dlaczego akurat w tym wątku ?
Za przyczyną "dużej litery"
( mąż , Dzieci , Tato )
i tego co i jak napisała Matanoja .
......... ja sobie wyobraziłem taki film przyrodniczy z surykatkami
BĄDŹ UWAŻNA I CZUJNA
więcej
ZWRACAJ UWAGĘ I TORPEDUJ/DEMENTUJ
Samiec twój smiertelny wróg .
GosiaH napisał/a:
Co proponujesz autorce ?
NIC , bo .........
nic nie wiadomo o jej , ich sytuacji .
Natomiast jaka by nie była , warto zastanowić się ,
nad tym co napisałem , a czego nie wymysliłem przecież .
Historia ludzkości czy stworzenia , to forum wreszcie tylko potwierdza .
Metanoja1 [Usunięty]
Wysłany: 2015-06-09, 13:48
Cytat:
Samiec twój smiertelny wróg .
To akurat Ty napisałeś mare1966.
Ja coś konkretnego doradziłam i uważam, że słusznie.
lankaga [Usunięty]
Wysłany: 2015-06-09, 18:36
Przepraszam za poprzednią pustą odpowiedź, jeszcze się uczę :)
I dziękuję Wszystkim za odzew i rady, zwłasza Tobie Metanoja1 :)
Co do naszej sytuacji małżeńskiej, to tak jak napisałam mąż wyprowadził się z domu we wrześniu 2014 r., póki co nie złożył pozwu o rozwód/separację, choć o nich wspomina, a przynajmniej chce rozdzielności majątkowej. Jak mówi "chce zamknąć ten etap w swoim życiu"
Z tego wzgledu obawiam się, że te potajemne badania Dzieci, czemuś mają służyć
Dzieci strasznie je przeżyły, mamy ciężką noc za sobą...
Dzisiaj mąż znów przyszedł odwiedzić Dzieci i zachowuje się "jak gdyby nigdy nic", tzn. nie ma rozmowy nt. wczorajszej sytuacji z potajemnym zabraniem Dzieci na badania...
Nie wiem co w tej sytuacji robić, tj. czy powinnam tak jak do tej pory ufać i powierzać Mu Dzieci... Trochę się tego boję i chyba już nie ufam tak bezgranicznie... Nie wiem dlaczego przeprowadził to w taki sposób???
Dla pełniejszego obrazu dodam, że właśnie wczoraj (tj. w dniu tychże badań) wróciłam z Dziećmi od dziadków (400 km) i Tato bardzo nalegał na możliwość spotkania z Dziećmi. Wygląda zatem, że całość była zaplanowana i przygotowana. Sprawa wydała się, gdy Dzieci pochwaliły się, że jechały taksówką (z "placu zabaw" pod blokiem). Najbardziej boli mnie chyba to, że nawet kiedy Dzieciaki zaczęły opowiadać, że były w mieszkaniu jakichś pań, które pytały jaka jest mama, jaka jest babcia, dziadek, to mąż dalej szedł w zaparte, że spotkał się ze swoją znajomą
Jeśli macie jeszcze jakieś wskazówki/doświadczenia, to będę za nie niezmiernie wdzięczna
Otulam Was wszystkich modlitwą
Metanoja1 [Usunięty]
Wysłany: 2015-06-09, 19:32
Będą domysły drastyczne, ale tylko domysły, które warto wziąć pod uwagę.
Wersja ciężka: Mąż przygotowuje pozew, może wnosić o ustalenie pobytu dzieci przy nim w zabezpieczeniu i ktoś mu doradził, pewnie adwokat poleciła jakąś panią która sporządza opinie jak w RODKu, żeby sąd miał jakieś dowody spreparowane do wydania odpowiedniego postanowienia. To wersja najgorsza i prawdopodobna. Ale Ty znasz męża lepiej. Ja go nie znam, ale znam różne historie. Nic mnie nie zaskoczy.
Może poradź się prawnika.
I rady z pierwszego postu jak najbardziej.
Osobiście obawiałabym się, że skoro już nie mieszkacie razem, mąż może dzieci nie przywieźć pewnego razu. Ty znasz męża lepiej, ale to też nic nie znaczy.
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2015-06-09, 19:39
Ok , tamtego posta mi wycięły ziolone ludziki ,
ale tego nie wytną .
Lankaga , dalej nic nie wiadomo , ale to twoja sprawa
ile i co piszesz .
W kwestii zaś samych "badań" to i tu są tylko twoje domysły .
Rozumiem , że te panie się przedstawiły córkom ?
W mieszkaniu prywatnym , trochę dziwne ?
Ale załóżmy .
Skoro tak , rzecz wydaje się przecież dość oczywista .
Prawdopodobnie chodzi o przyznanie opieki nad dziećmi .
lankaga napisał/a:
Dla pełniejszego obrazu dodam, że właśnie wczoraj (tj. w dniu tychże badań) wróciłam z Dziećmi od dziadków (400 km) i Tato bardzo nalegał na możliwość spotkania z Dziećmi.
Tato , znaczy kto ?
Twój tato ?
Jakoś tak dziwnie tytułujesz męża .
Metanoja1 [Usunięty]
Wysłany: 2015-06-09, 19:50
No i mare1966 też podejrzewa, że chodzi i przyznanie opieki nad dziećmi.
Wiesz co, ja gdybym była na Twoim miejscu już jutro byłabym na rozmowie z prawnikiem i dowiedziałabym się co w takiej sytuacji robić. Prawnik ma rozeznanie. Prawdopodobnie potwierdzi nasze przypuszczenia, ale poradzi co konkretnie robić. Tu nie są żarty, sprawa jest dość poważna, by Ci ktoś na forum doradzał.
Tak się zastanawiam: czy mąż może planować pracę za granicą?
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2015-06-09, 20:50
W świetle kodeksu czy konstytucji
OBOJE rodzice są równi .
Tak w obowiązkach jak i prawach wobec dzieci .
Obecna "tradycja" polskiej Temidy w tym akurat względzie ,
powyższe paragrafy ma ........ "w wyjątkowym poważaniu" .
Także mentalnie , zwłaszcza dla ładniejszej część polskiego społeczeństwa ,
zmiana tej tradycji ,
wydaje się wręcz świętokradztwem
dla obrazu MATKI .
Prosta sprawa .
Ze mnie wyszło ....... to moje .
------------------------------------------
Mimo , że zupełnie nic nie wiemy o sprawie
już padły stwierdzenia z ust Metanoji , cytuję :
"domysły drastyczne" , "dowody spreparowane"
Zero obiektywizmu , lekkiej ostrożności .
Może facet i kanalia , ale SKĄD to JUŻ wiadomo ?
Ja nie mogę pojąć takiego beztroskiego podejścia .
Nirwanna [Usunięty]
Wysłany: 2015-06-09, 21:37
Mare, z jednej strony faktem jest że statystycznie sądy są w sprawach dzieci po stronie matek.
Jednak to jest konkretny przypadek, gdzie to mężczyzna uważa że rodzice w jego opinii równi nie są, a on ma prawo nic nie mówiąc matce dzieci prowadzić je na jakieś badania. Oboje rodzice mają prawo wiedzieć i decydować w takich sprawach, tutaj lankaga została tego prawa pozbawiona. Coś takiego jest złe, tak samo byłoby złe w drugą stronę, czyli żona nie informuje męża i zabiera dzieci na takie badania.
To, że bronisz mężczyzn niezależnie od niefajnych faktów mówiących o jakimś konkretnym z nich jest wg mnie właśnie brakiem obiektywizmu. Zło i złe postępowanie nie ma płci.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAIKs. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.