Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Wysłany: 2015-04-19, 13:16 jak naprawić małżeństwo
Witam wszystkich.
Moja historia jest pewnie jak wszystkie inne. Mąż stracił zainteresowanie moja osoba, zdradził mnie i chciał rozwodu. Ja nie potrafiłam sobie z tym poradzić. Strasznie cierpialam- nawet bardziej bolało mnie to, że nie chce walczyć o nasze małżeństwo niż cała zdrada. Nie mogłam zrozumieć dlaczego osoba którą kocham nad życie mogła mnie tak zranić. Mimo wszystko chciałam wybaczyć i naprawić to co było złe między nami. Wracaliśmy do siebie kilka razy, jednak zazwyczaj kończyło się to ogromna kłótnia i rozstaniem. Teraz ponownie się wprowadzialam- daliśmy sobie jeszcze jedna szansę. Tylko nie wiem co robić aby mogło się wszystko ułożyć. Są dni, że wygląda jakby mogło się wszystko ułożyć, ale są też dni gdy wszystko się sypie widzę ze jest smutny, zamyślony i przygnebiony. Wiem też, że jego uczucia do mnie nie są już takie jak kiedyś. Co zrobić aby on ponownie mnie pokochał, aby był ze mną szczęśliwy. Bo jego szczęście uszczesliwia mnie.
Proszę o pomoc.
Jacek-sychar [Usunięty]
Wysłany: 2015-04-19, 13:49
Witaj Zrezygnowana
Niewiele napisałaś o sobie i swoim małżeństwie.
Coś chyba szwankuje w Waszym małżeństwie z komunikacją. Warto popracować nad tym zagadnieniem. Rozwód może się wydawać dobrym rozwiązaniem w momentach kłótni, konfliktu. Jednak wprowadza on najczęściej więcej bólu niż ulgi.
Na początek polecam rekolekcje, kazania i konferencje umieszczone na naszej stronie. Niektóre wygłoszone zostały przez ludzi świeckich, doświadczonych w ratowaniu małżeństw (pp. Jacek Pulikowski, Mieczysław Guzewicz). Są i świetne teksty księży (ks. Marek Dziewiecki, ks. Piotr Pawlukiewicz, o. Jacek Salij). Spójrz tutaj:
http://sychar-rekolekcje.blogspot.com/
lub poszukaj na youtube.
Możesz spróbować też polecanej literatury fachowej. Z własnego doświadczenia muszę powiedzieć, że bardzo dużo daje.
zrezygnowana [Usunięty]
Wysłany: 2015-04-19, 14:37
Nasze małżeństwo trwa niecałe 2 lata. Nasza miłość była bardzo intensywna na początku. Z czasem się to zmieniło (ja uważałam, że miłość dojrzala). Nadal się kochaliśmy ale pochłonęła nas praca. Mąż zaczął uważać, że mu się nudzi, że nie czuje tej chęci przebywania ze mną jak kiedyś. Potem doszło do kryzysu i jesteśmy w martwym punkcie. Niby rozmawiamy ze sobą, ale widzę ze to nie jest to,że on chce czegoś więcej. Zadaje mu dużo pytań, ale sam nie potrafi się określić, czego tak naprawdę chce. Wiem ze chce naprawić, ale uważa że nie wie co ma zrobić, aby jego uczucia wróciły. Ja staram się być cierpliwa i kochająca. Nie płakać w jego obecności (co nie jest latwe). Ale widzę, że nic się nie polepsza...I szukam rady jak to wszystko przeżyć.
Dziękuję za linki. Na pewno obejrzę.
kenya [Usunięty]
Wysłany: 2015-04-20, 10:37
zrezygnowana napisał/a:
Co zrobić aby on ponownie mnie pokochał, aby był ze mną szczęśliwy.
Bo jego szczęście uszczesliwia mnie.
To szokujące pytanie i wyznanie w jednym.
Całe twoje szczęście oddajesz w ręce innego człowieka, od niego uzależniasz.
Dlaczego nie pytasz co masz zrobić byś TY MOGŁA BYĆ SZCZĘŚLIWA, tylko pytasz co zrobić byś jego mogła uszczęśliwić... oczekujesz że w związku z tym, z jego szczęścia COŚ ci kapnie?
To postawa niewolnika, który czeka na jałmużnę.
Tak chcesz spędzić życie, swoje życie, realizując plan uszczęśliwiania męża? A co z Tobą?
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2015-04-20, 11:11
zrezygnowana napisał/a:
Nasze małżeństwo trwa niecałe 2 lata.
A ile wy macie lat ?
Podejrzewam , że niezbyt wiele
i jak to młodzi mieliście i macie bajkowy obraz małżeństwa .
Czar prysł , okazało się , że ani ty królewna
ani on rycerz , ani połówki .
Już stracił zainteresowanie ?
Już zdązył zdradzić , kilka "rozstań" ?
Ja rozumiem , że teraz szybko się zyje , ale żeby aż tak szybko ?
No chyba , że to taka historia .
Znacie się i żyliscie ze sobą ( mieszkaliście , spaliście ) kilka lat a może i dłużej .
Wreszcie ślub .
I tu klasycznie - od razu "kryzys" .
( na forum pełno takich przypadków )
Zatem , która wersja ?
===============================================
Kenya ,
to szokujące dla ciebie .
Dla mnie nie bardzo .
Dla jeszzce kogoś - nie wiem ?
Inna rzecz , że różnie można rozumieć te słowa ,
a zwłaszcza w praktyce realizować .
Ale własne szczęście też ważne , choć różnie można i do niego podchodzić .
Takie jest moje zdanie .
kenya [Usunięty]
Wysłany: 2015-04-20, 14:07
mare1966 napisał/a:
Inna rzecz , że różnie można rozumieć te słowa , a zwłaszcza w praktyce realizować .
Ale własne szczęście też ważne , choć różnie można i do niego podchodzić ..
Nie mam wpływu na czyjś odbiór, wiem tylko co ja chciałam przekazać i tego się trzymam.
Tak czy owak, jedno jest ABSOLUTNIE pewne, nieszczęśliwy człowiek szczęścia nikomu nie da gdyż sam ma jego deficyty. Zatem zawsze trzeba zaczynać od siebie.
zrezygnowana [Usunięty]
Wysłany: 2015-04-20, 14:39
Tak,wiec spróbuję odpowiedzieć na wszystkie pytania. Mamy po 28lat. Mieszkaliśmy przed ślubem 2 lata razem. I raczej spodziewaliśmy się ze życie to nie bajka...choć nigdy nie spodziewałam się, że aż tak życie może zaskoczyć. Ale to raczej głupie stwierdzenie, ponieważ chyba żadna zdradzona kobieta się tego nie spodziewa.
Co do naszych rozstań to wynikały one ze zdrady i całego kryzysu jaki nastąpił w naszym małżeństwie. Ja odchodziłam i wracałam, ponieważ ciągle miałam nadzieję na naprawę naszych relacji. Jestem osobą która nie lubi się poddawać, może dlatego ta nadzieja ciągle budziła się we mnie.
Jeśli chodzi o moje szczęście to oczywiście jest ono dla mnie bardzo ważne, dlatego walczę o szczęście z moim mężem:) ja w naszym krótkim małżeństwie byłam naprawdę szczęśliwa ale możliwe, że to przysłonilo mi prawdę i nie zauwazylam, że dla mojego męża wcale nie oznacza to samo co dla mnie. Dlatego tak naprawdę teraz ważne jest dla mnie aby on odnalazł się w tej całej sytuacji i potrafił odszukać prawdziwe uczucia do mnie. Dla niektórych może to być głupie, ponieważ wg moich najbliższych to mąż powinien się starać, przecież to on przyczynił się do całego kryzysu. A ja jestem zdania, że do kryzysu przyczynilismy się oboje. Mąż odpowiedzialny jest sam za zdradę.
Czy macie jakieś pomysły na uzdrowienie małżeństwa?
grzegorz_ [Usunięty]
Wysłany: 2015-04-20, 15:23
Trudno mi sobie jakoś wyobrazić, że w okresie 2 lat od ślubu można kilka razy się rozejść i zejść i jeszcze zaliczyć zdradę (albo zdrady).
Może powinniście się zastanowić czy to co Was łączyło to była rzeczywiście miłość?
grzegorz_ [Usunięty]
Wysłany: 2015-04-20, 15:24
kenya napisał/a:
Tak czy owak, jedno jest ABSOLUTNIE pewne, nieszczęśliwy człowiek szczęścia nikomu nie da gdyż sam ma jego deficyty. Zatem zawsze trzeba zaczynać od siebie.
Trudno być szczęśliwym kochając nieodwzajemnioną miłością....chyba, że rozmawiamy o sytuacjach teoretycznych.
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2015-04-20, 16:12
"Jak naprawić małżeństwo" ?
Małżeństwo to : jakaś kobieta , jakiś mężczyzna ( jestem staroświecki )
i RELACJE jakie pomiędzy sobą tworzą .
Zacznij zatem od POPRAWY siebie .
To proces , zajmie ci całe życie .
Ale ta ciągle lepsza "ty" będzie budowała
coraz lepsze relacje .........w sobą , Bogiem i innymi ( w tym z mężem ) .
Napisałaś tak mało w tak trudnej sprawie
a oczekujesz konkretnych rad .
Spójrz w watek np. Ignacego .
To facet , a rozpisał sie i na dodatek bardzo emocjonalnie ,
choć nie podał zbyt wielu twardych faktów .
Przyjrzyj się twojej i rodzinie męża ,
bo tam sie uformowaliście .
A potem dopiero waszemu związkowi ( i ewentualnym związkom uczuciowym przed wami ) .
Nic się nie dzieje bez przyczyny .
Cytat:
Jestem osobą która nie lubi się poddawać, może dlatego ta nadzieja ciągle budziła się we mnie.
Skąd zatem nick "zrezygnowana" ?
Rodzina ma trochę racji .
To mąż powinien zrozumieć co zrobił .
A na jakim to fundamencie chcieliśmy budować to wasze małżeństwo ?
Czy łaczą was wspólne wartości ?
Czy macie omówione jakoś jak ma wyglądać w praktyce ?
Wiedziałaś , że zakochanie mija ?
Czy maż wie o tym ?
Dla mnie jakieś to niedojrzałe .
........ co nie znaczy , że inni są byli czy są dojrzalsi
W 2 lata chyba trudno się żoną już znudzić ?
( nawet dokładając 2 dodatkowe )
kenya [Usunięty]
Wysłany: 2015-04-20, 17:52
grzegorz_ napisał/a:
Trudno być szczęśliwym kochając nieodwzajemnioną miłością....chyba, że rozmawiamy o sytuacjach teoretycznych.
To oczywiste.
Ale też uzależnianie swojego szczęscia TYLKO od relacji z małżonkiem stawia nas w roli kogoś kto ma nikły wpływ na jakość swojego życia.
mare1966 napisał/a:
Napisałaś tak mało w tak trudnej sprawie a oczekujesz konkretnych rad .
Mam takie samo zdanie.
Brakuje kluczowych informacji co do romansu, czasu jego trwania i jego przebiegu.
Istotne jest czy romans jest zakończony i z czyjej inicjatywy został zakończony.
Czy była to świadoma decyzja męża, czy też wskutek okoliczności był zmuszony w gwałtowny sposób romans zakończyć. A może to nie był romans tylko jednokrotna zdrada?
Zbyt wiele niewiadomych.
Zachowanie męża może wskazywać na trwanie wciąż w tamtych emocjach, może świadczyć o żalu za zakończoną relacją.
zrezygnowana napisał/a:
Wiem ze chce naprawić, ale uważa że nie wie co ma zrobić, aby jego uczucia wróciły.
To może napisz co mąż dokładnie robi i co mówi że Ty wyciągasz wniosek o jego chęci naprawy.
Z tego co piszesz wynika, że to Ty głównie chcesz przejąć na siebie ciężar naprawy, za siebie i za niego, to Ty chcesz go uszczęśliwać, mimo że mąż Cię zdradził ....a on chyba wciąż nie wie czego chce.
Gdzie jest jego część, gdzie jest jego wklad? I jakie źródło ma Twoja reakcja, w mojej opinii zupełnie nieadekwatna do zaistniałych okoliczności.
Stokrotka10101 [Usunięty]
Wysłany: 2015-04-25, 22:56
może kilka rad ode mnie
1. postaraj się być autentyczna
2. rozmawiaj , pytaj , słuchaj
3. rób coś razem
4 wracamy tam gdzie jest nam dobrze, ale też mężczyzna to łowca i lubi raczej ścigać niż być ściganym
przysłowie : potraktuj go jak syna to przyprowadzi Ci synową ma coś z prawdy
5. Jesus zbawiał używając prostych przekazów np Wy dajcie im jeść , pojdz za mną itp czyń podobnie tzn nie używaj stwierdzeń jak z listów duszpasterskich napisanych przez zgromadzenie biskupów
6. pamiętaj , że związek przechodzi fazy i początkowa fascynacja jest nie do utrzymania niezależnie z kim się jest
Ania65 [Usunięty]
Wysłany: 2015-04-26, 13:11
Zrezygnowana bardzo ci współczuję tego przykrego doświadczenia, zwłaszcza że wydarzyło się to już na początku waszego wspólnego życia. Polecam ci szczerze przeczytanie książki 5 języków miłości, która doskonale wyjaśnia różnice między zakochaniem, a miłością. Z twoich wypowiedzi być może błędnie wnioskuję, że nie bardzo widzisz różnicę i utożsamiasz miłość z jej pierwszą fazą, jaką jest zakochanie i uczucia, które temu stanowi towarzyszą. Jeśli zostaniesz z nami dłużej i trochę poczytasz i posłuchasz zrozumiesz, że nic nie możesz zrobić, żeby twój mąż się w tobie zakochał, nie masz wpływu na drugiego człowieka. Jedyne co możesz zrobić to pracować nad sobą i swoją relacją z Bogiem. No właśnie o tym też w ogóle nie piszesz. Zapraszam cię na miting w środę o 21.00 na skype, będziesz mogła posłuchać i porozmawiać z osobami, które są w podobnej sytuacji do ciebie.
smutna_alex [Usunięty]
Wysłany: 2015-07-07, 08:27
zrezygnowana napisał/a:
Mąż zaczął uważać, że mu się nudzi, że nie czuje tej chęci przebywania ze mną jak kiedyś. Potem doszło do kryzysu i jesteśmy w martwym punkcie. Niby rozmawiamy ze sobą, ale widzę ze to nie jest to,że on chce czegoś więcej.
U mnie jest tak samo, z tym że ja nie muszę pytać czego on chce. Daje mi do zrozumienia, że byłby szczęśliwy nie będąc mężem, tylko wolnym człowiekiem. Rady, które ja otrzymałam, to zaufać Panu Bogu, modlić się za siebie i męża i zająć się sobą i własnym życiem. Czy Ty się w tym wszystkim nie liczysz? Jak chcesz go uszczęśliwić, jak on sam nie wie, czego chce? Czy Twój mąż jest wierzący?
Ciężko jest mi bardzo i rozumiem Ciebie. Sama stawiam dopiero pierwsze kroki i uczę się chronić siebie, bo zaczynam już niszczyć swoje zdrowie ciągłym stresem i płaczem i znoszeniem przemocy psychicznej z męża strony. To bardzo trudne, gdy ktoś kogo kochamy nas rani. Jak się bronić? Tylko Pan Bóg może ukoić nasz ból i nas poprowadzić. Polecam książkę "Moc uwielbienia" i Nowennę Pompejańską (obejrzyj świadectwo Małgosi na youtube)
Usłyszałam niedawno od męża, żebym żyła w własnym życiem, bo on nie potrzebuje spędzać tyle czasu razem (spędzamy go nieiwele, bo mąż ma pracę zmianową). Gdy to ja nie mam dla niego czasu, nagle robi się bardzo miły, to on do mnie dzwoni co robię i gdzie jestem, za ile wrócę. Nie ma już żony czekającej murem w domu. MAM SWOJE ŻYCIE. I sprawia mi to radość :) Resztę oddałam Panu Bogu,On nie chce, byśmy pozwalali się krzywdzić.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAIKs. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.