Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
grzegorz_ napisał/a:
zamiast histeryzować na forum
to fajnie grzegorz, że podobają Ci się obecne decyzje autorki wątku, ale to nie uprawnia Cię do nazywania jej poprzednich wpisów "histeryzowaniem".
Cienka jest granica między nonszalancją a niegrzecznością. To forum pomocowe.
W większości wpisów , szczególnie kobiecych jest trochę histerii. Taka prawda i nic we wspomnieniu o tym obraźliwego nie widzę.
Ma, mogłaby jeszcze pół roku klepać kolejne posty na forum z serii "co robić?"
"on powiedział, że...jak odpowiedzieć?"...ale zebrała się i zaczyna działać,
zatem cieszmy się.
To czy zmiany są trwałe, okaże się. Życzę Ma aby tak było.
A co do kasy, to nie cel życia, ale z czegoś trzeba płacić rachunki, opłaty, kupić coś do jedzenia.
nie wiem,gdzie Grzesiu widzisz poprawę sytuacji i wychodzenie na prostą,skoro minął miesiąc od wyjazdu,a tu nie ma pracy,terapia przerwana,sprawy domu/męża/pitów/męża/policji/męża/telefonów/męża/szantaży/męża i tak zaprzątają jej głowę. Ot, załatwiła dokumenty do pracy - brawo! Tygodnie planowania przed wyjazdem,tygodnie załatwiania,a wszystko bez ładu i składu....na terapeutę już jej nie stać,sama nie wie,czego chce,tu psychologa,tu psychiatry....dla mnie to wciąż jest chaos....ale może źle patrzę,nie wiem........w każdym razie niestety nie widzę tego optymistycznie...minął miesiąc,rata leci....nie wiem,jaki sens było to całe działanie....miast sprzedać dom (i tak to potrwa,nikt domów wraz z poranną gazetą i bułkami kupuje),szukać mieszkania i pracy w Polsce....o córce też nic...czy się uczy,co z maturą.....tylko Ma i jej mąż są na tapecie........jak dla mnie nic się nie zmieniło....poza pogorszeniem sytuacji bytowe,życiowej i finansowej Ma....tyle.
Ma1973 [Usunięty]
Wysłany: 2015-03-11, 10:59
Oj Krasnobar:) kto z kulejacym jezykiem znajduje prace zagranicą w ciagu miesiąca? Przypomnę tylko ze w Polsce nie mialam pracy więc moglam tam zostać i szukać i znaleźć i sprzedac dom bo na splate kredytu hipotecznego bym nie zarobiła. Pozostalych zarzutów nie skomentuje..
Witam Was wszystkich serdecznie :)
Mam nowe wieści ode mnie .jest coraz lepiej . 4 dni temu minął miesiąc od mojego przyjazdu tutaj od tygodnia pracuję juz jestem przyjeta do pracy praca ciezka ale daję radę:) jezyk coraz lepiej tu gdzie pracuje jest malo Polaków wiec z koniecznosci rozmawiam w jezyku angielskim jest ok :)
Psychicznie coraz lepiej zdarza mi się pomyśleć o mężu ale juz nie łapie mega dołków zaczynam zyc planować przyszlosc a nawet oglądać tv i czytac gazety jeszcze miesiac temu nic mnie nie interesowalo.
od męża detoks nie kontaktuje sie z nim pierwsza jedynie co parę dni odpisuje na jego maile jednym zdaniem.
I w codziennej modlitwie nie zapominam pomodlić się za niego .
Pozdrawiam wszystkich :)
hubcia576 [Usunięty]
Wysłany: 2015-03-11, 11:24
Ma - dobrze czytać, że stajesz na nogi, że lepiej się czujesz, że pracujesz, że zaczynasz żyć - pomalutku świat znów nabiera kolorów.
renta11 [Usunięty]
Wysłany: 2015-03-11, 11:43
Ma
Wiedziałam, że tak bedzie. Detoks działa.Jesteś bardzo dzielną dziewczynką.
krasnobar [Usunięty]
Wysłany: 2015-03-11, 15:53
Ma1973 napisał/a:
Oj Krasnobar:) kto z kulejacym jezykiem znajduje prace zagranicą w ciagu miesiąca
no ja to akurat wiedziałem,a Ty nie wiedziałaś o tym,kiedy postanowiłaś wyjechać zagranicę?
Ma1973 napisał/a:
rzypomnę tylko ze w Polsce nie mialam pracy więc moglam tam zostać i szukać i znaleźć i sprzedac dom bo na splate kredytu hipotecznego bym nie zarobiła.
ale w sytuacji,kiedy masz kredyt hipoteczny i potrzebne są stałe,pewne raty przez wiele,wiele lat-wyjazd w emocjach i szukanie pracy zagranicą,gdzie się nie zna języka itd... no nie skończy się dobrze,nawet jeśli jeszcze to do Ciebie nie dociera.....bądź realistką.....gdyby to było możliwe, żeby pobyt zgaranicą gwarantował ludziom to,że stać ich będzie na domy,wyjechałoby 90% Polaków.....
ile lat zamierzasz pracować na dom,w którym nawet nie mieszkasz?
o takim życiu marzylaś?
wrócisz do domu za ileś lat i co dalej?spłacisz dom i co dalej,z czego będziesz go utrzymywać?ogrzewanie,remonty? córka lada dzień wyfrunie z domu.
po co to piszę?
bo żyjesz TU I TERAZ. tu i teraz płynie Twoje życie, piękne lata,których nikt nie da Ci przeżyć jeszcze raz,tylko już inaczej,lepiej.....
czy trzymasz dom dlatego,że wierzysz,że kiedyś zamieszkasz znowu tam z mężem?
jaki sens jest trzymanie domu w sytuacji,kiedy trzeba żyć daleko od kraju,żeby na niego zarobić?
raty,kredyt,opłaty bankowe- to wszystko są pieniądze,które de facto wrzucasz w błoto,bo jedyną instytucją,jaka na tym skorzysta jest bank......
jeśli masz przebłyski myślenia zdroworozsądkowego,przemyśl to wszystko,póki nie wpadniesz w spiralę długów,z których nie wyjdziesz.....sprzedaż domu to nie hop siup,zadłużonego tym bardziej.....zadbaj o siebie,bo jak sama o siebie się nie zatroszczysz,nikt tego nie zrobi.........
nie trzymaj domu jako wabika na ewentualne przyszłe wspólne życie z mężem....nie traktuj domu jako ostatniej nitki,jaka Was trzyma w jakiś sposób razem,bo wiem,że to jest podstawowy powód...
jak macie być razem-to nawet w lepiance się odnajdziecie......nie wiąż sobie stryczka na szyję....
wnioskowałem o usunięcie konta,ale póki modzi się z tym wstrzymują,pozwoliłem sobie to napisać,bo pozostałych obchodzą tylko kolejne odcinki Twojego życia i będą chwalić każdą Twoją decyzję,choćby była najmniej rozsądna lub spowodowana niedobrymi motywacjami.....myśl o sobie i o tym,by to było dla Ciebie korzystne, myśl perspektywicznie,z wyprzedzeniem,poradź się ekspertów (niezwiązanych z bankiem, w którym wzięłaś kredyt), pytaj tych,co się znają,bo życie to nie film......bardzo nie chciałbym,żeby moje ostrzeżenia się sprawdziły,życzę wszystkiego dobrego,pozdrawiam,Szymon
Ma1973 [Usunięty]
Wysłany: 2015-03-19, 21:45
krasnobar napisał/a:
Ma1973 napisał/a:
Oj Krasnobar:) kto z kulejacym jezykiem znajduje prace zagranicą w ciagu miesiąca
no ja to akurat wiedziałem,a Ty nie wiedziałaś o tym,kiedy postanowiłaś wyjechać zagranicę?
oczywiscie ze wiedzialam, a skad wniosek ze nie wiedzialam ? :) liczylam sie z tym ze bede pracy szukac kilka miesiecy a znalazlam w niecaly miesiac ..
a co do domu hmm... akurat przez parenascie lat pracowalam w branzy zwiazanej z obrotem nieruchomosciami i wiem czy mi sie ten dom i kredyt oplaca trzymac czy nie :) nie trzymam go ze wzgledu na meza, a z innych powodow, mam swoj plan co do domu , obecnie dom jest przygotowywany do wynajmu i z tego bedzie sie kredyt splacal ..
poza tym sprawe ewentualnej sprzedazy domu musze przemyslec i nie podejme takiej decyzji w miesiac ani nawet kilka miesiecy, najpierw zobacze jak moje zycie sie ulozy dalej, dopiero potem bede podejmowac takie decyzje, bo kto wie, moze akurat zdecyduje sie na powrot za jakis czas? moze tak a moze nie , tymczasem na razie takie a nie inne kroki podjelam , byc moze w domu zamieszkaja za jakis czas moi rodzice , ale to sa sprawy do przemyslenia , wiec na razie zostanie tak jak jest ..
a tymczasem drodzy forumowicze u mnie po staremu, pracuje 5 - 6 dni w tygodniu i jestem cale dni tak zajeta ze nie mam czasu myslec a jesli juz mysle to raczej o pracy bo jak to na poczatku stresow troche jest , wczoraj i dzis wypadly mi wolne dni wiec troche odpoczywam, z jezykiem u mnie coraz lepiej , wydaje mi sie ze wracam powoli do zycia, o mezu staram sie nie myslec , kontakt z nim prawie zaden i chyba detoks mi sluzy , jest dobrze :) pozdrawiam wszystkich
hubcia576 [Usunięty]
Wysłany: 2015-03-20, 09:51
Ma1973 napisał/a:
wiec troche odpoczywam, z jezykiem u mnie coraz lepiej , wydaje mi sie ze wracam powoli do zycia
renta11 [Usunięty]
Wysłany: 2015-03-20, 10:50
Ma
Czyli jest tak, jak było do przewidzenia. Czyli dobrze.
Najważniejsze, że kiedy podjęłaś DZIAŁANIE zaczęłaś się lepiej czuć. Najgorzej jest wtedy, kiedy czekamy i nic od nas nie zależy. Wzięłaś życie w swoje ręce. I Ty i ja Ma jesteśmy dzielnymi dziewczynkami.
Ma1973 [Usunięty]
Wysłany: 2015-04-18, 08:26
hej witam wszystkich serdecznie..
przebywam nadal zagranica, pracuje juz drugi miesiac ..
nie mam czasu na myslenie analizowanie , non stop pracuje albo śpię..
i dobrze mi z tym..
troche samotnosc mi dokucza brak znajomych , w koncu wszystkich zostawilam w Polsce , ale mysle ze i z tym sobie poradze...
pozwu o rozwod na razie nie dostalam i z tego co maz mowi nie bedzie go skladal na razie....
nie interesuje sie tym co on w Polsce robi, ale ostatnio rozmawialismy przez telefon w sprawie pewnych pilnych rozliczen , przyznal sie ze nadal pije, i wymksnelo mu sie ze troche teskni i troche żałuje i ze juz nie wie ale ze chyba jednak mnie kocha, i rozplakal sie do telefonu ....
ja tez sie rozbeczalam, niepotrzebnie pękłam, obiecalam sobie ze mam byc twarda i nic z tego ...
no cóż .... on pewnie zostawia sobie furtkę ,ale ja się zmieniam, nie wiem czy chce jeszcze jego powrotu , juz prawie 6 miesiecy mieszka u kochanki , do domu przyjezdza , rodzice udostepniaja mu wejscie na posesje, w celu zabrania jego rzeczy, zbiera je po trochu, z rodzicami rozmawia grzecznie, zadnych klotni ...
tak ze powoli zycie plynie, przyzwyczajam sie do nowych warunkow i jakos to bedzie, lekow nie biore od ponad miesiaca, do psychologa nie potrzebuje chodzic .... chce mi sie zyc, zaczynam co nieco planowac..
w maju prawdopodobnie przylece do Polski na kilka dni ..
pozdrawiam wszysztkich goraco :)
kenya [Usunięty]
Wysłany: 2015-04-18, 14:21
Trzymaj się Ma!
Bądź dobrej myśli. Ufaj, że najgorszy czas masz już za sobą a przed Tobą wszystko co najlepsze.
pachura [Usunięty]
Wysłany: 2015-04-18, 18:02
Ma1973 napisał/a:
hwymksnelo mu sie ze troche teskni i troche żałuje i ze juz nie wie ale ze chyba jednak mnie kocha, i rozplakal sie do telefonu ....
Niezły manipulator. Pije, mieszka z kochanką i... kocha?
GosiaH [Usunięty]
Wysłany: 2015-04-19, 18:16
Ma1973, jak córka?
Ma1973 [Usunięty]
Wysłany: 2015-12-04, 15:28
hej , witam wszystkich po dlugiej nieobecnosci, w skrocie napisze co u mnie
- pracuję nadal zagranicą, córka wróciła po kilku miesiącach do Polski, konbtynuuje przerwany ostatni rok liceum , mieszka sama w moim domu,
- wynajęłam piętro domu po to aby spłacała się z tego rata kredytu hipotecznego,
- córka ze swoim tatą powoli odzyskuje kontakt , ale są to spotkania bardzo sporadyczne w trakcie których nie mają z sobą o czym rozmawiać , cytuję słowa córki ,
- ja z mężem kontaktu nie mam prawie wcale, spotkałam się z nim 2 miesiące temu podczas mojego pobytu w Polsce , rozmowa trwała godzinę , nie była to dla mnie przyjemność, rozpłakałam sie chociaż chciałam być silna, a następnie on się upił , godzinę później dzwonił pijany i bełkotał do słuchawki,
- mąż za nasze pieniądze kupił dom dla siebie i swojej kochanki i przeprowadził się tamże ze swoją nową rodziną,
- pozwu rozwodowego nie złożył do dnia dzisiejszego,
- teraz o mnie, jadę na święta na prawie miesiąc do Polski, mam kilka spraw do pozałatwiania, w styczniu wracam zagranicę i tutaj planuję zostać na najbliższych co najmniej kilka lat, język opanowałam w stopniu dobrym, zmieniam pracę na lepszą, poznaję nowych ludzi,
- w wolnych chwilach czasami myślę i czasem zapłaczę ,
- mąż śni mi się coraz rzadziej..
taki skrót co u mnie powyżej a teraz o tym jaką decyzję podjęłam..
otóż zamierzam się starać o unieważnienie mojego małżeństwa , chcę złożyć odpowiednie pisma w czasie pobytu w Polsce, od czasu kiedy mąż mnie zostawił minęło 1 rok i 4 miesiące , on układa sobie życie na nowo , niech się im wiedzie jak najlepiej, ze swojej strony ja uważam że mąż do końca normalny nie jest , od znajomych wiem że pije coraz więcej , moje pytanie brzmi czy mam szanszę na unieważnienie małżeństwa przed sądem biskupim , jeśli istneiją takie przesłanki jak: - nałóg alkoholowy, przemoc psychiczna (wyzywał, straszył), przemoc fizyczna (złamanie palca), zostawienie rodziny bez środków do życia i rozpoczęcie życia z inną rodziną , wreszcie ostatnia ale pewnie trudna do udowodnienia przesłanka a mianowicie choroba psychiczna męża , jestem o tym przekonana w 99 % że coś z jego głową jest nie tak ,
kochani czy ktoś mógłby podpowiedzieć jak rozpocząć , chcę to małżeństwo unieważnić
hubcia576 [Usunięty]
Wysłany: 2015-12-04, 16:01
Ma1973 -
Ma1973 napisał/a:
kochani czy ktoś mógłby podpowiedzieć jak rozpocząć , chcę to małżeństwo unieważnić
- pierwsza zasadnicza sprawa wygląda tak, że małżeństwo ważnie zawarte jest nierozerwalne, czyli nie ma czegoś takiego jak unieważnienie małżeństwa.
Sądy Biskupie badają sprawy o stwierdzeni czy jest ważność małżeństwa, czy też nigdy nie było ważnie zawarte - czyli - nie było go wcale.
Tak jak przedstawiłaś sprawę, to odczytałam, że chodzi Ci przede wszystkim o to, co teraz dzieje się w Twoim małżeństwie i jak mąż się zachowuje. Na takie okoliczności nie ma unieważniania w KK - możliwe jest natomiast odejście małżonków w stan separacji, z nadzieją na pojednanie w przyszłości.
Ostatnio zmieniony przez hubcia576 2015-12-04, 16:04, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAIKs. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.