Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
ja tylko dodam, że działania Carolci raczej "szlifem" nie były
Carolcia wzięła "maczugę" i nią się posłużyła, wprowadzając Dabcia w taki rezonans, że przez rok nie mógł złapać pionu
(sorry Darek, ale ujawniam dla celów terapeutyczno- naukowych )
silverado [Usunięty]
Wysłany: 2015-01-17, 09:16
Maestro napisał/a:
Witam,
Widze, ze rozmowa kwitnie, ale troche nie na temat.
Na temat, na temat....każda wypowiedź coś wnosi. Trzeba tylko zobaczyć, czy może i "mnie" to dotyczy? Zadać sobie pytanie- a moze i ja taki jestem?
@Kenya, a co, też strajkujesz? Ja na razie ze skarpety wiecej CHF muszę wyciągać :)
SAP123 [Usunięty]
Wysłany: 2015-01-17, 11:22
kenya napisał/a:
SAP-ciu jak Cię tu nazwano, nie pamiętam kto to był...ale fajnie.
Zaprzyjaźnij się z żoną, nie miej roszczeń, planu jak powinno wyglądać Twoje małżeństwo, nie miej oczekiwań, żądań , nie będziesz rozczarowany- to moja rada.
Akceptacja jest moim zdaniem paszportem do krainy spokoju. A co potem los przyniesie....kto wie, zawsze możesz być otwarty na przyjęcie więcej ....i dawanie więcej i więcej.
pozdrawiam wszystkich walczących chłopaków
Kenya i o to polacy walczyli
podoba mi się jak teraz napisałaś do Maestro-właśnie o to chodzi by wskazać mu że jego działania doprowadziły do reakcji żony.
Tak jest i tak to winno wyglądać.
A moja część wypowiedzi skupiała się jedynie nad tym że skoro żona powiedziała A......dlaczego zatem dalej zaniechała powiedzieć B...itd.
Tego niestety nie łapie i nie rozumiem w kobietach:
działają,chca aby facet zrozumiał,zmieniał się-rozpoczynają działania,krucjatę,doprowadzaja do!!
a potem maja wszystko gdzieś.
Kenya a teraz prywata:
nie mam roszczeń,nie mam planów,nie mam oczekiwań,nie mam żądań-
miałem jedynie nadzieję-a ta jak mawiają( mimo że długo trawała )umarła jako ostatnia.
Zatem zmuszony zostałem by temat małżeństwo pochować.
Stanąć nad grobem odmówić kilka zdrowasiek i odejść w inną stronę.
Co do przyjażni???
no cóz jak do małżeństwa,związku,miłości -tu także trzeba chęci i aprobaty dwojga
Co do Sapcia??? -mnie tez się spodobało choćby dlatego że tyle lat zabiegając o związek właśnie się zasapałem- prawie na śmierć
pozdrawiam walczące kobiety
i??
Seksmisja górą!!
Liga rządzi , liga radzi,liga nigdy cię nie zdradzi
Dabo [Usunięty]
Wysłany: 2015-01-17, 13:51
Kenyiusiu coś Ty taka milusińska? Musi Mąż na cieple nogi sie załapal
Bety ma racje, poczynania mojej żony trudno zaliczyc do zgrabnosci jubilerskiej , raczej precyzyjne udeżenie rzeźnika- obuchem w łeb. Sama zresztą mówila ostatnio że taka taktyke obrala, zabrac mi to co dla mnie najważniejsze- dziecko..
Wspomniala też że przecież od kilku lat powtarzała że jak sie nie zmienie to odejdzie. Nie wierzylem, albo nie słyszalem, albo uważalem ja za blondynke, no i masz narobilo sie.
Przyznam że cala ta sytuacja budzi we mnie podziw dla niej, że dała rady , jednym slowem jest dobra matka mojego dziecka, nawet w tak trudnych sytuacjach poradzila sobie beze mnie.
A przeciez wczesniej myslałem że ona sama na autobus nie trafi, że nikt jej i tak nie bedzie chcial, że bezemnie zginie marnie. A tu popatrz , dala rady i ma sie dobrze..
No i te moje przekonanie ,że mnie sie nie zostawia, ja moge ale mnie????? Jak tak mozna ? Bohatera pradem??? Toż to nie ludzkie:-/
Rubin [Usunięty]
Wysłany: 2015-01-17, 14:42
<kciuk w górze>
Lila83 [Usunięty]
Wysłany: 2015-01-17, 15:28
Dabo napisał/a:
Bohatera pradem??? Toż to nie ludzkie:-/
Maestro [Usunięty]
Wysłany: 2015-01-20, 15:40
Dziś zaproponowałem jej niezobowiązujące wyjście do kina, bo udało mi się zdobyc bilety. Jednak powiało chłodem...tak -55t.C. Zapytałem, dlaczego jest taka chłodna i jak to możliwe, żeby zmienić tak front o 180st? niestety pozostało to bez odpowiedzi. Potwierdziła, że nic już nie czuje i mam jej dać spokoj. Kobiety są jednak wyrachowane i niesamowicie uparte. zastanawiam się gdzie w tym wszystkim trace szacunek do siebie bedąc coraz bardziej spokojnym i próbującym uzyskać jakas przychylność z jej strony. Nie chce się poddawać, jednak ta cisza z jej stony jest przerażajaca? gdzie jest granica miedzy pisaniem do niej codziennie i dawaniem do zrozumienia, że mi na niej zależy, a byciem oszalałym na jej punkcie?
twardy [Usunięty]
Wysłany: 2015-01-20, 16:28
Maestro napisał/a:
gdzie jest granica miedzy pisaniem do niej codziennie i dawaniem do zrozumienia, że mi na niej zależy, a byciem oszalałym na jej punkcie?
Tu nie ma granicy. To jest jedno i to samo.
Lawendowa [Usunięty]
Wysłany: 2015-01-20, 17:46
Wyleję kubeł zimnej wody
Maestro napisał/a:
Zapytałem, dlaczego jest taka chłodna i jak to możliwe, żeby zmienić tak front o 180st? niestety pozostało to bez odpowiedzi. ....
Zdradzałeś, obiecywałeś poprawę, znowu zdradzałeś i jeszcze się dziwisz???
Cytat:
Kobiety są jednak wyrachowane i niesamowicie uparte. zastanawiam się gdzie w tym wszystkim trace szacunek do siebie
A miałeś szacunek do siebie i do niej zdradzając ją ? A powrót do romansu z tą samą "panią" to nie było wyrachowanie?
A może żona teraz odzyskuje szacunek do siebie?
SAP123 [Usunięty]
Wysłany: 2015-01-20, 23:53
Cytat:
Wyleję kubeł zimnej wody
Maestro napisał/a: Zapytałem, dlaczego jest taka chłodna i jak to możliwe, żeby zmienić tak front o 180st? niestety pozostało to bez odpowiedzi. ....
Zdradzałeś, obiecywałeś poprawę, znowu zdradzałeś i jeszcze się dziwisz???
Cytat: Kobiety są jednak wyrachowane i niesamowicie uparte. zastanawiam się gdzie w tym wszystkim trace szacunek do siebie
A miałeś szacunek do siebie i do niej zdradzając ją ? A powrót do romansu z tą samą "panią" to nie było wyrachowanie?
A może żona teraz odzyskuje szacunek do siebie?
"
To ja wyleję drugie wiadro zimnej wody
by zastopować choćby zapędy rozliczeń....
a czemu???
bo są choćby pytania:
To po jaki gwint żona kiedyś uczestniczyła na forum sychar ???
to po jaki gwint zależało jej na naprawie relacji???
Jeżeli nawet to co ma teraz spotkać Maestro jest karą-mówi się o tym wprost.
Jeżeli to co odczuwa teraz Maestro ma być refleksją-mówi się to wprost.
Jeżeli teraz to co czuje Maestro ma być jego doświadczeniem-mówi się mu wprost.
Po co zatem gierki??
kto korzysta na tych gierkach???
Wspaniała zamiana ról-jakże dorosła i rozwojowa
nic dodać nic ująć
kenya [Usunięty]
Wysłany: 2015-01-21, 10:21
SAP123 napisał/a:
To po jaki gwint żona kiedyś uczestniczyła na forum sychar ??? to po jaki gwint zależało jej na naprawie relacji???
- Bo chciała pomocy, bo WTEDY wierzyła że zmiany są możliwe, teraz być może tą wiarę straciła bezpowrotnie.
SAP123 napisał/a:
Po co zatem gierki?? kto korzysta na tych gierkach???
- A może to nie gierki, tylko obwieszczenie KOŃCA GRY w której żona Maestro JUŻ nie chce brać udziału?
Wszak rozgrywającym był Maestro, nie jego żona. Moze ona nie lubi tej gry?
Sap-ciu, zbyt osobiście podchodzisz do tego tematu...zatem rozumiesz chyba, że nie wykrzesasz z siebie żadnego obiektywizmu.
A poza tym, Maestro się nie odzywa, być może wszystko u niego wraca już do normy, kto wie?
Maestro [Usunięty]
Wysłany: 2015-01-21, 10:51
odzywam sie, pisałem wczoraj - pisze dzisiaj.Cieżko było uczestniczyć w waszych dyskusjach, które były poboczne względem głównego wątku. Nic sie nie zmieniło. to nie jest gra. Ona ewidentnie, dąży do celu, co jest zrozumiałe. Tak, faktem było to, iż moja ignorancja na nią, była bardzo duża. Teraz obudziłem się z ręką w nocniku i zostałem bez niej. Moja kara jest adekwatna do czynu - nie zaprzeczam, zrozumiałem swoje błędy. Codziennie rano próbuje sobie uświadomić, iż to, że jej nie ma stało się faktem, ale to do mnie nie dociera...tzn...wiem, że tak jest, ale w to nie wierze. Codziennie rano zastanawiam się gdzie jestem. Nie umiem się przestawić na nową rzeczywistość. Próbuje się uspokoić jednak z marnym skutkiem. Mam cieżkie myśli, gdyż nie widze sensu tego swiata bez niej, oraz sensu życia. Czuje się w potężnej depresji, nie mogę odpowiadać za swoje czyny, nie moge jeść, nie mogę spać, ani skupić się na mojej pracy...jest źle.
aksamitka [Usunięty]
Wysłany: 2015-01-21, 11:08
To co teraz przeżywasz jest jak swego rodzaju żałoba. Masz prawo czuć się smutny, w tej chwili nie widzisz sensu życia.... Módl się codziennie do Pana Naszego o siłę przetrwania w tym trudnym dla Ciebie czasie, choćby na razie we łzach i na siłę. I tylko o to, tylko o siebie, żeby Pan Cię wzmocnił. Ja też się do tej modlitwy o Twoje wzmocnienie włączam. Zobaczysz, że za jakiś czas poczujesz się odrobinę lepiej, tak tylko trochę. Potem tej siły będzie więcej. Przetrwasz. Pomyśl, że teraz kiedy nie masz siły, Pan Bóg nadal przy Tobie trwa i podtrzymuje Cię lub nawet przenosi, gdy nie możesz iść dalej. Zaufaj mu. Odrzuć wszystko co widzą Twoje oczy i "rozumie Twój umysł". Zaufaj Mu, On Cię nigdy nie opuści. Pan z każdej sytuacji Cię wyprowadzi, tylko mu na to pozwól. Jestem z Tobą!
grzegorz_ [Usunięty]
Wysłany: 2015-01-21, 12:07
Maestro napisał/a:
Czuje się w potężnej depresji, nie mogę odpowiadać za swoje czyny, nie moge jeść, nie mogę spać, ani skupić się na mojej pracy...jest źle.
Jest źle ale będzie lepiej !
W końcu to co się stało nie było chyba dla Ciebie jakimś wielkim zaskoczeniem.
Napisałeś że przed Twoją zdradą się ciągle kłóciliście a potem to już żyłeś w innym związku (nawet jeśli mieszkałeś z żoną). Zatem decyzja żony nie wyrwała Cie z jakiegoś sielankowego małżeństwa tylko patrząc obiektywnie można się było jej spodziewać.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAIKs. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.