Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
oczekuje na akceptacje
Autor Wiadomość
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-03, 23:46   

elzd1 napisał/a:
Cytat:
Jest rzeczą wielce niebezpieczną — mówi św. Ignacy — chcieć prowadzić wszystkich tą samą drogą do doskonałości; taki człowiek nie rozumie, jak różne i jak liczne są dary Ducha Świętego.

Ze smutkiem przeczytałam o "usprawnieniu" czyli moderowaniu wypowiedzi.
Według mnie lepiej jest wyrzucić codziennie kilka czy kilkanaście wypowiedzi niż wprowadzać taką cenzurę.
Czy szanowni Moderatorzy nie chcecie przyjąć oczywistej prawdy: trafiają tu ludzie w różnym stanie emocjonalnym, czasem żeby podyskutować, czasem żeby się umocnić, a czasem właśnie żeby odreagować swoje smutki czy swoją złość, zwyczajnie wyżyć się i poskarżyć na niesprawiedliwość i krzywdę jaka ich spotkała? Moderowanie sprawi że te wypowiedzi będą wypłukane z autentyczności, przesiane przez sito, przeżute i wyplute Bo akurat Moderatorowi nie spodoba się sposób pisania, może widzieć agresję tam, gdzie jest tylko żal i smutek, złośliwość zamiast wątpliwości, ktoś może się wydać za mało autentyczny albo zbyt emocjonalnie pisać. Moderator jest tylko człowiekiem zniewolonym, często przez własną pychę czy własne zranienia, które głęboko ukrywa.
Czy naprawdę jesteście nieomylni, tak sprawiedliwi, macie taką wiedzę by decydować o tym co można a czego nie można odczuwać? Bo ja nie wierzę w to, że osobiste animozje nie będą miały wpływu na dopuszczanie lub nie wypowiedzi. Doświadczenie mi mówi że wiele moich wypowiedzi jeden Moderator by zablokował, inny by przepuścił. Tak już bywało, że ktoś mnie upominał, inny nie widział nic złego w moich wypowiedziach.
Czy bierzecie nas swoje sumienia to, jak skrzywdzicie kogoś niedopuszczeniem postu, zablokujecie możliwość wypowiedzi i otrzymania pomocy?
Mam nadzieję że ta bezduszna decyzja zostanie odwołana, że bardziej Wam zależy na pomaganiu innym niż na poprawności wypowiedzi.
Bo czasem można wylać dziecko z kąpielą.
Nich mi Moderatorzy odpowiedzą, tak uczciwie, czy dopuszczą moje wypowiedzi, gdy ja wiem, że mojego małżeństwa się nie odbuduje, że szanse na to zostały zaprzepaszczone wiele lat temu? Przecież taka interpretacja jest niepoprawna politycznie.

Mimo wszystko pozdrawiam.



Zgadzam się z Tobą.

Dla mnie takie rozwiązanie to cenzura, wylewanie dziecka z kąpielą, traktowanie dorosłych ludzi, jak dzieci, wreszcie jakiś rodzaj impregnacji na argumenty i pycha tutejszej władzy. Pośrednio przyznajecie rację tym, których zbanowaliście. Jak się wszyscy ze sobą zgadzają, to jest to co najmniej podejrzane. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi - moderatorzy i administrator również. Skąd gwarancja, że osoby przepuszczające posty przez cenzurę uniosą się ponad osobiste doświadczenia, sympatie i antypatie, samopoczucie w konkretnej chwili i inne czynniki wykluczające obiektywizm?

I tak praktyka moderacji i regulamin wymuszają autocenzurę. Po co jeszcze stawiać na rogatkach oddział straży granicznej?

Rozumiem, że niektórym osobom, a może i większości takie rozwiązanie odpowiada, jednak ja osobiście i w prywatnej, odizolowanej opinii nie lubię być traktowana jak smarkacz.

Nie wiem, czy ten post przejdzie przez rogatki. Jeżeli nie, to proszę o poinformowanie zwykłych użytkowników, że co jakiś czas sprawdzę wiadomości prywatne, ale na forum ogólnym nie zamierzam się już wypowiadać.

Nie ma w tym nic osobistego, to kwestia zasad (moich, których administracja nie musi podzielać).

Wszystkim bardzo szczerze życzę rozwiązania ich problemów rodzinnych, osobistych i duchowych.
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-04, 03:16   

elzd1 napisał/a:
Według mnie lepiej jest wyrzucić codziennie kilka czy kilkanaście wypowiedzi niż wprowadzać taką cenzurę.


Słusznie piszesz "według mnie", a według mnie nie.
Taki sposób działania jak było widać w ostatnim okresie (jeżeli czytałaś forum) już się nie sprawdzał.

elzd1 napisał/a:
Czy szanowni Moderatorzy nie chcecie przyjąć oczywistej prawdy: trafiają tu ludzie w różnym stanie emocjonalnym, czasem żeby podyskutować, czasem żeby się umocnić, a czasem właśnie żeby odreagować swoje smutki czy swoją złość, zwyczajnie wyżyć się


Na kimś innym?
Do tego nie służy forum.

elzd1 napisał/a:
Moderowanie sprawi że te wypowiedzi będą wypłukane z autentyczności, przesiane przez sito, przeżute i wyplute Bo akurat Moderatorowi nie spodoba się sposób pisania, może widzieć agresję tam, gdzie jest tylko żal i smutek, złośliwość zamiast wątpliwości, ktoś może się wydać za mało autentyczny albo zbyt emocjonalnie pisać


A dlaczego uważasz, że posty pisane pod wpływem emocji czy też wewnętrznego wzburzenia od razu będą odrzucane przez moderatorów? :shock:
Skąd u Ciebie takie myślenie? Masz do tego jakieś podstawy?

elzd1 napisał/a:
Czy naprawdę jesteście nieomylni, tak sprawiedliwi, macie taką wiedzę by decydować o tym co można a czego nie można odczuwać?


Czegoś chyba nie rozumiesz. Zadaniem moderatorów jest nie dopuszczanie postów które łamią regulamin, a nie wnikanie w to co odczuwa użytkownik i na tej podstawie decydowanie o dopuszczeniu lub nie jego postu.

elzd1 napisał/a:
Bo ja nie wierzę w to, że osobiste animozje nie będą miały wpływu na dopuszczanie lub nie wypowiedzi.


To Twoja sprawa w co wierzysz, ale może przydałoby się tak trochę więcej tej wiary w dobrą wolę moderatorów?

elzd1 napisał/a:
Doświadczenie mi mówi że wiele moich wypowiedzi jeden Moderator by zablokował, inny by przepuścił.


Doświadczenie? O jakim doświadczeniu piszesz? Takiego sposobu moderowania na naszym forum jeszcze nie było, więc skąd to doświadczenie?
A po za tym odrzucenie postu nie będzie nigdy decyzją jednego moderatora.
Naprawdę przydałoby się trochę więcej wiary w uczciwe podejście moderatorów, a nie ocenianie ich czynów, których jeszcze nie popełnili.

elzd1 napisał/a:
Czy bierzecie nas swoje sumienia to, jak skrzywdzicie kogoś niedopuszczeniem postu, zablokujecie możliwość wypowiedzi i otrzymania pomocy?


Chyba jednak nie do końca zrozumiałaś na czym polega nowy sposób moderowania forum.



Filomena napisał/a:
Jak się wszyscy ze sobą zgadzają, to jest to co najmniej podejrzane.


O czym Ty piszesz, bo ja nie rozumiem :shock:
Nowy sposób moderowania to nie wprowadzenie cenzury jak piszesz, a jedynie inny sposób sprawowania kontroli nad przestrzeganiem regulaminu.
Może tak pozwolisz trochę temu forum podziałać po nowemu, a nie od razu krytykować za coś co nie miało jeszcze miejsca. Trochę to nie w porządku. Nie uważasz?

Filomena napisał/a:
I tak praktyka moderacji i regulamin wymuszają autocenzurę.


I bardzo dobrze. Użytkownicy chyba powinni brać pod uwagę regulamin?
A, że regulamin nie pozwala na pisanie wszystkiego co tylko na myśl przyjdzie? .......no cóż, po to jest regulamin.

Filomena napisał/a:
Nie wiem, czy ten post przejdzie przez rogatki. Jeżeli nie, to proszę o poinformowanie zwykłych użytkowników, że co jakiś czas sprawdzę wiadomości prywatne, ale na forum ogólnym nie zamierzam się już wypowiadać.


Masz do tego prawo i nikt (a na pewno moderatorzy) nie mają zamiaru ograniczać Ci tego prawa. Uważam jednak, że Twoją decyzją kierują emocje, ale jakby nie było masz do niej prawo.
 
     
helenast
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-04, 07:53   

Zgadzam się z twardym ... dajmy szansę by nowe zasady weszły w życie forum ... bez próby i działania forum po nowemu nasze gdybania, fantazjowanie nic nie da , a na pewno nie pomoże ... doceńmy pracę moderatorów , którzy chcą by przywrócić zasadność, charyzmę i cel działania forum ... Zamiast pomocy, wsparcia małżonków w kryzysie stawało się ono zwykłą targowicą ... pojawienie się ,, uzdrowicieli,, ... przepychanki słowne... sposób przekazywania swoich- czytaj ,,nieomylnych,, racji oraz narzucanie własnych zasad stało się po prostu niesmaczne ...

popieram działania zmian i z całych sił kibicuję im ... :-)
 
     
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-04, 08:55   

elzd1 napisał/a:
Cytat:
Jest rzeczą wielce niebezpieczną — mówi św. Ignacy — chcieć prowadzić wszystkich tą samą drogą do doskonałości; taki człowiek nie rozumie, jak różne i jak liczne są dary Ducha Świętego.

Ze smutkiem przeczytałam o "usprawnieniu" czyli moderowaniu wypowiedzi.
Według mnie lepiej jest wyrzucić codziennie kilka czy kilkanaście wypowiedzi niż wprowadzać taką cenzurę.
Czy szanowni Moderatorzy nie chcecie przyjąć oczywistej prawdy: trafiają tu ludzie w różnym stanie emocjonalnym, czasem żeby podyskutować, czasem żeby się umocnić, a czasem właśnie żeby odreagować swoje smutki czy swoją złość, zwyczajnie wyżyć się i poskarżyć na niesprawiedliwość i krzywdę jaka ich spotkała? Moderowanie sprawi że te wypowiedzi będą wypłukane z autentyczności, przesiane przez sito, przeżute i wyplute Bo akurat Moderatorowi nie spodoba się sposób pisania, może widzieć agresję tam, gdzie jest tylko żal i smutek, złośliwość zamiast wątpliwości, ktoś może się wydać za mało autentyczny albo zbyt emocjonalnie pisać. Moderator jest tylko człowiekiem zniewolonym, często przez własną pychę czy własne zranienia, które głęboko ukrywa.
Czy naprawdę jesteście nieomylni, tak sprawiedliwi, macie taką wiedzę by decydować o tym co można a czego nie można odczuwać? Bo ja nie wierzę w to, że osobiste animozje nie będą miały wpływu na dopuszczanie lub nie wypowiedzi. Doświadczenie mi mówi że wiele moich wypowiedzi jeden Moderator by zablokował, inny by przepuścił. Tak już bywało, że ktoś mnie upominał, inny nie widział nic złego w moich wypowiedziach.
Czy bierzecie nas swoje sumienia to, jak skrzywdzicie kogoś niedopuszczeniem postu, zablokujecie możliwość wypowiedzi i otrzymania pomocy?
Mam nadzieję że ta bezduszna decyzja zostanie odwołana, że bardziej Wam zależy na pomaganiu innym niż na poprawności wypowiedzi.
Bo czasem można wylać dziecko z kąpielą.
Nich mi Moderatorzy odpowiedzą, tak uczciwie, czy dopuszczą moje wypowiedzi, gdy ja wiem, że mojego małżeństwa się nie odbuduje, że szanse na to zostały zaprzepaszczone wiele lat temu? Przecież taka interpretacja jest niepoprawna politycznie.

Mimo wszystko pozdrawiam.


Zgadzam się z powyższym. To forum kiedyś bardzo mi pomogło, ba... może nawet i mnie uratowało. Mogłam się wypłakać, wykrzyczeć, parę spraw zanegować. I dostałam mądra pomoc. Taką zwykłą, ludzką, życiową. I dyskusje były takie, że dziś pewnie dostałybyśmy milion ostrzeżeń. A teraz? Cenzura wkracza. Dlaczego? Bo się jeden mega-troll pojawił. I troll się teraz cieszy, że zniszczył forum (a raczej forum samo się niszczy). Ta świątobliwość niszczy to wspaniałe forum. Papieskość większa od papieża. Wywalajcie trolle na bieżąco, ale - na Boga! - nie wprowadzajcie cenzury! Jak nie przymierzając na Białorusi, chociaż i naszym władzom chęci do założenia kagańca nie brakuje... Nie wzorujcie się na nich i nie zamykajcie ludziom ust!!! A trolle wywalajcie na bieżąco i tyle, taki los moderatorów...
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-04, 09:58   

Filomena pisze:

Cytat:
Dla mnie takie rozwiązanie to cenzura, wylewanie dziecka z kąpielą, traktowanie dorosłych ludzi, jak dzieci, wreszcie jakiś rodzaj impregnacji na argumenty i pycha tutejszej władzy. Pośrednio przyznajecie rację tym, których zbanowaliście. Jak się wszyscy ze sobą zgadzają, to jest to co najmniej podejrzane.


Zgadzam się w 100%.

CENZURA pochodzi od strachu. Jest dowodem na oczywisty brak mocy, stąd działanie siłowe w postaci cenzury. Siła i moc to nie to samo.
 
     
mgła1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-04, 10:07   

Umówmy się może, że dajemy czas np. miesiąc na działanie forum po nowemu.
Jeśli mega- trollowi chodziło o to, co teraz się dzieje, to osiągnął cel- zamieszanie, złe emocje, dyskusje...
Może nie dawać temu uwagi? Bo mega-troll zaciera ręce. Jego działania w ostatnim czasie były wg.mnie wysoce szkodliwe i nie miało to nic wspólnego z pomocą czy wymianą myśli. Dyscyplinowanie w niektórych wypadkach nie przynosi efektów tradycyjnymi metodami, trzeba może próbować nowych, nawet niepopularnych?
Po owocach poznacie....

Taka jest decyzja moderacji, biorą sobie ludzie na głowę dodatkowe zadania i odpowiedzialność, popatrzmy, jak to będzie działało.
 
     
helenast
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-04, 10:35   

[quote="mgła1"]
Jeśli mega- trollowi chodziło o to, co teraz się dzieje, to osiągnął cel- zamieszanie, złe emocje, dyskusje...
Może nie dawać temu uwagi? Bo mega-troll zaciera ręce.

Myślę ,że to pozorna i bardzo krótka radość bo ..... bo już tu nie wejdzie z kolejnym nr doklejonym do nicku , ani pod nowym nickiem - przy kontrowersyjnym wpisie ,, nowego,, użytkownika wystarcz sprawdzić ID ...

cenzura? ... hm ...trudne i źle kojarzone słowo ... wydaje mi się ,że bardziej chodzi by nie dopuścić do zwrotów obrażających współrozmówcę oraz zachowania charyzmatu i idei tej wspólnoty , a nie o zmianę treści wpisu ... zresztą jestem pewna,że jeżeli zajdzie taka potrzeba dostaniemy na pw info z prośbą o zmianę lub zamianę dobranych słów lecz przekaz naszych myśli zostanie zachowany ...
 
     
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-04, 11:34   

Śmiać się, czy płakać?

Po wyjaśnieniach, które się tu pojawiły, rozumiem ideę i chyba klucz według jakiego posty będą akceptowane. Super, ma nie być "przepychanek". Nie można odmówić dobrych intencji Administracji. Ale, niestety, dobre intencje to może być za mało. Tym bardziej, że momentami przepychanki były powodowane przez samą moderację.
Może to widzę inaczej, bo to właśnie ja byłam przez moment atakowana przez kilku użytkowników forum. Ktoś im zwrócił uwagę, żeby może powstrzymywać się trochę w pochopnych osądach? Czy posty np. krasnobara, grzegorza_, byłyby dopuszczone teraz? No i czy to coś złego, że wątpią/wątpili, w to, że się tak zmieniłam? Ja nie widzę w tym nic złego, nie czuję się w żaden sposób urażona.

Z mojej perspektywy, dużo bardziej szkodliwe tu są posty wpędzające ludzi we współuzależnienie. A takich tu od groma. Skoro to forum pomocy i ma pomoc na celu, to dlaczego na to nie zwrócicie uwagi? Wpędzanie we współuzależnienie, przekazywanie dalej swoich chorych schematów, mechanizmów, nie ma z pomocą nic wspólnego, a tylko szkodzi, a tu jest bardzo powszechne.

Rozumiem, że forum zareagowało między innymi na groźby zawiadomienia prokuratury przez mojego męża. Nikt na forum nawet nie pomyślał, że nasze problemy mogą być zbyt dużego kalibru na wasze skromne możliwości. Ja ciągle się przekonuję od nowa, że nie zdawałam sobie sprawy ze skali tego, z czym się zmagam ja, z czym się zmaga mój mąż, z ogromu pracy, jaka czeka nas oboje i z ogromu łaski, jakiej od Boga będziemy na tej drodze potrzebować. Śmiem twierdzić, że poza "megatrollem", nikt tutaj nie byłby w stanie choćby mi tego uświadomić. Chcecie cenzurować to, co naprawdę pomaga? Wasza wola.

Ognioodporny? Dla wielu małżeństw Biblia wychodzenia z kryzysu. Na mnie ten film nie zrobił wrażenia, bo u mnie zachowanie głównego bohatera tylko pogłębiłoby problemy.

Niektóre zmiany w regulaminie są śmieszne - na przykład zakaz kłócenia się - przy mojej wiedzy lingwistycznej mogę z całą pewnością stwierdzić, że nie jesteście w stanie odróżnić kłótni od merytorycznej dyskusji, kiedy ma ona formę pisaną, bo odbiór tekstu pisanego, pozbawionego przecież intonacji, zależy tylko i wyłącznie od odbiorcy i jego emocji. A poza tym, znowu - co to ma na celu? Czyżby dobra kłótnia nie mogła pomóc?

Zabawnie patrzyło mi się na posty Dabo, z których połowa pojawiała się po akceptacji z komentarzem moderatora. Naprawdę o to chodzi?

Poprawność polityczna. Fajnie. Tylko czy naprawdę prowadzi do celu, jakim, podobno, jest pomoc małżonkom w kryzysie?

Też nie chcę się tu więcej udzielać. Zgadzam się z Filomeną w tym względzie. Taki tryb moderacji budzi mój niesmak, lekko mówiąc, budzi najgorsze skojarzenia. Pycha Administracji powala - skąd wiecie, czy właśnie nie zamykacie Bogu drogi działania? Prawdziwa cnota krytyki się nie boi...
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-04, 18:56   

Szkoda że się nastrój 1 majowy adminom udzielił.
Teraz już będzie uroczyście i jednomyślnie, ze sztandarami :
"Ognioodporny", "nowenna pompejańska czyni cuda",
"Mirce się udało, tobie też na pewno się uda"...

Pisanie na forum, gdy posty pojawiają się (albo i nie) po wielogodzinnym opóźnieniu
nie ma sensu.

Pozdrowienia dla tych co zostają na forum, w szczególności
dla Kenya, Mare, Dabo, Olga, Filomena :-)

ps.
Pewnie i tak to wytniecie.
 
     
Olga1968
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-04, 21:09   

I ja znikam z forum, brzydzę się cenzurą i tym co się tu wyprawia. Ostatnie słowo do Tereski. Zajmij się sobą i swoimi problemami, a nie szukaj ich we mnie. Dla mnie jest cudem to, że żyję, że jestem szczęsliwa bez oprawcy. Nie czekam na jego powrót bo go nie chcę i mam do tego prawo. Jeśli lubisz żyć w stresie to Twój problem, ja chce żyć spokojnie i godnie. I tak pewnie to nie przejdzie ale mam to w nosie. Klepcie dalej "zdrowaśki" i wpędzajcie ludzi w totalną depresje, bo mus jest się modlić i koniec, reszta jest mało ważna. Wiele osób stąd odeszło, bo nie wytrzymało Waszych dziwnych metod, często nie mających nic z wiarą katolicką. Bawcie się dalej ludzkim życiem. Powodzenia
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-04, 21:17   

Olga1968 napisał/a:
I tak pewnie to nie przejdzie ale mam to w nosie. Klepcie dalej "zdrowaśki" i wpędzajcie ludzi w totalną depresje, bo mus jest się modlić i koniec, reszta jest mało ważna.

Ola, masz prawo do takiej własnej wizji forum, ale wedle mojego osądu i jeszcze sporego stadka osób - tak nie jest.
Polecam logicznemu osądowi przeczytanie ponowne wątku i policzenie ile razy padło "i tak tego nie puścicie". A posty jednak poszły. Trochę więcej wiary w drugiego człowieka :-)
 
     
tereska
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-04, 22:39   

Olga1968 napisał/a:
Dla mnie jest cudem to, że żyję, że jestem szczęsliwa bez oprawcy. Nie czekam na jego powrót bo go nie chcę i mam do tego prawo. Jeśli lubisz żyć w stresie to Twój problem, ja chce żyć spokojnie i godnie.


Olgo, rozumiem Twoja postawę.
Ale pomyśl. Gdzie jest więcej wolności w relacji do krzywdziciela?
Tam gdy bronimy się wciąż przed krzywdzicielem odcinając się od niego ze wszystkich sił gdy wszystko w nas krzyczy "nie" , czy tam gdy już jesteśmy w stanie życzyć mu dobra.
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-05, 08:24   

tiliana napisał/a:
Taki tryb moderacji budzi mój niesmak,
Olga1968 napisał/a:


I tak pewnie to nie przejdzie


grzegorz_ napisał/a:
Pewnie i tak to wytniecie


Doskonale rozumiem wszelkie watpliwości osób wypowiadających się w tym temacie. Kazdy z Was ma prawo do własnego zdania i decyzji czy chce dalej być uzytkownikiem tego forum.
Ja jednak mam pytanie do tych osób, które sądzą, ze ich posty nie zotaną "ujawnione" na forum, lub uważają, że moderatorzy będą ingerować w ich traść.
Jak często przed wprowadzeniem zmian moderatorzy dokonywali takich ingerencji? Jak często zmieniali treśc Waszych postów?
Sami przecież wiecie, ze taką mozliwośc posiadali również wcześniej (choćby wykropkowujac wulgaryzmy) i że wszystkie posty były przez moderatorów czytane.

Pozdrawiam Wszystkich :-D
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-05, 10:20   

Zenia

Nie chodzi nawet o cenzurę (wycinanie).
Dostałem 2 upomnienia, ale nikt mi postów nie wycinał.
Chodzi bardziej o to, że dyskusja na forum traci sens jeśli coś się napisze
a post się pojawia za 6 godzin.
Międzyczasie kilka osób coś napisze i po chwili już nie wiadomo o co chodzi,
kto komu odpowiada, do czego się odnosi itp
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8