Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Droga krzyżowa
Autor Wiadomość
kinga2
[Usunięty]

  Wysłany: 2010-11-26, 19:18   Droga krzyżowa

Droga krzyżowa

Droga Krzyżowa dla małżonków i rodziców

WSTĘP
Dziękuję Ci Jezu, że zaprosiłeś mnie na tę drogę krzyżową. Ciągle żyję w biegu i często brakuje mi nawet chwili by zastanowić się nad sobą samym i swoim życiem. Dzisiaj pragnę przyjrzeć się swojemu małżeństwu i relacjom rodzinnym. Chcę na nie spojrzeć idąc razem z Tobą drogą krzyżową. Wierzę, że to rozważanie pomoże mi zbliżyć się do Ciebie i bardziej kochać ludzi najbliższych memu sercu. Proszę Cię Jezu o łaskę spojrzenia na swoje życie w prawdzie.

I. Jezus na śmierć skazany

Publiczna działalność Jezusa nie była łatwa. Wielokrotnie spotykał się z niezrozumieniem i próbami zamachu na Jego życie. Jednak Jego prawdziwa droga krzyżowa zaczęła się od niesprawiedliwego wyroku. Twoje życie też nie zawsze było usłane różami. Jakiś czas temu zdecydowałeś, że chcesz na zawsze połączyć się z tą drugą osobą. Dziś jesteś już żoną lub mężem. Pamiętasz dzień swojego ślubu? Wtedy na rzecz miłości postanowiłeś zrezygnować z części swojej wolności, by ofiarować się tej drugiej osobie. Byłeś wtedy szczęśliwy z dokonanego wyboru. Czy teraz po kilku, a może kilkunastu latach od tego dnia nie żyjesz tak, jak gdybyś wtedy podpisał na siebie wyrok? Czy nie traktujesz swojego małżeństwa jako początku swojej drogi krzyżowej?

II. Jezus bierze krzyż na swoje ramiona

Jezus bierze na swoje ramiona ciężki krzyż w imię miłości i odpowiedzialności za los każdego człowieka. Ty wypowiadając słowa przysięgi małżeńskiej wziąłeś odpowiedzialność za żonę, męża i dzieci, które miały się pojawić. To był twój wybór. A czy dzisiaj nie masz może pretensji, że Bóg obarczył cię ciężarem macierzyństwa lub ojcostwa? Czy każdego dnia przyjmujesz ciężar odpowiedzialności za życie swojej rodziny? Miłość to odpowiedzialność. Nie można ich rozdzielić. Czasem może być ciężko, ale kochać to znaczy poświęcać swoje życie dla drugiego człowieka. Ten ciężar miłości będzie lżejszy, jeśli o pomoc w jego udźwignięciu poprosisz samego Jezusa.

III. Jezus po raz pierwszy upada pod krzyżem

Jezus upada na oczach swojej matki i uczniów. Wiele razy w ich obecności czynił cuda, odpuszczał grzechy i przekonywał o tym, że jest Synem Bożym. A teraz On - Wszechmocny Bóg upada i nie wstydzi się tego. Każdy z nas jest człowiekiem słabym. Każdy z nas upada wielokrotnie. Tylko, że my wstydzimy się naszych upadków, nie przyznajemy się do nich. Jak często nie masz odwagi powiedzieć do swojego męża - pomyliłam się? Jak często unosisz się honorem i nie powiesz swojej żonie - miałaś rację? Jak często w obecności twoich dzieci nie chcesz przyznać się do popełnionych błędów? Tymczasem wielkość człowieka nie polega na tym, że nigdy nie upada, ale że ma odwagę się podnieść.

IV. Jezus spotyka Matkę swoją

Spotkanie z Maryją było spotkaniem bez słów. Ich wzajemna więź była tak głęboka, że żadne słowa nie były potrzebne. Wystarczyła wymiana spojrzeń. Jednak aby ludzie mogli porozumieć się bez słów muszą się bardzo dobrze znać. A żeby się poznać trzeba ze sobą rozmawiać. Często w naszych rodzinach rozmawiamy wiele o sprawach codziennych – zakupach, rachunkach, rzeczach które trzeba załatwić. Brakuje jednak rozmów o tym co ta druga osoba czuje, co myśli. Zastanów się czy patrząc na twarz swojego współmałżonka potrafisz odczytać to, co kryje się w jego sercu? Czy potrafisz rozpoznać, kiedy twoje dzieci mają problemy choć mówią, że wszystko jest w porządku? Uczmy się od Maryi i Jezusa budowania właściwych relacji rodzinnych.

V. Szymon z Cyreny pomaga nieść krzyż Jezusowi

Często słychać narzekanie ludzi, że całe ich życie to dom i praca. Praca i dom, i tak w kółko. Może chciałbyś po pracy odpocząć, a tu żona mówi, że trzeba jeszcze odkurzyć albo zrobić zakupy. Może chciałabyś mieć wieczorem trochę czasu dla siebie, a tu jeszcze z dziećmi trzeba lekcje odrobić. Czy czujesz się czasem w swojej rodzinie przymuszony do wykonywania codziennych obowiązków, tak jak Cyrenejczyk został zmuszony do dźwigania krzyża Jezusa? A przecież miłość to także służba. O ileż łatwiej będzie ci wykonywać twoje codzienne rodzinne obowiązki jeśli będziesz pamiętać, że „cokolwiek czyniąc jednemu z tych najmniejszych czynisz to także Jezusowi”.

VI. Weronika ociera twarz Jezusowi

Gest Weroniki to taki drobiazg na drodze krzyżowej Jezusa. Ale nasze życie składa się właśnie z milionów drobnych i z pozoru nic nie znaczących gestów, słów i zachowań. W żadnej z Ewangelii nie ma ani słowa o Weronice. A jednak jej gest musiał być bardzo znaczący skoro przechowała go Tradycja. W małżeństwie, w rodzinie też ważne są te drobne gesty. Nie wystarczy, że małżonkowie mówią sobie o swojej miłości tylko z okazji rocznic albo jubileuszy. Żona powinna przypominać mężowi, że jest dla niej ważny. Mąż powinien powtarzać żonie, że ciągle jest dla niego najpiękniejsza. Tak bardzo potrzebne jest, żeby codziennie rozmawiać ze swoimi dziećmi. Tak ważne jest żeby się do siebie uśmiechać. Te drobiazgi są wytchnieniem pośród trudu codziennego życia.

VII. Jezus po raz drugi upada pod krzyżem

Żaden upadek człowieka nie jest tylko jego sprawą. Nie ma prywatnych grzechów. Gdy ja upadam to w pewnym sensie pociągam za sobą swoich najbliższych. Gdy człowiek grzeszy to oddala się od Boga, a w konsekwencji w jego życie wkrada się smutek i trudniej mu panować nad negatywnymi emocjami. Jego sposób zachowania bardzo szybko przenosi się na relacje małżeńskie i rodzinne. Mąż nie ma ochoty rozmawiać z żoną. Żona nie ma cierpliwości do męża. Dzieci, które widzą smutnych rodziców też zaczynają się smucić. Dlatego właśnie w imię odpowiedzialności za swoją rodzinę musisz ciągle na nowo powstawać z kolejnych upadków. Tak jak Jezus.

VIII. Jezus pociesza płaczące niewiasty

To jest stacja przy której Jezus zachęca nas do spojrzenia na siebie, a nie na wszystkich innych wokoło. Może i dzisiaj słuchając tych rozważań pomyślałeś, że ciebie to nie dotyczy. Jest wiele rodzin z problemami, ale w twojej rodzinie nie jest tak źle. Właśnie teraz nadszedł ten moment, żeby dostrzec co możesz poprawić w swojej relacji do najbliższych ci ludzi. Nigdy nie jest tak, żeby nie mogło być lepiej. Nie płacz nad rodzinami patologicznymi, nie użalaj się nad dziećmi alkoholików. Teraz zastanów się co możesz zrobić, żeby w twoim domu było więcej miłości i żeby ta miłość promieniowała na wszystkich członków twojej rodziny.

IX. Jezus po raz trzeci upada pod krzyżem

Małżeństwo jest takim sakramentem, który wiąże ludzi na całe życie. Mąż i żona powinni przeżywać wspólnie nie tylko te dobre chwile, ale także i te złe. Upadek człowieka w grzech jest bardzo często próbą małżeńskiej miłości. Są takie grzechy, które bardziej bolą – zdrada, kłamstwo, brak zaufania, chorobliwa zazdrość. Pomimo cierpienia, ta osoba, która została zraniona nie może się wtedy odwrócić od współmałżonka. Skoro małżonkowie są jednym ciałem to znaczy, że te dwie osoby są za siebie nawzajem odpowiedzialne. Czasem człowiek nie potrafi o własnych siłach powstać z grzechu. Wtedy właśnie miłość tej drugiej osoby powinna być siłą dźwigającą z upadku. Jezus dlatego się podniósł, bo miał w sobie tę Miłość.

X. Jezus z szat obnażony

Nie wystarczyło, że Jezus został skatowany. Poza cierpieniem fizycznym zgotowano mu także psychiczne. Jego elementem miało być upokorzenie Jezusa przez odarcie Go z szat. My także doskonale wiemy, że ból psychiczny jest trudniejszy do zniesienia niż ten fizyczny. Jakże często wiedzę tę wykorzystujemy przeciwko osobom nam najbliższym. Małżonkowie doskonale znają swoje upadki i w chwilach nieporozumień tak łatwo wracają do tego, co wydawało się już zapomniane. Żona wypomina mężowi jego pomyłki, a mąż obnaża żonę z jej słabości. I nie tłumacz się, że to pod wpływem emocji i zdenerwowania, bo rana zadana drugiemu człowiekowi pozostaje.

XI. Jezus do krzyża przybity

Nawet nie zdajemy sobie sprawy ileż razy codziennie przybijamy do krzyża Jezusa obecnego w drugim człowieku. Każde kłamstwo, obmowa, złośliwość, kłótnia jest przybiciem Chrystusa do krzyża. Nie mamy czasu dla współmałżonka i dziecka, nie interesujemy się życiem swojej rodziny, odnosimy się do siebie bez należnego szacunku, nie okazujemy sobie wzajemnej życzliwości, nie potrafimy sobie wybaczyć, uchylamy się od prac domowych, niszczymy swoje zdrowie przez nałogi, dajemy zły przykład naszym dzieciom, zaniedbujemy modlitwę, szukamy swoich własnych korzyści. Jakże często wbijamy gwoździe w serce drugiego człowieka, którego przecież kochamy.

XII. Jezus umiera na krzyżu

Krzyż dla chrześcijan jest znakiem miłości. Bo na nim z miłości do człowieka umarł ten, który jest Miłością. Tyle krzyży spotykamy na co dzień. Stoją przy drogach, wiszą w szkołach i w naszych domach. Ale czy spojrzenie na krzyż wywołuje w tobie jakąkolwiek reakcję? Czy krzyż, który wisi u ciebie w domu pomaga ci w budowaniu relacji małżeńskich i rodzinnych? Nawet w najlepszym małżeństwie zdarzają się spory i nieporozumienia. Ciężko jest wtedy pierwszemu wyciągnąć rękę do zgody. Jezus przed śmiercią przebaczył wszystkim, mimo że nikt go o to nie prosił. A czy ty patrząc na krzyż potrafisz zdobyć się na gest przebaczenia?

XIII. Jezus z krzyża zdjęty

Matka tuli do siebie martwe ciało swego syna. Mimo że bardzo cierpi i nie rozumie tego co się wydarzyło, to nie złorzeczy na Boga i nie wpada w rozpacz. Słychać czasem, że rodzice muszą pochować swoje dziecko. Często wtedy obrażają się na Boga, bo przecież gdyby był Miłością, to nie dopuszczałby do takich sytuacji. A przecież to nie tak. Żadnego człowieka nawet męża, żony czy dziecka nie możemy kochać bardziej niż Boga. Żaden człowiek nie może stać się naszym całym światem, bo jeśli tak będzie, to po jego śmierci pogrążymy się w rozpaczy. To trudna prawda, ale sam Jezus uczył nas, że pierwszym przykazaniem jest miłość do Boga, a dopiero potem do bliźniego. Stojąc przy tej stacji uczmy się od Maryi tej właściwej hierarchii miłości.

XIV. Jezus do grobu złożony

Ziemskie życie Jezusa zakończyło się. Wiemy, że po trzech dniach zmartwychwstał. Jak zapowiedział Jezus my też zmartwychwstaniemy. I będzie to zmartwychwstanie do życia, albo zmartwychwstanie do potępienia. Sakrament małżeństwa jest drogą, na której dwoje ludzi ma wspierać się wzajemnie w dążeniu do świętości. Ktoś kiedyś powiedział, że albo i mąż i żona trafią do nieba, albo żadne z nich tam nie trafi. W małżeństwie mąż i żona powinni uświęcać nie tylko siebie, ale także współmałżonka. Jeśli zaufacie Jezusowi to On swoją miłością wypełni wasze braki i słabości, a kiedyś, gdy spotkacie się w tym lepszym świecie to nie będzie już nieporozumień, problemów i różnicy zdań, lecz tylko czysta, wzajemna, bezinteresowna miłość.

ZAKOŃCZENIE

Skończyliśmy rozważanie małżeńskich i rodzicielskich relacji w oparciu o Twoją Chryste drogę krzyżową. W czasie tego nabożeństwa wiele razy była mowa o miłości. Prosimy Cię Jezu, wspomagaj nasze rodziny, aby kwitła w nich miłość która jest cierpliwa i łaskawa, która nie zazdrości i nie szuka poklasku, która nie unosi się pychą ani gniewem, która nie szuka swego i złego nie pamięta. Prosimy Cię o miłość, która wszystko wierzy, we wszystkim pokłada nadzieje i wszystko przetrzyma. Niech miłość w naszych rodzinach nigdy nie ustanie.

http://www.diecezja.sosno...1199&Itemid=185
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-26, 19:22   

ks. Marek Dziewiecki
Droga Krzyżowa dla małżonków i rodzin

Wstęp
Jezu Chryste, nasz Boże, Przyjacielu i Zbawicielu! Ty w sposób szczególny troszczysz się o wzajemną miłość kobiety i mężczyzny oraz o szlachetne wychowanie i błogosławioną przyszłość każdego dziecka, która na świat przychodzi. Ty z całą stanowczością potwierdzasz nierozerwalność miłości małżeńskiej i przypominasz nam o tym, że nie wolno człowiekowi rozdzielać tego, co Bóg złączył. Ludziom wszystkich czasów przypominasz o tym, że los każdego z nas - a także los całej ludzkości - w największym stopniu zależy od losu rodziny.

Żyjemy w czasach, w których chorym „ideałem” staje się walka między kobietami a mężczyznami (feminizm) albo separacja kobiet i mężczyzn (homoseksualizm). Żyjemy w czasach, w których wielu „postępowych” ludzi traktuje dziecko jako zagrożenie, jako ograniczenie wolności czy jako rodzaj choroby, z której trzeba się „leczyć”. W konsekwencji na naszym Kontynencie zaczyna dominować cywilizacja chwilowej przyjemności, która nieuchronnie prowadzi do cywilizacji śmierci.

Jezu Chryste, Twój Ojciec zechciał, byś przyjął ludzką naturę, byś urodził się i wychowywał w rodzinie. Właśnie dlatego poczekał ze zwiastowaniem swojej woli wobec Maryi do czasu, aż poślubi ona Józefa. Ty przeszedłeś do końca drogę krzyżową po to, by uczyć nas prawdziwej miłości, która jest podstawą cywilizacji życia. Ty nas upewniasz o tym, że cywilizacja miłości i życia nie jest możliwa bez trwałego małżeństwa i bez szczęśliwej rodziny.

W tym nabożeństwie Drogi Krzyżowej pragniemy modlić się o umocnienie rodzin szlachetnych i szczęśliwych, o siłę i nadzieję dla rodzin w kryzysie oraz o takie wychowanie dziewcząt i chłopców, by nowe pokolenie młodych ludzi było w stanie dorastać do miłości małżeńskiej i rodzicielskiej.

Stacja I. Jezus na śmierć skazany
Jezu Chryste, po dwóch tysiącach lat od tamtego wyroku, zdajemy sobie coraz bardziej sprawę z tego, że był to najbardziej niesprawiedliwy wyrok skazujący w całej historii ludzkości. Mimo to ludzkość niewiele się nauczyła z krzywdy, którą Tobie wyrządzili źli ludzie. Dramat niesprawiedliwych wyroków trwa bowiem nadal. W naszych czasach, zdominowanych niską i prymitywną kulturę, na śmierć skazywane są małżeństwa i rodziny. Traktowane są one jako przeżytek i przejaw naiwności. Na niewinną śmierć skazywane są dzieci, traktowane przez ludzi cynicznych jako zbędny balast dla rodziców i dla społeczeństwa. Na śmierć skazywani bywają ludzie starsi, których towarzystwa ubezpieczeniowe, a nieraz własne dzieci i wnuki, traktują jako niepotrzebne obciążenie finansowe.

To nie przypadek, że najmniej dzieci w naszej Ojczyźnie mają ludzie najbardziej bogaci materialnie. Podstawowym warunkiem ludzkiej płodności jest bowiem bogactwo duchowe, a nie pieniądze, dom czy praca. W Europie doszliśmy już do takiego okrucieństwa, że bezwarunkowo chronione jest jedynie życie morderców, czyli tych, którzy życie odbierają. Nie jest natomiast podobnie chronione życie niewinnych ludzi. Nasza cywilizacja nadaje przywileje tym, którzy życia nie przekazują, a kpi sobie z rodzin wielodzietnych.

Jezu niewinnie skazany na śmierć, przepraszamy Ciebie za szerzącą się pośród nas cyniczną cywilizację „postępu i tolerancji”, która w rzeczywistości okazuje się nową formą walki z Bogiem i z człowiekiem.

Stacja II. Jezus bierze krzyż na swe ramiona
Jezu Chryste, Ty przyszedłeś do nas po to, by okazać nam bezwarunkową miłość i by tej Twojej miłości uczyć każdego z nas. Ty nie przynosisz nam krzyża ani cierpienia, a jedynie miłość i prawdę. Ty pragniesz, aby Twoja radość w nas była i aby nasza radość była pełna. Krzyż pojawia się wtedy, gdy nie kochamy lub gdy nie przyjmujemy Twojej miłości.

Ludzie źli i cyniczni próbują nakładać na współczesne rodziny bolesne krzyże i cierpienia. Jednym z takich krzyży jest wyśmiewanie małżeństw i rodzin oraz kpina z małżeńskiej czystości i wierności. Inny krzyż to zrównywanie z rodzinami par homoseksualnych, które decydują się na związki bezpłodne. Jeszcze inny krzyż to dominująca kultura, która promuje demoralizację, wyuzdanie i tak wypaczone „wychowanie”, które sprawia, że coraz więcej dziewcząt i chłopców nie dorasta do żadnego powołania: ani do małżeństwa i rodziny, ani do kapłaństwa czy życia konsekrowanego.

Jezu dźwigający cierpliwie krzyż krzywdy, pomóż wszystkim małżonkom i rodzicom trwać w miłości, gdyż jedynie wtedy mogą sobie oni poradzić z każdym krzyżem. Także z tym krzyżem, który małżonkowie, rodzice czy ich dzieci sami sobie nakładają na skutek własnej słabości i własnych grzechów.

Stacja III. Jezus upada pod krzyżem
Jezu, Ty upadasz pod ciężarem krzyża, który myśmy Tobie nałożyli. Człowiek nałożył krzyż Bogu — Temu Jedynemu, który nie tylko kocha, ale który jest miłością. Temu Jedynemu, który jest zupełnie niewinny.

Tymczasem nasze upadki są przez nas zawinione. Szczególnie bolesne są upadki w życiu małżeńskim i rodzinnym. Cierpią wtedy ci, którzy powinni siebie nawzajem najbardziej chronić i sobie wzajemnie najbardziej pomagać. Pierwszym upadkiem w małżeństwie i rodzinie nie jest zdrada, poniżanie czy fizyczna przemoc, ale brak miłości. Jeśli ktoś z małżonków i rodziców nie okazuje miłości swoim bliskim, to już wtedy łamie swoją przysięgę. Zawierając małżeństwo, ślubował przecież, że będzie kochał w dobrej i złej doli, a nie że będzie jedynie powstrzymywał się od wyrządzania krzywdy swoim bliskim i od zadawania im cierpienia.

Jezu upadający pod ciężarem naszych grzechów i ludzkiej przewrotności, przypominaj nieustannie małżonkom i rodzicom o przysiędze miłości, którą sobie nawzajem złożyli i pomóż im, by w sposób radosny i święty dochowali wierności złożonej przez siebie przysiędze.


Stacja IV. Spotkanie z Matką
Jezu Chryste, tuż po Twoim upadku pod krzyżem, wtedy gdy najbardziej potrzebowałeś umocnienia i pociechy, natychmiast pojawiła się Maryja - Twoja i nasza Matka. Oto geniusz świętej kobiety, która rozumie, kocha i wspiera tych, których Bóg jej powierzył.

Iluż dramatów rodzinnych można byłoby uniknąć, gdyby mężowie doceniali mądrość i szlachetność swoich żon. Iluż łez i ileż cierpienia można byłoby zaoszczędzić, gdyby synowie i córki w każdej godzinie próby czy w każdej chwili słabości biegli do swej matki, gdyby prosili ją o radę i o modlitwę, gdyby korzystali z jej uwag i z jej przykładu życia. Macierzyństwo to najbardziej niezwykłe wyróżnienie kobiety. To dla kobiety niezawodny znak Bożego błogosławieństwa. Kobieta — matka daje poczętemu dziecku część swego ciała i swojej krwi, a po porodzie ofiaruje dziecku stopniowo resztę ciała i krwi, by mogło się ono czuć kochane i dorastać do świętości, do której Bóg powołuje każdego z nas.

Jezu przyjmujący pomoc i wsparcie od Twojej ziemskiej Matki, przypominaj dziewczętom i kobietom o tym, że miłość macierzyńska to niezawodny sposób realizacji ich kobiecego geniuszu oraz gwarancja radości, która zdumiewa i zaskakuje.

Stacja V. Szymon pomaga nieść krzyż
Jezu Chryste, Ty przyjąłeś pomoc Szymona, chociaż była to pomoc przymuszona. Żołnierze zmusili tego człowieka, by pomógł Ci dźwigać krzyż. Nie uczynili tego jednak ze współczucia lecz przeciwnie - z okrucieństwa. Bali się bowiem o to, że nie dojdziesz na szczyt Golgoty i że nie będą mogli przybić Ciebie do krzyża.

W naszych czasach największej pomocy potrzebują właśnie rodziny. Małżeństwo i rodzina to najważniejsza cząstka każdego społeczeństwa. To także najważniejsza cząstka Kościoła. Rodziny podejmują swój błogosławiony trud wtedy, gdy nie tylko ofiarnie przekazują życie dzieciom, ale gdy jednocześnie w sposób zgodny z Ewangelią wychowują swoje potomstwo. Nikt ich w tym błogosławionym trudzie nie może zastąpić. Wszyscy natomiast powinni pomagać. Pomoc rodzinie to zadanie nie tylko parlamentu, rządu i samorządów, ale także zadanie mediów, szkoły, kultury. Ta pomoc nigdy nie będzie doskonała i wystarczająca, podobnie jak niedoskonała i niewystarczająca była pomoc ze strony Szymona. Ale każda pomoc jest potrzebna i cenna, jeśli tylko sprawia, że rodziny mogą chociaż nieco łatwiej wypełniać swoje zadania, bez konieczności decydowania się na heroiczne wyrzeczenia. Rzeczywista troska o rodzinę to dla każdego społeczeństwa podstawowy sprawdzian sprawiedliwości społecznej.

Jezu przyjmujący przymuszoną pomoc Szymona, daj ludziom sprawującym władzę poczucie szczególnej odpowiedzialności za los rodziny. Daj im także odwagę i stanowczość w podejmowaniu troski o rodzinę oraz troski o warunki, w jakich rodzina podejmuje swą służbę na rzecz cywilizacji życia.

Stacja VI. Spotkanie z Weroniką
Jezu Chryste, opuszczony na drodze krzyżowej przez Twoich apostołów, oto spotykasz drugą już kobietę, która okazuje Ci miłość i która odważnie, z własnej inicjatywy podchodzi do Ciebie, by okazać współczucie i pomoc.

Ta stacja Twojej drogi krzyżowej jest kolejnym potwierdzeniem kobiecej odwagi i kobiecego geniuszu w czynieniu dobra. Niestety wielu mężczyzn — także małżonków i ojców — usiłuje okazać swoje „męstwo” poprzez czynienie zła. Szlachetna i święta kobieta - babcia, żona, mama, córka czy wnuczka — to nieoceniony skarbem oraz ozdoba każdej rodziny. Taka kobieta potrafi nauczyć mężczyznę mądrze myśleć, odpowiedzialnie kochać i solidnie pracować. Taka kobieta pełni w rodzinie rolę Weroniki, gdyż staje się prawdziwym obrazem Boga, który rozumie, kocha i wychowuje człowieka.

Jezu, wspierany miłością i odwagą Weroniki, umacniaj święte kobiety — babcie, żony, matki, córki i wnuczki — by potrafiły kochać swoich bliskich mądrą miłością, czyli taką, która nie tylko kocha, ale która stawia wymagania i uczy kochać.

Stacja VII. Drugi upadek Jezusa
Jezu Chryste, upadasz pod krzyżem po raz drugi. Twój upadek nie jest znakiem Twojej słabości, ale potwierdzeniem okrucieństwa tych ludzi, którzy nałożyli na Ciebie tak okrutny krzyż, że sami przestraszyli się tego, iż możesz umrzeć w drodze na Golgotę.

Zupełnie inny wymiar mają nasze upadki. Zwłaszcza te upadki, które dokonują się w małżeństwie i rodzinie. One są zwykle skutkiem tego, że zbyt mało Ciebie kochamy, że za mało z Tobą rozmawiamy, że mylimy Twoją miłość z zakochaniem, nastrojem a nawet z pożądaniem. Osobista przyjaźń z Tobą i wspólna modlitwa w rodzinie - to najlepszy sposób na to, by ustrzec się upadków lub by się natychmiast z nich podnieść wtedy, gdy doświadczamy naszej słabości i bezradności.

Jezu, przytłoczony ciężarem niezasłużonego krzyża, przypominaj małżonkom, rodzicom i dzieciom o tym, że mogą oni rozmawiać ze sobą językiem miłości i pokonywać wszelkie słabości tylko wtedy, gdy najpierw rozmawiają z Tobą i gdy od Ciebie uczą się życia w godności i wolności dzieci Bożych.

Stacja VIII. Spotkanie z płaczącymi niewiastami
Jezu Chryste, na Twojej Drodze Krzyżowej po raz trzeci spotykasz kobiety. Jednak te kobiety są inne niż Maryja i Weronika. Mają dobrą wolę i wrażliwe, kobiece serca, ale są naiwne. Nie rozumieją tego, że one też w jakimś stopniu przyczyniają się do Twojego cierpienia, gdyż nie potrafiły w szlachetny sposób wychować swoich mężów i synów. Potrafią jedynie zapłakać wtedy, gdy ich mężowie i synowie wyrządzają Tobie straszliwą krzywdę. Albo gdy krzywdzą ludzi wokół siebie, a czasem niszczą też samych siebie: własne zdrowie, sumienie, własną wolność i szansę na szlachetną, radosną teraźniejszość i przyszłość.

„Nie płaczcie nade mną, ale nad sobą i nad synami waszymi!” Te Twoje słowa, Jezu, upewniają nas o tym, że bolesny płacz kobiet — żon, matek, córek - nie pojawia się jedynie wtedy, gdy rodzina jest silna Bogiem i gdy kieruje się mądrością Ewangelii. Płacz nie jest potrzebny tylko tym małżonkom, którzy są wierni złożonej przysiędze i tylko tym rodzicom, którzy pamiętają, że największym skarbem, jaki mogą ofiarować swoim dzieciom, jest szlachetne wychowanie według zasad Dekalogu.

Jezu, upominający naiwne kobiety, przypominaj wszystkim żonom, matkom i córkom, że ich los zależy od tego, w jaki sposób wychowują same siebie oraz powierzonych sobie mężczyzn: ojców, mężów i synów. Pomagaj im dorastać do radosnej świętości i wychowywać świętych mężczyzn.

Stacja IX. Trzeci upadek pod krzyżem
Jezu Chryste, Twój trzeci upadek to potwierdzenie ceny, jaką płacisz za miłość do nas. To potwierdzenie tego, że dźwigając krzyż, nie korzystasz z Twojej boskiej mocy, bo chcesz całkowicie utożsamić się z nami oraz osobiście doświadczyć naszego trudu życia w doczesności.

Gdy ktoś z nas upada po raz trzeci, czwarty, setny i kolejny, to znak, że popadł już w jakieś bolesne zniewolenie, w jakiś nałóg, w jakąś słabość, z której nie wyzwoli się już własną mocą czy siłą własnej dobrej woli. W takiej właśnie sytuacji są zwłaszcza te rodziny, które niosą krzyż alkoholizmu, narkomanii, erotomanii, hazardu, przemocy czy innych dramatycznych form słabości i zniewolenia.

Jezu upadający po raz trzeci pod ciężarem krzyża naszych grzechów, dodawaj odwagi ludziom uzależnionym, by powiedzieli sobie prawdę o własnym zniewoleniu i by przyjęli pomocną dłoń specjalistów oraz grup samopomocy. Dodawaj też odwagi współcierpiącym rodzinom, by pamiętały o tym, że nie ma sytuacji nieodwracalnych i że mocą Twojej miłości możemy pokonać każdą słabość i każdą życiową próbę.

Stacja X. Jezus z szat obnażony
Jezu Chryste, obnażenie z szat to największy ból dla Ciebie, bo Ty jesteś cały święty i cały czysty. Oburzamy się na tamtych okrutnych żołnierzy sprzed dwóch tysięcy lat. Ale przecież chyba nikt z nas nie jest bez winy.

Pośród nas są takie kobiety, które obnażają swoich bliźnich z sekretów i przeżyć, które ktoś im zawierzył. Są takie kobiety, które obnażają bliźnich z godności i radości życia poprzez plotkowanie i oczernianie. Są tacy mężczyźni, którzy obnażają swoich bliźnich jeszcze bardziej okrutnie, gdyż patrzą na drugą osobę z pożądliwością zamiast z miłością, oglądają pornografię czy przymuszają kogoś do prostytucji. Są tacy mężczyźni, którzy traktują kobietę nie jak osobę, lecz jak przedmiot, którym można się dowolnie posługiwać, jako narzędzie służące zaspakajaniu popędu. To właśnie tacy mężczyźni budują okrutną cywilizację, która z kobiety czyni jeden z najczęściej sprzedawanych towarów.

Jezu, z szat obnażony i przeżywający niewyobrażalne dla nas cierpienie, przypominaj wszystkim kobietom i mężczyznom o tym, że każdy z nas jest świętością, jest Twoim Dzieckiem, jest skarbem bezcennym w Twoich oczach i że nieczystość to wyjątkowo okrutny przejaw pogardy dla człowieka.

Stacja XI. Jezus do krzyża przybity
Jezu, Ty stałeś się człowiekiem i osobiście przyszedłeś do nas chociaż wiedziałeś, jaki los zgotujemy Tobie. Wiedziałeś o tym, że niektórzy z nas podniosą na Ciebie rękę i że będą chcieli Ciebie zabić. Przyszedłeś do nas mimo wszystko, bo nasz los jest dla Ciebie ważniejszy niż Twój własny los.

Niektórzy ludzie w naszych czasach są aż tak naiwni — albo aż tak cyniczni — że twierdzą, iż zawarcie nierozerwalnego małżeństwa to „utrata” wolności, to rodzaj „przybicia” do krzyża. Tacy ludzie proponują egoistyczną samotność albo tak zwane „wolne związki” jako sposób na życie oraz na więzi między kobietą a mężczyzną. Tymczasem „wolne związki” to tylko przewrotna, gdyż wewnętrznie sprzeczna gra słów. To „miła” nazwa na określenie związków niewiernych, nietrwałych, niepłodnych i nieodpowiedzialnych. Rzeczywiste przybicie człowieka do krzyża ma miejsce wtedy, gdy ktoś grzeszy, gdy ulega egoizmowi, gdy wpada w uzależnienia, gdy stosuje przemoc, gdy krzywdzi samego siebie i innych ludzi. Miłość nigdy i nikogo nie przybija do krzyża! Miłość od krzyża uwalnia! Święci małżonkowie i święci rodzice są radośni i wnoszą radość w życie swoich bliskich. Także wtedy, gdy dotyka ich choroba, trudności finansowe czy inne formy cierpienia.

Jezu, który pozwoliłeś się przybić do krzyża, przypominaj współczesnym ludziom o tym, że do krzyża przybite są tylko te rodziny, w których brakuje Boga i Bożej miłości — tej jedynej, która jest niezawodna i która przynosi trwałą radość.

Stacja XII. Jezus umiera na krzyżu
Jezu Chryste, Ty nie bałeś się śmierci. Ty jesteś śmiercią śmierci. Ty wiesz, że śmierć jest jedynie doczesna, a miłość jest wieczna. Ty kochasz każdego z nas nieodwołalnie i chcesz, byśmy żyli w wiecznej miłości. Ty jesteś Stwórcą, Przyjacielem i najbezpieczniejszym sejfem naszego życia.

Kto walczy z małżeństwem i rodziną, ten zaczyna walczyć także z życiem człowieka. Ten staje się obrońcą i przyjacielem śmierci. W cywilizacji, która walczy z rodziną, śmierć przychodzi w różnej postaci: aborcja, eutanazja, AIDS. Alkoholizm i narkomania to też droga do śmierci. To rodzaj samobójstwa na raty. W cywilizacji, która walczy z rodziną, łatwo o postawy skrajne. Najpierw ktoś pozbawia się płodności, stosując niszczącą zdrowie antykoncepcję, a później usiłuje szukać płodności i życia w sposób niegodny człowieka, na przykład poprzez zapłodnienie in vitro. To sposób nieludzki, gdyż oderwany od miłości małżeńskiej i rodzicielskiej, oderwany od więzi męża i żony, od wspólnej odpowiedzialności ojca i matki. To także sposób, który prowadzi do zabicia ludzkich zarodków i który dostępny jest jedynie dla wybrańców, którzy mogą zapłacić wysokie koszty tego procederu.

Jezu, zmagający się ze śmiercią na drzewie krzyża, przypominaj małżonkom i rodzicom o tym, że grzech i cynizm to prawdziwe zwycięstwo śmierci nad życiem. Przypominaj nam o tym, że życie ludzkie może rodzić się w sposób godny człowieka i być skutecznie chronione jedynie mocą miłości odpowiedzialnej, wiernej i płodnej.

Stacja XIII. Jezus zdjęty z krzyża
Jezu Chryste, Ty pokochałeś nas do końca, aż do oddania za nas życia i to wtedy, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami. Oto teraz zostajesz złożony w ramiona Matki, która cierpi i która do końca ufa.

Ty stworzyłeś nas z miłości i obdarowałeś rajem, a myśmy z tego raju uczynili dolinę ciemności i padół łez. Już na początku historii wmówiliśmy sobie, że sami — bez Twojej pomocy - odróżnimy dobro od zła i że będziemy jak bogowie. A w XXI wieku wmawiamy sobie, że my ludzie — możemy mieć lepsze pomysły od Ciebie na miłość między kobietą i mężczyzną, na małżeństwo i rodzinę, na przekazywanie życia i na wychowanie młodego pokolenia. To z naszej winy nie jest możliwe uniknięcie w doczesności cierpienia i krzyża.. Na szczęście myśmy się już przekonali o tym, że Twoja miłość jest silniejsza od każdego krzyża i od każdego cierpienia. Gdy trwamy w miłości, wtedy doświadczamy niespodziewanej radości, która jest czymś więcej niż dobrym nastrojem i której nie tracimy nawet wtedy, gdy przychodzi się nam mierzyć z trudami życia.

Jezu, chroniony miłością Matki i złożony z krzyża w Jej matczynie ramiona, przypominaj nam o tym, że trwałe małżeństwo i szczęśliwa rodzina to najpewniejszy sposób na to, by było jak najmniej krzyży w naszym życiu i by każdy krzyż kończył się w ramionach w Twojej i naszej Matki.

Stacja XIV. Jezus do grobu złożony
Jezu Chryste, Ty zostałeś złożony do grobu przez ludzi dobrej woli, którzy chcieli okazać Tobie szacunek i wdzięczność.

Od dwóch tysięcy lat w każdym pokoleniu wielu jest takich ludzi, którzy chcą, abyś już nigdy z tego grobu nie wyszedł. Razem z Tobą ludzie ci chcą wepchnąć do grobu naszą tęsknotę za życiem w trwałym małżeństwie i w szczęśliwej rodzinie. Ale tych pragnień nikt nie może w nas zabić, gdyż pragnienia te pochodzą od Ciebie. W żadnej epoce i w żadnej cywilizacji — nawet w cywilizacji śmierci — nikt nie zdoła usunąć z naszych serc tęsknoty za małżeństwem i za rodziną. Można jedynie próbować tę tęsknotę zagłuszać, tak jak niektórzy usiłują zagłuszać własne sumienie i sumienie innych ludzi.

Jezu, który zmartwychwstajesz i opuszczasz grób, gdyż jesteś wieczną miłością, przypominaj nam o tym, że każde społeczeństwo, które walczy z rodziną, składa samo siebie do grobu egoizmu i rozpaczy. Przypominaj nam o tym, że każdy, kto walczy z miłością małżeńską i rodzicielską, uśmierca w sobie i w innych ludziach to, co nadaje sens naszemu życiu, czyli radość z bycia darem dla tych, których kochamy najbardziej.

Zakończenie
Jezu Chryste, dziękujemy Ci raz jeszcze za Twoją ukrzyżowaną miłość. Dziękujemy Ci raz jeszcze za to, że wolałeś raczej pozwolić się zabić niż przestać nas kochać. Dziękujemy Ci za to, że kobiety i mężczyzn wszystkich czasów i wszystkich cywilizacji uczysz najpiękniejszej miłości, jaką mogą siebie nawzajem obdarzyć, czyli miłości małżeńskiej i rodzicielskiej. Gdy małżonkowie, rodzice i dzieci odnoszą się do siebie z miłością bezwarunkową i mądrą, wtedy ich życie staje się drogą błogosławieństwa nawet wtedy, gdy czasami prowadzi drogami cierpienia i gdy staje się drogą krzyżową.

Pragniemy uczynić wszystko, by Twoja śmierć na krzyżu z miłości do nas, nie okazała się daremna. Przyrzekamy Ci wierne trwanie w powołaniu, jakim nas obdarzyłeś. Wiemy, że wzajemna wierność przysiędze małżeńskiej ze strony męża i żony oraz szlachetne wychowanie dzieci według zasad Ewangelii to najpewniejsze sposoby, by życie doczesne przynosiło radość, jakiej ten świat nam ani dać, ani zabrać nie może.

Chryste, Ty pragniesz, aby każde małżeństwo było początkiem nowego stworzenia, by okazywało się powrotem do raju, by dawało początek nowemu światu, w którym zgodnie z Twym zamysłem — jak na początku historii — panuje miłość, wierność, uczciwość i poczucie bezpieczeństwa. Błogosław nam na radosny trud budowania świętych małżeństw i szczęśliwych rodzin. Prosimy o to Ciebie, bo Ty jesteś Zmartwychwstającą Miłością, która nas rozumie i kocha dzisiaj, jutro i na zawsze. Amen.


http://www.opoka.org.pl/b..._dlarodzin.html
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-26, 19:24   

Wstęp
Jeszcze masz szansę, bo Chrystus zmartwychwstał, a ty żyjesz.

W jakim szalonym tempie upływa ten czas. I tylko malutkie przystanki: Adwent, Boże Narodzenie, Wielki Post. Kolejna szansa.

W Polsce w zatrważającym tempie wzrasta ilość małżeństw rozpadających się. Logika szatana jest bardzo prosta: cały atak skupia on na małżeństwie, gdyż wie, że niszcząc małżeństwo niszczy człowieka, rodzinę, kościół i naród. Nic więcej nie musi robić.
Niech więc to będzie nasze wielkie wołanie do nieba w intencji naszych małżeństw, w intencji małżeństw nam bliskich, przeżywających trudności, w intencji wszystkich małżeństw. Bez Bożej pomocy przegramy, wielu przegrało. Ratujmy to, co możliwe jest jeszcze do uratowania.

„Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę”( Rdz 1, 27).

Powołanie do życia w jedności z Bogiem i na Jego podobieństwo, od samego początku zaplanowane było przede wszystkim jako powołanie we dwoje, w małżeństwie. Chrystus dodaje do tego ważne uzupełnienie: „A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela” (Mt 19, 6). Zgodnie z tymi słowami człowiek od początku zaistniał nie jako pojedyncza istota, lecz jako małżeństwo. I w tej wspólnocie, komunii osób, złączonej przez Boga, od początku realizował zadania wynikające z tego powołania. Nawet w okresie dzieciństwa, młodości, narzeczeństwa, życie ludzkie ukierunkowane jest na małżeństwo. Można, komentując słowa Rdz 1, 27, powiedzieć, że posiadamy w sobie „kod genetyczny”, będący swoistą predestynacją, przeznaczeniem do życia w małżeństwie.

Małżeństwo jest najbardziej optymalną glebą do wzrostu i rozwoju człowieka na każdej płaszczyźnie, zarówno dla osób dorosłych, jak i dla dzieci. Dlatego najlepszą inwestycją dla dzieci, jest inwestycja w swoje małżeństwo.

Prawd o małżeństwie nie można zrozumieć i urzeczywistnić bez odniesienia do Eucharystii.

Stacja I : Pan Jezus na śmierć skazany

Objawienie się Jezusa w Kanie Galilejskiej było objawieniem Mesjańskiej misji, zbawczej woli Ojca. Można powiedzieć, że wszelkie przychodzenie Jezusa do świata, do ludzi rozpoczyna się i dokonuje przez przyjście do małżeństwa. W Bożym planie zbawienia nic nie dzieje się przypadkowo i tak jest z Obecnością Jezusa w Kanie. Tu dokonuje się pierwszy cud, potwierdzający, że maż i żona są szczególnie uprzywilejowani Jego obecnością i zbawczą mocą.

Stacja II : Wzięcie krzyża

Aktem największej miłości ze strony Boga jest ofiara Jezusa. W najpełniejszy sposób Boża miłość objawiła się na krzyżu. Jeżeli miłość Boga realizuje się i definiuje przez krzyż, to podobieństwo człowieka do Boga ma szansę zaistnieć tylko poprzez ofiarę. Im większa i bezinteresowna miłość, zrealizowana w ofierze z własnego życia, tym większe upodobnienie człowieka do Boga. Wszystkie porażki w małżeństwa wynikają z zapominania o tej konieczności.

Stacja III : Pierwszy upadek Pana Jezusa

Jedność małżonków z Bogiem, konsekwentnie podtrzymywana przez konkretne działania, jest źródłem siły do oddalania swojego egoizmu, do ciągłego nastawienia na dobro drugiej osoby. Jedność ta uzdalnia do przyjęcia postawy bezgranicznego służenia, która jest istotą naśladowania Jezusa, dziecięctwa Bożego, a więc istotą człowieczeństwa. Małżonkowie trwając w Bogu, żyją dla siebie i „już nie są dwoje, lecz jedno ciało” (Mt 19, 6). Małe, minimalne odejścia od tej bliskości, zejścia z terytorium Boga i podkreślenie swojej autonomii, kończy się zawsze zagładą małżonków i ich związku.

Stacja IV: Pan Jezus spotyka swoją Matkę

Wywiązywanie się z treści przysięgi małżeńskiej to służba i oddawanie życia, oddawanie życia przez służbę. „Ponieważ ciebie kocham, pragnę ci służyć, żyję dla ciebie, moje życie oddaję za ciebie”. Nie jest to łatwa prawda. Jednak nie można inaczej rozumieć treści tej przysięgi. Miłość wynikająca z faktu zawarcia związku sakramentalnego, otwierającego się na nieograniczony zasób Bożej łaski, musi stawać się na wzór miłości opisanej i zrealizowanej przez Jezusa. Musi w tym znaczeni, że albo będzie się taką stawać i wówczas będzie się rozwijać, będzie uszlachetniać, będzie tworzyć drogę pełnego rozwoju małżonków, kroczących po niej w kierunku wiecznej szczęśliwości, albo wpadnie bardzo szybko w bylejakość, nudę, a w konsekwencji wejdzie na drogę wyniszczania.

Stacja V : Szymon z Cyreny pomaga nieść krzyż Panu Jezusowi

Tajemnicy jedności przez miłość w obrębie Osób Boskich nie zgłębi się do końca, jest ona dla nas niedostępna. W pewnym stopniu możemy w niej uczestniczyć przez modlitwę, komunię, dzieła czynione z miłości. Podobnie tajemnicę jedności w małżeństwie możemy poznać w wymiarze praktycznym, możemy jej doświadczyć, w niej uczestniczyć. Płaszczyzną tego doświadczenia jest współmałżonek. „Dobrze, że jesteś, bo ja się całkowicie oddaje tobie, moim życiem wnikam w ciebie, przenikam ciebie, ty przyjmujesz mnie jak komunię, zjadasz mnie, a ja się daję zjeść. Daję się zjeść, abyś ty mógł żyć, staję się pokarmem dla ciebie, dzięki któremu ty stajesz się silniejszy. Ja jestem chlebem żywym dla ciebie. Ja przestaję istnieć, abyś ty mógł istnieć”. Poprzez postawę służby wyniszczamy się, wypalamy, oddajemy swoje siły dla współmałżonka. Jest to karmienie się nawzajem, wzajemne przenikanie się. „W danym momencie, w danej czynności, ja się eksploatuję, ja obumieram, ale robię to dla ciebie”.

Stacja VI : Święta Weronika ociera twarz Jezusowi

W małżeństwie z dwóch osób, autonomicznych i niezależnych w istnieniu, tworzy się tajemnicza jedność. Podobnie jak w czasie Eucharystii, z dwóch postaci eucharystycznych, umieszczonych w oddzielnych naczyniach, z dwóch oddzielnych materii- wino i chleb- tworzy w czasie przeistoczenia jeden cały Jezus, jedno żywe ciało. W czasie zawierania sakramentu małżeństwa z dwóch postaci materialnych, powstaje jedna postać duchowa. To jakby konsekracja, dwie oddzielne postacie przeistaczają się w jedną niematerialną, niedostrzegalną ludzkim okiem, a jednak realną rzeczywistość.
Po konsekracji obie postacie eucharystyczne są nadal oddzielnie, ale nie są już tym, co widać, są żywym Jezusem. Nawet po przyjęciu komunii przez osobę niegodną nawet po sprofanowaniu, są nadal tą niewidzialną rzeczywistością. Uczestniczenie w komunii, „karmienie się” Jezusem, jest uczestniczeniem w tej wielkiej tajemnicy, doświadczaniem jej, nawet, bez pojmowania. Małżonkowie po pobłogosławieniu związku, po jego konsekracji, są nadal pojedynczymi osobami, odczuwającymi niezależność, ale na płaszczyźnie duchowej stanowią „jedno ciało”. Mogą dokonywać złych rzeczy, grzeszyć i w ten sposób profanować związek, ale nie przestaną nim być, nawet po rozwodzie i odejściu od siebie. Nie przestaną nim być!

Stacja VII : Drugi upadek Pana Jezusa

Zawarcie sakramentu małżeństwa potwierdza przede wszystkim, że właśnie ta osoba jest najbliższą, najbardziej ukochaną, ważniejszą od rodziców, rodzeństwa. Jest to właśnie ta osoba, dla której z miłości jest się w stanie poświęcić życie bez zawahania. Z miłości do niej pragnie się przyjąć postawę bycia ostatnim, najmniejszym, zapominającym o sobie, o swoich potrzebach, spalającym się dla niej. Przyjmuje się postawę myślenia, życzenia, czynienia tylko dobrze i to zawsze bezwarunkowo, nie oczekując wdzięczności, bezinteresownie, jak sługa najmniejszy i bezużyteczny. Dobrze czyniący, nieużyteczny sługa, to też sługa milczący, nie otwierający ust swoich. Do przemiany świata nie jest potrzebna znajomość języków. Rozlanie Ewangelii na cały świat może dokonać się prze służbę w milczeniu. Początkiem tego rozlewania ma być małżeństwo, dlatego, że z natury, z założenia jest relacją osób połączonych największą miłością z pośród wszystkich, jakie mogą zrodzić się między ludźmi. Najważniejszym hasłem, mottem każdego chrześcijanina, ale przede wszystkim małżonka powinny być słowa: Żyję aby służyć, służę aby żyć!

Stacja VIII : Pan Jezus spotyka płaczące niewiasty

Małżonkowie sakramentalni mają stale Jezusa obok siebie, nawet, jeżeli nie chcą o tym pamiętać. On siedzi cichutko na ławeczce i czeka na zaproszenie, wielokrotnie płacząc z powodu tego, co my robimy z naszym związkiem. Ubolewa też nad tym, że nie chcemy dostrzec, iż często nasze upadki są inspirowane przez diabła. Jezus delikatnie zapuka, może przy okazji przyjmowania sakramentów przez nasze dzieci, może przez przykre doświadczenie, śmierć w rodzinie, może przez wizytę księdza w czasie kolędy, albo ostrzeżenie starej matki.

Stacja IX : Trzeci upadek Pana Jezusa

Budowanie związku bez Jezusa, albo częste zapominanie o Nim, o Jego stałej obecności i gotowości wsparcia, nie przyniesie pozytywnych efektów i jeszcze na dodatek miejsce Jezusa bardzo szybko zajmie szatan, który nie jest delikatny, taktowny, który jest agresywny, brutalny i nachalny. Wepcha się nam do domu, nie bacząc na nasze oczekiwania, zrobi tak bo chce, bo taka jest jego natura, bo musi, jest zdeterminowany koniecznością niszczenia, taką wybrał drogę. Bez Jezusa małżonkowie sobie nie poradzą. Naiwnym jest myślenie, że jest się w stanie trwać w małżeństwie i nie ulegać wyniszczającemu działaniu przeciwnika, nie korzystając z Bożej łaski, nie czerpiąc z nadprzyrodzonego źródła.

Stacja X : Jezus z szat obnażony

Na różnych etapach życia małżeńskiego ciągle przeżywa się rozterki i rozbicie, dostrzegając z jednej strony konkretne słowa Chrystusa, a z drugiej doświadczając stanu niemożliwości ich realizacji. Dlatego potrzebne jest wyrobienie postawy wielkiej naiwności i ciągłe mówienie sobie: „Będę tak postępował, jak proponuje mi Jezus, mimo, że słów tych jeszcze w tym momencie nie rozumiem, a ich realizacja wydaje się ponad moje siły”. Właśnie o taką naiwność i bezgraniczną, ale i bezkrytyczną ufność chodzi Nauczycielowi, mówiącemu do nas, że powinniśmy w swojej postawie wobec Ewangelii, stać się jak dzieci: „Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego” (Mk 10, 15).

Stacja XI : Przybicie do krzyża

Małżonkowie przez zawarcie sakramentu małżeństwa weszli na płaszczyznę realizacji prawdy o Zbawieniu, której częścią jest prawda o cierpieniu jako fundamencie ich związku. Jak w przypadku cierpienia Jezusa, jako Męża Sprawiedliwego: „Dręczono Go, lecz sam się dał gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją, tak On nie otworzył ust swoich” ( Iz 53, 7), tak i w przypadku każdego człowieka, a także małżonków, zbawcza wartość każdej męki i przykrości uwarunkowana jest zgodą na nią.

Z postawą pełnej wewnętrznej zgody związane jest także milczenie, nie wypowiadanie słów narzekania na swoje życie i na innych, nie oskarżania Boga, losu, nie obwiniania nikogo, nawet, jeżeli nasze cierpienia powodują konkretne osoby i wydarzenia. Zgoda i milczenie są pierwszym i bardzo ważnym warunkiem osiągnięcia jak największych korzyści, jak najlepszego i najpełniejszego wykorzystania takiego stanu. Natomiast jej brak bardzo szybko wyniszcza człowieka udręczonego.

Stacja XII : Śmierć Pana Jezusa na krzyżu

W małżeństwie nie może być miejsca na liczenie, ile się sobie już wybaczyło, ani tym bardziej wypominania, że się ciągle wybacza. Nie może być miejsca na zastanawianie się, czy nieustannym wybaczaniem nie deprawuje się współmałżonka, który po pewnym czasie może wykorzystywać i nadużywać naiwność i bezgraniczną uległość. Są to ludzkie kalkulacje i obawy. Mądre, uzasadnione i logiczne. A tym czasem Jezus mówi: „nie licz, nie rozważaj, nie zastanawiaj się nad efektem swojego wybaczenia, nad skutecznością i siłą oddziaływania na współmałżonka”. W przypadku wszelkich krzywd w małżeństwie, stawiając sobie pytanie o granice kompromisu i kres uległości małżonkowie słyszą: „miłuj męża, żonę, mimo doznawanych przykrości, nieustannie módl się za niego, ale szczególnie, kiedy cię rani, nie myśl o odwecie, lecz przyjmuj z pokorą dalsze zranienia. Jeżeli czujesz, że już sił ci brakuje i pytasz się jak długo masz jeszcze znosić te bóle, powiedz sobie, że wytrwasz do końca, do oddania życia za niego, że jesteś gotów, gotowa przyjąć wszystko, co najgorsze, umrzeć dla siebie, nie czuć urazy, wszelkie cierpienia ofiarować za niego, mimo tego wszystkiego, co on tobie robi”. Usłyszysz wówczas słowa, że właśnie przez taką postawę dochodzi się do pełni szczęścia w małżeństwie, gdyż właśnie ci są błogosławieni, szczęśliwi, którzy znoszą wszelkie prześladowania. Im są one większe i dotkliwszy wywołują ból, tym większe szczęście. Szokujący paradoks! A przecież nie ma większego cierpienia, jak krzywda wyrządzona przez współmałżonka, przez osobę ukochaną, jedyną.

Stacja XIII : Pan Jezus z krzyża zdjęty

Przyjęcie postawy ofiarowania się jest jedynym ratunkiem dla krzywdzonego. Jednak właśnie takie pozytywne nastawienie wobec znoszonych udręczeń, przyjęcie ich jako ofiarę, jest także skutecznym sposobem udzielania pomocy krzywdzącemu, temu, który zadaje ból, a którego Jezus pragnie odnaleźć i wspierać, być może bardziej niż prześladowanego. Bóg chcąc uratować człowieka od potępienia, działa przez drugą osobę. W takiej postawie najmocniej objawia się współodpowiedzialność małżonków za swoje zbawienie, ale także jest to najwyższy poziom realizacji słów przysięgi: „oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci”, a wic że: „nie dopuszczę do twojej śmierci duchowej, kiedy wejdziesz na drogę grzechu”.

Stacja XIV : Pan Jezus złożony w grobie

Ks. prof. Michał Heller powiedział: „Życie jest dziełem sztuki, które każdy z nas musi stworzyć”. Jakże pięknie brzmią te słowa lekko sparafrazowane i dostosowane do naszego kontekstu: „Małżeństwo jest dziełem sztuki, które każdy z nas musi stworzyć”. Każdy, czyli każde małżeństwo. Nie bez znaczenia jest tu forma imperatywu: musi. Jesteśmy do tego powołani i na sądzie Bożym zdamy sprawę z tego, jak przeżyliśmy swoje małżeństwo. Dzieło sztuki jest czymś, co zachwyca, jest podziwiane i pobudza pragnienie posiadania, naśladowania, jest bezcenne, zachwycające, ponadczasowe i uniwersalne, prowadzi do dobra i do miłości, ale także do modlitwy, do uwielbienia Boga. Najdoskonalszym dziełem sztuki jest otaczający nas świat, owoc Bożej miłości, z którego wywnioskować możemy o pięknie i wielkości Stwórcy. Jest nim (i ma się stawać) także małżeństwo, będące najdoskonalszą częścią stworzenia.

Zakończenie

Życie małżeńskie, zawsze, ale w obecnej sytuacji szczególnie, jest zadaniem bardzo trudnym do zrealizowania. Bez środków nadprzyrodzonych małżonkowie nie zrealizują zadań wynikających z bycia tą wspólnotą, a cóż dopiero pozostałych obowiązków: rodzicielskich, zawodowych, społecznych.
Małżeństwo żyje dzięki Eucharystii. Małżeństwo nie może żyć bez Eucharystii.
Jeżeli nie uwierzymy w te słowa, to nie ma sensu nasze życie i nie ma sensu nasza śmierć. Jeżeli w nie uwierzymy, to wszystko ma sens.

Jeszcze masz szansę, bo Chrystus zmartwychwstał, a ty żyjesz.

http://malzenstwo.zw.pl/?cat=20
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-26, 19:26   

Droga krzyżowa dla małżeństw
Autor: Bp Jan Szkodoń

http://www.tolle.pl/pozyc...a-dla-malzenstw
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2011-03-15, 22:32   DROGI KRZYŻOWE

Piękna Droga Krzyżowa

http://www.swe.pl/index/i...d=592&Itemid=51

DROGA KRZYŻOWA 6



Stajemy razem z Chrystusem na drodze krzyżowej, która jest drogą upominania się o godność człowieka. Dziś chcemy modlić się za wszystkie kobiety, dziewczęta, matki, aby świat doceniał ich poświecenie, ich powołanie. Chrystus staje po stronie każdego skrzywdzonego człowieka. Rozważmy dziś Jego drogę cierpienia w kobiecym sercu.



STACJA I – P. Jezus na śmierć skazany

Czym jest śmierć w życiu kobiety? Słowo kobieta, dosłownie oznacza „dająca życie”. Śmierć jest zadaniem bólu jej naturze, śmierć jest przeciwieństwem miłości, skoro miłość daje życie. Widziałeś twarz kobiety, której dziecko skazano na śmierć? To tajemnica konania jej serca.

Jej twarz jest wołaniem o prawo do miłości dziecka, do jego życia.

Miłość kobiety może zmienić świat.



STACJA II – P. Jezus bierze krzyż

Kiedyś widziałem kobietę dźwigającą krzyż zakupów zbyt ciężki dla delikatnej natury. Widziałem też krzyż kobiety dźwigającej męża pijaka przez 40 lat małżeństwa, któremu ślubowała, że go nie opuści aż do śmierci. Zanim umarł upokarzał ją, potem obłożnie chorował i nie miał nikogo, tylko ją. Dźwigała go do końca. A potem płakała...

Miłość kobiety może zmienić świat.



STACJA III – P. Jezus pierwszy raz upada pod ciężarem krzyża

Czym jest pierwszy upadek kobiety? Może głęboką wiarą w to, że jest kochana? Słowa o miłości otwierają całe jej istnienie na dar z siebie. To niebezpieczne. Nie każdy chce nieść długo czyjąś miłość. Znam kobiety porzucone, samotne. Znam kobiety, które łaszą się prosząc o miłość ludzi chorych na obojętność. Serce podeptane, gdy nie znajdzie ciepła, skamienieje.

Miłość kobiety może zmienić świat.



STACJA IV – P. Jezus spotyka swoją Matkę

Serce matki, to jeszcze coś więcej niż serce kobiety. Matka jest doskonałym pomysłem Boga na przybliżenie tajemnicy jedności. Nikt nie nosi w sobie tak życia, jak Matka. Nikt nie zrozumie, czym jest dawanie życia, tylko ona. Pytaj swą matkę jak żyć, pozwól by cię pocieszała, kierowała... i nie wstydź się jej, bo ta miłość jest pewna, gdy idziesz drogą krzyża.

Miłość kobiety może zmienić świat.



STACJA V – Szymon pomaga dźwigać krzyż

Właśnie tak powinno być. Na drodze krzyżowej, którą kroczy kobieta, w pewnym momencie powinien stanąć mężczyzna, który poniesie obok niej to, co najcięższe. Razem są w stanie dojść do końca. Razem mogą zrozumieć, co to znaczy dzielić krzyż. Kobiece brzemię życia dźwigane przez mężczyznę uszlachetnia go, łagodzi, staje się jak balsam.

Miłość kobiety może zmienić świat.



STACJA VI – Weronika

Widziałeś kiedyś prawdziwą, odważną kobietę? Janina, włoska lekarka decyduje się umierać, aby urodziło się jej dziecko. Elżbieta, zdradzana przez całe życie i poniżana przez swego męża, postanawia być wierną do końca – po jej śmierci mąż się nawraca. Stanisława Leszczyńska w obozie zagłady mimo grożącej jej za to kary śmierci odbiera porody, ratuje życie na cmentarzysku wojny. Ponoć dziś największą odwagą młodej dziewczyny jest wytrwać w czystości do ślubu.

Miłość kobiety może zmienić świat.



STACJA VII – Drugi upadek Jezusa

Można się w życiu pomylić. Uwierzyć, że trzeba być kobietą pracy i sukcesu ponad własnym sercem. Można usiłować być drapieżną i zaborczą, aby świat w ciebie uwierzył, aby mieć rację. W końcu przez małą szczelinę kamiennego, zmęczonego serca, delikatnie wycieka mały żal. Żal, że żyło się za szybko, że żyło się na powierzchni, że życie minęło byle jak. Czasami trzeba się modlić o taki żal.

Miłość kobiety może zmienić świat.



STACJA VIII – P. Jezus pociesza płaczące niewiasty

Coraz więcej kongresów, gdzie kobiety domagają się władzy. Coraz więcej w parlamencie kobiet. Uchwalają, protestują, podnoszą się, by być takie same jak oni. Walczą o sprawiedliwość, walczą o ludzkie prawa, o pokój. Szukają w wielkim świecie miejsca by zaistnieć. A Bóg dał w ręce kobiety całego człowieka, aby kształtowała go od samego początku, jak garncarz glinę. Aby od samego początku miała wpływ na świat. Dlaczego masz zmieniać to czego zmienić nie jesteś w stanie, a porzucasz możliwość obdarowania miłością całego człowieczego kosmosu ukrytego w dziecku. Gdyby kobieta to zrozumiała nie byłoby kryzysu rodziny.

Miłość kobiety może zmienić świat.



STACJA IX – Trzeci upadek Jezusa.

Przestać walczyć o życie. Być po stronie śmierci, to jest największy upadek „dającej życie”, kobiety. Na drodze krzyżowej wszystkie kobiety podkreślają „To jest człowiek”. Trzeba przyznać się, że to mój syn, otrzeć mu zniesławioną twarz, płakać i cierpieć razem z nim. Takie są kobiety na drodze krzyżowej. Życie jest miłością. Wystarczyłoby, gdyby świat uwierzył w miłość.

Miłość kobiety może zmienić świat.



STACJA X – P. Jezus z szat odarty

Wygrać wybory Miss, tzn. umieć się rozebrać. Być dobrą aktorką, tzn. mieć odwagę się rozebrać. Zdobyć szybko pieniądze, tzn. pozwolić każdemu, by cię rozebrał. W końcu kobieta obnaża się sama idąc za modą, za erotyzmem, za rządzą. Co świat chce zobaczyć? Dlaczego Chrystus się wstydzi, a ludzie doznają zadowolenia. Ciało to tylko część człowieczeństwa. Chciałbym cię ubrać w delikatność, skromność, czułość i wierność. Nie musisz być boginią. Bądź po prostu kobietą, która jest wierna, dlatego zachwyca mnie. Teraz wiem, czym jest piękno.

Miłość kobiety może zmienić świat.



STACJA XI – P. Jezus przybity do krzyża

Krzyż jest miejscem, na którym dopełnia się prawda o miłości. Więc krzyżem kobiety jest zdolność do poświęcenia, do tego, by przetrzymać pęd świata do wielkich statystyk, procentów, milionów zysków i dzień po dniu mówić swoim życiem: „ratujmy człowieka”. Nie ma lepszej terapii, niż bliska, osobista więź przyjaźni, więź miłości. Nad tym nie pracuje żaden system, żadne konsorcjum. To jest zadanie serca. Pozwolić się ukrzyżować dla tej prawdy, tzn. spotkać w swoim sercu Chrystusa.

Miłość kobiety może zmienić świat.



STACJA XII – Śmierć Jezusa na krzyżu

Co to znaczy umrzeć? Nie zostawić po sobie śladu. Nie chcieć być przechowywanym w pamięci. Nie pokazywać sobą nic. Kobieta rodząc życie mówi przez następne pokolenia, że twoje życie jest owocem miłości. „Ja chciałam przedłużać życie”, „Ja wierzę w miłość, bo tylko człowiek może kochać, więc rodzę człowieka”. Pismo mówi, że i „niepłodna rodzi siedmioro”. Można rodzić w sercu, można rodzić dla nadziei, pomóc wejść na najtrudniejszą górę życia i wytrwać z nim do końca. Po takiej śmierci zawsze jest zmartwychwstanie.

Miłość kobiety może zmienić świat.



STACJA XIII – P. Jezus uwolniony z krzyża

W życiu wcale nie chodzi o to, by cierpieć. W życiu chodzi o to, by kochać. A jeśli miłość będzie wymagała cierpienia, to będę cierpieć. Potem każdy będzie wolny. Kobieta swoim sercem pokazuje świat wiary. Wiary, ze z tego maleńkiego dziecka wyrośnie dobry człowiek, że swoje siły zdrowie i lata, które oddaje z miłością są dobrze ulokowane, bo są ulokowane w człowieka. Nie kochaj rzeczy, nie przywiązuj zbytniej uwagi do cierpienia, ty jesteś po to, by życie maiło sens.

Miłość kobiety może zmienić świat.



STACJA XIV – P. Jezus złożony w grobie

Panie, chcę Ci powiedzieć, że wierzę w miłość. Przechodzę drogę mojego życia i wiem, że to, co najmniejsze, niezauważalne, to właśnie moje życie. Dzisiaj składam w Twoje serce wszystkie kobiety, matki dziewczęta i proszę, chroń je, Panie. Podnoś je, powstrzymuj. Bo kobieta, jak kościół musi być miejscem życia. Musi być sanktuarium poczętej miłości. A kto kocha narodził się z Boga. Amen.
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-14, 22:03   DROGA KRZYŻOWA DLA MAŁŻONKÓW I RODZIN

Piękna Droga Krzyżowa z sanktuarium MATKI BOŻEJ BRZEMIENNEJ w Gdańsku - Matemblewie

http://www.matemblewo.pl/sanktuarium/?d=figura


Droga Krzyżowa dla małżonków i rodzin

ks. Marek Dziewiecki

WSTĘP

Jezu Chryste, nasz Boże, Przyjacielu i Zbawicielu! Ty w sposób szczególny troszczysz się o wzajemną miłość kobiety i mężczyzny oraz o szlachetne wychowanie i błogosławioną przyszłość każdego dziecka, która na świat przychodzi. Ty z całą stanowczością potwierdzasz nierozerwalność miłości małżeńskiej i przypominasz nam o tym, że nie wolno człowiekowi rozdzielać tego, co Bóg złączył. Ludziom wszystkich czasów przypominasz o tym, że los każdego z nas - a także los całej ludzkości - w największym stopniu zależy od losu rodziny.

Żyjemy w czasach, w których chorym „ideałem” staje się walka między kobietami a mężczyznami (feminizm) albo separacja kobiet i mężczyzn (homoseksualizm). Żyjemy w czasach, w których wielu „postępowych” ludzi traktuje dziecko jako zagrożenie, jako ograniczenie wolności czy jako rodzaj choroby, z której trzeba się „leczyć”. W konsekwencji na naszym Kontynencie zaczyna dominować cywilizacja chwilowej przyjemności, która nieuchronnie prowadzi do cywilizacji śmierci.

Jezu Chryste, Twój Ojciec zechciał, byś przyjął ludzką naturę, byś urodził się i wychowywał w rodzinie. Właśnie dlatego poczekał ze zwiastowaniem swojej woli wobec Maryi do czasu, aż poślubi ona Józefa. Ty przeszedłeś do końca drogę krzyżową po to, by uczyć nas prawdziwej miłości, która jest podstawą cywilizacji życia. Ty nas upewniasz o tym, że cywilizacja miłości i życia nie jest możliwa bez trwałego małżeństwa i bez szczęśliwej rodziny.

W tym nabożeństwie Drogi Krzyżowej pragniemy modlić się o umocnienie rodzin szlachetnych i szczęśliwych, o siłę i nadzieję dla rodzin w kryzysie oraz o takie wychowanie dziewcząt i chłopców, by nowe pokolenie młodych ludzi było w stanie dorastać do miłości małżeńskiej i rodzicielskiej.

tu ciąg dalszy

http://www.matemblewo.pl/...wazania_pasyjne
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-23, 15:29   

We dwoje łatwiej dźwigać krzyż – rozważania Drogi Krzyżowej dla małżeństw

Stacja I – Skazanie na śmierć

Małżeństwo. Zaproszenie drugiej osoby do pójścia przez życie tą samą drogą. Niektórzy mówią „wyrok dożywocia, koniec wolności”. Mówią też, jedni w żartach a inni całkiem poważnie: „Teraz to już przed Tobą tylko coraz większe i cięższe krzyże”. Po paru latach wspólnego życia słychać często pytanie „Za jakie grzechy ja tak cierpię?” Z pewnością łatwo nie jest i nie będzie. Jezus też przeszedł bardzo trudną drogę. Ale podjął ten wysiłek w konkretnym celu – dla drugiego człowieka. Kochać to poświęcać się dla drugiego człowieka.




Stacja II – Przyjęcie krzyża

Jezus biorąc na ramiona krzyż wziął odpowiedzialność za grzechy ludzi. To świadomy wybór, za którym nie kryła się korzyść własna, a troska o drugiego człowieka. Małżeństwo jest również wyborem świadomym. Od momentu sakramentalnego „tak” jestem ja i ktoś jeszcze. Żona, mąż, dzieci. To początek prawdziwej odpowiedzialności. A miłość to odpowiedzialność




Stacja III – Pierwszy upadek

Koniec pięknego snu, nadchodzi szara rzeczywistość. Druga połówka ma również wady. Dawniej one tak bardzo nie przeszkadzały. Mówiło się, że jakoś to będzie skoro się kochamy. Okazuje się że nie będzie wcale tak prosto. Szybko przychodzi pierwsza pokusa – „A może zostawić to wszystko? Może jeszcze udałoby się wycofać.” W takiej chwili warto przypomnieć sobie co zrobił Jezus. Wstał i ruszył w dalszą drogę.




Stacja IV – Spotkanie z Matką

Życie z drugim człowiekiem to dzielenie z nim wszelkich kłopotów. Moje zmartwienie jest też Twoim zmartwieniem. To bardzo trudne, szczególnie kiedy widzimy że najbliższa nam osoba wpada w coraz większe tarapaty. Często nie rozumiemy jej postępowania, a co najgorsze nie możemy jej w żaden sposób pomóc. Podobnie było podczas milczącego spotkania dwóch kochających się osób – Jezusa i jego Matki. Tak bardzo cierpieli bo kochali




Stacja V - pomoc Szymona

Jedna praca, druga, dzieci, zakupy, remont. W codziennym zabieganiu tak łatwo się pogubić. „Dlaczego to ja mam znowu odebrać dziecko ze szkoły? Dlaczego nie mogę chociaż raz odpocząć?” Nagle to co sprawiało radość staje się smutnym przymusem. W takiej sytuacji chociaż niesiemy krzyż razem, to jakby osobno. Niestety, zawsze kończy się to bezsensowną szarpaniną, która sprawia że krzyż staje się o wiele cięższy. Szymon tak naprawdę pomógł Jezusowi dopiero w momencie kiedy zobaczył sens drogi na Golgotę.




Stacja VI – gest Weroniki

Małe gesty, a tak istotne. Najważniejsza dla nas osoba często nie chce przyjąć pomocy. Mało tego, nie chce pomocy właśnie od nas. Duma, wstyd, zażenowanie. W takich momentach nie są ważne słowa. One nic nie zmienią. Prosty gest, spojrzenie, obecność. I jasny komunikat „Jestem z Tobą mimo beznadziejnego położenia w jakim się znalazłeś, bo jesteś dla mnie ważny”. To właśnie zrobiła Weronika dla Jezusa. Zrobiła naprawdę wiele.





Stacja VII – Drugi upadek

Upadki się zdarzają. A już upadki we dwoje wyjątkowo często. Ale w chwilach naprawdę trudnych trzeba przypomnieć sobie jedno słowo - odpowiedzialność. Kiedy upadasz dzieje się nieszczęście. Kiedy jednak upadasz i pociągasz za sobą drugiego człowieka nieszczęście jest zwielokrotnione. Dlatego jeżeli osoba która jest obok zaczyna tonąć Twoim zadaniem jest pomóc jej utrzymać się na powierzchni. Zrób wszystko, żeby mieć twardy grunt pod nogami. Masz dla kogo się starać, tak jak Jezus miał dla kogo cierpieć na krzyżu.




Stacja VIII – Lamentujące niewiasty

Bardzo często trudno nam zrozumieć osobę, z którą razem kroczymy pośród trudów życia. Wytchnieniem mogą być wtedy spotkania ze znajomymi. Można ponarzekać do woli na swój ciężki los. To pomaga, zwłaszcza gdy rozmówcy przytakują Ci i wylewają razem z Tobą łzy. Podsuwają również rady: „On nie zasługuje na Ciebie”, „Zostaw ją, nie męcz się”. Najłatwiej jest krytykować i załamywać ręce, o wiele trudniej szukać porozumienia. Jezus jednak zawsze wybierał te trudniejsze rozwiązania.




Stacja IX – Trzeci upadek

Za dużo tych upadków. Jeden za drugim. I nie ma perspektyw żeby kiedyś się one skończyły. Każde kolejne potknięcie boli coraz bardziej. Nawet Jezus na tym etapie był już u kresu wytrzymałości. „A może to jednak nie dla mnie? Może dać sobie spokój?” Może... Ale miej świadomość, że jest ktoś obok, kogo Twój upadek również bardzo mocno dotyka i kto wierzy w Ciebie mimo kolejnego błędu. Jezus, wycieńczony i zalany krwią, szedł dalej, bo widział sens podejmowanego trudu.





Stacja X – Odarcie z szat

Są ludzie, którzy w pewnym momencie mówią „dość”. „Dość krzyków, kłótni, szarpania się. Chcę spróbować innego życia. Samemu albo z kimś nowym.” Nie jest łatwo się rozstać. Emocje są tak wielkie. Obrzucanie się oskarżeniami, dzielenie majątku i wspomnień, sprawa sądowa. Publiczne roztrząsanie najbardziej intymnych szczegółów z życia. Wzajemnie pozbawianie się resztek godności. Chęć zemsty, zadania bólu, cierpienia... Oprawcy Jezusa chcieli poprzez publicznie odarcie Go z godności zaspokoić swoje najniższe instynkty.





Stacja XI – Przybicie do krzyża

Najbardziej ranimy tych których kochamy, choć tak bardzo tego nie chcemy. Jezus był uwielbiany przez tłumy. Nie minęło wiele czasu a te same tłumy krzyczały: „Na krzyż z nim”. Dlaczego ranisz osobę którą kochasz? Wiesz dobrze jak bardzo ją to boli. Wiesz że przy Tobie może być bardzo szczęśliwa, ale możesz także zgotować jej prawdziwe piekło na ziemi. Raniąc przy tym również siebie.





Stacja XII - Śmierć

Miłość... Była tak wielka, silna, gorąca. A potem ogień się wypalił... I nic się nie da zrobić. Ale przecież miłość nigdy nie umiera. Mogą ją przesłonić złe uczucia - zazdrość, nienawiść, zawiść. Mogą ją zagłuszyć inni ludzie, kierując się tymi złymi uczuciami. Możemy ją zdeptać my sami przez nie docenianie jej. Ale prawdziwa miłość nigdy nie ustaje. To dzięki Tobie, Jezu...





Stacja XIII – Zdjęcie z krzyża

Nieodłączną częścią miłości jest cierpienie. Upadki, choroby, ból. Wreszcie strata. Męża, żony. A bywa że i dziecka. Pozostaje smutek, żal, cierpienie. Pozostają jednak także Ci, którzy kochają. Jezus nie umierał zupełnie sam. Najbliżsi byli przy nim kiedy bardzo cierpiał i przeżywał najtrudniejsze chwile. Byli do końca. Kochali.





Stacja XIV – Koniec?

Jaki to ma sens? Poznajesz kogoś, zakochujesz się. Potem ślub, dzieci. Radości ale i smutki, rodzinna sielanka i niekończące się kłótnie. Cierpienie. A potem grób... Jaki to wszystko ma sens? Nie miałoby żadnego gdyby nie Jezus... To Jezus pokonał śmierć, pokonał grzech. To Jezus zbawił świat. To dzięki Jezusowi śmierć nie ma nad nami władzy. Miłość naprawdę nigdy nie umiera...

http://nowy.tezeusz.pl/blog/201351.html
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-23, 15:45   

Rozważania Drogi Krzyżowej
Ks. kard. Stefan Wyszyński

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=4762
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-04, 03:22   

Spojrzeć Jezusowi w Twarz czyli jak komputer ożywił wizerunek Jezusa z Całunu Turyńskiego

https://www.youtube.com/watch?v=nypIu-JExr4
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 8